czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 48

                                                       Natasha


                                                     muzyka



Wychodzę z toalety ruszając rękami, które chce wysuszyć. Kieruję się do sali, w której była matematyka, jednak przeszkadza mi w tym bolesny krzyk Ivy. Patrzę jak biegnie w moją stronę, więc marszczę brwi.
Nie wiem na czym stoi nasza przyjaźń, jednak nie wybaczyłam jej wszystkiego. Może i ja też byłam dla niej szmatą z początku, ale w życiu nie spotkałabym się z byłą Zayn'a, a ona to zrobiła. Wiem, że poszła później do dyrektora, który ją wywalił, ale to nie zmienia faktu, że widziałam ją tą szmatę Victori'ę i Harrego. Nie wyglądali na smutnych czy załamanych, więc ja swój scenariusz tamtej sytuacji mam napisany.
Jej drobne ręce lądują na moich ramionach. Dziewczyna łapie oddech a ja podnoszę jedną brew, chcąc dowiedzieć się o co jej chodzi.
-Ym wszystko okej?-pytam lekko odsuwając ją od siebie. Dziewczyna w końcu odzyskała zdolności do wyduszenia z siebie słów.
-Ha-Harry.-okej, wszystko jasne. Wywracam oczami i wymijam dziewczynę, jednak nie odchodzę zbyt daleko bo jej ręka owija się wokół mojego nadgarstka. Chwilę stoję nieruchomo, jednak kilka sekund później zdobywam się na odwrócenie się w jej stronę.
-Jebie mnie to.-syczę i uśmiecham się sztucznie. Wiem, że on znowu coś narozrabiał i Ivy chce, żebym uratowała mu dupę, ale nie tym razem.
Wyrywam się z jej uścisku i idę w stronę klasy.
-On próbował popełnić samobójstwo.-słyszę jej krzyk i staję w miejscu. Zaciskam powieki i chce iść dalej, ale nie mogę. Odwracam się ponownie i podchodzę do niej. Czuję jak moje dłonie drżą dlatego zwijam je w pięści.
-Jeśli to jakiś gówniany żart to przysięgam, że pozabijam Was.-syczę. Ivy kiwa głową i idzie przodem, prowadząc mnie do sali, w której jest Harry. Dowiedziałam się jedynie tyle, że karetka nie jest potrzebna bo chłopak wyrzygał wszystkie prochy, jednak ja nie jestem przekonana. Powinien mieć płukanie żołądka.
Wchodzimy do pokoju pielęgniarki szkolnej. Od razu rzuca mi się w oczy leżący na specjalnym łóżku brunet. Serce podchodzi mi pod gardło, jednak nie podchodzę do niego.
Ivy momentalnie stanęła u jego boku gładząc jego dłoń i mówiąc coś. A ja stałam w miejscu jak słup soli nie wiedząc co mam zrobić.
Moje myśli zakłóciła pielęgniarka, która weszła do pomieszczenia. Podeszła do Harrego i o coś pytała ale ja nie mogłam tego dosłyszeć.
Brunet w końcu złapał się za brzuch i zaczął się po nim masować. Siostra automatycznie stanęła obok niego, podając mu jedynie herbatę. Wypił łyk i dał kubek Ivy, która odłożyła go na stolik. Nasze spojrzenia trafiły na siebie a ona uśmiechnęła się jakby chciała dodać mi otuchy. Ja przecząco pokręciłam głową i wyszłam z gabinetu.

   Jest godzina 20:17 a ja siedzę w bibliotece i myślę nad tym jak paskudnie się zachowałam wychodząc z gabinetu. Wiem, że ja i Harry nie mamy przyszłości, i wiem, że nie będziemy razem, ale mogłam tam podejść i powiedzieć, że nie zostanie sam, że zawsze może na mnie liczyć, powinnam to powiedzieć, ale skłamałabym. Harry to świnia, która okłamywała mnie przez naprawdę długi okres czasu i gdyby nie Ivy przy jego boku zostałby tu sam, zresztą jak ja.
Wiem, że moje myśli nie są w porządku, ale one są i nie potrafię się ich pozbyć.
Wycieram jedną pojedynczą łzę, która spływa po moim policzku i wstaję z niewygodnego krzesła. Chce iść do pokoju i położyć się spać, bo sen jest tym czego teraz potrzebuje.
