niedziela, 16 lutego 2014

Chapter 16

***Ivy***

Stałam zażenowana przy stoliku i nie wiedziałam czy usiąść czy po prostu zignorować zaproszenie i spieprzać dalej niż pieprzy rośnie. 
- Usiądź wreszcie. Wkurwiasz mnie - Zayn wskazał mi na miejsce obok siebie, a ja posłusznie usiadłam dyskretnie odsuwając swoje krzesło w bok. 
Po tym jak obudziłam się w nie swoim pokoju z Zayn'em siedzącym na krześle tuż obok zaczęłam się przeraźliwie drzeć. Byłam wystraszona. Nie wiedziałam w ogóle co ja robiłam u niego w pokoju, dlaczego spałam w jego łóżku i na dodatek brunet siedział do połowy rozebrany. A więc poprawka. Nie byłam wystraszona. Ja byłam przerażona. 
Po mojej niezbyt miłej pobudce Zayn zaczął  na mnie krzyczeć, że mam się zamknąć bo go głowa boli i dopiero po chwili wytłumaczył mi jakim sposobem znalazłam się u niego w pokoju. Dopiero gdy mi wszystko wytłumaczył przypomniałam sobie co odwaliłam. Cóż już wcześniej było mi wstyd, a gdy on mi wszystko skrócił wraz z moim zachowaniem myślałam, że się zaraz spalę ze wstydu i jedyne o czym marzyłam to zapadnięcie się pod ziemię.
No i gdy już chciałam wyjść z tego jego cholernego pokoju to on znów zaczął na mnie krzyczeć i jakoś nie specjalnie wiem dlaczego, ale spójrzmy prawdzie w oczy. W końcu to Zayn. 
- Halo! Ivy - ktoś uderzył mnie lekko w czoło na co podskoczyłam raptownie i rozejrzałam się wystraszona. Tuż przede mną siedziała Natasha wraz z Harrym. Co do...? 
- Co? Mówiłaś coś? - zapytałam zdekoncentrowana. Nie pierwszy raz dzisiaj udało mi się odpłynąć myślami gdzieś daleko w chen. 
- Pytałam czy idziesz na ćwiczenia - Natasha zaczęła rozgrzebywać swoje śniadanie i chyba doszła do tego samego wniosku co ja. Lepiej potem iść do kuchni po coś jadanego. 
- Tak, tak. Zwolnienie od pielęgniarki już się skończyło, a po za tym czuję się o wiele lepiej. Mogę już normalnie cho... - zacięłam się gdy zdałam sobie sprawę, że po pierwsze: rozmawiam z Natashą, a ta dziewczyna chętnie by patrzyła jak tonę, a po drugie: przy stoliku jest również Zayn i Harry. Cóż niezbyt komfortowo. 
Siedzący obok mnie brunet zesztywniał i szybko wstał po czym szturchając kilu chłopaków wyszedł ze stołówki. Zauważyłam co ciekawego. Gdy na jego drodze był chłopak bez problemu szedł dalej, ale gdy pojawiła się dziewczyna - omijał ją. 
- Kurwa. Pogadam z nim - Harry wstał z westchnieniem i poszedł za Malikiem. Spojrzałam zszokowana na miejsce obok mnie jakby Zayn miał się tam pojawić. 
- Od kiedy Harry i Zayn są... Cóż w stosunkach pokojowych? - zapytałam cicho i napiłam się soku, który miałam nadzieje nie wywoła u mnie bólów brzucha. 
- No wiesz po tej całej sprawie z Jamesem, Zayn był bardziej niż skłonny rozjebać jego łeb na ścianie więc Harry często z nim siedział i tak jakoś wyszło, że mówią sobie 'cześć' - odpowiedziała i podpiła Harry'emu sok.
- Natasha ja... Nie chcę cię urazić czy coś, ale nie musisz być dla mnie miła tylko i wyłącznie dlatego, że James mnie zgwałcił. Ja nie potrzebuję litości - wzruszyłam ramionami i oparłam się o krzesło po czym zaczęłam wpatrywać się w swoje dłonie. 
Wolałam zostać całkowicie sama niżby mieć fałszywych przyjaciół. Ok. Zgwałcono mnie. Czasu się nie cofnie, prawda? Muszę z tym żyć i chociaż spróbować przejść na porządek dzienny, a osoby, które będę przy mnie tylko i wyłącznie z poczucia obowiązku wcale mi w tym nie pomogą. 
- Nie rozmawiam z tobą ze względu na to co się stało. Właściwie to jest moja forma przeprosin. Pochopnie cię oceniłam, a gdy poszłaś do Davida i wybłagałaś żeby mnie nie przenosili dopiero zauważyłam jaka jesteś na prawdę - bałam się poruszyć aby nie wybudzić się z tego cudnego snu. Fakt już wczoraj Natasha była dla mnie miła, ale myślałam, że po prostu miała taką zachciankę.
~*~
Starałam się nie śmiać z pochlapanej twarzy Malika dlatego patrzyłam na niego tylko wtedy gdy musiałam. Natomiast Harry i Natasha nie mieli żadnych problemów z co kilku sekundowych spojrzeń w jego stronę aby zacząć się śmiać. 
- A myślałem, że to ty jesteś dziecinna - wyszeptał brunet gdy zamoczył pędzel w wiaderku farby stojącej obok mnie. Szturchnęłam go lekko w ramie.
- Uważaj bo się obrażę i będziesz musiał mnie przeprosić - powiedziałam i zamieszałam gęstą ciecz patyczkiem, który dał mi Zayn.
- Przecież przepraszam cię codziennie więc co za różnica - odparł i wzruszył ramionami. Widziałam jak dmucha w górę aby strącić grzywkę z czoła, ale ona nadal tkwiła w tym samym miejscu drażniąc go. Zapewne gdyby nie to, że trzymał w jednej ręce pędzel, a drugą miał brudną od farby już dawno poprawił by niesforne włosy ciągnąc je w górę. 
- Pomogę ci - powiedziałam i wyciągnęłam rękę aby poprawić mu włosy. Gdy dotknęłam jego czoła, jego oczy stały się jak cieplejsze, a na ustach zakwitł mały uśmieszek. Onieśmielona zabrałam szybko rękę. 
- Wyglądasz słodko gdy się rumienisz - wyszeptał i cały czas wpatrywał mi się w oczy. Zdenerwowana przygryzłam dolną wargę i przez chwilę przestałam oddychać. 
- Ubrudziłam cię jeszcze bardziej - odszepnęłam, a on zaczął się śmiać po czym dotknął mojego nosa brudnym palcem. Skrzywiłam się na to i szybko starłam farbę. 
- I znów wyjdziesz stąd brudna. Jak za pierwszym razem - powiedział i wrócił do malowania zostawiając mnie na chwilę z własnymi myślami.
Tak, pierwszego nieszczęsnego dnia gdy przyjechaliśmy malować ściany w ramach prac społecznych również zostałam ubrudzona farbą, ale to było całkiem coś innego. Teraz dokuczaliśmy sobie nawzajem, a wtedy Zayn zrobił to aby mnie ośmieszyć. To niesamowite jak wiele rzeczy się zmieniło od tamtego czasu. 

