***Ivy***
- Czy ktokolwiek z was zastanawiał się nad sensem istnienia człowieka? Wiem, że brzmi to strasznie banalnie, ale prawdę mówiąc, wszystko w dzisiejszych czasach jest banalne. Wasze myśli, istnienie, bycie. Mogę się założyć, że każdy z was zastanawiał się nad tym jaki jest sens waszego życia. Ja też to robiłem. Zastanawiałem się nad tym dlaczego mam żyć, skoro nic mi nie wychodzi. Wiele z was zna moją historię, aczkolwiek nie wszyscy należą do tej grupy. Ja również znalazłem się w tym ośrodku. Przechodziłem przez fazę buntownika i skończyło się na tym, że płakałem w sądzie modląc się o to aby sąd wysłał mnie tylko do poprawczaka. Myślałem, że wolno mi wszystko, że nikt ani nic mnie nie zatrzyma. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo się myliłem. I wiem, że teraz w tych waszych małych główkach jest myśl, co on gada? Jestem niezniszczalny. Nie prawda. Nikt z was nie jest, i nawet myślenie tak czy próba przekonania samego siebie nic wam nie da. No dalej niech wstanie każdy kto myśli, że nikt nic nie może mu zrobić - pan David stanął na środku klasy i czekał aż ktoś wstanie. W klasie panowała idealna cisza, nikt nie odważył się wypowiedzieć ani jednego złośliwego komentarza. Nie wiem dlaczego, ale mój wzrok powędrował na Zayn'a, który starał się przybrać znudzoną minę. Może nabierał na to innych, ale nie mnie.
Widziałam jak jego oczy błyszczą, a palce wystukują nerwowy rytm na ławce. Starał się uspokoić, ponieważ słowa pana Davida były prawdziwe i opisywały go idealnie. Tak jakby nasz opiekun napisał, opis Zayn'a i odważył się przeczytać go przed całą klasą. On to wiedział tak samo dobrze, jak ja.
- Ivy, proszę wstań - odwróciłam wzrok od Zayn'a i spojrzałam na pana Davida, który uśmiechał się do mnie zachęcająco. Wstałam po woli przełykając ślinę. - Czy klasa wie dlaczego tutaj jesteś? - zapytał, a ja spuściłam głowę w dół.
- Nie - odparłam cicho bojąc się powiedzieć cokolwiek głośniej. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że każdy się na mnie patrzy i już ma w głowie jedną myśl opisującą mnie. Tylko, że nikt tak naprawdę nie wiedział jaka jestem.
- Czy to co zrobiłaś było bardzo złe? - zadał następne pytanie, pan David, a ja mimowolnie spojrzałam na Simona, który siedział przede mną, tylko, że teraz był odwrócony twarzą do mnie i spoglądał na mnie z uśmiechem na ustach.
- Tak - odpowiedziałam, tym razem trochę głośniej. Nie czułam się na tyle odważna aby podnieść głowę dlatego nadal stałam pochylona.
- A co kradzież kosmetyków jest tak wielkim przestępstwem? - poczułam jak po moim ciele przechodzi nieprzyjemny dreszcz gdy do moich uszu dotarł głos Jamesa.
- Och stary ona zrobiła coś bardziej kreatywnego - tym razem to Simon zabrał głos, od razu przyciągając całe zainteresowanie klasy.
- Simon nie możesz...
- Potrąciła mojego brata. Przez tą sukę on będzie do końca życia kaleką - przerwał szybko panu Davidowi. Wstał z krzesła i oparł ręce na ławce tuż przede mną. - Powiedział mi, że wolałby zginąć niż żyć na wózku - dodał, a w moich oczach pojawiły się łzy. Nie potrafiłam mu odpowiedzieć, ponieważ nie było żadnego wytłumaczenia mojego zachowania, w tamtym dniu.
- Przepraszam - wyszeptałam i szybko ominęłam ławkę wybiegając z klasy. Słyszałam jak pan David woła moje imię, ale nie mogłam tam wrócić. Każdy z nich teraz wie co zrobiłam. Każdy mnie osądzi kolejny raz z rzędu nie dbając o prawdę.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi od pokoju i przekręciłam kluczyk w zamku, po czym zsunęłam się po drewnie na dół, oplatając rękoma kolana. Silny szloch wstrząsnął moim ciałem wyrywając żałosny dźwięk z mojego gardła.
