tag:blogger.com,1999:blog-84182733308404965542024-03-05T11:33:20.724+01:00Prison of darknessMeredithhttp://www.blogger.com/profile/10225160048686306083noreply@blogger.comBlogger92125tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-5807764520353781612016-06-10T21:45:00.002+02:002016-06-10T21:45:38.884+02:00Rozdział 9 część II<div style="text-align: center;">
***Zayn***<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=gVAy3IZiL0s" target="_blank">~Muzyka~</a><br />
<div style="text-align: left;">
Cisza panująca na korytarzu była dla mnie prawie jak wyrok. Od wczorajszego wieczoru ciągle modliłem się aby pomysł Ivy nie okazał się tak cholernie durny jak ja go postrzegałem. Miałem nadzieję, że przebywając w tym okropnym miejscu nie stanie się nic złego, a właściwie liczyłem na coś przeciwnego. Gdyby Ivy przypomniała sobie cokolwiek poprzez bycie w tym głupim ośrodku chyba skakałbym ze szczęścia. </div>
<div style="text-align: left;">
Tymczasem stałem z Ivy przed drzwiami jej starego pokoju, z którego miałem zabrać jej rzeczy. Oczywiście miałem zrobić to sam, ale Ivy stwierdziła, że chce tutaj przyjechać. Po co? Nie mam zasranego pojęcia. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ivy jeżeli nie chcesz tam wchodzić to wystarczy, że mi to powiesz. Przecież wiesz, że nie musisz tego robić - powiedziałem i położyłem rękę na ramieniu dziewczyny. Ivy spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie jakby to mi chciała dodać odwagi, a przecież wcale jej nie potrzebowałem. <i>Czyżby? </i></div>
<div style="text-align: left;">
- Chcę - powiedziała i nacisnęła klamkę popychając drzwi do środka. Chwyciłem rączki od wózka, na którym siedziała moja ukochana i wjechałem do środka pokoju, który kilka miesięcy temu należał do Ivy i w sumie nadal tak wyglądał. </div>
<div style="text-align: left;">
Pod jej nieobecność zabroniłem wchodzić tutaj komukolwiek więc wszystko wyglądało tak jak w dniu, w którym Ivy miała wypadek. Nic nie zostało przestawione i nawet jej piżama wystawała lekko spod kołdry, która nie była do końca strzepana. Gdyby nie lekki chłód i kurz na meblach wyglądałoby to tak jakby ona po prostu wstała kilka godzin temu i wyszła na lekcje. Niestety tak nie było. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie wiedziałem za bardzo co dalej zrobić więc zamknąłem za nami drzwi i podrapałem się po czole stając na przeciwko Ivy, która ku mojemu zdziwieniu wciąż się lekko uśmiechała. </div>
<div style="text-align: left;">
- To może spakuje resztę twoich rzeczy - powiedziałem i wyciągnąłem torbę z szafy, a następnie zacząłem wkładać ubrania Ivy starając się niczego nie zepsuć i układać je w miarę równo, aby nie zrobić bałaganu, z którym moja księżniczka musiałaby się później uporać. </div>
<div style="text-align: left;">
Kątem oka mimo wszystko obserwowałem Ivy. Spokojnie podjechała do szafki przy łóżku, którą od razu otwarła i wyciągnęła z szuflady kilka kopert. Położyła je sobie na kolanach i chciała otworzyć jedną z nich, ale w tym momencie dotarło do mnie co w nich jest. </div>
<div style="text-align: left;">
Odłożyłem torbę na podłogę i w mgnieniu oka podszedłem do Ivy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie otwieraj tego - powiedziałem i delikatnie zabrałem białe kartki z jej małych dłoni. Ivy spojrzała na mnie całkowicie zdziwiona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego? - zauważyłem, że ostatnio dość często zadawała to pytanie i mimo tego, że cieszyłem się z powodu jej ciekawości i chęci przypomnienia sobie wszystkiego, to w tej chwili wolałbym tego nie usłyszeć. - Zayn co to takiego. - westchnąłem i usiadłem na łóżku wytrzymując spojrzenie Ivy tylko przez chwilę. <i>Cholera. </i></div>
<div style="text-align: left;">
- To są... Dostawałaś to od chłopaka, który zepchnął cię ze schodów - powiedziałem cicho i spojrzałem na te pieprzone koperty. Nie wiedziałem co tam jest bo w sumie Ivy nigdy nie powiedziała mi co było tam napisane. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czy on mi groził w tych listach? </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem - odpowiedziałem szybko i odchrząknąłem aby mój głos powrócił do swojej normalnej barwy.- Nie wiedziałem o tym gównie aż do dnia wypadku - przyjrzałem się kopercie leżącej na samej górze i zauważyłem, że przez jasny papier prześwitują jakieś kółka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego ci o tym nie powiedziałam? - następne pytanie, które sprawiło, że moje serce zaczęło bić trochę szybciej i jakby zabolało. <i>Należy ci się. </i></div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem. Najwyraźniej o wielu rzeczach mi nie mówiłaś - kłamanie przychodziło mi ostatnio coraz łatwiej co z jednej strony mnie cieszyło, ale z drugiej byłem przerażony, że drugi raz popełniam te same błędy wobec tak kruchej i kochanej osoby. </div>
<div style="text-align: left;">
- Myślałam, że ci ufałam - miałem wrażenie, że Ivy powiedziała to sama do siebie i nawet, jeżeli nie miałem tego usłyszeć to niestety stało się inaczej i to kurwa zabolało. </div>
<div style="text-align: left;">
- Też tak myślałem - wstałem z łóżka zabierając ze sobą koperty. Ivy na pewno nie przejrzy tego gówna przede mną. Jak będzie trzeba to je spale i wymyślę jakąś historyjkę, albo po prostu zwale winę na moją siostrę, a jej zapłacę żeby powiedziała, że to ona je zniszczyła. </div>
<div style="text-align: left;">
W dość szybkim tempie skończyłem pakowanie, a potem zabrałem się za zbieranie jej książek, które były rozrzucone pod ścianą. Ivy w tym czasie po prostu siedziała przy oknie i cały czas patrzyła się w dal nie odzywając się ani jednym słowem. </div>
<div style="text-align: left;">
Gdy zabrałem się za ściąganie pościeli z jej łóżka pod kołdrą zauważyłem jej pamiętnik, który jak Ivy twierdziła ktoś jej ukradł i posądzała za to mnie. Tak, przyznaje się kiedyś go przeczytałem, ale Ivy o tym wiedziała, a drugi raz go nie dotykałem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ivy powinnaś to wziąć- mój rozum krzyczał, że jestem durniem i nim oddam jej ten pieprzony pamiętnik sam powinienem go przeczytać i dowiedzieć się co jeszcze przede mną zataiła, ale sumienie kazało mi go jej oddać. Może to pomoże jej przypomnieć sobie cokolwiek. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co to takiego? - dziewczyna patrzyła na mnie tym razem bez żadnego uśmiechu na ustach. Jej nastrój zmieniał się diametralnie i nigdy nie byłem na to przygotowany. <i>To twoja wina. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>- </i>To twój pamiętnik - podałem notes Ivy i uśmiechnąłem się do niej mając małą nadzieję, że to odwzajemni. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czytałeś go kiedyś? - zapytała i zaczęła przeglądać kartki nie skupiając się na niczym szczególnym. </div>
<div style="text-align: left;">
- Raz, ale ty o tym wiedziałaś - wytłumaczyłem i znów zacząłem sprzątać jej pokój czując, że dzisiejszego dnia usłyszę jeszcze nie jedno pytanie ze strony Ivy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn? - jej cichy głos był dla mnie niczym cios wymierzony w moją twarz. <i>Zabolało. </i>- Skąd ja je mam? </div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciłem się w stronę dziewczyny i aż wciągnąłem głośno powietrze gdy zobaczyłem jak Ivy trzyma wyciągnięte ręce i patrzy na blizny, które powstały w napadzie smutku, żalu i wściekłości. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ivy, kochanie... - podszedłem do mojego słoneczka i ukucnąłem przed nią łapiąc jej dłonie. - Sama je sobie zrobiłaś skarbie. </div>
<div style="text-align: left;">
Ivy zaczęła wpatrywać się w swoje ręce. Jasne blizny nie widniały tylko na jej nadgarstkach, ale pięły się wyżej zostawiając po sobie ślad, który już nigdy nie zniknie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Sama? Ale dlaczego? Nic nie rozumiem Zayn - jej oczy zaczynały błyszczeć, a moje serce zaciskało się z chwili na chwilę coraz bardziej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Hej kochanie, spójrz na mnie - poprosiłem cicho ciągle trzymając ją za ręce. - Obiecuje ci, że jeżeli nie dowiesz się o powodzie ich powstania ze swojego pamiętnika to sam ci o tym powiem, ale teraz skarbie nie myśl o tym. </div>
<div style="text-align: left;">
Ivy cały czas patrzyła mi prosto w oczy i nie wiem jak do chuja, ale wiedziałem, że na razie odpuści i nie będzie zadawać więcej pytań, ale mimo wszystko zdawałem sobie sprawę z tego, że pewnie niedługo nadejdzie dzień, w którym będę musiał jej wszystko wytłumaczyć. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***Ivy***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zayn dość szybko poradził sobie z posprzątaniem mojego byłego pokoju, który wydawał mi się strasznie znajomy. Wiedziałam, że skądś znam to łóżko, kojarzę okno, ale nie wiedziałam do czego mam to wszystko przypisać. Nie mogłam sobie przypomnieć co wydarzyło się w tym pomieszczeniu, ale czułam, że coś ważnego. Możliwe, że to wspomnienie będzie jednym z tych, które przyniesie mi cierpienie, ale może być to również coś szczęśliwego. </div>
<div style="text-align: left;">
Zayn zakluczał drzwi o mojego dawnego pokoju gdy na korytarzu pojawił się jakiś chłopak, który uśmiechnął się na mój widok. </div>
<div style="text-align: left;">
- A więc to prawda, że nas odwiedziłaś - gdy Zayn usłyszał, że ktoś do nas dołączył od razu stanął przede mną i mimo koszulki i bluzy, którą chłopak miał ubraną mogłam zobaczyć jak jego mięśnie się napinają. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie waż się kurwa bliżej podchodzić - głos Zayn był strasznie cichy i aż poczułam jak przez moje ciało przechodzi nieprzyjemny dreszcz. <i>Kurcze. </i></div>
<div style="text-align: left;">
- Nie przyszedłem do ciebie tylko do Ivy - chłopak wychylił się za Zayna tak abym mogła na niego spojrzeć. - Widzę, że ten psychol nieźle cię pokiereszował - czułam się strasznie niezręcznie pod bacznym wzrokiem całkiem obcej dla mnie osoby. </div>
<div style="text-align: left;">
- Daj jej spokój, ona niczego nie pamięta - Zayn stanął za mną i położył mi ręce na moich ramionach jakby chciał pokazać mi, że on cały czas tutaj jest. </div>
<div style="text-align: left;">
- Słyszałem tą nowinę i właściwie to się tak zastanawiam czy już jej o mnie powiedziałeś - byłam kompletnie zagubiona. Rozmowa pomiędzy Zayn'em, a tym chłopakiem tyczyła się mnie, a ja nawet nie mogłam się odezwać bo nie miałam bladego pojęcia o co im chodzi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Odpuść sobie i idź schowaj się do swojej jaskini pełnej gówna James, bo tylko zabierasz tlen, na który nie zasłużyłeś - Zayn popchnął mój wózek do przodu omijając najwyraźniej rozzłoszczonego chłopaka. - I zapamiętaj sobie jedno. Moim zdaniem robactwo powinno się tępić - wydaje mi się, że ostatniego zdania nie powinnam usłyszeć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedz to swojej przyjaciółeczce, którą posuwa Horan. </div>
<div style="text-align: left;">
Wiedziałam, że Zayn chce mu coś odpowiedzieć, ale na całe szczęście pojawił się pan David, który powstrzymał dalszą słowną potyczkę. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=AfcMHSr5RRY" target="_blank">~Muzyka~~ </a></div>
Leżałam w ciemnym pokoju starając się zasnąć, ale ciągle miałam w głowie wydarzenia z dzisiejszego dnia. Cały czas zastanawiałam się co tak bardzo strasznego musiało wydarzyć się w moim życiu, że mam na ciele pełno blizn. Zastanawiałam się kim był chłopak spotkany w ośrodku, dlaczego chciał wiedzieć czy Zayn mi o nim powiedział. Czy był on dla mnie kimś ważnym? Kochałam go? A może to on kochał mnie. Niczego nie rozumiałam, nie potrafiłam powiązać ze sobą żadnych wydarzeń odkąd wyszłam ze szpitala. Wszystko było dla mnie niejasne i całkowicie bezsensu.<br />
Gdy do moich uszu dotarło ciche skrzypienie drzwi, a do pokoju wleciała cienka smuga światła szybko zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju i kieruje się w stronę łóżka, na którym leżałam całkiem bezbronna. Moje serce zaczęło bić w szaleńczym tempie, ale gdy poczułam zapach wody po goleniu i piżmowego szamponu uświadomiłam sobie kto stał obok mojego łóżka.<br />
Zayn westchnął cicho i usiadł na brzegu łóżka po czym chwycił moją dłoń i potarł moje kostki swoim kciukiem.<br />
- Moje kochanie - jego szept był dosłownie muzyką dla moich uszu, a dotyk uspokajał mnie jakby jego palce były zaczarowane. - Jesteś odważniejsza niż ja chociaż niczego nie pamiętasz. Obiecuje, że ci pomogę tylko proszę skarbie nie zostawiaj mnie - poczułam jego oddech na policzku, a potem jego usta, które delikatnie musnęły moje czoło. - Kocham cię Ivy.<br />
Zayn jeszcze raz pocałował moje czoło, a potem z westchnieniem puścił moją dłoń i zaczął kierować się w stronę drzwi. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale miałam wrażenie, że coś takiego miało już miejsce. Moje serce próbowało mi coś powiedzieć, ale niestety mój rozum nie chciał słuchać. Czułam, że powinnam zatrzymać chłopaka, powinnam prosić go aby ze mną został, ale nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Czułam jakby Zayn wychodząc z pokoju zabrał jakąś cząstkę mnie, która prawdopodobnie już wcześniej do niego należała. Teraz muszę tylko przypomnieć sobie jak duża ta cząstka mnie, należy do niego. Musiałam przypomnieć sobie jak wielką miłością obdarzyłam tego wyjątkowego chłopaka z <i>miodowymi oczami.</i><br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<i>Drogi pamiętniku, </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Nienawidzę ich. Nienawidzę siebie. Nienawidzę ludzi pracujących w moim domu. Nienawidzę dziennikarzy stojących pod bramą. Nienawidzę mojej rodziny czekającej w salonie. Nienawidzę ich wszystkich. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Siedzę zamknięta w pokoju i chociaż wiem, że powinnam już dawno dołączyć do tego przedstawienia, które odgrywa się na dole nie mogę zmusić swoich nóg do pójścia tam. Nie mam wystarczająco odwagi aby dzisiejszego wieczoru stanąć u boku moich rodziców, uśmiechać się i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Już od dawna przychodzi mi to z trudem, a po wczorajszej wieczornej ucieczce z domu przychodzi mi to jeszcze trudniej. Ciągle mam w głowie słowa bruneta ze sklepu, który kazał mi być sobą i ciągle iść z wysoko uniesioną głową. Spróbowałam tego dzisiejszego ranka i mimo formującego się siniaka pod moim okiem jestem dumna, że postawiłam się swojej matce. Oczywiście bez żadnego rezultatu, ale sama świadomość, że jestem zdolna do czegoś takiego napawa mnie jakąś dziwną dumą. Jestem dumna sama z siebie. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Skoro udało mi się przezwyciężyć mój strach związany z moją matką to teraz wystarczy znaleźć tego chłopaka i mu podziękować. Chcę spojrzeć jeszcze raz w jego piękne miodowe oczy i podziękować, że chociaż on we mnie uwierzył. </i><br />
<i>---------------------------------------------------------------------</i></div>
</div>
</div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-10261606072386315212016-02-25T18:07:00.002+01:002016-02-25T18:07:36.946+01:00WIELKIE COME BACKA więc wracamy (tak sądzę). Nie wiem jak to dalej będzie gdy nikt nie docenia naszej pracy (przykro) ale sądzę, że dociągniemy to opowiadanie do końca dla tej nielicznej grupki (kochamy was ♥). Nie wiem co ile będą pojawiać się rozdziały, ale mam nadzieję, że to zrozumiecie ponieważ my również mamy własne życie. To tyle. Wyczekujcie rozdziału, który właśnie piszę.<br />
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
Kamila♥</div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-22259089909336822352016-01-04T19:50:00.002+01:002016-01-04T19:50:29.028+01:00WIADOMOŚĆA więc tak... Rozdziału nie ma już długi czas ponieważ POWAŻNIE ZSTANAWIAM SIĘ NAD ZAWIESZENIEM BLOGA. Nie wiem czy za tydzień pojawi się rozdział ponieważ mam 18 urodziny i jest dużo przygotowań. Jeśli postanowię wrócić to dam znać.<br />
Mala zapowiedź:<br />
<br />
<i>- Czułam się tam obco. Czy to dobry znak? </i><br />
<i><br /></i>
<i>Nie wiedziałem co odpowiedzieć. W końcu nie codziennie wydaje się, że sprzedałeś własną dziewczynę prawda? </i>Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-62383892481485864462015-12-15T21:18:00.001+01:002015-12-15T21:18:56.698+01:00Rozdział 8 część II<br />
<div style="text-align: center;">
***Natasha***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=eB6mfr1Cbxs" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div>
-Harry? - wyszeptałam spoglądając wprost w jego szmaragdowe tęczówki.</div>
<div>
<div>
<i> Tak cholernie mocno go kocham.</i></div>
<div>
Szybko uciszyłam moją podświadomość, która mąciła mi w głowie. Zamrugałem kilkakrotnie mając nadzieję, że jego osoba zniknie, jednak tak się nie stało. Stał przede mną swoje spojrzenie utrzymując na mojej twarzy, którą dogłębnie skanował. Przecież nie mogłam się, aż tak bardzo zmienić, prawda? A może jednak. Nie widzieliśmy się przez kilka miesięcy. Już na pierwszy rzut oka zauważyłam kilka zmian w jego wyglądzie. Dłuższe o parę centymetrów włosy, bardziej zmęczona twarz, jednak zdradzało go to samo, co zawsze spojrzenie.</div>
<div>
Odwróciłam wzrok pragnąc, by zniknął, a moje uczucia do niego wyparowały. Moje ciche prośby na nic się nie zdały. Serce szalało, umysł wariował, a ciało odmawiało posłuszeństwa. w tym momencie wyobrażałam sobie, jak wpadam w jego szerokie ramiona, całuję miękkie, malinowe wargi i słucham jego szybszego oddechu. Pragnęłam i potrzebowała go, jak tlenu, bo bez niego nie potrafiłam żyć. I choć wszystko było przeciwko nam i naszej miłości, gdzieś w głębi mnie tliła się mała iskierka nadziei.</div>
<div>
-Tak długo na to czekałem - usłyszałam jego głos z delikatną chrypką, jak gdyby dopiero co się obudził.</div>
<div>
Przeniosłam wzrok na jego pełne usta i dziękuję, że potrafiłam się w tamtym momencie powstrzymać, aby go nie pocałować. Żałowałam jednak, że tego nie zrobiłam. Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Lepiej dla nas.</div>
<div>
Nie mogłam dłużej udawać. Łzy zbierały mi się w kącikach oczu, a usta zaczęły delikatnie drżeć. Wzrok wbiłam w podłogę, która chwilę później zaczęła się ruszać. A w gwoli ścisłości to moje nogi zaczęły się od niej odrywać.Krok za krokiem, aż wreszcie znalazłam się za drzwiami pomieszczenia. Szybko popędziłam na główną salę po drodze pozbywając się nagromadzonych łez. Droga do naszego stolika nie zajęła mi dużo czasu. Po chwili ujrzałam blondyna o niebieskich oczach, który uważnie przyglądał się innym gościom w między czasie upijając łyk wody gazowanej ze swojej szklanki.</div>
<div>
-Czy możemy już wyjść? - spytałam bez ogródek stając tuż przed nim - Źle się czuję - wyjaśniłam widząc jego zdezorientowany wzrok.</div>
<div>
-Tak - odparł, a po chwili namysłu dodał - Jeżeli chcesz.</div>
<div>
Wstał ze swojego miejsca i zarzucając na ramiona czarną marynarkę zawołał kelnera. Zapłacił za naszą kolację i razem udaliśmy się do wyjścia. Jeszcze raz ogarnęłam wzrokiem salę i dostrzegając w tłumie brązowe loki, szmaragdowe tęczówki i jego sylwetkę natychmiast odwróciłam głowę. Złapałam Niall'a pod rękę i podziękowałam, kiedy otworzył przede mną drzwi restauracji. </div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-Jesteś pewna, że to tylko ból brzucha - dopytywał blondyn pomimo, że zapewniłam go o tym już kilka razy.</div>
<div>
Umoczyłam usta w gorącej herbacie, którą dla mnie zrobił, abym poczuła się choć odrobinę lepiej. Było mi głupio, że go oszukałam i w pewnym sensie wykorzystałam, ale z drugiej strony to była prawda. Czułam się źle przez Harry'ego, który jak gdyby nigdy nic znów pojawił się w moim życiu. Ja sama jestem niezdecydowana, jak on. Raz próbuję o nim zapomnieć, ale kiedy go widzę moje serce przyspiesza swój rytm. Nic nie poradzę, że kocham go najmocniej na świecie i nikt go nie zastąpi. Nawet Niall, do którego zaczęłam żywić uczucie inne niż tylko przyjaźń.</div>
<div>
-Tak, jestem pewna. Nie musisz się mną, aż tak przejmować - odpowiedziałam opierając się plecami o kanapę, na której siedzieliśmy - Jedź do domu, jest już późno - poprosiłam kładąc dłoń na jego ramieniu. </div>
<div>
Chłopak wahał się chwilę nad odpowiedzią, jednak - niechętnie - pokiwał głową na znak zgody. Posłałam mu ciepły uśmiech jeszcze raz zapewniając, że poradzę sobie sama. Ubrał buty, a potem podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.</div>
<div>
-Tylko proszę - pogładził moje włosy - Gdyby coś się działo to dzwoń do mnie. Nawet o drugiej w nocy. Może się palić i walić, ale zrobię wszystko by tu przyjechać - dodał nachylając się nad moją twarzą.</div>
<div>
-Oh, Niall. Jesteś niemożliwy - zaśmiałam się, a po chwili poczułam jego usta na moim policzku.</div>
<div>
Uśmiechnął się i życząc mi dobrej nocy opuścił moje mieszkanie. Westchnęłam ciężko odkładając kubek z napojem na stolik, a sama opadłam na miękką kanapę. Przymknęłam oczy, a w głowie od razu pojawił mi się obraz Harry'ego z restauracji. A razem z nim wszystkie wspomnienia. Nie mogłam go wyrzucić z mojego życia. Po prostu nie potrafiłam i myślę, że on też nie, choć zaczął mnie ignorować. Nigdy ze mną nie zerwał, więc dlaczego ja uważałam nasz związek za zakończony? Nie mam pojęcia, dlaczego to zrobił, ale musiał mieć powód.</div>
<div>
Odwróciłam się na drugi bok i ułożyłam ręce pod głową. Przykryłam się czerwonym kocem, leżącym na końcu kanapy i nie przejmując się niczym więcej oddałam się w ręce Morfeusza, który zabrał mnie do swojej krainy snów. A śniło mi się szczęścia. Moim szczęściem był Harry. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
***Harry***</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Widziałem ją. Stałem tuż przed nią wpatrując się w jej postać, jak zahipnotyzowany. Jest piękna. Zawsze była piękna. Kobieta mojego życia, którą zostawiłam oślepiony jej bezpieczeństwem. Mogłem się spodziewać, że ten dupek nie dotrzyma obietnicy. Przecież równie dobrze mogłem o wszystkim jej powiedzieć i zapewnić jej ochronę w inny sposób. Teraz tego żałuję, ale nie mogę cofnąć czasu. Nie mogę zmienić swoich decyzji. Zawsze robię, a potem myślę.</div>
<div>
Nie zwlekając dłużej zebrałem swoje rzeczy i zostawiając kilku funtowy banknot na stoliku wyszedłem z restauracji. Być może powinienem był zawołać kelnera czy kogoś innego, ale nie bardzo mnie to w tym momencie obchodziło. Chciałem, jak najszybciej dotrzeć do mieszkania, wykąpać się i położyć spać. Zapomnieć o wydarzeniach dzisiejszego dnia i obmyślić plan. Plan odzyskania Natash'y. Musiałem jej wszystko wytłumaczyć i mieć nadzieje, że zrozumie i mi wybaczy. </div>
<div>
Niedługo potem stałem przed drzwiami mojego mieszkania szukając w kieszeni marynarki kluczy. Kiedy wreszcie je znalazłem szybko przekręciłem zamek i naparłem ręką na klamkę. Pchnąłem drewnianą powłokę i wszedłem do środka od razu ściągając buty. Nie zważając na nic po kolei pozbywałem się moich ubrań, aż wreszcie dotarłem do pokoju, z którego zabrałem czystą bieliznę i udałem się do łazienki. Odkręciłem ciepłą wodę i wszedłem pod prysznic. </div>
<div>
Strumienie przezroczystej cieczy moczyły moje ciało i włosy, a ja oddawałem się przyjemności. Nie mam pojęcia ile czasu tam stałem nie robiąc nic, ale kiedy opuściłem pomieszczenie czułem się dużo lepiej. Byłem nie tylko orzeźwiony, ale także gotowy, by walczyć o miłość mojego życia, którą straciłem przez własną głupotę.</div>
</div>
<div>
<div>
Ułożyłem się na łóżku i spojrzałem wprost na okno, za którym widniał księżyc w pełnej swej okazałości. Wpatrywałem się w niego przez długi czas, dopóki nie zasnąłem. Przed moimi oczami pojawił się obraz uśmiechniętej Natash'y. Ja sam się uśmiechnąłem na jej widok. Bo czułem, jak moje serce przyspiesza swojego bicia, a żołądek się kurczy. Byłem, jak zakochany nastolatek, ale przecież w pewnym sensie tak było. Każdego dnia zakochiwałem się w niej coraz bardziej, choć przez tak długi czas jej nie widziałem. Wystarczyło mi samo wspomnienie o niej. Jej pięknych oczach, pełnych wargach czy wiecznie czerwonych policzkach.</div>
<div>
<br /></div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
_________________<br />Na początku chce przeprosić, że tak długo nie dodawałam rozdziału i nie oszukujmy się, ale jest krótki. Nie mam na nic czasu, a tym bardziej na pisanie. Mój dzień wygląda, jak szkoła-obiad-nauka-sen i tak codziennie. Ale nie będę się tu o tym rozpisywać. </div>
<div>
Czy ktokolwiek jeszcze czyta perspektywę Natash'y i Harry'ego? Jeżeli nie, to nie widzę sensu, abym dalej pisała rozdziały. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Do następnego - mam nadzieję.</div>
Meredithhttp://www.blogger.com/profile/10225160048686306083noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-13572391873647817032015-11-30T20:35:00.000+01:002015-11-30T20:35:09.893+01:00Rozdział 7 część II<div style="text-align: center;">
***Zayn***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=L-lp2bejhm4" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
W jednej ręce trzymałem jej zdjęcie, a w drugiej prawie pustą butelkę wina, która cholernie mi ciążyła, ale mimo wszystko nie mogłem jej wyrzucić. Jeszcze nie. Czułem, że procenty zaczynają we mnie uderzać przez co moje ciało stawało się coraz bardziej rozluźnione, a mój humor poprawiał się z sekundy na sekundę.<br />
<div>
Tego było mi potrzeba. Chwili zapomnienia, uniesienia, a przede wszystkim oderwania się od pieprzonej rzeczywistości, która zdecydowanie mnie przytłaczała. Byłem głupim nastolatkiem, a na moich barkach ciążyła większa odpowiedzialność niż na niektórych dorosłych. </div>
<div>
Z jednej strony napawało mnie to dumną, że potrafię wszystko zorganizować, potrafię znaleźć czas aby spędzić go z tymi, którzy mnie potrzebują.</div>
<div>
Ale... No właśnie. Zawsze jest jakieś ale.</div>
<div>
Z drugiej strony bałem się tego wszystkie jak chyba jeszcze nigdy niczego. Byłem przerażony, że nie zdołam pomóc Ivy ze wszystkim czego ona ode mnie oczekuje. Bałem się, że któregoś dnia powiem coś co może ją skrzywdzić i wtedy ona znów zacznie mnie nienawidzić, a przecież dopiero co ją odzyskałem. <i>Wcale, że jej nie odzyskałeś. </i></div>
<div>
Ona nie ma pojęcia, że za każdym moim <i>kochanie</i>, albo <i>skarbie</i> kryje się coś więcej niż tylko chęć bycia miłym. Kryło się za tym piekielnie ogromne uczucie, które rozrywało mnie od środka.<br />
Kochałem ją. Kochałem Ivy Carter całym swoim sercem, ale to niczego nie zmieniało. Ona nie wiedziała kim dla niej jestem, ani jak bardzo mnie kochała.<br />
Zostałem sam z całą miłością, którą przeznaczyć mogłem tylko i wyłącznie dla niej.<br />
- Za miłość - podniosłem butelkę salutując do zdjęcia i wypiłem duszkiem resztę wina. Upuściłem butelkę na podłogę i zacząłem wpatrywać się w uśmiechniętą buzię mojej dziewczyny. Oddałbym cholernie wiele aby znów zobaczyć jak jej usta rozciągają się w szczerym uśmiechu ukazując równe, białe zęby. Znów chciałem ujrzeć jak jej oczy zaczynają błyszczeć gdy powstrzymuje się od śmiechu, a potem nagle zaczyna się histerycznie śmiać, aż tworzą się jej zmarszczki wokół ust i oczu. Brakuje mi tego bardziej niż czegokolwiek innego.<br />
Podniosłem się z kanapy i ruszyłem wolnym krokiem wzdłuż korytarza do pokoju, gdzie Ivy siedziała z pieprzonym Harrym. Byłem tak cholernie wściekły i zazdrosny z jego powodu, ale wiedziałem, że on sprawia iż na jej pięknych ustach zakwita nikły uśmiech i tylko to powstrzymywało mnie przed wypieprzeniem go z mojego domu.<br />
Bez pukania otwarłem drzwi i wszedłem do środka uśmiechając się najbardziej fałszywie jak tylko potrafiłem. Chciałem aby Styles już sobie poszedł i niszczył życie komuś innemu.<br />
- Zayn? - jako pierwszy odezwał się Harry i wstał z łóżka na którym siedział zdecydowanie zbyt blisko Ivy.<br />
- Nie siedź tak blisko mojej dziewczyny Styles - pogroziłem mu palcem i zacząłem się z siebie śmiać gdy doszło do mnie, że tak właściwie jestem już nieźle wstawiony.<br />
- Okej sądzę, że powinieneś się położyć - Harry zrobił kilka kroków w moją stronę, ale całkowicie go zignorowałem patrząc na Ivy, która siedziała oparta o ramę łóżka. Miała na sobie moją koszulkę, co sprawiało, że moje ego rosło do niewyobrażalnych rozmiarów miażdżąc Harry'ego swoją zajebistością.<br />
- Nie mów mi co mam robić - odparłem i puściłem oczko do dziewczyny, która wreszcie odważyła się na mnie spojrzeć.<br />
- Zayn - jej cichy głos sprawił, że cały zadrżałem. <i>Kurwa, dosłownie cały. </i>- Myślę, że Harry ma rację i powinieneś się położyć - cholera. Cwaniara wiedziała, że ma na mnie tak ogromny wpływ, że zrobię wszystko czego ona będzie chciała.<br />
- Dobra. Mogę się położyć z tobą? - zapytałem i uśmiechnąłem się lekko widząc jak rumieniec wstępuje na jej twarz.<br />
- Odprowadzę cię na górę - Harry dotknął mojego ramienia, ale wyrwałem się mu i wciąż czekałem na odpowiedź. Miałem nadzieje, że nie każe mi iść do siebie. Nie zniósłbym tego.<br />
- Możesz - byłem niemal pewny, że wyczytałem to tylko z ruchu jej warg, ponieważ nie usłyszałem jej głosu. Mówiła tak cichutko i delikatnie jakby bała się, że ktoś może ją winić za głośniejsze rozmowy.<br />
Powoli podszedłem do łóżka i położyłem się na nim tak, że moja głowa spoczywała na udach Ivy. Poczułem jak dziewczyna wzdryga się na chwilę i spina, ale potem gdy położyła swoją dłoń na mojej głowie jej ciało od razu się rozluźniło.<br />
- To może ja już... Sobie pójdę - Harry patrzył na nas ze zmarszczonym czołem, ale potem uśmiechnął się szeroko i po protu sobie wyszedł, a ja nagle poczułem się strasznie zdenerwowany.<br />
- Spróbuj się przespać Zayn - nie mogłem pojąć dlaczego ona mówiła tak cicho, a mimo to jej głos był wyraźny w mojej głowie.<br />
- Nie chcę spać - odpowiedziałem i przytuliłem się do jej nóg. Ivy zaczęła bawić się moimi włosami, a ja mimowolnie zamknąłem oczy ciesząc się chwilową pieszczotą.<br />
- A co chcesz robić - czułem jej wzrok na sobie. Czułem, że rozmyśla nad wszystkim co się w tej chwili dzieje. Właśnie taka Ivy była. Za dużo myślała.<br />
- Chcę z tobą leżeć i zapamiętać każdy najmniejszy detal bo potem gdy stąd wyjdę ty znów zaczniesz się mnie bać i nie będę mógł się do ciebie zbliżyć - powiedziałem szczerze i poczułem ogromną gulę w moim gardle.<br />
- Nie boję się ciebie - tym razem powiedziała to zdecydowanie głośniej i pewniej niż wszystko co wypadło dzisiaj z jej ust.<br />
- To dlaczego mnie unikasz? Rozmawiasz tylko z Harrym, a to cholernie mnie denerwuje - powinienem podnieść głowę i spojrzeć jej w oczy, ale zdecydowanie zbyt dobrze się czułem leżąc na niej.<br />
- Wcale cię nie unikam. A z Harrym właściwie nie rozmawiam. Po prostu sobie razem siedzimy i patrzymy na ściany - jej palce pociągnęły delikatnie za moje włosy, a z moich ust wyleciał cichy jęk. <i>O żesz kurwa. </i><br />
- Brakuje mi ciebie - powiedziałem cicho i to pewnie przez alkohol w mojej krwi zacząłem płakać. Najzwyczajniej w świecie się rozpłakałem mocząc tym samym jej spodnie dresowe.<br />
<i>- </i>Zayn co się stało? Dlaczego płaczesz? - czułem jak starała się odsunąć moją głowę od swoich nóg aby na mnie spojrzeć, ale byłem nieugięty i nadal leżałem w tej samej pozycji.<br />
<i>- </i>Ja już tak dłużej nie dam rady Ivy <i>- </i>wyszeptałem - Staram się być silny, staram się każdego dnia być dla ciebie pieprzoną tarczą, ale sam tego potrzebuje. Potrzebuje aby ktoś się mną zajął, aby ktoś mi pomógł - dodałem i byłem prawie pewny, że Ivy płacze razem ze mną. Jej ciało dziwnie drżało.<br />
- Boże Zayn - pociągnęła cicho nosem i dotknęła swoimi drobnymi paluszkami mojego policzka. - Możemy sobie nawzajem pomagać. Co ty na to?<br />
- Ty nie możesz mi pomóc. A przynajmniej nie tak jakbym tego chciał.<br />
- Dlaczego tak uważasz?<br />
- Bo mnie nie kochasz. Żaden anioł nie może kochać złego człowieka - dopiero teraz docierało do mnie to co starałem się zrobić.<br />Już wcześniej, w ośrodku robiłem wszystko aby Ivy przestała czuć do mnie jakiekolwiek pozytywne uczucia. Zdawałem sobie wtedy sprawę z tego, że ją zniszczę. Moja przeszłość wpłynie na nią do tego stopnia, że ta cała dobroć jaką ona w sobie miała po prostu zniknie, a do tego nie mogłem dopuścić. A teraz co robiłem? Kazałem jej aby zaczęła coś do mnie czuć, a przecież wiedziałem jak to się do kurwy nędzy skończy.<br />
- Nie jestem aniołem, a ty nie jesteś złym człowiekiem - Ivy pochyliła się nade mnie i kciukiem potarła moją powiekę jakby w prośbie abym otworzył oczy.<br />
- Jesteś taka piękna i dobra, a ja wszystkich niszczę - jej niebieskie oczy błyszczały od łez, a usta były suche. - Proszę pozwól mi tu jeszcze chwilę zostać, a gdy stąd wyjdę oboje zapomnimy o tej rozmowie - moja dłoń samowolnie powędrowała do jej policzka.<br />
Znów przyjąłem tą samą pozycję co przed chwilą, a Ivy po kilku sekundach oparła się o wezgłowie, ale nadal delikatnie masowała moją głowę. Czułem, że zmęczenie bierze nade mną górę i powoli zaczynałem zasypiać.<br />
- To ty jesteś aniołem. Moim aniołem - byłem prawie pewny, że to tylko moja wyobraźnia się ze mnie nabija i wymyśla słowa, które padły z ust Ivy, ale potem poczułem delikatny pocałunek na moim policzku i zasypiając byłem pewny, że to nie moja wyobraźnia, a moja księżniczka.<br />