***Zayn***

Szczerze chciałem wyjść z tej głupiej sali i po prostu znów zamknąć się w pokoju. Nie miałem ochoty na spowiadanie się ze swoich problemów jakieś przy-głupawej kobiecie, która myślała, że może wszystkim pomóc. A gówno prawa. Ona sama sobie nie potrafiła pomóc, a chciała robić to dla innych i to jeszcze w takim miejscu jak to. Przecież to niedorzeczne.
Rozejrzałem się po sali i zauważyłem coś bardzo dziwnego. Ivy rozmawiała z Natashą, a Harry siedział obok i wyglądał jakby miał się zaraz zacząć śmiać. Od kiedy do kurwy one rozmawiają?! Nie nadążam, serio. Przecież ostatnio jeszcze się żarły. Ivy spławiła Natashę, a ta miała ochotę wytarzać ją w żarzącym się węglu. 
- Cisza! Zaczynamy - wszyscy umilkli i zaczęli wpatrywać się w panią Sparks. Poprzewracała jakieś kartki w swoim dziwnym notesiku, poprawiła okulary spadające z nosa i znów zaczęła coś czytać aż wreszcie uradowana podniosła głowę i rozejrzała się dokładnie po wszystkich twarzach szukając swojej pierwszej ofiary. 
Przewróciłem oczami i mimowolnie spojrzałem na Ivy. Siedziała zgarbiona na krześle i wyginała nerwowo swoje palce. Wyglądała tak bardzo kurwa niewinnie, że to nieprawdopodobne iż znalazła się wśród takich ludzi jak my. 
- Ivy Carter - blondynka wyprostowała się zdziwiona tym, że jej imię i nazwisko zostało podane, a gdy zrozumiała o co chodzi znów spuściła na dół głowę. - Wszyscy wiemy, że ostatnio spotkało cię bardzo przykre przeżycie. Zadam ci kilka pytań, a ty jeżeli będziesz czuła się wstanie na nie odpowiedzieć to, to zrobisz, a jeżeli nie to powiesz, że mam przejść dalej. Zrozumiałaś? - Czy to nie powinno odbywać się na osobności? Przecież ona za chwilę będzie musiała opowiedzieć o najgorszym wydarzeniu w swoim życiu, przed całkiem obcymi dla siebie ludźmi. Będzie musiała opowiedzieć to przede mną. 
- Zrozumiałam - odparła cicho i zacisnęła mocno swoje dobrnę palce w piąstki, aby po chwili je wyprostować i dumnie unieść w górę głowę. Uśmiechnąłem się lekko widząc jej postawę, a gdy spojrzała w moim kierunku pokiwałem lekko głową dając jej- mam nadzieję- otuchę. 
- Pamiętaj, że wszystko zostanie między nami - Pani Sparks musiała zadowolić się lekkim skinieniem głowy ze strony Ivy. - Dobrze, a więc Ivy. Czy byłaś na weekend u rodziców? - nie musiałem się szczególnie starać aby zobaczyć zmieszanie na jej twarzy. 
- Tak - odpowiedziała cicho i spuściła wzrok na podłogę. Z jednej strony ucieszyłem się, że właśnie taką odpowiedź podała, ale z drugiej byłem wkurwiony, że bez problemu mogła wszystkich okłamać w moim kurwa towarzystwie. 
- Czy masz w Londynie jakąś przyjaciółkę, albo przyjaciela?
- Następne pytanie - Och kurwa czemu? Ja chcę wiedzieć! 
- Czy ktoś oprócz twoich rodziców i wszystkich w ośrodku wie, o tym co ci się przytrafiło? 
- Tak - miałem dziwne wrażenie, że Ivy z całych sił powstrzymuję się przed wstaniem i przypierdoleniem tej głupiej babie krzesłem. Cóż przynajmniej ja się powstrzymuję. 
- Czy James nadal ci się śni?
- Nie chcę odpowiadać na więcej pytań - zaskoczyła mnie swoją odpowiedzią na tyle, że wyprostowałem się na krześle i spojrzałem na nią. Była przerażona, i nawet fakt, że Natasha trzymała ją mocno za rękę chyba nie pomagał jej w uspokojeniu się.
- Ivy kochanie wiem, że to dla ciebie trudne, ale chcę abyś się otwarła i spróbowała ze mną o tym porozmawiać - powiedziała pani Sparks. Co ty kurwa nie powiesz? 
- Ja z chęcią podpowiadam na te głupie pytania. I nie James mi się nie śni - Harry postanowił uratować Ivy od następnych niewygodnych pytań, za co byłem mu kurwa niesamowicie wdzięczny.  
Nie mam pojęcia dlaczego, ale do końca tego przedstawienia, zwanego sesją terapeutyczną, nie spuszczałem wzroku z Ivy, na co na pewno zwrócili uwagę co poniektórzy. Nawet ona.

