niedziela, 7 września 2014

Rozdział 39 +18

 ***Ivy***

Leżałam zdenerwowana na kozetce i czekałam aż pielęgniarka wróci z informacjami dla mnie. Moje serce biło zdecydowanie zbyt szybko co było widoczne na odczycie z maszyny, do której byłam podłączona. Starałam się uspokoić, myśleć o czymś pozytywnym, ale w mojej głowie przez cały czas błądziła myśl, że coś jest nie tak. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że dzieje się coś złego nie tylko ze mną, ale i z moim dzieckiem. 
Położyłam ręce na swoim już lekko widocznym brzuchu i zamknęłam oczy starając się zrelaksować. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia i zostałam poinformowana iż moi rodzice złożyli wniosek abym została wypuszczona na święta do domu tak samo jak inni. Powinnam się z tego powodu cieszyć w końcu będę mogła stąd wyjść chociażby na chwilę, ale tak naprawdę wolałabym zostać tutaj. Zamknięta w czterech ścianach niż siedzieć przez cały wieczór i udawać przed wszystkimi gośćmi, że wszystko jest w porządku. Już od kilku lat, a dokładniej od śmierci dziadków święta nie były już radosnymi dniami tylko okropnym czasem spędzonym wśród nudnych ludzi, którzy starają się utrzymywać kontakty z bogatymi ludźmi tylko i wyłącznie ze względu na status w śród innych ludzi. To było dla mnie niezrozumiałe i całkowicie powalone, ale moim rodzicom to odpowiadało, a ja nie miałam innego wyjścia jak tylko udawanie, że to wszystko mi się podoba. 
Gdy moi dziadkowie żyli wszystko było inne. Za każdym razem w poranek Wigilijny jechałam z dziadkiem po choinkę, pozwalał mi wybierać nawet jeżeli brałam te najbrzydsze. Pamiętam, że gdy byłam mniejsza zawsze tłumaczyłam dziadkowi, że tym choinkom jest smutno bo nikt ich nie chce. Teraz wydaje się do niedorzeczne, ale wtedy to miało dla mnie sens. I tak już pozostało. Braliśmy te najbrzydsze drzewka, aby potem w domu wspólnie je ubrać. Cieszyłam się z każdej chwili spędzonej wraz z nimi. Każda stłuczona bombka była znakiem naszej radości i żywiołowości.
Aż do czasu. Trzy lata temu spędziłam z nimi ostatnie święta i już wtedy po choinkę jechałam wraz z tatą i on nie pozwolił mi wybrać, sam zdecydował i wybrał tą największą i najpiękniejszą. W domu ani babcia ani dziadek nie mieli siły pomóc mi przyozdobić drzewko i robiła to ze mną sprzątaczka, którą wcale nie interesowały święta. Nie było już tego samego nastroju podczas kolacji ani podczas otwierania prezentów. Nie było już tej magii świąt. I już nigdy nie będzie. Wraz z odejściem dziadków odeszło wszystko co było dobre.
- Ivy miałaś się uspokoić, a nie jeszcze bardziej denerwować - tuż obok mnie pojawiła się pielęgniarka, która od razu przyłożyła mi dłoń do czoła i zaczęła coś mamrotać pod nosem. 
- I co? Zgodziła się? - zapytałam lekko zachrypniętym głosem. Czułam się coraz gorzej i naprawdę robiłam się przerażona. 
- Przeniesiemy cię do twojego pokoju, tam jest cieplej - pielęgniarka zignorowała moje pytanie co było dla mnie jasną odpowiedzią. Zachciało mi się płakać. Nie ze smutku tylko ze złości. Byłam wściekła i najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miałam gdzie rozładować swojego gniewu. Wszystko musiałam pozostawić wewnątrz siebie. Jak zawsze zresztą.
Cierpliwie poczekałam aż starsza kobieta odłączy wszystkie kabelki od mojego ciała, a gdy już to zrobiła wstałam po woli z łóżka i założyłam swoje buty. Poczułam dość silny skurcz w podbrzuszu, ale zniknął on dość szybko dlatego zaczęłam się kierować w stronę drzwi. Korytarz był pusty, zapewne każdy był w tej chwili na stołówce. Nagle zapragnęłam się tam znaleźć. Miałam ochotę usiąść gdzieś w kącie gdzie będę mogła przyglądać się Zayn'owi, który ignoruje wszystkich wokół siebie.
