***Ivy***
Ciężko mi było wstać i wyjść z pokoju aby zmierzyć się ze światem, który mimo tego, że został mi ograniczony- przerażał mnie równie mocno co wcześniej. Od mojego przyjazdu w to miejsce, gdy przez chwilę poczuję się szczęśliwa, coś musi się zepsuć i pokazać mi jak bardzo beznadziejna jestem. Bo taka jestem prawda? Jestem tylko jednym z tysiąca wyrzutków na tym świecie. Nic nie znaczącym osobnikiem, który równie dobrze, mógłby zniknąć.
I tak się dzieje. Czuję, że zanikam z dnia na dzień i tracę nie tyle siebie, a to co zbudowałam. Zatracam się w bagnie smutku, złości czy chociażby kłamstwa. Nienawidzę gdy ludzie kłamią, a sama co zrobiłam? Okłamywałam osobę, na której naprawdę mi zależało i zresztą nadal zależy. Ale tylko mi.
Wczorajszego wieczoru, gdy odważyłam się powiedzieć prawdę, Zayn stracił do mnie nie tylko zaufanie, ale także szacunek. Słowa, które padły z jego ust ukazują idealnie to co on o mnie myśli. Bezwartościowa szmata. Taka byłam. Byłam bezwartościowa dlatego nie bałam się zrobić coś strasznie głupiego. Nie bałam się przyozdobić swoich nadgarstków w malutkie kreseczki, które pokazywały to jak bardzo słaba czy bezwartościowa jestem. Każde jedno wyzwisko Zayn'a to jednak kreska. Łącznie zrobiłam ich piętnaście. Zayn nienawidzi mnie i ukazał mi to w piętnastu słowach. Tylko tyle jestem dla niego warta.
Wczorajszego wieczoru, gdy odważyłam się powiedzieć prawdę, Zayn stracił do mnie nie tylko zaufanie, ale także szacunek. Słowa, które padły z jego ust ukazują idealnie to co on o mnie myśli. Bezwartościowa szmata. Taka byłam. Byłam bezwartościowa dlatego nie bałam się zrobić coś strasznie głupiego. Nie bałam się przyozdobić swoich nadgarstków w malutkie kreseczki, które pokazywały to jak bardzo słaba czy bezwartościowa jestem. Każde jedno wyzwisko Zayn'a to jednak kreska. Łącznie zrobiłam ich piętnaście. Zayn nienawidzi mnie i ukazał mi to w piętnastu słowach. Tylko tyle jestem dla niego warta.
W tej chwili prawdopodobnie poszłabym do Harry'ego. Weszłabym do jego pokoju i rozpłakała gdy zapytałby mnie co się stało. Wtedy on podszedłby do mnie przytulił i powiedział, że zajebie Zayn'a za to co mi zrobił. Tylko, że teraz to ja zawiniłam. Teraz to ja powinnam oberwać za to co zrobiłam jemu.
~*~
- Jesteś tylko głupią laską, która myśli, że wszystko jej wolno! - następny krzyk i mocne zaciśnięcie palców na moim chudym ramieniu.
- Proszę cię nie... - wyszlochałam i spuściłam na dół głowę nie mogąc wytrzymać następnego pustego spojrzenia z jego strony.
- O co ty mnie prosisz?! Byłem z tobą szczery rozumiesz?! Powiedziałem ci niemal wszystko, a ty zachowałaś się jak kompletna szmata! - jego krzyk rósł z chwili na chwilę, a ja nie mogłam zaczerpnąć powietrza, którego teraz tak bardzo potrzebowałam.
- Ivy? - podskoczyłam wystraszona gdy ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się zdezorientowana i zobaczyłam, że przede mną stoi pani Sparks. Przyglądała się mi z zaciekawieniem jakby oglądała jakąś nową rzecz na wystawie.
- Ja - odchrząknęłam cicho. - Przepraszam - dodałam i tym razem bez patrzenia w jego stronę usiadłam na krześle jak najdalej od niego.
Mimo tego, że dziś jest sobota, pani Sparks poinformowała całą naszą klasę, że mamy dziś spotkanie grupowe ponieważ ma do nas przyłączyć nowa dziewczyna jak i chłopak. Z jednej strony byłam ciekawa kim oni są, czy może to ktoś z kim będę mogła wreszcie normalnie porozmawiać. Czy może to ktoś kto mnie zrozumie i nie będzie oceniał od samego początku.