Dochodzę do schodów, które prowadzą na moje piętro, kiedy na drodze staje mi ten chłopak, którego kilka dni wcześniej pobił Harry. Jego twarz jest sina i widzę, że ma rękę w gipsie. Przyglądam mu się i zastanawiam co takie zrobił.
-Twój chłopak jest popieprzony, a to ja tu trafiłem za podpalenie domu sąsiadów.-marszczę brwi nie rozumiejąc do końca jego słów.
-To nie jest mój chłopak.-burczę i naprawdę chciałabym powiedzieć, że to jest mój chłopak.
-Przestań pieprzyć.-krzyczy a ja podnoszę brwi.
-Nie drzyj się na mnie jeśli nie chcesz mieć połamanych nóg aż po dupę.-podchodzę bliżej niego i czuję się naprawdę pewna siebie, kiedy mnie przeprasza.-Teraz powiedz grzecznie o chuj Ci chodzi.-mówię krzyżując dłonie na piersi.
-Chciałem się z Tobą umówić.-przygryzam wargę, aby ukryć głupi uśmiech.-Zapytałem się Styles'a o to czy jesteś wolna bo chce być z Tobą a on mi wpieprzył.-śmieje się głośno, chociaż wiem, że nie powinnam. Uspokajam się w momencie, w którym łzy zaczynając spadać z oczu, a ja nie mam siły już się śmiać.
-Przykro mi.-mówię łagodnie kładąc dłoń na jego ramieniu.-Ale następnym razem trzymaj się od niego z daleka.-ostrzegam bo naprawdę byłoby szkoda gdyby Harry go sprał na kwaśne jabłko.
-Właśnie to mam zamiar zrobić.-burczy i odchodzi, zostawiając mnie z głupim uśmiechem.
Wiem, że powinnam być wściekła, jednak rozmowa z poobijanym chłopakiem poprawiła mi humor. Harry od zawsze był cholernym zazdrośnikiem.
Biorę głęboki wdech zawracając i kierując się do pokoju pielęgniarki. Wiem, że brunet nadal tam siedzi.
Pukam kilka razy, jednak kiedy nie otwiera mi nikt postanawiam wejść sama. Otwieram po cichu drzwi i zatrzymuje się w pół kroku, kiedy słyszę głos Ivy, Zayn'a i Harrego, mieszające się. Wsłuchuje się, chcąc usłyszeć jak najwięcej.
-Twój cholerny plan Zayn wcale nie działa.-po głosie bruneta stwierdzam, że wcale nie czuje się źle.
-Owszem, ale fajnie było patrzeć na to jak łykasz zwykłe witaminy, aby pielęgniarka musiała ratować Ci tyłek.-Mulat wybucha śmiechem, jednak milczy, kiedy Ivy zaczyna mówić. Jestem pewna, że spija każde jej słowo, a wieczorami podnieca się do jej głosu, wyobrażając sobie jak stęka koło niego.
-Przyjdzie jutro zobaczycie. A Ty masz w tym czasie leżeć i udawać, że jesteś chory jak diabli.
-Ivy Ty chyba nienormalna jesteś. To łóżko spłaszczyło moją dupę.-jęczy a ja wybucham śmiechem. Wiem, że już wiedzą o mojej obecności, więc wychodzę im na przeciw.
Zaskoczenie jakie maluje się na ich twarzach jest komiczne. Oni myśleli, że nie dowiem się o ich gównianym planie? Jak nie teraz to później, czy oni są aż tacy głupi?
Kręcę głową i plącze dłonie na piersi. Nie jestem zła bo ile musieli dać z siebie wysiłku, ale zamiast tworzyć jakieś teatrzyki, które i tak nie zmienią nic, powinni przyjść i pogadać, abym mogła się ich pozbyć mówiąc "spierdalać".
-I po co to wszystko?-uśmiech schodzi z moich ust, razem z pytaniem.
-Żebyś zechciała tylko ze mną porozmawiać.-mówi Harry a ja wydymam wargi kiwając głową.
-O czym? Victorii? Czy o tym jak mnie dla niej zlałeś, kiedy prawie zemdlałam przed budynkiem? A może o tym, że pobiłeś tego chłopca bo chciał się ze mną umówić? Cholera, czy o tym, że uderzyłeś mnie?!-mówię i teraz wcale nie jest mi do śmiechu. Mój żołądek plącze się w dziwaczny węzeł.
