środa, 17 września 2014

Rozdział 40

                       Złapałam dużą ilość powietrza, po czym powtórzyłam serię głębokich oddechów. O mój Boże czy ja właśnie miałam sen o tym, że Harry mi się oświadcza?
Odruchowo spojrzałam na chłopaka śpiącego obok mnie, i aby się upewnić się o tym, że to tylko sen, obejrzałam dokładnie swoje obie dłonie, jednak, kiedy nie zobaczyłam na nich pierścionkach, jedynie przeczesałam włosy w tył. Nadal nie mogłam uwierzyć, że coś takiego mogło mi się przyśnić.
Delikatnie wysunęłam spocone ciało spod ciepłej kołdry, po czym na bose stopy nałożyłam ciapki. Po cichu zaczęłam kierować się w stronę kuchni. Schodząc po schodach marzyłam jedynie o tym, aby babcia spała i nie przyszła tam za mną. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę z nią, po tym co mi zrobiła i Bóg mi światkiem, że wiele bym dała, aby spotkanie z Ojcem było snem.
Automatycznie skierowałam się w kierunku lodówki, aby wyjąć z niej sok. Wyciągnęłam kubek po czym nalałam soku pomarańczowego, pijąc go duszkiem.
Najdziwniejszy sen w moim życiu.
Usiadłam przy wielkim stole z resztkami soku, i naprawdę nie mogłam odgonić się od tych pazernych myśli, które tłoczyły się w mojej głowie. Tak bardzo bym chciała teraz przytulić się do Zayn'a i posłuchać jak śpiewa mi do ucha, albo jak mówi, że wszystko będzie dobrze, czy nawet zgrywa się ze mnie. Tak bardzo brakuje mi właśnie teraz delikatnej Ivy i jej dziecka, którego nawet nie widziałam, czy nawet pojebanego David'a!
Zaśmiałam się ze swojej bezradności, kiedy również zdałam sobie sprawę, że po wyjściu z tego popierdolonego ośrodka muszę wrócić do Ojca. Przygryzłam wargę, kiedy poczułam jak jedna słona kropelka zleciała na stół.
-Natasha?-ciepły głęboki głos wpadł do moich uszu. Delikatnie odwróciłam głowę w kierunku Harrego i aż zaparło mi dech w piersiach. Wyglądał tak niesamowicie seksownie.
-Dlaczego nie śpisz?-wierzchem dłoni wytarłam oczy.
-Płakałaś?-zignorował moje pytanie, momentalnie zadając swoje. Chłopak kucnął przede mną patrząc prosto w moje oczy.
-Nie, nie.-skłamałam uśmiechając się sztucznie licząc na to, że chłopak w to uwierzy.-Dlaczego nie śpisz?-ponowiłam pytanie, chcąc jak najszybciej zmienić temat.
-Brakowało mi Ciebie.-odparł, jednak przeczuwam, że chciało mu się po prostu siku. Zaśmiałam się ze swoich myśli na co chłopak skrzywił się lekko, jednak po chwili uśmiechnął.
-Uwielbiam jak się uśmiechasz.-mruknął tym podniecającym głosem, delikatnie podniósł się i przykrył moje usta swoimi. Zamknęłam oczy pragnąc aby ta chwila trwała wiecznie, aby zawsze było tak jak teraz. Ja i Harry przeciwko wszystkim.
-Nie chce mi się spać.-wymamrotał pomiędzy pocałunkami.
-To co Ci się chce?-spytałam i miałam ochotę strzelić sobie za to piątkę w czoło. Oczywiście znałam odpowiedź na to pytanie.
-Wiesz, że zawsze marzył mi się seks na stole?-zaśmiał się gardłowo, jednak dobrze wiedziałam, że nie żartuje. I nawet sama nie byłam pewna, czy to mnie podnieca czy onieśmiela.-Ale nie na tym z naszych stołówek!-dodał od razu klaszcząc w dłonie.-Nie wiadomo co tam wcześniej było.-sprostował.
Zaśmiałam się jak dziecko, bo po mimo jego zboczonych tekstów, było w nim coś urokliwego, coś co Cię nakręcało z każdym jego słowem, westchnieniem, czy mrugnięciem oka.
