piątek, 10 czerwca 2016

Rozdział 9 część II

***Zayn***
~Muzyka~
  Cisza panująca na korytarzu była dla mnie prawie jak wyrok. Od wczorajszego wieczoru ciągle modliłem się aby pomysł Ivy nie okazał się tak cholernie durny jak ja go postrzegałem. Miałem nadzieję, że przebywając w tym okropnym miejscu nie stanie się nic złego, a właściwie liczyłem na coś przeciwnego. Gdyby Ivy przypomniała sobie cokolwiek poprzez bycie w tym głupim ośrodku chyba skakałbym ze szczęścia. 
Tymczasem stałem z Ivy przed drzwiami jej starego pokoju, z którego miałem zabrać jej rzeczy. Oczywiście miałem zrobić to sam, ale Ivy stwierdziła, że chce tutaj przyjechać. Po co? Nie mam zasranego pojęcia. 
- Ivy jeżeli nie chcesz tam wchodzić to wystarczy, że mi to powiesz. Przecież wiesz, że nie musisz tego robić - powiedziałem i położyłem rękę na ramieniu dziewczyny. Ivy spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie jakby to mi chciała dodać odwagi, a przecież wcale jej nie potrzebowałem. Czyżby? 
- Chcę - powiedziała i nacisnęła klamkę popychając drzwi do środka. Chwyciłem rączki od wózka, na którym siedziała moja ukochana i wjechałem do środka pokoju, który kilka miesięcy temu należał do Ivy i w sumie nadal tak wyglądał. 
Pod jej nieobecność zabroniłem wchodzić tutaj komukolwiek więc wszystko wyglądało tak jak w dniu, w którym Ivy miała wypadek. Nic nie zostało przestawione i nawet jej piżama wystawała lekko spod kołdry, która nie była do końca strzepana. Gdyby nie lekki chłód i kurz na meblach wyglądałoby to tak jakby ona po prostu wstała kilka godzin temu i wyszła na lekcje. Niestety tak nie było. 
Nie wiedziałem za bardzo co dalej zrobić więc zamknąłem za nami drzwi i podrapałem się po czole stając na przeciwko Ivy, która ku mojemu zdziwieniu wciąż się lekko uśmiechała. 
- To może spakuje resztę twoich rzeczy - powiedziałem i wyciągnąłem torbę z szafy, a następnie zacząłem wkładać ubrania Ivy starając się niczego nie zepsuć i układać je w miarę równo, aby nie zrobić bałaganu, z którym moja księżniczka musiałaby się później uporać. 
Kątem oka mimo wszystko obserwowałem Ivy. Spokojnie podjechała do szafki przy łóżku, którą od razu otwarła i wyciągnęła z szuflady kilka kopert. Położyła je sobie na kolanach i chciała otworzyć jedną z nich, ale w tym momencie dotarło do mnie co w nich jest. 
Odłożyłem torbę na podłogę i w mgnieniu oka podszedłem do Ivy.
- Nie otwieraj tego - powiedziałem i delikatnie zabrałem białe kartki z jej małych dłoni. Ivy spojrzała na mnie całkowicie zdziwiona.
- Dlaczego? - zauważyłem, że ostatnio dość często zadawała to pytanie i mimo tego, że cieszyłem się z powodu jej ciekawości i chęci przypomnienia sobie wszystkiego, to w tej chwili wolałbym tego nie usłyszeć. - Zayn co to takiego. - westchnąłem i usiadłem na łóżku wytrzymując spojrzenie Ivy tylko przez chwilę. Cholera. 
- To są... Dostawałaś to od chłopaka, który zepchnął cię ze schodów - powiedziałem cicho i spojrzałem na te pieprzone koperty. Nie wiedziałem co tam jest bo w sumie Ivy nigdy nie powiedziała mi co było tam napisane. 
- Czy on mi groził w tych listach? 
- Nie wiem - odpowiedziałem szybko i odchrząknąłem aby mój głos powrócił do swojej normalnej barwy.-  Nie wiedziałem o tym gównie aż do dnia wypadku - przyjrzałem się kopercie leżącej na samej górze i zauważyłem, że przez jasny papier prześwitują jakieś kółka. 
