niedziela, 31 sierpnia 2014

Upsss

Czeeeść. Tutaj Kamila. Mam mały problem przez co dziś rozdziału niestety nie będzie, za co bardzo was PRZEPRASZAM. Obiecuję wam, że za tydzień na pewno się pojawi nawet jakbym miała siedzieć w nocy przed komputerem.
Życzę wam miłego rozpoczęcia roku :) (mam ochotę usiąść w kącie i płakać z powodu końca wolności)
Zapowiedź:

'- Byłem w szpitalu dla czubków'

'Tak bardzo go pragnęłam, ale wiedziałam, że to nie ma znaczenia.'

'Coś mnie zabolało i od razu w mojej głowie rozbłysła czerwona lampka informująca mnie, że coś jest nie tak.' 

'- Tak bardzo cię przepraszam.'

środa, 27 sierpnia 2014

Prośba :)

Misie założyłam nowego bloga. :D
Dlatego piszę do Was z prośbą, abyście go zaobserwowali, i skomentowali.;) Bardzo mi na tym zależy a wiem, że na Was zawsze mogę liczyć!
http://dangerous-life-darling.blogspot.com/
ZAPRASZAM! <3

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 38

                                                           *Natasha*
                                                         tło muzyczne

Okryłam swoje zziębnięte ciało ciepłą kołdrą. Nie miałam zamiaru płakać, chociaż naprawdę miałam na to wielką ochotę. Ale jedyne pytanie jakie sunęło mi się na myśl to po co? I tak on sobie to oleje mówiąc, że mnie kocha, jednak później znowu będziemy przechodzić przez tą beznadziejną fazę kłótni.
Przygryzłam łapczywie wargę, zdając sobie sprawę, że może to ja chciałam przyśpieszyć to wszystko, może to ja na siłę związałam się z Harrym, kiedy jego podniecała wolność?
"Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejść.." słowa mojej babci rozbębniły w mojej głowie. Jak mam się do nich odnieść, kiedy ja nie chce pozwolić Harremu odejść. Nie dam sobie rady bez jego osoby, chociaż czasem potrzebuję przestrzeni.
Zatrzęsłam się lekko, kiedy zimny wzrok Harrego powędrował na mnie. Zamrugałam kilka razy powiekami, nie wiedząc jakim cudem chłopak, w tak cichy sposób dostał się do pokoju.
Brunet nonszalancko podszedł do łóżka, po czym wziął poduszkę i koc, nie musiałam pytać, ponieważ wiedziałam, że zamierza spać na kanapie. Zamknęłam oczy kiedy chłopak zamknął z hukiem drzwi. Delikatnie ułożyłam swoje ciało na łóżku, zamknęłam oczy i poszłam spać.