-Racja.-przytaknęłam obserwując jak chłopak odchodzi do wyjścia z kuchni, po czym rozejrzał się kilka razy i zaczął kierować się w moją stronę. Z każdym jego ruchem, mięśnie na rękach napinały się jeszcze bardziej, a naga klatka piersiowa miarowo opadała i podnosiła się. Przeleciałam wzrokiem po każdym jego tatuażu i byłam tak bardzo wkurzona, że nie znałam ich historii. Nie wiem dlaczego zostały zrobione i jakie mają znaczenie. Nie wiedziałam kto był przy ich tworzeniu i czy to była ważna dla niego osoba i właśnie to tak bardzo mnie wkurwiało. Oczywiście najbardziej kochałam jego tatuaż w kształcie kłódki.
Nie zauważyłam, kiedy ciało chłopaka znalazło się tuż nad moim. Spojrzałam do góry. Wszystko pogarszał fakt, że siedziałam na krzesełku.
-Taka wizja Ciebie mnie nakręca maleńka-sapnął a jego zielone oczy momentalnie ściemniały. Przygryzłam wargę, wstając, tym samym sposobem byłam zaledwie niższa o kilka centymetrów.
-Możesz pomarzyć Styles.-syknęłam, chociaż tak naprawdę nie byłam zła. Znałam tą stronę Harrego. Jego stanowczość i zaborczość.
-Mówił Ci ktoś, że marzenia się spełniają?-uśmiechnął się, po czym podniósł i obrócił kilka razy, następnie posadził na stole.
-Potrzebuje Cię Natasha-oparł swoje czoło o moje i oblizał wargi.-Całej Ciebie.-wyszeptał, błądząc rękoma po moich nogach a ustami cmokając szyje.
-Chce, abyś mi powiedział kto to Victoria i kto ją zabrał, albo z nami koniec.-westchnęłam z trudem wydobywając z siebie kilka słów, i wiedziałam, że szantaż nie jest rozwiązaniem, jednak jeśli będzie mu na mnie zależeć powie mi prawda?
Chłopak osunął się do mnie, jakbym go sparzyła i spojrzał na mnie z naprawdę niewyrażającym nic uśmieszkiem.
-Powiedz, proszę powiedz, że żartujesz.-zaśmiał się głucho, spoglądając na mnie od góry do dołu, jednak, kiedy ujrzał, że nie zamierzam ustąpić złapał się za włosy i lekko je pociągnął.-Kurwa Natasha, nie możesz mi tego zrobić!-krzyczał jakby wstąpiła w niego inna osoba.
-Przepraszam, ale wiem, że w inny sposób z Ciebie tego nie wyduszę.-skręcałam się w środku, kiedy doszło do mnie to, jaką głupotę palnęłam.
-Nie jestem gotowy, aby Ci powiedzieć, rozumiesz?!-spojrzałam na jego oczy, i nie byłam wstanie uwierzyć, że jego już ciemne oczy stały się całkowicie czarne. Nie zamierzałam się więcej spierać. Miał rację, a moje wypalone bez przemyślenia słowa naprawdę go zraziły. Sama wiem, jak to jest, kiedy ktoś wymusza na Tobie jakąś rzecz i mimo iż zdawałam sobie z tego sprawę, właśnie zmusiłam bruneta do tego.
-Przepraszam Harry, naprawdę przepraszam, ale ta Twoja tajemniczość, ona jest taka męcząca.-wyznałam zgodnie z prawdą.
-Na własne życzenie zakochałaś się we mnie a ja w Tobie. Teraz musisz brać za to odpowiedzialność.-syknął, po czym wyszedł z kuchni kierując się do pokoju. Automatycznie pobiegłam za nim a widząc jak chłopak zaczął wrzucać swoje rzeczy z taką siłą do torby przystałam koło drzwi.