Zazdrościłam mu tego. On nie przejmował się tym co ludzie o nim sądzą, nie interesował się ich zdaniem. Chciałabym tak umieć. Chciałabym nie przejmować się tym co mówi o mnie Simon. Chciałabym nie myśleć o tym jak wszyscy tutaj mnie ocenili.
Od razu po wejściu do mojego pokoju ściągnęłam buty i położyłam się na łóżku przykrywając kołdrą. Poczułam się senna, ale wiedziałam, że nie powinnam teraz spać.
Pielęgniarka poustawiała na szafce jakieś pudełka z tabletkami oraz termometr po czym wyszła z mojego pokoju mówiąc mi abym spróbowała się przespać.
 Westchnęłam cicho i zaczęłam wpatrywać się w sufit. W mojej głowie znów pojawiła się myśl, że coś złego dzieje się z moim dzieckiem.
Dzieckiem, którego nawet nie widziałam. Którego sobie nawet nie wyobrażałam.
Jakie ono będzie?
To będzie chłopiec czy dziewczynka?
Będzie podobne do mnie czy do Jamesa?
Będzie miało moje oczy?
Jego włosy?
Mój uśmiech?
Jego charakter?
Wszystkie pytania nurtowały zapewne nie tylko mnie ponieważ Zayn również nie raz wspomniał o moim dziecku podczas naszych rozmów. Może nie mówił o tym wprost aczkolwiek stawił iluzje.
- Ivy? - ciche pukanie spotkało się z pytaniem, które dobiegło do mnie za drzwi. Po chwili bez żadnej mojej odpowiedzi drzwi otwarły się, a do pokoju wszedł Zayn.
- Obecna - odpowiedziałam cicho i znów zaczęłam wpatrywać się w sufit. Głowa zaczynała mnie coraz bardziej boleć, skurcze pojawiały się coraz częściej.
- Co jest? Nie było cię na śniadaniu - Zayn podszedł do łóżka i usiadł na jego brzegu szturchając mnie lekko w biodro.
- Nie najlepiej się czuję. Jestem dzisiaj zwolniona z zajęć - odparłam i przekręciłam się na bok aby móc na niego patrzeć.
- Jak to nie najlepiej się czujesz. Chora jesteś? - zapytał i zaczął wbijać palce w moje żebra.
- Nie wiem. I czy możesz przestać mnie do cholery dotykać? - powiedziałam trochę zbyt wrednie, ale nie mogłam wytrzymać tego dziwnego dyskomfortu, który pojawiał się za każdym razem gdy mnie dotknął.
- Spuść z ton skarbie - odpowiedział i zaczął wpatrywać się w moją twarz zaciskając zęby, tym samym starając się uspokoić.
- Wyjdź - doskonale zdawałam sobie sprawę, że wkurzam Zayn'a, ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać, a tym bardziej się kłócić.
- Nie mów mi co mam robić - w jego głosie było słychać napięcie. Starał się zachować spokój, nie krzyczeć, na mnie, ale wiedziałam, że długo się nie powstrzyma.
- To w końcu użyj mózgu i raz zrób coś co będzie miało jakiś sens - odpyskowałam i pisnęłam gdy silne dłonie Zayn'a, chwyciły moje nadgarstki i umiejscowiły je tuż ponad moją głową.
- Nie przeginaj księżniczko - wyszeptał i przybliżył swoją twarz do mojej. - Zdecydowanie wolę cię gdy nic nie mówisz - dodał i bez żadnego skrępowania mnie pocałował.
Na początku starałam się jakoś od niego odsunąć, ale nie mogłam zrobić zbyt wiele gdy chłopak cały czas trzymał moje nadgarstki w swoich dłoniach. Naprawdę chciałam aby się ode mnie odsunął, chciałam aby przestał mnie dotykać. Tylko, że gdy jedna z jego dłoni znalazła się na moim policzku coś się zmieniło. Moje ciało zaczęło się odprężać, serce bić szybciej, a usta jakby same zaczęły oddawać jego pocałunki. Zaczęło mi się kręcić w głowie, a w brzuchu poczułam miłe łaskotanie.
