niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 28

                                                  *Natasha*

Korzystając z braku obecności Harrego ukradkiem wyszłam z pokoju, kierując się ku wyjściu na podwórko, które było czynne cały dzień i całą noc. Oczywiście przekraczając próg podwórza musiałam się ostro tłumaczyć dlaczego jeszcze nie śpię i ile zamierzam tutaj siedzieć. Wytłumaczyłam a raczej zmyśliłam połowę, po czym został mi przydzielony "ochroniarz", który miał mnie pilnować, abym mówiąc szczerze nie spierdoliła.
Kiedy w końcu mogłam pobyć sama, usiadłam na ławce, wyjmując ze stanika paczkę z papierosami i zapalniczkę, po czym odpaliłam jednego zaciągając się dymem. Resztę schowałam z powrotem we wcześniejsze miejsce. Przymknęłam oczy nie wierząc w to, że tu zostałam. Zapewne, gdyby nie to, że czuję coś do bruneta już dawno byłabym w innym ośrodku. Może byłoby to popierdolone, ale ja odpoczęłabym. W gruncie rzeczy co mi po tym, że tu jestem? Nadal nie wiem na czym stoimy a fakt, że po raz setny przespałam się z Harrym nie jest rozwiązaniem. Co prawda było zajebiście, ale... sama nie wiem.
Przewróciłam oczami zagryzając wargę, czując jak łzy napływają mi do oczu. Czułam się tak potwornie dziwnie, że sama nie znajdywałam dla tego wyjaśnienia. Wiedziałam, że zatracam się w sobie, ale nie mogłam przestać.
"Nat, proszę Cię. Nie możesz mnie tu zostawić" jego słowa tkwiły mi w głowie a ja nie mogłam się ich pozbyć. To było żałosne wyobrażać sobie, że ten chłopak będzie kiedykolwiek chciał być ze mną, skoro on sam nie wie czego chce od życia, za to ja wiem. Chce wyjść z tego popierdolonego miejsca, znaleźć pracę, chłopaka, ustatkować się a, kiedy będzie wszystko dobrze chce mieć dzieci. Ja wiem do czego będę dążyć a on?
W głębi serca, wiedziałam, że  stara się być blisko mnie z przyzwyczajenia. A może to jakiś popieprzony układ? Kurwa.
-Zamierzasz się zatruć tym gównem na śmierć?-usłyszałam cichy głos za sobą, zwinnie zwracając się ku niemu. Niall. O ja pierdole.
-Nie na śmierć.-pokręciłam przecząco głową.-Tylko do czasu, kiedy poczuję się lepiej.
-Natasho, kurwa przepraszam. Zjebałem naprawdę zjebałem.-kucnął przede mną chwytając moje dłonie.- Ale bałem się, że to on zabierze mi Ciebie.-dodał a ja zamarłam. Pokręciłam z dezaprobatą głową wstając.
-Nie jestem zabawką, aby mnie zabierać.-fuknęłam. Chłopak jedynie powstał z ziemi, strzepując ziemię z kolan.-Jeżeli bym tylko chciała mogłabym z Tobą się spotykać, mogłoby być jak wcześniej, ale to jest chore, że staracie się mnie przywłaszczyć.-mimo ciemności, widziałam jego błękitne oczy. Były piękne.
-Jestem zły Natasho.-warknął.
-O co?-zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc jego zachowania.
-O to, że ten chłopaczek nawet nie zdaje sobie sprawy jaki skarb ma przy sobie. Bo Ty naiwnie przy nim tkwisz, kiedy on Cie truje i wykorzystuje. Przejrzyj na oczy kochanie bo ten chłopak nigdy nie będzie chciał być z Tobą a jeśli będzie z Tobą to nie na długo. On potrzebuje czegoś a raczej kogoś innego niż Ty..-uśmiechnął się podle po czym po prostu odchodzi, zostawiając mnie z jego własnymi słowami obijającymi się o moją głowę.
-Będzie chciał.-wyszeptałam do pustej przestrzeni, ścierając łzy z policzka.
Spuściłam głowę po czym weszłam z powrotem do budynku. Mijałam kolejne drzwi, kiedy dotarłam do mojego pokoju, który dzieliłam w pełni z Ivy. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam przytuloną Ivy do ciała Zayn'a. Uśmiechnęłam się ciepło siadając na skrzypiącym i niewygodnym łóżku. Mimo wszystko nie miałam ochoty przerywać wpatrywania się w nich. Byli tacy uroczy a ja momentalnie zapragnęłam aby Harry teraz tu przyszedł i tak samo mnie przytulił.
Przygryzłam wargę kładąc się. Odwróciłam się głową do ściany i wtuliłam twarz w poduszkę. Chciało mi się wyć. Naprawdę byłam tak zmieszana w tym wszystkim, że zatracałam się. Nie wiedziałam kim już jestem.
Mimo głośnej chęci wycia, z moich ust wydostało się jedynie ciche skomlenie.
Przygryzłam wargę, kiedy płacz się nasilił. Za dużo płaczę, ale to jest zbyt wiele, nawet jak na mnie.
Zdziwienie nastąpiło wtedy, kiedy poczułam jak ktoś oplata moje ciało i mocno przyciąga do siebie.
-Przestań ryczeć-zapany głos Malik'a opadł na moje uszy, powodując, że czułam się podle. Musiał wstać po to, aby mnie uciszyć. Ale słodkie było to, że nawet w takiej sytuacji wiedział jak mnie uspokoić.
-Przepraszam...-wyszeptałam łamiącym się głosem.
-Odwróć się do mnie.-zrobiłam co kazał.-I przytul się.-uśmiechnęłam się mętnie, wtulając twarz w jego tors. Pachniał niesamowicie.
-Ivy będzie zła.-wymamrotałam w jego koszulkę.
-Sama mnie obudziła.-zaśmiał się, delikatnie masując moje plecy.-Idź spać.-rozkazał.
Jak na zawołanie, sen przyszedł...