***Ivy***

Wpatrywałam się w swoje odbicie w lustrze i nie mogłam powstrzymać uśmiechu cisnącego się na moje usta. Dzisiaj chyba pierwszy raz poczułam się w tym miejscu... Dobrze. Nikt nie starał się mi dogadać, Natasha i Harry byli dla mnie mili i nawet Zayn po spotkaniu z psychologiem zapytał się, czy dobrze się czuję. Martwił się o mnie to było oczywiste i z jednej strony bardzo mnie ten fakt dziwił i zachwycał, a z drugiej martwił. 
Podobało mi się to, że Zayn po tej całej niechęci do mnie i złości potrafi zachować się stosownie. Oczywiście, że wystąpiły dziś między nami jakieś nieporozumienia, ale żadne z nas nie krzyczało co moim zdaniem było sukcesem. 
Martwiłam się zmianą jego zachowania dlatego, że nie wiedziałam czego on ode mnie oczekuję. Nie miałam zielonego pojęcia jak daleko posunie się ze swoimi uczuciami co do mnie. Nie twierdzę, że mnie pokocha czy coś. Nie! Ja sama nie potrafiłabym pokochać kogoś takiego jak on, i wydaję mi się, że wzajemnością. 
- Ivy... - odwróciłam się gwałtownie rozglądając się po łazience. Byłam tutaj sama zważywszy na to, że wszyscy są na stołówce i jedzą kolację, którą sobie dziś odpuściłam. 
Lekko poddenerwowana odeszłam od lustra i zaczęłam kierować się w stronę pryszniców. Poodsuwałam wszystkie zasłony chcąc przekonać samą siebie, że jestem tutaj sama. Odetchnęłam głęboko gdy moje przypuszczenia okazały się trafne. Wariujesz. Pokręciłam lekko głową i wróciłam przed lustro chcąc umyć zęby i wrócić do pokoju. 
- Ivy... Kochanie... - wciągnęłam głęboko powietrze i zamknęłam oczy. Musiałam się uspokoić. Przecież jestem tutaj sama. - Otwórz oczy księżniczko - poczułam lekki dotyk czyjej dłoni na swoim ramieniu. Wzdrygnęłam się i bardzo po woli zaczęłam otwierać oczy. Stał za mną. Z tym swoim cholernie irytującym uśmieszkiem. 
- Nie... Ciebie tutaj nie ma - wyszeptałam i zacisnęłam dłonie na brzegu umywalki. Cały czas wpatrywałam się w nasze odbicie. Stał tam, prawdziwy, żywy. Dotykał mnie. Czułam jego dłoń. Czułam jego oddech na karku. 
- Oczywiście, że jestem. Zawsze będę. Z tobą - zbliżył swoją twarz do mojego odsłoniętego ramienia i złożył na nim jeden pocałunek. Miałam wrażenie, że skóra gdzie przed chwilą były jego usta płonie. - Wiesz co musisz zrobić. Chcesz tego równie mocno co ja księżniczko. Nie musisz się martwić, to będzie nasza tajemnica. 
Nie myślałam wiele biorąc do ręki żyletkę, którą zabrałam z domu. Błyskała w słabym świetle żarówek, który świeciły nad moją głową. 
- Nie chce - powiedziałam dość pewnym głosem. Ni z tego ni z owego poczułam jak po moich policzkach spływają łzy, a gula w gardle rośnie nie pozwalając wypowiedzieć mi żadnego słowa. 
On też nic nie powiedział. Po prostu chwycił moją rękę, w której trzymałam żyletkę i przyłożył do nadgarstka, na którym już widniały podobne ślady do tych, które kazał mi teraz zrobić. 
Głośny szloch wydostał się z moich ust gdy jego dłoń nacisnęła moje palce aby żyletka zostawiła swój krwawy ślad na moje bladej skórze.   
- Zrobisz to sama czy mam ci pomóc - wcześniej jego głos przyprawił mnie o gęsią skórkę, ale teraz czułam się przerażona. Nie mówił cicho i spokojnie. Żądał ode mnie czegoś czego nie chciałam robić. 
- Proszę nie każ mi tego robić! - wykrzyczałam. Nie wiedziałam dlaczego podnoszę głos. Po prostu to zrobiłam, a wtedy to on pociągnął żyletką przecinając moją skórę. Załkałam głośno, a James zaczął się śmiać zadowolony z faktu, że znów doprowadził mnie do płaczu. 
- Ivy? - ktoś głośno zapukał w drzwi przez co podskoczyłam, a srebrny przedmiot wyleciał mi z ręki upadając na podłogę. Momentalnie chwyciłam się za krwawiące miejsce dociskając palce aby powstrzymać krwawienie.
- Zobaczymy się później - James musnął palcami moją szyję, a ja zaczęłam po prostu krzyczeć dopóki jego postać nie zniknęła z mojego pola widzenia. 
Drzwi otwarły się zamaszystym ruchem, a ja odwróciłam się do tyłu i ujrzałam przerażonego Zayn'a, a za nim Natashę i Harry'ego. Nie. Tylko nie wy. 
Załkałam głośno i nie spuszczałam wzroku z Zayn'a. 
Tuż za nim, obok Natashy i Harry'ego dojrzałam uśmiechniętego James'a. 
- Nie każ mi tego robić - wyszeptałam i zaczęłam jeszcze mocniej płakać. Nie mogłam nabrać powietrza, którego w tej chwili tak bardzo potrzebowałam. 
- Ivy - brunet wszedł po woli do łazienki cały czas patrząc na moją osobę. Zamknęłam oczy chcąc oddzielić się od tego przerażającego świata. - Otwórz oczy skarbie. Musisz na mnie spojrzeć. Proszę - miałam wrażenie, że Zayn stoi w miejscu bojąc się zrobić następny krok w moją stronę. 
- On tu jest Zayn. On mi kazał, ja nie chciałam - wyszeptałam i zaczęłam głęboko oddychać czując jak strach bardzo po woli opuszcza moje ciało. Teraz jesteś bezpieczna. Z nim. 
- Nikogo tutaj nie ma. Otwórz oczy i sama się przekonasz, że jesteśmy tutaj tylko my - poczułam delikatny nacisk na moje palce. Zayn odciągnął moją dłoń od poranionego nadgarstka i przyłożył do niego ręcznik, który zabrał pewnie z umywalki. - Dawaj słońce. Nie masz czego się bać. Jestem przy tobie - wyszeptał mi do ucha, a ja po woli podniosłam powieki i rozejrzałam się dookoła. Zniknął. 
- O Boże... O Boże tak się bałam - silne ramiona Zayn'a oplotły moje ciało przez co poczułam się o wiele bezpieczniej. - Zayn przyrzekam, że on tutaj był - wyszeptałam w jego szyję. 
- Spokojnie już go nie ma - Zayn odsunął się ode mnie i jedną rękę położył na moich nogach, a drugą na plechach i podniósł mnie do góry. Chwyciłam się jego szyi, a głowę przyłożyłam do jego piersi słuchając jak szybko biję jego serce. 
Malik położyła mnie na łóżku, a sam cofnął się i zamknął drzwi mówiąc coś do Natashy i Harry'ego. Usiadł obok mnie na łóżku i starał się uśmiechnąć co raczej mu nie wyszło. Był przerażony równie mocno co ja kilka minut temu. 
- Zayn? - odezwałam się cicho i przekręciłam głowę w bok, aby móc patrzeć na jego twarz.
- Słucham - powiedział cicho i chwycił mnie za rękę. Czułam jego delikatny dotyk na moich kostkach i zaczęłam robić się lekko senna. 
- Pocałujesz mnie? - zapytałam cicho i o dziwno nie poczułam tego specyficznego ciepła na swoich policzkach. Wiedziałam, że wspomina nasz wspólnie spędzony czas na strychu gdzie zadałam mu takie samo pytanie. 
- Niczego innego bardziej nie pragnę - wyszeptał i drógą ręką dotknął mojego policzka. Zbliżył się do mnie i przez chwilę po prostu wpatrywał się w moje oczy, a potem spojrzał na usta. 
Zamknęłam oczy i po prostu czekałam. Nie wiedziałam czy ja mam wykonać jakiś ruch czy nie, dlatego po prostu leżałam nie ruchomo czekając. 
Wreszcie to poczułam. Delikatny pocałunek niczym muśnięcie skrzydeł motyla. Takie wyrafinowane, subtelne i na miejscu. 
- Zostaniesz ze mną? - zapytałam i jako odpowiedź dostałam lekkie skinięcie głową. Posunęłam się na łóżku robiąc mu miejsce i już po chwil mogłam cieszyć się jego obecnością. 
- Zaśpiewać ci? - Zayn zaczął kreślić jakieś magiczne ślaczki na mojej ręce. Ten malutki gest dział na mnie o dziwno bardzo uspokajająco. 
- Tak - odpowiedziałam i znów zaczęłam czekać. 
*
I look at your smiling face,
Your so weak, yet you have such strength,
You take a glance around this place,
You make the best of everything.

You give me hope, in spite of everything, 
You show me love, even with so much pain,
So I'll take this life and life like i was given another try. 
--------------------------------------------------------------------------
*Spoglądam na twoją uśmiechniętą twarz, jesteś taka słaba, mimo to masz wiele siły, rzucasz okiem na to miejsce, czynisz to wszystko najlepszym. 
Dajesz mi nadzieję, pomimo wszystko, pokazujesz mi miłość mimo iż jest w niej tyle bólu, więc wezmę to życie i będę żył tak jakbym dostał kolejną szansę.   