Brunet wstaje z łóżka i chce do mnie podejść, ale drogę tarasuje mu Zayn.
-Uderzyłeś ją?-wiem, że ich relację i tak są chujowe, ale nie chce, żeby przed moim wyjściem stąd, któryś z nich zabił drugiego.
-Pchnął mnie.-burczę i staję za Zayn'em odciągając go za czarny sweter. Plączę nasze palce i ściskam dłoń Zayn'a, tak jakby to miało go uspokoić a mi dodać odwagi.
-To nie zmienia faktu, że zemdlałaś!-krzyczy, ale ja zatykam mu usta palcem. Za dużo gada, zdecydowanie.
-Żyje, jestem cała, więc jest okej, tak?-uśmiecham się, a Zayn jedynie ściska mocniej moją dłoń. Naprawdę się cieszę, że znowu mam go przy sobie.-Zostawcie nas samych.-proszę i wiem, że wywołuje zdziwienie u całej trójki. Zayn patrzy na mnie a później na Harrego, jakby chciał go ostrzec.-Pięć minut i możesz po mnie przyjść, dobrze?-skinął głową i wyszedł. Zaraz za nim poczłapała Ivy, która wyglądała na szczęśliwą. Chciałabym aby ułożyło się jej i Mulatowi, ale jego osobowość jest strasznie skomplikowana, tak samo jak Styles'a. Zayn nie mówi tego co myśli a później obwinia się o to. Dla niego trzeba cierpliwości, a Ivy jej nie ma.
Ale w końcu, przeciwieństwa się przyciągają.
Biorę głęboki wdech i spoglądam na bruneta. Ma na sobie zwykłe dresy i biały podkoszulek. Wygląda idealnie, kiedy jest nieogarnięty.
-Masz pięć minut, więc się sprężaj.-informuje go.
-Kocham Cię Natasha.-wsysam powietrze na jego wyznanie i walczę ze sobą, aby się nie rozpłakać.
-Nie wierzę Ci.-burczę i przygryzam wargę.
-Nie musisz, ale ja wiem co czuję. Myślisz, że po co ten cały teatrzyk?-spuszczam wzrok na jego szyję i widzę ten łańcuszek kluczyk, który mi dał a ja mu go oddałam.
Podchodzę do niego bliżej niż powinnam, przykładając dłonie na jego policzki. Przejeżdżam kciukiem po jego ustach i przypominam sobie jak mnie całowały, ale również to, że wiele razy mnie okłamywały. Patrzę w jego oczy i uśmiecham się, kiedy ponownie mogę przyjrzeć się ich zieleni. Kocham je. Delikatnie dotykam miejsca w policzku, w którym jest jeden z jego dołeczków. Pamiętam je. Przejeżdżam palcami po jego włosach i widzę jak Harry zamyka oczy. Włosy urosły, są dłuższe niż zazwyczaj, ale podobają mi się. Zakręcam jeden kosmyk na palcu i ciągnę. Zielonooki stęka a ja przypominam sobie ile razy to robił podczas seksu. Uwielbiałam się z nim kochać, dlatego, że był blisko. Mogłam go dotykać, sprawiać, że czuje się dobrze, mogłam to robić w sposób jaki tylko chciałam. Ale już nie mogę.
Kładę dłonie na jego klatce piersiowej i podciągam jego podkoszulek. Widzę dużego motylka, dwie jaskółki, jakieś zielsko na poziomie jego bioder. Na dłoniach ma drobne tatuaże, ale mi podoba się najbardziej krzyżyk i kłódka.
Przypominam sobie jego słowa sprzed kilku tygodni.

"Chciałem zrobić ten tatuaż na sercu, ale czasem mam wrażenie, że go po prostu nie mam, więc zrobiłem tutaj. Teraz chce abyś wiedziała, że ten kluczyk, który masz jest kluczem do mojego serca Natasho"

A potem słyszę w głowie jego błaganie.