                                                                   ~~*~~
-Dawaj Natasha, bo nam zjedzą wszystkie naleśniki!-głośny pisk wybudził mnie ze snu. Lekko przetarłam oczy po to, aby zobaczyć rozochoconą Ivy, i Zayn'a, który nadal spał. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym leniwie zeszłam z łóżka zostawiając chłopaka śpiącego. Czym prędzej pobiegłam do łazienki, wcześniej informując Ivy, żeby na mnie poczekała. Odprawiłam poranną toaletę zakładając wygodne spodenki i szary podkoszulek do tego jakieś trampki, po czym ruszyłyśmy z Ivy na stołówkę.
-Pogodziłaś się z Harrym?-dziewczyna wypaliła bezmyślnie.
-To jest dość dziwna sytuacja..-odparłam przygryzając wargę. Spuściłam głowę i ujrzałam niedawno zrobione blizny. Było ich mało, ale były naprawdę głębokie. Nie chciałam nosić bandażu, chociaż wiedziałam, że do ran może wdać się zakażenie.
-Nie możecie po prostu sobie wszystkiego wyjaśnić?-zapytała po czym uśmiechnęła się głupio. Zapewne przypomniała sobie sytuację w, której "wyjaśnialiśmy" sobie z Harrym wszystko.
-Widziałaś nasze wczorajsze wyjaśnianie.-zaśmiałam się, łapiąc się dziewczyny pod rękę.-Jak się czujesz z tym, że ON wrócił.-podkreśliłam znacząco ON. Nie chciałam mieć z tym człowiekiem do czynienia a fakt, że moja przyjaciółka nosi jego dziecko jest niepokojący.
-Wiem, że mam przy sobie Ciebie, Zayn'a i Harrego, więc jest dobrze, tak myślę.-zauważyłam jak jej ciało drży. Ona się go panicznie bała.
-Zdajesz sobie sprawę, że jeśli ten człowiek, choćby zawaha się Ciebie dotknąć odetnę mu te wstrętne łapska!-krzyknęłam.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że on również chciał Ciebie...no wiesz..-spojrzała na mnie wymownie.
-Tak wiem.-uśmiechnęłam się optymalnie po czym chwyciłam tacę na jedzenie dla siebie i Ivy.

                            -Chodź usiądziemy razem z Harrym.-dziewczyna pisnęła szczęśliwie, biegnąc w jego stronę. Nic nie mogłam poradzić na drażniące uczucie zazdrości. Oczywiście wiedziałam, że Ivy nie zrobi nic głupiego z Harrym, bo jest zakochana w Zayn'nie. Poza tym dziwię się jej, że nie zrobiła Zayn'owi wyrzutów o to, że jest naprawdę blisko mnie. Jednak gdyby to zrobiła umarłabym. Potrzebuje Zayn'a, jak nikogo. No może prócz samej Ivy (oh to zdecydowanie chore!) Harrego i Niall'a.
Leniwie zaczęłam człapać za blondynkom, która przytuliła się do bruneta.
Ze spuszczoną głową usiadłam koło Ivy. Nie wiem czemu trzymałam się z dala od Harrego skoro wczoraj pieprzyliśmy się prawie dobre trzy godziny.
-Pójdę po Zayn'a.-puściła do mnie oko i po prostu odeszła. Odprowadziłam ją wzrokiem i błagałam aby zaraz wracała. Czułam się niezwykle niezręcznie.
-Zamierzasz teraz milczeć?-usłyszałam jego głęboki głos. Odwróciłam wzrok w jego stronę i nie wiem czemu ale zaczęłam porównywać go do Niall'a. Niall był blondynem o niebieskich oczach, był słodki i opiekuńczy, poza tym jego włosy są, nawet nie wiem jak je opisać. Wiem tyle, że są farbowane i zależy jak mu się układają. Nieraz są podniesione ku górze a raz oklapnięte. Wiem, że Niall miał aparat na zębach, jednak kiedy pokazał mi zdjęcie bez niego, uważałam go za uroczego. Ma piękny uśmiech, chociaż nigdy nie dorówna uśmiechowi Harrego. Poza tym ma strasznie gładkie dłonie. A Harry? Ma głębokie zielone oczy i brązową burzę loków. Jego charakter jest istnym przeciwieństwem Niall'a. Brunet jest porywczy i straszliwie zazdrosny, chociaż zapiera się z tym na śmierć, poza tym kocham jego dłonie. Są duże, większe od dłoń blondyna,i bardziej chrapliwe. Jednak najbardziej w Harrym kocham jego uśmiech. Kocham jego dołeczki i głębokie oczy, kocham jego zaborczość. Chłopak jest zdecydowanym przeciwieństwem Niall'a.
-Nie.-pokiwałam z głupawym uśmiechem głową, zdając sobie sprawę, że gapiłam się na niego jak głupia.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że zostałaś.-wyszeptał przesiadając się ku mnie.
-Dlaczego się cieszysz?-zapytałam od niczego, jednak naprawdę chciałam to wiedzieć.-Bo musiałbyś zacząć polować na inną dziewczynę do łóżka?
-Co? Polować? Cholera Nat nie!-zaczął machać jak opętany rękoma.
-Więc dlaczego?
-Nie chce pieprzyć o tych ckliwych pierdołach teraz, nie po wczorajszym incydencie.-zawarczał. Oh proszę!. Przygryzłam wargę i zwinęłam dłonie w pięści.
-W takim razie odezwij się jak będziesz chciał, pogadać o tych "ckliwych pierdołach"!- zrobiłam cudzysłów w powietrzu i wyszłam ze stołówki.
W gruncie rzeczy nie byłam na niego zła. Po prostu to było chore, że wczoraj było dobrze a teraz już potrafiło się zjebać. Może tak będzie zawsze? Co jeśli cały czas tak będzie, co jeśli to nigdy się nie zmieni?
Kiedy miałam już wejść do pokoju coś a raczej ktoś walnął mnie w prawy bok.
-Uważaj jak łazisz!-splunęłam patrząc na napastnika. Momentalnie zamarłam widząc kim on jest.-James.
-Tęskniłaś?-zakpił drażniąco. Wiedziałam co próbował zrobić, chciał abym się go bała.  
Oh wybacz James, nie boję się nikogo prócz siebie.
-Strasznie.-zakpiłam opierając się o ścianę.
-Nie drażnij mnie księżniczko!-splunął przybliżając się do mnie.
-Chwila.-podniosłam rękę ku górze.-Czuję się zazdrosna. Albo ja będę księżniczką albo Ivy! Ty lowelasie pierdolony!-zaśmiałam się. Wiedziałam, że za to mi się oberwie, ale ten kutas sobie na to zasłużył!
-Jak zawsze urocza.-uśmiechnął się przeraźliwie. Matko, ten człowiek jest psycholem.-Tyle, że jestem tutaj nie po to, aby znosić Twoje złośliwości, ale po to, żeby Was zniszczyć Natasho. Z Ivy idzie mi nieźle, więc pilnuj się.-był coraz bliżej mnie, jednak to nie zmieniało faktu, że nadal się go nie bałam.
Wyprostowałam się, wywracając oczami. Dość tego.
-Posłuchaj mnie, bo powiem to tylko raz.-zrobiłam najbardziej pewną minę na jaką było mnie stać.-Jeżeli choćby dotkniesz Ivy, lub będziesz próbował zbliżyć się do niej, zabije Cię.-uśmiechnęłam się widząc, szok malujący się na jego twarzy. Kto by pomyślał.
-Nie obchodzi mnie to co zrobisz ze mną, bo ja to ja, ale od Ivy masz trzymać się z daleka.
-Jesteś głupia myśląc, że to zrobię...
-Jesteś głupi myśląc, że pewnego słonecznego dnia, nie wbiję Ci kuchennego noża w plecy, albo nie odetnę Ci cyrklem chuja.-skinęłam głową.
-Ty szmato!-krzyknął James podnosząc rękę w celu uderzenia mnie. Już byłam gotowa na cios, gdy coś a raczej ktoś złapał jego rękę.
-Nie mówi się tak na damy..-Harry.-Wypierdalaj James!-krzyknął popychając go w stronę schodów.-Boże Nat nic Ci nie jest?-zapytał przytulając mnie. Byłam jak zamrożona.
-T-tak.-jąknęłam.-Chyba muszę się położyć.-wyszeptałam.
-Chodź.-chłopak zaczął mnie ciągnąć w stronę swojego pokoju a ja nie protestowałam. Cieszyłam się, naprawdę się cieszyłam, że był i że się pojawił, tylko nie potrafiłam teraz nic powiedzieć.
Weszliśmy do jego pokoju zamykając go na klucz. Chłopak delikatnie położył mnie na łóżku kładąc się obok mnie. Jego duże dłonie zaczęły kreślić małe kółeczka na moich plecach a ja byłam pewna, że już wszystko dobrze, bo Harry jest blisko.
-Dziękuję, że byłeś.-powiedziałam, podnosząc wzrok na bruneta.
-Zawsze jestem blisko Ciebie, tylko Ty tego nie widzisz.-przelotnie pocałował mnie w usta, uśmiechając się. Boże tak bardzo kocham ten uśmiech.
-Pytałaś się czemu cieszę się, że zostałaś.-zaczął mówić.-Dlatego, że Cię kocham Natasho i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.-powiedział pewnie. Wezbrałam powietrza patrząc na niego.
-Ten tleniony blondyn niech mówi co chce. Może myśleć, że Cię nie znam, i że jestem z Tobą ze względu na to, że tak mi wygodnie, ale tak nie jest. Latam za Tobą jak głupi!-zaśmiał się przytulając mnie mocniej.-Ale warto.-skwitował patrząc na mnie speszony. Uśmiechnęłam się, po czym delikatnie przyłożyłam swoje usta do jego.
Nasze usta tworzyły piękną całość, były stworzone dla siebie. Jego pożądliwy język wywiercił sobie drogę w moje usta a ja czułam się jak w niebie.
-Kocham Cię Natasho.-wyszeptał między pocałunkami.
-Oh Harry.-wtuliłam się w jego ciało plącząc nasze nogi razem.-Ja Ciebie też.-pocałowałam jego brodę.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę.-zaśmiał się.-A teraz idź spać aniołku.-cmoknął czubek mojej głowy.
Jak na zawołanie, zamknęłam oczy po czym oddałam się w objęcia Morfeusza.