Hej! Na wstępie przepraszam, że dodaję dopiero dziś (chciałam dodać w piątek), ale wiecie... W piątek były walentynki i po prostu nie miałam czasu, wczoraj była u mnie przyjaciółka i też nie miałam kiedy, a dziś wreszcie zamiast się uczyć na jutro do szkoły skończyłam rozdział. Sądzę, że nie jest taki zły. Następny pisze druga autorka, więc nie wiem kiedy się pojawi, a gdy już go wstawi to ja oczywiście w ciągu tygodnia powinnam się uwinąć z moją częścią :) Ktoś zaczyna jutro ferie? Zazdro jak coś :( Dobra nie przeciągam i tak pewnie tego nie czytacie hahahah. 
Liczę na wasze komentarze słoneczka!
A i dodam, że możecie spodziewać się, niedługo duuużo scen z Ivy i Zayn'em :D
Przepraszam za błędy jeżeli takowe się pojawiły. 
Zapraszam na konto Ivy: KLIK
Konto Zayn'a: KLIK
Kamila♥ 

niedziela, 9 lutego 2014

chapter 15

                                                      ~~Natasha~~

-Była nieźle wkurzona. - skwitowałam wyjmując z małej brązowej szafeczki czarny lakier do paznokci. Harry położył się u mnie na łóżku krzyżując nogi w kostkach.
-A dziwisz się jej? Od początku jakoś, no wiesz, nie pałałyście do siebie lubieżnością. - zaśmiał się gardłowo. Spojrzałam w jego kierunku, obserwując jak słodkie dołeczki w polikach powiększają się stopniowo.
-Tego akurat mogłeś sobie oszczędzić wiesz?! - splunęłam mierząc go wzrokiem. Nie wiem co było w tym chłopaku, w jednej chwili był uroczy i słodki a później zmieniał się w dupka. To było niewiarygodnie. Ale to Harry, lubię go takiego jakim jest. Wiele z osób myśli, że jesteśmy parą, co jest nieprawdą. Są pocałunki, jest seks ale nic więcej. Skłamałabym mówiąc, że nic do niego nie czuje. Pamiętam, kiedy wyjeżdżałam z ośrodka, chłopak był taki smutny. Tak to chyba dobre określenie. Dzwonił do mnie mówiąc, że tęskni za mną, a ja jedyne co chciałam robić w takich momentach to płakać. Ale, kiedy jestem tutaj, on znowu udaje, że nie było tego.T o takie frustrujące.
-Przecież mówię prawdę.-zarechotał, przez co i ja się uśmiechnęłam. Widzicie? Taki był Harry. Pamiętam moment w, którym tu przyjechałam. Byłam jak Ivy, zagubiona, samotna, czułam się jak ścierwo. Nic nie wartościowy człowiek, który przeszkadza każdemu. Pewnego dnia, kiedy szłam do pokoju, James ten chuj chciał zrobić mi to samo co jej. Zgwałcić. Ale, Harry pojawił się za w czasu. Od tamtego momentu jest. Zabrzmię idiotycznie, kiedy powiem, że prochy również nas do siebie zbliżyły.
-Wiem, że mówisz prawdę. - szepnęłam zgadzając się z nim w pełni. -Ale ludzie się zmieniają Styles, nie mówi Ci to nic?!- krzyknęłam,rzucając w jego stronę poduszkę, uważając na paznokcie a ściślej mówiąc na lakier, który na nich był.
-W Twoim przypadku raczej nie. - Nieraz jego teksty naprawdę bolą, na przykład takie jak te. To było nie do zniesienia i Bóg mi świadkiem, że nie raz miałam ochotę go wykopać ze swojego życia.
-Wyjdź stąd Harry..-ze stoickim spokojem dmuchnęłam w paznokcie. Nie miałam ochoty na jego głupawe podchody z byciem sukinsynem.
-Czyżby moja słodka Nat, się zdenerwowała.-wstał z łóżka, i stanął tym razem za mną.
-Nie jestem Twoja.-palnęłam, stając na przeciwko niego. -A teraz nie mam ochoty patrzeć na Twoją arogancką postać,więc wyjdź stąd!-palnęłam otwierając mu drzwi.Chłopak, jedynie bezczelnie się zaśmiał opuszczając mój pokój. Przekręciłam oczami, udając się do łazienki w, której wzięłam prysznic. Następnie odświeżona i ubrana w nowe ciuchy, położyłam się spać. Sama nie wiem,  kiedy sen nadszedł a wszystko co złe odpłynęło..
-Em..Natasha..-usłyszałam delikatny głosik Ivy.. Położyłam się na brzuchu, ziewając. Nie miałam ochoty na bycie wredną. Ona już się wycierpiała a ja nie miałam zamiaru krzywdzić ją bardziej..Dlaczego? Może dlatego, że mnie spotkało to samo. Ta sama historyjka.James, chęć gwałtu.Wspomnienia wracały, a tak bardzo tego nie chciałam.
-Tak?-odpowiedziałam, przecierając oczy.
-David, kazał zawołać mi Cię na kolację.-powiedziała plącząc palce.Przekręciłam oczami, podchodząc do niej.Bała się mnie.Zaśmiałam się, nie czując zwycięstwa.
-Posłuchaj mnie Ivy..-powiedziałam chcąc sklecić coś z sensem..
-Wiem,że pewnie chcesz mnie zwyzywać za bycie wredną,ale miałam gorsze dni i...-przerwałam jej śmiechem.Nie chciałam aby się obwiniała o coś, czego nie miała pod kontrolą. W końcu gdyby ktoś oceniał mnie przez pryzmat bycia podłą suką, zajęłabym pierwsze miejsce.
-Rozumiem Cię Ivy. - wyminęłam dziewczynę w drzwiach, podążając na stołówkę. Nie wiedząc czemu wszystkie oczy momentalnie były zwrócone w moją stronę.Zaśmiałam się pod nosem wypatrując Styles'a. Kiedy go ujrzałam myślałam,że gorzej być nie może. Siedział z tą podłą suką Nicole. Kiedy myślicie, że ja jestem najgorsza chyba nie znacie jej. Była podłą dziwką, która nie dość,że bzykała się wcześniej z Harrym, próbuje mi go "odebrać" nawet i teraz. Nawet nie byłam zła na nią tylko na niego. Wiedział, że pałam do niej obrzydzeniem a mimo to siedział z nią. Zacisnęłam zęby i aby zakończyć to szybciej,poszłam jedynie po wodę i wzięłam dwie kanapki. Wychodząc ze stołówki z jedzeniem, nawet nie spojrzałam w jego stronę. Nie chciałam mieć styczności z nimi, z nim.
Nie wiem czemu, ale kiedy się denerwowałam szłam pod prysznic.Woda była dla mnie pewnego rodzaju ukojeniem, którego teraz potrzebowałam..Skłamałabym, mówiąc, że nie zależy mi na tym idiocie. Wyszłam z pokoju, kierując się w stronę wspólnej łazienki, której tak bardzo nie lubiłam.
Odkręciłam wodę pod prysznicem, rozebrałam się i weszłam. Usiadłam opierając gorące plecy o zimne kafelki, przez co syknęłam. Kiedy temperatury się wyrównały zamknęłam oczy i poddałam się czasowi. Nie wiem ile tu tkwiłam, godzinę, dwie, piętnaście minut. Nie wiem. Jednak, kiedy usłyszałam trzaskanie łazienkowych drzwi poderwałam się z ziemi. Byłam naga a łazience ktoś był. Świetnie. Pochwyciłam ręcznik i obwinęłam się nim. Nie lubiłam, kiedy ktoś mi przeszkadzał.
