niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 34

-Boże a co jeśli Twoja babcia mnie nie polubi? Albo wygoni z domu? Jezu Natasha, ja wracam do ośrodka!-kolejny raz załkał a ja niemrawo się uśmiechnęłam. Harry cały wczorajszy wieczór i całą dzisiejszą drogą pod dom mojej babci spędził na gadaniu o tym, że boi się, iż coś pójdzie nie tak. Oh wczoraj, kiedy udał się do toalety, ćwiczył to co powie mojej babci. Było to chorobliwie uroczę.
-Proszę Cię, nie denerwuj się tak.-uśmiechnęłam się do niego ciepło, po czym zostawiłam na jego ustach szybkiego buziaka, jednocześnie splatając nasze palce. Spojrzałam na niego i nie mogłam uwierzyć, że był taki zestresowany.
-Dobra, czas zapukać.-uśmiechnęłam się i uderzyłam dłonią w brązowe drzwi. Nie musiałam długo czekać, ponieważ dosłownie za chwilę, drzwi się otworzyły a moim oczom ukazała się moja babcia.
-Natasha! Jezu, nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa!-pisnęła radośnie, po czym przytuliła.
-Ja też się cieszę, że Cię widzę babciu, a teraz, poznaj proszę mojego em..-w pewnym momencie po prostu się zacięłam. Co miałam powiedzieć? Niby były te wszystkie ckliwe momenty, ale ani chłopak ani ja nie określiliśmy na czym stoimi.
-Chłopak. Jestem chłopakiem Natashy i nazywam się Harry.-brunet przemówił a ja jedynie zamrugałam kilkakrotnie, aby upewnić się, że to nie sen.
-Miło Cię poznać Harry!-babcia ucałowała jego oba policzki, po czym spojrzała na mnie.-Wiedziałam, że będziecie chcieć spać razem, więc pokój macie na górze.-uśmiechnęła się ciepło po czym odeszła do kuchni. Spojrzałam na Harrego i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że przez ten cały czas nie puścił mojej ręki.
-Choć na górę.-powiedziałam i lekko pociągnęłam chłopaka. Skierowałam się do otwartych drzwi i wepchnęłam do środka Harrego, ponieważ stał jak zamurowany. Mój Harry się bał.
-Natasha ja nie dam rady.-westchnął a ja spojrzałam na niego marszcząc brwi.
-Nie rozumiem.
-Pierwszy raz coś takiego mnie spotyka, pierwszy raz moja dziewczyna chce mnie przedstawić komuś z rodziny, pierwszy raz poprosiłem kogoś o chodzenie przez gest, pierwszy raz.-pociągnął za swoje brązowe włosy po czym spojrzał na mnie.
-Kocham Cię Harry.-wysapałam ponieważ nie wiedziałam co więcej mogłabym rzec. Przecież nie zmuszę go żeby został. Jak chce niech pójdzie z powrotem do ośrodka. Jego decyzja, chociaż w gruncie rzeczy przyzwyczaiłam się do tego, że uciekał od odpowiedzialności.
-Nie uciekam Natasha, po prostu mówię, że się boję, boję się tego, że pierdolnę jakąś głupotę i to wszystko pójdzie się jebać.-westchnął i jak zwykle nonszalancko powędrował w moją stronę.
-I też Cię kocham.-mruknął delikatnie przykładając swoje usta do moich. Jego język delikatnie przejechał po mojej dolnej wardze przez co niekontrolowany jęk wydostał się z moich ust.
-Cichutko, babcia jest na dole.-zaśmiał się podle i zrozumiałam.
-Myślisz, że zależy mi tak na seksie jak Tobie?-uniosłam jedną brew a chłopak jedynie prychnął ze śmiechu. A to dupek.
-Oczywiście skarbie. Przecież to Ty zawsze mnie prowokujesz.-zaśmiał się gardłowo i odszedł na kilka kroków ode mnie.
-Ja Cię nie prowokuję! Dla Ciebie to, że mrugnę czy podrapię się po tyłku to prowokacja?-zakpiłam odpychając go jeszcze dalej od siebie.
-Kochanie, dla mnie prowokacją jest nawet to, że oddychasz.-mruknął. Kiedy zauważyłam, że chłopak zaczyna kroczyć w moją stronę, automatycznie skierowałam się do drzwi.