-Jedziemy dopiero o jedenastej.-szepnęłam, nie chcąc go denerwować. Ten jednak nie odpowiedział nic. Wiedziałam, że zawaliłam, wiedziałam! Jednak chciałam aby powiedział co siedzi mu na sercu, chce go poznać a on ukrywa przede mną wszystko, całego siebie. Nawet nie wiem czy "Harry" to jego prawdziwe imię.
-Proszę Cię, nie odchodź ode mnie.-odchyliłam głowę w tył, tak aby żadna z łez nie uciekła z oczu.
-Nie odchodzę tylko się pakuje..-mimo iż był wkurwiony, jego głos był spokojny. Nie chciałam już dużej udawać, że jestem na wyższej pozycji, więc jedyne co zrobiłam to podeszłam do chłopaka i chwyciłam jego obie ręce.
-Co Ty robisz?-zmarszczył ciemne brwi, przyglądając się mi uważnie.
Jedną z ręki przeciągnęłam w okolicach lewej piersi, nie spuszczając wzroku z chłopaka.
-Jeśli myślisz, że teraz mam ochotę na s...
-Zamknij się.-skarciłam go, lekko szczypiąc w dłoń.-Nie chodzi mi o seks, tylko o to, że to co czujesz pod dłonią to moje serce, które należy do Ciebie Harry. Wiem, że myślisz, że odejdę, kiedy dowiem się prawdy, ale nie ma nic bardziej mylnego.-pokręciłam lekko głową, zabierając rękę z dłoni Harrego, jednak on nadal nie zabrał swojej. Otuliłam jego policzki swoimi dłońmi, i w momencie jego wzrok złagodniał. Piękna zieleń powróciła, więc mówiłam dalej.
-Każdy człowiek popełnia błędy, każdy bez wyjątku, jednak najważniejsze jest przyznanie się do błędu kochanie.-skupienie w jakim był Harry budziło mój podziw.-Wiesz za co ja tu jestem, znasz każdy szczegół o mnie, więc to oczywiste, że ja chcę poznać całego Ciebie, wliczając w to przeszłość.-brunet spuścił głowę, jednak ja momentalnie ją podniosłam.
-Wybacz mi za zmuszenie Cię do mówienia, nie powinnam była tego robić i możesz być pewny, że nigdy więcej nie spróbuje wymusić z Ciebie czegokolwiek.-skinęłam głową, lekko przygryzając wargę.-Będę czekać Harry.-uśmiechnęłam się, przybliżając swoje usta do ust Harrego. Delikatnie ucałowałam jego słodkie usta, po czym uśmiechnęłam się i wróciłam do łóżka gasząc od razu światło. Zakryłam swoje drżące ciało kołdrą.
Nie minęło dwie minuty, kiedy poczułam jak łóżko się ugina a moją talię objęła duża ręką Harrego, która przyciągnęła mnie do jego gołego torsu.
-Tak bardzo się boję, że znienawidzisz mnie jeśli wyznam Ci prawdę.-szepnął w moje włosy.-I wiem, naprawdę wiem, że jesteś tego ciekawa, jednak nie mogę Ci tego powiedzieć, nie teraz.-poczułam uścisk w żołądku, jednak wiedziałam, iż obiecałam. Nie będę drążyć.
-Śpij Harry.-ucałowałam jego brodę, po czym wtuliłam się w nagi tors.
Tak bardzo pragnąc, aby chłopak zdołał wydusić z siebie choć cząstkę prawdy. I pewnie głowiłabym się nad tym cały wieczór, jednak słysząc głęboki i ciepły głos Harrego, odpłynęłam w krainę morfeusza..

Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be

I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two

I'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide open

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
-----------------------------------------
Stoisz naprzeciwko mnie,
Czekam, trudniej mi oddychać
Nagle oślepiają mnie światła
Nigdy nie zauważyłem jak jasne mogą być

Zobaczyłem w kącie fotografię
Bez wątpienia w mojej głowie to jesteś ty
Samotnie leży na twoim łóżku w rozbitym szkle
To łóżko nigdy nie było przeznaczone dla dwojga

Trzymam moje oczy szeroko otwarte
Trzymam moje ramiona szeroko otwarte

Nie pozwól mi
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi odejść
Ponieważ mam dość czucia się samotnym
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi odejść
Ponieważ mam dość czucia się samotnym

~~*~~
Tak bardzo Was przepraszam za to opóźnienie, jednak teraz jest dla mnie naprawdę ciężki okres, brat w szpitalu, nauka, szkoła, obowiązki to wszystko to za wiele, naprawdę.