"Proszę nie złam mojego serca. Jesteś jedyną osobą dla, której ono bije"

-Nie powinnam była się z Tobie zakochać.-mówię szeptem. Jego różowe usta lekko się rozchylają a ja mam tak ogromną ochotę go pocałować.-Mówiłeś od początku, że nie potrafisz kochać, ale kłamałeś.-uśmiecham się i czuję lekką ulgę na sercu. Nie ważne co się stało między nami wspomnienia nigdy mnie nie opuszczą. Harry jest cudowny a jego przyszła prawdziwa dziewczyna będzie miała szczęście, które mnie nie było dane.-Ty nie potrafisz kochać mnie.-chłopak zamyka oczy, jakby nie mógł spojrzeć na mnie, ale nie mam mu tego za złe. Nie ważne co ludzie będą o nim mówić, nie ważne jaką etykietkę mu przyczepią, Harry był jedną z trzech osób, które dały mi oparcie i szczęście, które było iluzją, ale było. Pomógł mi przeżyć tutaj bez robienia sporych głupot, dał mi wiele, i jestem mu za to wdzięczna. Dzięki niemu mogłam przejść przez piekło, które tutaj było jest i będzie. Dzięki niemu nauczyłam się kochać, być odważną a przede wszystkim nie bać się ufać ludziom. Jest niesamowitym człowiekiem i nie ważne jak bardzo chce mieć go dla siebie, to i tak on mi się wymsknie za każdym razem.
-Kocham Cię.-jego płaczliwy ton uderza prosto w moje serce. Podnoszę jego brodę tak aby na mnie spojrzał. Otwiera oczy i uchyla lekko usta, jednak tym razem wiem, że chce je pocałować.
Staję na palcach i delikatnie je muskam. Kiedy chce się odsunąć duża dłoń bruneta przyciska mnie do siebie. Nasze policzki, które się stykają, są mokre i wiem, że Harry płacze. Boli mnie serce tak bardzo, że ja również zaczynam to robić. Wtapiam dłonie w jego długie włosy i przyciągam go najbliżej jak mogłam. Nasz pocałunek jest ostatnim i wiem o tym, jednak nie mogę się z tym pogodzić. Kiedy stoję tu i czuję jego miękkie usta na swoich, jego język, który daje mi przyjemność, co chwile przejeżdżając po mojej wardze, wiem, że to jedyne co mogę mu dać na tą chwilę i to mnie boli, bo chciałabym móc całować go każdego dnia.
Odsuwamy się od siebie w momencie, w którym brakuje nam oddechu. Policzki Harrego są czerwone tak jak oczy. Łzy spadając z naszych oczu, przez co lekko się uśmiecham. Kładę dłonie na jego policzkach i ścieram łzy, chłopak ponawia mój ruch.
-Nie płacz.-proszę.
-Ty też.-odpowiada mi, a na jego policzki spada kolejne morze łez.
-Uspokój się, hej.-delikatnie gładzę jego policzki, i choć czuję pod poduszkami palców łzy, nie przeszkadzają mi one.
Ciężko jest patrzeć na zwykle twardego chłopaka, którego kocham a on stoi przede mną i płacze. To nie w porządku.
-Nie mogę się uspokoić.-szlocha tak mocno, że zaczynam się bać, o to czy nie zacznie się dusić. Każę mu usiąść na łóżku a ja siadam obok niego. Chłopak kładzie się na moich kolanach i prosi, abym gładziła jego włosy. Robię to przez co jego oddech przestaje być taki ostry a łzy już nie wypływają.-Kocham cię, naprawdę.-patrzę na niego i lekko kiwam głową.
-Nie możesz kochać dwóch osób w tym samym czasie.-informuje go.-Kochasz Victorię i dobrze o tym wiemy i to jest w porządku bo teraz już wiesz sam, że masz serce.-mówię szeptem, jakbym bała się, że ta chwila może pęknąć. Chce go zapamiętać jak najlepiej, bo za miesiąc wychodzę i wiem, że go nie spotkam.
-J-ja chciałbym przestać, ale nie mogę.-kiwam głową mówiąc, że rozumiem, chociaż tak nie jest. Od początku, kiedy zobaczyłam ich razem, wiedziałam, że Harry ją kocha, jednak chciałabym usłyszeć, że to nie prawda, ale po co się łudzić?
-W porządku.-przełykam bolesną gulę w gardle.-Na mnie już czas.
-Nie, proszę.-mówi a ja nie wytrzymując zaczynam płakać jeszcze bardziej niż wcześniej.
-Będziemy się widywać na stołówkach, przerwach.-schodzę z łóżka.-Proszę nie bij już nikogo, przeze mnie.-proszę i wychodzę nie odwracając się za siebie.
Na korytarzu widzę Zayn'a i Ivy, którzy siedzą od siebie z dala i prycham śmiechem przez łzy.