Musiałam się uspokoić, musiałam przestać płakać i zacząć racjonalnie myśleć. Musiałam stąd wyjść, ale to groziło spotkanie kogoś z mojej klasy. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Dalej Ivy. Zrób to. Wyobraź sobie, że jesteś sama. Wyobraź sobie, że to jest twój cel. Krzycz jakby od tego zależało twoje życie. Możesz się bać. Możesz być przerażona. Masz do tego prawo. W głowie rozbrzmiały mi słowa Zayn'a, które wypowiedział do mnie gdy nie potrafiłam pozbyć się z mojej głowy Jamesa. Pamiętam jak bardzo byłam wtedy przerażona, jak bardzo potrzebowałam czyjejś bliskości i to właśnie Zayn mi ją zapewnił.
Wstałam z podłogi i odgarnęłam z twarzy włosy. A teraz krzycz Ivy. Po prostu krzycz. Nabrałam powietrza w płuca i zrobiłam to. Zaczęłam krzyczeć i nie kontrolowałam tego co robię.
Wściekła podeszłam do biurka i zaczęłam zrzucać z niego wszystkie rzeczy. Oddychałam szybko, starając się wyładować złość na nic nie znaczących rzeczach. Podniosłam drewniane krzesło i rzuciłam nim w ścianę nie przejmując się konsekwencjami. Powyrzucałam z szafy wszystkie ubrania i trzasnęłam mocno drzwiami wrzeszcząc najgłośniej jak potrafiłam.
Upadłam na kolana po środku tego całego bałaganu i zaczęłam głośno oddychać, ale już nie płakałam. Nie miałam siły na płacz. Wtedy zauważyłam mój pamiętnik, w którym nie pisałam bardzo długo. Sięgnęłam po niego i otwarłam go wyciągając długopis, który był zaczepiony pomiędzy zapisanymi kartkami.
***Zayn***
Nie miałem kurwa zielonego pojęcia dlaczego do niej szedłem, ale po prostu rozpierdalało mnie od środka gdy nie wiedziałem co się z nią dzieje. Nie miałem na myśli tego, że zaraz wpadniemy sobie w ramiona i wszystko będzie tak jak wcześniej. Nie. Już nie będzie tak jak wcześniej, ponieważ, ona mnie kurwa okłamała podczas gdy ja opowiedziałem jej prawie całą swoją pierdolniętą historię. I och tak byłem o to wściekły. Gdyby ta mała, irytująca dziewczyna zdobyła się na odwagę i powiedziała mi wszystko nie byłoby teraz takiej sytuacji. No okej prawdopodobnie nie byłbym zachwycony obrotem sprawy, ale na pewno nie byłbym tak wściekły jak teraz. Przecież to już zaszło za daleko. Kurwa całowaliśmy się kilka razy i prawie dwa razy ją przeleciałem. Chciałbyś.
Nacisnąłem klamkę od drzwi, a one ku mojemu, cholera zdziwieniu ustąpiły. O ja pierdole. W pokoju nie zastałem Ivy, ale zobaczyłem wielki burdel, tak jakby ktoś chwytał każdą rzecz z osobna i rzucał nią byle gdzie. Tak pewnie było. Przetarłem czoło dłonią i wszedłem do pokoju zamykając za sobą drzwi.
Nie wiedziałem gdzie podziała się Ivy, ale nie miałem zamiaru stąd wychodzić dopóki ona nie wróci.
Zacząłem zbierać wszystkie porozrzucane rzeczy i ułożyłem je na łóżku. Zacząłem wybierać pojedyncze rzeczy z kupki i składałem je odkładając na bok.
Gdy miałem w rękach beżową koszulkę zauważyłem, że na rękawach są ślady krwi. Nie wielkie plamki, które wyróżniały się na jasnym materiale. Zamknąłem na chwilę oczy i odłożyłam koszulkę na zdewastowane biurku zapamiętując aby dać ją do prania.