Jednak rozdział jest, oczywiście nie idealny i chciałam wydobyć z siebie więcej, jednak nie dałam rady.
Jestem jedynie ciekawa jakie macie przypuszczenia co do tajemnicy Harrego uuuu :D <3
Życzę miłego czytania i od razu zapraszam na mojego bloga BLOG

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 39 +18

 ***Ivy***

Leżałam zdenerwowana na kozetce i czekałam aż pielęgniarka wróci z informacjami dla mnie. Moje serce biło zdecydowanie zbyt szybko co było widoczne na odczycie z maszyny, do której byłam podłączona. Starałam się uspokoić, myśleć o czymś pozytywnym, ale w mojej głowie przez cały czas błądziła myśl, że coś jest nie tak. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że dzieje się coś złego nie tylko ze mną, ale i z moim dzieckiem. 
Położyłam ręce na swoim już lekko widocznym brzuchu i zamknęłam oczy starając się zrelaksować. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia i zostałam poinformowana iż moi rodzice złożyli wniosek abym została wypuszczona na święta do domu tak samo jak inni. Powinnam się z tego powodu cieszyć w końcu będę mogła stąd wyjść chociażby na chwilę, ale tak naprawdę wolałabym zostać tutaj. Zamknięta w czterech ścianach niż siedzieć przez cały wieczór i udawać przed wszystkimi gośćmi, że wszystko jest w porządku. Już od kilku lat, a dokładniej od śmierci dziadków święta nie były już radosnymi dniami tylko okropnym czasem spędzonym wśród nudnych ludzi, którzy starają się utrzymywać kontakty z bogatymi ludźmi tylko i wyłącznie ze względu na status w śród innych ludzi. To było dla mnie niezrozumiałe i całkowicie powalone, ale moim rodzicom to odpowiadało, a ja nie miałam innego wyjścia jak tylko udawanie, że to wszystko mi się podoba. 
Gdy moi dziadkowie żyli wszystko było inne. Za każdym razem w poranek Wigilijny jechałam z dziadkiem po choinkę, pozwalał mi wybierać nawet jeżeli brałam te najbrzydsze. Pamiętam, że gdy byłam mniejsza zawsze tłumaczyłam dziadkowi, że tym choinkom jest smutno bo nikt ich nie chce. Teraz wydaje się do niedorzeczne, ale wtedy to miało dla mnie sens. I tak już pozostało. Braliśmy te najbrzydsze drzewka, aby potem w domu wspólnie je ubrać. Cieszyłam się z każdej chwili spędzonej wraz z nimi. Każda stłuczona bombka była znakiem naszej radości i żywiołowości.
Aż do czasu. Trzy lata temu spędziłam z nimi ostatnie święta i już wtedy po choinkę jechałam wraz z tatą i on nie pozwolił mi wybrać, sam zdecydował i wybrał tą największą i najpiękniejszą. W domu ani babcia ani dziadek nie mieli siły pomóc mi przyozdobić drzewko i robiła to ze mną sprzątaczka, którą wcale nie interesowały święta. Nie było już tego samego nastroju podczas kolacji ani podczas otwierania prezentów. Nie było już tej magii świąt. I już nigdy nie będzie. Wraz z odejściem dziadków odeszło wszystko co było dobre.
- Ivy miałaś się uspokoić, a nie jeszcze bardziej denerwować - tuż obok mnie pojawiła się pielęgniarka, która od razu przyłożyła mi dłoń do czoła i zaczęła coś mamrotać pod nosem. 
- I co? Zgodziła się? - zapytałam lekko zachrypniętym głosem. Czułam się coraz gorzej i naprawdę robiłam się przerażona. 