--------------------------------------------<br />
Dobra możecie być na mnie źli, że rozdział z tygodniowym opóźnieniem, ale miałam małe kłopoty, które musiałam rozwiązać. Teraz takie pytanie: Nie podoba wam się już to ff? Jeżeli nie chcecie czytać 2 części dajcie znać to szybko to zakończymy i tyle w temacie. Mój ostatni rozdział miał <b>394</b> wyświetlenia i tylko <b>1 komentarz za który dziękuje z całego serca ♥</b> Naprawdę chcę wiedzieć czy nie macie już ochoty tego czytać bo to my z Oliwią siedzimy tydzień nad rozdziałem aby was zadowolić, a nic właściwie za to nie dostajemy, nawet waszego komentarza z opinią. To wszystko, dziękuje<br />
Przepraszam za ewentualne błędy<br />
<div style="text-align: right;">
Kamila♥ </div>
</div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-91489936477988024652015-11-16T17:57:00.000+01:002015-11-16T17:57:00.101+01:00Rozdział 6 część II<div style="text-align: center;">
***Harry***</div>
<div style="text-align: center;">
~<a href="https://www.youtube.com/watch?v=YQHsXMglC9A" target="_blank">Muzyka</a>~</div>
<br />
<br />
Wróciłem do mieszkania i od razu położyłem się spać nie przejmując się prysznicem czy choćby zdjęciem ubrań. Nie zależało mi na tym zbytnio. Właściwie to na niczym mi już nie zależało. Byłem w pewnym sensie wrakiem człowieka, a przy życiu trzymała mnie myśl o Ivy, która - miałem nadzieje - szybko wyzdrowieje. Jest moją najlepszą przyjaciółką i cholernie się o nią martwię. Choć wiem, że Zayn (mimo, iż go nie lubię) dobrze się nią zaopiekuje.<br />
Kręciłem się z boku na bok, a sen nie chciał przyjść. Byłem niesamowicie zmęczony, powieki same mi opadały, ale nie potrafiłem usnąć. Na dworze już dawno zrobiło się ciemno, a jedyne światło, które oświetlało kule ziemską był blask księżyca. Wydawał się większy niż zawsze, ukazany w całości, dzięki pełni.<br />
-Do cholery jasnej - przekląłem zrzucając kołdrę ze swojego ciała i wstając na równe nogi.<br />
Złapałem paczkę papierosów w dłoń i wyszedłem na balkon. Podpaliłem pierwszego skręta i zaciągnąłem się szarym dymem, następnie pozbyłem się go z płuc. Patrzyłem na panoramę miasta spokojnie paląc mojego papierosa, który powoli się kończył. To działało na mnie uspokajająco i sprawiało, że czułem się odprężony.<br />
Kiedy zaczęło mi się robić chłodno postanowiłem wrócić do środka i ponownie spróbować usnąć. Ułożyłem się na prawym boku i zamknąłem oczy. Przez kilka minut leżałem nieruchomo czekając, aż stracę świadomość.<br />
<br />
<br />
<i>Biegłem ile sił w nogach uciekając przed zamaskowanym mordercą. Próbowałem go zgubić wbiegając w wąskie i kręte uliczki, ale on cały czas był za mną. Na ulicach nie było żywej duszy, a prawie żadna latarnia nie działała, przez co było cholernie ciemno. Na całe szczęście miałem dobry wzrok i jeszcze ani razu o nic nie zawadziłem, co tylko przeważało szalę zwycięstwa na moją korzyść.</i><br />
<i> Będąc pełen optymizmu skręciłem w następną uliczkę, jednak natrafiłem na ślepy zaułek. Mój oprawca stał tuż za mną celując we mnie bronią. Cofałem się do momentu, aż moje plecy nie spotkały się z zimną ścianą budynku. Miałem przyspieszony oddech i czułem, jak serce obija się o moje żebra. Byłem niemal pewien, że za chwilę wyskoczy z mojej klatki piersiowej, jednak na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.</i><br />
<i>-Ostatnie życzenie? - usłyszałem głos człowieka stojącego przede mną i wydał mi się on dziwnie znajomy.</i><br />
<i> Zmarszczyłem brwi w konsternacji próbując przypomnieć sobie osobę, do której ów głos należał, ale miałem pustkę w głowie. Nikt nie przychodził mi na myśl i przez to czułem się jeszcze gorzej. Zamknięty w pułapce, bez jakiegokolwiek wyjścia. To nie ja rozdawałem karty, a osoba, która próbowała mnie zabić.</i><br />
<i> -Co masz zamiar zrobić? - spytałem niepewnie, a mój głos pod koniec zaczął się łamać.</i><br />
<i> -Strzelić ci prosto w serce tak, abyś nie miał szans na przeżycie - znów ten sam, dziwnie znajomy głos, którego nie potrafiłem rozszyfrować. </i><br />
<i> Mimo, iż postura osoby mierzącej do mnie bronią nie była zbyt wielka to i tak niesamowicie się bałem. Miałem przed sobą dużo lat życia i nie chciałem, by zostało mi ono odebrane. Szczególnie w taki sposób. Planowałem dożyć długiej starości i umrzeć z powodu swojego wieku.</i><br />
<i> -Dlaczego? - spytałem zanim zdążyłem się ugryźć w język.</i><br />
<i> -Ponieważ na to zasłużyłeś. Raniłeś mnie każdego dnia coraz bardziej, a ostatniego najbardziej - po raz kolejny po moim ciele przeszły dreszcze, a po chwili uświadomiłem sobie, kto celował we mnie bronią.</i><br />
<i> Moje przypuszczenia potwierdziły się, kiedy zabójca zdjął okalającą jego twarz kominiarkę. Długie, brązowe włosy opadły kaskadami na plecy i ramiona, a usta wykrzywiły się w kpiącym uśmiechu.</i><br />
<i> -Natasha? - wyszeptałem zanim nabój przedarł się przez skórę mojego ciała, a następnie trafił w serce.</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i> </i>Obudziłem się z krzykiem, a moje serce waliło, jak oszalałe. Byłem cały mokry od potu, a moje myśli szalały. Jednego byłem pewien. <i>Muszę ją odzyskać.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>~*~</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***Natasha***</div>
<br />
<i><br /></i>
<i> </i>Poprawiłam mojego warkocza, który ułożony był na moim lewym ramieniu. Zarzuciłam na ramiona cienki sweterek w kolorze pudrowego różu, który dopełniał cały mój strój. Biała koszula wpuszczona w czarne, obcisłe spodnie i tego samego koloru szpilki. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i łapiąc w dłoń kopertówkę wyszłam z pokoju. Wrzucałam do środka torebki najpotrzebniejsze rzeczy, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i zanim otworzyłam wyjrzałam przez wizjer. Widząc znajomą twarz przekręciłam zamek i uśmiechnęłam się szeroko witając blondyna.<br />
<i> </i> Chłopak nachylił się nad moją twarzą i delikatnie musnął moje usta. Zawiesiłam mu rękę na szyi i przyciągnęłam bliżej wpijając się w jego wargi. Zamknął drzwi nogą i pogłębiając pocałunek szedł w kierunku mojej sypialni. Zbyt zajęta całowaniem jego ust nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się moim pokoju. Ułożył mnie na łóżku i zawisł nade mną kontynuując pieszczotę. Po chwili przeszedł z pocałunkami na linię mojej szczęki, a później na szyję. Wiłam się pod nim z przyjemności, którą mi serwował. Odkąd się pierwszy raz pocałowaliśmy minęło jakieś dwa tygodnie i przez ten czas staliśmy się sobie jeszcze bliżsi.<br />
-Musimy iść - wyszeptałam pomiędzy kolejnymi pocałunkami - Spóźnimy się - dodałam łapiąc oddech.<br />
-Zawsze mogę zadzwonić i odwołać rezerwację - odparł mocniej mnie całując<br />
Poddawałam się jego pieszczocie, kiedy on rozpinał guziki mojej koszuli. Wyznaczał mokrą ścieżkę od linii moich ramion przez piersi, aż do pępka. Przyjemne ciepło rozlewało się w moim podbrzuszu, a on wcale nie miał zamiaru przestać mnie drażnić.<br />
-Niall - wysapałam - Jeżeli nie masz zamiaru się ze mną przespać po prostu chodźmy na tą cholerną kolacje - warknęłam.<br />
Spojrzał w moje oczy i mogłam przysiąc, że wyglądał, jak zbity psiak. Przybliżył się do mnie i lekko musnął moje napuchnięte wargi.<br />
-Ubieraj się - szepnął i podniósł się z łóżka stając tuż przed nim.<br />
Jęknęłam głośno i rzucając w jego stronę wiele przekleństw próbowałam zapiąć guziki tej cholernej koszuli. Poprawiłam mój wygląd i rozwalonego już warkocza, a następnie złapałam blondyna pod ramię i razem opuściliśmy moje mieszkanie.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<br />
<br />
W lokalu było czysto, wyrafinowanie i po prostu pięknie. Idealnie nakryte stoliki, wypolerowane na błysk kieliszki czy sztućce. Rozglądałam się po całym wnętrzu zachwycając się jego wykończeniem. Kremowe ściany z brązowymi elementami, czarne obicia krzeseł, białe obrusy, zapach róż. Uśmiechałam się pod nosem idąc tuż u boku Niall'a. Blondyn wyglądał na zadowolonego z mojej reakcji. Wiedział, że mi się tu spodoba.<br />
Podeszliśmy do mężczyzny w średnim wieku stojącego za kontuarem. Patrzył wprost na nas mając normalny wyraz twarzy. Nie uśmiechał się, nie złościł, po prostu nie wyrażał żadnych emocji.<br />
-Państwo..? - zapytał, kiedy stanęliśmy tuż przed nim.<br />
-Horan - odparł mój towarzysz mocniej ściskając moją rękę,<br />
Od razu do głowy przyszedł mi obraz naszej dwójki stojącej przed ołtarzem. Ja ubrana jestem w białą, szeroką suknię ślubną, a on w czarny, dopasowany garnitur. Patrzyliśmy na swoje twarze w skupieniu uśmiechając się szeroko. Ale po chwili jego obraz zaczął się zmieniać. Przede mną nie stał już niebieskooki blondyn, a brunet o szmaragdowych oczach. Pokręciłam szybko głową wyrywając się z zamyślenia i próbując pozbyć się z myśli Harry'ego.<br />
-Proszę za mną - ponownie usłyszałam głos mężczyzny, a chwilę później poczułam, jak Niall delikatnie pcha mnie do przodu.<br />
Ruszyłam przed siebie stawiając niepewne kroki w wysokich szpilkach nadal próbując się otrząsnąć po mojej 'wizji'. Dlaczego nie potrafię wyrzucić go z głowy, a co najważniejsze serca? Już dawno przestał dla mnie istnieć, a co chwile o nim myślę. Cholerny Styles, którego do końca nie potrafię znienawidzić.<br />
-Dziękujemy - głos blondyna rozniósł się tuż koło mojego ucha.<br />
Spojrzałam na niego, a on skinieniem głowy pokazał mi, abym podeszła do jednego z krzeseł. Odsunął je dla mnie, za co mu podziękowałam i zajęłam miejsce. Usiadł naprzeciwko mnie i uśmiechnął się delikatnie. Chwilę później koło nas pojawił się kelner, który odebrał od nas zamówienia, a po nim następny, który zapełnił nasze kieliszki winem. Niall uniósł swój i spojrzał na mnie wyczekująco, więc zrobiłam to, co on przed chwilą.<br />
-Za nas - powiedział.<br />
-Za nas - powtórzyłam i usłyszałam brzęk szkła.<br />
Niedługo potem kelner ustawił przed nami talerze wypełnione po brzegi. Jedzenie było pyszne i mogłam przysiąc, że jeszcze nigdy takiego nie jadłam.<br />
-Pięknie tu - odezwałam się przerywając panującą między nami ciszę.<br />
-Miałem nadzieje, że ci się spodoba. Taki był mój cel - posłał mi uśmiech, po czym upił łyk wina - Potem możemy iść na spacer, no wiesz, te sprawy.<br />
-Niall Horan próbujący być romantyczny. Cóż to za święto? - zaśmiałam się.<br /><br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***Harry***</div>
<br />
<br />
<br />
Obserwowałem ich ze stolika w rogu restauracji. Doskonale wiedziałem dokąd idą. To wcale nie było takie trudne, aby się tego dowiedzieć. Horan był dupkiem i cholernym oszustem. Siedział na randce z <i>moją </i>dziewczyną, kiedy to ja powinienem wywoływać uśmiech na jej pięknej twarzy. Śmiała się z jego słów i wyglądała na szczęśliwą, a mi pękało serce. Nie potrafiłem dłużej wytrzymać, jednak nie mogłem się poddać. Pragnąłem z nią porozmawiać, chociaż kilka sekund. Być blisko niej, poczuć jej piękny zapach, spojrzeć głęboko w oczy. Potrzebowałem tego, bo to ona była moim narkotykiem, najgorszym uzależnieniem. Straciłem ją, bo zaufałem temu oszustowi, który wykorzystał sytuacje. Ale wolałem nie wiedzieć, co by zrobił, gdybym się nie zgodził.<br />
Odgarnąłem z twarzy wpadające mi do oczu kosmyki włosów i wzrok ponownie skupiłem na ich dwójce. Czułem, jak wszystkie moje mięśnie się napinają, kiedy zbliżył się do niej i starł kciukiem krople sosu z kącika jej ust. Miałem ochotę wstać, podejść do niego i pobić do nieprzytomności, a najlepiej na śmierć. Gardziłem nim i chciałem by zgnił w więzieniu lub po prostu umarł. By jego śmierć była bolesna i długa.<br />
Wstałem z zajmowanego miejsca z zamiarem opuszczenia lokalu, jednak zrezygnowałem z tego pomysłu widząc, jak Natasha oddala się od ich stolika w kierunku łazienki. Ruszyłem przed siebie zgrabnie omijając innych klientów restauracji. Po chwili znalazłem się pod damską toaletą. Nabrałem głośno powietrza i nacisnąłem delikatnie na klamkę. Pchnąłem drzwi i najciszej, jak potrafiłem wślizgnąłem się do środka. Stała do mnie tyłem patrząc w lusterko. Całe szczęście, że nie było widać tam mojego odbicia. Zaczęła się odwracać, a ja w tym momencie zrobiłem kilka kroków do przodu, dzięki czemu stałem naprzeciw niej. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a jej usta lekko się rozchyliły.<br />
-Harry? - wyszeptała spoglądając w moje oczy.<br />
<i>Tak cholernie ją kocham.<br /><br /><br />______________________<br />Znowu lekki poślizg, który mam nadzieje mi wybaczycie.</i><br />
<i><br />Drastycznie spada nam liczba komentarzy. O co chodzi? Robimy coś nie tak? Śmiało napiszcie, krytyka jest tak samo ważna, jak pochwały ;)<br /><br />Mam nadzieje, że rozdział się podoba.<br />Do następnego!</i>Meredithhttp://www.blogger.com/profile/10225160048686306083noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-59463872101971671772015-11-08T21:06:00.003+01:002015-11-08T21:06:37.178+01:00Rozdział 5 część II<div style="text-align: center;">
***Zayn***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=LtlHNxZzlUY" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<br />
Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn...<br />
<br />
Tylko to ciągle słyszałem w swojej głowie przez co kurwa nie mogłem spać. Wszyscy czegoś ode mnie chcieli, każdy czegoś potrzebował, a ja nie miałem innego wyjścia i musiałem spełniać ich zachcianki chociaż wcale tego nie chciałem.<br />
Odkąd zrobiłem się tym 'dobrym' gościem wszyscy w około mnie myślą, że będę im pomagał chociaż wcale tego nie chcę, a jednak to robię. Miałem ochotę zamknąć się gdzieś z daleka od wszystkich i znów być egoistycznym dupkiem, który dba tylko i wyłącznie o siebie.<br />
Tylko czy ja jeszcze taki jestem? Czy potrafię odmówić narzeczonej mojego ojca pójścia po zakupy? Czy potrafię spławić swoją siostrę, gdy ta drze się abym przyczepił jej huśtawkę? Boże chciałbym móc to zrobić, ale już nie potrafię.<br />
Przewróciłem się na prawy bok specjalnie omijając wzorkiem zegarek, który pokazywał mi od ilu godzin żałośnie próbuję zasnąć. Czułem się fatalnie i naprawdę jedyne o czym marzyłem w tej chwili to po prostu zasnąć.<br />
Z dość głośnym westchnieniem podniosłem się z łóżka i odrzuciłem na bok ciepłą kołdrę. Zaczynałem mieć ogromną ochotę zejść na dół, chwycić pierwszą lepszą butelkę z barku ojca i zachlać się do nieprzytomności. Brakowało mi tego i to bardzo. Gdy Ivy była w szpitalu nie chwytałem za alkohol ponieważ wiedziałem, że następnego dnia do niej pójdę, a gdyby jakiś lekarz coś wyczuł prawdopodobnie by mnie wyrzucili i zabronili więcej przychodzić, a na to nie mogłem sobie wtedy pozwolić. I tak wystarczająco cierpiałem czekając i modląc się każdego dnia o to, aby ona wreszcie się obudziła.<br />
A teraz proszę bardzo mam Ivy w swoim domu, ale nie mogę pójść do niej do pokoju i położyć się obok niej ponieważ ona nie wie kim jestem, a ja naprawdę nie chcę jej jeszcze bardziej przestraszyć. <i>Harry mógłby to zrobić. </i>Naprawdę wkurwiała mnie relacją jaką Styles nawiązał z moją Ivy. On był po prostu jak wrzód na dupie, a mnie cholera brała gdy widziałem jego słodkie spojrzenia rzucane w jej stronę. No bo do kurwy on ma Natashę prawda? Swoją drogą chciałbym wiedzieć dlaczego oni nie są razem. Harry nie chciał mi nic powiedzieć, a Natasha nie ma czasu się ze mną zobaczyć bo albo jest w pracy, albo ma jakieś ważne spotkanie. Mam tylko nadzieję, że ona nie spotyka się z jakimś facetem bo gdy go dorwę to mu coś zrobię. A potem zrobię coś Harry'emu za to, że tak po prostu sobie odpuścił. <br />
Po cichu przemierzałem korytarz nie chcąc nikogo obudzić aby nie przechodzić przez fazę pytań czy wszystko jest w porządku i czy czegoś nie potrzebuję. No bo do kurwy chyba widać, że nic nie jest w porządku prawda? <br />
Z czystej ciekawości gdy zszedłem ze schodów spojrzałem na koniec korytarza i dostrzegłem, że drzwi od pokoju Ivy są otwarte. Mój umysł od razu zaczął tworzyć jakieś chore wizje tego, że ktoś mógł się włamać i zrobić jej krzywdę. Potrząsnąłem głową i ruszyłem w kierunku jej pokoju lekko popychając drzwi aby dostrzec puste łóżko. Zmarszczyłem brwi i poszedłem korytarzem prosto do salonu, aby zobaczyć jak Ivy zmaga się z przesunięciem fotela aby móc przejechać wózkiem. <br />
- Co ty robisz? - zapytałem głupio i szybko do niej podszedłem przesuwając fotel pod ścianę. - Dlaczego mnie nie zawołałaś? - zadałem jeszcze jedno pytanie i ukucnąłem na przeciwko Ivy aby spojrzeć jej w oczy. Jej twarz była cała czerwona, a oddech nierówny i wyglądała na cholernie zmęczoną.<br />
- Nie chciałam nikogo budzić - odpowiedziała cicho i starała się unormować swój oddech. - Przepraszam.<br />
- Nie musisz mnie przepraszać - westchnąłem i wstałem aby popchać jej wózek. - Dałem ci telefon abyś mogła po mnie zadzwonić gdy będziesz czegoś potrzebować - dodałem i wjechałem wózkiem do kuchni. Nim wieczorem poszedłem do swojego pokoju dałem jej swój telefon i jasno wytłumaczyłem jak ma do mnie zadzwonić gdyby czegoś potrzebowała.<br />
- Myślałam, że śpisz - powiedziała i poprawiła swoje włosy, które jak na mój gust były za długie, ale kim ja jestem aby o tym decydować?<br />
- To lepiej nie myśl - odparowałem złośliwie, a potem od razu tego pożałowałem gdy zobaczyłem jak Ivy spuszcza wzrok na swoje dłonie splecione na kolanach. - Nie, kurwa nie. Przepraszam kochanie, nie chciałem tego powiedzieć.<br />
- Jest okej - starała się uśmiechnąć, ale wcale jej to nie wychodziło. - Mówisz co myślisz, a to chyba dobrze prawda? - spojrzała na mnie tymi swoimi ogromnymi niebieskimi oczami, a mi znów zrobiło się niewyobrażalnie smutno z jej powodu.<br />
- Jest różnica między mówieniem tego co myślę, a złośliwością - odpowiedziałem jej i poczochrałem jej włosy chcąc aby zaczęła myśleć nad czymś innym.<br />
- Co tutaj robimy? - zapytała i cały czas spoglądała na moją twarz nawet nie zdając sobie sprawy z tego jak kurewsko niesamowicie wyglądała.<br />
- Cóż znam cię na tyle dobrze, że wiem po co chciałaś się tutaj dostać - odparłem i otwarłem magiczną szafkę swojej siostry. - Oczywiście chciałaś coś słodkiego.<br />
Policzki Ivy przybrały różowy odcień, a ona spuściła wzrok na podłogę jakbym co najmniej odkrył jej wielki sekret.<br />
- Cóż może - powiedziała cicho i zauważyłem jak walczy z uśmiechem, który chciał wkraść się na jej usta.<br />
- Jak byliśmy w ośrodku to często przychodziłaś do mnie w nocy, budziłaś mnie, a ja od razu wiedziałem, że idziemy zapychać się czymś słodkim - wyjąłem z szafki jakieś cukierki, żelki i pinki.<br />
- Zdrowe odżywianie i takie tam? - zapytała i podjechała do stołu po czym chwyciła za pianki, a ja samowolnie się uśmiechnąłem. To było takie oczywiste, że je weźmie jako pierwsze. - Dlaczego się uśmiechasz?<br />
- Wiedziałem, że na pianki rzucisz się najpierw - odparłem i wziąłem się za paczkę cukierków, które mam nadzieję, że smakowały równie dobrze jak wyglądały.<br />
- Skąd? - zapytała i wepchała sobie ich kilka do buzi ciężko żując.<br />
- Bo je uwielbiasz - odpowiedziałem i nagle zrozumiałem, że to było cholernie głupie z mojej strony. - Cóż nie miałam pojęcia co to jest i jak smakuje, ale ładnie wyglądały więc stwierdziłam, że chyba je lubię - Ivy starała się wyglądać normalnie gdy uświadamiała mi, że ona nawet nie wie co je.<br />
- Ja też ładnie wyglądam więc mnie lubisz? - po moich słowach pianka prawie wypadła jej z ust, a ja mimowolnie zacząłem się śmiać z jej miny.<br />
- Nie schlebiaj sobie - powiedziała, ale i tak zaczęła się rumienić, przez co mój uśmiech stał się jeszcze szerszy.<br />
- Cóż powiem ci w tajemnicy, że ja cię lubię - jej oczy zatrzymały się na moich ustach, a policzki stały się jeszcze bardziej czerwone.<br />
- Czy ja ciebie też lubiłam? - zapytała dość cicho i nagle zrozumiałem, że cała ta radość jaką miała w sobie jeszcze chwilę temu gdzieś wyparowała.<br />
- Tak. Lubiliśmy się nawzajem - uśmiechnąłem się lekko na wspomnienie jej delikatnych dłoni na moim ciele.<br />
- Dlaczego się uśmiechasz - jej szept docierał do mnie zdecydowanie zbyt głośno gdy byłem skupiony tylko na niej i jej pięknych ustach, które kiedyś całowałem.<br />
- Wspominam sobie coś - pokręciłem głową chcąc pozbyć się z głowy obrazu leżącej pode mnie Ivy. - Co takiego?<br />
- Kiedyś ci powiem - jej mina wyrażała jedynie czystą ciekawość, a ja byłem z siebie szczerze dumny, że znów mogłem ją zirytować.<br />
- Zawieziesz mnie do pokoju? - zapytała i odsunęła od siebie prawie pustą paczkę po piankach. Jej oczy błyszczały, a ja byłem pewny, że od takiej dawki cukru, to ona dzisiaj na pewno nie zaśnie.<br />
- Ależ oczywiście proszę pani - wstałem z krzesła i od razu wyjechałem jej wózkiem z kuchni gasząc za sobą światła.<br />
Gdy podjechałem wózkiem pod jej łóżko nie miałem kurwa pojęcia co mam teraz zrobić. Miałem jej pomóc czy może patrzeć jak sama stara się wejść na łóżko?<br />
- Czy um potrzebujesz pomocy? - zapytałem gdy już drugi raz nie dała rady podnieść się z wózka.<br />
Ivy westchnęła głęboko i lekko skinęła głową jakby wstydząc się tego, że musi prosić o pomoc.<br />
Bez problemu położyłem dłonie na jej talii i uniosłem ją od razu sadzając ją na łóżku i zabierając od niej swoje łapy. Nie chciałem aby poczuła się przeze mnie nieswojo, a to, że marzyłem aby przytrzymać ją chwilę dłużej wcale się nie liczyło.<br />
- Zostań ze mną - zacisnąłem dłonie na rączkach od wózka bo kurwa mać tak, wreszcie usłyszałem to co chciałem usłyszeć. - Znaczy um jeśli chcesz.<br />
- Oczywiście, że chcę - Ivy znów się rumieniła, a ja musiałem przyznać, że to było kurewsko urocze.<br />
Położyłem się ostrożnie po drugiej stornie łóżka nie chcąc naruszyć jej prywatności, a ona podziękowała mi za to delikatnym uśmiechem.<br />
- Mogę ci coś powiedzieć? - zapytała, a ja skinąłem głową cały czas patrząc w jej niebieskie oczy które teraz błyszczały w ciemnym świetle lampki nocnej. - Czasami strasznie boli mnie głowa i mam takie strasznie głupie wrażenie, że coś pamiętam, ale nie wiem co. Pewnie brzmię teraz jak wariatka i to nawet nie ma sensu, ale tak jest.<br />
- To co mówisz nie jest głupie Ivy. Rozmawiałem o tobie z wieloma lekarzami i oni są pewni, że któregoś dnia zaczniesz sobie przypominać, ale to może trochę potrwać. Tak samo jak powrót do chodzenia. Musisz pamiętać kochanie, że ty umiesz chodzić, ale po prostu twoje nogi zapomniały jak to się robi - uśmiechnąłem się do niej i chwyciłem jej dłoń.<br />
- Gdy tak mówisz to mam wrażenie, że we mnie wierzysz - jej palce ścisnęły moją dłoń, a ja odpowiedziałem jej dokładnie tym samym.<br />
- Bo tak jest - przysunąłem się do niej tylko odrobinkę. - Zawsze w ciebie wierzyłem księżniczko.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***Ivy***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Czasami gdy człowiek budzi się rano to ma wrażenie, że śnił o czymś przyjemnym w nocy, ale nie ma pojęcia o czym. Po prostu tego nie pamięta, zapomina i tyle. To właśnie ja się tak czuję, tylko, że to nie chodzi o jakiś tam sen. Tu chodzi o całe moje dotychczasowe życie, które jest dla mnie jedną wielką zagadką. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie wiem tak naprawdę kim jest ten niesamowity chłopak śpiący tuż obok mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie wiem kim jest brunet, który był mnie dziś odwiedzić i obiecał, że szybko wróci.</div>
<div style="text-align: left;">
A najważniejsze, nie wiem kim<i> ja</i> jestem. </div>
<div style="text-align: left;">
Patrzę na siebie w lustrze i widzę tylko jakąś dziewczynę, która wygląda na zmęczoną. I chyba właśnie tak się czuje.</div>
<div style="text-align: left;">
Jestem zmęczona tym, że nic nie pamiętam i mam tylko jakieś głupie przeczucia. No bo kurcze co to w ogóle jest to przeczucie? </div>
<div style="text-align: left;">
Musze uczyć się wszystkiego od nowa, muszę poznać od nowa nie tylko cały świat, ale również siebie. </div>
<div style="text-align: left;">
Ale w końcu... Zayn we mnie wierzy prawda? I nie wiem dlaczego, ale czuję, że skoro on sądzi, że mi się uda to tak będzie. Mam wrażenie, że z nim mogę zdziałać wszystko. </div>
<div style="text-align: left;">
<i>Zawsze w ciebie wierzyłem księżniczko</i>. Te słowa wydają mi się znajome, ale nie wiem skąd. </div>
<div style="text-align: left;">
Wiem natomiast jedno: skoro Zayn uważa, że dam radę to nie mam innego wyjścia. W końcu muszę mu podziękować za to, że śpiewał mi gdy byłam w szpitalu. </div>
<div style="text-align: left;">
-------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: left;">
Przepraszam za ewentualne błędy.</div>
<div style="text-align: right;">
Kamila♥</div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-78477993109138482392015-11-03T18:21:00.000+01:002015-11-03T18:24:43.834+01:00Rozdział 4 część II<br />
<div style="text-align: center;">
***Natasha***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=p1ShrfQaT1Y" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<br />
<br /> Wróciliśmy do mojego mieszkania śmiejąc się i wygłupiając jednocześnie. Dobry humor nas nie opuszczał, a z każdą chwilą się pogłębiał. Z szerokimi uśmiechami na twarzy opadliśmy na kanapę w salonie i dalej kontynuowaliśmy naszą rozmowę. Kleiła się, jak nigdy, a ja mogłam szczerze przyznać, iż dobrze postąpiłam dając mu drugą szansę. Chłopak starał się i doskonale mogłam to dostrzec. Był moim przyjacielem, na którego mogłam liczyć w każdej chwili. Stawał się dla mnie coraz ważniejszy. W pewnym sensie zastępował mi Zayn'a.<br />
Zaśmiałam się słysząc kolejny żart Niall'a. Sypał kawałami, jak z rękawa, a ja nie potrafiłam powstrzymać cisnącego się na moje usta uśmiechu. Byłam szczęśliwa, a Harry już dawno wyparował z mojej głowy. Blondyn sprawiał, że nie przejmowałam się tym wszystkim, aż tak bardzo. Odwracał moją uwagę od całego zamieszania, które ostatnio przestawało mieć dla mnie znaczenie. Od teraz starałam się myśleć o sobie i swoich potrzebach. Dlaczego to zawsze ja miałam być tą poszkodowaną? Byłam suką - źle, jestem miła - też źle. Czasem gubiłam się sama w swoim życiu nie wiedząc kim jestem.<br />
-Hej - zawołał tym samym wyrywając mnie z zamyślenia - Gdzie mi uciekłaś? - spytał uśmiechając się.<br />
-Nigdzie nie uciekłam - odpowiedziałam - Po prostu się zamyśliłam. Wiesz, jak bardzo pokręcone jest to wszystko. Nie mam już siły udawać. Chce zacząć żyć i niczym się nie przejmować - dodałam spoglądając na jego twarz.<br />
-To żyj - złapał moją dłoń - Natasha, jesteś piękna, mądra, zaradna. Nie myśl o tym dupku, który zostawił cię bez słowa wyjaśnienia. On już pewnie znalazł sobie nową dziewczynę. - dał nacisk na ostatnie słowo, jakby chciał powiedzieć dziwkę.<br />
Ale dlaczego ja się dziwie? Przecież to prawda. Dla Harry'ego byłam tylko zabawką, z którą mógł się pieprzyć. Zastanawiam się czy kiedykolwiek prawdziwie mnie kochał. Powtarzał mi te dwa słowa bardzo często, jednak jakie tak naprawdę miały znaczenie? Być może były to słowa rzucone na wiatr.<br />
-Nie myślę o nim - odparłam - On już dla mnie nie istnieje - dopowiedziałam, chcąc go zapewnić o mojej decyzji.<br />
Kocham Harry'ego całym sercem, ale nie będę za nim ganiać przez całe życie. Za dużo razy mnie zranił i mam dość. Chce odżyć i cieszyć się każdym dniem; po prostu być szczęśliwa. Czy proszę o tak dużo?<br />
-Uśmiechnij się - potarł kciukiem moje knykcie - Nie możesz już zawsze być smutna. Nie pozwolę na to - wyszeptał ostatnie zdanie.<br />
Swoją dłoń, którą trzymał moją rękę, uniósł na wysokość mojej twarzy i dotknął mojego policzka. Patrzył mi prosto w oczy, a ja nie wiedziałam co się dzieje. Wszystko dookoła, jakby wyparowało. W moich myślach był jedynie Niall i to, co własnie miało miejsce. Po chwili poczułam jego miękkie usta na moich, przez co musiałam nabrać głęboko powietrza. Poruszył delikatnie swoimi wargami, chcąc dać mi chwilę na przyzwyczajenie się do zaistniałej sytuacji. Nigdy nie pomyślałam, że tak może skończyć się danie mu kolejnej szansy.<br />
Wplotłam palce w jego włosy i przyciągnęłam go bliżej pogłębiając pocałunek. Przecież miałam zacząć żyć i niczego nie żałować, więc właśnie to robię. Oddaje się przyjemności, której od tak dawna potrzebowałam. Blondyn sprawia, że znowu się uśmiecham i czuje przy nim swego rodzaju ciepło. Jest moim przyjacielem, do którego chyba zaczynam czuć coś więcej. Zawsze był bliski mojemu sercu, które widziało tylko Harry'ego. Wiem, że nigdy nie pokocham Niall'a tak samo, jak Styles'a, ale chciałabym mu się choć trochę odwdzięczyć za to, co dla mnie robi.<br />
Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy odsunął się ode mnie na kilka centymetrów. Uniosłam na niego wzrok i mogłam rzec, że utonęłam w pięknym kolorze jego tęczówek.<br />
-Cieszę się, że jesteś - powiedziałam przytulając się do jego ciała, a głowę oparłam na jego klatce piersiowej.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<br />
Nie mogłam przez długi czas usnąć cały czas myśląc o wydarzeniach sprzed kilku godzin. Byłam szczęśliwa i nie przejmowałam się niczym. Każdemu należało się coś od życia, a mi mógł dać to Niall. Być może byłam głupia i naiwna wierząc mu we wszystko, ale popełniłam w życiu już tyle błędów, że następne nie będą dla mnie żadnym zaskoczeniem. Moje życie pełne było niepowodzeń, ale wreszcie miałam szansę wyjść na prostą z najlepszym przyjacielem u boku.<br />
Przekręciłam się na drugi bok mając nadzieje, że zmiana pozycji pozwoli mi usnąć. Zaczęłam nawet liczyć głupie owce, ale nawet to nie pomagało. Mając dość bezczynnego leżenia wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni. Potrzebowałam szklanki zimnej wody. Czułam w środku pewien niepokój. Nie mam pojęcia czym był spowodowany, ponieważ wszystko szło dobrze. Ale wiem z czystego doświadczenia, że kiedy coś się układa za chwilę musi się zepsuć.<br />
Usiadłam przy stole i opierając się na łokciu upiłam łyk przezroczystej cieczy. Na dworze było już ciemno, a zegarek wskazywał godzinę pierwszą trzydzieści cztery. Czułam okropne zmęczenie, ale sen nie chciał przyjść. Po jakimś czasie postanowiłam wrócić na łóżko. Kręciłam się jeszcze trochę, ale wreszcie udało mi się usnąć.<br />
<br />
<br />
<br />
<i> Stawiałam niepewne kroki starając się nie wydać żadnego hałasu. Wiatr szumiał mi w uszach i rozwiewał włosy. Słyszałam ciche szepty, które mieszały się ze sobą tworząc jeden, wielki bałagan. Nie potrafiłam nic zrozumieć, więc jedyne co mi pozostało to iść dalej.</i><br />
<i> Ciemny las, środek nocy i ja pośród tego wszystkiego. Podskoczyłam w miejscu słysząc hukanie sowy. Złapałam się na klatkę piersiową i próbowałam opanować szybsze bicie serca. Zaczesałam kosmyk włosów za ucho i ruszyłam przed siebie. Szłam, a ścieżka jakby się nie kończyła. Coraz bardziej się niecierpliwiłam, ponieważ ciekawość zżerała mnie od środka. </i><br />
<i> -Halo? - zawołałam poddając się w połowie drogi.</i><br />
<i> Nogi bolały mnie niemiłosiernie, a całe ciało trzęsło się z zimna. Byłam ubrana w białą, trochę zniszczoną sukienkę przed kolano i baleriny. Czułam się dziwnie obco, tak jakbym to nie była ja.</i><br />
<i> -Jest tu kto? - ponowiłam próbę znalezienia kogoś. </i><br />
<i> Rozglądałam się wokół siebie, ale w panującej ciemności nie potrafiłam nic dostrzec oprócz własnych stóp. Głowa mi pulsowała, a nogi zaczęły robić się, jak z waty. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Po chwili nie mogłam wytrzymać bólu przeszywającego moją czaszkę. Upadłam na kolana chwytając się za głowę i krzyknęłam, kiedy wszystko zaczęło się nasilać. </i><br />
<i> Ból nie ustawał, a ja czułam, jak umieram. Każda cząstka mojego ciała była napięta do granic możliwości przysparzając mi więcej cierpienia. Upadłam na ziemie i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej zwijając się w kłębek. Nadal słyszałam te wszystkie głosy, ale gdzieś między nimi przebijał się ten najmocniejszy. </i><br />
<i> -Głupia.......puszczalska........oszustka - same najgorsze przymiotniki leciały w moim kierunku, a ja nie miałam pojęcia, kto mógłby mnie tak oczerniać. </i><br />
<i> -Kim jesteś - jęknęłam czując uderzenie w plecy.</i><br />
<i> -Twoim koszmarem - po raz kolejny odezwał się ten sam głos.</i><br />
<i> -Przestań...proszę - wyjąkałam pociągając nosem, a łzy spływały mi po policzkach.</i><br />
<i> -Nigdy nie przestanę. Chce być cierpiała, tak jak ja! - ryknął - Zraniłaś mnie, oszukałaś. Jesteś zwykłą suką! - kolejny cios.</i><br />
<i> Nie potrafiłam rozpoznać kim jest mój oprawca. Jego głos był zniekształcony, a zamknięte oczy nie pozwalały mi na zobaczenie jego sylwetki. Uniosłam powieki i zamrugałam chcąc pozbyć się słonej cieczy z moich oczu. Stał przede mną i uśmiechał się kpiąco. Wyglądał, jak moje wyobrażenie diabła, którego nigdy nie chciałam poznać.</i><br />
<i> -Harry? - wydukałam.</i><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***Harry***</div>
<br />
Długo wahałem się zanim ostatecznie zapukałem do drzwi domu Zayn'a. Rozejrzałem się dookoła, ale nic szczególnego nie przyciągnęło mojej uwagi. Ogród, jak ogród. Nic specjalnego. Nigdy nie widziałem, jak mieszka chłopak mojej przyjaciółki i wreszcie mam okazje zobaczyć. Prosty dom bez zbędnych ozdób, czyli taki jakie lubiłem. Nie przepadałem za zbytnią przesadą.<br />