-Jesteście pojebani.-mówię wycierając łzy. Zauważam jeszcze jak Ivy biegnie do pokoju, w którym jest Harry.
Wchodzę do pokoju i zamykam go na klucz. Żałosny płacz i krzyk, dopiero teraz wydostaje się z moich ust. Ta konfrontacja kosztowała mnie naprawdę dużo wytrzymałości, dlatego teraz czuję się jak wypompowany balon. To za dużo jak na mnie, nikt nie zasługuje na takie historie. Romeo i Julia przy mnie i Harrym to małe miki, bo u nas największą trucizną było kłamstwo.
Zwijam się w kłębek i w momencie, w którym chce iść spać ktoś wali do drzwi.
-Otwieraj.-słyszę Zayn'a. Wstaję nadal szlochając i otwieram mu drzwi, a sama ponownie się kładę. Słyszę jak zamek brzęczy co oznacza, że drzwi zostały zamknięte. Zamykam oczy i przysuwam się bliżej zimnej ściany.
Czuję jak łóżko się ugina a po chwili moje ciało jest w gorącym uścisku Zayn'a. Chłopak przykrywa nas kołdrą i zaczyna śpiewać do mojego ucha.
-Kocham Cię Zayn, jesteś najlepszym przyjacielem na świecie.-mówię odwracając się do niego przodem. Wtulam się w jego klatkę piersiową ciągle drżąc.
-A ja kocham Ciebie, najlepsza przyjaciółko na świecie.-całuje moje czoło i kontynuuje śpiew.
Usypiam pod wpływem jego głębokiego, uspokajającego głosu.

-----------------------------------------------------------------------------
Historia Harrego i Natashy zmierza w dość dziwnym kierunku, i chociaż ja sama chciałabym ich pogodzić no to się nie da! Te łobuzy ciągle się kłócą.
Jak wiecie Nat wychodzi z ośrodka za miesiąc, więc mam już plan na rozegranie tego wszystkiego ^^
Dzisiejszy rozdział strasznie mi się podoba bo kocham takie wyciskacze łez a wydaje mi się, że właśnie one trafiły do rozdziału ;'(
Planuje, aby postać Niall'a pojawiała się częściej, bo on też troszkę zamiesza w życiu Nat i Harrego, cóż jeszcze bardziej namiesza :D
Liczę na Wasze komentarze, bo cholera! One powodują, że chce dodawać dalsze rozdziały!
kogo shippujecie?
NATRRY -Natasha i Harry
NATLLY -Natasha i Niall :D
ps. Waleczna Ivy wywaliła Victorię z ośrodka, ale od razu mówię, że ona pojawi się jeszcze nie raz. Siostra Niall'a w końcu XD
Zapraszam Was na mojego bloga  BLOG
A tak ogólnie to kto już zaczął ferie? U mnie są dopiero 16 lutego >.<
KOCHAM WAAAAS
BUZI.

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 47

***Ivy***

Bolało mnie to co widziałam, ale mimo wszystko nie mogłam oderwać wzroku od dziewczyny, która z wielkim zaangażowaniem i ochotą sprawiała przyjemność chłopakowi, na którym zależało mi bardziej niż na samej sobie.
Nikt z otaczających ich osób nie zdawał sobie sprawy, że ktoś wszedł do środka i obserwuje to co wyprawia dwójka stojąca na środku pokoju. 
Moje oczy spokojnie kierowały się za ręką blondynki, kiedy ta położyła ją na kroczu Zayn'a, a wtedy on otworzył oczy i spojrzał przed siebie. Wprost na mnie. 
Po chwili otaczający ich ludzie odwrócili swoje głowy patrząc się na mnie i tylko jeden z zebranych uczniów ośrodka zaczął się śmiać.
- Proszę, proszę kogo my tu mamy - Natasha założyła ręce na piersi i spoglądała na mnie z cwanym uśmiechem i pewnością siebie.
- Ja... Przepraszam - powiedziałam cicho i chciałam wyjść z salonu, ale ktoś kto akurat wchodził do środka skutecznie mnie zatrzymał. 
Wystarczyło abym poczuła dotyk jego dłoni na swoich ramionach, a już cała się trzęsłam i miałam ochotę płakać tylko, że... Nie mogłam tego zrobić. Nie mogłam dać im wszystkim satysfakcji, którą pozwoliłam im odczuwać już nie raz. 