-Choć coś zjeść, tylko błagam-zrobiłam krótką przerwę podchodząc do niego w najbardziej podniecający sposób. Delikatnie przejechałam palcem, od jego ust aż do rozporka.-Nie weź tego za prowokacje.-zaśmiałam się i wyszłam z pokoju, jednak dokładnie wiedziałam, że chłopak idzie za mną z tym samym "zamurowanym" wyrazem twarzy.
Leniwie skierowaliśmy się do kuchni, i jak za młodych lat babcię jak zwykle zastawałam na kuchni.
-Przyszliśmy coś zjeść!-klasnęłam w dłonie i zaśmiałam się jak małe dziecko.
-Oh naturalnie.-babcia odwróciła się w moją stronę, jednak kiedy spojrzała na Harrego uśmiech jej zbladł.-Harry jesteś taki blady, dziecko co się stało?-zapytała a ja momentalnie wybuchłam śmiechem.
-Nii-e-e nie nic.-potrząsł głową i uśmiechnął się słabo.
-Na pewno?-dopytywała.
-Tak, dziękuję za troskę.-odpowiedział i tym razem jego uśmiech był pewniejszy. Najwidoczniej moja babcia złapała się na to, bo postanowiła odpuścić.
-Dobrze, w takim razie usiądźcie przy stolę. O Natasho przyjdzie na dzisiejszą kolację, również pewien gość.-kobieta mrugnęła do mnie, jednak nie starałam się drążyć dalszego tematu.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się ciepło i wraz z Harrym usiedliśmy przy dużym brązowym stole.
Nie zdążyliśmy chwycić sztućców, kiedy głośnym echem odbił się dzwonek. Pierwszy raz widziałam babcię, aby tak szybko biegła otworzyć komuś drzwi.
Ciężkie drewniane drzwi otworzyły się a ja momentalnie osłupiałam. Przygryzłam wargę, kiedy poczułam jak ciało Harrego napina się jak struna. Chwyciłam chłopaka za rękę, jednak ten ją strzepał, co było dla mnie równoznaczne jakbym dostała od niego w twarz.
-Po co go tu zapraszałaś?-wysyczał.
-To nie ja.-odpowiedziałam mu tym samym, jednak w głębi duszy chciało mi się płakać.
Loczek jedynie prychnął gorzkim śmiechem, jednak został nadal przy stole.
Babcia z Niall'em podeszli do stołu, jednak wyglądali na takich, którzy znają się już dobry kawałek czasu. Dziwne, jednak nie mam ochoty dowiadywać się dlaczego.
-Natasha.-chłopak uśmiechnął się ciepło na mój widok, a ja nie mogąc się powstrzymać ponowiłam jego ruch, po czym wstałam i wolno podeszłam do chłopaka. Nie wiedziałam co mną kierowało, ale musiałam się do niego przytulić. Niall jest mi bardzo bliski, i nie zamierzam odciąć się od niego bez względu na wszystko.
-Tak dobrze Cię widzieć maleńka.-westchnął do moich włosów, a przez mój kręgosłup przeszło stado ciarek.
-Radzę Ci dobrze Ty farbowana irlandzka cioto, odsuń się od niej.-Harry wstał tak szybko, przez co krzesełko za nim po prostu upadło. Babcia patrzyła z przerażeniem po wszystkich a ja myślałam, że zaraz zapadnę się pod ziemię.
-Harry..-westchnęłam patrząc na niego w błagalny sposób.
-Nie Natasho!-krzyknął przez co zadrżałam, również dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że Niall nadal trzyma mnie w pasie, jednak ja nie potrafiłam się ruszyć. Tak bardzo się bałam, więc chciałam chociaż oszczędzić babci tych nieprzyjemnych widoków.
-Babciu proszę idź na górę.-powiedziałam cicho i byłam w szoku, kiedy kobieta jedynie skinęła głową i wolno ruszyła w kierunku schodów. Kiedy zniknęła mi z oczu, wyplątałam się z objęć Horan'a.
-Jak mogłeś!-krzyknęłam na Harrego, jednak ten w ogóle nie zareagował i wolnym krokiem zaczął podążać w stronę blondyna.-Ani mi się rusz Harry.-syknęłam.
-A co, boisz się o niego? Zależy Ci na nim Natasho?-spojrzał na mnie a jego spojrzenie było ciemne i zimne.
-Zależy.-wypaliłam bez zastanowienia. Brunet zatrzymał się, po czym skinął załamany głową i odszedł na górę. Westchnęłam załamana. Nie chciałam aby odebrał to w ten sposób. Nie chciałam, aby się gniewał bo przecież między nami było tak dobrze.