-Tak? - usłyszałem czyjś głos tuż obok siebie, więc odwróciłem głowę w tamtą stronę.<br />
-Przyszedłem zobaczyć się z Ivy. Harry - przedstawiłem się wyciągając rękę do mężczyzny, który po chwili ją uścisnął i zaprosił mnie do środka.<br />
-Gdzie ona jest? - spytałem czując się trochę niezręcznie.<br />
-Idź do końca korytarza, ostatni drzwi po lewej - posłał mi ciepły uśmiech i poklepał do ramieniu, a potem odszedł. Nabrałem głęboko powietrza i ruszyłem we wskazanym kierunku. Rozglądałem się po całym domu, w którym było ładnie i czysto. Wszystko w stonowanych kolorach, nic nie wyróżniającego się.<br />
Stanąłem naprzeciw drzwi pokoju Ivy i zapukałem kilka razy, a kiedy usłyszałem ciche 'proszę' wszedłem do środka. Dziewczyna siedziała na wózku zwrócona ku oknu. Wyglądała za nie i wydawała się bardzo zamyślona. W pewnym momencie chciałem wyjść, by jej nie przeszkadzać, ale chciałem z nią porozmawiać. Była w końcu moją przyjaciółką, a to że mnie nie pamiętała w niczym mi nie przeszkadzało. Przecież zawsze możemy zacząć od nowa. Skoro raz zdołałem się z nią zaprzyjaźnić zrobię to i drugi.<br />
-Cześć - odezwałem się dziwnie zachrypniętym głosem. Odkaszlnąłem - Cześć - powtórzyłem. Odwróciła się do mnie i dopiero wtedy zauważyłem, jak bardzo blada jest. Jedynym, co najbardziej było widoczne był kolor jej pięknych oczu.<br />
-Cześć - odpowiedziała prawie szeptem i uniosła na mnie wzrok.<br />
Widziałem, jak skanuje całą moją sylwetkę. Myślę, że próbowała sobie przypomnieć cokolwiek, jednak nic jej nie świtało. Usiadłem na brzegu łóżka i podtrzymałem jej spojrzenie. Wpatrywaliśmy się w siebie przez jakiś czas. Posłałem jej ciepły uśmiech i nieco się rozluźniłem, kiedy go odwzajemniła. Położyłem się na miękkim materacu i spojrzałem w sufit.<br />
-Nawet nie próbuj sobie mnie przypomnieć - zaśmiałem się - Zrobiłem wiele głupich rzeczy, o których lepiej nie pamiętać - dodałem przewracając się na bok, by móc na nią patrzeć.<br />
-Nie wiesz, jak mi trudno, kiedy nie znam ludzi wokół mnie. Ciebie, pana Davida czy chociażby Zayn'a - odwróciła wzrok znów spoglądając za okno - Widzę w jego oczach żal i smutek, ale nic na to nie poradzę, że go nie pamiętam - pociągnęła nosem.<br />
-On cię kocha. Zrozumie, że...<br />
-Chce odnaleźć moich rodziców - przerwała mi nawet nie zwracając uwagi na moje słowa - Potrzebuje ich teraz - otarła policzki i spojrzała na mnie - A także czasu, aby wszystko przemyśleć i zacząć od nowa. Wierzę, że mi się uda, Harry. Wiem, że to nie będzie proste, ale chce spróbować.<br />
-Dasz radę, kochanie - uśmiechnąłem się ciepło - Jesteś wystarczająco silna - dodałem.<br />
<br />
<br />
<br />
______________________<br />
Wiem, że zawaliłam, ale kompletnie nie mam na nic czasu. Do tego rozdział jest krótki i nie sprawdzony. Przepraszam, postaram się poprawić.<br />
Mam nadzieje, że chociaż się podoba i dacie radę dobić do 8 komentarzy, ponieważ pod ostatnimi postami było ich mniej.<br />
<br />
Do następnego!Meredithhttp://www.blogger.com/profile/10225160048686306083noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-71297986692097304072015-10-25T21:24:00.001+01:002015-10-25T21:24:58.201+01:00Rozdział 3 część II<div style="text-align: center;">
***Zayn***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=GVZraUvPbRM&spfreload=10" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Byłem kurwa zestresowany jakbym co najmniej miał zaraz rodzić. Nie mogłem usiedzieć na miejscu dlatego krążyłem po salonie co chwilę przestawiając rzeczy tak aby Ivy mogłam spokojnie się tutaj poruszać. Ponad tydzień temu <i>moja</i> mała wybudziła się z tej pieprzonej śpiączki tylko po to aby znów mnie dobić. Wiedziałem, że robiła to nieświadomie, ale to nie zmieniało faktu, że kurwa bolało. </div>
<div style="text-align: left;">
Lekarze robili <i>mojej</i> księżniczce pełno badań i każdy stwierdzał to samo, mówiąc, że musimy być cierpliwi. Ale jak ja mam być kurwa cierpliwy podczas gdy <i>moja</i> dziewczyna nie wie kim jestem? Jak mam być cierpliwy gdy widzę, że ona nie potrafi chodzić? Jak mam być do kurwy nędzy cierpliwy gdy widzę jak stara się nas wszystkich rozpoznać co chwilę przyglądając się naszym twarzom. W takich sytuacjach nie idzie być cierpliwym.</div>
<div style="text-align: left;">
Mój ojciec będzie pełnił opiekę nad Ivy dopóki jej rodzice nie zdecydują się nią zająć. Jak dla mnie to świetnie tylko, że ciągłe pytania<i> mojej</i> kruszynki o jej rodzicach doprowadzały mnie do szału ponieważ nie miałem jebanego pojęcia co mam jej powiedzieć. <i>Cóż skarbie twoi rodzice nie chcą cię znać bo nie spełniłaś ich oczekiwań co do idealnej córki i wywalili cię z domu. </i>Taa to nie brzmi dobrze. </div>
<div style="text-align: left;">
Zresztą chyba nawet nie chciałem aby Ivy teraz się tym wszystkim zadręczała. Miała ważniejsze sprawy na głowie, a najważniejszą było to aby wreszcie mogła wstać z wózka i zrobić samodzielnie chociażby kilka kroków. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn twoja dziewczyna przyjechała - moja młodsza siostra wpadła do salonu z uśmiechem na ustach. Westchnąłem nie wiedząc zbytnio jak mam ugasić jej entuzjazm.</div>
<div style="text-align: left;">
- Caroline prosiłem cię abyś jej tak nie nazywała. Ivy potrzebuje teraz spokoju - powiedziałem do niej to samo co wczoraj i przed wczoraj i jebany tydzień temu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czy mogę z nią rozmawiać? - zapytała i usiadła na kanapie machając nogami w powietrzu. Usiadłem obok niej czując się nagle zmęczonym. To wszystko mnie przerastało, a to dopiero początek. </div>
<div style="text-align: left;">
- Możesz tylko, musisz pamiętać, że ona nie wie kim jesteś - młoda pokiwała głową głęboko o czymś rozmyślając. Po chwili uśmiechnęła się i zeskoczyła z kanapy gdy usłyszała jak drzwi frontowe się otwierają, a potem zamykają. </div>
<div style="text-align: left;">
Przetarłem oczy dłonią szykując się na następne pieprzone ściskanie serca. Wiedziałem, że gdy znów ujrzę ją siedzącą na tym głupim wózku poczuje się winny i strasznie zraniony. </div>
<div style="text-align: left;">
- Synu? Wszystko w porządku? - podniosłem głowę do góry i napotkałem pełne współczucia spojrzenie mojego ojca. </div>
<div style="text-align: left;">
- Taa wszystko dobrze - wstałem z kanapy gdy do salonu wjechał wózek pchany przez Caroline na którym siedziała Ivy.</div>
<div style="text-align: left;">
Dziewczyna rozglądała się, pochłaniając wzrokiem całkiem nowe otoczenie. Wyglądała na śpiącą, przytłoczoną i przede wszystkim na zdezorientowaną. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn? - jej głos lekko drgał i byłem pewny, że znów zapomniała jak mam na imię i nie chciała się pomylić. Kolejny raz z rzędu zresztą. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć - powiedziałem i wymusiłem uśmiech starając się dać jej trochę pewności siebie, której potrzebowała, ale kurwa nawet ja nie byłem w tej chwili niczego pewny. - Zabiorę ją do jej pokoju, a gdyby Harry przyszedł to daj mi znać - poinformowałem ojca i zabrałem Caroline wózek, na którym było całe moje życie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry ma przyjść? - Ivy odwróciła głowę w moją stronę i wyglądała jakby miała się zaraz uśmiechnąć na wieść o odwiedzinach Stylesa. </div>
<div style="text-align: left;">
- Taa mówił, że wpadnie do ciebie - odpowiedziałem najwyraźniej zbyt chłodno i wściekle ponieważ twarz Ivy posmutniała i albo mi się wydawało albo nawet się trochę mnie przestraszyła. - Jesteś głodna? - zapytałem chcąc zmienić temat. <i>A niech cię kurwa pociąg Styles rozjedzie. </i></div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, dziękuje, że pytasz - powiedziała cicho nawet na mnie nie patrząc. </div>
<div style="text-align: left;">
Westchnąłem cicho i poleciałem jej aby otwarła drzwi przed którymi się zatrzymałem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wcześniej miałaś pokój na górze, ale tak będzie ci wygodniej - wyjechałem do środka, a ona tylko pokiwała głową nie patrząc właściwie na nic. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuje - odpowiedziała i zaczęła bawić się swoimi palcami. Usiadłem przed nią na łóżku i złapałem jej drobne dłonie w swoje od razu czując się lepiej. Ivy dawała mi siłę, nawet jeżeli sama jej w sobie nie miała. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przypomniałaś sobie coś? - zapytałem i spojrzałem w jej oczy, w których krył się cały ból jaki w sobie miała. Nie pokazywała tego przy innych, ale ona była przerażona. <i>Też byś srał w gacie. </i></div>
<div style="text-align: left;">
- Nie - Ivy odwróciła wzrok gdy zobaczyła zawiedzenie na mojej twarzy. - Naprawdę się staram. Myślę o tobie, o Harrym i próbuje sobie was przypomnieć, ale to nic nie daje. Wiem, że skądś was znam, wiem, że powinnam ws pamiętać, ale nie... Ale po prostu nie pamiętam - to była najdłuższa jej wypowiedź od czasu gdy się ocknęła. Przeważnie odpowiadała tylko jednym słowem starając się unikać kontaktu z innymi ludźmi, ale teraz zaczęło się coś zmieniać. Ivy zaczęła mówić co czuje, a to chyba dobrze prawda? </div>
<div style="text-align: left;">
- Lekarz mówił, że mienie trochę czasu nim wszystko wróci do normy - starałem się ją jakoś pocieszyć, w czym najwyraźniej byłem do dupy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Popatrz na mnie! Jestem kaleką, która niczego nie pamięta! Już nigdy nie będzie lepiej nie rozumiesz tego? - jej krzyk był dla mnie zdziwieniem dlatego wzdrygnąłem się lekko gdy usłyszałem jej podniesiony ton głosu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ivy nie jesteś kaleką. Musisz sobie po prostu to wszystko przypomnieć i nauczyć się kilku rzeczy od nowa, a ja ci w tym pomogę - starałem się ją uspokoić, ale nawet nie wiedziałem co mam powiedzieć. Ona doskonale zdawała sobie sprawę z tego w jakim jest stanie więc żadne moje kłamstwa niczego tutaj nie zmienią. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn ja nawet nie potrafię sama jeść. Jestem... Chcę zostać sama - odwróciła głowę w lewą stronę dając mi tym samym jasno do zrozumienia, że mam wyjść i nie wracać dopóki mi na to nie pozwoli. </div>
<div style="text-align: left;">
- Gdybyś czegoś potrzebowała to daj znać - powiedziałem cicho i wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi. Momentalnie usłyszałem jej szloch, a moje serce znów ścisnęło się łańcuchami. Już nie mogłem więcej tego znosić. </div>
<div style="text-align: left;">
Ze spuszczoną głową udałem się do swojego pokoju od razu rzucając się na łóżko. Byłem naprawdę zmęczony i dopiero teraz to wszystko odczuwałem. </div>
<div style="text-align: left;">
Całe dnie i noce spędzone w szpitalu przy łóżku Ivy zmieniły mnie w całkiem innego człowieka. Musiałem żyć nadzieją na lepsze jutro, musiałem modlić się i błagać o to aby Ivy do mnie wróciła i gdy tak się stało to po chwili ogromnego szczęścia i ulgi przyszedł kolejny cios i załamanie. Osoba, którą kocham nad życie nie miała pojęcia kim jestem, nie mogłem jej powiedzieć, że ją kocham bo musiałbym zacząć jej wszystko tłumaczyć, a nie jestem jeszcze na to gotów. Prawdopodobnie postępuje jak ostatni kutas i egoista nie mówiąc jej wszystkiego, ale muszę tak postąpić. Sam najpierw muszę uporządkować wszystkie sprawy aby móc ze spokojem powiedzieć wszystko Ivy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn? - podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem na mojego tatę stojącego w przejściu. Spoglądał na mnie z wyraźnym smutkiem i żalem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ivy mnie wołała? - zapytałem i przeczesałem palcami włosy. Ostatnio robiłem to częściej niż wcześniej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. Harry przyszedł więc puściłem go do niej - tata wszedł do środka i usiadł na łóżku tuż obok mnie.- Mogę skontaktować się z moim kolegą, który jest lekarzem. Może on znajdzie jakieś wyjście. - Nie tato. Wydaje mi się, że trzeba na razie czekać, nie możemy na nią naciskać - powiedziałem po czym spuściłem wzrok na swoje dłonie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedziałeś do mnie tato - jego głos był jakoś dziwnie drżący i ściśnięty dlatego spojrzałem na niego i zauważyłem lekki uśmiech na jego popękanych ustach. - Już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz tak do mnie powiedziałeś - w jego oczach zaczęły się formować łzy, które wywołały u mnie jakieś dziwne uczucia. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż wymsknęło mi się - odparłem i wysiliłem się na uśmiech, który spowodował, że i również mi zachciało się ryczeć. </div>
<div style="text-align: left;">
Silne ramie mojego ojca wylądowało na moich ramionach, a ja pozwoliłem się przyciągnąć do jego ciała. </div>
<div style="text-align: left;">
- Możesz być słaby Zayn, to nic złego - powiedział i wtedy po prostu coś we mnie pękło. Już nie mogłem tego wszystkiego w sobie dusić. </div>
<div style="text-align: left;">
- Już nie mam siły tato. Nie mogę na nią patrzeć i udawać, że wszystko jest w porządku. Nie mogę siedzieć obok niej i starać się zachowywać tak jak wcześniej bo przecież teraz wszystko jest inne. A najgorsze jest to, że nie mam już siły walczyć ani za siebie, ani za nią. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po tym jak pogadałem z tatą było mi trochę lżej i łatwiej na to wszystko patrzeć. To było dziwne uczucie mieć poczucie, że w każdej chwili mogę do niego pójść, powiedzieć co mi leży na sercu i spróbować zastosować się do jego rady. Jeszcze nigdy nie miałem kogoś takiego. </div>
<div style="text-align: left;">
Z czystej ciekawości chciałem zajrzeć do pokoju Ivy, aby dowiedzieć się co Harry tak długo u niej robi, ale akurat gdy dochodziłem do drzwi one się otwarły, a na korytarz wyszedł Styles od razu irytując mnie swoją obecnością w moim kurwa domu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć - powiedział brunet i podał mi rękę, którą uścisnąłem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak ona się czuje? - zapytałem i spojrzałem na zamknięte drzwi tak jakbym mógł przez nie cokolwiek zobaczyć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jest cholernie smutna, ale to pewnie nic dziwnego - Harry wzruszył ramionami i ścisnął moje ramie gdy moja głowa powędrowała w dół. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ona w ogóle w siebie nie wierzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wierzy, ale nie przy tobie - zmarszczyłem czoło i spojrzałem na niego całkowicie go nie rozumiejąc. - Powiedziała, że chciałaby odnaleźć swoich rodziców i z nimi zamieszkać. I tutaj nasuwa się pytanie dlaczego ty żeś jej kurwa nie powiedział o jej rodzicach? - zamknąłem oczy czując jak cała ta rozmowa z moim ojcem ucieka gdzieś daleko razem z tą łatwością i ulgą, którą uzyskałem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ona jeszcze niczego nie wie. A poza tym co ja miałem jej powiedzieć? Że jej rodzice jej nie chcą? Że jej nienawidzą? - Harry otwarł usta aby coś powiedzieć, ale nic z nich nie wyleciało. - Wszyscy jesteście kurwa pierwsi do oceniania mnie, ale nikt nie spędzał z nią całych dni w szpitalu, nikt nie patrzył na nią jak słuchała co lekarz do niej mówił. Nikt oprócz kurwa mnie nie widział jak spada z tych jebanych schodów bo tamten psychol chciał załatwić mnie, a Ivy stanęła w mojej obronie. A więc idealny panie Stylesie nie masz żadnego kurewskiego prawa mnie oceniać, bo ja już sam to zrobiłem i wiem, że to moja wina dlatego staram się to wszystko teraz naprawić i sprawić aby ta głupia idealna dziewczyna pokochała mnie jeszcze jeden raz - nie kontrolowałem tego co mówię, ale gdy wreszcie wszystkie moje myśli znalazły ujście w słowach postanowiłem po prostu się odwrócić i odejść. </div>
<div style="text-align: left;">
Ivy chciała wrócić do rodziców co równa się z tym, że moja umowa z jej ojcem zostanie zerwana i ten kutas wszystko jej powie. <i>Na pewno tam nie wróci. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>------------------------------------------------------------------------------</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Hejka! Mam nadzieję, że ten rozdział was zadowoli lol. Nie rozpisuje się bo normalnie chyba umieram więc jedyne o czym myślę to łóżko. Dziękuje wam za wszystkie komentarze :*</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Przepraszam za ewentualne błędy.</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Kamila♥</i></div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-51330023148608174372015-10-19T16:21:00.001+02:002015-10-23T20:54:45.282+02:00Rozdział 2 część II<div style="text-align: center;">
***Natasha***</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=p1ShrfQaT1Y" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<br />
Żyłam dniem dzisiejszym. Chwilą, momentem. Starałam się nie wspominać i po części mi się to udawało. Czasem widok jego przystojnej twarzy pojawiał się w mojej głowie i za nic nie chciał jej opuścić. Rzucałam w niego największymi obelgami, ale w głębi serca nadal go kochałam. Przychodziłam każdego dnia, dopóki go nie wypuścili. Ani razu mnie nie wpuścił, a ja byłam na tyle żałosna, że mimo to stałam pod jego drzwiami i prosiłam o kilka słów wyjaśnienia. Nie doczekałam się nawet jednego. Później nie wiedziałam, gdzie mogę go znaleźć, ponieważ zabronił David'owi informować kogokolwiek o miejscu, w którym mieszkał. Odciął się od nas. Wiem od Zayn'a, że dwa czy trzy razy odwiedził Ivy w szpitalu, jednak ja nigdy go tam nie spotkałam.<br />
Kilka razy myślałam nad skończeniem tego cierpienia, ale wtedy pojawiał się on - mój najlepszy przyjaciel. Nigdy nie sądziłam, że będę w stanie mu zaufać, ale zrobiłam to bezgranicznie. Wykazał się i czuję, że naprawdę mu zależy. Gdzieś w głębi wiem, iż pozory mylą i równie dobrze może udawać, jednak za każdym razem odrzucam od siebie takie myśli, ponieważ wybaczyłam mu to, co zrobił. Chciałam zacząć od nowa, a przecież każdemu należy się druga szansa.<br />
Jeszcze raz poprawiłam moje włosy, które dzisiaj, jak na złość nie chciały się ułożyć. Wszystko było przeciwko mnie, a przecież nic nie zrobiłam! Każda rzecz, której się dotknę - psuje się albo leci mi z rąk. Nigdy nie byłam, aż tak niezdarna jak przez ostatnie kilka dni. Nie wiem czym się tak denerwowałam, ponieważ jak na razie wszystko szło w odpowiednim kierunku. Zaczynałam czuć się w pełni szczęśliwa, mimo złamanego serca. Kochamy się, ale nie potrafimy być razem. Zbyt dumni, by z czegoś zrezygnować. Oboje byliśmy niesamowicie uparci i głupi. Zakochani w sobie bezgranicznie i niepotrafiący być razem.<br />
-Już idę - powiedziałam, kiedy usłyszałam po raz kolejny dzwonek do drzwi.<br />
Wstałam z pufy i małym korytarzem udałam się w ich kierunku. Przekręciłam zamek wiedząc, kto czeka za nimi i otworzyłam je na oścież. Przed sobą ujrzałam rozczochraną, blond czuprynę, niebieskie oczy i ten zawadiacki uśmiech, który wręcz uwielbiałam. Chłopak ubrany był zwyczajnie, a jednak elegancko. Nie wymagałam od niego jakiegoś wyszukanego stroju, ponieważ szliśmy tylko do kina, aby się zrelaksować i odpocząć od szarej codzienności. Dwie godziny zatracenia się w czyjąś historie miało poprawić nasze humory i dostarczyć rozrywki, której tak bardzo nam brakowało. Ja zajęta nauką i pracą w piekarni, a on swoimi sprawami, w które nie miałam zamiaru wnikać.<br />
-Pięknie wyglądasz - rzucił w moją stronę komplement, na co uśmiechnęłam się delikatnie.<br />
-Mówisz mi to codziennie - odparłam i zarzuciłam na ramię torebkę.<br />
Wyszłam z mieszkania, a następnie zamknęłam je na klucz. Ostrożności nigdy za wiele. Łapiąc mężczyznę pod ramię opuściłam wraz z nim budynek i z jego pomocą zajęłam miejsce pasażera. Rozmowa kleiła nam się przez całą drogę i nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się na miejscu. Chłopak, jak na gentlemana przystało - otworzył mi drzwi. Objął moją talię i weszliśmy do środka. Od razu uderzyło we mnie ciepło pomieszczenia i zapach popcornu. Głośne rozmowy ludzi, którzy śpieszyli się na seans. Udaliśmy się do kasy biletowej i tam wybraliśmy film, jaki chcemy obejrzeć. Padło na komedie, ponieważ oboje chcieliśmy się zrelaksować, a taki rodzaj nie wymagał dużego analizowania fabuły. Kilka dobrych żartów, zabawnych scen - to wszystko, co było nam w tym momencie potrzebne. Kupiliśmy jeszcze napoje i przekąski, a chwilę później wchodziliśmy na salę. Zajęliśmy odpowiednie miejsca i czekaliśmy, aż film się zacznie. W między czasie zdążyłam zjeść pół paczki prażonej kukurydzy i skoczyć do łazienki, aby nie wychodzić w trakcie i przeszkadzać innym.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***Harry***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Żyłem dniem wczorajszym. Wspomnieniami, pamięcią. Myślałem o niej każdego dnia i o tym, co zrobiłem źle. Zaczynając od każdego razu, gdy ją zraniłem, poprzez wszystkie sprawione jej zawody, kończąc na ostatnim moim 'wybryku'. Nie widziałem jej już tyle czasu, a moje serce każdego dnia umierało po raz kolejny. Bolała mnie każda część ciała, nie potrafiłem jeść, przez co bardzo schudłem, nieprzespane noce dawały o sobie znać w postaci zmęczenia i worów pod oczami. Wszystko układało się nie po mojej myśli. Nie radziłem sobie. Jedyne czego się trzymałem to praca - pomoc przy remontach. Nie był to szczyt moich marzeń, ale cieszyłem się, że mam cokolwiek i starcza mi na jedzenia oraz opłaty.<br />
Nie odzywałem się do nikogo. Natasha mnie nienawidziła, Zayn nigdy nie lubił, a moja jedyna przyjaciółka leżała nieprzytomna w szpitalu. Czy moje życie mogło być jeszcze bardziej popaprane? Czułem się, jak najgorszy śmieć, ale przecież nim właśnie byłem - śmieciem. Najgorszym dupkiem, który na nic nie zasługuję.<br />
-Możesz iść do domu - usłyszałem głos mojego szefa i podniosłem na niego wzrok.<br />
-Jasne - odparłem - Tylko się przebiorę - dodałem i wyszedłem do innego pokoju, w którym miałem ubrania na zmianę.<br />
Zebrałem wszystkie swoje rzeczy i opuściłem cały budynek. Płacili mi sporo, a praca nie była bardzo ciężka. Oczywiście planowałem ją, jak najszybciej zmienić. Nie miałem pojęcia, kim tak naprawdę chce być. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ponieważ żyłem chwilą i nie przejmowałem się konsekwencjami. Teraz wszystko się zmieniło, a ja nie mam zamiaru żyć na czyimś utrzymaniu. Wolę sam zapracować na swoje życie.<br />
Pozbyłem się wszystkich natarczywych myśli, kiedy uderzyło we mnie chłodne powietrze. Mimo wiosny wieczorami było jeszcze zimno. Nie przeszkadzało mi to, chociaż preferowałem lato. To zawsze była moja ulubiona pora roku. Kochałem ciepło i oczywiście wolne od szkoły. Niestety do czasu. W ośrodku nie było tak łatwo. Nie mieliśmy wolnych dwóch miesięcy; większość czasu spędzaliśmy pod opieką zakładu.<br />
Westchnąłem, kiedy znalazłem się pod kamienicą, w której mieszkam. Kolejny wieczór spędzę sam i będę rozmyślać. Byłem taki głupi. Przecież mogłem pójść do Natash'y i wszystko jej wyjaśnić, a następnie błagać o wybaczenie, ale tego nie zrobiłem. Pewnie już dawno zdążyła o mnie zapomnieć. Wiedziałem, że przychodziła każdego dnia, jednak bałem się. Bałem się, że tamten kutas może jej coś zrobić. Był nieobliczalny i niebezpieczny. Nie mogłem ryzykować i choć teraz byłem wolny nie chciałem po raz kolejny mieszać w życiu mojej ukochanej. Najwyraźniej nie dane jest nam być razem. Oboje pozostaniemy nieszczęśliwi, a bynajmniej ja. Natasha jest piękna i każdy facet chciałby z nią być.<br />
Uwiodła mnie swoją urodą, inteligencją, seksapilem. Wszystko w niej mi się podobało. Była moim osobistym ideałem, za który mógłbym oddać życie. Zerwałem z nią tylko po to, aby była bezpieczna. Nie mam żadnej pewności czy zatwierdzenia, ale mam nadzieje, że Niall nie jest damskim bokserem i nic jej nie zrobi. W końcu mieliśmy umowę.<br />
<br />
<br />
________________________________<br />
Z góry przepraszam za długość, ale jak wiecie nie miałam komputera (dopiero wczoraj go odzyskałam) i na dodatek, dzięki mojemu genialnemu internetowi nie zapisała mi się polowa rozdziału i musiałam pisać od nowa -,-<br />
Mam nadzieje, że się podoba!Meredithhttp://www.blogger.com/profile/10225160048686306083noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-22944496844921945462015-10-12T20:54:00.004+02:002015-10-23T20:54:32.041+02:00Rozdział 1 część II<div style="text-align: left;">
<i>Rozdział dedykuje mojej upierdliwej siostrze, która podglądała podczas pisania i która zabroniła mi zabijać kogokolwiek, ale kim że ja bym była gdybym się jej posłuchała? </i></div>
<div style="text-align: left;">
----------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: center;">
***Zayn***</div>
<br />
Każdy mój dzień wyglądał tak samo. Wstawałem, udawałem zainteresowanie podczas śniadania z moją rodziną, a potem wychodziłem prosto do <i>niej</i>. Potrafiłem spędzić kilkanaście godzin nie ruszając się z miejsca i patrząc się tylko w jeden punkt. Czasami coś <i>jej</i> czytałem albo opowiadałem, ale czasami po prostu siedziałem tam i płakałem.<br />
<div>
Nikt wtedy nie odważył się wejść do środka bo wszyscy wiedzieli, że to się źle skończy. Potrzebowałem chwili dla siebie i zdecydowanie nie miałem ochoty przebywać z żadnym człowiekiem oprócz <i>niej</i>.<br />
Moja kara zakończyła się cztery miesiące temu, a jednak nadal czuję się jakbym był karany jednym z najokrutniejszych sposobów na świecie. Wszystko było dla mnie obojętne, nie interesowało mnie to, że moja matka toczyła walkę z ojcem, nie obchodziło mnie to, że Rose była w ciąży i miałem mieć jeszcze jedną młodszą siostrę, miałem gdzieś co działo się z moją siostrą, która znikała na całe noce i wracała dopiero popołudniami w kiepskim stanie. Oni wszyscy dla mnie nie istnieli, zresztą ja sam dla siebie nie istniałem. Czułem jakbym umarł wiele miesięcy temu i tylko jedna osoba na tym całym pieprzniętym świecie mogła mnie uratować.<br />
Każdej nocy śniłem o tym jak Ivy spada w dół schodów krzycząc moje imię z nadzieją, że jej pomogę, a ja tylko stałem tam jak skończony idiota i patrzyłem jak jej głowa uderza o każdy stopień, a potem jej ciało zatrzymuje się na podłodze i leży całkiem nieruchoma, a w okół jej głowy tworzy się czerwona plama. Potem nagle znajduje się w jej pustym pokoju leżąc na środku i rycząc jak baba, po chwili przybiega Harry, który stara się mnie uspokoić, ale sam również płacze.<br />
Codziennie śnię wspomnieniami, które są dla mnie najgorsze.<br />
- Już nie daje rady - wyszeptałem i ucałowałem jej bladą dłoń. Ivy schudła i to bardzo wiele przez co zrobiła się jeszcze drobniejsza niż była wcześniej. Wyglądała jakby miała się zgubić w tym wielkim łóżku wśród białej pościeli. - Proszę cię maleńka pomóż mi - w moich oczach znów pojawiły się łzy, które często ostatnio mi towarzyszyły. Nigdy w życiu nie pomyślałem, że jestem zdolny do płaczu. Nie ja wielki Zayn Malik skończony egoista bez uczuć, martwiący się tylko o to aby zaliczyć jakąś panienkę.<br />
- Dzień dobry Zayn - odwróciłem się na krześle i ujrzałem lekarza, który zajmował się moją dziewczyną.<br />
- Są jakieś zmiany? - codziennie zadawałem to samo pytanie z nadzieją, że właśnie w tym momencie usłyszę jakąś dobrą nowinę. Niestety zawsze słyszałem te same słowa, które wywoływały u mnie uczucie ogromnego żalu.<br />
- Wciąż czekamy - odpowiedział i spojrzał na kartę przyczepioną do łóżka Ivy. - Zayn nie chcę być nieczuły, ale musisz zacząć rozważać moją propozycję.<br />
- Nie będę niczego rozważał - odparłem gwałtownie i chwyciłem dłoń mojej księżniczki. Nie chciałem słuchać tego pojeba o tym co powinienem zrobić z racji tego, że Ivy wciąż się nie wybudziła. Nie będę podejmował takiej decyzji, to zbyt duża odpowiedzialność, a poza tym za bardzo ją kocham.<br />
- Zayn ja wiem, że nie chcesz do siebie dopuścić takiej myśli, ale minęły już cztery miesiące. Mózg Ivy nie pracuje tak jak wcześniej - nie wiem dlaczego, ale miałem pierdolone wrażenie, że ten lekarz nie patrzy na nią jak na pacjentkę, którą powinien chcieć wyleczyć, ale za to patrzył na nią jak na zwierze, które było można uśpić gdy lekarzowi nie chciało się już o nie walczyć. <i>Po moim trupie kutasie.</i><br />
- Ona się obudzi, Ja to wiem - przestałem zwracać uwagę na mężczyznę stojącego z boku i skupiłem się tylko i wyłącznie na niej. <br />
Nie mogłem nawet dopuścić do siebie tej jebanej myśli, że mógłbym skazać moją ukochaną na śmierć. Przecież... Ona mnie ocaliła prawda? Nie musiała iść z Kevinem, mogła odejść sama i pozwolić aby ten psychol pokroił mnie nożem na kawałki i cieszył się przy tym jak dziecko gdy dostaje nowe zabawki na święta.<br />
Mogła odejść i pogodzić się z moją śmiercią lub po prostu o mnie zapomnieć i żyć dalej, ale jednak tego nie zrobiła.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***Ivy***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Leżałam całkiem sztywno na łóżku nie mogąc znieść czyjegoś dotyku na mojej ręce. Nie wiedziałam kto i z jakiej okazji mnie dotyka, ale czułam się z tym cholernie źle. Nawet kilka razy starałam się strząsnąć czyjąś dłoń z mojej ręki, ale słyszałam wtedy tylko ciche westchnienia pełne żalu i tęsknoty. Kilka razy poczułam nawet jak coś mokrego spada na moją odsłoniętą rękę, a potem delikatne pocałunki, które kojarzyły mi się z... Właściwie nie wiem z czym. </div>
<div style="text-align: left;">
- Gdybym tylko wiedział jak mam ci pomóc to zrobiłbym to od razu - czyjś głos powodował u mnie narastający ból głowy mimo tego, że ta osoba mówiła strasznie cicho. - Jeśli musiałbym oddać za ciebie życie już dawno leżałbym pod ziemią, a ty byłabyś szczęśliwa - nie wiem dlaczego, ale moje serce dziwnie zakuło, a oczy zaczęły mnie piec mimo tego, że miałam je zamknięte. - Boże spraw żeby ona się już obudziła - głos był coraz cichszy, a ja znów odpływałam gdzieś daleko, gdzieś gdzie byłam całkiem sama i wszystko było takie samo, nic nie miało wyraźnego kształtu, a ja byłam tam całkiem obca i tak samo niewyraźna, ale tym razem było inaczej. Nie spadałam w dół tak jak kilka razy wcześniej tylko zostałam gdzieś gdzie wszystko czułam coraz wyraźniej, każdy głos był dla mnie czymś nowym i niesamowicie pociągającym. Chciałam słyszeć więcej, chciałam wreszcie widzieć. <br />
Znów poruszyłam lewą ręką, a potem prawą. Wciągnęłam do płuc więcej powietrza niż wcześniej i poczułam jak serce przyspiesza swój rytm.<br />
Potem poszło już łatwo. Po prostu podniosłam powieki, ale przez pierwszą chwilę nic nie widziałam oprócz jasnego czegoś co strasznie mnie raziło.<br />
- Ivy? - odwróciłam głowę w bok i dojrzałam jakiegoś chłopaka, który patrzył na mnie szeroko otwartymi oczyma, w których gromadziły się łzy. Przeniosłam spojrzenie na swoją rękę i wtedy dostrzegłam, że to jego dotyk cały czas na sobie czułam. To on mnie całował, to on do mnie mówił. Tylko dlaczego?<br />
- Dlaczego mnie dotykasz? - nie wiedziałam jak dokładnie brzmi mój głos, ale to co teraz wydostało się z mojego gardła nie brzmiało dobrze.<br />
- Boże kochanie! Ty się obudziłaś - po policzkach chłopaka zaczęły spływać łzy, które były dla mnie całkiem niezrozumiane.<br />
- Kim jesteś? Dlaczego mnie dotykasz? - wyszarpnęłam swoją dłoń z jego uścisku, a potem w czystej panice wyrwałam jakąś rurkę wystającą z mojej ręki. - Gdzie ja jestem? - zapytałam i usiadłam zdenerwowana. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, a głowa zaczęła mi pulsować, ale mimo wszystko czułam, że muszę uciekać.<br />
- Ivy, masz na imię Ivy - powiedział chłopak gdy odsunęłam w pośpiechu od siebie jego ręce.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***Zayn***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Patrzyłem w panice jak moja mała księżniczka wyrywa sobie z rąk wenflony, jak odpycha od siebie moje ręce. Obserwowałem jak mamrocze do siebie pod nosem i siada raptownie na łóżku blednąc na twarzy z chwili na chwilę. Chciałem ją złapać za ramiona, pocałować, powiedzieć jak bardzo ją kocham, ale byłem w wielkim szoku spowodowanym jej zachowaniem. Dlaczego ona mnie odpycha do kurwy jasnej? </div>
<div style="text-align: left;">
Nie zauważyłem momentu kiedy Ivy zrzuciła z siebie kołdrę, ale moment kiedy spada z łóżka zapamiętam do końca życia tak samo jak moment gdy spadała z tych pieprzonych schodów. </div>
<div style="text-align: left;">
Jej krzyk rozbrzmiewał z mojej głowie cały czas tak samo głośno jak w czasie jej upadku.</div>
<div style="text-align: left;">
Teraz znów klęczałem przy jej nieruchomym ciele tak samo jak kilka miesięcy temu i wzywałem żałośnie pomoc mając nadzieję, że ktoś mnie usłyszy. Znów po chwili radości i przypływu ogromnej nadziei zostałem pozbawiony wszystkiego wraz z moim sercem, które było rozjebane na tysiące kawałków, których już nikt nigdy nie poskleja do kupy i nie stworzy z nich jedności. </div>
<div style="text-align: left;">
---------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: left;">
TO NAJKRÓTSZY ROZDZIAŁ JAKI KIEDYKOLWIEK NAPISAŁAM ale cóż to dopiero początek więc nie mogłam się rozpisać.</div>
<div style="text-align: left;">
ZA TYDZIEŃ może nie być rozdziału ponieważ Oliwia ma problemy z komputerem mam nadzieję, że jej wybaczycie ;)</div>