~~*~~
No hej :D Rozdział dodany jak zwykle w niedzielę :D
Jak myślicie, czy topór wojenny między Harrym i Natashą zażegnany?:D Czy dopiero teraz, kiedy wrócił James się zacznie?XD
A tak ogólnie już niedługo waaaaaaaaaaaaaaakacje kurdee :D!!!
Miłej niedzieli misie! xx

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 27

 ***Ivy***

Siedziałam z Zayn'em pod drzwiami od jego pokoju i w spokoju wysłuchiwaliśmy krzyków dochodzących za drzwi. Nie raz krzywiłam się gdy Natasha zbyt ostro reagowała na słowa Harry'ego. Wiem, że on nie jest święty, ale moim skromnym zdaniem nie tylko Harry jest winny tej całej skomplikowanej sytuacji pomiędzy nimi. 
- Jeżeli oni mi coś tam rozwalą to obiecuję, że to nie skończy się dla nich dobrze - spojrzałam na bruneta i uśmiechnęłam się lekko wzruszając ramionami. - Nie uśmiechaj się. Staram się być poważny - dodał, ale mimo wszystko sam również się uśmiechnął. 
- Najważniejsze jest to czy się pogodzą czy nie. A jeżeli porozrzucają ci trochę rzeczy to nic się nie stanie - powiedziałam i wstałam z zimnej podłogi. Cóż trzeba przyznać, że ta dwójka potrafi się bardzo długo kłócić.
- Jak się czujesz? - zapytał Zayn. Spojrzałam na niego nie całkiem rozumiejąc o co mu chodzi. - No wiesz z tą ciążą i w ogóle z tym wszystkim - Zayn również wstał i podrapał się po karku wyraźnie skrępowany. 
- Chodzi ci o to jak się czuję z tym, że James wraca - stwierdziłam, a on pokiwał delikatnie głową. - Cóż w sumie to nawet o tym nie myślałam. Znaczy... Wiem, że gdy go zobaczę to wszystko do mnie wróci, ale wiem również, że nie pozwolę mu zniszczyć mnie jeszcze raz. Wiesz jeszcze nie do końca pozbierałam się po tym co on mi zrobił i jakoś nie mam ochoty znów wracać na start. 
Wyznałam zgodnie z prawdą. Bałam się jego powrotu, ale nie pozwalałam sobie zaprzątać głowy tym co będzie gdy go ujrzę. Jak się zachowam. Co powiem. Nadejdzie ten moment i wtedy po prostu będę sobą. Wiem, że wystraszę się tego, że znów może mnie skrzywdzić. To jest nieuniknione, ale przecież muszę w końcu stawić czoła swoimi problemom. Tutaj mogę to zrobić. Pokonam swój strach prędzej czy później.
- Powiesz mu o dziecku? - usłyszawszy następne pytanie Zayn'a po moim ciele przeszedł dreszcz. Nad tym również się nie zastanawiałam. Nie mam pojęcia czy mam mu powiedzieć, o tym, że będzie ojcem czy mam to przemilczeć i powiedzieć, że to dziecko jest kogoś innego.
- Nie wiem - powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami. Naprawdę nie miałam pojęcia jak mam wybrnąć z tej sytuacji. 
- Nie pozwolę aby znów cię skrzywdził Ivy - odwróciłam się i spojrzałam na niego lekko się uśmiechając. Wiem, że chciał dobrze, ale nie powinien robić mi żmudnych nadziei. 
Zayn najwyraźniej nie wiedział co ma zrobić dlatego po cichu otwarł drzwi, a ja kierowana czystą ciekawością zerknęłam do środka i szybko zamknęłam drzwi opierając się o nie. Spojrzałam na Zayn'a i zaczęłam się śmiać gdy ujrzałam jego zszokowaną minę.
- Sądzę, że lepiej będzie jak pójdziemy do mnie - powiedziałam starając się zwalczyć uśmiech, który chciał wkraść mi się na twarz. 
- Nie, nie, nie! Tylko nie na moim łóżku - Zayn starał się mie odsunąć aby znów wejść do pokoju, ale tym razem nie miałam zamiaru mu na to pozwolić.
- Przestań. Daj im spokój - odparłam i zaczęłam go pchać w stronę schodów. Gdy udało mu się mnie wyminąć chwyciłam go za rękę i zaczęłam ciągnąc w swoją stronę.
- Kurwa Ivy ja tam śpię! - powiedział i miałam wrażenie, że on zaraz zacznie płakać.