- Przeniesiemy cię do twojego pokoju, tam jest cieplej - pielęgniarka zignorowała moje pytanie co było dla mnie jasną odpowiedzią. Zachciało mi się płakać. Nie ze smutku tylko ze złości. Byłam wściekła i najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miałam gdzie rozładować swojego gniewu. Wszystko musiałam pozostawić wewnątrz siebie. Jak zawsze zresztą.
Cierpliwie poczekałam aż starsza kobieta odłączy wszystkie kabelki od mojego ciała, a gdy już to zrobiła wstałam po woli z łóżka i założyłam swoje buty. Poczułam dość silny skurcz w podbrzuszu, ale zniknął on dość szybko dlatego zaczęłam się kierować w stronę drzwi. Korytarz był pusty, zapewne każdy był w tej chwili na stołówce. Nagle zapragnęłam się tam znaleźć. Miałam ochotę usiąść gdzieś w kącie gdzie będę mogła przyglądać się Zayn'owi, który ignoruje wszystkich wokół siebie.
Zazdrościłam mu tego. On nie przejmował się tym co ludzie o nim sądzą, nie interesował się ich zdaniem. Chciałabym tak umieć. Chciałabym nie przejmować się tym co mówi o mnie Simon. Chciałabym nie myśleć o tym jak wszyscy tutaj mnie ocenili.
Od razu po wejściu do mojego pokoju ściągnęłam buty i położyłam się na łóżku przykrywając kołdrą. Poczułam się senna, ale wiedziałam, że nie powinnam teraz spać.
Pielęgniarka poustawiała na szafce jakieś pudełka z tabletkami oraz termometr po czym wyszła z mojego pokoju mówiąc mi abym spróbowała się przespać.
 Westchnęłam cicho i zaczęłam wpatrywać się w sufit. W mojej głowie znów pojawiła się myśl, że coś złego dzieje się z moim dzieckiem.
Dzieckiem, którego nawet nie widziałam. Którego sobie nawet nie wyobrażałam.
Jakie ono będzie?
To będzie chłopiec czy dziewczynka?
Będzie podobne do mnie czy do Jamesa?
Będzie miało moje oczy?
Jego włosy?
Mój uśmiech?
Jego charakter?
Wszystkie pytania nurtowały zapewne nie tylko mnie ponieważ Zayn również nie raz wspomniał o moim dziecku podczas naszych rozmów. Może nie mówił o tym wprost aczkolwiek stawił iluzje.
- Ivy? - ciche pukanie spotkało się z pytaniem, które dobiegło do mnie za drzwi. Po chwili bez żadnej mojej odpowiedzi drzwi otwarły się, a do pokoju wszedł Zayn.
- Obecna - odpowiedziałam cicho i znów zaczęłam wpatrywać się w sufit. Głowa zaczynała mnie coraz bardziej boleć, skurcze pojawiały się coraz częściej.
- Co jest? Nie było cię na śniadaniu - Zayn podszedł do łóżka i usiadł na jego brzegu szturchając mnie lekko w biodro.
- Nie najlepiej się czuję. Jestem dzisiaj zwolniona z zajęć - odparłam i przekręciłam się na bok aby móc na niego patrzeć.
- Jak to nie najlepiej się czujesz. Chora jesteś? - zapytał i zaczął wbijać palce w moje żebra.
- Nie wiem. I czy możesz przestać mnie do cholery dotykać? - powiedziałam trochę zbyt wrednie, ale nie mogłam wytrzymać tego dziwnego dyskomfortu, który pojawiał się za każdym razem gdy mnie dotknął.
- Spuść z ton skarbie - odpowiedział i zaczął wpatrywać się w moją twarz zaciskając zęby, tym samym starając się uspokoić.
- Wyjdź - doskonale zdawałam sobie sprawę, że wkurzam Zayn'a, ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać, a tym bardziej się kłócić.
- Nie mów mi co mam robić - w jego głosie było słychać napięcie. Starał się zachować spokój, nie krzyczeć, na mnie, ale wiedziałam, że długo się nie powstrzyma.
- To w końcu użyj mózgu i raz zrób coś co będzie miało jakiś sens - odpyskowałam i pisnęłam gdy silne dłonie Zayn'a, chwyciły moje nadgarstki i umiejscowiły je tuż ponad moją głową.