-Co kurwa jest?!-pisnęłam, jednak kiedy zobaczyłam Harrego, zaniemówiłam. To było zbyt dziwne. Chłopak nic się nie odezwał tylko podszedł do mnie i pocałował. Delikatnie, jak nie on.Pocałunek z chwili na chwilę stawał się dość brutalny, co bardzo mi się podobało. Jednak długo tak nie tkwiliśmy, brak powietrza robił swoje.Chłopak przyparł mnie o ścianę, opierając swoje czoło o moje.Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Więc tkwiliśmy w tej ciszy. Do póki chłopak nie przemówił.
-Tak wiele dla mnie znaczysz..kurwa..-dopowiedział jąkając się. No tak, Harry bez przeklinania to nie on. Nie umiałam mówić o tym co czuję, nikt nigdy mnie tego nie uczył. Bałam się tego. W końcu po co mam komuś mówić jak wiele dla mnie znaczy, skoro prędzej czy później kopnie mnie w dupę?
-Wiem jaka jesteś Nat. Wiem ile masz wad, ale one są dla mnie wyjątkowe. Proszę, proszę powiedz coś.- jęknął błagalnie. Delikatnie wplotłam ręce w jego loki, przyciągając do pocałunku, jednak on stał niewzruszony.
-Powiedz, że Tobie, też na mnie zależy..-spojrzał na mnie, spod długich rzęs. Westchnęłam.
-Zależy mi..
-Na kim?-dopytał.
-Na Tobie.-zamknęłam oczy, wstydząc się swoich słów. Chłopak wpił się z zaskoczenia w moje usta, rozplątując ręcznik, przez co fala zimnego powietrza zaatakowała moje ciało. Syknęłam. Chłopak pocałunkami schodził niżej, dotykając mojej szyi. Lekko przekrzywiłam głowę,ż eby chłopak miał lepszy dostęp. Kiedy ozdobił moją szyję malinkami, niespodziewanie przerwał.
-Tyle razy Cię dotykałem-lekko podgryzł prawego sutka, przez co jęknęłam-T ylko razy całowałem Twoje usta-przelotnie cmoknął moje spierzchnięte wargi.-I Bóg mi świadkiem, że to będę mógł robić tylko ja, nikt więcej!-prawie,że warknął. Zaśmiałam się i odepchnęłam go od siebie z powrotem oplatając swoje ciało ręcznikiem. Złapałam go za rękę i poprowadziłam do sypialni.Założyłam szare dresy i luźny podkoszulek, później kładąc się na łóżku, kładąc chłopaka obok siebie. Przykryłam nas kołdrą i przytuliłam się do niego. Po prostu.
-Tego się nie spodziewałem.- zaśmiał się, przez co jego klatka piersiowa się uniosła a w raz z nią moja głowa.
-Tyle razy Cię dotykałam.- lekko dotknęłam jego krocza, przez co przymknął powieki-Tyle razy całowałam-cmoknęłam go tak jak on mnie. -Teraz chce tu być, z Tobą i nic więcej.-wyszeptałam rysując małe kółka wokoło jego sutka.
-Zaskakujesz mnie.-pocałował czubek mojej głowy.
-Zaśpiewaj dla mnie.-szepnęłam ziewając.
-Słucham?
-Myślisz,że nie wiem o tym,że śpiewasz? Uwielbiam Twój głos.-przyznałam zgodnie z prawdą.-Zaśpiewaj.-zarządziłam.Kiedy myślałam, że chłopak zacznie on zadał mi pytanie, na które nie chciałam odpowiadać. Nie teraz.
-Jak tu wylądowałaś?-zapytał a ja znieruchomiałam."Nie Harry,proszę nie teraz"!
-Nie chce o tym gadać.-wyplułam wstając. Przeczesałam nerwowo włosy, kiedy zauważyłam, że chłopak ponowił mój ruch.
-A,kiedy będziesz chciała? Unikasz tego tematu od tak dawna!-krzyknął.
-Bo, nie chce o nim pamiętać, rozumiesz?!-krzyk odbiłam krzykiem.
-Przed chwilą powiedziałaś, że Ci na mnie zależy, ja też to przyznałem.I nna sprawa, gdybyś chciała powiedzieć to Zayn'owi,ale mi nie chcesz?! Co do cholery!-zszedł z łóżka, stając na przeciw mnie naprężony jak nitka.
-Nie powiem o tym, nie teraz..-mój głos złagodniał, jednak postawa Harrego wręcz przeciwnie.
-Chuj z Tobą Natasha!-wypluł i wybiegł z pokoju.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
Nie wiedziałam w co miałam włożyć ręce. Jednak od kiedy wyszedł, poczułam się tak pusto. Nijako. Nie wiem czy teraz zrobię dobrze, ale pójdę do niego i powiem wszystko.
Wybiegłam z pokoju, biegnąc na piętro chłopców. Mijałam kolejne pokoje, kiedy stanęłam przed pokojem Hazz.
Widziałam, że powiedzenie mu o wszystkim słono mnie będzie kosztować, jednak, był jedyną osobą w tym popierdolonym więzieniu zwanym ośrodkiem, na którą mogłam liczyć. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam jak chłopak leży na łóżku. Jego postać wyglądała tak spokojnie, że gdyby nie fakt, iż wiedziałam, że symuluje uwierzyłabym.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.
-Nie miałam mamy, nawet jej nie widziałam. Mój Ojciec jedynie co potrafił to pić. Mieszkałam z babcią, ale, kiedy miałam trzynaście lat ona umarła. Zostawiła mnie z ciotką, która była suką. Nie obchodziłam nikogo. Kiedy miałam 14 lat, ćpanie i picie było dla mnie normą. Ciocia mnie miała w dupie. Nie obchodziłam jej. Wtedy pojawił się on. Nawet nie wiem jak miał na imię wiesz? Zapomniałam. Pomagał mi zdobywać narkotyki, alkohol. Ale później znalazłam go w fabryce martwego. Policja, sądy, a później wspaniałomyślność tej suki, doprowadziła mnie tu.-zamknęłam oczy czekając na reakcję chłopaka. Ten wstał wziął głęboki oddech i przytulił mnie. Wszystkie zahamowania puściły a łzy spływały po czerwonych policzkach.
-Nie pozwolę, żebyś była sama. Masz mnie..-westchnął całując w czubek głowy..
Byłam jedynie ciekawa do, kiedy będzie ze mną..



~~*~~
Taratataaam :D
Rozdział jest dodany,przez drugą prowadzącą czyli mną ^^ Okey,mogłam mieć tą przyjemność i pisać w osobie naszej Natashy ^^
Może na początek kilka słów o mnie. Mam na imię Klaudia,mam rocznikowo 17 lat i jestem z Woj.Świętokrzyskiego :)
Directioner jestem od dawna.Pokochałam ich wszystkich,jednak jak prawie,każda Directioner mam swojego ulubieńca a jest nim Harreh i jestem tym bardziej szczęśliwa,że jego osoba,wiążę się z osobom Harrego! :D
Mam aska na,którym możecie pisać różne propozycje czy też inne sprawy ASK. Prowadzę również własnego bloga na,którego serdecznie zapraszam :)) BLOG
Liczę na Wasze komentarze i opinię!.:)
Kocham Was
Klaudia Styles xx

piątek, 7 lutego 2014

WAŻNE!!!! WAŻNE!!!! WAŻNE!!!!!