<div style="text-align: left;">
A więc zaczynamy drugą część i mam nadzieję, że będziecie pisać swoje opinie dzięki czemu łatwiej jest nam napisać rozdział pełen emocji :) </div>
<div style="text-align: left;">
Przepraszam za ewentualne błędy.</div>
<div style="text-align: left;">
Kocham was! </div>
<div style="text-align: right;">
Kamila♥ </div>
</div>
</div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-22394130087190710342015-10-04T19:53:00.001+02:002015-10-06T19:53:40.014+02:00Prologi drugiej części <div>
A więc oficjalnie prezentujemy wam PROLOGI drugiej części (ibfsdignfjht) Prison od Darkness. Mamy również dla was <a href="https://www.youtube.com/watch?v=itUqsePeuOk&spfreload=10" target="_blank">ZWIASTUN </a>(tutaj jest link na yt, a na dole jest wgrany zwiastun jeśli nie chce ci się przechodzić na inną stronę) i mamy nadzieję, że spodoba się wam to co dla was przyszykowałyśmy. Już za tydzień pojawi się pierwszy rozdział nadal na tej stronie. Życzymy miłego tygodnia i liczymy na wasze komentarze z opiniami kochane nasze słoneczka! <br />
------------------------------------------------------------ <br />
<br />
<br />
Patrzył na nią ukradkiem w głowie przywołując związane z nią wspomnienia. Nie potrafił zapomnieć, choć sam o to prosił. Ona próbowała. Próbowała uwolnić się od przeszłości i zacząć nową przyszłość. Wyrzuciła go z serca starając się nie tęsknić i rozpamiętywać. I choć bolało ją wszystko chciała iść dalej. Ruszyć przed siebie z wysoko uniesioną głową. Mając u boku kogoś, kto zdobył jej bezgraniczne zaufanie. I nie bała się zranienia, bo życie zbyt mocno już dało jej w kość. Chociaż przez chwile chciała być szczęśliwa, niczym się nie przejmować. </div>
<div>
Będąc pewną, że nic nie stanie jej na drodze przeprosiła swego towarzysza i udała się do toalety. Stanęła przed sporych rozmiarów lustrem i wzdychając założyła kosmyk włosów za ucho. Odwróciła się na pięcie z zamiarem wejścia do jednej z kabin, ale powstrzymało ją od tego szybsze bicie serca. Zamrugała kilkakrotnie chcąc upewnić się, że nie wymyśliła sobie jego postaci. Bo jeszcze chwile temu go nie było. </div>
<div>
-Harry? - wyszeptała. </div>
<div>
-Prawdziwy i żywy. - odparł podchodząc do niej - Zbyt długo pragnąłem tej chwili - dodał niższym o ton głosem kładąc dłoń na jej ramieniu. </div>
<div>
-A ja zbyt długo próbowałam zapomnieć - zrzuciła jego rękę i zwróciła się ku wyjściu - Ty też to zrób - dopowiedziała wychodząc z pomieszczenia i wracając do stolika. </div>
<div>
Sztuczny uśmiech, dobra gra słów, odpowiedni wyraz twarzy. Uwierzył jej, nie pytał o nic i choć wiedziała, że nie lubił, gdy go oszukiwała nie potrafiła powiedzieć mu prawdy. </div>
<div>
-Wracajmy do domu. Chyba coś mi zaszkodziło. Nie czuję się zbyt dobrze - poprosiła na co przytaknął.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Walczyłem. Przyrzekam kurwa, że walczyłem, ale nawet mi brakło siły. Nie mogłem być spokojny gdy siedziałem w<i> jej </i>pokoju, na jej łóżku patrząc na wszystkie rzeczy, które nie zostały ruszone przez nikogo odkąd <i>jej</i> tutaj nie ma. Nikt nie miał prawa wejść do tego pokoju oprócz mnie. Wiedziałem, że mogłem tutaj przyjść i poczuć<i> jej</i> obecność, ale teraz to się kończyło i czułem się tak bardzo kurewsko źle z myślą, że jestem tutaj ostatni raz. Jutro gdy będę potrzebował pocieszenia nie będę miał gdzie pójść, zamknąć się aby płakać w samotności. </div>
<div>
- Zayn? - podniosłem powoli głowę i zobaczyłem stojącą w wejściu Natashę, a za nią pana Davida, który trzymał się na bezpieczną odległość od mojej przyjaciółki. </div>
<div>
- Coś się stało? - zapytałem i odłożyłem <i>jej</i> koszulkę na poduszkę skąd ją zabrałem. Wciąż nią pachniała. Zresztą cały ten pokój pachniał<i> moją Ivy</i>,<i> jej</i> jedyne zdjęcie stojące na biurku uśmiechało się do mnie uświadamiając mi jak wiele straciłem. </div>
<div>
- Musimy iść. Twój tata już przyjechał - Natasha weszła do środka i usiadła po mojej lewej stronie, a za nią ruszył David i zajął miejsce po mojej prawej. </div>
<div>
- Pojedziemy do niej razem z tobą - pan David również spojrzał na zdjęcie Ivy i westchnął głośno. Najwyraźniej nie tylko ja tęskniłem. </div>
<div>
- Tęsknię za nią - powiedziałem cicho i pierwszy raz płakałem przy kimś innym niż Ivy. Natasha również zaczęła płakać, ale mimo to przytuliła mnie i starała się pocieszyć. David zrobił to samo, a ja po prostu siedziałem tam całkowicie obojętny i płakałem myśląc o pięknym uśmiechu <i>mojej księżniczki</i> i o tym jak wyglądały <i>jej</i> oczy gdy wpatrywała się we mnie z miłością.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
ZWIASTUN </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/itUqsePeuOk/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/itUqsePeuOk?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Meredithhttp://www.blogger.com/profile/10225160048686306083noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-29235875351501726322015-09-27T20:14:00.000+02:002015-09-27T20:14:42.101+02:00Rozdział 64<div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***Harry***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=FCT6Mu-pOeE" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<br /> Co chwilę wspominałem tamten pocałunek. Jej delikatne usta na moich, nieśmiałe muśnięcia, moja dłoń na jej bladym policzku. Nigdy nie sądziłem, że do tego dojdzie, ale nie mogłem się powstrzymać, kiedy na nią patrzyłem. Dopiero wtedy zrozumiałem, jaka jest piękna i ile dla mnie znaczy. Każdy wiedział, że moją największą miłością jest Natasha, ale nie mogę z nią być. Może nie jesteśmy sobie pisani, a każdy potrzebuje miłości, którą mi mogła dać moja blond włosa przyjaciółka. Oboje cierpieliśmy z powodu tego głupiego uczucia. Czy nie mogliśmy być szczęśliwi? Dlaczego los chciał, abyśmy odczuwali ból.</div>
<div>
Nie chciałem mieszać się miedzy nią a Zayn'a. To samo tak wyszło. Nie kontrolowałem tego, co robię. Moje pragnienia zwyciężyły. Potrzebowałem pocieszenia. Nie tylko kobiety mogą mieć złamane serce. I pomimo, że to ja zjebałem po całości czuje się, jak rzucony piętnastolatek. Moje życie jest bagnem, w które wciągnąłem za dużo osób. Zbyt wiele przeze mnie wycierpiały. Powinienem zginąć. Powinienem zdychać w katuszach. Żałuje wszystkiego, ale nie mogę cofnąć czasu. Może gdybym nigdy nie spotkał Natashy, nie zrobiłbym z jej życia koszmaru. Chciałbym ją przeprosić za wszystkie krzywdy, które jej wyrządziłem, a następnie wymazać wspomnienia o mnie. Może wreszcie zacznie od początku. A ja nie chce się w to mieszać.</div>
<div>
Zdejmuje z siebie przepoconą koszulkę i kładę się na podłodze. Mam dość ćwiczeń na dziś. Jestem wykończony, ale to mi pomaga. Poza tym, już dawno straciłem moją formę. Opuściłem się i przytyłem. Potrzebuje pożądanego treningu. Sięgając po butelkę wody stojącą nieopodal przecieram czoło ręką. Następnie odkręcam zakrętkę i wypijam całą zawartość jednym duszkiem. Wzdychając przeciągłe wstaje na równe nogi. Niechętnie wyciągam z szafy czyste ciuchy i kieruje się pod prysznic. Na korytarzu roi się od ludzi, a ja jestem zdezorientowany, bo nie wiem o co tyle szumu. Dopiero później zauważam Zayn'a biegnącego z Ivy na rękach. </div>
<div>
-Co się stało? - krzyczę do niego, ale on nawet nie zwraca na mnie uwagi. </div>
<div>
Rzucam trzymane w rękach rzeczy z powrotem do mojego pokoju i podążam za nim. Po chwili mój marsz zmienia się w bieg, a zatrzymuje się dopiero przy gabinecie pielęgniarki. Wszystko dzieje się niesamowicie szybko. Zayn tłumaczy mi co z Ivy, pod ośrodek przyjeżdża pogotowie, ratownicy nie chcą nic powiedzieć, a jedynym ogarniętym w tym momencie człowiekiem jest David, który zabiera mnie i Malik'a do szpitala. </div>
<div>
Moje serce przyspieszyło swojego bicia, ręce zaczęły się trząść, nogi miałem, jak z waty, a całe ciało oblał zimny pot. Byłem zdruzgotany, bo moja nieprzytomna przyjaciółka była własnie wieziona do szpitala. Ktoś krzyczał do mnie coś kompletnie nie zrozumiałego, ale ja jedynie machnąłem na niego ręką. Nie obchodziło mnie, co takiego ważnego miał mi do powiedzenia. Teraz liczyła się tylko i wyłącznie Ivy i nikt więcej. Miałem wszystko głęboko w poważaniu. Wszystko przestało dla mnie istnieć, bo moja, cóż - Zayn'a księżniczka była w złym stanie. Można nawet powiedzieć, że w opłakanym. Wiedziałem jedno. Musiałem zapierdolić tego skurwysyna, który śmiał ją tknąć.</div>
<div>
Widziałem jeszcze tylko, jak blondynka wieziona jest na noszach. Później było najgorsze, czyli czekanie, które powoli mnie wykańczało. Martwiłem się o nią, jak cholera, a kiedy wreszcie mogliśmy ją zobaczyć, było jeszcze gorzej. Jej blade ciało leżące w śnieżnobiałej pościeli. Wyglądała jak martwa, o tym, że żyje informowały nas jedynie pikające maszyny. Wokół niej pełno było tego ustrojstwa. Głowę owiniętą miała bandażem, a do dłoni przyczepiony wenflon. Wyglądała źle, bardzo źle. Chciałem usiąść na krześle tuż obok jej łóżka, ale Zayn mnie wyprzedził. Złapał za jej rękę i delikatnie gładził. Widziałem w jego oczach łzy. Najprawdziwsze łzy. Zayn Malik własnie płakał, a jego ukochana walczyła o życie. Teraz żałuje, że ją pocałowałem. Mimo wszystko, wiem, że ten dupek ją kocha. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Minęły już dwie godziny odkąd jesteśmy w tym jebanym szpitalu. Wszędzie białe ściany i ten cholerny zapach. Nie cierpię tego. Czekania i niepewności. Wszystko mnie denerwuje i chodzę w tą i z powrotem. Staram się opanować, ale nic mi nie pomaga. Ciągle przeczesuje włosy ciągnąc za ich końce, a w buzi mam metaliczny smak krwi, poprzez przygryzanie wargi. Oczy mam napuchnięte i czerwone. Jednym słowem wyglądam okropnie.</div>
<div>
-Idę po kawę - odzywam się zachrypniętym głosem - Ktoś chce? - pytam, ale żaden mi nie odpowiada, wiec po prostu wychodzę. </div>
<div>
W tym momencie cieszę się, że David też tu jest. Przynajmniej nie chodzę z nagą klatka piersiową, bo oddał mi swoją bluzę. Oprócz tego musimy nosić te śmieszne płaszczyki. Cały czas pląta mi się to pod nogami. Ale to chyba najmniej wkurzająca mnie rzecz. Jak na zawołanie wszystko mi przeszkadza. Dosłownie. </div>
<div>
Staje tuż przed automatem i wrzucam do środka drobne wybierając rodzaj napoju. Chwile później mając moją upragnioną kawę w ręce wracam pod odpowiednią sale. Przed oczami widzę wbiegających do niej lekarza i pielęgniarki, którzy natychmiast pozbywają się ze środka Zayn'a. Jest roztrzepany i nie wie co się dzieje. Jak najszybciej znajduje się przy nim i próbuje go uspokoić. On jednak nie zwraca na mnie zbyt dużej uwagi zapatrzony na to, co dzieje się z Ivy.</div>
<div>
-Stary, musisz się opanować! - krzyczę do niego łapiąc za ramiona - Obaj ją kochamy, więc zluzuj gacie, bo wiem, co czujesz. Możesz mnie nie lubić, ale teraz liczy się tylko i wyłącznie ona!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
~*~<br /><br />***Natasha***<br /><a href="https://www.youtube.com/watch?v=r5yaoMjaAmE" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zimny prysznic orzeźwił moje ciało, przy okazji oczyszczając mój umysł z ostatnich dni. Nie płakałam, nie użalałam się nad sobą, bo miałam tego wszystkiego dość. Robiłam to, za każdym razem, kiedy mnie skrzywdził, ale zmieniłam się. Kocham go całym sercem, jednak jeżeli on woli zachowywać się, jak dupek to proszę bardzo. Nie mam zamiaru o niego walczyć. Poddaje się, bo zawsze to ja ratowałam nasz związek. Jeżeli jego uczucie do mnie jest prawdziwe, to nie rozumiem, dlaczego mnie unika. Przecież planowaliśmy wspólną przyszłość, a on tak z dnia na dzień o mnie zapomniał?</div>
<div>
Prycham pod nosem na własne myśli. Przecież nie da się zapomnieć o kimś w dwa dni. Musiałabym być głupia, aby w to uwierzyć. Ale nie jestem głupia i nie łatwo mnie oszukać. Wiem, że coś się dzieje. Jednak nie mam ochoty w to ingerować. Myślę, że sam przemyśli swoje zachowanie i będzie mnie błagał o wybaczenie. Jak zwykle padnie do moich stóp, a ja po raz kolejny dam mu następną szansę. Moje serce należy do niego i nie wyobrażam sobie, abym mogła być z kimś innym. Poza tym, jestem jego narzeczoną. To chyba o czymś świadczy. Albo i nie.</div>
<div>
Wycieram mokre włosy ręcznikiem i zakładam na siebie bieliznę. Myję zęby i twarz, a w pokoju ubieram resztę ubrań. Czuje się świeżo i czysto, tak jak powinnam. Niestety wszystko dookoła powoli zaczyna mnie przytłaczać. Od przyszłego miesiąca zaczynam sama płacić za mieszkanie i boje się, że nie starczy mi na wszystko pieniędzy. Staram się oszczędzać, jak tylko mogę, ale przecież muszę za coś żyć. Czasem mam ochotę iść się upić i nie przejmować się niczym, jednak tego nie robię. Wiem, że to nie rozwiąże moich problemów, a tylko pogorszy sprawę. Najwyższy czas stawić im czoło i z dumnie uniesioną głową kroczyć przez życie, które zdążyło mi już tyle razy dopiec.</div>
<div>
Zakładając na nogi puchate kapcie udaje się do kuchni, w której szykuję sobie kolacje. Składa się ona z kanapek z szynką i pomidorem oraz herbaty. Zjadam ze smakiem i myje po sobie naczynia. Mieszkanie wyposażone jest w takie sprzęty, jak zmywarka, ale nie używam jej, bo po prostu tego nie potrzebuje. </div>
<div>
Ten wieczór postanawiam spędzić na kanapie przed telewizorem. Wybieram pierwszy lepszy film i układam się w wygodnej pozycji. Przykrywam się ciepłym, niebieskim kocem i staram się skupić na fabule, która po jakimś czasie staje się niesamowicie ciekawa i przeżywam wszystko razem z głównymi bohaterami. Czasem zastanawiam się czy moje życie nie jest jakimś filmem bądź książką. Nieraz czuje się, jakbym była głupią marionetką sterowaną przez innych.</div>
<div>
Odrzucam od siebie wszystkie myśli, kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Zdziwiona tym, kto może chcieć mnie odwiedzić wstaje z zajmowanego miejsca i podchodzę do drewnianej powłoki. Dla własnego bezpieczeństwa najpierw spoglądam przez wizjer na mojego 'gościa', a dopiero później otwieram. Cały czas zdziwienie nie opuszcza mojego ciała i umysłu. Nigdy nie spodziewałabym się go tu zobaczyć. Nie po tak długim czasie. </div>
<div>
-Wpuścisz mnie do środka czy będziemy tu tak stać? - pyta, a ja poważnieje. Czy on właśnie zapytał mnie o to, abym pozwoliła mu wejść do mojego mieszkania? </div>
<div>
-A niby dlaczego miałabym to zrobić? - tym razem to ja pytam zakładając ręce na piersi.</div>
<div>
Chłopak jedynie wzdycha i opiera się dłonią o framugę drzwi. Chcąc nie chcąc skanuje go wzrokiem. Ma na sobie czarną koszulkę, skórzaną kurtkę i jeansowe spodnie. Grzywka, jak zwykle zaczesana do góry, jednak widać jedynie jej kawałek, gdyż ma założoną szarą beanie. Wygląda dobrze. Mogę rzec, że bardzo dobrze. Nie widziałam go bardzo długi czas, ale nie zmienił się ani trochę. </div>
<div>
-Chce porozmawiać, przeprosić - tłumaczy, ale ja nadal nie mam zamiaru mu ulec - Nie jestem taki, jak byłem kiedyś. Zmądrzałem. Chodzę na terapię, próbuję wyjść na prostą. </div>
<div>
-Niall - ostrzegam, jednak mi przerywa. </div>
<div>
-Proszę. Jedna rozmowa. Chce zacząć wszystko od nowa, a dobrze wiesz, że mi na tobie zależy. - błaga, a ja wyobrażam go sobie, jako zbitego szczeniaka i wiem, że będę tego żałować, ale wpuszczam go do środka. </div>
<div>
-Chcesz coś do picia? - pytam z grzeczności. </div>
<div>
-Nie, dziękuję - odpowiada i przechodzimy do salonu. </div>
<div>
Chłopak zajmuje miejsce na kanapie, a ja chcąc utrzymać między nami odpowiedni dystans decyduję się na fotel. Czekam, aż blondyn zacznie mówić, jednak to się nie dzieje, ponieważ bacznie mi się przygląda. Od ostatniego razu obcięłam nieco włosy i zaczęłam się delikatniej malować. Zmieniłam również styl ubierania się. W mojej garderobie nie królują już glany, a trampki i baleriny. </div>
<div>
-Więc.. - ponaglam go, ponieważ nie chce, aby ta rozmowa zajęła dużo czasu. </div>
<div>
-Najpierw chciałbym cię przeprosić. Za wszystko. Jestem dupkiem i nie zasługuję na to, co mam - w końcu postanawia się odezwać - Zraniłem cię i jest mi teraz głupio tu być i prosić o wybaczenie. </div>
<div>
-Co masz na myśli? - pytam nie do końca pewna, co ma zamiar mi powiedzieć. </div>
<div>
-Chciałbym, abyś dała mi jeszcze jedną szansę. Pragnę zostać twoim przyjacielem. Tym razem godnym twojej uwagi, szacunku i zaufania - mówi, a ja sztywnieje. </div>
<div>
Nie spodziewałam się, że będzie chciał wrócić do mojego życia. Akurat teraz, kiedy wszystko zaczęło się powoli układać. Prawie wszystko. Na myśl przychodzi mi Harry, ale szybko się go stamtąd pozbywam. W tym momencie nie chce o nim myśleć. </div>
<div>
-Ja...ja - jąkam się - Nie wiem, co mam ci odpowiedzieć. To dla mnie trochę przytłaczające. </div>
<div>
-Wiem, dlatego nie naciskam. Chce abyś to przemyślała i dała mi znać. Chyba masz mój numer, prawda? - patrzy na mnie wyczekująco. </div>
<div>
-Tak - odpowiadam szybko uświadamiając sobie, że nie wykasowałam jego kontaktu. </div>
<div>
Nasze spojrzenia się krzyżują. Jego niebieskie tęczówki przeszywają mnie na wskroś. Czuję, jakby wypalał w moim ciele olbrzymią dziurę. Moje serce bije nienaturalnie szybko, a oddech mam płytki. Chociaż wiem, że nic mi nie zrobi czuję odrobinę strachu. Nie jestem przyzwyczajona do takich odwiedzin, a do tego mieszkam sama. W każdym momencie może się coś stać. Nie chce wyjść na panikarę, ale wiem jaki jest. Czasem mężczyzna nie potrafi się opanować. Nie chciałabym być jego królikiem doświadczalnym. </div>
<div>
-Dobrze - odzywam się wreszcie - Przemyślę to i dam ci znać. Cóż, muszę przyznać, że niesamowicie mnie zaskoczyłeś. Chyba nigdy bym się nie spodziewała. </div>
<div>
Przerywam swoją wypowiedź słysząc dzwonek telefonu. Wypowiadam ciche 'przepraszam' i podnoszę się z miejsca sięgajac po urządzenie. Wychodzę do innego pokoju i przykładam telefon do ucha. </div>
<div>
-Halo? - mowię odbierając połączenie.</div>
<div>
-Pani Natasha Roberts? - pyta jakaś kobieta po drugiej stronie. </div>
<div>
-Tak - odpowiadam lekko zdziwiona. </div>
<div>
-Pani znajomy pragnął, aby została pani poinformowana, że Ivy Carter miała wypadek. </div>
<div>
Czuję, jak oblewa mnie zimny pot, kiedy docierają do mnie jej słowa. Opuszczam rękę, w której trzymam aparat i rozłączam połączenie. Nagle uświadamiam sobie, że nie zapytałam co dokładnie jej jest i na ile to poważne. Samo słowo 'wypadek' sprawiło, że przez moje ciało przeszły dreszcze. Mimo, że nie jesteśmy jakimiś bliskimi przyjaciółkami to martwię się o nią. Nie zasłużyła na taki los. Jest zbyt niewinna. Wracam do salonu i trzęsącymi się dłońmi zakładam na siebie kurtkę. Niall dziwnie się na mnie patrzy, ale ignoruje jego spojrzenie. </div>
<div>
-Muszę wyjść - bąkam pod nosem i zakładając na nogi buty biorę do ręki klucze.</div>
<div>
Nie muszę długo czekać, a chłopak materializuje się tuż obok mnie. Żegnam się z nim i od razu udaje do poprawczaka chcąc uzyskać jakieś informacje na temat stanu Ivy. Na miejscu jestem chwilę później i od razu kieruję się do pokoju David'a. Jak zwykle mam w zwyczaju wchodzę nie pukając. Mężczyzna siedzi za biurkiem spoglądając za okno. Najwyraźniej jest zamyślony, bo nie zwraca na mnie uwagi, kiedy wchodzę. </div>
<div>
-Co się stało Ivy? - pytam od razu, a on dopiero wtedy postanawia na mnie spojrzeć. </div>
<div>
-Spadła ze schodów - odpowiada - Jest w szpitalu. W ciężkim stanie. Byłem tam kilka godzin razem z Harry'm i Zayn'em. Musiałem wracać do ośrodka, ale Malik uparł się, że zostaje. - dodaje i odwraca wzrok. </div>
<div>
-Wyjdzie z tego? - siadam na krześle naprzeciw niego. </div>
<div>
-Miejmy nadzieje. Lekarze nic nie chcieli nam powiedzieć. - opiera się dłońmi o blat i wzdycha głośno - Idź do domu Natasha. Nic nie możemy w tym momencie zrobić. </div>
<div>
Robię to co mi każe, ale w głowie mam obraz Ivy leżącej w szpitalnym łóżku.<br />
<br /><br />
<div style="text-align: center;">
<b>Koniec części pierwszej.</b><br /><br /><div style="text-align: left;">
____________________________<br /><br />Cóż, Kamila trzymała za mnie kciuki, iż uda mi się napisać tak długi rozdział, jak ona. Poległam. Może kiedyś xD<br /><br />A więc to koniec części pierwszej. Teraz tylko kilka 'formalności' i będziemy publikować część II!<br />Mam nadzieje, że rozdział się podoba i nie jesteście tacy źli na Harry'ego. Chłopak żałuje. Wybaczcie mu, ja go tam lubię ;)</div>
</div>
</div>
Meredithhttp://www.blogger.com/profile/10225160048686306083noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-32423495910927866392015-09-20T20:30:00.002+02:002015-09-20T20:46:07.551+02:00Rozdział 63<div style="text-align: center;">
***Ivy***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=mYVVEZY19BU&spfreload=10" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Siedziałam na swoim łóżku i wpatrywałam się w ścianę na przeciwko mnie zastanawiając się nad tym wszystkim co miało miejsce chwilę temu. Nad wszystkimi słowami, które powiedziałam nie myśląc o żadnych konsekwencjach.<br />
<br />
<i>Czułam jakbym zapadała się sama w sobie i gdzieś wewnątrz siebie krzyczałam, niemal błagałam o pomoc, ale nie było nikogo kto chciałby mi jej udzielić. Jedyna osoba, która była moim osobistym światełkiem w życiu okazała się być również moją czarną dziurą. Osobistym diabłem, który miał na celu zniszczenie wszystkiego na czym mi zależało. </i><br />
<i>Tylko, że tym razem nie chodziło tylko o mnie. Chodziło również o moje dziecko. Dziecko, które nie miało szansy się urodzić tylko i wyłącznie z powodu jednej osoby, która nawet nie wiem dlaczego postanowiła zakończyć coś co dopiero się zaczynało. </i><br />
<i>Czułam na sobie jego wzrok. Wiedziałam, że wpatrywał się we mnie i starał się wymyślić następną bajeczkę z nadzieją, że znów będę na tyle głupia, że we wszystko uwierzę. Tym razem miało być inaczej. Właśnie dzisiaj to wszystko co zaczęło się kilka miesięcy temu miało się zakończyć i nie płonęła już we mnie żadna iskierka nadziei, że to będzie szczęśliwe zakończenie. </i><br />
<i>- Ivy proszę porozmawiajmy na osobności - przez mgłę widziałam jak ręka Zayna zbliża się do mojego ciała. Starałam się szybko odsunąć aby tylko nie czuć jego dotyku. Wpadłam na kogoś stojącego za mną, a wtedy Zayn spiął się do granic możliwości. Nie za bardzo wiedziałam co się wokół mnie dzieje, ale wiem, ze bardzo powoli odwróciłam się i spojrzałam na Jamesa, który przyglądał się mi zbolałym wzrokiem. On również stracił dziecko. Oboje je straciliśmy. </i><br />
<i>- Zabierz mnie stąd - powiedziałam cicho i nawet nie myślałam nad tym do kogo to mówię. W tej chwili liczyło się dla mnie tylko to, że muszę wydostać się z pomieszczenia pełnego kłamców. Nie mogłam więcej na nich patrzeć, nie mogłam więcej znosić ich spojrzeń. </i><br />
<i>- Ivy nie powinnaś z nim iść - miałam ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem gdy usłyszałam słowa Natashy. </i><br />
<i>- Ty jeszcze masz czelność mnie pouczać? - zapytałam ironicznie i spojrzałam jej prosto w oczy. Żal zaczynał zanikać, a w jego miejsce pojawiała się wściekłość i czysta furia.</i><br />
<i>- Posłuchaj wiem, że oboje z Zayn'em zrobiliśmy źle ukrywając to przed tobą, ale musisz z nami porozmawiać to wszystko zrozumiesz - Natasha zrobiła krok w moją stronę, a wtedy James zastąpił jej drogę. </i><br />
<i>- Nie mam ochoty was widzieć, a co dopiero z wami rozmawiać - powiedziałam i pokręciłam głową czując się naprawdę słabo. Czułam, że więcej nie wytrzymam, a nie wiedziałam jakich ciosów z ich strony mam się jeszcze spodziewać. </i><br />
<i>- Księżniczko proszę cię...</i><br />
<i>- Nie nazywaj mnie tak! - wrzasnęłam w stronę Zayna. Chciałam go uderzyć. Pierwszy raz chciałam kogoś szczerze skrzywdzić, chciałam aby cierpiał nie tylko psychicznie, ale również i fizycznie. - Nie masz pierdolonego prawa mnie tak nazywać! - czułam, że muszę krzyczeć. Nie kontrolowałam tego po prostu musiałam to zrobić, a miałam dość ciągłego powstrzymywania się od robienia tego co chcę. Teraz nadszedł czas na to, co zawsze w sobie zatrzymywałam. </i><br />
<i>- Ivy proszę - oczy Zayna zaczynały błyszczeć z powodu napływających łez. Zadawałam sobie sprawę, że to tylko jego kolejna sztuczka. </i><br />
<i>- Twoja matka miała rację zamykając cię w psychiatryku - nie miałam pojęcia dlaczego właśnie teraz przypomniałam sobie o przeszłości Zayna. Może gdzieś w swoich zaplątanych myślach wiedziałam, że on trafił wtedy w odpowiednie miejsce. - Jesteś nienormalny. Powinieneś tam siedzieć i zdychać w samotności - dodałam i ku własnemu zdziwieniu nic nie poczułam gdy po jego bladych policzkach potoczyły się pierwsze łzy. Nie było mi smutno z tego powodu. Właściwie było mi obojętne to czy jest mu przykro czy nie. </i><br />
<i>- Ivy teraz to przesadziłaś - Natasha stanęła obok Zayna i chwyciła go za rękę. Ten gest również nie wzbudził we mnie żadnych uczuć. </i><br />
<i>- On dobrze wie, że mówię prawdę. Zresztą ty też tam pasujesz. Obydwoje jesteś porządnie jebnięci - nawet nie zdążyłam mrugnąć gdy dłoń Natashy wylądowała na moim prawym policzku. </i><br />
<i>- Natasha! - Zayn odciągnął dziewczynę do tyłu i lekko popchnął ją na łóżko. - Co ty do kurwy robisz! </i><br />
<i>- A co mam stać tak jak ty i słuchać jak nas obraża? - dziewczyna podniosła się z łóżka i znowu ruszyła w moją stronę, ale ręka Zayna na jej nadgarstku skutecznie ją powstrzymała.</i><br />
<i>- Ona ma rację - spojrzałam na Zayna i poczułam, że to już koniec wszystkiego. - Wszystko co powiedziała to szczera prawda - dodał brunet i puścił swoją przyjaciółkę podchodząc kilka kroków w moją stronę, ale zatrzymał się gdy zobaczył jak cofam się do tyłu. </i><br />
<i>- Nienawidzę cię Zayn - powiedziałam nie przestając patrzeć mu prosto w oczy. - Z całego serca cię nienawidzę i mam nadzieję, że zdechniesz razem z tą szmatą - dodałam i odwróciłam się od nich chcąc wyjść z pokoju mojego byłego chłopaka, który okazał się mordercą mojego dziecka. </i><br />
<br />
Ciągłe wspominanie tamtych minut doprowadzało mnie do szału. Nie mogłam wysiedzieć na miejscu dlatego wstałam i zaczęłam nerwowo krążyć po pokoju. Nie zbyt wiem kiedy zaczęłam płakać, nie wiem również kiedy zaczęłam dotykać swojego brzucha ze złudną nadzieją, że moje dziecko nadal tam jest, a to wszystko to tylko kolejny koszmar. Nie wiem kiedy zaczęłam wyrzucać wszystkie swoje rzeczy z szafy, a potem po prostu wyciągać szuflady z komody. Nie wiem również dlaczego ucieszyłam się gdy z szuflady wypadła brzytwa, którą kiedyś schowałam. Nie mam pojęcia dlaczego sprawiało mi przyjemność gdy przeciągałam ostrzem po swojej skórze w byle jakich miejscach nie dbając ani o głębokość cięć ani o to, że z moich palców kapała krew brudząc wszystko naokoło. Nie za bardzo wiem kiedy zaczęłam krzyczeć, ale czułam się wtedy lżej. Nie pamiętam czy ktoś pukał do moich drzwi czy Harry po prostu sobie wszedł i zastał mnie w stanie samo destrukcji.<br />
Za to bardzo dobrze pamiętam moment gdy Harry chwycił mnie w swoje ramiona, a ja po prostu nie miałam siły ustać dlatego osunęłam się na podłogę, a on razem ze mną. Pamiętam jak moje serce krwawiło, moje myśli maltretowały mnie wspomnieniem każdej jednej chwili z Zayn'em. Pamiętam jak płakałam najmocniej i najgłośniej jak umiałam. Pamiętam jak w drzwiach zebrał się tłum, a Zayn stojący na przodzie ze łzami w oczach zamknął drzwi zostawiając mnie samą z Harrym. Pamiętam jak desperacko szukałam czegoś czym mogę zrobić jeszcze kilka nacięć na swoim ciele, ale Harry nie pozwalał mi się ruszyć. Pamiętam jak mimo ogromnego zmęczenia mój szloch wcale nie ustępował. Pamiętam jak Harry zaczął płakać razem ze mną kołysząc mym ciałem. Pamiętam również jak dopadł mnie ogromny ból głowy, a potem po prostu spadałam coraz głębiej w jakąś pustkę, która mimo przerażającej ciemności przyniosła mi ulgę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jasne promienie słońca raziły moje oczy do tego stopnia, że chciałam zakryć twarz kołdrą, ale wtedy dopadła mnie rzeczywistość. Nie spałam na łóżku tylko na podłodze, a obok mnie leżał Harry. Nasze dłonie były splecione, a nogi okryte kocem. Westchnęłam i usiadłam prosto delikatnie puszczając dłoń chłopaka. Rozejrzałam się po pokoju i doznałam szoku widząc bałagan jaki zrobiłam wczorajszej nocy. Wszystko leżało na ziemi, szuflady z komody zostały powyrywane, a gdzieniegdzie widniały czerwone plamy. Od razu spojrzałam na swoje ręce, które były obklejone plastrami. Harry musiał to zrobić gdy spałam.<br />
Mój wzrok przykuła koperta leżąca obok głowy Harry'ego. Z lekkim niepokojem i zawahaniem wzięłam ją do ręki i obróciłam chcąc sprawdzić czy jest podpisana, ale nigdzie nie było ani nadawcy ani adresata.<br />
Oderwałam po cichu górną część koperty i zajrzałam do środka. Od razu uderzył mnie zapach świeżej róży, który był spowodowany płatkami kwiatów w środku. Przełknęłam zdenerwowana ślinę i wyciągnęłam kartkę rozprostowując ją.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Każda dziwka wygląda uroczo z jakimś innym chłopakiem, a szczególnie z tym zajętym prawda?</i> </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ktoś był w moim pokoju. Ktoś musiał tutaj wejść podczas gdy ja spałam razem z Harrym. Przez moje ciało przeszedł dreszcz gdy do głowy wpadł mi pomysł. Przecież tak łatwo można było się domyśleć kto wysyła mi te wszystkie listy i podrzuca kwiaty do pokoju. Tylko jednej osobie w tym ośrodku zależy na tym abym cierpiała do granic możliwości i właśnie tak w tej chwili jest. Byłam głupia, że wcześniej na to nie wpadłam. </div>
<div style="text-align: left;">
<i>- </i>Co czytasz? - podskoczyłam lekko gdy ręka Harry'ego znalazła się na moich plecach. Chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnie, a ja starałam się to odwzajemnić, ale wtedy poczułam, że znów jestem bliska płaczu. </div>
<div style="text-align: left;">
- To... To nic takiego - powiedziałam cicho i zgniotłam kartkę w ręce odrzucając ją gdzieś na bok. Spojrzałam ukradkiem na chłopaka, który cały czas się mi przypatrywał. - Pewnie myślisz, że jestem nienormalna co nie? - zapytałam i przejechałam palcem po kilku plastrach, które i tak były przesiąknięte krwią. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nienormalni są ci, którzy doprowadzili cię do takiego stanu - odpowiedział i okrył moje ciało kocem siadając tym samym na przeciwko mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Twoja dziewczyna należy do tego grona - powiedziałam i spuściłam głowę na dół gdy z moich oczu wyleciały pierwsze łzy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie rozumiem - Harry chwycił moją twarz w swoje dłonie zmuszając mnie tym samym do spojrzenia sobie prosto w oczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn on... - zaczęłam, ale następne słowa utknęły mi w gardle. - On zabił moje dziecko i Natasha o tym wiedziała - dopowiedziałam, a wtedy następne łzy znalazły drogę w dół moich i tak już mokrych policzków. Harry wpatrywał się we mnie uważnie pewnie nie zbyt wiedząc co ma teraz powiedzieć. Ale czemu tu się dziwić? Kto normalny wiedziałby co powiedzieć w takiej sytuacji. </div>
<div style="text-align: left;">
- Boże Ivy tak mi przykro - jego ręce od razu znalazły się wokół mojego ciała mocno je przytulając. - Ja myślałem, że wy się znowu pokłóciliście, a nie że on... </div>
<div style="text-align: left;">
- Najgorsze jest to, że on nawet nie miał odwagi mi się do tego przyznać. James mi o wszystkim powiedział - zamknęłam oczy gdy oparłam głowę o ramię Harry'ego. Czułam, że muszę się wypłakać i jeżeli Harry chce tutaj ze mną zostać to właśnie przy nim to zrobię. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zabije go. Przysięgam - poczułam jak mięśnie bruneta raptownie się napinają dlatego odsunęłam się od niego i spojrzałam mu prosto w oczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie rób niczego głupiego Harry. Narobisz sobie tylko kłopotów, a Zayn i tak się niczego nie nauczy - powiedziałam i dotknęłam palcami jego policzka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mam ochotę cię pocałować - jego słowa wywołały u mnie zdziwienie jakiego jeszcze nigdy nie czułam. </div>
<div style="text-align: left;">
- C-co? - mój głos drżał, a ręce zrobiły mi się przeraźliwie zimne.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie uzyskałam od niego żadnej odpowiedzi tylko poczułam jak Harry delikatnie gładzi mój mokry od łez policzek, a gdy moje oczy się zamknęły poczułam jego wargi tuż przy moich i nie mogłam zrobić nic innego jak tylko mu się poddać i po prostu zapomnieć chociaż na chwilę o wszystkich wczorajszych wydarzeniach. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Wszędzie wokół mnie panowała cisza, której tak bardzo pragnęłam, ale również się jej bałam. W ciszy człowiek za dużo myśli, analizuje, zastanawia się co by było gdyby. Ale w ciszy doceniamy również to jak bardzo ona jest kojąca, to jak bardzo jej potrzebujemy gdy każdego dnia wokół nas panuje hałas i nie możemy spokojnie pomyśleć. Właśnie w takich momentach jak ten; gdy jestem całkiem sama nie tylko w pokoju, ale również na piętrze mogę spokojnie wyjść z pokoju nie martwiąc się, że kogoś spotkam. Mogę wyjść nie starając się trzymać głowy wysoko aby pokazać wszystkim, że jestem silna i sobie radzę, bo przecież wcale tak nie jest. Właśnie w takich momentach mogę być załamana. </div>