- Nie przeginaj księżniczko - wyszeptał i przybliżył swoją twarz do mojej. - Zdecydowanie wolę cię gdy nic nie mówisz - dodał i bez żadnego skrępowania mnie pocałował.
Na początku starałam się jakoś od niego odsunąć, ale nie mogłam zrobić zbyt wiele gdy chłopak cały czas trzymał moje nadgarstki w swoich dłoniach. Naprawdę chciałam aby się ode mnie odsunął, chciałam aby przestał mnie dotykać. Tylko, że gdy jedna z jego dłoni znalazła się na moim policzku coś się zmieniło. Moje ciało zaczęło się odprężać, serce bić szybciej, a usta jakby same zaczęły oddawać jego pocałunki. Zaczęło mi się kręcić w głowie, a w brzuchu poczułam miłe łaskotanie.
Zayn bardzo delikatnie przeniósł się nad moje ciało umieszczając jedną ze swoich nóg pomiędzy moimi. Jego usta zaczęły całować moje policzki, a potem szyję aż dotarły do odsłoniętych obojczyków.
- Zayn - powiedziałam cicho i zamknęłam oczy czując ciepło rozchodzące się po całym moim ciele. Już kiedyś tak się przy nim czułam i naprawdę pragnęłam poczuć się tak jeszcze raz.
- Ciii. Wszystko będzie dobrze - powiedział z ustami przy moim uchu. Jego ciepły oddech połaskotał moją wrażliwą skórę tworząc na niej gęsią skórkę.
Odchyliłam głowę do tyłu gdy usta Zayn'a zaatakowały moją szyję. Chłopak zassał trochę mojej skóry przez co moje usta się rozchyliły i uciekło z nich dość ciche westchnienie.
Dopiero gdy druga ręka Zayn'a wsunęła się pod moją koszulkę zorientowałam się, że mam już wolne dłonie i od razu przeniosłam je na jego włosy. Pociągnęłam za kilka kosmyków przez co Zayn jęknął co sprawiło, że zaczął delikatnie ocierać swoją nogą o moje krocze. Czułam, że dzieje się ze mną coś dziwnego, ale nie bałam się tego, a właściwie podobało mi się to i chciałam więcej.
Zayn uniósł się na jednej ręce i spojrzał na mnie cały czas się o mnie ocierając. Poczułam ciepło na policzkach gdy jęknęłam przez przypływ nowych uczuć wywołanych ruchami chłopaka. Brunet uśmiechnął się lekko i jeszcze mocniej przycisnął swoją nogę do mojego krocza aby wzmocnić moje odczucia.
- Zayn - mój oddech zaczynał się robić urywany, a powieki drżały. W końcu pozwoliłam aby moje oczy się zamknęły, a coraz głośniejsze westchnienia ulatywały z moich ust.
- Nie bój się tego Ivy - do moich uszu dotarł głos Zayn'a. Nie odczuwałam strachu przed niczym, co robiliśmy. Zayn odsunął się ode mnie i odpiął guzik moich spodni cały czas wpatrując się w moje oczy. - Nie rozbiorę cię - powiedział i po odpięciu zamka wsunął dłoń pod moje spodnie jak i majtki.
Zamknęłam oczy czując się lekko onieśmielona jego ruchami.
Poczułam jak jego palce zaczynają pocierać moją łechtaczkę przez co jęknęłam i zacisnęłam dłonie na pościeli. Moja klatka piersiowa zaczęła się unosić i opadać w zawrotnym tempie.
- Otwórz oczy - chłopak przycisnął swoje palce do mojego czułego punktu, a ja grzecznie otwarłam oczy i zaczęłam się w niego wpatrywać.
Jego palce znów zaczęły zataczać kółka, a ja nie mogłam tak właściwie zrozumieć tego co się ze mną działo. Przyjemne ciepło zaczynało kumulować się w moim podbrzuszu, mięśnie brzucha skurczyły się, a ja nie mogłam złapać oddechu. Z mojego gardła wydobywały się miękkie jęki, podczas gdy dłoń Zayn'a pracowała jeszcze szybciej. Moje nogi zaczęły drżeć, a oczy samowolnie się zamknęły. Moje plecy wygięły się w łuk, a oddech utknął w gardle.