Zayn bardzo delikatnie przeniósł się nad moje ciało umieszczając jedną ze swoich nóg pomiędzy moimi. Jego usta zaczęły całować moje policzki, a potem szyję aż dotarły do odsłoniętych obojczyków.
- Zayn - powiedziałam cicho i zamknęłam oczy czując ciepło rozchodzące się po całym moim ciele. Już kiedyś tak się przy nim czułam i naprawdę pragnęłam poczuć się tak jeszcze raz.
- Ciii. Wszystko będzie dobrze - powiedział z ustami przy moim uchu. Jego ciepły oddech połaskotał moją wrażliwą skórę tworząc na niej gęsią skórkę.
Odchyliłam głowę do tyłu gdy usta Zayn'a zaatakowały moją szyję. Chłopak zassał trochę mojej skóry przez co moje usta się rozchyliły i uciekło z nich dość ciche westchnienie.
Dopiero gdy druga ręka Zayn'a wsunęła się pod moją koszulkę zorientowałam się, że mam już wolne dłonie i od razu przeniosłam je na jego włosy. Pociągnęłam za kilka kosmyków przez co Zayn jęknął co sprawiło, że zaczął delikatnie ocierać swoją nogą o moje krocze. Czułam, że dzieje się ze mną coś dziwnego, ale nie bałam się tego, a właściwie podobało mi się to i chciałam więcej.
Zayn uniósł się na jednej ręce i spojrzał na mnie cały czas się o mnie ocierając. Poczułam ciepło na policzkach gdy jęknęłam przez przypływ nowych uczuć wywołanych ruchami chłopaka. Brunet uśmiechnął się lekko i jeszcze mocniej przycisnął swoją nogę do mojego krocza aby wzmocnić moje odczucia.
- Zayn - mój oddech zaczynał się robić urywany, a powieki drżały. W końcu pozwoliłam aby moje oczy się zamknęły, a coraz głośniejsze westchnienia ulatywały z moich ust.
- Nie bój się tego Ivy - do moich uszu dotarł głos Zayn'a. Nie odczuwałam strachu przed niczym, co robiliśmy. Zayn odsunął się ode mnie i odpiął guzik moich spodni cały czas wpatrując się w moje oczy. - Nie rozbiorę cię - powiedział i po odpięciu zamka wsunął dłoń pod moje spodnie jak i majtki.
Zamknęłam oczy czując się lekko onieśmielona jego ruchami.
Poczułam jak jego palce zaczynają pocierać moją łechtaczkę przez co jęknęłam i zacisnęłam dłonie na pościeli. Moja klatka piersiowa zaczęła się unosić i opadać w zawrotnym tempie.
- Otwórz oczy - chłopak przycisnął swoje palce do mojego czułego punktu, a ja grzecznie otwarłam oczy i zaczęłam się w niego wpatrywać.
Jego palce znów zaczęły zataczać kółka, a ja nie mogłam tak właściwie zrozumieć tego co się ze mną działo. Przyjemne ciepło zaczynało kumulować się w moim podbrzuszu, mięśnie brzucha skurczyły się, a ja nie mogłam złapać oddechu. Z mojego gardła wydobywały się miękkie jęki, podczas gdy dłoń Zayn'a pracowała jeszcze szybciej. Moje nogi zaczęły drżeć, a oczy samowolnie się zamknęły. Moje plecy wygięły się w łuk, a oddech utknął w gardle.
Przez krótką chwilę nie mogłam w ogóle się poruszyć, tak jakbym miała chwilowy paraliż.
Gdy po kilku minutach mój oddech się wyrównał otwarłam oczy i ujrzałam siedzącego obok mnie Zayn'a. Wydawał się z siebie zadowolony i wcale nie ukrywał swojego uśmiechu.
- Jak się czujesz? - zapytał i poprawił swoje włosy, które zaczynał opadać mu na czoło. Uśmiechnęłam się leniwie i ziewnęłam.
- Zmęczona - odparłam i przesunęłam się pod ścianę robiąc mu miejsce. Mimo wszystko uwielbiałam leżeć z Zayn'em bo wtedy czułam się bezpiecznie. I to bardzo.
- Prześpij się - rozkazał i położył się tuż obok chwytając delikatnie moją dłoń. - Obiecuję, że będę tutaj gdy się obudzisz - dodał i uśmiechnął się do mnie.