  Ciepły promień jakimś cudem zdołał się przebić przez grubą warstwę ciemnych chmur. Zamrugałam kilka razy budząc się z krainy snów. Delikatnie wystawiłam swoje bose stopy poza kołdrę, po czym przetarłam oczy, a palcami rozczesałam włosy. Wyszłam spod kołdry całkowicie, kierując się w stronę ciuchów, które znajdowały się w szafce. Wybrałam gruby niebieski sweter i zwykłe leginsy. Ruszyłam do łazienki, gdzie odprawiłam poranną toaletkę, umyłam zęby i związałam włosy w koka. Następnie skierowałam się w stronę pokoju babci, aby zobaczyć czy wczoraj wróciła. Ku mojemu zaskoczeniu kobiety nie było w pokoju. Z myślą, iż jest na dole tam też poszłam. Jednak poza śpiącym na kanapie Harrym nie zobaczyłam nikogo innego.
Słysząc warkot mojego żołądka skierowałam się w kierunku lodówki z, której wyjęłam jedynie serek. Harry jest na tyle duży, że sam umiałby sobie zrobić głupią jajecznice.
Usiadłam przy tym samym ogromnym stole po czym zaczęłam jeść. Już miałam skończyć serek, kiedy usłyszałam głośne pukanie. Przewróciłam oczami, po czym skierowałam się w stronę drzwi. Nie mogąc się powstrzymać odwróciłam głowę w stronę Harrego. Nie spał. Przygryzłam wargę, i otworzyłam drzwi.
Moje serce o mało nie wyskoczyło z klatki piersiowej, kiedy zobaczyłam jego w towarzystwie buni.
-Kochanie, proszę Cię musisz nas wysłuchać... -babcia odparła wchodząc do środka, on jednak został na zewnątrz.
Chciałam krzyczeć na nią, przecież obiecała, że go tu nie przyprowadzi, obiecała! A on teraz stoi przede mną i ma uśmiech na twarzy! Ten skurwysyn ma uśmiech na tej jego popierdolonej japie! A ja nie mogłam powiedzieć nic, żadne nawet najmniejsze podniesienie głosu nie chciało opuścić moich ust.
-Natasha.-moje imię opuściło jego usta, co przelało kielich goryczy. Złapałam łapczywie powietrze, po czym zwinęłam prawą dłoń w pięść, zamachnęłam się tak mocno jak tylko potrafiłam, uderzając w jego twarz. Mężczyzna przykucnął pewnie z bólu, a koło mojej osoby w sekundzie stanął Harry i Babcia.
-Natasha co Ty dziewczyno wyrabiasz!-krzyknęła podbiegając do niego. Delikatnie odsłoniła jego dużą rękę, na której było dużo krwi. Dopiero wtedy spojrzałam na swoją dłoń. Na niej też znajdowała się czerwona ciecz.
-Wejdź do domu.-skierowała w jego stronę.
-Nie, jeśli on wejdzie ja wychodzę.-odparłam. Nie mogłam na niego patrzeć, nie mogłam wybaczyć mu tych wszystkich sytuacji w, których go potrzebowałam a on nie potrzebował niczego innego tylko wódki. Tak bardzo go nienawidziłam, że miałam ochotę uderzać pięścią w jego twarz dotąd, do póki nie umarłby albo dotąd, do kiedy policja by mnie od niego nie odciągnęła.
-Nie żartuj sobie ze mnie.-babcia się zaśmiała jednak za moment z powrotem była poważna.
-Obiecałaś.-warknęłam.-Jak zawsze, wszyscy mnie zawodzą!-odwróciłam wzrok, aby tylko nie widział jak łzy spadają z moich oczu. Jak najszybciej wbiegłam do pokoju zamykając go. Chodziłam w kółko jak struta nie mogąc uwierzyć, że kilka sekund temu widziałam go. Patrzył na mnie i wypowiedział moje imię!
Klęłam jak szewc, chociaż miałam ochotę wszystko dookoła rozwalić. Nie mogłam zapanować nad łzami, a najgorsze jest to, że nie mogłam złapać oddechu. Złapałam się za gardło jakby to miało mi pomóc, jednak poza nowym napadem strachu i gniewu nie uzyskałam nic.
Usiadłam na końcu łóżka, po czym zakryłam twarz rękoma. Wystarczyło jedno spotkanie z tym skurwysynem a wszystkie wspomnienia, te straszne momenty wróciły, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Chciałam wybiec, uciec gdzieś daleko i nigdy, przenigdy nie musieć widzieć tego człowieka. Wyrządził mi tyle krzywdy co ciotka, a babcia wiedząc to, zaprosiła go tu. Mówiłam jej, że jeśli on tu będzie to go zabije, jednak po tym spotkaniu, stwierdzam, że on mnie niszczy, jego osoba mnie zabija. I jedyne czego się boje to, to, że on nie zniknie z mojego życia, chociaż tak bardzo chciałabym do tego doprowadzić.
-Natasha, skarbie.-głęboki głos ukoił moje uszy, jednocześnie zapobiegając reszcie tych strasznych myśli. Jednak kiedy czyjaś dłoń delikatnie dotknęła mojego kolana zadrżałam, odruchowo zaczynając cofać się w tył.
-Kochanie to tylko ja.-podniosłam na niego wzrok, i jedynie mogę powiedzieć, że zmartwienie było wymalowane na jego buzi. Brwi miał zmarszczone, a usta zwinięte w cienką linię. Harry się o mnie martwił. To było jednocześnie takie smutne i słodkie.
Westchnęłam, uspokajając oddech. To tylko Harry, nie chwilka...to aż Harry!. Uśmiechnęłam się smutnie, po czym spuściłam wzrok.
-Chodź tu do mnie mała.-westchnął po czym rozłożył ręce. Nie czekałam długo, ponieważ po sekundzie znalazłam się w jego ramionach. Momentalnie zaciągnęłam się jego perfumami i jakby wszystko co złe odpłynęło. Ciepło jego ciała ogrzewała moje serce i jakby goiła wszelkie rany dzieciństwa. W jego ramionach mogłabym przebywać cały czas.
-Wiem, że Cię to zapewne nie pocieszy, jednak zajebałaś mu jak typowy facet!-zaśmiał się głęboko do mojego ucha, po czym pocałował skroń. Odsunęłam się od niego na kilka centymetrów, wycierając łzy i również lekko się zaśmiałam.
-Dzięki.-złapałam kilka głębokich oddechów, ciesząc się, że duszności zniknęły.
-Nie wiem jak powinienem się teraz zachować, jednak skarbie Twój...on-poprawił się, jakby widział, że określenie Ojciec omija go dalekim łukiem. Byłam mu za to, naprawdę wdzięczna.
-On nie zniknie z Twojego życia. W Tobie płynie jego krew i nie zmienisz tego, choćbyś chciała.-przygryzłam wargę.
-Jeśli już to we mnie płynie krew mamy a nie tego skurwysyna!-krzyknęłam.-Zresztą, nie jestem taka jak on!
-Kochanie, gdybyś była taka jak on nie byłbym teraz tutaj.-westchnął podchodząc do mnie nonszalanckim krokiem.-Kocham Cię całym sobą Nat.-jego duże dłonie spoczęły na moich policzkach. Patrzyłam prosto w jego zielone oczy i czułam się jak zahipnotyzowana. Instynktownie spojrzałam na różowe usta chłopaka a ten jakby wyczuł to co chciałam zrobić. Sekundę później ciepłe usta bruneta okryły moje. Nasze języki tańczyły najpiękniejszy taniec, jednocześnie pieszcząc moje podniebienie. Kiedy brakowało nam powietrze, oderwaliśmy się od siebie z charakterystycznym mlaśnięciem.
-Cały czas mi to mówisz, a później i tak się kłócimy.-przygryzłam wargę, biorąc głęboki oddech-Nie wiem czy chce tak żyć. Męczy mnie to.-powiedziałam po chwili.
-A myślisz, że mnie nie denerwuje Twoja ciekawość, zazdrość i bycie przemądrzałą i chamską? Wkurwiasz mnie tak bardzo, ale nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Kocham Twoje wady, kocham całą Ciebie. Twoją przeszłość, kocham to co dzieje się teraz i kocham naszą przyszłość..
-Nie rozumiem.-odparłam marszcząc brwi.
-Wyjdź za mnie.-wyznał a  mnie momentalnie zalała fala gorąca. Chłopak przykucnął na jednym z kolan, po czym wyjął małe czarno-czerwone pudełeczko.