Podniosłam głowę i moje oczy napotkały spojrzenie Simona, a jego ręce mocniej zacisnęły się na moich chudych ramionach. Byłam pewna, że zostaną mi po tym uścisku siniaki, które będę mogła zaliczyć do swojej kolekcji.
- O Ivy skarbie, nie spodziewałem się ciebie tutaj - chłopak wszedł do środka zamykając za sobą drzwi tym samym zmuszając mnie abym zrobiła kilka kroków w tył. 
- Proszę wypuść mnie - wyszeptałam i spojrzałam mu prosto w oczy czując jak łzy, które z całych sił powstrzymywałam starały się wypłynąć na wierzch. 
- Ale kochanie, dlaczego? Zabawa się przecież dopiero zaczyna - jedna ręka Simona znalazła się na mojej talii i chłopak popchnął mnie do przodu zaprowadzając do kółka widocznie rozbawionych osób. 
Nie znałam stamtąd prawie nikogo. Wiedziałam, że razem chodzimy na zajęcia, aczkolwiek nigdy nie interesowało mnie to jak mają na imię. 
Spanikowana zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu szukając czegoś co mogłoby mi posłużyć jako broń w razie gdybym musiała się bronić. 
Zamiast czegoś do obrony zauważyłam, że na kanapie, na której ostatnio dość często siedziałam z Harrym leżały woreczki z białym proszkiem jak i tabletki, podobne do tych, które miałam schowane w swoim pokoju. 
- Co jest księżniczko? Nie udawaj takiej zdziwionej - zamknęłam oczy słysząc głos Zayn'a. Mimo, że to on do mnie mówił to... Nie brzmiał jak on. Wydawał się jakiś przygnębiony i radosny zarazem co całkowicie nie miało sensu. 
Otwarłam powoli oczy i spojrzałam na niego nagle rozumiejąc wszystko. On jest naćpany. Jego oczy, w których tonęłam za każdym razem gdy w nie spojrzałam w tej chwili zaczęły mnie przerażać. To nie był mój Zayn.
Gdy chłopak zrobił kilka kroków w moją stronę miałam ochotę się cofnąć i uciec, ale ręka Simona skutecznie mi to uniemożliwiła. Mogłam jedynie stać w miejscu i udawać, że wcale się nie boję, że nie czuję tych wszystkich spojrzeń na sobie. 
- Puść ją - powiedział Zayn gdy był dostatecznie blisko mnie abym mogła przestraszyć się jeszcze bardziej. 
- Proszę Zayn... Proszę pozwól mi wyjść - powiedziałam cicho i spuściłam głowę na dół nie mając na tyle odwagi, aby spojrzeć na jego twarz, a tym bardziej w jego oczy.
- Podczas naszej ostatniej rozmowy byłaś bardziej odważna - Simon odsunął się na bok dzięki czemu Zayn mógł spokojnie okrążyć moją osobę. 
- Przepraszam ja... Ja nie miałam na myśli tego co powiedziałam - wyszeptałam na tyle głośno aby on to usłyszał. Nie chciałam aby ktokolwiek inny wiedział o sytuacji, która między nami miała miejsce. Nie potrzebowaliśmy widowni, która mogłabym wysłuchać naszych wzajemnych oskarżeń, ale wiedziałam, że dzisiaj każdy dowie się jak bardzo Zayn namieszał w moim życiu. 
- A szkoda bo ja miałem. Pamiętasz co powiedziałem prawda? - zapytał, a potem zaśmiał się gdy zadrżałam pod wpływem jego dotyku na moim policzku. To tylko zabawa kochanie. Głupia gierka mająca na celu przelecenie ciebie. Jego słowa wypowiedziane tamtej cholernej nocy bolały mnie coraz bardziej za każdym razem gdy tylko sobie o nich przypominałam. 
Nie wiem co mną kierowało, ale odwróciłam się od niego i skierowałam w stronę drzwi. Byłam głupia myśląc, że chłopak pozwoli mi tak po prostu wyjść. 
Gdy wystarczyło tylko nacisnąć klamkę aby uciec od nich wszystkich, Zayn chwycił moją rękę, gwałtownie mnie odwracając i popychając na drewniane drzwi przez co uderzyłam biodrem w klamkę. Cichy jęk opuścił moje usta, ale Malik całkowicie się tym nie przejmując przycisnął swoje ciało do mojego przez co naparłam mocniej na klamkę. 