- Dlaczego ci o tym nie powiedziałam? - następne pytanie, które sprawiło, że moje serce zaczęło bić trochę szybciej i jakby zabolało. Należy ci się. 
- Nie wiem. Najwyraźniej o wielu rzeczach mi nie mówiłaś - kłamanie przychodziło mi ostatnio coraz łatwiej co z jednej strony mnie cieszyło, ale z drugiej byłem przerażony, że drugi raz popełniam te same błędy wobec tak kruchej i kochanej osoby. 
- Myślałam, że ci ufałam - miałem wrażenie, że Ivy powiedziała to sama do siebie i nawet, jeżeli nie miałem tego usłyszeć to niestety stało się inaczej i to kurwa zabolało. 
- Też tak myślałem - wstałem z łóżka zabierając ze sobą koperty. Ivy na pewno nie przejrzy tego gówna przede mną. Jak będzie trzeba to je spale i wymyślę jakąś historyjkę, albo po prostu zwale winę na moją siostrę, a jej zapłacę żeby powiedziała, że to ona je zniszczyła. 
W dość szybkim tempie skończyłem pakowanie, a potem zabrałem się za zbieranie jej książek, które były rozrzucone pod ścianą. Ivy w tym czasie po prostu siedziała przy oknie i cały czas patrzyła się w dal nie odzywając się ani jednym słowem. 
Gdy zabrałem się za ściąganie pościeli z jej łóżka pod kołdrą zauważyłem jej pamiętnik, który jak Ivy twierdziła ktoś jej ukradł i posądzała za to mnie. Tak, przyznaje się kiedyś go przeczytałem, ale Ivy o tym wiedziała, a drugi raz go nie dotykałem. 
- Ivy powinnaś to wziąć- mój rozum krzyczał, że jestem durniem i nim oddam jej ten pieprzony pamiętnik sam powinienem go przeczytać i dowiedzieć się co jeszcze przede mną zataiła, ale sumienie kazało mi go jej oddać. Może to pomoże jej przypomnieć sobie cokolwiek. 
- Co to takiego? - dziewczyna patrzyła na mnie tym razem bez żadnego uśmiechu na ustach. Jej nastrój zmieniał się diametralnie i nigdy nie byłem na to przygotowany. To twoja wina. 
- To twój pamiętnik - podałem notes Ivy i uśmiechnąłem się do niej mając małą nadzieję, że to odwzajemni. 
- Czytałeś go kiedyś? - zapytała i zaczęła przeglądać kartki nie skupiając się na niczym szczególnym. 
- Raz, ale ty o tym wiedziałaś - wytłumaczyłem i znów zacząłem sprzątać jej pokój czując, że dzisiejszego dnia usłyszę jeszcze nie jedno pytanie ze strony Ivy. 
- Zayn? - jej cichy głos był dla mnie niczym cios wymierzony w moją twarz. Zabolało. - Skąd ja je mam? 
Odwróciłem się w stronę dziewczyny i aż wciągnąłem głośno powietrze gdy zobaczyłem jak Ivy trzyma wyciągnięte ręce i patrzy na blizny, które powstały w napadzie smutku, żalu i wściekłości. 
- Ivy, kochanie... - podszedłem do mojego słoneczka i ukucnąłem przed nią łapiąc jej dłonie. - Sama je sobie zrobiłaś skarbie. 
Ivy zaczęła wpatrywać się w swoje ręce. Jasne blizny nie widniały tylko na jej nadgarstkach, ale pięły się wyżej zostawiając po sobie ślad, który już nigdy nie zniknie. 
- Sama? Ale dlaczego? Nic nie rozumiem Zayn - jej oczy zaczynały błyszczeć, a moje serce zaciskało się z chwili na chwilę coraz bardziej. 
- Hej kochanie, spójrz na mnie - poprosiłem cicho ciągle trzymając ją za ręce. - Obiecuje ci, że jeżeli nie dowiesz się o powodzie ich powstania ze swojego pamiętnika to sam ci o tym powiem, ale teraz skarbie nie myśl o tym. 
Ivy cały czas patrzyła mi prosto w oczy i nie wiem jak do chuja, ale wiedziałem, że na razie odpuści i nie będzie zadawać więcej pytań, ale mimo wszystko zdawałem sobie sprawę z tego, że pewnie niedługo nadejdzie dzień, w którym będę musiał jej wszystko wytłumaczyć. 