~~*~~
O kurde, to się porobiło. Jednak mimo wszystko, ten rozdział jest uroczy, chociaż krótszy od zeszłych. Tak czy siak jestem z niego niebywale dumna. Jest mi jedynie przykro z tego powodu, że pod ostatnim rozdziałem z perspektywy Natashy było 5 komentarzy. Może nie podobają Wam się rozdziały? Popełniam jakieś błędy? Jeśli tak, napiszcie o tym. Piszę bo to kocham, jednak chce się uczyć i wiedzieć co robię źle.
Mimo wszystko miło by było zobaczyć, że komentarzy jest powyżej 20, wiedząc, że jest Was naprawdę dużo.
Cóż.
Dziękuję wszystkim, którzy starają się mnie jak i drugą prowadzącą wspierać, bo jest to naprawdę cudowne uczucie.
Liczę, że tym razem będzie więcej komentarzy.:)
Kocham Was xx


wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 37

 ***Ivy***
- Czy ktokolwiek z was zastanawiał się nad sensem istnienia człowieka? Wiem, że brzmi to strasznie banalnie, ale prawdę mówiąc, wszystko w dzisiejszych czasach jest banalne. Wasze myśli, istnienie, bycie. Mogę się założyć, że każdy z was zastanawiał się nad tym jaki jest sens waszego życia. Ja też to robiłem. Zastanawiałem się nad tym dlaczego mam żyć, skoro nic mi nie wychodzi. Wiele z was zna moją historię, aczkolwiek nie wszyscy należą do tej grupy. Ja również znalazłem się w tym ośrodku. Przechodziłem przez fazę buntownika i skończyło się na tym, że płakałem w sądzie modląc się o to aby sąd wysłał mnie tylko do poprawczaka. Myślałem, że wolno mi wszystko, że nikt ani nic mnie nie zatrzyma. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo się myliłem. I wiem, że teraz w tych waszych małych główkach jest myśl, co on gada? Jestem niezniszczalny. Nie prawda. Nikt z was nie jest, i nawet myślenie tak czy próba przekonania samego siebie nic wam nie da. No dalej niech wstanie każdy kto myśli, że nikt nic nie może mu zrobić - pan David stanął na środku klasy i czekał aż ktoś wstanie. W klasie panowała idealna cisza, nikt nie odważył się wypowiedzieć ani jednego złośliwego komentarza. Nie wiem dlaczego, ale mój wzrok powędrował na Zayn'a, który starał się przybrać znudzoną minę. Może nabierał na to innych, ale nie mnie. 
Widziałam jak jego oczy błyszczą, a palce wystukują nerwowy rytm na ławce. Starał się uspokoić, ponieważ słowa pana Davida były prawdziwe i opisywały go idealnie. Tak jakby nasz opiekun napisał, opis Zayn'a i odważył się przeczytać go przed całą klasą. On to wiedział tak samo dobrze, jak ja. 
- Ivy, proszę wstań - odwróciłam wzrok od Zayn'a i spojrzałam na pana Davida, który uśmiechał się do mnie zachęcająco. Wstałam po woli przełykając ślinę. - Czy klasa wie dlaczego tutaj jesteś? - zapytał, a ja spuściłam głowę w dół.
- Nie - odparłam cicho bojąc się powiedzieć cokolwiek głośniej. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że każdy się na mnie patrzy i już ma w głowie jedną myśl opisującą mnie. Tylko, że nikt tak naprawdę nie wiedział jaka jestem. 
- Czy to co zrobiłaś było bardzo złe? - zadał następne pytanie, pan David, a ja mimowolnie spojrzałam na Simona, który siedział przede mną, tylko, że teraz był odwrócony twarzą do mnie i spoglądał na mnie z uśmiechem na ustach. 
- Tak - odpowiedziałam, tym razem trochę głośniej. Nie czułam się na tyle odważna aby podnieść głowę dlatego nadal stałam pochylona. 
- A co kradzież kosmetyków jest tak wielkim przestępstwem? - poczułam jak po moim ciele przechodzi nieprzyjemny dreszcz gdy do moich uszu dotarł głos Jamesa. 
- Och stary ona zrobiła coś bardziej kreatywnego - tym razem to Simon zabrał głos, od razu przyciągając całe zainteresowanie klasy. 
- Simon nie możesz...
- Potrąciła mojego brata. Przez tą sukę on będzie do końca życia kaleką - przerwał szybko panu Davidowi. Wstał z krzesła i oparł ręce na ławce tuż przede mną. - Powiedział mi, że wolałby zginąć niż żyć na wózku - dodał, a w moich oczach pojawiły się łzy. Nie potrafiłam mu odpowiedzieć, ponieważ nie było żadnego wytłumaczenia mojego zachowania, w tamtym dniu. 
- Przepraszam - wyszeptałam i szybko ominęłam ławkę wybiegając z klasy. Słyszałam jak pan David woła moje imię, ale nie mogłam tam wrócić. Każdy z nich teraz wie co zrobiłam. Każdy mnie osądzi kolejny raz z rzędu nie dbając o prawdę. 
Zatrzasnęłam za sobą drzwi od pokoju i przekręciłam kluczyk w zamku, po czym zsunęłam się po drewnie na dół, oplatając rękoma kolana. Silny szloch wstrząsnął moim ciałem wyrywając żałosny dźwięk z mojego gardła. 
Musiałam się uspokoić, musiałam przestać płakać i zacząć racjonalnie myśleć. Musiałam stąd wyjść, ale to groziło spotkanie kogoś z mojej klasy. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Dalej Ivy. Zrób to. Wyobraź sobie, że jesteś sama. Wyobraź sobie, że to jest twój cel. Krzycz jakby od tego zależało twoje życie. Możesz się bać. Możesz być przerażona. Masz do tego prawo. W głowie rozbrzmiały mi słowa Zayn'a, które wypowiedział do mnie gdy nie potrafiłam pozbyć się z mojej głowy Jamesa. Pamiętam jak bardzo byłam wtedy przerażona, jak bardzo potrzebowałam czyjejś bliskości i to właśnie Zayn mi ją zapewnił. 
Wstałam z podłogi i odgarnęłam z twarzy włosy. A teraz krzycz Ivy. Po prostu krzycz. Nabrałam powietrza w płuca i zrobiłam to. Zaczęłam krzyczeć i nie kontrolowałam tego co robię. 
Wściekła podeszłam do biurka i zaczęłam zrzucać z niego wszystkie rzeczy. Oddychałam szybko, starając się wyładować złość na nic nie znaczących rzeczach. Podniosłam drewniane krzesło i rzuciłam nim w ścianę nie przejmując się konsekwencjami. Powyrzucałam z szafy wszystkie ubrania i trzasnęłam mocno drzwiami wrzeszcząc najgłośniej jak potrafiłam. 
Upadłam na kolana po środku tego całego bałaganu i zaczęłam głośno oddychać, ale już nie płakałam. Nie miałam siły na płacz. Wtedy zauważyłam mój pamiętnik, w którym nie pisałam bardzo długo. Sięgnęłam po niego i otwarłam go wyciągając długopis, który był zaczepiony pomiędzy zapisanymi kartkami.
 