Natomiast medal ma dwie strony prawda? A więc gdy ta pierwsza skrywała moją nadzieję, ta druga chowała w sobie lęk. Nie chodziło o to, że 'nowi' mogą mnie w jakiś sposób zniszczyć, chodziło o to, że Zayn tutaj był. Chciałam go zobaczyć, ale gdy już to się stało chciałam stąd wyjść. Uciec.
Gdy tylko weszłam do sali jego wzrok padł na mnie, a w mojej głowie rozbrzmiały jego wczorajsze słowa.
- Dobrze, a więc jak wiecie dziś do waszej klasy dołączą nowe osoby. Pewnie ciekawi was za co oni tutaj trafili, ale jak wiecie nie mogę udzielić wam takiej informacji dlatego proszę was bądźcie mili i nie osądzajcie nikogo nim nie poznacie całej prawdy - po słowach Pani Sparks drzwi od sali otwarły się, a do środka w towarzystwie pana Davida weszła dziewczyna, a tuż za nią chłopak. O mój Boże.
- Skyler? - spojrzałam na Zayn'a, który wpatrywał się w uśmiechniętą blondynkę. Ona uśmiechnęła się do niego i ruszyła w jego stronę pewnym krokiem. Brunet natomiast wstał i zaczął coś do niej mówić, ale nie na tyle głośno abym mogła usłyszeć cokolwiek.
- Proszę, proszę. A jednak to prawda. Mała Ivy wylądowała w ośrodku. Cóż za widok - oddech uwiązł mi w gardle, a serce zaczęło bić kilka razy szybciej. Poderwałam się z miejsca chcąc uciec, ale jego ręka trzymająca mój nadgarstek uniemożliwiła mi jakikolwiek ruch.
- Puść mnie - wyszeptałam i spojrzałam przerażona w jego oczy. Wyglądał tak samo jak tamtego dnia gdy zobaczyłam go pierwszy raz.
- Jeszcze sobie dziś porozmawiamy - wyszeptał do mojego ucha i puścił moją rękę uśmiechając się w moją stronę.
- Ivy? - podskoczyłam wystraszona gdy ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się zdezorientowana i zobaczyłam, że przede mną stoi pani Sparks. Przyglądała się mi z zaciekawieniem jakby oglądała jakąś nową rzecz na wystawie.
- Ja - odchrząknęłam cicho. - Przepraszam - dodałam i tym razem bez patrzenia w jego stronę usiadłam na krześle jak najdalej od niego.
Mimo tego, że dziś jest sobota, pani Sparks poinformowała całą naszą klasę, że mamy dziś spotkanie grupowe ponieważ ma do nas przyłączyć nowa dziewczyna jak i chłopak. Z jednej strony byłam ciekawa kim oni są, czy może to ktoś z kim będę mogła wreszcie normalnie porozmawiać. Czy może to ktoś kto mnie zrozumie i nie będzie oceniał od samego początku.
Natomiast medal ma dwie strony prawda? A więc gdy ta pierwsza skrywała moją nadzieję, ta druga chowała w sobie lęk. Nie chodziło o to, że 'nowi' mogą mnie w jakiś sposób zniszczyć, chodziło o to, że Zayn tutaj był. Chciałam go zobaczyć, ale gdy już to się stało chciałam stąd wyjść. Uciec.
Gdy tylko weszłam do sali jego wzrok padł na mnie, a w mojej głowie rozbrzmiały jego wczorajsze słowa.
- Dobrze, a więc jak wiecie dziś do waszej klasy dołączą nowe osoby. Pewnie ciekawi was za co oni tutaj trafili, ale jak wiecie nie mogę udzielić wam takiej informacji dlatego proszę was bądźcie mili i nie osądzajcie nikogo nim nie poznacie całej prawdy - po słowach Pani Sparks drzwi od sali otwarły się, a do środka w towarzystwie pana Davida weszła dziewczyna, a tuż za nią chłopak. O mój Boże.
- Skyler? - spojrzałam na Zayn'a, który wpatrywał się w uśmiechniętą blondynkę. Ona uśmiechnęła się do niego i ruszyła w jego stronę pewnym krokiem. Brunet natomiast wstał i zaczął coś do niej mówić, ale nie na tyle głośno abym mogła usłyszeć cokolwiek.