***Zayn***
Przypatrywałem się blondynce, gdy ta próbowała rozczesać swoje mokre włosy. Najwyraźniej nie miała ona do nich cierpliwości, ponieważ już kilka razy wymsknęło jej się siarczyste przekleństwo przez które po chwili się rumieniła. 
- Ugh! Ogolę się na łyso - powiedziała i rzuciła szczotkę na ziemię. Wstałem z łóżka z westchnieniem i uklęknąłem za nią podnosząc szczotkę.
- Tylko nie to proszę. Będzie ci się świecić głowa - odparłem i zacząłem delikatnie rozczesywać jej długie włosy. Ivy parsknęła śmiechem i pokręciła lekko głową. 
- Szczery jesteś - odpowiedziała i zadrżała lekko gdy dotknąłem palcami jej delikatnie odsłoniętego ramienia. - Zayn?
- Hmm? - albo mi się wydawało, albo jej głos zadrżał gdy wypowiadała moje imię. Chciałbyś zboczeńcu.
- Mogłabym zadać ci kilka pytań? - zapytała cicho i odwróciła się w moją stronę gdy odłożyłem szczotkę na bok. W rozczesanych włosach wyglądała jeszcze piękniej. 
- Pewnie - odparłem i usiadłem wygodnie na podłodze wpatrując się w lekko wystraszoną dziewczynę. Ivy zagryzła wargę i odwróciła wzrok. 
- Kim był ten człowiek, którego zabiłeś? - zapytała bardzo cichutko. Jej postura zdradzała to jak bardzo bała się mojej reakcji. 
Westchnąłem i zamknąłem oczy.
- To był chłopak mojej siostry - odparłem i oblizałem wargi. Poczułem na sobie jej wzrok, ale mimo wszystko nie otwarłem oczu. - Zabiłem go w dzień jej urodziny - dodałem i dopiero wtedy otwarłem oczy. Na jej delikatnej twarzy malował się szok jak i niedowierzanie. 
- Straszne co? - zadrwiłem i położyłem się. Nie musiałem długo czekać, a obok mnie położyła się Ivy i obróciła głowę w moją stronę wpatrując się w moją twarz. - Pewnie myślisz, że jestem jakimś zazdrosnym czubkiem, który morduje wszystkich, których nie lubi.
- Nieprawda - przerwała mi i zarumieniła się gdy na nią spojrzałem. Mimo wszystko na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- On nie był dobry Ivy. Jess... Nie zasługiwał na nią. Bawił się jej uczuciami i myślał, że czyni go to jakimś lepszym albo fajniejszym, a tak naprawdę czyniło go to po prostu większym chujem niż był na początku. Nigdy go tak naprawdę nie lubiłem. Udawałem, super miłego gdy do nas przyłaził, albo po prostu wychodziłem z domu i wracałem w nocy. Zdradzał ją wiesz? Przyłapałem go raz w klubie z jedną laską, i wtedy wpieprzyłem mu tak mocno... A ta szumowina i tak miała siłę żeby przyczłapać się do nas do domu i o wszystkim powiedzieć Jess. Oczywiście pominął wątek gdzie pieprzył wszystko co się rusza - przetarłem twarz dłońmi i zamknąłem oczy.
- Przepraszam, nie powinnam pytać. Jeżeli nie chcesz to nie musisz...
- Jess była na mnie naprawdę wściekła. Nie odzywała się do mnie przez dobry tydzień - przerwałem jej. Musiałem wreszcie komuś o tym powiedzieć. Powiedzieć komuś, kto mnie zrozumie i nie będzie oceniał z góry. - Dwa tygodnie przed jej urodzinami nie wytrzymałem i powiedziałem jej dlaczego ten cały Sccot dostał łomot. Oczywiście mi nie uwierzyła i zrobiła wielką wojnę. Nie chciałem się już w to wtrącać i dałem sobie spokój. Dzień przed jej urodzinami spała u Sccota i gdy rano wróciła do domu od razu poszła do siebie chociaż wiedziała, że mama i tata czekają na nią aby złożyć jej życzenia. Trochę mnie to zaniepokoiło dlatego poszedłem do niej i po prostu wszedłem do środka. Jess siedziała na łóżku cała zapłakana i dotykała ręką swojego brzucha. Nie wiele myślałem więc po prostu podszedłem do niej i podniosłem jej koszulkę - zacisnąłem szczękę gdy te wszystkie obrazu z tego poranka zaczęły napływać do mojej głowy. - Była cała posiniaczona. Miała pozdzierane kostki, nadgarstki były całe czerwone... - zamilkłem i miałem wrażenie, że zaraz się rozpłaczę. Ivy leżąca obok mnie chwyciła mnie za rękę i uścisnęła moją dłoń. - Zgwałcił ją. Tuż przed jej urodzinami. Wściekłem się wtedy. Jeszcze nigdy w swoim życiu nie byłem taki wściekły i smutny zarazem. Miałem ochotę... Miałem ochotę go zabić. Wiem, że Jess coś do mnie mówiła, ale nie pamiętam co. Wiedziałem gdzie on mieszka dlatego po prostu wybiegłem z domu, a w mojej głowie nie było niczego innego jak jej posiniaczone ciało. Wydaję mi się, że gdy Sccot mnie zobaczył wiedział co zaraz się stanie. Wiedział, że tym razem mu nie popuszczę. Najśmieszniejsze jest to, że on mnie przepraszał, rozumiesz? Przepraszał mnie jakby to mi coś zrobił. Potem już wszystko jest jednym zamazanym wspomnieniem jego krwi na moich dłoniach - gdy skończyłem mówić otwarłem oczy i przekręciłem głowę spoglądając na Ivy. Leżała cicho obok, ściskając mocno moją dłoń. W jej oczach zgromadziły się łzy, ale nie płakała. Była smutna i było jej mnie po prostu żal. 
- Broniłeś swojej siostry Zayn. To nie czyni cię złym człowiekiem - powiedziała i uśmiechnęła się lekko.
- To nie wszystko księżniczko - odparłem i tym razem to ja ścisnąłem jej palce.
- Nie mów mi więcej. Każdy z nas potrzebuje tajemnic Zayn. 