***Zayn***
Nie miałem kurwa zielonego pojęcia dlaczego do niej szedłem, ale po prostu rozpierdalało mnie od środka gdy nie wiedziałem co się z nią dzieje. Nie miałem na myśli tego, że zaraz wpadniemy sobie w ramiona i wszystko będzie tak jak wcześniej. Nie. Już nie będzie tak jak wcześniej, ponieważ, ona mnie kurwa okłamała podczas gdy ja opowiedziałem jej prawie całą swoją pierdolniętą historię. I och tak byłem o to wściekły. Gdyby ta mała, irytująca dziewczyna zdobyła się na odwagę i powiedziała mi wszystko nie byłoby teraz takiej sytuacji. No okej prawdopodobnie nie byłbym zachwycony obrotem sprawy, ale na pewno nie byłbym tak wściekły jak teraz. Przecież to już zaszło za daleko. Kurwa całowaliśmy się kilka razy i prawie dwa razy ją przeleciałem. Chciałbyś. 
Nacisnąłem klamkę od drzwi, a one ku mojemu, cholera zdziwieniu ustąpiły. O ja pierdole. W pokoju nie zastałem Ivy, ale zobaczyłem wielki burdel, tak jakby ktoś chwytał każdą rzecz z osobna i rzucał nią byle gdzie. Tak pewnie było. Przetarłem czoło dłonią i wszedłem do pokoju zamykając za sobą drzwi. 
Nie wiedziałem gdzie podziała się Ivy, ale nie miałem zamiaru stąd wychodzić dopóki ona nie wróci.  
Zacząłem zbierać wszystkie porozrzucane rzeczy i ułożyłem je na łóżku. Zacząłem wybierać pojedyncze rzeczy z kupki i składałem je odkładając na bok.
Gdy miałem w rękach beżową koszulkę zauważyłem, że na rękawach są ślady krwi. Nie wielkie plamki, które wyróżniały się na jasnym materiale. Zamknąłem na chwilę oczy i odłożyłam koszulkę na zdewastowane biurku zapamiętując aby dać ją do prania.  
Gdy udało mi się wreszcie poskładać wszystkie rzeczy, podszedłem do szafy, otwarłem ją i zacząłem układać ubrania nie przejmując się zbytnio czy koszulki będą leżały razem ze spodniami czy nie. 
Potem zabrałem się za zbieranie porozwalanych książek i zeszytów, które ułożyłem na biurku, aczkolwiek jeden zeszyt przykuł moją uwagę. Leżał on na biurku, otwarty i jedna strona była zapisana do połowy. Nie mogąc się powstrzymać wziąłem go do ręki i usiadłem na łóżku od razu zdając sobie sprawę z tego, że to pieprzony pamiętnik Ivy.  

Drogi pamiętniku, 
 jestem tak strasznie przerażona tym co stanie się ze mną dalej. Pójdę do więzienia? Co z tym chłopakiem? Żyje? Nikt nie raczył mi odpowiedzieć. Nie miałam innego wyjścia jak poczekać na policjantów, którzy mają dziś mnie przesłuchać. Może oni mi coś powiedzą. Boję się tego, tak bardzo. Nie chcę iść do więzienia. Nie chciałam potrącić żadnego człowieka, ja po prostu chciałam aby oni mnie zauważyli. Chciałam, aby chociaż raz w życiu martwili się o to czy nic mi nie jest. Chciałam chociaż raz mieć rodziców. To nie tak wiele, prawda? To dlaczego ja tego nie dostałam? Dlaczego jestem problelem dla moich rodziców? 

Zszokowany jej słowami przerzuciłem kilka kartek do przodu. 

Drogi pamiętniku,
 dziś miałam rozprawę. Tata był moim adwokatem i doskonale zdawałam sobie sprawę, że gdyby tylko chciał uratowałby mnie przed pójściem do jakiegoś zakładu dla trudnej młodzieży. Właśnie, gdyby tylko chciał. Nie interesuje go to co się ze mną stanie. Zresztą mamę też. Obchodzi ich tylko to, że narobiłam wstydu całej swojej rodzinie. Powiedzieli mi to. Powiedzieli, że lepiej by było gdybym trafiła do więzienia, ale wtedy nasza rodzina byłaby jeszcze bardziej zhańbiona. Nienawidzę ich. 