Gdy udało mi się wreszcie poskładać wszystkie rzeczy, podszedłem do szafy, otwarłem ją i zacząłem układać ubrania nie przejmując się zbytnio czy koszulki będą leżały razem ze spodniami czy nie.
Potem zabrałem się za zbieranie porozwalanych książek i zeszytów, które ułożyłem na biurku, aczkolwiek jeden zeszyt przykuł moją uwagę. Leżał on na biurku, otwarty i jedna strona była zapisana do połowy. Nie mogąc się powstrzymać wziąłem go do ręki i usiadłem na łóżku od razu zdając sobie sprawę z tego, że to pieprzony pamiętnik Ivy.
Drogi pamiętniku,
jestem tak strasznie przerażona tym co stanie się ze mną dalej. Pójdę do więzienia? Co z tym chłopakiem? Żyje? Nikt nie raczył mi odpowiedzieć. Nie miałam innego wyjścia jak poczekać na policjantów, którzy mają dziś mnie przesłuchać. Może oni mi coś powiedzą. Boję się tego, tak bardzo. Nie chcę iść do więzienia. Nie chciałam potrącić żadnego człowieka, ja po prostu chciałam aby oni mnie zauważyli. Chciałam, aby chociaż raz w życiu martwili się o to czy nic mi nie jest. Chciałam chociaż raz mieć rodziców. To nie tak wiele, prawda? To dlaczego ja tego nie dostałam? Dlaczego jestem problelem dla moich rodziców?
Zszokowany jej słowami przerzuciłem kilka kartek do przodu.
Drogi pamiętniku,
dziś miałam rozprawę. Tata był moim adwokatem i doskonale zdawałam sobie sprawę, że gdyby tylko chciał uratowałby mnie przed pójściem do jakiegoś zakładu dla trudnej młodzieży. Właśnie, gdyby tylko chciał. Nie interesuje go to co się ze mną stanie. Zresztą mamę też. Obchodzi ich tylko to, że narobiłam wstydu całej swojej rodzinie. Powiedzieli mi to. Powiedzieli, że lepiej by było gdybym trafiła do więzienia, ale wtedy nasza rodzina byłaby jeszcze bardziej zhańbiona. Nienawidzę ich.
Drogi pamiętniku,
dziś Conor zaproponował mi abyśmy razem zemścili się na Natashy i Harrym za to wszystko co mi robią. Zastanawiałam się nad tym bardzo długo, rozważałam wszystkie za i przeciw. Nadal nie wiem co powinnam zrobić. Jeżeli coś w planie Conora nie wyjdzie wtedy Natasha jak i Harry będą mieli jeszcze więcej powodów do gnębienia mnie. Wolałabym ich zostawić w spokoju i bardziej skupić się na Zaynie. Wiem, że on w sumie nie zrobił mi nic złego, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że to tylko tymczasowe. Wiem, że on mnie skrzywdzi i mam wrażenie, że to ja pierwsza powinnam skrzywdzić jego.
Wściekły zamknąłem oczy i odliczyłem do dziesięciu. Ta mała jędza spiskowała z Conorem przeciwko mnie. Co prawda nic mi nie zrobili, i jestem pewny, że to tylko i wyłącznie z powodu zmiany decyzji Ivy.
Drogi pamiętniku,
powiedziałam dzisiaj Conorowi, że nie zgadzam się na jego plan. Nie chciałam mścić się na nikim, a tym bardziej na Zaynie. Zaczynałam go lubić, ponieważ on starał się mi pomóc. Nie ukazywał tego, ale widziałam zmiany w jego zachowaniu gdy rozmawiał z jakąś inną dziewczyną, a gdy rozmawiał ze mną. Wtedy na jego twarzy widniał delikatny uśmiech i mimo tego, że często się kłócimy mam wrażenie, że on również mnie lubi. Może wreszcie znalazłam kogoś kto pomoże mi w tym okropnym miejscu?
Drogi pamiętniku,
chcę umrzeć. Nie chcę trwać w tym popieprzonym świecie ponieważ nie mam już niczego. Nikogo. Wszyscy mnie nienawidzą, myślą, że kłamię. Tylko, że to nie była moja wina. Ja naprawdę nie zapraszałam do siebie Jamesa. Dlaczego nikt mi nie wierzy?