                                                              *Harry*
Mój oddech był urwany, a łzy okalały policzki. Nie chciałem, aby ktokolwiek widział mnie w stanie w, którym nigdy się nie znalazłem. Czułem się skrzywdzony i taki niepotrzebny. Skoro jej na nim zależy to dlaczego mnie tu przywiozła? Dlaczego mówiła, że mnie kocha? Po co ten cały teatrzyk?
Wszedłem do wspólnego pokoju, po czym położyłem się na dużym łóżku. Sam nie wiem czemu moje wszelkie myśli powędrowały do wspólnego życia z Natashą. Piękną wizją jej ta w, której stoję koło księdza a dziewczyna kroczy w pięknej białej sukni, składamy przysięgę i jedziemy gdzieś daleko, gdzieś gdzie nie zna nas nikt, tam zakładamy rodzinę. Widzę piękną córeczkę, która ma po Natashy urodę i charakter, i synka, który jest podobny do mnie. Widzę również to, że kocham ich tak bardzo i chronię ich cały czas. Wszelkie moje myśli przerwało pukanie do drzwi. Wiedziałem, że to nie Natasha, więc krzyknąłem ciche "proszę." a moim oczom ukazała się pani babcia, która uśmiechała się do mnie ciepło. Oh dopiero teraz do mnie doszło to, jak źle się zachowałem.
-Tak bardzo prze...
-Nie przepraszaj kochanie.-szepnęła cicho i usiadła koło mnie.-Jesteś zazdrosny o nią prawda?-uśmiechnęła się ciepło.
-A Pani nie byłaby zazdrosna o osobę, która ma całe Pani serce? O osobę, która zmieniłaby Panią na lepsze?-zapytałem podnosząc brew.
-Owszem.-skinęła głową i klepnęła w moje kolano.-Ale nie możesz za każdym razem reagować w ten sposób.-mruknęła cicho.
-Boje się, że on mi ją zabierze.-spojrzałem na nią a potok słonych łez uformował się na moich policzkach.
-Nie.-starsza Pani pokręciła przecząco głową.-Widzę jak moja wnusia na Ciebie patrzy kochany. Widzę jak się uśmiecha do Ciebie i wiem, że Cię kocha.-spojrzałem w jej zielone oczy, które bardzo przypominały mi moje.-Ale jeśli będziesz zabraniał jej wszystkiego, ona odejdzie. Widzę, że lubi Niall'a ale jak przyjaciela. Nie możesz zabronić jej ich mieć.-fuknęła karcąco.
-Wiem.-odparłem zasłaniając oczy dłońmi. To będzie niezapomniany tydzień...

~~*~~
Przepraszam za zwłokę, jednak w pracy jest ciężko a jak wracam do domu to od razu idę spać.
Rozdział nie wyszedł mi za bardzo cudowny, jednak myślę, że nie jest aż tak źle.
A jak Wam wakacje mijają?:D <3

5 komentarzy:

  1. 'Rozdział nie wyszedł mi za bardzo cudowny'. Co?! Wyszedł ci, aż za bardzo, tylko krótki! Ugh...
    Strasznie podobała mi się perspektywa Harry'ego.
    Jaki przejęty tym, że pozna jej babcię.
    Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to rozdział nie wyszedł ci za bardzo cudowny?! Jest baaardzo cudowny! Czekam na kolejny :) x

    OdpowiedzUsuń
  3. jest idealny.
    babcia natashy pomogla zrozumiec harremu wszystko

    OdpowiedzUsuń
  4. Babcia wymiata :d rozdział świetny czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdzial. Niall mnie troche irytuje xd

    OdpowiedzUsuń