Drogi pamiętniku, 
 dziś Conor zaproponował mi abyśmy razem zemścili się na Natashy i Harrym za to wszystko co mi robią. Zastanawiałam się nad tym bardzo długo, rozważałam wszystkie za i przeciw. Nadal nie wiem co powinnam zrobić. Jeżeli coś w planie Conora nie wyjdzie wtedy Natasha jak i Harry będą mieli jeszcze więcej powodów do gnębienia mnie. Wolałabym ich zostawić w spokoju i bardziej skupić się na Zaynie. Wiem, że on w sumie nie zrobił mi nic złego, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że to tylko tymczasowe. Wiem, że on mnie skrzywdzi i mam wrażenie, że to ja pierwsza powinnam skrzywdzić jego. 

Wściekły zamknąłem oczy i odliczyłem do dziesięciu. Ta mała jędza spiskowała z Conorem przeciwko mnie. Co prawda nic mi nie zrobili, i jestem pewny, że to tylko i wyłącznie z powodu zmiany decyzji Ivy. 

Drogi pamiętniku,
 powiedziałam dzisiaj Conorowi, że nie zgadzam się na jego plan. Nie chciałam mścić się na nikim, a tym bardziej na Zaynie. Zaczynałam go lubić, ponieważ on starał się mi pomóc. Nie ukazywał tego, ale widziałam zmiany w jego zachowaniu gdy rozmawiał z jakąś inną dziewczyną, a gdy rozmawiał ze mną. Wtedy na jego twarzy widniał delikatny uśmiech i mimo tego, że często się kłócimy mam wrażenie, że on również mnie lubi. Może wreszcie znalazłam kogoś kto pomoże mi w tym okropnym miejscu? 

Drogi pamiętniku,
 chcę umrzeć. Nie chcę trwać w tym popieprzonym świecie ponieważ nie mam już niczego. Nikogo. Wszyscy mnie nienawidzą, myślą, że kłamię. Tylko, że to nie była moja wina. Ja naprawdę nie zapraszałam do siebie Jamesa. Dlaczego nikt mi nie wierzy? 

Drogi pamiętniku,
 siedzę po środku pokoju otoczona wszystkimi moim rzeczami. Simon tutaj jest. Nie wiem jakim cudem on się tutaj znalazł, ale wczoraj gdy stałam pod drzwiami Zayn'a i chciałam z nim porozmawiać Simon podszedł do mnie i powiedział, że zniszczy mnie tak samo jak ja zniszczyłam jego brata. Myślałam, że może stara się mnie tylko nastraszyć, ale dziś podczas zajęć z panem Davidem on powiedział wszystkim dlaczego tutaj jestem. Źle się z tym czuję ponieważ wiem, że każdy mnie osądzi jeszcze niżej, niż zanim poznali powód dlaczego tutaj jestem. Prawdopodobnie siedziałabym teraz z Zayne'm gdyby nie fakt, że on mnie nienawidzi. Nie dziwię mu się. Ja siebie też nienawidzę. Nienawidzę tego co noszę w sobie. Chciałabym aby to wszystko zniknęło wraz ze mną. 

Skończyłem czytać jej dzisiejszy wpis i poczułem się naprawdę źle. Coś jakby poczucie winny i tęsknota za czymś czego nigdy nie miałem. Tęskniłem za Ivy i to było tak kurewsko nieprawdopodobne. Nienawidzę tego co noszę w sobie. Jestem pewien, że miała na myśli dziecko, które jest chyba jej największym problemem. Możesz zabrać ten problem. Tak mogę, ale czy tego chce? Czy chcę skazywać Ivy na jeszcze większe cierpienie? 
- Co ty tutaj robisz? - zaskoczony czyimś głosem wstałem gwałtownie z łóżka i zamrugałem kilka krotnie aby odzyskać ostrość widzenia. 
- Chciałem sprawdzić co z tobą - powiedziałem i odłożyłem pamiętnik na biurko, tam gdzie leżał nim wziąłem go wcześniej.
- Czytałeś go? - Ivy podeszłam szybko do biurka i chwyciła zeszyt jakby chciała zabrać go jak najdalej ode mnie. Ałć kurwa. 
- Tak - odpowiedziałem zgodnie z prawdą ponieważ wiedziałem, że kłamanie i tak nic mi nie da. W końcu sam robiłem jej wyrzuty, że mnie okłamała, a teraz ja miałem zrobić to samo? 
- Nie miałeś żadnego pieprzonego prawa go dotykać! - krzyknęła wściekła i miałem wrażenie, że zaraz ona rzuci we mnie tym swoim rąbanym pamiętniczkiem. 
- No i co z tego? Dotknąłem go, przeczytałem i dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy - odparłem i podszedł do niej, a ona cofnęła się jakby chciała uniknąć mojej bliskości. 
- Nie miałeś prawa tego zrobić - wyszeptała i zamknęła oczy spuszczając głowę w dół. - Wyjdź - dodała gdy zbliżyłem się do niej na tyle blisko aby poczuć zapach jej pieprzonego waniliowego szamponu. 
- Obydwoje dobrze wiemy, że nie chcesz aby to zrobił - powiedziałem i dotknąłem dłonią jej twarzy, podnosząc jej głowę w górę.
- Nienawidzisz mnie - powiedziała i spojrzała w moje oczy. Była tak cholernie smutna, a ja mimo mojej całej złości do niej chciałem ją przytulić. 
- Nie nienawidzę cię Ivy - odparłem i przytuliłem ją do siebie wzdychając głęboko. Chciałbym cię, nienawidzić, ale nie potrafię tego zrobić.
- David powiedział mi o tym co zrobiłeś - powiedziała cicho wtulona w moje ciało. Skrzywiłem się lekko i odsunąłem ją od siebie spoglądając na jej twarz.
- Co dokładnie ci powiedział? - zapytałem i podrapałem się po karku nie wiedząc jak mam się zachować.
- Powiedział, że jeszcze chwila, a zmiótłbyś Simona z powierzchni ziemi, a James nadal mówi, że widzi jakieś ptaszki nad swoją głową - powiedziała i uśmiechnęła się lekko.
- No cóż... Może trochę przegiąłem - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
- Będziesz miał przez to kłopoty Zayn - tym razem to Ivy się do mnie przytuliła. - Nie chcę abyś miał je przeze mnie - dodała.
- Jeżeli już mam mieć jakieś problemy to chcę, aby były one spowodowane tobą - odpowiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy. 