Przez krótką chwilę nie mogłam w ogóle się poruszyć, tak jakbym miała chwilowy paraliż.
Gdy po kilku minutach mój oddech się wyrównał otwarłam oczy i ujrzałam siedzącego obok mnie Zayn'a. Wydawał się z siebie zadowolony i wcale nie ukrywał swojego uśmiechu.
- Jak się czujesz? - zapytał i poprawił swoje włosy, które zaczynał opadać mu na czoło. Uśmiechnęłam się leniwie i ziewnęłam.
- Zmęczona - odparłam i przesunęłam się pod ścianę robiąc mu miejsce. Mimo wszystko uwielbiałam leżeć z Zayn'em bo wtedy czułam się bezpiecznie. I to bardzo.
- Prześpij się - rozkazał i położył się tuż obok chwytając delikatnie moją dłoń. - Obiecuję, że będę tutaj gdy się obudzisz - dodał i uśmiechnął się do mnie.
- Musisz iść na lekcje - powiedziałam i zaczęłam wpatrywać się w sufit cały czas czując jego wzrok na mojej twarzy.
- Nic nie muszę. Zostaje dzisiaj z tobą - powiedział pewnie i przykrył mnie kołdrą gdy zadrżałam z powodu chłodu, który zaczęłam odczuwać mimo tego, że w pokoju było naprawdę ciepło.
- Będziesz miał problemy - stwierdziłam i zamknęłam oczy mocniej ściskając jego dłoń.
- Najwyżej - uśmiechnęłam się pod nosem słysząc jego rozbawiony ton. Wydawało się, że Zayn wcale nie przejmował się tym, że może mieć naprawdę poważne problemy.
- Nie masz do mnie żadnych pytań? - zapytałam i obróciłam głowę aby na niego spojrzeć. Zayn cały czas się we mnie wpatrywał.
- Nie będę cię o nic wypytywał - powiedział i westchnął cicho jakby coś analizował. - Pamiętasz jak kiedyś opowiadałem ci dlaczego tutaj jestem?
- Tak. Pamiętam - odparłam.
- Nim to wszystko się wydarzyło to... Było coś jeszcze - chłopak przekręcił się na bok i odgarnął moje włosy za ucho. - Byłem w szpitalu dla czubków - dodał i zaśmiał się cicho, a po moim kręgosłupie przeszła fala dreszczy.
- Dlaczego? - zapytałam cicho i starałam się wyglądać na niewzruszoną jego wyznaniem chociaż, w mojej głowie zaczynały szaleć myśli o tym, że on jest niebezpieczny.
- Rzuciłem się kiedyś na naszego sąsiada. Miałem wtedy zaledwie dziesięć lat, a chciałem go zabić - wytłumaczył, a ja przełknęłam po woli ślinę.
- Tylko dlatego tam wylądowałeś? - znów zadałam pytanie i mimo tego, że wcześniej czułam się przy nim bezpieczna teraz zaczynałam odczuwać strach.
- Po części. Moja matka miała z nim romans i kiedyś ich nakryłem. Potem musiałem przechodzić przez te wszystkie sesje z psychologiem i on stwierdził, że mam najebane
- Nie mów tak - skarciłam go szybko, a on zaśmiał się dźwięcznie.
- Ale to prawda. Przynajmniej tak wtedy myślałem, ale gdy wystawili mi żółte papiery i zamknęli w pierdolonym pokoju bez klamek na całe dwa miesiące okazało się, że żona tego sąsiada przekupiła lekarza. Chciała się zemścić na naszej rodzinie za to co zrobiła mama - dokończył i westchnął znów kładąc się prosto. - Nie wiem po co ci to mówię. I tak pewnie masz to gdzieś.
- Nie, nie. Bardzo się cieszę, że mi o tym mówisz. Chcę abyś mówił mi o wszystkim - zaprzeczyłam szybko i usiadłam na łóżku. - Kiedyś gdy będę gotowa też ci o wszystkim powiem - dodałam i przykryłam swoją drugą dłonią, nasze splecione palce.