***Ivy***

Nie wiem jak miałam się czuć po tym wszystkim co on mi powiedział. Zdradził mi historię, która odbiła piętno na jego życiu. Pozwolił mi poznać siebie z innej strony. Naprawdę to było dość zadziwiające. Nie sądziłam, że Zayn otworzy się przede mną i pozwoli sobie na chwilę słabości. 
Nie wiem czy on w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, że płakał. Gdy zaczął opowiadać o swojej siostrze jego głos się załamywał, a spod zamkniętych powiek zaczęły wypływać łzy. 
- Zabiłem go własnymi rękami Ivy - na jego cichy szept moje ciało lekko się spięło. Teraz leżeliśmy na łóżku pochłonięci własnymi myślami. Pokój oświetlała tylko jedna lampka, która stała na szafce obok łóżka. 
- Na twoim miejscu pewnie postąpiłabym tak samo - odparłam i usiadłam podciągając kolana pod brodę.
- Nie rozumiem dlaczego niektórzy faceci mogą tak krzywdzić kobiety - dopiero gdy wypowiedział te słowa coś do mnie doszło. Jego siostra została zgwałcona, jego przyjaciółka z tego ośrodka też. I ja również. 
- Może po prostu brakuje im jednej klepki? - zasugerowałam nieśmiało, a on uśmiechnął się i przeciągnął leniwie.
- Możesz mieć rację.
Uśmiechnęłam się w jego stronę i chciałam coś powiedzieć gdy drzwi od mojego pokoju otwarły się, a do środka wszedł Harry. Chłopak usiadł na drugim łóżku i zamknął oczy opierając się o ścianę.
- Natasha zostaje - powiedział cicho i ziewnął zmęczony. Spojrzałam na Zayn'a, który z trudem hamował swój uśmiech.
- Cóż sądząc po twoim stanie w tej chwili na pewno zostanie - odparł Malik i zaśmiał się gdy uderzyłam go w ramię.
- To moja wina. To wszystko to kurwa moja wina - Harry westchnął i położył się wygodnie na łóżku zakładając ręce pod głowę.
- Harry najważniejsze jest to, że Natasha zostaje. A poza tym wszystko można naprawić prawda? - szturchnęłam Zayn'a dając mu tym samym znak, że ma mi pomóc. 
- Właśnie. Przelecisz ją jeszcze z dwa razy i wtedy to już na pewno cię nie zostawi - uderzyłam się w czoło gdy usłyszałam co powiedział Zayn.
- Ale ty jesteś popaprany - skomentowałam go i wyszłam z łóżka siadając obok Harry'ego. - Posłuchaj mnie teraz uważnie Harry. Wiem, że jest ci ciężko. Wiem, że nie masz pojęcia co masz zrobić, ale musisz posłuchać swojego serca. Jeżeli kochasz Natashę to idź, powiedz jej to i bądźcie szczęśliwi. Ale jeżeli jej nie kochasz... Nie rań jej. Ona tylko udaje taką twardą Harry. Ona również ma uczucia - poklepałam go po nodze i uśmiechnęłam się smutno. 
- Gdy ty to mówisz to wydaję się to takie łatwe - odparł brunet i usiadł roztrzepując swoje włosy. 
- Wiedziałam, że cię tu znajdę - odwróciłam się w stronę drzwi i ujrzałam Natashę, która była zarumieniona i uśmiechała się. 
Podeszłam do niej i przytuliłam ją do siebie. Tak jak prawdziwą przyjaciółkę, jakiej nigdy w życiu nie miałam. 
- Zniszczyłam go - wyszeptała mi do ucha i objęła mnie mocno.
- Nieprawa. Uratowałaś go. Uratowałaś nie tylko mnie. Proszę uwierz mi - odsunęłam ją od siebie i uśmiechnęłam się do niej. 
- Dobra, dobra dość tych czułości. Carter wracaj tu bo mi zimno - spojrzałam na Zayn'a i zaczęłam się śmiać, ale mimo wszystko posłusznie wróciłam do łóżka i przytuliłam się do niego.
To dość dziwne. Wszystko działo się tak szybko, że nie mogłam zbytnio połapać się czy to wszystko to rzeczywistość czy tylko moja wyobraźnia. Byłam tutaj, ale mimo wszystko czułam się szczęśliwa. Nie kłóciłam się z Natashą, nie musiałam wysłuchiwać obraźliwych komentarzy Zayn'a, i znosić złośliwych spojrzeń Harry'ego. 
- Proszę, proszę. Nie sądziłem, że kiedyś ujrzę coś takiego - w drzwiach, które Natasha za sobą nie zamknęła pojawił się on. - Tęskniłaś księżniczko? 
Przez chwilę byłam szczęśliwa, ale to tylko chwila. Teraz...
Zobaczenie go po tym wszystkim było prawie równoznaczne z moją śmiercią.
---------------------------------------------------------
Hej :) Cóż wreszcie się doczekaliście, co? Zaczynałam pisać ten rozdział 4 razy i zawsze było coś co mi się nie podobało. Dziwne. Sądzę, że nie jest źle i mogę wam powiedzieć, że Zayn ma jeszcze duuuużo tajemnic, a i nasza Ivy nie jest święta. Cóż mam nadzieję, że nie pokrzyżowałam planów drugiej prowadzącej. A jeżeli tak to przepraszam.
Hmmm DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA ZA  103 OBSERWATORÓW. To niesamowite. :*
Przepraszam za ewentualne błędy.
Kamila♥