***Ivy***

Leżałam sama pośród ciemności i mimo zmęczenia, które ogarnęło mnie już dawno temu nie mogłam zasnąć. Moje myśli cały czas krążyły w okół Zayn'a i naszej dzisiejszej rozmowy. 
Po tym jak zdemolowałam swój pokój poszłam do gabinetu pana Davida, ponieważ musiałam z kimś porozmawiać. O byle czym, po prostu musiałam zająć czymś swoje myśli. I wtedy on mi powiedział, co Zayn zrobił gdy uciekłam z klasy. Rzucił się na Simona, a gdy James starał się pomóc Simonowi, Zayn podobno powalił go tylko jednym ciosem, a potem skupił się na Simonie. David poinformował mnie również o tym, że oczywiście mógł od razu zainterweniować i odciągnąć Zayn'a, ale sam miał ochotę przywalić Jamesowi jak i Simonowi, ale niestety nie wolno mu tego zrobić. Dzięki jego słowom poczułam się lepiej, ponieważ miałam wrażenie, że jest w tym miejscu ktoś kogo naprawdę interesuje mój los. 
Przekręciłam się na lewy bok, gdy drzwi od mojego pokoju otwarły się cicho. Wiedziałam kto do mnie przyszedł. Zamknęłam szybko oczy i starałam się oddychać równomiernie aby nie zdradzić tego, że jednak nie śpię. 
Usłyszałam ciche westchnienie, a potem Zayn usiadł na brzegu mojego łóżka i odgarnął włosy z mojej twarzy delikatnie głaszcząc mnie po policzku. Miałam wielką ochotę się uśmiechnąć, ale nie mogłam tego zrobić, ponieważ wiedziałam, że wtedy Zayn zorientowałby się, że nie śpię, tylko udaję. 
- Tak bardzo cię przepraszam księżniczko - wyszeptał i pocałował mnie w czoło. Chciałam aby chłopak położył się ze mną dlatego niby nieświadomie przesunąłem się pod ścianę znów leżąc na plecach. Minęło kilka minut zanim Zayn ułożył się tuż obok mnie. Od razu poczułam się bezpieczniejsza. 
-  My eyes are closing and I'm scared
Cause I only dream of you
You're a beautiful nightmare
And nothing can wake me up from you
Jego cichy głos od razu sprawił, że moje rozszalałe myśli zaczęły się uspokajać, a sen przyszedł szybciej niż bym sobie tego w tej chwili życzyła. 
----------------------------------------------------
Zamykam oczy i jestem przerażony
Ponieważ śnię tylko o tobie
Jesteś pięknym koszmarem
I nic nie jest w stanie mnie z ciebie zbudzić
--------------------------------------------------------------------------------------
Cześć :D Jestem taka super zadowolona z tego rozdziału, że to aż dziwne. Fajnie mi się go pisało i dość szybko, ponieważ napisałam go w ciągu 2 godzin lol. 
Zawiedliście mnie trochę. Poprzedni rozdział był pisany z perspektywy Natashy i jest tam zaledwie 5 komentarzy co jest przykre ponieważ jest 104 obserwatorów nie licząc osoby, które informuję na tt czy anonimów. Proszę was komentujcie każdy rozdział ponieważ my naprawdę chcemy wiedzieć co sądzicie o rozdziale i jakie są wasze odczucia. 
I serio nie zdziwiłabym się gdyby druga autorka założyła wam limit komentarzy, ponieważ ja również się nad tym zastanawiałam. 
Na dowidzenia zapraszam was na mojego nowego bloga, którego będę prowadzić z koleżanką. Na razie są tam tylko bohaterowie jak i zwiastun, ale już nie długo pojawi się prolog jak i opis fabuły. 