- Gdy będziesz gotowa, czyli dopiero wtedy gdy mi zaufasz - stwierdził i z powagą wpatrywał się w moje oczy. - Możesz mi zaufać Ivy.
- To nie tak, że ci nie ufam ja po prostu... Nie czuję się jeszcze na tyle dobrze aby ci o tym wszystkim opowiedzieć - wytłumaczyłam się i w przypływie impulsu pocałowałam go w policzek.
- Nadal pamiętam o co byłem na ciebie wkurwiony - wyznał i wstał z łóżka podchodząc do okna. Patrzyłam na niego nie rozumiejąc jego zachowania. Wszystko było idealnie. Jego zachowanie w stosunku do mnie, jego dobór słów. A teraz nagle wszystko prysło jak bańka mydlana.
- Zayn ja... Nie wiem co mam ci powiedzieć. Nie chcę z nim być, ale...
- Ale musisz bo twoja zdzirowata matka ci tak każe - przerwał mi i dopowiedział to czego ja nigdy bym nie była wstanie powiedzieć na głos.
- Ty nic nie rozumiesz - odparłam i również wstałam podchodząc do niego na tyle blisko aby zobaczyć jak jego oczy błyszcza od nadmiaru emocji. Niestety tych złych.
- Kurwa Ivy tutaj nie ma nic do rozumienia. Jeżeli nie chcesz z kimś być to po prostu z nim nie jesteś - zamknęłam oczy i spuściłam głowę na dół. Zayn miał rację. To wszystko wydawało się takie cholernie proste, ale aby to zrobić trzeba mieć silną wolę i przede wszystkim wybór. A ja niestety tego ostatniego nie posiadałam. To nie z nim chciałam być. Chciałam związać się z kimś kogo bym pokochała.
- Przepraszam - wyszeptałam i odwróciłam się do niego tyłem. Musiałam wyjść chociażby na chwilę aby ochłonąć po tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło pomiędzy mną, a Zayn'em.
Gdy zrobiłam zaledwie kilka kroków coś mnie zabolało i od razu w mojej głowie rozbłysła czerwona lampka informująca mnie, że coś jest nie tak. Znowu. 
Jęknęłam cicho i chwyciłam się za brzuch. Ból narastał z sekundy na sekundę, a łzy zgromadziły się w kącikach moich oczu.
- Ivy? - tuż zza mną rozbrzmiał głos Zayn'a, a po chwili poczułam jego dłoń na moich plecach. Całkiem rozkojarzona poczułam jak coś cieknie mi po nogach, a gdy spojrzałam w dół zobaczyłam, że moje dotychczas jasne spodnie zaczynały się robić czerwone.
Spojrzałam zszokowana na bruneta, który również wpatrywał się w moje nogi. Skurcze w moim brzuchu zrobiły się na tyle silne, że nie potrafiłam powstrzymać głośnego szlochu jak i krzyku. Mogłam tylko stać zgięta w pół i płakać.
- O kurwa  - Zayn w amoku wziął mnie na ręce i otwarł drzwi wychodząc z pokoju i od razu kierując się w stronę gabinetu pielęgniarki. Robiłam się coraz bardziej senna i nawet kłócie w brzuchu jak i podbrzuszu nie przeszkadzało mi w zasypianiu.
- Tak bardzo cię przepraszam - to było ostatnie co usłyszałam nim całkiem pochłonęła mnie ciemność.
--------------------------------------------------
Hej:) Spóźniony rozdział jest. Zadowolenie w 50% jest. Depresja spowodowana szkołą jest. A więc wszystko w normie. Nie wiem co tu pisać... Szczerze wam dziękuję za to, że wzięliście się za komentowanie. To wiele dla nas znaczy :* Te cale +18 wcale mi nie wyszło ale co tam niech jest.

Dodaje zwiastun mojego innego bloga, na którym jest na razie tylko prolog, ale już nie długo. BLOG
Przepraszam za ewentualne błędy.
Kamila♥