- Wiesz, że jesteś tylko małą nic nie wartą dziwką prawda? - zapytał cicho i spojrzał mi w oczy. Nie mogłam odwrócić spojrzenia. Mogłam tylko wpatrywać się w tego anioła, który miał na celu zniszczenie mnie. - Dobrze, że James cię zerżnął przynajmniej odkryłaś swoje przeznaczenie księżniczko - na jego słowa wszyscy znajdujący się za nami zaśmiali się.
W moich oczach pojawiły się łzy, które po moim mrugnięciu potoczyły się po moich policzkach. 
- Zayn puść ją - tuż za chłopakiem pojawiła się Natasha, która przyglądała się mi z przerażeniem jak i troską wypisaną na twarzy. - Słyszałeś? Puść ją! - dziewczyna chwyciła Zayn'a za ramiona i odciągnęła go ode mnie. 
- Nienawidzę cię - wyszeptałam i odwróciłam się naciskając klamkę, która niestety nie ustąpiła. Spróbowałam jeszcze raz i tym razem pod naporem silnej dłoni Zayn'a drzwi otwarły się, a ja mogłam uciec z płaczem jak najdalej od nich. 
***
Stanęłam w łazience przed lustrem i podciągnęłam koszulkę do góry spoglądając w odbiciu na lekko spuchnięte i zaczerwienione miejsce na moim biodrze. Przejechałam po nim delikatnie palcami i skrzywiłam się lekko czując jak kłucie rozprzestrzenia się po moim ciele. 
- Ivy słu... - szybko opuściłam koszulkę gdy drzwi od łazienki otwarły się, a do środka zajrzał Harry. - Co to było? - zapytał i wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
- Harry to damska łazienka - powiedziałam i starałam się lekko uśmiechnąć, ale zamiast tego na mojej twarzy pojawił się jakiś grymas na pewno nie podobny do uśmiechu. - Chciałeś coś? Mówiłam, że za chwilę przyjdę - dodałam i odwróciłam się w stronę umywalki, odkręcając wodę.
- Pokaż - brunet stanął tuż za mną, ale nie na tyle blisko abym czuła się jakoś niekomfortowo w jego obecności. 
- Harry to nic takiego - próbowałam go zbyć, ale on bez żadnych ceregieli chwycił róg mojej bluzki i podwinął ją lekko do góry odsłaniając moje prawe biodro. 
- Ktoś cię uderzył? - zapytał i przejechał delikatnie palcami po świeżym śladzie. Delikatnie, ale stanowczo poprawiłam swoją koszulkę dając mu tym samym do zrozumienia, że ma mnie puścić. 
- Sama się uderzyłam - odpowiedziałam i spojrzałam na niego. - Naprawdę. Wpadłam na klamkę - dodałam. Właściwie to prawie nie skłamałam. Wpadłam na klamkę, a to że ktoś mi w tym pomógł mogłam zachować dla siebie. 
- Myślisz, że uwierzę, że sama na nią wpadłaś? Proszę cię Ivy może i jesteś niezdarna, ale nie aż tak - ominęłam Harry'ego i ignorując jego słowa wyszłam z łazienki kierując się do kuchni. - Ivy mówię do ciebie!
- A ja cię ignoruję - odpyskowałam i mogłam sobie wyobrazić jak Harry przewraca swoimi oczami.
Nie minęło dużo czasu, a Harry pojawił się tuż obok mnie i chwycił moją dłoń ściskając ją lekko.
- Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć - powiedział i otwarł przede mną drzwi od stołówki. 
- To działa w obie strony - odparłam i usiadłam na krześle w kuchni przyciągając do siebie reklamówkę marchewek, które miałam obrać na dzisiejszy obiad. 
- Nie rozumiem o co ci chodzi - Harry odwrócił się do mnie plecami i zaczął układać na blacie talerze, które musiał umyć. 
- Oczywiście, że rozumiesz o co mi chodzi - mimo lekkiego hałasu panującego na stołówce przez osoby, które tam sprzątały usłyszałam ciche westchnienie uciekające z ust bruneta. 
- Nie wiem już co mam robić Ivy - powiedział po chwili i odwrócił się do mnie twarzą wycierając dłonie w ścierkę. 
Odłożyłam mały nożyk na stole i przysunęłam do siebie drugie krzesło dając tym samym znak, że Harry ma na nim usiąść. 
- Rozmawiałeś z nią? - zapytałam.