Dzisiaj wreszcie weszłam na pocztę i znalazłam wiadomość, że nijaka KLAUDIA zgłosiła się do pisania z perspektywy Natashy. Droga KLAUDIO proszę cię wejdź na swoją pocztę ponieważ wreszcie ci odpisałam. Przepraszam za zwłokę.


ZAPOWIEDŹ


'Usiądź wreszcie. Wkurwiasz mnie'

'Dopiero gdy mi wszystko wytłumaczył przypomniałam sobie co odwaliłam'

'Od kiedy Harry i Zayn są... Cóż w stosunkach pokojowych?'

środa, 5 lutego 2014

Chapter 14

 PRZEPRASZAM
-------------------
***Ivy***
Siedziałam cicho w samochodzie patrząc na drzewa i budynek przed nami, który z sekundy na sekundę stawał się co raz większy aż w końcu bez problemu mogłam rozpoznać te zakratowane okna, wielkie drzwi i napis na bramie. 
Czułam się jak pierwszego dnia. Ten sam niepokój, strach, obawa. Tylko, że tym razem wiedziałam co mnie tam czeka. Wiedziałam, że znów będę tkwić samotnie w pokoju, który przypomina mi o wszystkim. Znów będę słuchać oszczerstw rzucanych w moją stronę oraz jakiś zmyślonych plotek. Znów będę musiała oglądać te wszystkie twarze. 
Ale było coś jeszcze. A raczej ktoś, kogo obawiałam się najbardziej. Jak zareaguję gdy mnie zobaczy? Odezwie się do mnie? Nie miałam zielonego pojęcia i to było najgorsze.
- Iść z tobą? - spojrzałam zdziwiona na Dave'a, który zaparkował samochód tuż przed bramą wejściową. Kilka osób właśnie zmierzało ku drzwiom.
- Nie. Poradzę sobie sama - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. - Dziękuję, że mnie odwiozłeś. Nie wytrzymałabym z mamą w jednym samochodzie tyle czasu - dodałam, a Dave zaśmiał się cicho i zgasił silnik samochodu.
- Cieszę się, że mogliśmy spędzić ze sobą trochę czasu - odparł. Taa uważaj bo ci uwierzę. Lubiłam Dave. Na prawdę, ale sądzę, że to wszystko było jakieś dziwne. Byłam prawie pewna, że to moi rodzice stali za tym, że ktoś taki jak on był ze mną.
- Ja też - odpowiedziałam i spojrzałam na budynek. Westchnęłam i wyszłam z samochodu, a po chwili brunet wręczył mi moją torbę.
- To co? Do zobaczenia - Dave nachylił się nade mną i pocałował w policzek. Walczyłam sama ze sobą aby się nie odsunąć.
- Do zobaczenia - odpowiedziałam i nie spoglądając na niego ruszyłam w stronę wejścia.
Gdy tylko weszłam na teren ośrodka poczułam się jeszcze gorzej. Ten weekend można zaliczyć do udanych jak i nie.
Strasznie podobało mi się u dziadków Zayn'a. Czułam się tam niemal jak w domu. Takim prawdziwym. I nawet Malik miał swoje dobre momenty. Podobało mi się to, że potrafił do mnie przyjść i przeprosić za to, że nakrzyczał na mnie na drodze. Podobało mi się jak śpiewał mi w nocy myśląc, że śpię. Słyszałam wszystko. Wydawał się wtedy taki spokojny, jakby dopiero w ciemności gdzie jest praktycznie sam potrafił być sobą.
Powrót do domu choćby na jedną noc był okropny. Od razu gdy tylko weszłam do domu mama jak i tata rzucili się na mnie z milionem pytań i żalów. Pokłóciliśmy się co oczywiście było do przewidzenia, ale tym razem postawiłam na swoim. Wykrzyczałam wszystko co chciałam, a czerwony policzek to nic w porównaniu z moją wewnętrzną ulgą. No bo o to przecież chodzi, prawda?  Aby być uczciwym z samym sobą i ja byłam. I to było cudowne.
Popchnęłam jedno ze skrzydeł drewnianych drzwi i nim weszłam do korytarza rzuciła mi się w oczy jego ciemna postać. Stał przed biurkiem i pozwalał aby pani Greta sprawdziła jego torbę. Mogłam stać nadal pod drzwiami i czekać aż wreszcie Zayn zniknie, ale mogłam też grać. Mogłam udawać, że się go nie boję. I tak też właśnie zrobiłam.
Po woli podeszłam do biurka i stanęłam obok. Poczułam jak Zayn na mnie patrzy, a po moim ciele rozszedł się dreszcz. Nadgarstki zapiekły tak jakby ich dotknął. Tak jakby dotknął to co zrobiłam.
- Witaj Ivy - odezwał się, a ja zdziwiona spojrzałam na niego. Wyglądał tak samo pięknie jak w moich snach. Tak śniłam o nim. Czy to coś złego?
Jego ciemne oczy błyszczały, usta kusiły, a kruczo-czarne włosy opadały zaczesane na jego czoło. O Boże. 
- Cześć - odpowiedziałam cicho i podsunęłam swoją torbę. Pani Greta rozpięła zamek i zaczęła przeglądać wszystko co miałam w środku. Zayn mimo tego, że mógł już sobie pójść stał obok mnie i co jakiś czas trącał moją dłoń jakby chciał mnie sprowokować.
Uśmiechnęłam się lekko do starszej kobiety kiedy pozwoliła mi odejść. Chwyciłam swoją torbę i bez słowa wyminęłam Zayn'a kierując się korytarzem w stronę schodów.
- Ivy! Ivy poczekaj! - odwróciłam się i ujrzałam biegnącą w moją stronę Natashę, a tuż za nią kroczył Harry z rękoma w kieszeniach spodni. - Byłam u Davida i udało mi się wybłagać abyśmy znów miały razem pokój - nie rozumiałam jej entuzjazmu, który swoją drogą starała się ukryć. Dla mnie to wszystko było po prostu głupie.  
- Po co? Wolę mieć sama pokój - oczywiście, że wolałabym być z nią, ale nie mogłam tego zrobić. Wiedziałam, że w końcu się do niej przywiążę, a ona to tylko wykorzysta na swoją korzyść.
- Po prostu pomyślałam, że...
- To nie myśl! Wolę być sama, niż z kimś takim jak ty.
- Przeginasz! Chciała dobrze, a ty na nią naskakujesz - Harry stanął obok Natashy, która przypatrywała się mi ze zdziwieniem.
- Gówno prawda. Żadne z was nie chce dla mnie dobrze. Każda jebana osoba w tym ośrodku chce mnie zniszczyć.
***Zayn***