***Ivy***

  Zayn dość szybko poradził sobie z posprzątaniem mojego byłego pokoju, który wydawał mi się strasznie znajomy. Wiedziałam, że skądś znam to łóżko, kojarzę okno, ale nie wiedziałam do czego mam to wszystko przypisać. Nie mogłam sobie przypomnieć co wydarzyło się w tym pomieszczeniu, ale czułam, że coś ważnego. Możliwe, że to wspomnienie będzie jednym z tych, które przyniesie mi cierpienie, ale może być to również coś szczęśliwego. 
 Zayn zakluczał drzwi o mojego dawnego pokoju gdy na korytarzu pojawił się jakiś chłopak, który uśmiechnął się na mój widok. 
- A więc to prawda, że nas odwiedziłaś - gdy Zayn usłyszał, że ktoś do nas dołączył od razu stanął przede mną i mimo koszulki i bluzy, którą chłopak miał ubraną mogłam zobaczyć jak jego mięśnie się napinają.   
- Nie waż się kurwa bliżej podchodzić - głos Zayn był strasznie cichy i aż poczułam jak przez moje ciało przechodzi nieprzyjemny dreszcz. Kurcze. 
- Nie przyszedłem do ciebie tylko do Ivy - chłopak wychylił się za Zayna tak abym mogła na niego spojrzeć. - Widzę, że ten psychol nieźle cię pokiereszował - czułam się strasznie niezręcznie pod bacznym wzrokiem całkiem obcej dla mnie osoby. 
- Daj jej spokój, ona niczego nie pamięta - Zayn stanął za mną i położył mi ręce na moich ramionach jakby chciał pokazać mi, że on cały czas tutaj jest.  
- Słyszałem tą nowinę i właściwie to się tak zastanawiam czy już jej o mnie powiedziałeś - byłam kompletnie zagubiona. Rozmowa pomiędzy Zayn'em, a tym chłopakiem tyczyła się mnie, a ja nawet nie mogłam się odezwać bo nie miałam bladego pojęcia o co im chodzi. 
- Odpuść sobie i idź schowaj się do swojej jaskini pełnej gówna James, bo tylko zabierasz tlen, na który nie zasłużyłeś - Zayn popchnął mój wózek do przodu omijając najwyraźniej rozzłoszczonego chłopaka. - I zapamiętaj sobie jedno. Moim zdaniem robactwo powinno się tępić - wydaje mi się, że ostatniego zdania nie powinnam usłyszeć. 
- Powiedz to swojej przyjaciółeczce, którą posuwa Horan. 
Wiedziałam, że Zayn chce mu coś odpowiedzieć, ale na całe szczęście pojawił się pan David, który powstrzymał dalszą słowną potyczkę. 