<div style="text-align: left;">
Wyszłam na korytarz i uderzyłam w czyjeś ciało stojące mi na drodze. Podniosłam głowę do góry i napotkałam jego piękne, ale zmęczone oczy pozbawione tego blasku, który zawsze się w nich krył. </div>
<div style="text-align: left;">
- Boże Ivy - Zayn objął mnie w talii i mocno do siebie przyciągnął zaskakując mnie tym całkowicie. Dopiero po kilku sekundach ocknęłam się na tyle aby zebrać w sobie siłę i odepchnąć jego ciało jak najdalej mogę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie dotykaj mnie - powiedziałam i zrobiłam jeszcze kilka kroków w tył aby utrzymać bezpieczny dystans pomiędzy nami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Twoje ręce... Coś ty wczoraj zrobiła? - jego spanikowany wzrok spoczął na moich rękach. Przez rękawy bluzki odznaczały się tylko zarysy plastrów, które zmieniłam z Harrym. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie twój interes - odpowiedziałam i odważnie uniosłam głowę do góry. - Idź stąd - dodałam i w głębi duszy modliłam się aby mnie posłuchał i zniknął.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę musisz ze mną porozmawiać - jego głos przybrał błagalny ton, ale to wcale niczego nie zmieniało. Zayn był mordercą, a ja musiałam trzymać się od niego z daleka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mamy o czym rozmawiać - odparłam i ominęłam go szerokim łukiem chcąc się gdzieś schować. - A i jeszcze jedno. Oddaj mój pamiętnik i przestań wysyłać mi te durne listy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jaki pamiętnik? Jakie listy? O czym ty mówisz - zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową nie wierząc w to, że nawet teraz Zayn nie potrafił powiedzieć prawdy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie udawaj głupiego. Mam dość twoich cholernych gierek Zayn - chwyciłam się za głowę gdy poczułam, że ból głowy znów powraca, ale tym razem ze zdwojoną siłą. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tym razem Zayn nie kłamie mała - odwróciłam się i ujrzałam za sobą Kevina. - Coś mnie zaniedbałaś ostatnio kochaniutka, a ja ci kwiatki przynosiłem - zmarszczyłam czoło całkowicie nie rozumiejąc o czym on do mnie mówi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kevin naprawdę to nie jest odpowiedni moment - powiedziałam i chciałam go wyminąć, ale on szybkim ruchem chwycił mój nadgarstek zaciskając swoje palce zdecydowanie zbyt mocno. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie pozwoliłem ci nigdzie iść - popchnął mnie w stronę Zayna tak, że brunet dał radę uchronić mnie od upadku. - Dlaczego nie pomogłaś mi z moim planem Ivy? Tak uszłabyś z tego bez szwanku - Kevin pokręcił głową uważnie przypatrując się mi i Zayn'owi. </div>
<div style="text-align: left;">
- O czym ty pierdzielisz? Już całkiem ci na mózg padło? - tym razem to Zayn postanowił podejść do Kevina i dopiero teraz zauważyłam, że między nimi nie ma wcale takiej dużej różnicy. Obydwaj są dobrze zbudowani i wysocy, Kevin po prostu zawsze to ukrywał udając kogoś nieśmiałego i ciapowatego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ivy miała pomóc mi zniszczyć ciebie, Natashę i oczywiście Harry'ego, ale tamta dwójka sama dobrze prowadzi się do samo destrukcji - Kevin wzruszył ramionami i uśmiechnął się do mnie. - Ty kochanie pokrzyżowałaś mi ostatnio plany chociaż to co wczoraj się stało jest dla mnie błogosławieństwem. </div>
<div style="text-align: left;">
- To ty pisałeś do mnie te listy? - zapytałam i podeszłam kilka kroków do przodu, ale Zayn znów odepchnął mnie do tyłu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bingo! - Kevin zaklaskał w dłonie i zaśmiał się. - Kurde Ivy szkoda, że nie chciałaś mi pomóc. Teraz ciebie też muszę skrzywdzić, a wcale tego nie chcę - Kevin ruszył w moją stronę, ale wtedy Zayn odepchnął go do tyłu. Chłopak zaśmiał się pod nosem i włożył rękę do kieszeni po czym wyciągnął z niej nóż. <i>Nóż... Gdzieś go już...</i></div>
<div style="text-align: left;">
- Wtedy na strychu to byłeś ty - powiedziałam, a on tylko wzruszył ramionami. - Proszę cię Kevin odejdź - moje serce zaczynało bić coraz szybciej gdy w mojej głowie zaczynały zradzać się<i> </i>obrazy Zayna leżącego w kałuży własnej krwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Odejdę jeśli pójdziesz gdzieś ze mną - powiedział i wykierował w Zayna nóż kręcąc ostrzegawczo głową. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze Kevin tylko schowaj nóż - może i stawianie swoich warunków było całkowicie głupie, ale nie dbałam teraz o siebie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. Pośpiesz się, albo twój kochaś skończy pochlastany - zrobiłam kilka kroków w jego stronę, a on chwycił mnie za ramię i przyciągnął do swojego ciała. - Muszę ci powiedzieć, że uwielbiam noże, a szczególnie gdy tnie się nimi ludzką skórę - po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz gdy usłyszałam jego słowa. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kevin puść ją. Przecież chcesz mnie - Zayn zrobił krok w naszą stronę, a my zrobiliśmy dwa do tyłu. <i>Nie ruszaj się idioto! </i></div>
<div style="text-align: left;">
- Jeśli tak bardzo chcesz abym ją puścił... - Kevin cofnął się jeszcze kawałek, a Zayn zrobił przerażoną minę gdy zobaczył coś za nami. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi, ale zaczynałam się bać. - No to leć Ivy - chłopak puścił moje ciało i popchnął mnie do tyłu, a ja straciłam równowagę i poleciałam w dół. Dosłownie w dół.</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<i>Czułam jak moja głowa uderza o każdy stopień schodów, czułam jak moje plecy obijają się o krawędzie stopni. Próbowałam oddychać, ale nie mogłam złapać powietrza. Próbowałam coś powiedzieć, ale nie mogłam otworzyć ust. Chciałam spojrzeć czy nadal spadam, ale moje oczy nadal pozostawały zamknięte. Czy ja jeszcze spadam? Czy leżę już na samym dole? Co się dzieje na górze? Czy Zayn jest bezpieczny? Czy Kevin go skrzywdził? </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Czułam, że się duszę. Nie mogłam nic zrobić. Czy w czasie umierania nie powinno się widzieć białego światełka? Jak długo będę tu jeszcze leżeć? Jak długo trwa umieranie...</i></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<i>***Zayn***</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> <a href="https://www.youtube.com/watch?v=gg4zxY1vF1w&spfreload=10" target="_blank">~Muzyka~</a></i></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: left;">
Trzymałem jej zimną rękę i nawet nie starałem się przestać ryczeć bo i tak to nie miało sensu. Mogłem tylko patrzeć przez łzy na jej drobną buźkę, która była blada niczym pergamin, mogłem tylko przyglądać się bandażowi na jej głowie. Potrafiłem skupić się na wszystkich jej bliznach na rękach, które powstały przeze mnie. Dopiero teraz mogłem dojrzeć, że tak piękny anioł jakim Ivy była upadł przeze mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn musimy jechać - David dotknął mojego ramienia, a ja nadal siedziałem niewzruszony czekając na jakąkolwiek reakcje ze strony mojej ukochanej. Czekałem chociażby na jeden ruch palcem. Boże czekałem na cokolwiek.</div>
<div style="text-align: left;">
<i>- </i>Nigdzie nie jadę - powiedziałem i pocałowałem wierzch dłoni Ivy. - Nie stój tak nade mną. Chcę zostać z nią sam - dodałem i poprawiłem jej włosy na poduszce. </div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszałem tylko westchnienie Davida i jego kroki świadczące o tym, że znów zostałem z moją księżniczką sam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Boże błagam cię - zacząłem cicho i pozwoliłem następnym łzom spłynąć po moich policzkach. - Błagam cię jak nigdy przedtem oddaj mi ją. Proszę niech ona do mnie wróci - przyłożyłem sobie jej chłodną dłoń do policzka chcąc jeszcze raz poczuć jej dotyk. - Ivy skarbie proszę... Wiem, że mnie słyszysz wiem, że chcesz do mnie wrócić. Błagam kochanie, czekam na ciebie - pochyliłem się nad nią i pocałowałem jej nieruchome usta. Nie mogłem się oprzeć pokusie chęci dotykania jej. Musiałem dać jej znać, że jestem przy niej i nigdzie się nie wybieram. </div>
<div style="text-align: left;">
Zamknąłem na chwilę oczy, a z ust Ivy wydostało się ciche westchnienie, a potem wszystkie maszyny wokół mnie zaczęły pikać i wydawać z siebie jakieś dziwne dźwięki. Dłoń Ivy zaczęła się robić jeszcze bardziej chłodniejsza, a do sali wpadł lekarz i kilka pielęgniarek. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaczynało do mnie docierać co się właśnie stało, a gdy David wyciągnął mnie siłą z sali gdzie lekarz walczył o życie mojej Ivy zacząłem krzyczeć i wyrywać się chcąc do niej wrócić. Moje serce pękało na miliony pierdolonych części gdy Harry kazał mi się uspokoić, a ja mogłem widzieć tylko lekarza, który kręcił głową nad ciałem Ivy.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie miałem już siły. Nie mogłem stać, płakać, kurwa nawet mrugać nie mogłem. Właśnie umarłem. Właśnie moje serce przestało bić. Pamiętam, że klęczałem na podłodze przed salą Ivy dobrych kilka minut, ale nie uroniłem wtedy ani jednej łzy. Po prostu tam klęczałem i się modliłem. </div>
<div style="text-align: left;">
Modliłem się o to aby umrzeć razem z nią.<br />
Właśnie tego pragnąłem. </div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<b>Koniec części 1</b></div>
<div style="text-align: left;">
----------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: left;">
Bum bum bum! I właśnie takim rozdziałem kończymy 1 część z perspektywy Ivy i Zayna. Jeeeeeej. A więc teraz macie przed sobą jeszcze rozdział Natashy i nastąpi krótka przerwa w czasie której przeczytacie prolog i zobaczycie zwiastun. Więcej informacji podamy wam w notce za dwa tygodnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Życzę miłego poniedziałku! </div>
<div style="text-align: left;">
Przepraszam za ewentualne błędy.</div>
<div style="text-align: right;">
Kamila♥</div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-62448256317736961052015-09-13T19:54:00.001+02:002015-09-13T19:54:40.258+02:00Rozdział 62<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;">***Harry***</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"><a href="https://www.youtube.com/watch?v=pKt3o7WPYdo" target="_blank">~Muzyka~</a></span></div>
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"> Tak naprawdę nie wiedziałem, co miałem w głowie, gdy kazałem David'owi nie wpuszczać Natasha'y. Dobrze wiedziałem, że dziewczyna tak łatwo nie odpuści. Za wszelką cenę będzie się chciała dowiedzieć, dlaczego nie chciałem jej widzieć. Dziś, jutro, do końca mojego nędznego życia. Mogę się założyć, że będzie tu przychodzić każdego dnia, aż w końcu zrozumie, że to koniec. Nie chce jej ranić, ale to nie ode mnie zależy. Gdybym tylko mógł stąd wyjść wcześniej.</span><br />
<div>
Całe szczęście, że David nie pytał o powód. Obiecał spełnić moją prośbę, ale nie miał zamiaru używać rękoczynów, aby ją zatrzymać. Spodziewam się, że uda jej się wejść na piętro chłopaków, a następnie dotrzeć pod moje drzwi. Zapewne będzie w nie walić pięściami i krzyczeć, abym otworzył, kiedy mnie nie będzie w środku. Pewnie skończę naćpany na strychu. Cóż, nie tylko nasze gołąbeczki tam przesiadują. Znam to miejsce od kiedy tu trafiłem. Czasem potrzebuje, aby tam pójść. To naprawdę pomaga i co dziwne - lubię to. Czuje się tam swobodnie, bo nikt nie wie gdzie jestem i mogę sobie wyobrażać, że nie istnieje. Ja, kokaina i mój własny świat. A wtedy zapominałem o Natashy i problemach, które nie chciały mnie opuścić. I może byłam tchórzem, który uciekał zamiast stanąć twarzą w twarz ze swoimi porażkami. Tak, to były porażki. Ja byłem porażką. Jedną, wielką porażką. </div>
<div>
Zebrałem bluzę i zakładając ją na ramiona wyszedłem na korytarz. Kilka chwil później zatrzymałem się przed drzwiami prowadzącymi do pokoju Jace'a. Chłopak miał wszystko, czego tylko można było pragnąć w tym miejscu. Papierosy, alkohol i narkotyki. Mnie w tym momencie najbardziej interesowało to ostatnie. Potrzebowałem odpłynąć i zapomnieć. Zbliżała się siedemnasta, więc niedługo powinna tu być moja narzeczona. Jestem najgorszym, co mogło ją spotkać. Myślę, że jestem podobny do Zayn'a. Obaj ranimy osoby, na których najbardziej nam zależy. Miałem ochotę skopać mu dupę, kiedy dziś rano miział się z tą lafiryndą w autobusie i to na oczach Ivy. Wiedziałem, że coś planował, ale nie sadziłem, że będzie aż takim chujem. </div>
<div>
Kręcę głową, aby pozbyć się wszystkich myśli z mojej głowy i pukam trzy razy. Chwile później w drzwiach widzę wysokiego, lecz niższego ode mnie chłopaka. Już wcześniej uprzedziłem go, że wpadnę. Jace wiedział czego chciałem. </div>
<div>
-Masz u mnie dług - powiedział wystawiając w moim kierunku rękę. </div>
<div>
Uścisnąłem ją, a on podał mi woreczek z kokainą. Odsunąłem dłoń zgniatając ją w pieść i chowając do kieszeni czarnej bluzy. Posłałem mu krzywy uśmiech i odsunąłem o krok. </div>
<div>
-Jasne - odparłem odchodząc. </div>
<div>
Słyszałem jeszcze, jak chłopak zamyka drzwi z trzaskiem. Nie czekając na nic więcej pokierowałem się na strych. Przeskakiwałem co dwa stopnie, aż wreszcie znalazłem się na górze. Drzwi były lekko uchylone, jednak nie spodziewałem się tam nikogo. Pchnąłem delikatnie drewnianą powłokę, a moim oczom ukazał się sporych rozmiarów pokój. Żadnej żywej duszy, co mnie bardzo ucieszyło. Nie chciałem tu spotkać Zayn'a ani Ivy. Nie potrzebowałem kazania na temat tego, co miałem zamiar zrobić. Wystarczyło mi moje własne sumienie, które później nie będzie dawało mi spokoju. Doskonale o tym wiedziałem, bo już teraz żałowałem wszystkich głupich decyzji. Moje serce pękało na myśl o załamanej Natashy. Mam nadzieje, że o mnie zapomni i znajdzie sobie kogoś, kto zasłuży na jej uwagę i miłość. Ja na pewno nie byłem tą osobą. </div>
<div>
Usiadłem na podłodze plecami opierając się o zimna ścianę. Wyjąłem z kieszeni małe, prostokątne lusterko i kawałek kartki. Wysypałem całą zawartość torebki i papierem ułożyłem długą linie. Zwinąłem go w rulonik i jedną stronę przyłożyłem do nosa. Nachyliłem się lekko i drugą stronę ułożyłem nad białą kreską. Pociągając mocno nosem wciągnąłem cały proszek. Poczułem mocne pieczenie w prawej dziurce, ale po kilku chwilach ustało. Schowałem wszystko i wstałem z podłogi. Usiadłem w fotelu i rozłożyłem się na nim czekając na efekty. Nie minęło kilka minut, a ja już czułem się lepiej. Wszystkie problemy i myśli zniknęły, a ja czułem się wreszcie szczęśliwy. Euforia ogarnęła całe moje ciało, a z gardła wydobył się suchy śmiech. Śmiałem się z siebie. Swojej głupoty i nieudolności, lecz wtedy wszystko było mi obojętne.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Kiedy patrzyłem za okno wszystko wydawało się być inne. Śnieg, który delikatnie prószył mienił się kolorami tęczy. Słońce zachodziło za horyzont, a na dworze zaczynało się ściemniać. Minęło już jakieś dwie godziny, ale nie byłem tego do końca pewien. Będąc naćpanym wydawało mi się, jakby czas raz się zatrzymywał, raz przyspieszał. Nigdy nie czułem się tak, jak dziś. Wszystko było mocniejsze, niż zwykle. I to mnie niepokoiło, bo nie powinno tak być. Powinienem wyzbyć się jakichkolwiek uczuć, a ja jeszcze bardziej zagłębiałem się w to gówno. Rozmyślałem nad wszystkim i załamywałem się z każdą sekundą.</div>
<div>
Podniosłem się z fotela i podszedłem do drzwi, które otworzyłem. Lekko chwiejnym krokiem zszedłem po schodach na dół. Byłem pewien, że Natashy już dawno nie ma w budynku, więc bezpiecznie mogę przejść do swojego pokoju. Przeczesując włosy stanąłem przed drewnianą powłoką. Wszedłem do środka i od razu sięgnąłem po paczkę papierosów. Wypalając dwa z dziesięciu uśmiechałem się pod nosem, jak głupek. Psychiczny morderca bądź gwałciciel. W ostateczności zacząłem się niekontrolowanie śmiać. Sam nawet byłem lekko przerażony własnym zachowaniem. Tak naprawdę nie miałem pojęcia, co dał mi Jace. Równie dobrze mógł dosypać tam czegoś jeszcze.</div>
<div>
Rzuciłem się na łóżko, które nie było jakoś bardzo wygodne, ale dało się spać, szczególnie, że mam bardzo mocny sen. Układając się w jak najlepszej pozycji starałem się zasnąć. Nie było to specjalnie trudne, gdyż byłem cholernie zmęczony. Długo nie czekałem, aby oddalić się do krainy Morfeusza.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
~*~ </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***Natasha***<br /><a href="https://www.youtube.com/watch?v=HNjX6o7t6NU" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Co chwile zerkałam na zegarek nie mogąc się doczekać , aż wybije godzina szesnasta trzydzieści. Poprosiłam Maggie, abym mogła wyjść dzisiaj troche wcześniej. Zgodziła się nawet nie zadając pytań, wiedziała, że chce jak najszybciej zobaczyć się z Harry'm. Moj narzeczony był dla mnie najważniejszy na świecie. Sprawiał, że jestem szczęśliwa. Przy nim czułam się idealnie. </div>
<div>
Wskazówki zegara poruszały się tak samo wolno, jak dziesięć minut temu, ale ja nadal miałam nadzieje, że przyspieszą. Pragnęłam tego, bo chciałam juz wyjść. Obsługiwałam właśnie jednego z ostatnich klientów, jednak czułam się tak, jakbym dopiero zaczęła dzisiaj prace. </div>
<div>
-Możesz już iść - usłyszałam za sobą głos Mag - Przecież widzę, jak spoglądasz na zegar. - dodała posyłając mi ciepły uśmiech. </div>
<div>
-Dziękuje - odpowiedziałam oddając gest - Znów pozwalasz mi wyjść wcześniej. </div>
<div>
-Już nie gadaj więcej, tylko idź póki nie zmieniłam zdania - zaśmiała się wypychając mnie na zaplecze. </div>
<div>
Zdjęłam fartuszek i odwiesiłam go na miejsce. Założyłam na siebie kurtkę, owinęłam szyje szalikiem i żegnając się z szefową opuściłam piekarnie. Jak najszybciej się dało pokonałam odległość miedzy budynkiem, a zakładem poprawczym. Śnieg zaczynał padać coraz mocniej, ale cieszyłam się z tego powodu, ponieważ uwielbiam ten biały puch. Od zawsze moją ulubioną porą roku była zima. </div>
<div>
Weszłam do środka i zdjęłam z siebie wierzchnie ubranie. Tutaj było dużo cieplej, niż na zewnątrz. Poprawiłam mój kremowy sweter i poszłam w kierunku gabinetu David'a. Zapukałam i nie czekając na pozwolenie weszłam do środka. Mężczyzna siedział za biurkiem i przeglądał jakieś papiery. Kiedy zatrzasnęłam za sobą drzwi uniósł na mnie wzrok. Przez chwile skanował moje ciało, a potem się uśmiechnął. </div>
<div>
-Natasha, miło cię widzieć - odezwał się, jako pierwszy. </div>
<div>
-Widzimy się codziennie, David. O co chodzi? - spytałam czując, że mężczyzna coś przede mną ukrywa.</div>
<div>
On jedynie westchnął i przeczesał ręką włosy opierając się o oparcie krzesła. Przez długi czas się nie odzywał myśląc zapewne nad odpowiedzią. Zastanawiał się czy mnie okłamać czy raczej powiedzieć prawdę. Założyłam ręce na piersi wpatrując się nieugięcie w jego oczy. W końcu się poddał i po raz kolejny wzdychając, odpowiedział na moje pytanie. </div>
<div>
-Harry kazał mi zabronić ci odwiedzania go. Nie powiedział dlaczego, a ja się nie domyślam - oznajmił - Naprawdę nie wiem, co się z nim ostatnio dzieje, Natasho - dodał widząc mój zdezorientowany i po części wściekły wzrok. </div>
<div>
-Idę do niego - odparłam i szybkim krokiem opuściłam pomieszczenie. </div>
<div>
Słyszałam jeszcze, jak mężczyzna krzyczy moje imię, ale nie zważałam na to. Teraz liczył się tylko i wyłącznie moj chłopak. Jeżeli myślał, że uda mu się mnie tak łatwo spławić, to grubo się mylił. Nie mam pojęcia, co tym razem strzeliło mu do głowy, ale z chęcią mu to z niej wybije. Czasem zastanawiam się, ile tak naprawdę ma lat. Bo mimo, że na zewnątrz wygląda na swój wiek, umysłowo ma dużo mniej. Nieraz wymyśli coś niesamowicie głupiego i dąży do rozwalenia wszystkiego, co pomiędzy nami jest. Być może boi się swoich uczuć, ale za dużo razy przez to przechodziliśmy. Doskonale wie, że może mi powiedzieć o wszystkim, jednak on zawsze próbuje wszystko zrobić sam. Czasem warto przełknąć swoją dumę i poprosić o pomoc. </div>
<div>
Kiedy jestem na pietrze chłopaków szybkim krokiem udaje się pod drzwi pokoju Harry'ego. Tak, jak zwykle - bez pukania łapie za klamkę, ale są zamknięte. Wale w nie pięścią kilka razy, lecz z marnym skutkiem, bo nikt nie ma zamiaru ich otworzyć. Wyciągam z włosów wsuwkę i rozginam ją. Kucam przy drzwiach wkładając w zamek kawałek metalu. Kręcę nim kilka razy w odpowiednie strony, aż nie słyszę pstryknięcia. Wstaje łapiąc za klamkę i naciskam ją, a drzwi ustępują. Wchodzę do środka i jakie jest moje zdziwienie, kiedy w środku nie widzę bruneta. Jego łóżko jest rozgrzebane, okno otwarte, a kilka ciuchów leży na podłodze. Paczka papierosów znajduje się na parapecie i widzę, że brakuje prawie połowy. Obracam się wokół własnej osi, lecz nic niepokojącego nie przyciąga mojej uwagi. </div>
<div>
Siadam na materacu zastanawiając się, gdzie może być. Do głowy przychodzą mi jedynie trzy miejsca, czyli łazienka, pokój Ivy lub Zayn'a. Najpierw udaje się do tego pierwszego, lecz tam też go nie ma. Będąc nadal pełną nadziei kieruje się do pokoju mojego przyjaciela. Na korytarzu spotykam, jednak kogoś, kogo z całego serca nienawidzę. To on jest przyczyną większości naszych kłopotów. Jest wszędzie tam, gdzie coś się dzieje. Przeważnie są to rzeczy, które nas ranią, a on się z tego śmieje. </div>
<div>
-James - mówię, a mój głos przepełniony jest jadem i nienawiścią.</div>
<div>
-Natasha - uśmiecha się do mnie, jednak jego uśmiech jest nieszczery; bardziej kpiący - Dawno cię nie widziałem. Co tam u ciebie? - pyta, a ja śmieje się w duchu. Nagle chce byc moim przyjacielem? </div>
<div>
-Nie powinno cie to obchodzić - sycze - Co tu w ogóle robisz? - pytam kpiąco.</div>
<div>
-Mam ważną wiadomość dla Ivy - odpowiada opierając się o drzwi. </div>
<div>
-To pokój Zayn'a - prycham - Co masz jej do przekazania? Moze ja to zrobię, i tak miałam ją odwiedzić - dodaje. </div>
<div>
-Doskonale wiesz, co chce jej powiedzieć - śmieje mi się w twarz - A gdzie masz Harry'ego? Czyżby już cię nie chciał? - mam ochotę zedrzeć mu ten uśmieszek z tej paskudnej twarzy. Nienawidzę go tak bardzo. </div>
<div>
-Dla twojej wiadomości - nie mam pojęcia, co możesz chcieć od Ivy, ty chory pojebie. A i nie zaprzątaj sobie niepotrzebnie głowy Harry'm. Ma się dobrze. </div>
<div>
-Chce zniszczyć im zycie. Ciekawe, jak Zayn wybrnie, kiedy jego dziewczyna dowie się o tym, że zabij jej dziecko. Nasze dziecko - mierzy mnie spojrzeniem - A co do Styles'a. Gdyby miał się dobrze, to po co byłyby mu narkotyki? - tym razem to on prycha i wchodzi do pokoju, a ja zaraz za nim.</div>
<div>
-O proszę! Jak dobrze Ivy, że tutaj jesteś - James patrzył wprost na Ivy, a Zayn wstał i dobrze wiedziałam, że był cały spięty. Było widać, że musiał się powstrzymywać, aby nie zrobić krzywdy mężczyźnie, który zgwałcił jego dziewczynę. </div>
<div>
-Wynoś się - głos Zayn stał się głęboki, na co blondynka lekko się wzdrygnęła i kiwnęła na mnie, że mam coś zrobić, lecz ja tylko pokręciłam przecząco głową.</div>
<div>
-Zayn dlaczego jesteś taki spięty? Czyżby nasza słodka Ivy nie wiedziała co zrobiłeś? - James znów się odezwał, czym wywołał większe zdziwcie u dziewczyny.</div>
<div>
-Powiem jej sam - Zayn zrobił krok w stronę Jamesa, a wtedy ten nie wytrzymał i z całej siły uderzył bruneta w twarz z głośnym rykiem. Ivy krzyknęła lekko przerażona, a ja odsunęłam się na krok.</div>
<div>
-Jak mogłeś sukinsynie! - James znów chciał się rzucić na Zayna, ale wtedy dziewczyna Malik'a zdążyła stanąć między nimi. - Jeszcze go bronisz?! On jest mordercą! - uniósł głos.</div>
<div>
-James, błagam cię, nie... - James zaśmiał się głośno przerywając tym samym brunetowi. Oboje doskonale wiedzieliśmy, że chłopak wyjawi prawdę, tym samym pogrążając Zayn'a.</div>
<div>
-Zayn zabił nasze dziecko, Ivy. To przez niego poroniłaś! A wiesz co jest najlepsze? Ona też o tym wiedziała! - James wskazał na mnie, a ja poczułam się cholerne źle. Jednak Zayn to mój przyjaciel i musiałam obiecać mu, że nie powiem, ani słowa. Chciał sam to zrobic. Miał do tego prawo, a ja nie planowałam mieszać się w ich sprawy.<br /><br />______________________________<br /><u>Chciałam jeszcze raz podziękować za te wszystkie komentarze, bo one niesamowicie motywują!</u><br /><br />Powoli zbliżamy się do końca pierwszej części. Ale nie martwcie się! Będzie druga :D<br />Mam nadzieje, że rozdział się podoba. Przepraszam za ewentualne błędy.</div>
Meredithhttp://www.blogger.com/profile/10225160048686306083noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-60166059736792570242015-09-06T17:56:00.003+02:002015-09-06T18:20:41.981+02:00Rozdział 61<div style="text-align: center;">
***Zayn***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=JtriSRmlbDw&spfreload=10" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Nie mogłem oderwać wzroku od jej spokojnej twarzy i niemal idealnych ust. Nie mogłem przestać nastawiać uszu aby usłyszeć jej miarowy i spokojny oddech. Nie mogłem przestać myśleć o jej delikatnych dłoniach i strasznie długich jak i szczupłych nogach. Nie mogłem wyrzucić ze swojej głowy widoku nagiej Ivy stojącej naprzeciwko mnie pod prysznicem. Nikt nie ma pojęcia ile samokontroli potrzebowałem aby nie dotknąć jej tam gdzie ona tego nie chciała, nikt nie wie jak bardzo musiałem z sobą walczyć aby patrzeć jej tylko w oczy. To było kurewsko ciężkie, ale wiedziałem, że nie mogę zachować się inaczej. Wtedy potrafiłem podjąć właściwą decyzję, wiedziałem jak muszę się zachować i dałem sobie radę, ale teraz gdy stawka jest o wiele większa niż spoliczkowanie za patrzenie na cycki nie mam kurwa zielonego pojęcia co zrobić.<br />
Cały czas rozmyślałem nad tym jak powinienem postąpić. Z jednej strony byłem pewny, że beze mnie jej życie będzie łatwiejsze nawet jeżeli teraz mnie kocha, ale z drugiej strony nie potrafiłem wyobrazić sobie nawet pierdolonej godziny bez niej przy moim boku, a co dopiero być bez niej przez całe życie. Tak, byłem egoistycznym kutasem, ale moje życie również było coś warte prawda? Zawsze myślałem, że jestem bezużyteczny i nikomu nie potrzebny, ale teraz zaczynam widzieć, że są osoby, którym na mnie zależy. A najważniejsza z nich leży teraz przede mną i jest w swoim własnym sennym świecie, w którym nic jej nie zagraża.<br />
Zastanawiałem się kiedyś czy Ivy śni o jakimś idealnym chłopaku, który będzie jej księciem z bajki. Bo przecież marzy jej się taki ktoś prawda? Wszystkie dziewczyny marzą o takiej osobie, to ona pewnie też. Zastanawia mnie jaki on musi być? Jaki jest idealny mężczyzna według Ivy, który powinien spędzić z nią resztę życia? Jak powinien się zachowywać? Jaki mieć charakter? Powinien dbać tylko o nią czy o wszystkich ludzi? <i>Głupi jesteś. </i>Przecież to oczywiste, że musiałby dbać o wszystkich, tak samo jak Ivy.<br />
Moja mała Ivy... Pędzi do każdego z pomocą, ale zapomina po drodze o najważniejszej osobie, której powinna pomóc. Zapomina o sobie samej.<br />
Ivy wszystkim pomaga, a ja niszczę ludzi... Odpowiedź na moje pytanie czy powinienem jednak odejść nasuwa się sama; ja zniszczę wszystkich, a Ivy im wszystkim nie pomoże.<br />
- Kocham cię księżniczko - dotknąłem delikatnie jej policzka i wtedy stało się coś o co nie podejrzewałem siebie samego. Z moich oczu potoczyły się ciężkie łzy, które wyrażały wszystko co chciałem, ale nie mogłem powiedzieć. - Kocham cię bardziej niż siebie samego, dlatego przepraszam za to co zrobiłem - nachyliłem się i pocałowałem jej rozgrzany policzek zaciągając się przy tym jej zapachem.<br />
Z bolącym sercem wstałem z krzesła, które po cichu odstawiłem pod ścianę. Z zapadniętym skamieniałym sercem wychodziłem z jej pokoju chcąc zapomnieć o wszystkich pozytywnych uczuciach jakie w sobie miałem. Z załzawionymi oczami uświadomiłem sobie, że właśnie wszystko przekreślam i mogę winić za to tylko siebie. <br />
<div style="text-align: center;">
<br />
***Ivy***<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
Stałam zdenerwowana i przemarznięta na placu w otoczeniu kilku uczniów, którzy planowali jak uciec nauczycielowi aby nie musieć pracować. Dzisiaj w ramach prac społecznych mieliśmy pojechać do jakiegoś domu starców i pomóc pracownikom może nie tyle w opiece nad tymi ludźmi, a w porządkach. Podobał mi się ten pomysł, ale jednak byłam zdenerwowana ponieważ nie wiedziałam z kim będę musiała tam pracować, a zważywszy na fakt, że dogaduje się tylko z dwoma osobami z klasy byłam pewna, że będę w grupie z kimś, kto mnie nienawidzi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ivy chodź do środka - Harry dotknął mojej ręki i uśmiechnął się lekko. Na dworze było strasznie zimno, ale w autobusie którym mieliśmy jechać też wcale nie było ciepło. </div>
<div style="text-align: left;">
- Muszę zaczekać na Zayna. On pewnie zaraz przyjdzie - już od kilkunastu minut ciągle to powtarzałam, a chłopaka jak nie było tak nie ma. Zaczynałam się martwić ponieważ Zayn nie pojawił się dzisiaj na śniadaniu, a ja nawet nie miałam jak dostać się do jego pokoju ponieważ nauczyciele uważnie nas dzisiaj pilnowali aby każdy pojechał na prace społeczne. </div>
<div style="text-align: left;">
- Usiądziesz przy oknie i zobaczysz jak będzie szedł - Harry chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę autobusu. - No dalej Ivy, albo powiem ci co mi się przez ciebie skurczyło - zaśmiałam się cicho i pozwoliłam mu aby zaprowadził mnie do o wiele cieplejszego pojazdu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Martwię się o niego Harry - powiedziałam gdy usiedliśmy. Spojrzałam w stronę drzwi budynku, które nadal pozostawały zamknięte. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn to duży chłopiec i jestem pewny, że poradzi sobie z tym co go zatrzymało - Harry zaczął pocierać swoje dłonie przez co znów zauważyłam jego obtarte kostki. Doskonale wiedziałam, że z kimś się pobił tylko, że on wcale nie zamierzał mi o tym powiedzieć co trochę mnie bolało ponieważ myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele mówią sobie o wszystkim prawda? </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie chodzi mi o to, że jeszcze go tutaj nie ma. Znaczy no o to też, ale... - zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko chcąc ułożyć sobie w głowie wszystkie słowa poklei. - Zayn ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje. Raz jest super czuły i powtarza, że mnie kocha, a potem... </div>
<div style="text-align: left;">
- A potem jest kutasem i masz ochotę mu przyłożyć? - dokończył za mnie, a ja tylko pokiwałam delikatnie głową. - Nie pomogę ci w sprawach sercowych bo sam jestem w tym cholernie kiepski - położyłam głowę na ramieniu Harry'ego chcąc poczuć się chociaż trochę lepiej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Natasha cię kocha Harry. A przecież to jest najważniejsze no nie?</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn też cię kocha - głos Harry'ego zadrżał gdy wypowiadał te słowa, a ręka, którą mnie obejmował mocniej zacisnęła się na moim ciele. Spojrzałam na niego i dopiero wtedy zauważyłam, że przez autobus kroczył Zayn obejmując dziewczynę, która była z nami w klasie od niedawna. Za nim dumnie szedł James i gdy mnie zauważył uśmiechnął się i powiedział coś cicho do Zayn'a. Wtedy on też na mnie spojrzał i ku mojemu zaskoczeniu powiedział coś do swojej towarzyszki, która zachichotała i pocałowała go w policzek. </div>
<div style="text-align: left;">
Cała trójka przeszła obok mnie i Harry'ego całkiem obojętnie, a ja poczułam jak coś we mnie zaciska się przez co nie mogłam złapać pełnego oddechu. Moje myśli zaczęły szaleć, a oczy wpatrywały się w puste miejsce gdzie przed chwilą stał chłopak, którego kocham bardziej niż samą siebie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba jednak nie kocha - wyszeptałam i odsunęłam się od Harry'ego. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy gdy doszedł do mnie śmiech tej dziewczyny i Zayna. </div>
<div style="text-align: center;">
<br />
***</div>
<div style="text-align: left;">
Wycierałam kurz z mebli w pokoju jakiejś staruszki, która była niewidoma. Na początku nie wiedziałam jak mam się zachować, ale gdy potem doszło do mnie to, że ona mnie nie widzi przestałam wymuszać u siebie uśmiech i pozwoliłam sobie na uronienie kilku łez, które miały przynieść mi ulgę, a tak naprawdę sprawiły, że czułam się jeszcze gorzej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kochanie mogłabyś mi podać szklankę z wodą? - odwróciłam się i spojrzałam na kobietę, która siedziała w ogromnym brązowym fotelu i trzymała na kolanach książkę. Wydawało mi się, że ona patrzy wprost na mnie i znów starałam się uśmiechnąć, ale gdy dojrzałam biel jej oczu przypomniałam sobie, że to niemożliwe. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście - odpowiedziałam i odłożyłam ściereczkę podchodząc do łóżka, przy którym stał stolik.<br />