Byłem wkurwiony. I to bardzo. Nie rozumiem jak ona mogła tak... No tak się zachować. Oczywiście ja nie jestem jakimś super kulturalnym chłopczykiem, ale przecież to Ivy! Nieśmiała, niewinna i głupia dziewczynka, która przyjechała to tego zjebanego miejsca zapewne przez swoją głupotę. Och jaką miałem teraz ochotę komuś przyjebać. 
Nawet się nie zorientowałem gdy zostałem całkiem sam na korytarzu. Skierowałem się w stronę schodów i gdy dotarłem do swojego pokoju wrzuciłem tylko torbę do środka i zszedłem piętro niżej. Kilka dziewczyn stało przy oknie, które wyglądało o wiele gorzej niż te u nas. Spojrzały na mnie i od razu uśmiechnęły się lubieżnie. To było chore. Kurwa mać! Ludzie jesteśmy zamknięci w jakimś ośrodku! Oczywiście wiedziałem jaki wpływ mam na dziewczyny no bo przecież wyglądałem, jak wyglądałem, ale mogły się opanować. Chociaż tutaj. Pff jakby ci to przeszkadzało. 
Ominąłem je całkiem obojętnie i otwarłem drzwi od pokoju Ivy. Dziewczyna leżała spokojnie na łóżku z zamkniętymi oczami i wydawało mi się, że śpi. Mimo wszystko wszedłem do środka i zamknąłem za sobą cicho drzwi. Podszedłem do łóżka, na którym leżała i spojrzałem na nią z góry. 
Mogę sobie wmawiać co chcę, ale była piękna. Taka inna nie tylko w sposobie bycia, ale także z wyglądu. Nie starała się ubierać jak najkrótsze rzeczy, a wręcz przeciwnie. Czasem wydawało mi się, że gdyby miała taką możliwość to owinęłaby się w jakiś wielki worek, byleby nie pokazywać swojego ciała, które swoją drogą miała niezłe. 
Usiadłem obok niej i gdy się wzdrygnęła zdradziła, że jednak nie śpi. Chciałem ją dotknąć. Na prawdę. Jeszcze nigdy nie czułem tak wielkiej potrzeby dotknięcia innego człowieka. A szczególnie dziewczyny.
Przeniosłem swój wzrok na jej rękę i chciałem znów spojrzeć na jej nieskazitelną twarz, ale coś mnie powstrzymało. Rękaw jej bluzy był lekko podwinięty, a na bladej skórze nadgarstka widniały cztery kreski. Dotknąłem je palcami, a ona syknęła cicho. 
 Po jej policzku zaczęła spływać łza, która starłem wcale nie zastanawiając się nad tym co robię. Czułem się winny jak cholera. To co wczoraj jej powiedziałem, nie było prawdą. Byłem tylko zły, zdenerwowany jej zachowaniem, tym, że zadawał tak wiele pytań. I jeszcze mnie uderzyła. Mnie! Przecież... Mnie prawie nikt nie biję, tylko ja to robię innym. Ona jest inna. Fakt, ale nigdy bym jej nie uderzył. Nie mógłby zrobić jej krzywdy choć nie mam kurwa pojęcia czemu. Już ją skrzywdziłeś bałwanie. 
- Ivy... - wyszeptałem, a ona otwarła swoje oczy. Były takie... Takie niebieskie i piękne. - Dlaczego to zrobiłaś? To przeze mnie? - znów zamknęła oczy i miałem jakieś nieodparte wrażenie, że się mnie boi. I to bardzo. 
- Zrobiłam to bo jestem samotna. A samotni ludzie robią różne głupie i dziwne rzeczy - odpowiedziała i nadal leżała z zamkniętymi oczami. 
- Przepraszam - wyszeptałem i odsunąłem się od niej. Stanąłem przed oknem i uderzyło we mnie dziwne uczucie. Takie przygnębiające. Nie chciałem tego czuć. 
- Nie sądzisz, że zbyt często to robisz? Przepraszam mnie? - po skrzypieniu łóżka domyśliłem się, że usiadła.
- Samotni ludzie robią różne głupie i dziwne rzeczy - zacytowałem jej słowa i spojrzałem na nią. Wpatrywała się we mnie i wyglądało na to, że podoba jej się to co ma przed oczami. 
- Głodna jestem. Idziesz? - wstała z łóżka i wyszła z pokoju nie oglądając się za sobą. 
Ugh! Była taka skomplikowana. Chciałbym wiedzieć co ona chowa w tej główce. O czym myśli, co czuję.
~*~
Dziwię się, że to mówię, ale przyjemnie było posiedzieć z Ivy w całkowitej ciszy. Tylko raz na jakiś czas jedno z nas spoglądało na drugiego. To było inne, ale przyjemne. 
Nie czułem potrzeby wygonienia jej ze strychu, który był właściwie moją kryjówką przed wszystkimi osobami tutaj. Nie żebym się ich bał - było właściwie na odwrót. Po prostu lubiłem tutaj przychodzić. Pobyć sam, pomyśleć, albo wyłączyć wszystkie myśli i siedzieć z pustą głową. 
- Zayn? - spojrzałem z dołu na blondynkę. Wydawała się niebotycznie mała w fotelu, a jej ciało jakby ginęło w brązowym materiale. - Co miałeś na myśli powtarzając moje słowa? - dodała niepewnie i poprawiła swoją pozycję. 
- Jak to co? To, że też nie lubię orzechów w czekoladzie - odpowiedziałem i podałem jej następną kostkę czekolady. 
- Chodziło mi... Chodziło mi o te słowa z mojego pokoju. No wiesz, że samotni ludzie robią różne głupie i dziwne rzeczy - westchnąłem i znów spojrzałem przed siebie. 
Byłem przy niej taki spokojny, rozluźniony. Czułem, że nic złego nie może się stać i na prawdę zaczynałem w to wierzyć. Tylko, że prawda była o wiele gorsza. Wszystko się zepsuję. Czar pryśnie gdy tylko stąd wyjdziemy. 
- Zapomnij o tym księżniczko - odpowiedziałem i mimo tego, że na nią nie patrzyłem byłem pewny, tego że skrzywiła się na moje słowa. 
- Mówiłam ci żebyś tak na mnie nie mówił - wyszeptała, a cichość jej głosu zmusiła mnie do spojrzenia na nią. W jej oczach wezbrały się łzy, czego całkiem nie zrozumiałem. 
- Czego ryczysz? Przecież to nic złego - odpowiedziałem niezbyt łagodnie. Przepraszam bardzo, ale nie jestem typem romantyka co wiąże się również z moim brakiem wyrafinowania. 
Ivy tylko pokiwała głową po czym wstała z fotela i chciała odejść co jej uniemożliwiłem szybko wstając i łapiąc ją za rękę. 
- Puść mnie - powiedziała nie patrząc na mnie. Stała przede mną smutna, bezbronna. Aż miałem ochotę chwycić ją w ramiona i nigdzie jej nie puszczać. 
- Spójrz na mnie - powiedziałem dobitnie, a ona po chwili wahania podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. - A teraz powiedz mi czemu nie mogę mówić na ciebie 'księżniczko'. 
- Bo wtedy gdy... Bo... - zaczęła się jąkać co lekko mnie zirytowało. 
- Spokojnie Ivy - powiedziałem i położyłem ręce na jej ramionach. Zadrżała lekko i zagryzła dolną wargę. Bała się. 
- Pocałujesz mnie? - przez chwilę po jej pytaniu wpatrywałem się w nią, a potem wybuchnąłem śmiechem przez co po chwili zaczął boleć mnie brzuch. 
- A co chcesz? - zapytałem gdy w miarę się uspokoiłem. Jej wzrok od razu zjechał na moje usta, a ja chcąc ją zdenerwować oblizałem wargi. 
- Tego nie powiedziałam - bawiła się ze mną. Właśnie taką ją lubiłem. Bez zahamowań, odważną i śmiałą. To była moja Ivy.
- Wiem, że tego chcesz - wyszeptałem i byłem na prawdę blisko jej ust. Wyglądała na onieśmieloną, ale mimo wszystko wiedziałem, że tego chce. Chce mnie. 
- Malik! Wiem, że tam jesteś! Szukają cię - zamknąłem oczy słysząc krzyk Harry'ego. Kurwa. Tak blisko. 