***
Leżałam w ciemnym pokoju starając się zasnąć, ale ciągle miałam w głowie wydarzenia z dzisiejszego dnia. Cały czas zastanawiałam się co tak bardzo strasznego musiało wydarzyć się w moim życiu, że mam na ciele pełno blizn. Zastanawiałam się kim był chłopak spotkany w ośrodku, dlaczego chciał wiedzieć czy Zayn mi o nim powiedział. Czy był on dla mnie kimś ważnym? Kochałam go? A może to on kochał mnie. Niczego nie rozumiałam, nie potrafiłam powiązać ze sobą żadnych wydarzeń odkąd wyszłam ze szpitala. Wszystko było dla mnie niejasne i całkowicie bezsensu.
Gdy do moich uszu dotarło ciche skrzypienie drzwi, a do pokoju wleciała cienka smuga światła szybko zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju i kieruje się w stronę łóżka, na którym leżałam całkiem bezbronna. Moje serce zaczęło bić w szaleńczym tempie, ale gdy poczułam zapach wody po goleniu i piżmowego szamponu uświadomiłam sobie kto stał obok mojego łóżka.
Zayn westchnął cicho i usiadł na brzegu łóżka po czym chwycił moją dłoń i potarł moje kostki swoim kciukiem.
- Moje kochanie - jego szept był dosłownie muzyką dla moich uszu, a dotyk uspokajał mnie jakby jego palce były zaczarowane. - Jesteś odważniejsza niż ja chociaż niczego nie pamiętasz. Obiecuje, że ci pomogę tylko proszę skarbie nie zostawiaj mnie - poczułam jego oddech na policzku, a potem jego usta, które delikatnie musnęły moje czoło. - Kocham cię Ivy.
Zayn jeszcze raz pocałował moje czoło, a potem z westchnieniem puścił moją dłoń i zaczął kierować się w stronę drzwi. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale miałam wrażenie, że coś takiego miało już miejsce. Moje serce próbowało mi coś powiedzieć, ale niestety mój rozum nie chciał słuchać. Czułam, że powinnam zatrzymać chłopaka, powinnam prosić go aby ze mną został, ale nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Czułam jakby Zayn wychodząc z pokoju zabrał jakąś cząstkę mnie, która prawdopodobnie już wcześniej do niego należała. Teraz muszę tylko przypomnieć sobie jak duża ta cząstka mnie, należy do niego. Musiałam przypomnieć sobie jak wielką miłością obdarzyłam tego wyjątkowego chłopaka z miodowymi oczami.

Drogi pamiętniku, 
Nienawidzę ich. Nienawidzę siebie. Nienawidzę ludzi pracujących w moim domu. Nienawidzę dziennikarzy stojących pod bramą. Nienawidzę mojej rodziny czekającej w salonie. Nienawidzę ich wszystkich. 
Siedzę zamknięta w pokoju i chociaż wiem, że powinnam już dawno dołączyć do tego przedstawienia, które odgrywa się na dole nie mogę zmusić swoich nóg do pójścia tam. Nie mam wystarczająco odwagi aby dzisiejszego wieczoru stanąć u boku moich rodziców, uśmiechać się i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Już od dawna przychodzi mi to z trudem, a po wczorajszej wieczornej ucieczce z domu przychodzi mi to jeszcze trudniej. Ciągle mam w głowie słowa bruneta ze sklepu, który kazał mi być sobą i ciągle iść z wysoko uniesioną głową. Spróbowałam tego dzisiejszego ranka i mimo formującego się siniaka pod moim okiem jestem dumna, że postawiłam się swojej matce. Oczywiście bez żadnego rezultatu, ale sama świadomość, że jestem zdolna do czegoś takiego napawa mnie jakąś dziwną dumą. Jestem dumna sama z siebie. 
Skoro udało mi się przezwyciężyć mój strach związany z moją matką to teraz wystarczy znaleźć tego chłopaka i mu podziękować. Chcę spojrzeć jeszcze raz w jego piękne miodowe oczy i podziękować, że chociaż on we mnie uwierzył. 
---------------------------------------------------------------------

czwartek, 25 lutego 2016

WIELKIE COME BACK

A więc wracamy (tak sądzę). Nie wiem jak to dalej będzie gdy nikt nie docenia naszej pracy (przykro) ale sądzę, że dociągniemy to opowiadanie do końca dla tej nielicznej grupki (kochamy was ♥). Nie wiem co ile będą pojawiać się rozdziały, ale mam nadzieję, że to zrozumiecie ponieważ my również mamy własne życie. To tyle. Wyczekujcie rozdziału, który właśnie piszę.

Kamila♥

poniedziałek, 4 stycznia 2016

WIADOMOŚĆ

A więc tak... Rozdziału nie ma już długi czas ponieważ POWAŻNIE ZSTANAWIAM SIĘ NAD ZAWIESZENIEM BLOGA. Nie wiem czy za tydzień pojawi się rozdział ponieważ mam 18 urodziny i jest dużo przygotowań. Jeśli postanowię wrócić to dam znać.
Mala zapowiedź:

- Czułam się tam obco. Czy to dobry znak? 

Nie wiedziałem co odpowiedzieć. W końcu nie codziennie wydaje się, że sprzedałeś własną dziewczynę prawda?