niedziela, 11 maja 2014

Przepraszam

Niestety rozdział z perspektywy Ivy pojawi się dopiero za tydzień. Powodem takiego opóźnienia jest moja głupota. W piątek na w-f wybiłam sobie palec i po prostu bardzo ciężko mi cokolwiek napisać. Mam nadzieję, że zrozumiecie. 
Na przekupstwo dam zapowiedź. Ach i co sądzicie o nowym szablonie? Może być? 

'-To moja wina. To wszystko to kurwa moja wina'

'- Uratowałaś nie tylko mnie. Proszę uwierz mi'

'- Nie, nie, nie! Tylko nie na moim łóżku.
- Przestań. Daj im spokój.
- Kurwa Ivy ja tam śpię!'

'Zobaczenie go po tym wszystkim było prawie równoznaczne z moją śmiercią.'



niedziela, 4 maja 2014

Chapter 26

-Jezu Niall jesteś walnięty.-zaśmiałam się ocierając łzy, które były spowodowane głupimi żartami blondyna. To było dziwne od dawna poczuć się dobrze i to dzięki osobie, która nie dawno pojawiła się w Twoim życiu. Uśmiechnęłam się patrząc na jego uśmiech. Wiem, że dziwnie to brzmi, jednak nie potrafiłam myśleć racjonalnie. Niall Horan był tym, którego teraz potrzebowałam, był tym pocieszeniem, którego potrzebowałam.
"Jesteś samolubna! " rozbrzmiało w mojej głowie, jednak odgoniłam te myśl. Nie chciałam myśleć o Niall'u jak o pocieszeniu. Był bliski mojej osobie i nigdy świadomie nie wykorzystałabym go.
Spojrzałam na niego, był spokojny i poważny, jakby czytał mi w myślach.
-Stało się coś?-zapytał, złapał mnie za rękę i ścisnął ją w przyjaznym geście. Poczułam jak ciepło rozlewa się w moim ciele, jednak ta reakcja nie równała się z tym co czułam za każdym razem, kiedy dotykał mnie Harry. Podczas dotyku bruneta, czułam podniecenia i miłość, a teraz tego nie ma.
-Obiecaj, że nigdy nie odejdziesz Niall, bez względu na wszystko.-zaskomlałam, prawie, że błagając aby powiedział, że będzie.
-Nat, nie ma takiej siły, aby mnie trzymała z dala od Ciebie.-fala ulgi zalała moje ciało. Momentalnie wtopiłam się w ramiona Horana.-Tęsknisz za nim prawda?-jego pytanie spowodowało, że całe ciało się spięło.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-westchnęłam, czując po chwili jak potok słonych łez okala moje policzki.
-On nie jest Ciebie wart.-warknął, jakby chciał wmówić mi na siłę, że jego słowa to prawda.
-Proszę Niall, przestań.-syknęłam oddalając się od jego ciepłego ciała.
-Przecież wiesz, że moje słowa to prawda Natasho!-krzyknął, wyrzucając ręce w powietrze.
-A może pozwolisz jej, samej zadecydować?!-za naszymi plecami doszedł warkot, gardłowego głosu. Nie musiałam się odwracać, aby wiedzieć, że to Harry. Jednak tak bardzo chciałam go zobaczyć. Czułam się źle z myślą, że nie mogę dotknąć jego policzków, poczochrać włosów i wetknąć palce w dołeczki w policzkach. Tak bardzo go pragnę i to w każdym znaczeniu tego słowa.
Patrzyłam jak Horan bierze głęboki oddech po czym napiął mięśnie, jakby chciał pokazać Harremu, że ma dużo siły. Bałam się, że znowu mogą zacząć się bić a tego tym razem nie zniosę.
-Nie wiesz, że nie wolno przerywać starszym?-blondyn zakpił z bruneta, chociaż był straszy tylko o rok.
-Nie wiesz, że Twoje zdanie jebie mnie na tyle, że zaraz dojdę?-mruknął do mnie, chcąc przypomnieć mi te zdanie. Oh pamiętam, za każdym razem, kiedy się kłóciliśmy, mówiłam mu to. Zaśmiałam się delikatnie, chociaż czułam się smutna. Pustka w sercu, nadal była głęboka a ja cierpiałam tak samo.
-Natasho, musimy porozmawiać.-powiedział Harry i skierował swoje spojrzenie w moją stronę. Jego oczy były smutne i pociemniałe.
-Ona nigdzie nie idzie!-krzyknął blondyn, ignorując to, że ja też mam prawo głosu.
-Może pozwól jej zadecydować-głos bruneta był spokojny, jednak czujny.
-Nie.-ciche słowo, zbiło mnie z tropu.
-Nie?!-pisnęłam, jakbym miała małą piszczałkę w gardle.-To jest chyba moja sprawa!-tupnęłam nogą.
-Byłem przy Tobie, kiedy jego nie było Natasho!-odwrócił wściekłe spojrzenie ode mnie a skierował na Harrego, jednak chwilę później znowu wywiercało dziurę w moim ciele.-A teraz chcesz odejść?! Odejść ode mnie?!-krzyczał głośno. Wiedziałam, że ma rację. Spuściłam głowę w dół i obserwowałam buty, które wydawały się teraz takie interesujące.
-Ryjesz jej banie!-krzyknął Harry.