Nie wiedziałam zbytnio jak mam jej podać szklankę ponieważ wystawiła ona rękę w całkiem innym kierunku dlatego delikatnie uchwyciłam jej dłoń i przytrzymałam szklankę dopóki sama pewnie nie uchwyciła szkła w swoich słabych palcach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego jesteś smutna? - zapytała gdy upiła mały łyk wody. Otwarłam usta chcąc coś powiedzieć, ale właściwie nie wiedziałam co. - Może i jestem ślepa, ale nie głucha. Co chwilę wzdychasz i nawet chwilę płakałaś - dodała, a ja znów westchnęłam czując się lekko przytłoczona tą całą sytuacją. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ktoś na kim mi zależało chciał się tylko mną zabawić i jest mi teraz trochę przykro - powiedziałam i dopiero zdałam sobie sprawę z tego jak żałośnie i słabo brzmię. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kochasz tego chłopaka i wcale nie jest ci tylko trochę przykro. Jesteś zraniona i bardzo cierpisz - moje serce zacisnęło się na jej słowa ponieważ, cholera ona miała rację. </div>
<div style="text-align: left;">
- My nawet nie byliśmy razem. Uroiłam sobie coś i teraz muszę za to zapłacić.</div>
<div style="text-align: left;">
- Miłości nie można sobie uroić skarbie. Też byłam kiedyś młoda i też byłam zakochana. To wspaniałe uczucie, które daje ci siłę do życia, ale również cię niszczy, a szczególnie gdy ta druga osoba zawiedzie - powiedziała i uśmiechnęła się lekko szukając mojej dłoni. </div>
<div style="text-align: left;">
- A co jeżeli on ciągle zawodzi? - zapytałam i zamknęłam oczy starając się uspokoić. Nie chciałam płakać, naprawdę nie chciałam, ale to wszystko było za bardzo pogmatwane, a Zayn mieszał nie tylko w mojej głowie, ale również i w sercu. </div>
<div style="text-align: left;">
- To znaczy, że musisz pokazać mu tą właściwą drogę. To ty musisz pokazać mu jak ma żyć, a wtedy on sam dowie się jak wielka jest jego miłość do ciebie - kobieta ścisnęła moją dłoń i znów się uśmiechnęła. - A jeżeli on czasem pełni jakiś błąd i będzie w stosunku do ciebie kutasem to musisz mu mocno przywalić żeby przypomniał sobie jak ma żyć - zaśmiałam się z jej słów przypominając sobie Harry'ego, który powiedział mi dokładnie to samo.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=JGOY2ZHIRks&spfreload=10" target="_blank">~Muzyka~</a> </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Cicho zapukałam do drzwi i bez pozwolenia weszłam do środka czując lekkie zdenerwowanie, ale również i ekscytację. Czułam, że wszystko się zmieni i jeżeli zrobię jeszcze kilka kroków w przód nie będzie już odwrotu i właściwie właśnie tego pragnęłam. Chciałam brnąć dalej w to wszystko i nie żałować niczego, a tym bardziej wspólnie spędzonych chwil. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ivy? Co ty tutaj... - podeszłam szybko do Zayna i zakryłam mu usta dłonią. Nie chciałam aby cokolwiek mówił ponieważ jego słowa zawsze na mnie wpływały, a tym razem nie chciałam się go słuchać. Chciałam aby chociaż raz było po mojemu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chcę tylko żebyś wiedział, że jesteś wyjątkowy. A mówię to wyłącznie dlatego, bo nie wiem czy usłyszałeś to kiedykolwiek od kogokolwiek - powiedziałam i zabrałam swoją dłoń. Zayn wpatrywał się we mnie całkowicie oszołomiony. - Skrzywdziłeś mnie dzisiaj po raz kolejny Zayn. Nie wiem czy potrafię ci tym razem odpuścić i nie wiem czy sprawia ci radość patrzenie jak znów mnie niszczysz, ale wiem za to, że musisz podjąć decyzję - stałam pewnie przed nim i cały czas patrzyłam w jego piękne oczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jaką decyzję - jego głos był cichy, a zarazem tak strasznie głośny w mojej głowie. Byłam cholernie zdenerwowana, ale nie mogłam mu tego pokazać. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jeżeli to był ostatni raz kiedy mnie skrzywdziłeś, obiecuję ci, że zamieszkamy razem, będziemy cholernie szczęśliwi, ale jeśli chociaż raz wystawisz moje uczucia na jakąś rąbniętą ruletkę to przyrzekam, że odejdę na zawsze.</div>
<div style="text-align: left;">
- Grozisz mi? - zapytał i chwycił moją dłoń lekko ściskając moje palce. Wyrwałam się z jego uścisku i pewniej stanęłam tuż przed nim demonstrując całą siłę jaką jeszcze w sobie miałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ostrzegam. Decyzja należy do ciebie - odpowiedziałam i odwróciłam się zadowolona z siebie chcąc wyjść z pokoju aby Zayn wszystko sobie przemyślał. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ivy - zatrzymałam się gdy powiedział moje imię, ale nie odwróciłam się. Musiałam postawić na swoje, a Zayn musi wreszcie zaakceptować, że ja również mogę mieć jakieś zdanie. - Zostań ze mną - dodał, a na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. </div>
<div style="text-align: left;">
Zrobiłam kilka kroków do przodu, ale tylko po to aby zamknąć drzwi. Tak naprawdę nie chciałam go zostawiać, chciałam aby mocno mnie przytulił i pocałował, ale wciąż miałam w głowie obraz jego i tej dziewczyny. </div>
<div style="text-align: left;">
- Masz mnie nie dotykać - powiedziałam pewnie i usiadłam na łóżku wpatrując się w niego. - Co się tak gapisz. Nie będziesz mnie dotykał dopóki nie zmyjesz z siebie tamtej laski, którą swoją drogą też dotykałeś - dodałam i założyłam ręce na piersi. Nie wiem co takiego śmiesznego powiedziałam, że chłopak zaczął się głośno i szczerze śmiać. </div>
<div style="text-align: left;">
- Och księżniczko - Zayn pokręcił głową po czym usiadł obok mnie i położył swoją dłoń na moim kolanie. - Przepraszam za to co zrobiłem. Nie powinienem tak postępować - spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- W porządku przecież wy nie um... No wiesz nic nie robiliście prawda? - zapytałam cicho i spuściłam wzrok. Z jednej strony głupio było mi o to pytać, ale z drugiej Zayn to mój chłopak i mam prawo wiedzieć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie Ivy, nie pieprzyłem się z nią - wypuściłam powietrze gdy poczułam jak kamień spada mi z serca. Chociaż jakiś plus tej sytuacji. Zayn był mi wierny. - Muszę ci coś powiedzieć zanim zrobi to ktoś inny.</div>
<div style="text-align: left;">
- Takie słowa nigdy nie przynoszą dobrych wieści - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego, ale Zayn był całkowicie poważny. </div>
<div style="text-align: left;">
Wtedy zdałam sobie sprawę, że to jest naprawdę poważna sytuacja. A skąd to wiedziałam? A stąd, że w oczach Zayn zabłyszczały łzy. Prawdziwe łzy pełne bólu, smutku i żalu. Chciałam zapytać co się stało, dlaczego on płacze, ale wtedy drzwi od pokoju otwarły się z hukiem, a do środka wszedł, a raczej wpadł James, a za nim wściekła. </div>
<div style="text-align: left;">
- O proszę! Jak dobrze Ivy, że tutaj jesteś - James spojrzał na mnie całkiem zadowolony z obrotu sytuacji, a Zayn wstał spięty i dobrze wiedziałam, że w tej chwili musi się powstrzymywać aby nie zrobić krzywdy Jamesowi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wynoś się - głos Zayn stał się głęboki, przez co przez moje ciało przeszedł dreszcz. Spojrzałam na Natashę pokazując jej, że ma coś zrobić, ale ona tylko pokręcił głową. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn dlaczego jesteś taki spięty? Czyżby nasza słodka Ivy nie wiedziała co zrobiłeś? - nie wiedziałam dlaczego, ale słowa Jamesa sprawiły, że nagle poczułam jakby całe moje zaufanie do Zayna po prostu wyparowało.</div>
<div style="text-align: left;">
- Powiem jej sam - Zayn zrobił krok w stronę Jamesa, a wtedy ten nie wytrzymał i z całej siły uderzył bruneta w twarz z głośnym rykiem. Krzyknęłam przerażona i od razu zrobiłam kilka kroków w tył. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak mogłeś sukinsynie! - James znów chciał się rzucić na Zayna, ale wtedy ja zdążyłam stanąć między nimi. - Jeszcze go bronisz?! On jest mordercą! - słowa Jamesa odbiły się echem w mojej głowie. Natasha zaczęła coś szeptać sama do siebie, a ja tylko mogłam stać i nic nie robić. </div>
<div style="text-align: left;">
Pamiętam jak kiedyś w nocy Zayn przepraszał mnie za coś co zrobił i powiedział, że jest mordercą, ale wtedy tak naprawdę się tym nie przejęłam ponieważ dopiero poznawałam Zayna, a on jeszcze mi wszystkiego o sobie nie powiedział. Oczywiście chciałam go o to zapytać, ale nie mogłam na niego naciskać. A teraz... Miałam właśnie poznać prawdę, której tak bardzo pragnęłam, a jednocześnie się jej bałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- James błagam cię nie... - James zaśmiał się głośno przerywając tym samym Zayn'owi. Natasha i Zayn wiedzieli, że zaraz się wszystkiego dowiem i byli tym faktem przerażeni. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn zabił nasze dziecko Ivy. To przez niego poroniłaś! - moje serce właśnie w tym momencie przestało bić. Mój umysł przestał pracować, a ciało opadło z sił. - A wiesz co jest najlepsze? Ona też o tym wiedziała! - James wskazał na Natashę, a wtedy moje serce gdzieś się zapadło i po prostu się roztrzaskało. <i>Znowu mnie okłamali. </i></div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciłam się aby spojrzeć na Zayna. Chłopak wpatrywał się we mnie uważnie, a w mojej głowie brzmiało tylko jedno słowo, które go określało. <i>Morderca. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Ciąg dalszy nastąpi </i> </div>
<div style="text-align: left;">
-----------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: left;">
Miał być wczoraj, jest dzisiaj.... Wiem, ze ostatnio was zawodzę, ale jest trochę poważna sytuacja z moim zdrowiem, ponieważ prawdopodobnie będę miała operację więc wiecie zdrowie jest na pierwszym miejscu. A jeszcze teraz doszła szkoła... Ugh! Jak żyć panie prezydencie? </div>
<div style="text-align: left;">
Dobra dość o mnie. Słuchajcie zostały jeszcze dwa rozdziały z perspektywy Ivy i kończymy pierwszą część! Jeeeej :D Mam nadzieję, że was jeszcze zaskoczę następnym rozdziałem ponieważ dowiecie się kto dawał czerwone różyczki :) </div>
<div style="text-align: left;">
Przepraszam za ewentualne błędy! </div>
<div style="text-align: left;">
Powodzenia w szkole :)</div>
<div style="text-align: right;">
Kamila♥</div>
</div>
</div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-40731420722672989782015-09-01T21:20:00.001+02:002015-09-01T21:27:36.455+02:00ROZDZIAŁRozdział pojawi się w sobotę ze względu na tą pierdoloną (czyt. kochaną) szkołę. Myślałam, że się wyrobie ale od piątku latam i załatwiam wszystko związane ze szkołą, testami i innym gównem. A jeszcze prawo jazdy zaczynam to wgl jestem w dupie. Przepraszam za opóźnienia, ale musicie mnie zrozumieć tym bardziej, że już w czwartek mam pierwszy egzamin.<br />
Módlcie się za mnie, proszę was.<br />
<i></i><br />
<i></i><br />
<br />
<i>''Chcę tylko żebyś wiedział, że jesteś wyjątkowy. A mówię do wyłącznie dlatego, bo nie wiem, czy usłyszałeś to kiedykolwiek od kogokolwiek.''</i><br />
<br />
<i>''Miałam właśnie poznać prawdę, której tak bardzo pragnęłam, a jednocześnie się jej bałam.'' </i><br />
<i> </i><br />
<i>''- Kocham cię bardziej niż siebie samego, dlatego przepraszam za to co zrobiłem.''</i><br />
<i><br /></i>
<i> ''Z zapadniętym skamieniałym sercem wychodziłem z jej pokoju chcąc
zapomnieć o wszystkich pozytywnych uczuciach jakie w sobie miałem. Z
załzawionymi oczami uświadomiłem sobie, że właśnie wszystko przekreślam i
mogę winić za to tylko siebie.'' </i><br />
<i><span style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: #f5f8fa; color: #292f33; display: inline !important; float: none; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 14px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: 18px; orphans: auto; text-align: start; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: pre-wrap; widows: 1; word-spacing: 0px;"><br /></span></i>
<br />
<div style="text-align: right;">
<span style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: #f5f8fa; color: #292f33; display: inline !important; float: none; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 14px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: 18px; orphans: auto; text-align: start; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: pre-wrap; widows: 1; word-spacing: 0px;">Kamila♥</span></div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-70712410421584687882015-08-22T14:18:00.000+02:002015-08-22T14:18:40.037+02:00Rozdział 60<br />
<div style="text-align: center;">
***Harry***<br /><a href="https://www.youtube.com/watch?v=U8UX2bbCHJw" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<br /> Siedziałem na łóżku zastanawiając się czy dobrze postąpiłem. Bijąc go, jak i zgadzając się na jego układ. Jednak, nie chciałbym wiedzieć, co byłoby gdyby moja odpowiedź była negatywna. To okropne uczucie, kiedy nie masz wyjścia. Cokolwiek nie zrobisz - ktoś na tym ucierpi. W obu przypadkach cierpiał bym ja i Natasha. O mój ból nie martwię się tak, jak o jej. Jest dla mnie najważniejsza i zrobię wszystko, aby była szczęśliwa. Nawet jeżeli mamy się już nigdy nie spotkać. Wiem, że złamie jej serce, ale przecież kiedyś zapomni. Zapomni o mnie, o nas. Tak bardzo pragnę, aby to wszystko okazało się głupim koszmarem, ale tak nie jest. I nie będzie, bo ten kutas mi grozi.<br />
<div>
Podchodzę do okna, uchylam je i łapie paczkę papierosów, którą załatwił mi Jace. Wyciągam jednego, odpalam, zaciągam się i wypuszczam dym. Powtarzam to kilka razy, dopóki nie kończę szluga. Gaszę peta i wyrzucam za okno. Wracam na poprzednie miejsce i staram się o tym nie myśleć. W pamięci przywołuje moje pierwsze spotkanie z Natashą. Wydaje mi się, jakby to było wczoraj, a jednak minęło już tyle czasu. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<i> Wymierzyłem kolejny cios w jego twarz. Z nosa kapała mu krew, tak samo z wargi. Moja twarz była trochę mniej poharatana, jednak moja brew była głęboko rozcięta. Piekło, jak skurwysyn, ale przez adrenalinę krążącą w moich żyłach nie przejmowałem się tym. Nie przejmowałem się niczym. </i></div>
<div>
<i> Wokół nas było pełno osób; niektórzy kibicowali mi, a niektórzy jemu. Tak właściwie nie wiedziałem, kto wywołał tą bójkę i czym, ale sądzę, że byłem to ja. Zawsze ściągałem na siebie kłopoty. Już od małego stawiałem na swoim i nie pozwalałem, aby ktoś wtrącał nos w nieswoje sprawy. </i><br />
<i> -Co tu się do kurwy nędzy dzieje?! - usłyszałem wrzask za plecami i odwróciłem się powoli w tamtą stronę. </i><br />
<i> Przede mną stała, niższa ode mnie szatynka, a jej bursztynowe oczy świeciły blaskiem, który powoli blaknął. Wyglądała na zdenerwowaną, gdyż złość wymalowana była na jej twarzy. Pomimo, iż była drobna, swoim krzykiem sprawiła, że wszyscy wokół nie pisnęli nawet słówka. Cisza, jak makiem zasiał, a na środku ona. Wpatrzona w nas i nadal czekająca na odpowiedź, od kogokolwiek. </i><br />
<i> -Rozumiem, że nie macie zamiaru się odezwać - prychnęła podchodząc bliżej mnie - Harry Styles - wolno akcentując każdą literę wypowiedziała moje nazwisko - Największy chojrak w ośrodku, znany z bójek, ćpania narkotyków, uzależniony od seksu - wymieniała chodząc dookoła mnie - A boi się odpowiedzieć na jedno, głupie pytanie zadana przez dziewczynę - zaśmiała się kręcąc głową i stając naprzeciw mnie.</i><br />
<i> Spojrzała prosto w moje oczy, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Jeszcze nigdy na nikogo tak nie reagowałem, a tym bardziej na płeć przeciwną. Owszem, były kobiety, które mnie podniecały, ale ona wywoływała we mnie inne odczucia, niż tylko pożądanie. Była taka...ona...była po prostu suką, ale w dobrym znaczeniu tego słowa, jeżeli takowe w ogóle istnieje. Od razu przechodziła do konkretów i nawet się nie zawahała. </i><br />
<i> -A ty? Jesteś nowa? - w końcu się odezwałem, a mój głos wydawał się dziwnie zachrypnięty. - Nigdy cię tu nie widziałem - dodałem podtrzymując jej spojrzenie.</i><br />
<i> -Jakby cię to obchodziło - prychnęła - Chce tylko spokoju. Nic więcej. - sprostowała zakładając ręce na piersi i patrząc po zgromadzonych - Później już mnie nie zobaczysz - wzrokiem wróciła na moją twarz. </i><br />
<i> -Jesteś tego taka pewna? - podszedłem bliżej niej, jakby nagle odzyskując swoją pewność siebie i kładąc dłoń na jej biodrze, przyciągnąłem ją do siebie. Nachyliłem się lekko w jej stronę i wyszeptałem wprost do ucha - Wiesz - oblizałem wargę - Nie mam współlokatora, więc chętnie zaproszę cię do mojego pokoju. Myślę, że na pewno ci się spodoba - dmuchnąłem gorącym powietrzem na skórę jej szyi i widziałem, jak na jej ciele pojawia się gęsia skórka.</i><br />
<i> Odepchnęła mnie mocno od siebie i mierząc jeszcze raz ostrym spojrzeniem, tak po prostu wyszła. A ja nadal tam stałem i zastanawiałem się, czy potraktowała moją propozycję, jako żart, kiedy ja byłem śmiertelnie poważny. </i><br />
<i> -I co się gapicie?! - warknąłem, a każdy nagle zajął się swoimi sprawami.<br /> Zmierzyłem raz jeszcze wszystkich spojrzeniem i spluwając w kierunku ciemnowłosego chłopaka, z którym się biłem zrobiłem krok w stronę wyjścia. Odwróciłem się jeszcze na chwilę i odezwałem - Policzymy się innym razem - a potem wyszedłem.</i><br />
<i><br /></i> Tak nagle, jak to wspomnienie się pojawiło, tak nagle zniknęło. Wydaje mi się, że już wtedy wiedziałem, iż Natasha będzie moja. Po prostu nie potrafiłem przyswoić tej, jak i innych myśli o dziewczynie, w której jestem zakochany. Jeżeli ktoś powiedziałby mi wtedy, że się jej oświadczę - wyśmiałbym go. Ale taka prawda. Nie wiemy, kiedy miłość do nas przyjdzie. Przeważnie wybiera ona osobę, której najmniej się spodziewamy. A ta drobna dziewczyna z piorunami w oczach skradła moje serce. Potrafiła przedostać się przez skorupę, która je pokrywała. Twarda, gruba, budowana przez lata.<br />
Nie wiem, czy będę potrafił zakochać się ponownie. To Natasha jest moją jedyną; nie chce nikogo innego. Bo kiedy jestem z nią wiem, że jestem szczęśliwy. Kiedy na nią patrzę, na to jak się uśmiecha czy marszczy czoło w skupieniu. Ale nie będę mógł dłużej całować jej w czubek głowy na dobranoc, czy przytulać i pocieszać, kiedy będzie smutna. Dzisiaj widzę się z nią ostatni raz i chcę, jak najlepiej wykorzystać ten czas. Kilka godzin, które muszą wystarczyć mi na resztę życia. Resztę mojego beznadziejnego życia. Zapewne będę cierpiał do usranej śmierci i żałował tej decyzji, ale przynajmniej będę mieć nadzieje, że moja dziewczyna jest bezpieczna. Tylko na tym mi zależało. Tylko to się teraz liczyło.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
Kilka godzin później w moim pokoju pojawiła się Natasha. Od razu do mnie przyległa. A ja nie mogłem się powstrzymać, aby zaciągnąć się jej zapachem. Do moich nozdrzy dotarła moja ulubiona woń jej perfum. Słodkie, ale jednocześnie orzeźwiające z lekką nutą grejpfruta. Coś, co mógłbym wąchać do końca moich dni.<br />
Odsunąłem się od niej delikatnie i złapałem jej twarz w swoje dłonie. Spojrzałem w jej piękne oczy, a następnie złączyłem nasze usta w pocałunku. Poruszałem delikatnie wargami, kiedy ona poddawała się pieszczocie. Nie spieszyłem się, gdyż chciałem się nią nacieszyć. Była moim własnym narkotykiem, a ja zdążyłem się już dawno uzależnić.<br />
Ułożyłem dłonie na jej plecach, po czym zacząłem zjeżdżać nimi w dół, cały czas kontynuując pocałunek. W końcu dotarłem do jej pośladków, które mocno ścisnąłem, przez co podskoczyła lekko w miejscu i pisnęła wprost do moich ust. Wykorzystałem ten moment i wślizgnąłem się językiem do jej 'wnętrza'. Drażniłem się z jej narządem smaku, podniebieniem, a czasem zębami przygryzałem dolną wargę. Nie protestowała, czasem nawet przejmowała inicjatywę.<br /> -Później będę cię pieprzył - wyszeptałem między pocałunkami - Teraz po prostu chce trzymać cię w ramionach i cieszyć się, że jesteś moja - dodałem i wziąłem ją na ręce. Podszedłem do łóżka, na którym wygodnie się ułożyłem.<br />
Trzymałem ją na kolanach przyciskając mocno do mojego ciała. Jej głowa leżała na mojej klatce piersiowej, a ręce miała zarzucone na moją szyję. Ja obejmowałem ją w pasie i lekko kołysałem. Szeptałem do ucha czułe słowa, wyznawałem miłość. Wszystko to, co zrobiłby zakochany po uszy chłopak. I taki też byłem. Nie wstydziłem się swojego uczucia, które z każdym dniem nabierało na sile.<br />
-Zaśpiewaj mi - usłyszałem jej aksamitny głos.<br />
-Co? - spytałem wyrywając się z zamyślenia.<br />
-Moją ulubioną - odparła poprawiając swoją pozycje przy okazji pocierając pupą mojego przyjaciela, który jak na zawołanie dał o sobie znać, jednak nie czas na moje pragnienia.<br />
-White lips, pale face | Białe usta, blada twarz<br />
Breathing in snowflakes | Oddycha płatkami śniegu<br />
Burnt lungs, sour taste | Wypalone płuca, cierpki smak<br />
Light's gone, day's end | Światło zgasło, skończył się dzień* - zacząłem cicho nucić, kiedy usłyszałem głośne otwarcie drzwi.<br />
Spojrzałem w tamtym kierunku, a zaraz za mną Natash'a. Oboje wyglądaliśmy na zdziwionych i lekko zdenerwowanych. W końcu, kto śmiał przerwać nam w takim momencie? Chwilę później się o tym przekonałem. W progu stał nie kto inny, jak Zayn Malik. Ten facet nie ma za chuj wyczucia czasu. Zawsze wchodzi w nieodpowiednim momencie. Muszę z nim porozmawiać na ten temat. On nawet nie zapukał! A gdybym właśnie pieprzył się w tym momencie z ciemnooką? Czasem zastanawiam się, gdzie on ma mózg.<br />
-Czego? - zapytałem naburmuszony, za co od razu dostałem gniewne spojrzenie Natash'y. Prychnąłem cicho pod nosem.<br />
-Tego - zaczął, a następnie rozwinął papier trzymany w dłoni. <br /> Zaczął czytać, a ja z każdym słowem czułem, jak złość buduje się w moim ciele. To było okropne; okropni byli rodzice Ivy. Jak w ogóle mogli coś takiego napisać, powiedzieć własnej córce. Nie mieli za grosz taktu, a co tu mówić o miłości do dziecka.<br /><i><br /></i><br />
<i>Chcemy cię z ojcem powiadomić, że wszystkie twoje rzeczy zostały przewiezione do ośrodka i co dalej się z nimi stanie nie jest naszą sprawą. Powiedzieliśmy ci w święta, że jeśli wyjdziesz z domu z tym chłopakiem masz więcej nie wracać i skoro nie potraktowałaś naszej groźby na poważnie musimy ci to teraz uświadomić. Nie należysz już do naszej rodziny i od tej chwili musisz radzić sobie sama. Zawsze przynosiłaś nam wstyd, ale teraz już z tym koniec. Mamy nadzieję, że nie przysporzysz nam więcej problemów. </i><br />
<div style="text-align: right;">
<i>Żegnaj Ivy. </i></div>
<br /></div>
<div>
<br />
Chwilę później zgniótł białą kartkę w swojej pięści i rzucił nią. Wiedziałem, że miał ochotę rozwalić wszystko co znalazłoby się w zasięgu jego rąk. On taki już był. Z resztą, ja też. Co tu dużo mówić. Byliśmy podobni.<br />
- Jak oni do kurwy mogli jej to wysłać? - zapytał i pociągnął za swoje włosy.<br />
- Oni nie zasługują na taką córkę - spojrzałem na jego twarz. Widziałem ból, złość i chyba strach w jego oczach.<br />
Ivy nie była ważna jedynie dla niego. Była dla mnie, jak siostra. Myślę, że on tak samo zachowywał się w stosunku do Natash'y, więc powinien zrozumieć, co czułem w tamtym momencie.<br />
- Wiedziałem, że jej rodzice są pierdolnięci, ale nie sądziłem, że jest z nimi aż tak źle - spojrzał ukradkiem na Natashę, która drugi raz zaczęła czytać list od rodziców jego dziewczyny.<br />
- Musisz przy niej teraz być Zayn. Ona będzie potrzebowała twojego wsparcia - szatynka spojrzała na niego, a ja pomyślałem, że porozumiewają się niemo.<br />
- Nie wiem czy nie będę musiał od niej odejść - powiedział cicho i spojrzał w stronę okna.<br />
Mój wzrok powędrował w tym samym kierunku. Na zewnątrz padał śnieg, który uwielbiała Ivy, jak i moja narzeczona. Niby tak dużo je różniło, ale były małe rzeczy, które je łączyły. Na przykład miłość do białego puchu.<br />
- Co? Dlaczego miałbyś to zrobić? - Natasha wstała z łóżka zdenerwowana i spojrzała na mnie, a ja tylko wzruszyłem ramionami nie do końca mając pojęcia o czym mówił Zayn.<br />
- Louis dowiedział się o czymś, co zrobiłem Ivy. Jeżeli nie przekonam go do milczenia będę musiał odejść, żeby jej nic nie powiedział.<br />
- Zayn coś ty znowu do kurwy zrobił? - stanąłem obok swojej narzeczonej i patrzyłem na niego wyczekując odpowiedzi.<br />
W sumie. Nie powinienem go oceniać. Sam zrobiłem coś, czego będę cholernie żałować. Tylko ja zrobiłem to nie patrząc na siebie, a na bezpieczeństwo Natash'y. Sądzę, że on zrobił to z myślą o sobie - cokolwiek to było. Zayn zawsze robił, później myślał, a na koniec użalał się nad sobą.<br />
<br /></div>
<div>
<i><br />*kto pierwszy zgadnie, co to za piosenka dostanie dedykację w następnym rozdziale ;)</i><br />
<i><br />___________________________________</i></div>
<div>
Cóż, rozdział jest krótki i jestem z tego powodu cholernie niezadowolona, ale nic już nie przychodziło mi do głowy, co mogłabym dopisać; nie potrzebowałam nic dopisać. Przepraszam. Obiecuję, że następny będzie dłuższy.<br />No i spodziewajcie się dram! Hahaa :D<br /><br /><u>Chciałam też zaznaczyć, że jeżeli znajdziecie jakieś różnice w faktach z życia Natash'y i Harry'ego to przepraszam i śmiało możecie mi to napisać. Ja niestety wszystkiego nie jestem w stanie spamiętać.</u><br /><br />Dziękujemy za komentarze! One niesamowicie motywują!</div>
Meredithhttp://www.blogger.com/profile/10225160048686306083noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-52274687632490771662015-08-17T15:59:00.003+02:002015-08-17T15:59:39.871+02:00Rozdział 59<div style="text-align: center;">
***Zayn***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=thfpVOAC-y0&spfreload=10" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Czułem dosłownie każdy swój pieprzony mięsień, a mimo to nadal musiałem przenosić pierdolone cegły pod czujnym wzrokiem nauczyciela od w-fu. Było mi zimno i jedyne o czym mogłem myśleć to była mała blondynka, która pewnie na mnie czeka i myśli, że ją wystawiłem co było kurwa jednym wielkim błędem. </div>
<div style="text-align: left;">
Rzuciłem sześć czerwonych bloczków na kupkę i odwróciłem się aby zabrać ostatnie cztery. Starałem się z całych sił ignorować szurnięte spojrzenie faceta, którego miałem ochotę rozjebać własnymi rękami. Wiedziałem, że czuł się usatysfakcjonowany tym, że może trochę się nade mną poznęcać i mimo tego, że on był naprawę głupi wiedziałem, że on się domyślił iż ucieczka z wczorajszych lekcji nie była tylko moim pomysłem. Musiałem wziąć całą winę na siebie aby ten pojebaniec nie zbliżył się do <i>mojej</i> Ivy. Nie mogłem mu na to pozwolić. </div>
<div style="text-align: left;">
- Skończyłem - powiedziałam nawet nie siląc się na miły ton głosu. Miałem w dupie co on sobie myślał i jeśli chce to mogę mu codziennie przekładać te rąbnięte cegły z miejsca na miejsce byleby odczepił się od Ivy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Widzę rycerzu. Możesz pochwalić się swojej dziewczynie jaki jesteś dzielny i jak ją bronisz - w myślach rozwalałem jego pusty łeb o mur i śmiałem się przy tym radośnie, ale tak naprawdę nie obdarzyłem go nawet spojrzeniem gdy podniosłem swoją bluzę, która zdążyła już przemoknąć od padającego śniegu. Bez sensu było ją ubierać bo i tak by mnie już nie ogrzała dlatego dość szybkim krokiem udałem się do wejścia szkoły. </div>
<div style="text-align: left;">
W korytarzu minąłem zdziwionego Davida, którego olałem ponieważ musiałem jak najszybciej znaleźć się w pokoju dziennym. </div>
<div style="text-align: left;">
Wpadłem przez otwarte drzwi i od razu zauważyłem Ivy siedzącą do mnie tyłem na kanapie. Przed nią, na krześle siedział Harry, który coś do niej mówił i po chwili przeniósł na mnie swój wzrok. Widziałem jak niemo prosił mnie abym nic nie wspominał o bójce między nim i tym szurniętym pojebem, która miała wczoraj miejsce. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć Ivy - powiedziałem cicho i usiadłem obok niej od razu zauważając łzy na jej bladych policzkach. Spojrzałem ukradkiem na Harry'ego, a on cicho wyszeptał jedno słowo, którego sprawiło, że zaświerzbiały mnie ręce i naprawdę miałem ochotę komuś wpierdolić. - Styles idź sprawdzić czy nie ma cię na korytarzu - powiedziałem i zająłem jego miejsce gdy ten tylko wstał i urażony wyszedł. </div>
<div style="text-align: left;">
- Idź sobie - Ivy otarła policzki i starała się zakryć włosami, co tylko mnie wkurzyło. Delikatnie chwyciłem jej głowę dłońmi i zmusiłem ją do spojrzenia na mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kochanie powiedz mi co się stało - mój głos był cichy, ale mimo wszystko pewny. Ivy znała mnie wystarczająco dobrze aby domyśleć się, że właśnie zaczynam się irytować i lepiej aby powiedziała mi wszystko co ją zraniło. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oni mnie nienawidzą Zayn - wyszlochała i rozpłakała się jeszcze bardziej. Odruchem z mojej strony było przyciągnięcie jej do siebie. - Moi rodzice napisali mi list... O-oni nie chcą mnie więcej widzieć i przysłali wszystkie moje rzeczy... Wyrzucili mnie z domu - jej drobnym ciałem wstrząsnął szloch, a moje pięści zacisnęły się na jej koszulce. <i>Co za zjebani ludzie. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>- </i>Spokojnie księżniczko - wyszeptałem jej do ucha i zmroziłem wzrokiem kilka dziewczyn, które patrzyły w naszą stronę i drwiąco się uśmiechały. - Uspokój się maleńka - dodałem i odsunąłem ją od siebie chcąc zetrzeć z jej twarzy wszystkie nieproszone łzy. </div>
<div style="text-align: left;">
<i>- </i>Zabierzesz mnie stąd? - zapytała gdy sama zauważyła, że wzbudziliśmy lekkie zainteresowanie wśród wszystkich zdemoralizowanych osób w tym pieprzniętym ośrodku. </div>
<div style="text-align: left;">
Pokiwałem tylko głową i chwyciłem jej zimną dłoń wstając z krzesła. Ivy cała się trzęsła i szła skulona jakby bała się, że za chwilę ktoś może ją zaatakować. Nikt nie mógł tego zrobić gdy przy niej byłem. Ze mną była bezpieczna, a jeżeli ktoś byłby na tyle głupi i próbowałby ją skrzywdzić to stanąłbym przed nią i wziął na siebie wszystkie ciosy wymierzone w jej stronę. </div>
<div style="text-align: left;">
Chciałem zabrać ją do swojego pokoju, ale byłem świadomy tego, że jeżeli ktoś ją tam znajdzie to <i>moja mała</i> będzie miała problemy, dlatego zaprowadziłem ją do jej pokoju. Ja jakoś się wybronię. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zostałam sama Zayn. Nie mam już nikogo - powiedziała i spojrzała na mnie gdy usiadła na łóżku całkowicie zrezygnowana. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie jesteś sama. Masz przecież mnie - odpowiedziałem i usiadłem obok niej obejmując ją ramieniem. Ivy zaczynała się załamywać, a w tym miejscu oznaczało to tylko, że teraz wszyscy będę chcieli ją zniszczyć, stłumić ten malutki płomyczek, który zachęcał ją do walki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie prawda - Ivy westchnęła i wstała z łóżka. - Jestem pewna, że niedługo kończy ci się wyrok i wtedy zostawisz mnie tutaj całkiem samą, a gdy ja też wreszcie będę wolna ty już o mnie zapomnisz. Znajdziesz sobie kogoś lepszego, ułożysz sobie życie, a ja będę powoli umierać gdzieś na ulicy bo moi rodzice z jakiegoś głupiego powodu mnie nienawidzą! - jej głos na początku był cichy i spokojny, ale gdy kończyła mówić zaczęła krzyczeć co całkowicie zbiło mnie z tropu. Byłem pewny, że on jest smutna, a nie wściekła. <i>To jest kobieta, nie staraj się jej zrozumieć. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>- </i>Co ty pieprzysz - spojrzałem na nią wyraźnie zirytowany. - Będę na ciebie czekał rozumiesz? Kurwa mać ja już wszystko sobie zaplanowałem, a uwierz mi nigdy tego nie robiłem i najważniejszą rzeczą w tych planach jesteś ty - może to strasznie żałosne z mojej strony, ale pewnej nocy ułożyłem dla siebie i Ivy plan na całe życie. Oczywiście nie pytałem się jej co ona na to ponieważ z góry założyłem, że ona nadal ze mną będzie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to sobie zaplanowałeś? - w jej oczach nie było już żadnych łez, które miałyby złamać moje serce, ale teraz zaczynały one błyszczeć tą ciekawością, którą Ivy w sobie miała. </div>
<div style="text-align: left;">
- No... Um myślałem, że może na początek zamieszkamy u mojego ojca, potem znajdę jakąś pracę i znajdę nam mieszkanie może gdzieś blisko Natashy żebyś mogła się z nią widywać. Ty poszłabyś dalej do szkoły, a potem jakoś byśmy sobie żyli - wyjaśniłem i podrapałem się po głowie bo w moich myślach to wszystko brzmiało o wiele lepiej. </div>
<div style="text-align: left;">
- A więc chciałbyś ze mną zamieszkać? - Ivy z powrotem usiadła obok mnie i położyła swoje dłonie na kolanach spoglądając na mnie kątem oka. </div>
<div style="text-align: left;">
- No raczej. Znaczy wiesz, możemy razem mieszkać dopóki się nie pozabijamy czy coś - odparłem i położyłem się na jej łóżku zakładając ręce pod głowę. Blondynka odwróciła się w moją stronę i patrzyła na mnie z małym uśmiechem na ustach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jeśli mnie zdenerwujesz będziesz wtedy spał na podłodze - powiedziała i przygryzła dolną wargę walcząc z szerokim uśmiechem, który chciał się ukazać na jej pełnych ustach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Okej czyli musimy mieć dwa łóżka - powiedziałem i uśmiechnąłem się gdy Ivy cicho zachichotała co było kurewsko urocze w jej wykonaniu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Myślałam, że mnie dzisiaj wystawiłeś - Ivy położyła się wygodnie na moim brzuchu nie zdając sobie sprawy, że leży trochę za nisko. <i>Oddychaj przyjacielu. </i></div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam, musiałem odpracować naszą karę za wczorajszą ucieczkę z lekcji <i>- </i>wytłumaczyłem jej i westchnąłem cicho gdy zaczęła się wiercić. </div>