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 36

Uwielbiałam momenty w, których przypomina mi się moje dzieciństwo. Nie te pojebane momenty, tylko szczęśliwe chwile, pośród kochającej się rodzinny. Moja mama odeszła, wtedy, kiedy ja się urodziłam, więc nie miałam nawet możliwości podziękować jej za to, że żyje. Do moich piątych urodzin Ojciec się starał. Wiem to. A później olał sprawę. Gdybym tylko wtedy myślała o wiele bardziej, gdybym pomyślała o konsekwencjach, gdybym starała się mu jakoś pomóc. Zachowałam się tak samo jak on w stosunku do mnie. Mimo, że wiedziałam jak okropnie jest się czuć odtrąconą i sponiewieraną, ja zrobiłam to samo. Jednak, nie żałuję. Wiem, że to dziwne, nie żałować czegoś tak okropnego, ale on sobie na to zasłużył. Nie zdawał sobie nawet sprawy, jak musiałam się okropnie czuć, widząc jak moi rówieśnicy spędzają czas z rodzicami, a ja w tym samym czasie ćpałam. Nie chciałam takiego życia dla siebie i nie życzyłabym go nikomu innemu.
-Nie myśl o tym za dużo skarbie.-usłyszałam ciepły głos buni. Odwróciłam się w jej stronę, chwytając kubek z ciepłą herbatą, który kierowała w moją stronę.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się ciepło do kobiety, po czym skierowałam swoje spojrzenie ponownie w stronę telewizora. Leciała jakaś gówniana komedia.
-Myślisz o Harrym? To naprawdę sympa...
-Nie babciu, nie myślałam teraz o Harrym.-przerwałam jej, jednocześnie przewracając oczami.-Ogólnie myślałam.-naprostowałam, biorąc łyk herbaty.
-Wiem, że masz żal do Ojca Natasho, ale on się zmienił. Przestał pić, znalazł pracę, musisz mi uwierzyć, że to jest inny człowiek.-zmarszczyła brwi, jakby zamartwiała się, nie spuszczając ze mnie swojego wzroku.
-Daj spokój babciu. Nigdy nie wybaczę mu tego, że zaniedbał wszystkie swoje obowiązki, i proszę Cię, abyś więcej nie poruszała tego tematu, a jeśli spróbujesz go tu przyprowadzić, zabije go. Przysięgam Ci to.-warknęłam, po czym odstawiłam kubek, na mały kasztanowy stolik, i skierowałam się do pokoju mojego i Harrego. Sama nie wiem co miałabym teraz mu powiedzieć. Że zachował się jak dupek, idiota czy może kretyn? Dlaczego nie rozumie, że kocham tylko jego? Niestety musi uszanować fakt, że bardzo lubię Niall'a i nie zamierzam się od niego odciąć. Wspierał mnie, kiedy tego potrzebowałam, a ja mówiąc mu teraz, żeby się odczepił zachowałabym się nie w porządku. Nie potrafię tak.
Wolnym krokiem, zaczęłam przekraczać kolejne schodki. Kiedy stanęłam na równe nogi i mocnym ruchem otworzyłam drzwi,  za nimi nie zobaczyłam Harrego. Poczułam dziwny uścisk w żołądku. Pierwsza myśl, jaka wpadła do mojej głowy, to ta, że Harry uciekł, że nie wytrzymał. Przygryzłam wargę i położyłam się na łóżku. Spod poduszki dostrzegłam charakterystyczną koszulę. Wyciągnęłam ją i podsunęłam sobie pod nos. Pachniała Styles'em. Zamknęłam oczy, przez co multum łez spadło na moje policzki. Zaciągnęłam się po raz kolejny perfumami chłopaka, po czym zasnęłam...

                     Głośne przekleństwa i uderzenia o łóżko zbudziły mnie ze snu. Odwróciłam się w stronę osoby, która narobiła tyle hałasu i o mało nie dostałam zawału. Harry był pijany, chociaż określenie pijany, nie odzwierciedlało, jego rzeczywistego stanu.
-Kurwa mać!-krzyknął głośno, po czym zaczął zdejmować swoją koszulkę śmiejąc się durnie pod nosem.
-Możesz przynajmniej nie robić tyle hałasu?-spytałam zaświecając lampkę, która stała koło mojego łóżka, a sama zmieniłam pozycję na siedzącą.
-To Ty nie śpisz?-trudno było mi zrozumieć jego bełkot, jednak przyzwyczaiłam się.
-Spałam.-westchnęłam, przewracając oczami. Odwróciłam wzrok, po czym zgasiłam światło, z powrotem się położyłam i odwróciłam się plecami od chłopaka.
Słyszałam przez dobre piętnaście minut głośne szumy, a później ciało chłopaka opadło bezwładnie na łóżko. Głośno z sapnięciem, chłopak objął mnie ramieniem, po czym zatopił głowę w moich włosach.
-Nie dotykaj mnie.-syknęłam strzepując jego ręce.-I nic lepiej nie mów, bo śmierdzi Ci z buzi.-ponownie starałam się zasnąć, jednak dłonie chłopaka ponownie oplotły moje ciało.
-Powiedziałam Ci coś!-podniosłam głos kładąc się na plecy. Nie zdążyłam powiedzieć nic, ponieważ chłopak zaświecił światło, a ja dopiero teraz mogłam ujrzeć, jak jego oczy były czerwone i spuchnięte. Harry płakał! To Ci dopiero niespodzianka!
Zdziwiona, jednie zmieniłam pozycję na siedzącą, ponieważ nie wiedziałam co więcej mogę zrobić. Nie zamierzałam namawiać go aby mówił, chociaż mogłam, ale zawsze chciałam aby to Harry sam z siebie podzielił się czymś ze mną.
-Nie gniewaj się na mnie.-chłopak zaskomlał na co ja momentalnie zmarszczyłam brwi. Co się dzieje?
-Nie gniewam się, jestem jedynie smutna, że widzę Cię w tym stanie.-odparłam, najbardziej profesjonalnie jak tylko mogłam. Zawsze bolało mnie to, że chłopak uciekał zawsze, kiedy coś się spieprzyło, jednak nie wiem co działo się w jego przeszłości, a doskonale wiem, że to demony z przeszłości nie pozwalają mu zacząć wszystkiego od nowa.
-Nie będę taki jak Niall Natasho! Zdarzy mi się spieprzyć sprawę!-krzyknął, jakby dusił to w sobie bardzo długi czas. Poczułam, jakby właśnie coś ugryzło mnie w serce. Dlaczego on się porównuje do Niall'a?
-Dlaczego Ty ciągle drążysz ten temat? I na chuj porównujesz się do Niall'a? Harry wszczynasz kłótnie z niczego!-sapnęłam na co chłopak usiadł na łóżku.
-On mi Cię zabierze Natasho, tak jak wcześniej zabrali mi mamę i Victorie. Nie zniosę tego.-odparł i zapłakał. Poczułam jak moje serce rozrywa się na kilka części. Mój zagubiony Harry.
-Nikt mnie nie zabierze Harry.-szepnęłam czołgając się do chłopaka.-Powiesz mi kto to Victoria? Dlaczego i kto je zabrał?-zapytałam, jednak w ramach odpowiedzi dostałam pełen żałości płacz. A więc to są jego demony.
-Ciii, już kochanie. Jestem z Tobą.-czułam się dziwnie, kiedy to Harry płakał mi we włosy, a ja głaskałam jego plecy. Ta rola zawsze odgrywała się na odwrót.
-Proszę Natasho, musisz mi obiecać, że nie odejdziesz, że nie zostawisz mnie, błagam.-jego piękne zielone oczy, spojrzały wprost w moją dusze. Skinęłam delikatnie głową, kładąc się na łóżku i ciągnąc Harrego za sobą. Jego cięższe od mojego ciało leżało na mnie, a ja nadal rysowałam przeróżne wzorki na jego plecach.
-A teraz idź spać Harry.-przyłożyłam swoje usta do jego czoła i czekałam aż brunet uśnie...