Drogi pamiętniku,
siedzę po środku pokoju otoczona wszystkimi moim rzeczami. Simon tutaj jest. Nie wiem jakim cudem on się tutaj znalazł, ale wczoraj gdy stałam pod drzwiami Zayn'a i chciałam z nim porozmawiać Simon podszedł do mnie i powiedział, że zniszczy mnie tak samo jak ja zniszczyłam jego brata. Myślałam, że może stara się mnie tylko nastraszyć, ale dziś podczas zajęć z panem Davidem on powiedział wszystkim dlaczego tutaj jestem. Źle się z tym czuję ponieważ wiem, że każdy mnie osądzi jeszcze niżej, niż zanim poznali powód dlaczego tutaj jestem. Prawdopodobnie siedziałabym teraz z Zayne'm gdyby nie fakt, że on mnie nienawidzi. Nie dziwię mu się. Ja siebie też nienawidzę. Nienawidzę tego co noszę w sobie. Chciałabym aby to wszystko zniknęło wraz ze mną.
Skończyłem czytać jej dzisiejszy wpis i poczułem się naprawdę źle. Coś jakby poczucie winny i tęsknota za czymś czego nigdy nie miałem. Tęskniłem za Ivy i to było tak kurewsko nieprawdopodobne. Nienawidzę tego co noszę w sobie. Jestem pewien, że miała na myśli dziecko, które jest chyba jej największym problemem. Możesz zabrać ten problem. Tak mogę, ale czy tego chce? Czy chcę skazywać Ivy na jeszcze większe cierpienie?
- Co ty tutaj robisz? - zaskoczony czyimś głosem wstałem gwałtownie z łóżka i zamrugałem kilka krotnie aby odzyskać ostrość widzenia.
- Chciałem sprawdzić co z tobą - powiedziałem i odłożyłem pamiętnik na biurko, tam gdzie leżał nim wziąłem go wcześniej.
- Czytałeś go? - Ivy podeszłam szybko do biurka i chwyciła zeszyt jakby chciała zabrać go jak najdalej ode mnie. Ałć kurwa.
- Tak - odpowiedziałem zgodnie z prawdą ponieważ wiedziałem, że kłamanie i tak nic mi nie da. W końcu sam robiłem jej wyrzuty, że mnie okłamała, a teraz ja miałem zrobić to samo?
- Nie miałeś żadnego pieprzonego prawa go dotykać! - krzyknęła wściekła i miałem wrażenie, że zaraz ona rzuci we mnie tym swoim rąbanym pamiętniczkiem.
- No i co z tego? Dotknąłem go, przeczytałem i dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy - odparłem i podszedł do niej, a ona cofnęła się jakby chciała uniknąć mojej bliskości.
- Nie miałeś prawa tego zrobić - wyszeptała i zamknęła oczy spuszczając głowę w dół. - Wyjdź - dodała gdy zbliżyłem się do niej na tyle blisko aby poczuć zapach jej pieprzonego waniliowego szamponu.
- Obydwoje dobrze wiemy, że nie chcesz aby to zrobił - powiedziałem i dotknąłem dłonią jej twarzy, podnosząc jej głowę w górę.
- Nienawidzisz mnie - powiedziała i spojrzała w moje oczy. Była tak cholernie smutna, a ja mimo mojej całej złości do niej chciałem ją przytulić.
- Nie nienawidzę cię Ivy - odparłem i przytuliłem ją do siebie wzdychając głęboko. Chciałbym cię, nienawidzić, ale nie potrafię tego zrobić.
- David powiedział mi o tym co zrobiłeś - powiedziała cicho wtulona w moje ciało. Skrzywiłem się lekko i odsunąłem ją od siebie spoglądając na jej twarz.
- Co dokładnie ci powiedział? - zapytałem i podrapałem się po karku nie wiedząc jak mam się zachować.