<div style="text-align: left;">
<i>- </i>Nie rozumiem. Jaką karę? - zapytała i przesunęła się jeszcze niżej naciskając ramieniem zdecydowanie w strefie zagrożenia. <i>Och kurwa mać Carter. </i></div>
<div style="text-align: left;">
- To nic takiego. Już wszystko załatwione - wymusiłem słaby uśmiech i zacisnąłem dłonie na kołdrze starając się uspokoić. - Dlaczego miziałaś się ze Stylesem? </div>
<div style="text-align: left;">
<i>- </i>Co? Z nikim się nie miziałam - powiedziała ze śmiechem i znowu zaczęła poprawiać swoją pozycję. - On tylko ze mną rozmawiał - dodała cicho i już wiedziałem, ze przypomniała sobie o swoich rąbniętych rodzicach. </div>
<div style="text-align: left;">
- No lepiej żebyś tylko z nim rozmawiała bo to Natasha codziennie się z nim pieprzy i może być trochę zazdrosna - Ivy uderzyła mnie w brzuch, a ja zacząłem się głośno śmiać z jej miny. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś okropny! - wypiszczała po czym zakryła twarz dłońmi. </div>
<div style="text-align: left;">
Usiadłem na łóżku przez co głowa Ivy znalazła się zdecydowanie nie tam gdzie powinna, ale postanowiłem to zignorować i skraść jej jeden niewinny pocałunek. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***Ivy***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Czułam jak Zayn odciąga moje dłonie od twarzy i przyciska swoje usta do moich. Nie wiem dlaczego przytrzymała głowę chłopaka, ale czułam, że jeden pocałunek to za mało. Chciałam i potrzebowałam więcej, a wiedziałam, że Zayn mi nie odmówi. </div>
<div style="text-align: left;">
Pozwoliłam mu się na chwilę odsunąć, a sama w tym czasie podniosłam się z łóżka i usiadłam na kolanach Zayn'a pchając go na łóżko. Widziałam jak zdziwiony otwiera szeroko oczy, ale szybko załapał o co mi chodzi ponieważ położył swoje dłonie na moich biodrach, a ja powoli pochyliłam się w jego stronę odnajdując jego zaczerwienione usta proszące się o następne pocałunki. </div>
<div style="text-align: left;">
Uwielbiałam kształt szczęki Zayn'a dlatego zaczęłam powoli zmierzać pocałunkami w jej stronę, a Malik ścisnął mocniej moje biodra gdy zaczęłam ssać jego skórę tuż przy uchu. Nie wiem jakim cudem, ale sprawiało mi to przyjemność. </div>
<div style="text-align: left;">
Ta chwila dominacji nad tym zbyt pewnym siebie chłopakiem sprawiała, że chciałam posunąć się jeszcze dalej dlatego zaczęłam lekko poruszać biodrami, a Zayn leżący całkowicie bezradnie pode mną jęknął cicho i przeklną. Nie rozumiałam co sprawiło mu przyjemność dlatego ponowiłam swój ruch, ale tym razem bardziej się do niego przyciskając. Niestety nie mogłam poruszyć się jeszcze raz ponieważ ręce chłopaka przytrzymały mnie w jednym miejscu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ivy nie - powiedział napiętym głosem. Obserwowałam jak z trudem połyka swoją ślinę i jak stara się opanować. - Nie chcesz się dalej ruszać, a ja zdecydowanie muszę się opanować bo inaczej skończymy na tym łóżku pieprząc się, a wcale tego nie chcesz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Skąd możesz wiedzieć czego ja chcę? - zapytałam żałośnie i zeszłam z niego czując się lekko urażoną. Zayn miał rację, wcale nie chciałam się z nim kochać, ale wiedziałam, że on tego chce, a wybrzuszenie w jego spodniach tylko mnie w tym przekonywało. </div>
<div style="text-align: left;">
- A stąd, że cię kocham. Czujesz się teraz zraniona z powodu swoich rodziców i wiesz, że ja naprawdę chcę się z tobą kochać, ale będę czekać aż będziesz gotowa - czułam, że w moich oczach pojawiają się łzy dlatego mocno przyległam do Zayn'a chcąc się uspokoić. - Nie wykorzystuj swojego pięknego ciała do zapomnienia o czymś co cię skrzywdziło. Szanuje cię bardziej niż siebie dlatego proszę, ty też siebie szanuj - Zayn złożył pocałunek na moim czole uświadamiając mi jak bardzo mnie kocha. Zależało mu na mnie bardziej niż sobie to wyobrażałam i właśnie dlatego znowu poczułam cholerne wyrzuty sumienia, że znów nic mu nie mówię o kolejnej kartce z mojego pamiętnika i o czerwonej róży, którą znalazłam dziś rano przy swoim łóżku. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***Zayn***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Chcemy cię z ojcem powiadomić, że wszystkie twoje rzeczy zostały przewiezione do ośrodka</i> <i>i co dalej się z nimi stanie nie jest naszą sprawą. Powiedzieliśmy ci w święta, że jeśli wyjdziesz z domu z tym chłopakiem masz więcej nie wracać i skoro nie potraktowałaś naszej groźby na poważnie musimy ci to teraz uświadomić. Nie należysz już do naszej rodziny i od tej chwili musisz radzić sobie sama. Zawsze przynosiłaś nam wstyd, ale teraz już z tym koniec. Mamy nadzieję, że nie przysporzysz nam więcej problemów. </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Żegnaj Ivy. </i></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zgniotłem białą kartkę w swojej pięści i rzuciłem nią mając ochotę rozwalić wszystko co znalazło się w zasięgu moich rąk. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak oni do kurwy mogli jej to wysłać? - zapytałem i pociągnąłem się za włosy. Nie mogłem sobie wyobrazić jak musiała się czuć Ivy gdy to przeczytała. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oni nie zasługują na taką córkę - Harry spojrzał na mnie i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że Ivy też jest dla niego ważna. Styles zachowywał się w stosunku do niej jak ja do Natashy. Czuł, że musi ją bronić i gdy ona cierpiała on ponosił porażkę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wiedziałem, że jej rodzice są pierdolnięci, ale nie sądziłem, że jest z nimi aż tak źle - spojrzałem ukradkiem na Natashę, która drugi raz zaczęła czytać list od rodziców <i>mojej</i> dziewczyny. </div>
<div style="text-align: left;">
- Musisz przy niej teraz być Zayn. Ona będzie potrzebowała twojego wsparcia - Natasha spojrzała na mnie poważnie i poczułem wtedy, że zjebałem po całości. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem czy nie będę musiał od niej odejść - powiedziałem cicho i spojrzałem w stronę okna. Znowu padał śnieg i jakimś dziwnym trafem pomyślałem, że jeśli Ivy już się obudziła to właśnie siedzi przy oknie i obserwuje biały puch spadający z nieba, który dla mnie był przekleństwem, a dla niej czymś pięknym. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co? Dlaczego miałbyś to zrobić? - Natasha wstała z łóżka zdenerwowana i spojrzała na Harry'ego, który tylko wzruszył ramionami nie mając pojęcia o czym mówię. </div>
<div style="text-align: left;">
- Louis dowiedział się o czymś co zrobiłem Ivy. Jeżeli nie przekonam go do milczenia będę musiał odejść żeby jej nic nie powiedział.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn coś ty znowu do kurwy zrobił - Harry stanął obok swojej narzeczonej i patrzył na mnie wyczekując odpowiedzi. Ale co ja miałem powiedzieć? Miałem się przyznać do tego co zrobiłem? Miałem przyznać się, że jestem mordercą? </div>
<div style="text-align: left;">
Ivy była aniołem, którego pokochałem i wiedziałem, że gdy opowiem o wszystkim Natashy i Harry'emu rozpętam piekło, w którym to ja byłem diabłem. </div>
<div style="text-align: left;">
---------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: left;">
Jestem suką bo znowu się spóźniłam o jeden dzień z rozdziałem, ale mam teraz pracę i kurde nawet w sobotę spracowałam ;_; mam nadzieję, że mi wybaczycie te opóźnienie :* Ufff co by tu pisać... Chyba tylko to, że DZIĘKUJEMY WAM Z CAŁEGO SERCA za to, że zaczynacie komentować i wypowiadać się o rozdziałach bo to naprawdę nam pomaga w pisaniu ♥ </div>
<div style="text-align: left;">
A teraz pytanie:</div>
<div style="text-align: left;">
CZY CHCECIE ABY POWSTAŁA DRUGA CZĘŚĆ OPOWIADANIA? Jeżeli nie to pewnie napiszemy jeszcze kilkanaście rozdziałów i się pożegnamy, ale możemy z Oliwią pisać również drugą część :) </div>
<div style="text-align: left;">
To chyba tyle...</div>
<div style="text-align: left;">
Proszę o wasze opinie!</div>
<div style="text-align: left;">
Przepraszam za ewentualne błędy.</div>
<div style="text-align: right;">
Kamila♥</div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-58606077469564908982015-08-09T14:55:00.000+02:002015-08-09T15:15:33.078+02:00Rozdział 58<div>
<div style="text-align: center;">
***Natasha***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=NyZlb_hTJ5A" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div>
<span style="text-align: center;"><br /></span></div>
Czułam na sobie wzrok Harry'ego, kiedy zakładałam moje ubrania. Skanował mnie od góry do dołu i czułam jakby wypalał mi dziurę w plecach. Nie przejmując się tym zapięłam mój stanik i przełożyłam ręce przez ramiączka. Podeszłam do jego szafy i wyciągnęłam z niej czarną, zwykła koszulkę. Przeciągnęłam ją przez głowę, włosy związałam w wysokiego kucyka i odwróciłam się w stronę mężczyzny mojego życia. Był do połowy przykryty kołdrą, wiec bez skrępowania mogłam się gapić na jego nagi tors.<br />
<div>
-Naprawdę musisz już iść? - pyta robiąc minę szczeniaczka i dopadają mnie wyrzuty sumienia, że muszę go zostawić. Pozwolili mi go odwiedzać, kiedy chce, ale nie zostawać na noc.</div>
<div>
-Przepraszam. Ja tez chętnie bym została, ale nie mogę. Odwiedzę jeszcze Ivy i wracam do mieszkania. - odpowiadam podchodząc do niego. </div>
<div>
Siadam na skraju łóżka i łapie jego dłoń w swoją. Składam pocałunki na jego knykciach, kciukiem jeżdżąc po wewnętrznej stronie. Uśmiecham się pod nosem wiedząc, że to ja jestem tą szczęściarą i to ja mogę to robić. </div>
<div>
-Kocham cię - słyszę jego szept, więc unoszę wzrok. </div>
<div>
Z roztrzepanymi włosami, dołeczkami w policzkach i tymi szmaragdowymi tęczówkami wyznaje mi miłość, a ja nie jestem w stanie mu odpowiedzieć, bo wpatruje się w jego piękną twarz. Znam na pamięć każdy jej fragment, każdą niedoskonałość, która dla mnie jest idealna. Bo kiedy człowiek jest zakochany, tą drugą osobę widzi w jak najlepszym świetle. Kocham wszystkie jego zalety i wady. Każdą cechę charakteru, mimo, iż czasem jest zbyt wybuchowy. Ale taki już jest i nie mam zamiaru go zmieniać, ponieważ zakochałam się w nim, takim jaki jest.</div>
<div>
-Wiem, że jestem piękny, ale bez przesady - śmieje się, a ja budzę się z transu. </div>
<div>
-Głupek - uderzam go lekko w ramię - Też cię kocham - dodaje i skradam mu buziaka. </div>
<div>
Brunet łapie mnie w tali i przyciąga do siebie wypijając się w moje, spragnione jego wargi. Przez szybkość jego ruchów ląduje na jego torsie. Siadam na nim okrakiem i kontynuuje pocałunek. Z każdą chwilą staje się coraz bardziej namiętny i zachłanny. Jest bardzo niechlujny, ale nie przeszkadza mi to. Cieszę się chwilą. </div>
<div>
-Chce cię - mówi między pocałunkami i przyciska moje biodra do jego krocza. Czuję znaczne wybrzuszenie, ale nie mogę mu ulec. Choćbym nie wiem, jak chciała nie mogę. </div>
<div>
-Miesiąc - odpowiadam odrywając się od niego - Wtedy możemy nawet nie wychodzić z łóżka. </div>
<div>
-Kusząca propozycja - mruczy - Będę musiał się zaopatrzyć w dużą ilość prezerwatyw - dopowiada, a ja śmieje się z jego słów.</div>
<div>
-Seksoholik - komentuje i wstaje.</div>
<div>
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"> Zakładam na siebie buty, całuje go i wychodzę. Od razu kieruje się do pokoju Ivy. Dobrze pamiętam, jak na początku nie pałałam do niej sympatią. W tamtym okresie czasu mało kogo lubiłam. Były to pojedyncze osoby, które do tej pory są dla mnie ważne, bądź były, jak w przypadku Niall'a. Czasem zastanawiam się gdzie jest i co robi. Mam nadzieje, że dobrze mu się wiedzie. Moja postawa kompletnie się zmieniła. Dawna Natasha zniknęła, a zastąpiła ją ta nowa, lepsza wersja. Myślę, że po prostu udawałam, ale po jakimś czasie mi się to znudziło i postanowiłam być sobą. Prawdziwą sobą. </span></div>
<div>
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;">~*~</span></div>
</div>
<div>
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;">***Harry***</span></div>
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"> Staram się nie myśleć o tym, co ma zaraz nastąpić. W głowie przywołuję obraz Natasha'y i wiem, że nigdy mi tego nie wybaczy. Ja sam sobie tego nigdy nie wybaczę, ale <i>nie mam wyboru</i>. Stoję pod ścianą i nic więcej nie mogę zrobić. Czuję się, jak w pokoju pełnym laserów. Jeden zły ruch i włączy się alarm, a tego właśnie nie chcę. Muszę przejść przez niego, omijając czerwone światło i żadnego z nich nie dotknąć. Kiedy już dotrę do końca wiem, że czeka na mnie nagroda, ale też i ryzyko złapania. Tylko, że na tym właśnie polega <i>jego </i>gra, w której ktoś musi ucierpieć.</span><br />
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"> Chodzę w tą i z powrotem po całym pokoju. Moje palce utkwione są w brązowych lokach, za które co jakiś czas pociągam chcąc choć trochę ostudzić moje emocje. Najchętniej wylałbym na siebie kubeł lodowatej wody, ale wiem, że nawet to mi nie pomoże. Czuje, jak moja klatka piersiowa unosi się nienaturalnie szybko, a serce bije dwa, a może nawet i trzy razy mocniej niż zazwyczaj. Ręce mi się trzęsą, a z czoła kapie pot. Jestem niesamowicie zdenerwowany, bo jeszcze nie podjąłem decyzji, a muszę to zrobić dzisiejszego wieczora. Pozostało mi niewiele czasu i choć podświadomie wiem, że wybiorę tą drugą opcje nadal się waham.</span><br />
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"> Siadam na łóżku i chowam twarz w dłonie. Wypuszczam głośno powietrze, aby później łapczywie go zaczerpnąć. Jest jedyną rzeczą, która utrzymuje mnie przy życiu w tym momencie. <i>Nie koniecznie jedyną</i> - podpowiada moja podświadomość, a ja od razu myślę o mojej ukochanej. Moja miłość do niej jest szczera i bezinteresowna. Dziwię się jednak, że ona czuje to samo do mnie, gdyż na to nie zasługuje. Jestem złym człowiekiem, a tylko ona widzi we mnie dobro. To dzięki niej w ogóle zaczęło kiełkować; gdzieś na dnie mojego, skamieniałego serca. Kiedy ją widzę, aż mam ochotę płakać. Płakać ze szczęścia, bo to absurd, że mimo tego co zrobiłem, los postawił ją na mojej drodze. To dzięki niej mam jeszcze wiarę w ludzkość. Bo ona sprawia, że dotychczasowy, czarno-biały świat widziany przeze mnie zaczyna nabierać kolorów. </span><br />
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"> Wstaje gwałtownie i podchodzę do okna, które otwieram. Zaciągam się zimnym powietrzem, które w szybkim tempie dociera do moich płuc. Uświadamiam sobie, że dawno nie paliłem, a paczka papierosów jest nadal schowana w jednej z szuflad. Odnajduje ją pośród skarpetek i zaglądam do środka. Pozostało w niej pięć sztuk, które mam zamiar puścić z dymem. Biorę jednego i przykładam filtr do ust. Odpalam go ciesząc się smakiem nikotyny w ustach. Wiem, że z każdym wdechem jestem bliżej śmierci, ale teraz potrzebuje się odstresować, a papierosy zawsze mi w tym pomagały. To jeden z najgorszych nałogów świata, ale jak widać mało kto się tym przejmuje. W moim domu zawsze było dla niego miejsce. Już od małego byłem palaczem. Mówi się, że bierny gorzej na tym cierpi, niż czynny, ale nie mam zamiaru się nad tym głębiej zastanawiać, gdyż w mojej dłoni znajduje się już kolejny szlug. Przyglądam mu się przez chwilę obracając go między palcami, aż decyduje się go podpalić. W szybkim tempie niknie, a ja już biorę następnego. Cholera! </span></div>
<div>
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"> Po raz kolejny odgarniam włosy do tylu. Wyrzucam peta przez okno i zaczynam krążyć po pokoju nadal zastanawiając się nad decyzją, jaką powinienem podjąć. Jest coraz bliżej godziny, o której się umówiliśmy. <i>Może w ogóle nie pójdę?</i> Prycham na swoje myśli kopiąc nogą w szafę. Od razu żałuje tej decyzji, kiedy czuje ból przeszywający moją stopę. Siadam na podłodze i łapie za bolące miejsce lekko je rozmasowując. Po kilku chwilach następuje ulga, a ja głęboko oddycham i kładę się na plecach spoglądając w sufit. Jest biały, ale przez tyle czasu, od kiedy ostatni raz był malowany zdążył poszarzeć.</span><br />
<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"> Niechętnie spoglądam na zegarek i z niezadowoleniem stwierdzam, że powinienem już wyjść. Tak też robię i udaje się na miejsce naszego spotkania, a dokładniej do męskiej toalety. To zdecydowanie nie był dobry pomysł, aby godzić się na akurat to pomieszczenie. Przecież mogłem zaproponować coś innego. Teraz czuje się, jakbym umówił się z nim na szybki numerek. Od razu przechodzą mnie ciarki i robi mi się niedobrze. Jakim cudem w ogóle mogłem pomyśleć o czymś takim? To okropne i zdecydowanie jestem hetero. Nawet gdybym lubił chłopaków to na pewno nie jego. Już wolałbym Zayn'a. Chociaż nie powinienem woleć każdego z nich, ponieważ mam Natashę. </span><br />
Kręcąc głową wchodzę do pomieszczenia i od razu zauważam, że on już na mnie czeka. Stoi oparty o ścianę jednej z kabin i uśmiecha się kpiąco. Ciężko mi patrzeć na jego twarz, ale niestety muszę to robić. Jego niebieskie oczy przeszywają mnie na wskroś, a ja mam wrażenie, że szaleje w nich burza. Z tej odległości wydają się niesamowicie ciemne, granatowe. Czuje, jak po plecach przechodzą mi dreszcze. Nie żebym się go bał, bo gdybyśmy się bili zapewne bym wygrał. Jestem od niego wyższy oraz bardziej umięśniony, a moja technika jest na wysokim poziomie. Niestety on nie chce wyzwać mnie na pojedynek, a raczej wykończyć psychicznie.<br />
-To jak, Styles? Zdecydowałeś się? - pyta szczerząc się, jak psychopata, ale olewam jego pytanie i nadal mu się przyglądam.<br />
Ma zmarszczone brwi, zaczesane do góry włosy, mocno zaciśniętą szczękę przez co jego twarz nie jest już wykrzywiona w szyderczym uśmiechu. Za to jego mięśnie napięły się; myślę, że chce mi pokazać, iż nie jest taki słaby, na jakiego wygląda.<br />
-Czekam na odpowiedź - ponagla mnie odpychając się od ściany.<br />
-Zgadzam się - odpowiadam bez żadnych uczuć - Przecież nie mam innego wyboru. Grozisz Natasha'y. To chyba oczywiste, jaka będzie moja decyzja - dodaje patrząc wyzywająco w jego oczy.<br />
On jedynie prycha i podchodzi bliżej mnie. Podejmuje 'walkę' na spojrzenia i tak stoimy przez kilkadziesiąt sekund, po prostu się w siebie wpatrując. Jego wzrok jest na wysokości moich ust, więc musi lekko unieść głowę do góry. Nie sprawia mu to większego problemu, więc kontynuujemy to, co zaczęliśmy. Jest to cholernie głupie, ale żaden z nas nie ma zamiaru odpuścić. Jesteśmy, jak pięcioletnie dzieci, które pokłóciły się o zabawkę. Niestety tylko jeden z nas może ją mieć.<span style="font-family: 'Helvetica Neue Light', HelveticaNeue-Light, helvetica, arial, sans-serif;"></span><br />
-Mam nadzieje, że nie będziesz tego żałował i dostosujesz się do moich warunków - mówi chłodno - Inaczej czeka cię kara, a raczej twoją <i>narzeczoną </i>- daje nacisk na ostatnie słowo.<br />
Od razu łapię za jego koszulkę i przypieram do ściany lekko unosząc. Oddycham szybko próbując uspokoić moje nadwyrężone nerwy. Czuje, jak wszystkie mięśnie napinają mi się w momencie. Jestem zły. Nie, to mało powiedziane. Jestem wściekły na tego skurwiela. Myśli, że głupimi groźbami poróżni mnie z Natash'ą? On chyba na prawdę nie ma mózgu. Jesteśmy w sobie zakochani, a miłość wybaczy wszystko. Poza tym, robię to tylko i wyłącznie dla niej. Nie mam w tym żadnego interesu. Kiedy była jeszcze w poprawczaku miałem jak jej strzec. Teraz niestety mieszka sama, a ten psychol może w każdej chwili ją odwiedzić. Nawciska jej jakiegoś kitu; pierwsze lepsze co przyjdzie mu na myśl. Wiem, że nie jest głupia, ale może mu uwierzyć. Ona już taka jest, po prostu boje się, że mu zaufa, a on kiedy się do niej zbliży, wykorzysta ją. Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż ja nie będę mógł nic z tym zrobić.<br />
-Dotrzymam słowa, a ją masz zostawić w pokoju - warczę w jego stronę.<br />
-Och - wzdycha teatralnie - Pewnie się cieszy, że ma takiego opiekuńczego chłopaka. Szkoda tylko, że on ją okłamuje i zdradza - śmieje mi się w twarz, a ja przyciskam go mocniej do ściany.<br />
Odchylam nieco prawą rękę, aby móc wymierzyć mu cios. Moja pięść ląduje idealnie na jego lewym policzku. Syczy z bólu i odwraca głowę w przeciwną stronę. Zaraz potem znów patrzy mi w twarz, a ja uderzam go po raz kolejny. Cios za ciosem, aż tracę nad sobą panowanie. Czasem chłopak zdoła mi oddać, jednak jego siła w porównaniu do mojej, jest jak piętnastolatka do wyćwiczonego boksera. Cieszę się z tego powodu. Do czegoś wreszcie przydały się wszystkie te bójki.<br />
Rzucam go na podłogę i siadając mu na brzuchu uderzam kolejny raz. Niestety odsuwa głowę w odpowiednim momencie, więc moja pięść ląduje na płytkach. Nie zwracam na to najmniejszej uwagi i wykonuję lewy sierpowy, który idealnie trafia w jego nos. Uśmiecham się pod nosem widząc, jak krwawi. Wreszcie ktoś dał mu nauczkę.<br />
Chce znów go uderzyć, lecz czuje na barkach czyjeś ręce odciągające mnie od niego. Szybko staje na nogach z pomocą 'wybawcy' mojego przeciwnika. Odwracam się do niego przodem i jakie jest moje zaskoczenie, kiedy widzę przed sobą Zayn'a. W jego oczach dostrzegam złość, które raz patrzą na mnie, a raz na leżącego na podłodze mężczyznę.<br />
-Co tu się do kurwy dzieje? - krzyczy w naszą stronę.<br />
-Nic - odpowiadam wyszarpując się z jego mocnego uścisku - A ty - wskazuje na niebieskookiego - Trzymaj się od niej z daleka - grożę - Dotrzymam słowa, jeżeli ty też to zrobisz. Niech tylko spadnie jej włos z głowy, a nie ręczę za siebie - dodaje i odwracając się na pięcie wychodzę z łazienki.<br />
Tuż za mną podąża Malik wypytując o co poszło. Zbywam go krótkim 'nieważne' i kieruje się do swojego pokoju. Odpalam przedostatniego papierosa i zaciągam się dymem przeczesując moje włosy. <i>Jestem skończony.</i><br />
<br />
______________________________<br />
Witam Was, moi drodzy! Pozdrowienia z Wrocławia, bo właśnie tutaj aktualnie jestem ;) Dziękuję też za LTE, którym obdarzyło mnie to miasto.<br />
Wracając do rozdziału. Myślę, że jest całkiem niezły. Jak myślicie, z kim 'rozmawiał' Harry?<br />
Czekam na komentarze!<br />
Do następnego :D</div>
Meredithhttp://www.blogger.com/profile/10225160048686306083noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-23274140491826802012015-08-01T22:25:00.001+02:002015-08-01T22:25:18.933+02:00Rozdział 57 <div style="text-align: center;">
***Ivy***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=cgqOSCgc8xc&spfreload=10" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Wyszłam z łazienki i zamknęłam za sobą drzwi ignorując jakieś trzy dziewczyny, które stały naprzeciwko wejścia. Czułam na sobie ich wzrok gdy kierowałam się w stronę swojego pokoju, ale wiedziałam, że nie ma sensu zaczynać kłótni bo faktem oczywistym było to, że nie miałam z nimi szans. Jak z każdym zresztą.<br />
Wyjęłam z kieszeni spodni zarysowany kluczyk, którym chciałam otworzyć drzwi, ale spostrzegłam coś co sprawiło, że moje serce zabiło szybciej. Na moich ustach pojawił się lekki uśmiech, który starałam się zamaskować abyś nie dać<i> mu</i> powodów do naśmiewania się ze mnie. Wiedziałam kto jest w środku i dlatego mój humor poprawił się do tego stopnia, że byłam gotowa zmierzyć się z następnym dniem w tym piekle.<br />
- Co ty... - popchnęłam drzwi i od razu zamilkłam. Rzeczy, które trzymałam w dłoniach spadły na podłogę i słyszałam tylko jak szampon toczy się kawałek dalej aby uderzyć prawdopodobnie w szafę.<br />
Zrobiłam niepewny krok do przodu uważając aby nie nadepnąć na szkło, które znajdowało się praktycznie na całej podłodze. Moje oczy lustrowały pomieszczenie, a oddech uwiązł w gardle gdy powoli dochodził do mnie fakt, że ktoś był w moim pokoju.<br />
Coraz głośniejsze głosy na korytarzu zmusiły mnie do ruszenia się z miejsca i zamknięcia za sobą drzwi. Nie chciałam aby ktoś obcy gapił się jak staram uporządkować bałagan jaki ktoś tutaj narobił.<br />
Oparłam głowę o chłodne drzwi i westchnęłam mając nadzieję, że gdy się odwrócę to ten cały bałagan zniknie i okaże się, że tylko to sobie wymyśliłam. Niestety gdy się odwróciłam wszystkie moje rzeczy nadal leżały porozrzucane na podłodze, a lampa która stała przy łóżku była roztrzaskana. Szkło nadal pokrywało ogromną część pokoju, a szafy nie miały drzwiczek.<br />
Ale to nie było najgorsze. Nad łóżkiem widniał napis wykonany czerwoną farbą, która była wciąż mokra przez co zrobiły się zacieki. <i>I tak wiemy, że się puszczasz. </i>Na poduszce leżała długa czerwona róża z czarną wstążką. Miałam ochotę krzyczeć ile siły w płucach dlatego zakryłam sobie szybko usta dłonią tak, że z mojego rozpaczliwego krzyku wyszedł tylko stłumiony jęk. Czułam, że powoli robi mi się niedobrze, a łzy zagościły w moich oczach.<br />
Nie mogłam płakać. Nie mogłam znowu się poddać. Wzięłam kilka głębokich wdechów i rozejrzałam się po podłodze za czymś czym mogłabym zetrzeć napis ze ściany. Obok szafki leżała koszulka, której dawno nie nosiłam dlatego szybko ją podniosłam zapominając na chwilę o tym, że w wielu rzeczach były pozaczepiane kawałki szkła. Gdy chwyciłam pewnie materiał w dłonie poczułam jak coś ostrego wbija mi się w palce, ale mimo to szybko wskoczyłam na łóżko i energicznymi ruchami zaczęłam ścierać farbę, która zaczęła się rozmazywać na szarej ścianie. Czułam jak po mojej dłoni powoli cieknie krew i dopiero wtedy zaczęłam płakać. Nie dlatego, że czułam ból po przecięciu, tylko dlatego, że czułam się strasznie bezradna.<br />
W połowie ścierania farby zdenerwowana rzuciłam koszulkę na łóżko i zeskoczyłam na podłogę starając się szybko pozbierać porozrzucane rzeczy. Ignorowałam wbijające się odłamki szkła w moje dłonie, chciałam tylko aby to wszystko zniknęło i zostało następnym koszmarnym wspomnieniem.<br />
Pukanie do drzwi wyrwało mnie z tego dziwnego transu i dopiero wtedy przypomniałam sobie, że Zayn miał po mnie przyjść przed śniadaniem. Podeszłam szybko do drzwi i oparłam dłonie o drewnianą powłokę.<br />
- Kto tam? - zapytałam i starałam się uspokoić oddech w obawie, że osoba po drugiej stronie może usłyszeć to jak niespokojnie oddycham.<br />
- No jak to kto? - zamknęłam oczy słysząc radosny głos Zayna. - Otworzysz mi? - zapytał i już chciałam odpowiedzieć, że otwarte gdy w miarę szybko przypomniałam sobie w jakim stanie jest mój pokój i przede wszystkim w jakim stanie jestem ja.<br />
- Nie - odpowiedziałam i miałam ochotę spoliczkować samą siebie za następne słowa. - Nie chcę cię teraz widzieć - dodałam i zamknęłam oczy od razu czując wielkie wyrzuty sumienia.<br />
- To nie - usłyszałam jego cichy głos, a potem kroki świadczące o tym, że Zayn odszedł. Zrezygnowana opuściłam ręce wzdłuż swojego ciała i przyjrzałam się dokładnie czerwonym odciskom swoich dłoni na drzwiach.<br />
<br />
Szłam po pustym korytarzu ściskając książki w owiniętych chusteczkami dłoniach. Byłam już spóźniona dobre pięć minut, ale nie mogłam wcześniej wyjść bo wiedziałam, że Zayn zaraz zacząłby mnie wypytywać, a ja jeszcze nie wymyśliłam żadnej odpowiedniej dla niego historyjki.<br />
Jedną ręką przycisnęłam do piersi książki, a drugą zapukałam do drzwi i dopiero gdy usłyszałam ciche 'proszę' otwarłam drzwi, które od razu za sobą zamknęłam.<br />
- Przepraszam za spóźnienie - powiedziałam cicho nie spoglądając na nikogo. Od razu skierowałam się do swojej ławki patrząc pod nogi aby przypadkiem się o coś nie potknąć. Nauczyciel literatury postanowił zignorować moje spóźnienie i nadal omawiał jakiś tekst, którego treści nawet nie pamiętałam z poprzedniej lekcji.<br />
Na stoliku, przy którym zawsze siedziałam leżała biała koperta starannie podpisana moim imieniem i nazwiskiem.<br />
Czułam na sobie czyjś uporczywy wzrok i wcale się nie zdziwiłam gdy po odwróceniu się do tyłu zauważyłam wpatrującego się we mnie Zayna. Chłopak wskazał głową na moje dłonie, a ja tylko lekko pokręciłam głową i posłałam mu uśmiech, którego nie odwzajemnił. <i>A czego ty się kretynko spodziewałaś? </i><br />
Usiadłam prosto i spoglądając na nauczyciela stojącego przy tablicy wzięłam do ręki kopertę, którą po cichu rozerwałam. W środku znalazłam list oraz trzy płatki czerwonej róży.<br />
<br />
<i> </i><br />
<i>Dzisiaj po raz pierwszy Zayn mnie pocałował. Jak się z tym czuje? Sama nie wiem ponieważ zdaje sobie sprawę, że dla niego to nic nie znaczyło, a dla mnie to znaczyło bardzo dużo. Wiem, że jestem naiwna, ale przy tym chłopaku czuję, że dam radę pokonać wszystkie przeciwności losu. Przy nim mam nadzieję, że mogę odbyć swoją karę i potem znowu wieść normalne życie. Zayn daje mi wiarę na lepsze jutro i nieważne jak bardzo naiwnie brzmię; tak jest. Nigdy bym się nie spodziewała, że to właśnie ten chłopak pomoże mi się pozbierać po wszystkich złych przygodach jakie miałam w swoim życiu. </i><br />
<br />
Z przerażeniem wpatrywałam się w kopię jednej z notek w moim pamiętniku. Kartka w mojej dłoni zaczęła drżeć przez moją trzęsącą się dłoń.<br />
- Ivy? - podskoczyłam na krześle gdy czyjaś ręka dotknęła mojego ramienia. Instynktownie zwinęłam kartkę papieru w kulkę nie chcąc aby ktoś inny przeczytał to co sama napisałam jakiś czas temu.<br />
- Tak? - zapytałam głupio i spojrzałam na Zayn'a. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, a potem zabrał swoją rękę.<br />
- Tak jakby lekcja się skończyła i możemy już iść - rozejrzałam się po klasie i zauważyłam, że zostałam w niej tylko ja i Zayn. Pokręciłam głową i przetarłam czoło po czym w roztargnieniu zaczęłam zbierać swoje książki, z których nawet dzisiaj nie skorzystałam.<br />
- Jakoś szybko czas mi dzisiaj leci - powiedziałam starając się aby mój głos brzmiał lekko i szczęśliwie. Niestety tylko głupi dałby się na to nabrać, a Zayn nie należał do tej grupy.<br />
- Co się z tobą dzisiaj dzieje? - zapytał i zabrał moje książki, których nie mogłam utrzymać. - Najpierw mnie spławiasz spod swojego pokoju, spóźniasz się na lekcje, a teraz zachowujesz się jakbyś nie wiedziała gdzie jesteś.<br />
- Jak przyszedłeś nie byłam ubrana i po prostu jestem zmęczona okej? Każdemu zdarza się być niewyspanym - odpowiedziałam i wyszłam z klasy czując wyrzuty sumienia, ale także rosnącą we mnie złość. Zayn nie ma prawa mnie kontrolować.<br />
- Nie wyspana? A może znowu coś brałaś co? - zatrzymałam się gwałtownie i odwróciłam do Zayna nie wierząc własnym uszom.<br />
- Słucham? - zapytałam nadal nie dowierzając. Miałam nadzieję, że Zayn od razu mnie przeprosi i powie, że wcale nie miał tego na myśli, ale on tylko twardo wpatrywał się w moje oczy.<br />
- Słyszałaś. To nie byłby pierwszy raz gdy chodzisz naćpana - jego głos był chłodny i przypomniał mi dni gdy Zayn był dla mnie obcy i miałam ochotę go wtedy unikać. Myślałam, że ten etap mamy już za sobą, ale najwyraźniej żyłam w błędzie.<br />
- Ty coś o tym wiesz prawda? - wiedziałam, że przeginam, ale nie mogłam się po prostu powstrzymać. Nie mogłam pozwolić aby Zayn znowu mnie złamał, bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że dla niego to jakaś dziwna nagroda. Za każdym razem gdy uda mu się kogoś zniszczyć, on odczuwa jakąś dziwną radość z powodu własnej obojętności na krzywdę innych ludzi.<br />
- Naprawdę chcesz się teraz kłócić? - chłopak zrobił krok w moją stronę tak, że nikt inny z mijających nas osób na korytarzu nie słyszał o czym rozmawiamy.<br />
- Ty zacząłeś - powiedziałam i zabrałam książki z jego rąk chcąc się od niego odizolować chociaż na chwilę.<br />
To nie tak, że nie lubiłam spędzać czasu z Zayn'em bo ja po prostu kochałam to robić, ale teraz miałam za dużo do przemyślenia.<br />
Postanowiłam odpuścić sobie następne lekcje i skierowałam się na strych gdzie Zayn często przesiadywał. Na początku bałam się tego miejsca, ale teraz gdy wiedziałam, że nic mi tam nie grozi czułam się tam bezpiecznie pewnie dlatego, że byłam sama.<br />
A przecież samotność jest dobra prawda? Samotni ludzie nie muszą się martwić o to, że urażą kogoś bliskiego złym słowem.<br />
Samotni ludzie nie muszą martwić się o to, że kogoś zranią gdy zapomną o czyiś urodzinach czy jakimś innym święcie.<br />
Samotni ludzie nie muszą się martwić, że nie znajdą dla kogoś czasu. Same plusy co nie?<br />
Ale samotni ludzie nie mają nikogo do kogo mogliby się przytulić, nie mają nikogo kto powiedziałby im 'kocham cię', nie mają nikogo z kim mogliby po prostu porozmawiać.<br />
A więc teraz nasuwa się pytanie: lepiej być samotnym czy żyć w otoczeniu masy ludzi, którzy chcą ci pomóc?<br />
Ja zawsze byłam sama. Nie miałam prawdziwych przyjaciół, nie miałam chłopaka, który darzyłby mnie szczerym uczuciem. Nie miałam rodziców z którymi mogłabym porozmawiać o swoich problemach nawet jeżeli były one całkowicie bezsensowne. Nie miałam nawet dobrych sąsiadów do których jako mała dziewczynka mogłabym chodzić.<br />
A teraz? Teraz mam prawie chłopaka, który kocha mnie taką jaka jestem, mam przyjaciela, który służy mi pomocą gdy tylko jej potrzebuje. Staram się zbudować przyjaźń z dziewczyną, która nienawidziła mnie od pierwszego dnia naszej znajomości.<br />
Nie wiem jak to się stało, że udało mi się tyle zdobyć, ale wiem, że muszę o to wszystko walczyć. Nie mogę pozwolić aby osoba, która postanowiła sobie robić ze mnie żarty to wszystko zniszczyła. Wiedziałam, że nie mogę się poddać tylko bałam się jednej rzeczy. Bałam się, że znów muszę uciekać przed przeszłością, a przecież uciekałam całe swoje życie i gdy wreszcie miałam nadzieję, że to koniec wszystko zaczynało się od nowa.<br />