                             Rześki wiatr otarł się o moje policzki, powodując, że zerwałam się ze snu. Delikatnie przetarłam swoje oczy dłońmi po czym odwróciłam się w stronę Harrego. Poczułam dziwne ukłucie strachu, kiedy chłopaka nie było obok mnie. Zerwałam się na równe nogi rozglądając się dookoła, jednak nigdzie nie znalazłam chłopaka. Westchnęłam mętnie, po czym nałożyłam szlafrok i zbiegłam na dół gdzie zastałam bunie.
-Dość późno wstałaś skarbie.-kobieta uśmiechnęła się do mnie ciepło, po czym pocałowała w czoło.
-Tak, miałam ciężką noc.-uśmiechnęłam się nieszczerze, nalewając sobie kawy do kubka.
-Harry przyszedł późno do domu.-spojrzała na mnie, głaskając przez chwilę po włosach.
-Mhm.-mruknęłam, odchodząc od kobiety a siadając na drewnianym krzesełku.
-No cóż.-westchnęła głęboko.-Ja idę do Twojego Ojca, wrócę za kilka godzin.-skrzywiłam się, kiedy usłyszałam "Ojciec'' On nim nie jest. Nie tak zachowuje się kurwa mać Ojciec!
-Nie obchodzi mnie powód.-mruknęłam, ponieważ wiedziałam, że powie po co tam idzie.
-Dobrze.-kiwnęła głową, zabierając z blatu czarną torebkę.-Harry jest za domem.-odparła i wyszła z mieszkania. Skinęłam sama do siebie głową po czym skierowałam się w stronę okna, które prowadziło do ogrodu za domem. Oczywiście, że zauważyłam tam Harrego, który siedział na huśtawce. Było naprawdę zimno i mogłam zauważyć delikatne, i bardzo rzadkie śnieżynki. Wiedziałam, że chłopak wyglądał na zmieszanego i przygnębionego. Ten widok łamał mi serce.
Odeszłam od okna, po czym założyłam buty i wyszłam. Nie zakładałam żadnej kurtki, chciałam jak najszybciej wyjść i wrócić razem z chłopakiem.
Byłam zaledwie siedem stóp od Harrego, jednak nie miałam odwagi podejść dalej. Przygryzłam wargę, starając się powstrzymać dygotanie zębów.
-Wyspałaś się?-chłopak uśmiechnął się nieśmiało.
-Nie, bo nie było Ciebie obok jak wstałam.-powiedziałam prawdę patrząc prosto w jego zielone piękne oczy.
-Przepraszam.-westchnął po czym podszedł do mnie, łapczywie całując.-Kocham Cię Natasha.-wysapał między pocałunkami.
-A ja Ciebie.-odparłam wtulając się w jego tors.
-Pamiętam wszystko co Ci wczoraj mówiłem. I bardzo tego żałuję. Nie powinnaś była tego wiedzieć.-mruknął. Spojrzałam w jego oczy, po czym zaśmiałam się żałośnie.
-Dlaczego nie powinieneś tego powiedzieć? Jesteśmy ze sobą, a Ty żałujesz, że zdradziłeś mi kawałek historii o sobie? Co z Tobą?!-rozłożyłam ręce w powietrzu. Ten chłopak był naprawdę dziwny.
-Proszę nie denerwuj się...-szepnął od razu.-Kiedyś na pewno bym Ci opowiedział o tym wszystkim, ale teraz jest za wcześnie na to wszystko.
-Na nasz związek też?-zapytałam, jednak tak jak się spodziewałam odpowiedź nie nastąpiła.Zaśmiałam się jak typowa nastolatka, po czym przygryzłam wargę.
-Zawsze, kiedy jest między nami dobrze, Ty mówisz, że jest źle, za wcześnie, albo, że nie dajesz rady. Proszę zastanów się nad tym bo czuję, że błądzimy. Harry ja nie jestem lalką, którą możesz się bawić.-mruknęłam, po czym odeszłam nie patrząc w tył.

~~*~~
Spóźniłam się z rozdziałem, jednak wyjechałam na wakacje i dopiero teraz dałam radę wejść na konto.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba, chociaż znowu powstało nieporozumienie między Nat i Harrym.
Kochani liczę na Wasze komentarze bo to one dają największą motywację!
A jak Wam mijają wakacje?;)
Kocham xx
Ps. Zapraszam na nowego bloga! http://www.wattpad.com/62860112-a-few-seconds-in-heaven-chapter-1