-A Ty jej złamałeś serce.-odparł pokornie Niall.-Nie wiem co gorsze.-zakpił.-Przecież Ty jej nawet nie znasz.
-Ja jej nie znam?!-zaśmiał się pogardliwie brunet.-Gdybym jej nie znał, nie mógłbym powiedzieć, że jej ulubionym kwiatem jest róża, nie ważne jakiego koloru. Nie mógłbym powiedzieć, że kocha psy, jednak, kiedy powiedziałem, że wolę koty ona powiedziała, że też-spojrzałam w jego stronę i zauważyłam, że cały czas patrzy na mnie, uśmiechnęłam się smutnie.- Albo to, że przez sen mówiła, że mnie kocha.-wezbrałam powietrza, przygryzając wargę. O Chryste, serio powiedziałam tak przez sen?
-Powiedziałaś mi, że chcesz wiedzieć na czym stoisz Natasho.-westchnął i w wirował swoje spojrzenie we mnie. Oddychał głęboko, tak jakby się bał, że ktoś ukradnie mu powietrze.-Wiem, że Cię kocham.-usłyszawszy to słowa, rozpłakałam się. Tak bardzo chciałam to usłyszeć, że zatraciłam się w tym wszystkim. Zagryzłam mocniej wargę, nie mogąc znieść uczucia, radości i podnieceniu. Oh mój Harry.
-Kocham Cię Natasho, jednak nie wiem czy potrafiłbym być z kimś. Nie jestem romantyczny, nie bawię się w kwiatki i serduszka, nie jestem taki.-"to co dobre, szybko się kończy", zaśmiałam się żałośnie. Powiedział mi to, po to, aby później oznajmić mi, że nie chce ze mną być?!
-Przepraszam kochanie...-szepnął, jednak ja jedynie zamachnęłam ręką. Nie chciałam nic słyszeć, nic a nic. Po co tu przylazł? Po co to wszystko, nie mogę już cierpieć. To mnie wykańcza..
-Nic nie mów.-przygryzłam mocniej wargę, aż poczułam metaliczny posmak krwi, która później rozlała się po brodzie. Starłam ją szybkim ruchem o białą bluzkę. Ostatni raz popatrzyłam na dwójkę bliskich memu sercu osób i odeszłam.
Nie miałam siły nawet już płakać, czułam chorą pustkę, która wypełniała mnie całą. Chciałam rozpaść się, albo odejść gdzieś, gdzie zacznę od nowa, gdzieś gdzie nikt nie będzie mnie znał. Gdzieś, gdzie znajdę chłopaka, który mnie pokocha i nie powie, że nie chce być w związku. Gdzieś gdzie będę miała przyjaciela, który nie będzie dyktował mi warunków, który nie będzie mieszał mi w głowie.
"Głupia! Zachciało Ci się miłości, to teraz masz" 
Prawda!
Weszłam do pustego pokoju, chociaż tak bardzo potrzebowałam, żeby ktoś teraz był, żeby nie pozwolił mi iść do łazienki w, której zdarzy się coś strasznego. Ale nie było nikogo. Byłam tylko ja i cisza.
Zdjęłam biały sweter i skierowałam się prosto do toalety na korytarzu. Tam też nie było nikogo. tak jakby wszyscy uwzięli się na to, abym zrobiła tą straszną rzecz.
Przelotnie spojrzałam w lusterko i nie widziałam siebie. To nie byłam ja. Ta słaba dziewczyna, która prawie codziennie płakała to nie ja! Zwinęłam dłonie w pięść, tak, że paznokcie, które były długie wbiły się w wewnętrzną stronę.
Gwałtownie odwróciłam się od lusterka, które kłamało. Poszłam pod jeden prysznic, który był mój. Ha! Dziwnę, że nikt się pod nim nie kąpał. Bali się mnie, chociaż byłam taka słaba.
Odchyliłam jedną z płytek i wyjęłam to, co chciałam mieć teraz. Cztery najwierniejsze powiernice.
Uśmiechnęłam się, chwytając je mocno w dłonie, tak, żeby nikt nie wiedział, o tym co zaraz miało się wydarzyć.
Z opuszczoną głową kroczyłam w kierunku swojego pokoju. Pustki, które otaczały moją osobę, były przytłaczające, jednak szły mi na rękę.
Weszłam do pokoju zamykając go na klucz. Usiadłam na łóżku pocierając dłoń o dłoń. Mimo, że wiedziałam co się teraz wydarzy, chciałam aby ktoś teraz wszedł. Przeczesałam włosy dłonią, po czym chwyciłam jedną z żyletek. Obejrzałam ją dokładnie po czym zrobiłam jedno głębokie cięcie, a czerwona krew spłynęła po ręce.
-Przepraszam, że nie jestem wystarczająca-szepnęłam, ponawiając ruch.
-Przepraszam, że robię problemy.-kolejna fala purpurowej krwi spływała z ręki na nogi.
-Przepraszam, że to ja jestem problemem.-załkałam gardłowo robiąc najgłębszą i najdłuższą linię. Nigdy w życiu nie widziałam tyle krwi, jak teraz.
Nie powinnam czuć się dobrze, powinnam żałować, że to zrobiłam, ale tak nie było. Czułam ulgę i wiedziałam, że ponowie to co zrobiłam chwilę temu.
Krew nie przestawała płynąć z ręki a ja robiłam się coraz bardziej śpiąca. Mając nadzieję, na wykrwawienie się, zapadłam w sen w, którym chciałam tkwić.