- Próbowałem. Tylko raz wyszła z pokoju i kazała mi się zamknąć bo próbowała się uczyć.
Ostatnio zbliżyliśmy się z Harrym do siebie i widok jego przygnębionego i smutnego sprawiał, że miałam ochotę go przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze nawet jeżeli to jedno wielkie kłamstwo. 
- Musisz dać jej trochę czasu Harry. Nieważne co Natasha powie i tak każdy z nas wie, że ona cię kocha i tego nikt nie zmieni.
- Zmieni - odpowiedział, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. - Niall. Albo jebany Zayn.
Otwarłam usta chcąc coś powiedzieć, ale nie miałam pojęcia co. Chciałam wierzyć, że Harry się myli. Chciałam mieć nadzieję, że może Zayn jednak woli mnie. Marzenie ściętej głowy.
- O kurwa Ivy przepraszam - Styles chyba zorientował się, że jego słowa mogły mnie trochę zaboleć. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i pokręciłam głową.
- Nie musisz mnie przepraszać. Między mną, a Zayn'em nic nie było i nic nie będzie. 
 ***
Zmęczona wspinałam się po schodach kierując się w stronę swojego ukochanego łóżka. Byłam wprost wykończona całym tym dniem. Nie tyle zmęczyła mnie praca, a myśli, które nie chciały opuścić mojej głowy.
Cały czas analizowałam to co zobaczyłam rano w salonie. Dlaczego było tam tyle ludzi? Dlaczego Zayn całował tą dziewczynę? Dlaczego oni wszyscy na nich patrzyli? Tyle pytań, a ani jednej odpowiedzi. 
Tylko czy ja je chciałam poznać? Byłam na to gotowa? Nie miałam przecież zielonego pojęcia czego mogę się dowiedzieć, a niektóre słowa mogą sprawić, że moje serce roztrzaska się jeszcze bardziej. 
Gubiłam się w tych wszystkich uczuciach. Gubiłam się sama w sobie. Nie rozumiałam dlaczego tak bardzo zależało mi na Zaynie i dlaczego bolał mnie fakt, że pocałował inną dziewczynę. To wszystko się we mnie mieszało, każda jedna sprzeczna emocja mieszała się z jednym dobrym wspomnieniem zacierając chociażby najmniejszy ślad szczęścia. To było chore. 
Wyciągnęłam klucz z kieszeni i otwarłam pokój od razu do niego wchodząc. Oparłam czoło o drzwi i westchnęłam po czym odwróciłam się, a oddech uwiązł mi w gardle. Moje oczy zrobiły się dwa razy większe, a serce zaczęło bić szybciej ze strachu. 
Księżyc, który wpuszczał do pokoju chociaż trochę światła oświetlił śpiącą na łóżku postać przez co lekko się uśmiechnęłam. Zrobiłam kilka kroków naprzód zauważając pewną zmianę jaka zaszła w moim pokoju. 
Na ścianie tuż obok łóżka wisiały lampki świąteczne, które zostały przyczepione na malutkie gwoździki, których prawie nie było widać. 
Nie mogąc się powstrzymać włożyłam wtyczkę do kontaktu oświetlając pokój kolorowymi światełkami. Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech, a potem zaskoczenie gdy ujrzałam stojącą w rogu pokoju choinkę. Zwykłą, sztuczną, przyozdobioną srebrnymi bombkami i łańcuchami. 
Spojrzałam na Zayn'a i po prostu się rozpłakałam. Czułam gdzieś w głębi siebie, że on za tym wszystkim stał. Czułam, że to właśnie ten chodzący ideał postarał się abym czuła choć odrobinę namiastki świąt. 
Podeszłam po cichu do łóżka i dotknęłam policzka chłopaka, przez co jęknął cicho i położył swoją dłoń na mojej. 
- Dziękuję - wyszeptałam i delikatnie zabrałam swoją rękę. Usiadłam na drugim łóżku i znów się uśmiechnęłam patrząc na świecące lampki. Chyba cię kocham. 
-----------------------------------------------------------------------------
Doooobra. Wstyd mi za ten rozdział. Nie wyszedł tak jakbym sobie życzyła, nie wnosi nic nowego do opowiadania i to chyba tyle ode mnie.
Życzę wam powodzenia na jutro!
Przepraszam za ewentualne błędy
P.S. Zapraszam na mojego innego bloga! Jest już 1 rozdział. BLOG
Kamila♥