- Powiedział, że jeszcze chwila, a zmiótłbyś Simona z powierzchni ziemi, a James nadal mówi, że widzi jakieś ptaszki nad swoją głową - powiedziała i uśmiechnęła się lekko.
- No cóż... Może trochę przegiąłem - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
- Będziesz miał przez to kłopoty Zayn - tym razem to Ivy się do mnie przytuliła. - Nie chcę abyś miał je przeze mnie - dodała.
- Jeżeli już mam mieć jakieś problemy to chcę, aby były one spowodowane tobą - odpowiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy.
***Ivy***
Leżałam sama pośród ciemności i mimo zmęczenia, które ogarnęło mnie już dawno temu nie mogłam zasnąć. Moje myśli cały czas krążyły w okół Zayn'a i naszej dzisiejszej rozmowy.
Po tym jak zdemolowałam swój pokój poszłam do gabinetu pana Davida, ponieważ musiałam z kimś porozmawiać. O byle czym, po prostu musiałam zająć czymś swoje myśli. I wtedy on mi powiedział, co Zayn zrobił gdy uciekłam z klasy. Rzucił się na Simona, a gdy James starał się pomóc Simonowi, Zayn podobno powalił go tylko jednym ciosem, a potem skupił się na Simonie. David poinformował mnie również o tym, że oczywiście mógł od razu zainterweniować i odciągnąć Zayn'a, ale sam miał ochotę przywalić Jamesowi jak i Simonowi, ale niestety nie wolno mu tego zrobić. Dzięki jego słowom poczułam się lepiej, ponieważ miałam wrażenie, że jest w tym miejscu ktoś kogo naprawdę interesuje mój los.
Przekręciłam się na lewy bok, gdy drzwi od mojego pokoju otwarły się cicho. Wiedziałam kto do mnie przyszedł. Zamknęłam szybko oczy i starałam się oddychać równomiernie aby nie zdradzić tego, że jednak nie śpię.
Usłyszałam ciche westchnienie, a potem Zayn usiadł na brzegu mojego łóżka i odgarnął włosy z mojej twarzy delikatnie głaszcząc mnie po policzku. Miałam wielką ochotę się uśmiechnąć, ale nie mogłam tego zrobić, ponieważ wiedziałam, że wtedy Zayn zorientowałby się, że nie śpię, tylko udaję.
- Tak bardzo cię przepraszam księżniczko - wyszeptał i pocałował mnie w czoło. Chciałam aby chłopak położył się ze mną dlatego niby nieświadomie przesunąłem się pod ścianę znów leżąc na plecach. Minęło kilka minut zanim Zayn ułożył się tuż obok mnie. Od razu poczułam się bezpieczniejsza.
- My eyes are closing and I'm scared
Cause I only dream of you
You're a beautiful nightmare
And nothing can wake me up from you
Jego cichy głos od razu sprawił, że moje rozszalałe myśli zaczęły się uspokajać, a sen przyszedł szybciej niż bym sobie tego w tej chwili życzyła.
----------------------------------------------------
Zamykam oczy i jestem przerażony
Ponieważ śnię tylko o tobie
Jesteś pięknym koszmarem
I nic nie jest w stanie mnie z ciebie zbudzić
--------------------------------------------------------------------------------------
Cześć :D Jestem taka super zadowolona z tego rozdziału, że to aż dziwne. Fajnie mi się go pisało i dość szybko, ponieważ napisałam go w ciągu 2 godzin lol.
Zawiedliście mnie trochę. Poprzedni rozdział był pisany z perspektywy Natashy i jest tam zaledwie 5 komentarzy co jest przykre ponieważ jest 104 obserwatorów nie licząc osoby, które informuję na tt czy anonimów. Proszę was komentujcie każdy rozdział ponieważ my naprawdę chcemy wiedzieć co sądzicie o rozdziale i jakie są wasze odczucia.
I serio nie zdziwiłabym się gdyby druga autorka założyła wam limit komentarzy, ponieważ ja również się nad tym zastanawiałam.
Na dowidzenia zapraszam was na mojego nowego bloga, którego będę prowadzić z koleżanką. Na razie są tam tylko bohaterowie jak i zwiastun, ale już nie długo pojawi się prolog jak i opis fabuły.