***Ivy***

Wyszłam chwilę po Zayn'ie nie tylko aby nie wzbudzać jakiś podejrzeń, ale również dlatego aby ochłonąć. Nie mam pojęcia co mnie naszło, że wypaliłam z tym głupim pytaniem. Powinnam siedzieć cicho, a nie udawać jakąś wielce odważną. Przecież wcale taka nie byłam. Jesteś kretynką. Taa chciałabym się dowiedzieć czegoś czego nie wiem. 
Miałam ochotę uderzyć się w twarz. Zrobiłam z siebie idiotkę przed jedyną osobę, która ze mną rozmawiała. 
Westchnęłam i wstałam z łóżka podchodząc do nierozpakowanej jeszcze torby. Wysypałam wszystkie rzeczy na podłogę i z prawie zaszytej kieszonki na samym dole wyciągnęłam paczuszkę tabletek, jak i białego proszku. Zapewniali, że zadziała. Gorzej już być nie może. Z chwilową odwagą łyknęłam cztery pastylki tak jak mi powiedzieli. Teraz już nie ma odwrotu. 
Co chwilę sprawdzałam godzinę i gdy naliczyłam już dziesięć minut w mojej głowie zaczęło się coś dziać. Wszystkie przytłaczające myśli odpłynęły, a zamiast nich pojawiła się radość. Wielka euforia. 
Spojrzałam przez okno i zaczęłam się śmiać widząc ciemne cienie drzew. O Boże. Z lekką trudnością wstałam na nogi i chwyciłam się szafy chcąc poczekać aż przestanie kręcić mi się w głowie, ale potem jakby w zwolnionym tempie doszło do mnie to, że jestem na haju i raczej nie przestanie mi się kręcić. 
Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się po korytarzu niczym zawodowy ninja i uradowana z nie wiadomo czego zamknęłam drzwi i pobiegłam korytarzem aż do schodów, a potem na górę. 
- Cześć - powiedziałam do stojących chłopaków, a oni spojrzeli najpierw na mnie, a potem na siebie. Najwyraźniej zdziwiłam ich swoje obecnością.
- Co ty tu robisz Carter? - zapytał jeden z nich najwyraźniej zainteresowany moją osobą. Przyjrzałam mu się dokładnie i mogłabym przysiąc, że go znam tylko nie pamiętam skąd. 
- Stoję - odparłam i zaczęłam się śmiać dość głośno. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam taka szczęśliwa i wolna. 
- Ivy? - z jakiegoś pomieszczenia wyszedł Zayn. Miał tylko przewiązany ręcznik na biodrach, a drugi zwinięty na ramionach. - Co ty tu do kurwy jasnej robisz? 
- Powtórzę: stoję - wzruszyłam ramionami, a Zayn zamknął na chwilę oczy i zacisnął dłonie na ręczniku. Chyba się zdenerwował. 
- Chodź - powiedział i chwycił mnie za rękę ciągnąc za sobą bodajże w stronę swoje pokoju. Dziwne. Straciłam orientację. 
- Cześć chłopaki! - pomachałam do swoich nowych kolegów i zniknęłam za drzwiami. Zayn oparł się o drewno i spojrzał na mnie wściekły.
- Co ty kurwa robisz? I nawet nie waż się odpowiadać, ze stoisz - chłopak pociągnął lekko za swoje mokre włosy i jęknął. 
- Zayn? - wyszeptałam i rozejrzałam się dokładnie. - Gdzie ja jestem? Dlaczego nie jestem w domu? Gdzie mama? Dave przyjechał? Zayn... Boję się - czułam jak w moich oczach wzbierając się łzy. Zaczęłam się trząść i szlochać. 
- Ivy? - chłopak zrobił kilka kroków w moją stronę. - Boże jesteś naćpana - stwierdził i westchnął. 
- Ładne masz te tatuaże. Ja też chciałam sobie kiedyś zrobić, ale mama mi zabroniła. A potem Dave powiedział, że to będzie na mnie brzydko wyglądać, więc nie zrobiłam. Ale chciałam, i nadal chcę. I wiesz co? Sądzę, że gdy stąd wyjdę zrobię sobie ten pieprzony tatuaż, który będzie dla mnie szczególny. Będzie oznaczał, że dałam radę. Wiesz, że wygrałam. Z wszystkim i ze wszystkimi. Bo wiesz może ci się wydawać, że moje życie to sielanka, ale tak nie jest. Byłam sama, a potem wszystko jeszcze bardziej się zjebało - nie kontrolowałam swoich słów, ale gdy skończyłam mówić oczekiwałam ze strony Zayn'a, wybuchu śmiechu, ale on tylko stał i patrzył na mnie jakby ze współczuciem. - Chcę mi się spać - dodałam i na prawdę miałam wrażenie jakby miała zasnąć nawet na stojąco. 
- Połóż się Ivy - Zayn wskazał głową na łóżko, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie. Radość z mojej głowy zaczęła znikać, a ja poczułam nieodpartą chęć przywrócenia jej. 
- Zaśpiewasz mi? - zapytałam i spojrzałam w jego stronę. Właśnie przysuwał sobie bliżej krzesło do łóżka, na którym leżałam.
- Skąd... Nie spałaś - pokręciłam lekko głową kryjąc uśmiech. - A pomoże ci to zasnąć? - pokiwałam głową i przekręciłam się na bok cały czas uważnie go obserwując. 
- Jak ze mną jesteś w nocy to nie śnią mi się koszmary - wyszeptałam, a potem zamknęłam oczy gotowa na jego śpiew.
- Jak jesteś naćpana to lepiej się z tobą dogaduję - byłam zbyt zmęczona aby otworzyć oczy. Odpływałam i to w bardzo szybkim tempie. 
Zayn chyba myślał, że śpię ponieważ pogłaskał mój policzek.
- Szkoda, że zawsze tak nie może być - wyszeptał i pocałował mój policzek, na którym jeszcze przed chwilą znajdowała się jego dłoń. Nie musiałam długo czekać, a po pokoju rozniósł się jego piękny głos. Może.
---------------------------------------------------------------------
O Boże! Nawet nie wiecie jak się namęczyłam przy tym rozdziale. Jest beznadziejny, do dupy i w ogóle współczuje wam, że musiałyście to czytać. Nie wiem co mi się stało. PRZEPRASZAM. Mam nadzieję, że następny rozdział będzie lepszy. Serio. Dziękuję za wsze komentarze, jesteście cudne :*
Dziękuję również za nominację, ale ja nie biorę udziału w tego typu konkursach, aczkolwiek to miłe, że ktoś mnie nominował.
Jeżeli macie czas to wpadnijcie: KLIK
Przepraszam za błędy jeżeli takowe się pojawiły.
Kamila♥