- I tak wiemy, że się puszczasz - podskoczyłam na fotelu i zerwałam się na równe nogi rozglądając się po przyciemnionym pomieszczeniu. Przy schodach stał jakiś człowiek, całkowicie skryty cieniem. Na głowie tej osoby znajdował się kaptur, co jeszcze bardziej utrudniało mi identyfikację nieznanego.<br />
- Kim jesteś? To ty byłeś u mnie w pokoju? - zapytałam i zrobiłam krok w stronę mojego gościa, ale wtedy mężczyzna wyciągnął rękę z kieszeni, a w dłoni ściskał nóż, którego ostrze lekko połyskiwało mimo słabego oświetlenia.<br />
- Przykro mi Ivy, ale muszę cię zniszczyć - nieznajoma postać zaczęła powoli iść w moim kierunku, a ja nie mogłam skupić się na niczym innym jak tylko na nożu, który cały czas połyskiwał.<br />
- Kim jesteś! - krzyknęłam i cofnęłam się pod ścianę. - Dlaczego chcesz mnie zniszczyć. Co ja ci zrobiłam? - zapytałam i zsunęłam się na podłogę głęboko oddychając.<br />
- Jeszcze mnie poznasz kochanie - zamknęłam oczy i cicho zakwiliłam słysząc słowa mojego oprawcy. Położyłam głowę na przyciśniętych do piersi kolanach. Słyszałam oddalające się kroki, słyszałam jak ktoś inny wchodzi na górę, a potem głośno wzdycha.<br />
- Księżniczko jeśli płaczesz przeze mnie to możesz mnie uderzyć - podniosłam głowę i z ulgą odetchnęłam gdy zobaczyłam, że przede mną kucał Zayn, który wyglądał na zmartwionego.<br />
- Nie płacze - powiedziałam i przełknęłam głośno ślinę delikatnie zerkając za ciało chłopaka. - Ja po prostu... Się modle - dodałam i uśmiechnęłam się z powodu własnej głupoty.<br />
- Modlisz się? - zapytał ze śmiechem i usiadł obok mnie prostując swoje długie nogi. - Jak już tak bardzo wciągnęłaś się w tą modlitwę to możesz prosić o mózg dla mnie.<br />
- Już za późno - powiedziałam cicho i starałam się ukryć uśmiech. Zayn zaśmiał się głośno i objął mnie ramieniem, a ja ochoczo wtuliłam się w jego bezpieczne ciało.<br />
- Przepraszam za to co powiedziałem. Wiem, że wy dziewczyny macie te całe gorsze dni i nie powinienem na ciebie się za to wściekać - podniosłam lekko głowę do góry i pocałowałam go w policzek znów walcząc z wyrzutami sumienia, że niczego mu nie mówię, ale po prostu nie mogłam go zamartwiać gdy dopiero teraz Zayn stawał się prawdziwym sobą.<br />
- Ty też możesz mieć gorsze dni. Nie będę wtedy na ciebie zła - odparłam i jeszcze mocniej się do niego przytuliłam.<br />
- Okej to mam pomysł. Ty mi napiszesz na kartce dni kiedy masz okres i możesz mnie zabić, a ja napiszę tobie kiedy chodzę zły. Co ty na to?<br />
- Zayn! - krzyknęłam i uderzyłam go w ramię śmiejąc się przy tym głośno. - Nic ci nie napiszę - dodałam i odsunęłam się od niego udając oburzoną.<br />
- No weź kochanie ja po prostu dbam o swój interes - powiedział i uśmiechnął się zadowolony.<br />
- Taa żebyś ty jeszcze miał jakiś interes - odpowiedziałam i wstałam z podłogi przesiadając się na fotel, z którego miałam idealny widok na Zayna.<br />
- Wątpisz we mnie? - zapytał, a ja tylko wzruszyłam ramionami nic nie mówiąc. - Zaraz ci pokaże ten mój interes - dodał i wstał po czym zaczął odpinać swoje spodnie.<br />
- Dobra, dobra! - wstałam i chwyciłam jego dłonie. - Wierzę ci na słowo - powiedziałam i czułam jak rumieniec powoli wkrada się na moją twarz.<br />
- Widziałaś już mnie nago, czego się wstydzisz - chłopak nachylił się nade mną i delikatnie przygryzł skórę na mojej szyi. - Ja ciebie zresztą też widziałem i muszę ci powiedzieć, że miałem wtedy świetne widoki - Zayn zaśmiał się w moją szyję gdy wydałam z siebie jęk i spróbowałam go od siebie odepchnąć.<br />
- Jesteś okropny. Nie lubię cię - przestałam walczyć z chłopakiem i pozwoliłam mu się objąć. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach.<br />
- Ja cię kocham, a ty jak tam sobie chcesz - moje serce na chwilę stanęło, aby po sekundach wznowić swoją pracę. Miłe ciepełko rozprzestrzeniało się w moim brzuchu, a na ustach pojawił się uśmiech, którego nie mogłam powstrzymać.<br />
- Ja ciebie też - wyszeptałam i obserwowałam jak Zayn powoli się ode mnie odsuwa, aby spojrzeć mi prosto w oczy.<br />
- Nie wiem dlaczego mnie kochasz, ale proszę cię nie przestawaj tego robić - powiedział poważnym głosem i pogładził mój policzek.<br />
- Nie przestanę - odpowiedziałam i wtuliłam się w niego. Słyszałam jak biło jego serce i byłam pewna, że bije ono tylko dla mnie. Oboje byliśmy całością i nikt ani nic nie mogło tego zmienić. <br />
--------------------------------------------------------------------------<br />
Ufff wreszcie się za siebie wzięłam! Powiem wam szczerze, że trudno mi się pisało ten rozdział i pewnie to zauważycie, ale jakoś mi się udało i chyba długość nie jest aż taka zła co nie? Teraz to się zacznie dziać w życiu Ivy i Zayna. Będzie drama za dramą, obiecuje to wam.<br />
Dziękuuuuje za wasze komentarze ponieważ to właśnie one są naszą motywacją do pisania!<br />
Jak tam się trzymacie po Drag Me Down? Bo ja osobiście jeszcze do siebie nie doszłam i chyba jestem w niebie.<br />
Przepraszam za ewentualne błędy!<br />
Kocham was!<br />
<div style="text-align: right;">
Kamila♥</div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-52936341154556534582015-07-24T21:07:00.000+02:002015-07-24T21:07:04.627+02:00PRZEPRASZAM Z CAŁEGO SERCACHOLERA STRASZNIE WAS PRZEPRASZAM ale nie wstawię dzisiaj rozdziału Ivy. Mam jakąś cholerną blokadę i nie mogę niczego sensownego napisać, a jeszcze za 4 godziny jadę nad morze więc mam na glowie pakowanie i inne takie gówna. Bardzo chciałam coś napisać, ale od tygodnia nic mi nie wychodzi.<br />
MAM WIELKIE WYRZUTY SUMIENIA PONIEWAŻ WIEM, ŻE CZEKACIE NA NOWY ROZDZIAŁ A JA JESTEM DO DUPY I NIC NIE MOGĘ NAPISAĆ.<br />
Mam nadzieję, że wybaczycie. W ramach przeprosin (tylko tyle mogę zrobić):<br />
<br />
<i>''- I tak wiemy, że się puszczasz..''</i><br />
<br />
<i>'Uciekałam całe swoje życie i gdy wreszcie miałam nadzieję, że to koniec wszystko zaczynało się od nowa.'</i><br />
<br />
<i>'- Przykro mi Ivy, ale muszę cię zniszczyć.'</i><br />
<br />
<i>'- Ja cię kocham.' </i>Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-58121686336868665982015-07-17T20:07:00.001+02:002015-07-17T20:12:26.563+02:00Rozdział 56<br />
<div style="text-align: center;">
***Natasha***<br />
<br />
~<a href="https://www.youtube.com/watch?v=38R4HqoInSk" target="_blank">Muzyka</a>~<br />
<br />
<span style="color: red;">Rozdział zawiera scenę +18. Czytasz na własną odpowiedzialność!</span></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
Przez pierwsze kilka tygodni nie potrafię się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Czuję się, jakbym nie była sobą. Na początku chamska, wredna, pyskata dziewczyna pod wpływem ośrodka, przyjaciół i chłopaka zmienia się w miłą, szczerą, pełną uczuć. Czasem sprzecznych, czasem jasnych. Pomimo dorosłego wieku nadal uczę się żyć. Od wyjścia z poprawczaka musiałam się bardzo usamodzielnić. Co rano wstaję o siódmej, szykuję się i wychodzę do pracy. Droga nie zajmuje mi zwykle więcej niż dwie minuty. Mała piekarnia niedaleko prosperuje bardzo dobrze, a i moje wynagrodzenie nie jest najgorsze. Starcza na wszystkie moje potrzeby.</div>
<div style="text-align: left;">
Otwierając drzwi lokalu słyszę nad głową brzęczący dzwoneczek. Widzę Maggie stojącą za ladą, która obsługuje klienta. Rzuca mi spojrzenie, a ja uśmiecham się. Odwzajemnia mój gest i wraca do wbijania cen na kasie.</div>
<div style="text-align: left;">
Wchodzę na zaplecze, gdzie zakładam fartuch i dołączam do kobiety z jasnymi, kasztanowymi włosami i cudownymi, zielonymi oczami. Na samo wspomnienie tego koloru przywołuję w głowie obraz Harry'ego. Widuję się z nim codziennie po skończonej pracy. Ośrodek znajduje się po drodze, więc nie muszę nadrabiać zbędnych kilometrów. W progu zawsze wita mnie David uśmiechając się ciepło i pytając, jak minął mi dzień. Rozmawiam z nim przez jakieś pięć minut, a następnie kieruję się do pokoju Styles'a. Wiem, ze zawsze na mnie czeka, więc bez pukania wchodzę do środka i rzucam mu się w ramiona.</div>
<div style="text-align: left;">
-Zmień mnie - słyszę głos Mag, który wyrywa mnie z zamyślenia i staję za nią przy kasie. Ona wychodzi na zaplecze i widzę jak wstawia wodę na kawę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Co dla pani? - pytam następnej klientki i czekam, aż się zastanowi.</div>
<div style="text-align: left;">
-Poproszę chleb razowy, sześć kajzerek i jedną margeritkę. - odpowiada rozglądając się po dostępnych wypiekach.</div>
<div style="text-align: left;">
Zakładam na ręce foliowe rękawiczki i do papierowej torby wrzucam odpowiednie przysmaki. Kładę zakupy na ladzie i wbijam wszystko na kasę fiskalną. Kiedy kończę oznajmiam jej cenę - Sześć funtów i pięćdziesiąt jeden pensów.</div>
<div style="text-align: left;">
Kobieta wyjmuję z torebki portfel po czym płaci. Oddaje jej resztę w postaci trzech funtów i czterdziestu dziewięciu pensów. Życzę smacznego, a po chwili już jej nie ma. Nie zastanawiam się dłużej nad jej osobą, gdyż przede mną staje następny klient, więc nawet nie mam na to czasu.</div>
<div style="text-align: left;">
-Co dla pana? - powtarzam wcześniej zadane pytanie i słucham zamówienia.</div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
~*~<br /></div>
</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Zamiatam podłogę w piekarni, kiedy jest już blisko zamknięcia. Wiem, że raczej nikt już nie przyjdzie, więc odstawiam miotłę i zdejmuję mój czarny fartuszek. Odwieszam go na miejsce i siadam koło Maggie wzdychając ze zmęczenia.</div>
<div style="text-align: left;">
-Idź już. Ja zamknę - mówi ciepłym głosem i uśmiecha się do mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Dobrze wie, że za każdym razem śpieszę się do Harry'ego. Dziękuję jej i łapiąc swoją torbę opuszczam lokal. Szybkim krokiem zmierzam w stronę poprawczaka, w którym jeszcze niegdyś mieszkałam. Wspomnienia wracają do mnie i nie mogę się ich pozbyć. Chcąc nie chcąc przed oczami widzę obraz mnie siedzącej w ławie oskarżonych.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<i> Pamiętam, jakby to było wczoraj. Był jeden z listopadowych poranków, kiedy rodzice wieźli mnie na salę sądową. Nie odzywałam się do nich od przeszło tygodnia i nic, ani nikt nie potrafił mnie do tego zmusić. Nienawidziłam ich. I nie był to żaden wymysł zbuntowanej nastolatki. Po prostu żywiłam do nich czystą nienawiść.</i></div>
<i><div style="text-align: left;">
<i> -Tylko się zachowuj - warknął mój ojciec.</i></div>
</i></div>
<div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<i> Spojrzałam na jego twarz w lusterku wstecznym. Miał zmarszczone czoło i wyglądał na złego. Nawet mnie to nie obchodziło. Nic mnie już nie obchodziło. Zrobiłam, co zrobiłam i poniosę za to konsekwencje. Nie zależy mi, ani trochę.</i></div>
<i><div style="text-align: left;">
<i> Kilka minut później znaleźliśmy się pod wielkim budynkiem sądu, do którego kazali mi wejść. Nie zwracając na nich uwagi weszłam do środka i usiadłam na ławce przed salą, gdzie miała być rozważana moja sprawa. Zauważyłam jak moi rodzice rozmawiają z adwokatem przydzielonym z urzędu. Wiedziałam, że nawet nie będzie się starał mnie bronić, gdyż matka z ojcem mu tego kategorycznie zakazali. Miałam to głęboko w poważaniu. Niech robią co chcą. Wiem, że i tak dostanę wyrok.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> -Prosimy wszystkich na sale - drzwi uchyliły się, a w nich stanął umięśniony ochroniarz wyglądający na młodszego niż zapewne jest.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> Wstałam ze swojego miejsca i weszłam przez otwartą, drewnianą powłokę. Tuż za mną szedł mój domniemany obrońca, który nie zamierzał mnie bronić. Czy to nie jest śmieszne? </i></div>
</i></div>
<div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<i> Tuż za nim szła cała reszta. Każdy zajął swoje miejsce, razem ze mną i na komendę 'proszę wstać, sąd idzie' wszyscy, jak jeden mąż podnieśli swoje zakichane tyłki. Chcąc, nie chcąc ja też musiałam to zrobić.</i></div>
<i><div style="text-align: left;">
<i> Po co najmniej godzinnej rozprawie, usłyszałam słowa, na które z zniecierpliwieniem czekałam, a mianowicie, co ze mną zrobią.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> -Wyrokiem sądu, Natasha Roberts zostaje skazana na półtora roku odsiadki w zakładzie poprawczym. To wszystko, sąd zamyka rozprawę - koleś w czarnej szacie stuka młotkiem, a po chwili słyszę 'proszę wstać, koniec rozprawy'.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i> </i>Mrugam szybko powiekami chcąc odgonić napływające do moich oczu łzy, kiedy uświadamiam sobie, że stoję pod znienawidzonym przeze mnie budynkiem. Na chwiejnych nogach wchodzę do środka i czuje specyficzny zapach tego miejsca. Nie zwlekając dłużej, ani nie czekając na David'a udaję się na piętro chłopaków. Szybko odnajduję drzwi prowadzące do pokoju Harry'ego i jak zwykle wchodzę bez pukania. Zastaję go stojącego do mnie tyłem. Opiera się o parapet i spogląda w okno. Widzę jego unoszącą się, nagą klatkę piersiową, kiedy podchodzę bliżej. Kładę rękę na jego ramieniu, a ten odwraca się do mnie szybko. Widzę, że oddycha z ulgą, kiedy uświadamia sobie, że to tylko ja.</div>
</i><br />
<div style="text-align: left;">
-Hej - mówię i całuje jego usta - Spodziewałeś się kogoś? - pytam wpatrując się w jego cudowne, zielone oczy.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie, po prostu nie słyszałem jak weszłaś i w pewnym momencie pomyślałem, że to Malik. - odparł uśmiechając się do mnie.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
-Nie wiedziałam, że Zayn ma damskie dłonie - rzucam rozbawiona.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ja też nie - śmieje się i przyciąga mnie do swojego ciała.</div>
<div style="text-align: left;">
Wtulam się w jego gorący tors i zaciągam cudownym zapachem. Chłopak całuje mnie w czubek głowy i szczelniej obejmuje mnie ramionami, jakby się bał, że zaraz zniknę. Nie mam zamiaru go zostawiać, za bardzo go kocham, aby to zrobić.</div>
<div style="text-align: left;">
-David ci powiedział? - pytam odsuwając się lekko od niego - Za ile wychodzisz? - dopytuję, gdy jest to dla mnie cholernie ważne.</div>
<div style="text-align: left;">
-Miesiąc - odpowiada i łączy nasze usta w zachłannym pocałunku.</div>
<div style="text-align: left;">
Wplatam palce w jego gęste, brązowe loki i lekko za nie pociągam. Chłopak zjeżdża rękami na moje pośladki i ściska je tak, że podskakuje w miejscu. Pogłębiam pocałunek i uchylam delikatnie usta, a on to wykorzystuje i chwilę potem nasze języki toczą zawziętą walkę o dominacje. Nie poddaje się łatwo, choć i tak wiem, że to Harry wygra. Nawet gdyby mogło być inaczej, to dałabym mu tą satysfakcję.</div>
<div style="text-align: left;">
Pociąga za moją dolną wargę zębami, tym samym kończąc pieszczotę i opiera swoje czoło o moje głośno oddychając.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
-Tęskniłem - szepcze.</div>
<div style="text-align: left;">
-Przecież widzieliśmy się wczoraj.</div>
<div style="text-align: left;">
-To zdecydowanie za mało. Potrzebuję cię - składa mokre pocałunki na mojej szyi, a ja już wiem, jak to się skończy.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Nawet nie próbuje go zatrzymać i poddaje się jego pieszczotom. Nie czekam długo, a moje ciało unosi się do góry. Chwilę później czuję pod plecami miękki materac, na którym mnie kładzie. Schodzi pocałunkami niżej, aż dociera do mojego dekoltu. Odsuwa się na kilka centymetrów i przygląda się mojemu ciału.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
-Jak bardzo lubisz tą bluzkę? - pyta, a ja zdezorientowana spoglądam na jego twarz. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
-To rzecz. Nie mogę żywic do niej uczuć. Ale jest wygodna - informuje go i czekam na jego ruch. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Harry nawet się nie zastanawiając łapie za jej dół i rozrywa tak, że słyszę, kiedy guziki spadają na podłogę. Uśmiecha się łobuzersko spoglądając na mój - sporych rozmiarów - biust. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
-Kupisz sobie nową - mówi i kontynuuje składanie mokrych pocałunków na moim ciele. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Wije się pod nim, kiedy wytacza ścieżkę poprzez moje piersi i brzuch, aż wreszcie dociera do linii moich spodni. Szybkim ruchem je odpina i pociąga w dół. Unoszę lekko biodra, aby ułatwić mu zadanie. Brunet odrzuca moje dolne ubranie za siebie, rękę układa na moim udzie i sunie nią w stronę mojego miejsca intymnego. Przywiera ustami do moich, chcąc odwrócić moją uwagę, kiedy palcami przejeżdża po mojej łechtaczce.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Szybko przejmuje inicjatywę i ściągam jego koszulkę, która dołącza do innych naszych ubrań. Nim się obejrzę oboje jesteśmy zupełnie nadzy. Harry wisi nade mną, opierając się rękami po obu stronach mojej głowy. Patrzy w moje oczy, a po chwili czuje go w sobie. Wypełnia mnie całą i pomimo, że nawet się nie rusza czuje spełnienie. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
-Proszę - szepcze.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
-O co? - pyta, jakby nie wiedział co mam na myśli.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
-Pieprz mnie - jęczę, kiedy lekko się porusza.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
-Nie - odpowiada, a ja szeroko otwieram oczy patrząc na jego przystojną twarz - Będziemy się kochać - dodaje, a ja oddycham z ulga.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Czuje, jak z każda chwilą chłopak przyspiesza. Pokój wypełniony jest naszymi urywanymi oddechami, głośnymi sapnięciami, jękami i czułymi wyznaniami. Nic więcej do szczęścia nie potrzebuje. Wystarczy mi on, jego miłość i bliskość.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
______________________________________________</div>
<div style="text-align: left;">
Więc.....hej! Jak zapewne zdążyliście zauważyć, będę od teraz pisać perspektywę Natash'y. I....jej! Cieszę się niezmiernie, że Kamila wybrała mnie :) Od czytelniczki do autorki. Mam nadzieje, że Wam również spodoba się mój styl pisania. Przeważnie piszę w narracji 3 - osobowej, ale czemu nie? Mogę spróbować.</div>
<div style="text-align: left;">
Zaczynam sceną +18, co by Was trochę przekupić. A co tam!</div>
<div style="text-align: left;">
Piszcie swoje opinię w komentarzach i do następnego! (mam nadzieję)</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
P.s. Mam na imię Oliwia i jeżeli chcecie czegoś więcej mojego autorstwa to zapraszam na mój profil!</div>
</div>
Meredithhttp://www.blogger.com/profile/10225160048686306083noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-62011557319332680552015-07-16T10:51:00.001+02:002015-07-16T10:51:09.015+02:00Może chcesz...? A więc tak... Postanowiłam, że perspektywa Natashy będzie kontynuowana, dlatego wychodzę do was z propozycją: JEŚLI CHCESZ DALEJ POPROWADZIĆ HISTORIĘ NATASHY I HARRY'EGO, PROSZĘ NAPISZ DO MNIE IMAGIN LUB KAWAŁEK ROZDZIAŁU Z PERSPEKTYWY NATASHY TAK JAKBYŚ TY CHCIAŁA ABY ON WYGLĄDAŁ.<br />
Wasze prace wysyłajcie na mój e-mail: kamila-maciejewska123@wp.pl<br />
ZGŁASZAJCIE SIĘ, JA NIE GRYZĘ!<br />
Miłego dnia słoneczka ;)Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8418273330840496554.post-31032457723233668872015-07-12T22:36:00.002+02:002015-07-12T22:36:38.947+02:00Rozdział 55<div style="text-align: center;">
***Ivy***</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=2pHkvcR0AD0&spfreload=10" target="_blank">~Muzyka~</a></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Czy ktoś z was zastanawiał się kiedykolwiek nad tym co by było
gdybyśmy kogoś pokochali, ale potem nagle ta osoba od nas odchodzi? Czy
ktoś doświadczył tego uczucia odrzucenia? Czy można sobie z tym jakoś
poradzić? Można to czymś zagłuszyć? Czy mogę pozbyć się tego duszącego
moje serce uczucia? </div>
<div style="text-align: left;">
Stałam całkiem sama pod zimnym strumieniem
wody i starałam się zrozumieć co tak właściwie się stało. Nie mogłam
sobie przypomnieć momentu, w którym Zayn się ode mnie odsunął i
powiedział coś co momentalnie wyryło się w mojej pamięci już na zawsze. <i>Chyba cię kocham. </i></div>
<div style="text-align: left;">
Oparłam
jedną rękę na ściance prysznica aby utrzymać jakoś równowagę gdy powoli
docierały do mnie jego słowa. On mnie kocha. Zayn mnie kocha. Na moich
ustach powoli uformował się uśmiech, a serce zaczęło bić szybciej, ale
po kilku sekundowej ekstazie z powodu jego słów dotarła do mnie
rzeczywistość. </div>
<div style="text-align: left;">
Zostawił mnie. Po prostu sobie poszedł zostawiając mnie szczęśliwą i zdruzgotaną zarazem. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***Zayn***</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie
obchodził mnie mroźny wiatr wiejący prosto na mnie. Miałem gdzieś śnieg
wpadający za kołnierz mojej rozpiętej kurtki. Interesowała mnie jedynie
butelka, którą trzymałem zmarzniętą dłonią i papieros w moich ustach.
Powoli się odprężałem, mijał ten cały stres wywołany moim nagłym
wyznaniem. Wszystko powoli mijało i zostawałem tylko ja.</div>
<div style="text-align: left;">
Przestawał
istnieć świat, w którym każdy wymagał ode mnie abym był dobry, miły,
uczynny. </div>
<div style="text-align: left;">
Zanikała Ivy, która cały czas próbowała mnie naprawić, znaleźć
we mnie choć trochę dobra, którego wcale w sobie nie miałem. </div>
<div style="text-align: left;">
Znikało te
dziwne uczucie, które kazało mi wrócić do domu, chwycić Ivy i pocałować.
Zaczynałem zapominać o tym co do niej czułem. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie
czułem się winny, że teraz prawdopodobnie wszyscy w moim domu
zastanawiają się gdzie jestem. Nie czułem się winny, że psuję im kolację
bo przecież nikt nie każe im na mnie czekać. </div>
<div style="text-align: left;">
Podniosłem
butelkę do swoich ust chcąc się napić, ale nic z niej nie wyleciało.
Spojrzałem na nią zdziwiony i zacmokałem po czym ze śmiechem rzuciłem
butelką przed siebie. Nie wiem dlaczego mnie to śmieszyło, ale chciałem
się śmiać. Chociaż raz chciałem pośmiać się z czegoś bezsensownego.
Przecież mogę prawda? Ja też jestem człowiekiem mimo tego co zrobiłem
Ivy prawda? <i>Jesteś zabójcą, nie człowiekiem.</i></div>
<div style="text-align: left;">
Pokręciłem głową na swoje
głupie myśli i wstałem powoli z ławki pocierając przy tym swoje
zmarznięte dłonie. Chcąc nie chcąc musiałem wrócić do domu. Przecież
jest Wigilia, a ja nie mam co pić. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***Ivy***</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałam
na kanapie przebrana w dres i cały czas spoglądałam albo na drzwi albo
na zegar. Minęło już pięć godzin odkąd Zayn wyszedł i mimo zapewnień
ojca chłopaka, że brunet dobrze zna okolice i na pewno nic mu nie jest,
nie mogłam się pozbyć dziwnego uczucia niepokoju. </div>
<div style="text-align: left;">
Gdzieś
w oddali słyszałam jak pani Rose sprząta po kolacji, którą
zjedliśmy bez Zayna, słyszałam jak siostry chłopaka przekomarzają się,
która z nich dostała lepsze prezenty, czas leciał dalej, ale ja czułam się jakbym stanęła w miejscu. </div>
<div style="text-align: left;">
-
Ivy sądzę, że powinnaś pójść się położyć. Już późno, a Zayn pewnie nie
wróci na noc - spojrzałam nieobecnym wzrokiem na tatę Zayna i dopiero
teraz zauważyłam jak bardzo jest on do niego podobny. A szczególnie jego
oczy. Były niemal identyczne jak u Zayna. </div>
<div style="text-align: left;">
-
Nie, nie. Zaczekam na niego - starałam się uśmiechnąć, ale gdy poczułam
jak łzy zbierają się w kącikach moich oczu zrezygnowałam z tego.</div>
<div style="text-align: left;">
Raptownie
podniosłam się z kanapy gdy w korytarzu trzasnęły drzwi. Wydawało mi
się, że pan Malik starał się chwycić mnie za rękę, ale byłam szybsza i
rześkim krokiem ruszyłam w stronę korytarza, ale nie zdążyłam nawet tam
dotrzeć, a Zayn chwiejnym krokiem wszedł do salonu.</div>
<div style="text-align: left;">
-
O proszę jeszcze nie śpicie - jego głos był zdecydowanie zbyt głęboki,
oczy błyszczały i przez powiększone źrenice wydawały się całkiem czarne.
Zayn był pijany i na dodatek naćpany. </div>
<div style="text-align: left;">
-
Synu chodź, zaprowadzę cię do pokoju - pan Malik wyminął mnie i chwycił
za ramie Zayna, ale ten wyszarpnął mu się i spojrzał prosto przed
siebie. Prosto na mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- A ty jeszcze tutaj?
Myślałem, że znowu uciekałaś z płaczem - na jego ustach błąkał się
uśmiech, którego zdecydowanie nie chciałam więcej widzieć. </div>
<div style="text-align: left;">
-
Dlaczego miałabym uciekać? - zapytałam i wyprostowałam się kładąc rękę
na oparciu fotela gdy poczułam uporczywe pulsowanie w prawej kostce. </div>
<div style="text-align: left;">
-
Bo cię zostawiłem. Nie tak to zawsze wyglądało? - Zayn ruszył w moją
stronę, ale zamiast stanąć przede mną po prostu mnie ominął aby dostać
się do barku pełnego alkoholu. - Ja robiłem coś co cię raniło, a ty
spierdalałaś żebym tylko poczuł się winny - dodał po czym odkręcił
nakrętkę i rzucił nią we mnie śmiejąc się przy tym jak małe dziecko. </div>
<div style="text-align: left;">
-
Zostaw to - powiedziałam i wskazałam rękę na butelkę. Malik prychnął
pod nosem i napił się bursztynowego płynu, którego sam widok powodował u
mnie mdłości. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego miałbym to
zrobić? - wiedziałam, że on w coś ze mną pogrywa. Starał się sprowadzić
naszą rozmowę na te rejony, w których była cienka granica pomiędzy
zwykłą rozmową, a kłótnią On chciał się ze mną pokłócić. </div>
<div style="text-align: left;">
-
Bo ja tak mówię - starając się nie utykać podeszłam do niego i
delikatnie zabrałam butelkę z jego ręki całkiem przypadkowo dotykając
jego chłodnych palców. </div>
<div style="text-align: left;">
- Będziesz teraz
mną rządzić? - jedna z rąk Zayn'a znalazła się na moich plecach, a
druga na moim policzku. Pewnie gdyby nie sytuacja, w której się
znajdowaliśmy byłabym z tego zadowolona, ale w tej chwili zaczynałam się
denerwować. </div>
<div style="text-align: left;">
- Puść mnie - powiedziałam i starałam się odsunąć do tyłu na co ku mojemu zdziwieniu Zayn mi pozwolił. </div>
<div style="text-align: left;">
-
Jezu jakaś marudna jesteś. Gdybyś dała się przelecieć pod prysznicem
byłabyś bardziej opanowana - otwarłam szeroko oczy nie bardzo wiedząc co
mam mu teraz odpowiedzieć. </div>
<div style="text-align: left;">
Zayn zaśmiał się z mojej miny i poklepał mnie po ramieniu i znów mnie wyminął. </div>
<div style="text-align: left;">
-
Gdybyś mnie tam nie zostawił samej na pewno skończyłoby się to inaczej -
odezwałam się i odwróciłam aby spojrzeć na chłopaka. Dopiero teraz
przypomniałam sobie, że nie jesteśmy z brunetem sami, ale skoro podjęłam
walkę muszę doprowadzić ją do końca. - Zachowałeś się jak ostatni
tchórz zostawiając mnie tam samą - dodałam i uniosłam dumnie głowę. </div>
<div style="text-align: left;">
- To twoja wina, że wyszedłem - odpowiedział i usiadł wygodnie na kanapie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Moja? Przecież to ty powiedziałeś...</div>
<div style="text-align: left;">
-
Nie waż się tego mówić! - jego krzyk zaskoczył mnie na tyle, że
cofnęłam się o krok. - Kłamałem rozumiesz? Nigdy nie byłbym w stanie
poczuć cokolwiek do kogoś takiego jak ty - był pewny w swoich słowach na
tyle, że znowu poczułam jak moje serce się zaciska zranione przez kogoś
na kim tak strasznie mi zależało. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn sądzę, że... </div>
<div style="text-align: left;">
-
Zamknij się! - Zayn chwycił szklaną popielniczkę i rzucił nią w stronę
swojego ojca, który próbował zainterweniować i powstrzymać swojego syna
przed następnymi słowami, które miały na celu jeszcze bardziej mnie
zranić. </div>
<div style="text-align: left;">
- Uspokój się! - krzyknęłam i z
ulgą stwierdziłam, że nikomu nic się nie stało. - Wyżywaj się na mnie ty
cholerny egoisto, ale zostaw swoją rodzinę w spokoju! </div>
<div style="text-align: left;">
-
Co próbujesz sobie ułaskawić moją bo twoja ma cię w dupie? -
wiedziałam, że wystarczy jeszcze tylko kilka słów chłopaka i nie będę w
stanie powstrzymać łez. - Nie moja wina, że jesteś na tyle beznadziejna,
że nawet twoi zjebani rodzice mają cię dość.</div>
<div style="text-align: left;">
-
Odezwał się ideał - kilka razy podczas moich kłótni z brunetem
powstrzymywałam się od powiedzenia czegokolwiek ponieważ sądziłam, że to
nie ma sensu, ale teraz nie poddam się bez walki. Muszę odzyskać
swojego Zayna. - Może i moi rodzice są pojebani, ale to ty cały czas
mnie ranisz. Zbliżasz się do mnie, sprawiasz, że czuję się szczęśliwa i
bezpieczna i gdy robi się poważnie to od razu włącza ci się tryb kutasa
Zayna.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zamk...</div>
<div style="text-align: left;">
-
Nie! To ty się zamknij, teraz ja mówię - czułam jak serce wali mi dwa
razy szybciej, krew szumiała mi w uszach, ale wcale nie zamierzałam
przestać. - Cały czas bawisz się ze mną w kotka i myszkę, a ja mam już
tego po prostu dość. Raz jesteś super słodki i mam ochotę spędzić z tobą
cały dzień, ale potem stajesz się wredny i oschły w stosunku do mnie i
jedyne na co mam wtedy ochotę to uciec i gdzieś się schować żeby tylko
nie musieć słuchać jak bardzo mnie nienawidzisz. I wiesz co? Możesz
sobie gadać, że niczego do mnie nie czujesz, ale ja i tak wiem swoje.
Wiem, że ci na mnie zależy tylko nie rozumiem dlaczego nie pozwolisz
sobie być szczęśliwym. - moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w
szybkim tempie, ale jakimś dziwnym sposobem poczułam się lżej. Wreszcie
powiedziałam mu wszystko co leżało mi na sercu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tylko ci się wydaje, że coś do ciebie czuje - jego głos nie był już taki pewny jak na początku naszej sprzeczki. On sam zmienił się w przygnębionego i załamanego nastolatka, który jest zmęczony swoim życiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedziałeś, że mnie kochasz, a ja w to wierzę - powiedziałam pewnie i obserwowałam jak Zayn ciężko opada na kanapę. Wiedziałam, że to już koniec jego walki ze mną. Zayn skapitulował, a ja musiałam to wykorzystać jeśli chciałam być wreszcie szczęśliwa. </div>
<div style="text-align: left;">
Westchnęłam i potarłam swoje czoło czując pulsowanie w głowie. Spojrzałam na rodzinę Zayn'a, która starała się cicho wyjść z salonu zostawiając nas wreszcie samych. Siostry chłopaka wyglądały na przerażone, ale za to Rose jak i tata bruneta wydawali się zadowoleni. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś głupia jeśli mi uwierzyłaś - jego głos był strasznie cichy. Znałam Zayna na tyle dobrze iż wiedziałam, że stara się on teraz wyjść z twarzą z naszej kłótni. </div>
<div style="text-align: left;">
- Możliwe - odpowiedziałam i usiadłam obok niego na kanapie. - A może po prostu mam nadzieję, że jednak na ciebie zasługuję? </div>
<div style="text-align: left;">
Zayn uniósł głowę i spojrzał na mnie. Wyglądał na zmęczonego, a jego oczy były pełne łez, które powstrzymywał jakby wstydził się tego, że on również ma uczucia. Dotknęłam delikatnie policzka bruneta i wtedy z jego pięknych oczu wyleciały pierwsze łzy. Zayn chciał odwrócić głowę, ale przytrzymałam go i uśmiechnęłam się delikatnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wstydź się tego, że płaczesz - wyszeptałam i starłam kciukiem mokre kropelki. - Jeśli płaczesz to znaczy, że masz uczucia, a to dobrze. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego jeszcze ode mnie nie odeszłaś? Dlaczego zawsze mi wybaczasz i do mnie wracasz? - znałam odpowiedź na jego pytania. <br />Prawdopodobnie wszyscy, którzy poznali mnie i Zayn wiedzieli jaka jest odpowiedź. Ale on nie wiedział. To świadczyło tylko o tym jak bardzo Zayn nie wierzył w samego siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
Cała ta jego pewność siebie to po prostu maska, którą on ubiera aby chronić się przed wszystkimi złymi ludźmi tego świata. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mogę od ciebie odejść bo... Bo chyba cię kocham. </div>
<div style="text-align: left;">
--------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: left;">
Okeeeej. Kilka spraw na początek. </div>
<div style="text-align: left;">
1. Rozdział skopałam jak robotnicy rowy, ale po prostu nie wiedziałam jak mam to wszystko napisać soo musicie jakoś przeżyć ten badziew. </div>
<div style="text-align: left;">
<b>2. Rozmawiałam z dziewczyną piszącą perspektywę Natashy i ogłaszam wam, że zrezygnowała ona z prowadzenia ze mną bloga. Musę się zastanowić czy szukać następnej dziewczyny, czy sobie to odpuścić. </b></div>
<div style="text-align: left;">
3. Dziękuje za wasze komentarze i liczę na więcej pod tym gniotem! </div>
<div style="text-align: left;">
<b>NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA DWA TYGODNIE</b></div>
<div style="text-align: left;">
Przepraszam za ewentualne błędy.</div>
<div style="text-align: right;">
Kamila♥</div>
Jęstę Mistrzęhttp://www.blogger.com/profile/03593411147046573539noreply@blogger.com5