- Proszę, proszę. A jednak to prawda. Mała Ivy wylądowała w ośrodku. Cóż za widok - oddech uwiązł mi w gardle, a serce zaczęło bić kilka razy szybciej. Poderwałam się z miejsca chcąc uciec, ale jego ręka trzymająca mój nadgarstek uniemożliwiła mi jakikolwiek ruch.
- Puść mnie - wyszeptałam i spojrzałam przerażona w jego oczy. Wyglądał tak samo jak tamtego dnia gdy zobaczyłam go pierwszy raz.
- Jeszcze sobie dziś porozmawiamy - wyszeptał do mojego ucha i puścił moją rękę uśmiechając się w moją stronę.
~*~
Zawahałam się nad przyciśnięciem zielonej słuchawki, ale gdy pan David wyszedł z gabinetu poczułam, że muszę to zrobić. Chociaż raz w życiu muszę postąpić nie tak jak ktoś sobie tego zażyczył, a tak jak ja uważam za słuszne.
- Halo - jej głos brzmiał tak jak zawsze. Nie mogłam zidentyfikować jaki ma humor. Czy jest zła, smutna, a może wreszcie radosna.
- Mamo to ja... Ivy - odezwałam się cicho i niepewnie. Mój głos lekko drżał, a dłonie zaczęły mi się pocić.
- Czego chcesz? Wiesz, że nie mam czasu na głupoty - odparła suchym głosem. Wiedziałam, że tak będzie.
- Mamo ja... Znaczy... Simon tutaj jest - wykrztusiłam z siebie i zamknęłam oczy.
- No i co ja ci na to poradzę? Skoro tam jest to znaczy, że na to zasłużył. Jeżeli to wszystko to zajmij się wreszcie czymś pożytecznym i nie dzwoń więcej do mnie - nim zdążyłam coś odpowiedzieć usłyszałam dźwięk rozłączonego połączenia i szum świadczący o tym, że mama prawdopodobnie wyłączyła telefon.
Nie powinnam czuć się rozczarowana bo w głębi duszy czułam, że tak będzie. Wiedziałam, że nic nie będzie ją obchodzić to, że już dwie, a może nawet i trzy osoby w tym miejscu chcą mojej śmierci. Ona sama tego chce. Prawdopodobnie tak. Od zawsze byłam problemem, którego ani ona ani tata nie mogli się pozbyć, więc teraz gdy inni chcą się mnie pozbyć, nie będą im w tym przeszkadzać.
- David musisz... - odwróciłam się gwałtownie wycierając łzy z policzków gdy w wejściu ujrzałam Zayn'a.
- Emm David wyszedł do... - zaczęłam, ale zamilkłam gdy zauważyłam jak wzrok chłopaka błądzi po mojej twarzy.
- Mało interesujące - mruknął pod nosem i wycofał się z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Momentalnie zerwałam się z miejsca i wybiegłam za nim.
- Czekaj! - krzyknęłam gdy zobaczyłam, że Malik jest już na końcu korytarza. Ku mojemu zdziwieniu chłopak zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. - Zayn ja chciałam cię prze...
- Nawet nie zaczynaj - przerwał mi i westchnął zamykając oczy. - Wczoraj powiedziałem ci wszystko co miałem do powiedzenia - dodał po chwili i chciał odejść, ale szybko chwyciłam go za rękę po czym bez żadnego zastanowienia pocałowałam go.
***Zayn***
Powiedzieć, że byłem zdziwiony ruchem Ivy to mało. Byłem wprost zszokowany tym, że ta mała i nieśmiała dziewczyna pocałowała mnie na środku korytarza, gdzie każdy mógł nas zobaczyć.
Gdybym nadal nie znał prawdy pewnie oddałbym pocałunek, ale teraz nie mogłem tego zrobić. I kurwa nie chodzi o tego chuja, który gdzieś tam na nią czeka ruchając wszystko co się rusza, tylko chodzi o mnie. Nie mogłem pozwolić aby to moje uzależnienie od niej przybierało na sile ponieważ wiem, że skończę sam z butelką w ręce.
Położyłem ręce na ramionach Ivy i odsunąłem ją od siebie. Na jej policzkach widniały łzy, które pojawiły się tam z mojego powodu.
- Nic dla mnie nie znaczysz rozumiesz? Dla mnie nie istniejesz - powiedziałem pewnym głosem i ostatni raz spojrzałem w jej zszokowane oczy.