                                                                            *
Z sykiem wypuściłam powietrze, czując jak ktoś polewa rany wodą utlenioną, a może spirytusem? Nie wiem. Pomimo, że nie chciałam wstawać, czyjś mocny uścisk mnie do tego zmusił. Podniosłam najpierw jedną powiekę, później drugą, a następnie moje oczy spotkały spojrzenie Malika. Był zły, a jednocześnie smutny i przerażony. Mój Zayn. Uśmiechnęłam się, będąc szczęśliwą, że ktoś przyszedł. On przyszedł.
-Bałem się, że Cię stracę.-wyszeptał, przyciągając moje ciało do swojego.-Nawet kurwa, nie waż się robić tego drugi raz.-warknął.
 -Skąd wiedziałeś?-wyszeptałam.
-Nie wiem.-uśmiechnął się mętnie.- Czułem, że mnie potrzebujesz. Wiesz, taki przyjacielski instynkt.-zaśmiał się, przez co i nawet ja się uśmiechnęłam.
Mulat spojrzał na mnie, jakby czekał, aż coś powiem.
-Wiesz, jak zaczęłam.-odwróciłam wzrok, wiedząc, że jeśli będę patrzeć w jego kierunku rozpłaczę się jak dziecko.- Chciałam, żeby ktoś przyszedł i zabrał mi to.-spojrzałam na zabandażowaną rękę.
-Przepraszam, że mnie nie było..-westchnął.
-Nie masz za co przepraszać.-spojrzałam na niego. Zayn był najcudowniejszym chłopakiem w ośrodku a może nawet i na świecie? A ponadto był zakochany po uszy w Ivy. Tak bardzo się cieszyłam, że ktoś wkradł się w jego serce. Potrzebował takiej osoby jak ona. Co prawda byli jak dwa różne światy, ale razem tworzyli jedną piękną całość.- Poza tym i tak wiedziałam, że nie przyjdzie nikt.-uśmiechnęłam się smutnie, patrząc jak wyraz twarzy Mlika drastycznie się zmienia.
-Gdzie Ivy?-zapytałam.
-Opierdala Harrego.-spojrzałam na niego z wielkim znakiem zapytania wymalowanym na twarzy.- Powiedział jej wszystko.-podniosłam jedną z brwi. Czułam jak krew we mnie wrze! Jak on śmiał!?
-Nie bądź zła na niego i na nią.-Mulat złączył nasze palce w przyjacielskim geście.-Harry to ciota, jednak chyba dobrze, że mówi to wszystko Ivy a nie dajmy na to sprzątaczką.-zaśmiałam się. Malik jest walnięty!
-Co ja mam zrobić, żeby on chciał ze mną być?-zapytałam, wytrącając Zayn'a z tropu.
-Nie wiem, mała. Naprawdę nie mam pojęcia.-położyłam się na łóżku, chcąc uciec znowu do krainy snów. Nie chciałam tu być, wiedząc, że nie mam nikogo dla siebie, tylko dla siebie.
Głośny płacz wydostał się z moich ust. Nie panowałam nad tym.
-Shh.-jego jedna z dłoni oplotła moją talię, a głowa wtuliła się w moje włosy. Czułam się spokojniejsza, jednak słone łzy nadal opadały na poduszkę.
-Zaśpiewaj.-poprosiłam, kładąc na jego dłoni moją.-Uwielbiam jak to robisz.-chłopak się zaśmiał, jednak po chwili z jego ust zaczęły sączyć się pierwsze słowa piosenki.
-no fight left or so it seems
I am a man whose dreams have all deserted
I've changed my face, I've changed my name
but no one wants you when you lose

don't give up

'cos you have friends
don't give up
you're not beaten yet
don't give up
I know you can make it good
----------------------------------------------

Nie zostało żadnej woli walki, jak mi się zdaje
Jestem człowiekiem, którego opuściły wszystkie marzenia
Zmieniłem twarz, zmieniłem swoje imię
Ale nikt cię nie chce, gdy przegrywasz

Nie poddawaj się
Bo masz przyjaciół
Nie poddawaj się
Jeszcze cię nie pokonano
Nie poddawaj się
Wiem, że możesz to naprawić

-Uwielbiam Twój głos..-szepnęłam pod koniec i usnęłam.

                                                                    *
-Wstawaj Natasha!-krzyk nad moim uchem, wybudził mnie z kojącego snu.
Podniosłam swoje zmęczone ciało i jedyne co zauważyłam, że Malika, już nie było a w zamian za niego był David. Spojrzałam pytająco i czekałam na rozwój wydarzeń.
-Przejdźmy do rzeczy.-westchnął i usiadł koło mnie na łóżku.-Widzę co się dzieje z Tobą, nie jestem ślepy. I widzę również to, że się męczysz. Gdyby nie fakt, że Zayn przyszedł w porę, umarłabyś.
-Skąd Ty...
-Gadałem z nim.-przytaknęłam.-Dlatego mam dla Ciebie propozycję..-poczułam dziwne ukłucie w brzuchu.
-No mów wreszcie!-ponagliłam.
-Co powiesz na to, abyś się przeniosła do innego ośrodka?-wezbrałam powietrza, czując cholerne zaskoczenie!-Nie mówię, że teraz masz odpowiadać, możemy wstrzymać się jakiś czas.-mruknął do mnie i wyszedł.
Takiego obrotu sprawy w życiu się nie spodziewałam. Przenieść się w miejsce, gdzie zacznę od nowa? W miejsce gdzie nie będę znała nikogo? Przypomniałam sobie swoje myśli, kiedy to o to błagałam. Przecież tego chciałam prawda?
''Harry i tak Cię nie chce.", "Zayn będzie mógł być z Ivy","Nie będziesz psuła niczego"
Zdając sobie sprawę, że mój wyjazd z Ośrodka będzie dla wszystkich dobry, załkałam. Tyle wspomnień.
Zeszłam z łóżka wyjmując największą z toreb w, które włożyłam kilka bluzek, spodni, bielizny, następnie wyszłam na korytarz z torbą na ramieniu, kierując się w stronę pokoju Malika. jemu jedynemu, chciałam o tym powiedzieć. Weszłam do zadymionego pokoju w, którym zauważyłam Zayn'a, Harrego i Ivy.
-Natasha?-pytanie wydostało się z ust Ivy.-Po co Ci ta torba?
-Cóż...-spojrzałam po kolei na każde z nich. Patrzyłam jak Zayn trzyma Ivy na kolanach i chciałam jej powiedzieć, że dziękuję za to, że uszczęśliwia go. Chciałam powiedzieć im wszystkim za to, że zmienili moje życie na lepsze, i podziękować. Chciałam to wszystko wykrzyczeć, jednak  moich ust wydostało się skrzeczliwe
-David zaproponował mi przeprowadzkę..Zgodziłam się.-zdziwienie jakie widziałam w ich oczach, bolało mnie bardziej niż słowa Harrego...


~~*~~
Boże nawet ja nie podejrzewałam, że zrobię coś takiego!!! Co prawda nie podoba mi się 100%
Jak myślicie, Natasha się wyprowadzi? :O Czy nie?^^
jngkhmfgjhmfgl kurde kurde.. Oczywiście mam nadzieję, że druga prowadząca doda jakiś wątek od siebie :D:D:D:D:D:D
A teraz pytanie do Was :D Jak poszły Wam testy?:D!
Boże pamiętam jak ja się bałam ;-; A teraz już pierwsza technikum XD 
I jak po świętach?:D
+
zapraszam na drugiego bloooooooga :D 
BLOG