Puściłem ją i odszedłem wzdłuż korytarza przeklinając w myślach to wszystko co jej zrobiłem. Byłem osobą, która miała jej pomóc, a zamiast tego niszczę ją każdego dnia na nowo. Ona niszczy ciebie. Robimy to razem.
Z jednej strony powinienem być z niej dumny. Odważyła się przyjść do mnie i powiedzieć, że poza murami tego ośrodka ktoś na nią czeka, ale z drugiej strony jestem kurwa mać wściekły, że zrobiła to tak późno. Powiedziała mi o wszystkim wtedy gdy sam pozwoliłem sobie na szczerość i zaufanie do niej. To wszystko było bezsensu.
~*~
Stała przede mną tylko w koszuli zapiętej do połowy. Ręce miała opuszczone wzdłuż swojego ciała, co chwile przebierała nieśmiało nogami, a na jej ustach widniał nieśmiały uśmieszek. Włosy, które opadały jej na twarz spięła z tyłu wsuwkami, a resztę zostawiła rozpuszczoną. Jej oczy błyszczały i wpatrywały się we mnie z wyczekiwaniem. Była moja. Chociaż przez tą krótką chwilę, mogłem wyobrazić sobie, że Ivy należy do mnie.
- Chodź tutaj - powiedziałem, a ona ruszyła po woli w moją stronę zaplatając swoje ręce na brzuchu, przez co jej biust stał się wyraźniejszy, a guziki koszuli rozeszły się lekko. Moja Ivy usiadła na moich udach i nachyliła się nade mną wpatrując się swoimi niebieskimi oczami w moje usta. Przygryzła delikatnie dolną wargę i spojrzała w moje oczy. Wyglądała niemal perfekcyjnie, tylko, że to nie była ona. To była jej słaba kopia, która musiała mi wystarczyć.
- Mogę być lepszą Ivy - wyszeptała mi do ucha i pocałowała w policzek po czym pozwoliła, abym traktował ją tak jak Carter.
***Ivy***
Stałam przed pokojem Zayn'a, gotowa zapukać i powiedzieć mu wszystko co sobie ułożyłam w głowie, ale gdy usłyszałam kobiecy jęk dochodzący za drzwi wszystkie nadzieje opuściły moje ciało. Był tam z kimś. I właśnie wtedy to do mnie dotarło. A co jeżeli przez ten cały czas gdy coś się między nami działo Zayn nadal spotykał się z innymi dziewczynami z wiadomych powodów? Wtedy oznaczałoby to, że wystawił mnie na pośmiewisko całego ośrodka. Zrobił to specjalnie. Udawał, że coś dla niego znaczę, że jestem dla niego ważna, podczas gdy tak naprawdę niszczył mnie za moimi plecami.
- Wydaję mi się, że pokój masz gdzie indziej - odwróciłam się i zobaczyłam Simona kroczącego w moją stronę.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam bez ogródek nie czując już strachu przed jego osobą. Teraz było mi już wszystko jedno.
- Jak to co? Jestem strasznie niegrzecznym nastolatkiem - powiedział sarkastycznie i nachylił się w moją stronę, przerzucając moje włosy na lewe ramię. - Jestem strasznie niegrzecznym nastolatkiem, który zamierza cię zniszczyć tak samo jak ty zrobiłaś to mojemu bratu - dodał szeptem i ucałował mój policzek po czym odszedł wzdłuż korytarza śmiejąc się ze mnie.
-------------------------------------------------------
Hej :) A więc taaaak mam kilka spraw.
1. Komentarze- słuchajcie ja wiem, że nieraz nie chce się komentować, ale proszę was postarajcie się to robić. Znaczy wiecie jest ponad 100 obserwatorów, kilka osób informuję na Twitterze i są również anonimowi czytelnicy. A komentarzy jest z ledwością 10. Prosze was komentujcie rozdziały, piszcie co się wam podoba, a co nie. Wyrażajcie swoje opinie.
2. Za tydzień jest rozdział z perspektywy Natashy, a za dwa tygodnie powinien być z perspektywy Ivy, ale nie wiem czy dam radę go napisać z powodów osobisty. Więc gdyby miało nie być mojego rozdziału napiszę notkę informacyjną.
Dziękuję to wszystko.
Za ewentualne błędy przepraszam.
Kamila♥