- Musisz iść na lekcje - powiedziałam i zaczęłam wpatrywać się w sufit cały czas czując jego wzrok na mojej twarzy.
- Nic nie muszę. Zostaje dzisiaj z tobą - powiedział pewnie i przykrył mnie kołdrą gdy zadrżałam z powodu chłodu, który zaczęłam odczuwać mimo tego, że w pokoju było naprawdę ciepło.
- Będziesz miał problemy - stwierdziłam i zamknęłam oczy mocniej ściskając jego dłoń.
- Najwyżej - uśmiechnęłam się pod nosem słysząc jego rozbawiony ton. Wydawało się, że Zayn wcale nie przejmował się tym, że może mieć naprawdę poważne problemy.
- Nie masz do mnie żadnych pytań? - zapytałam i obróciłam głowę aby na niego spojrzeć. Zayn cały czas się we mnie wpatrywał.
- Nie będę cię o nic wypytywał - powiedział i westchnął cicho jakby coś analizował. - Pamiętasz jak kiedyś opowiadałem ci dlaczego tutaj jestem?
- Tak. Pamiętam - odparłam.
- Nim to wszystko się wydarzyło to... Było coś jeszcze - chłopak przekręcił się na bok i odgarnął moje włosy za ucho. - Byłem w szpitalu dla czubków - dodał i zaśmiał się cicho, a po moim kręgosłupie przeszła fala dreszczy.
- Dlaczego? - zapytałam cicho i starałam się wyglądać na niewzruszoną jego wyznaniem chociaż, w mojej głowie zaczynały szaleć myśli o tym, że on jest niebezpieczny.
- Rzuciłem się kiedyś na naszego sąsiada. Miałem wtedy zaledwie dziesięć lat, a chciałem go zabić - wytłumaczył, a ja przełknęłam po woli ślinę.
- Tylko dlatego tam wylądowałeś? - znów zadałam pytanie i mimo tego, że wcześniej czułam się przy nim bezpieczna teraz zaczynałam odczuwać strach.
- Po części. Moja matka miała z nim romans i kiedyś ich nakryłem. Potem musiałem przechodzić przez te wszystkie sesje z psychologiem i on stwierdził, że mam najebane
- Nie mów tak - skarciłam go szybko, a on zaśmiał się dźwięcznie.
- Ale to prawda. Przynajmniej tak wtedy myślałem, ale gdy wystawili mi żółte papiery i zamknęli w pierdolonym pokoju bez klamek na całe dwa miesiące okazało się, że żona tego sąsiada przekupiła lekarza. Chciała się zemścić na naszej rodzinie za to co zrobiła mama - dokończył i westchnął znów kładąc się prosto. - Nie wiem po co ci to mówię. I tak pewnie masz to gdzieś.
- Nie, nie. Bardzo się cieszę, że mi o tym mówisz. Chcę abyś mówił mi o wszystkim - zaprzeczyłam szybko i usiadłam na łóżku. - Kiedyś gdy będę gotowa też ci o wszystkim powiem - dodałam i przykryłam swoją drugą dłonią, nasze splecione palce.
- Gdy będziesz gotowa, czyli dopiero wtedy gdy mi zaufasz - stwierdził i z powagą wpatrywał się w moje oczy. - Możesz mi zaufać Ivy.
- To nie tak, że ci nie ufam ja po prostu... Nie czuję się jeszcze na tyle dobrze aby ci o tym wszystkim opowiedzieć - wytłumaczyłam się i w przypływie impulsu pocałowałam go w policzek.
- Nadal pamiętam o co byłem na ciebie wkurwiony - wyznał i wstał z łóżka podchodząc do okna. Patrzyłam na niego nie rozumiejąc jego zachowania. Wszystko było idealnie. Jego zachowanie w stosunku do mnie, jego dobór słów. A teraz nagle wszystko prysło jak bańka mydlana.
- Zayn ja... Nie wiem co mam ci powiedzieć. Nie chcę z nim być, ale...
- Ale musisz bo twoja zdzirowata matka ci tak każe - przerwał mi i dopowiedział to czego ja nigdy bym nie była wstanie powiedzieć na głos.
- Ty nic nie rozumiesz - odparłam i również wstałam podchodząc do niego na tyle blisko aby zobaczyć jak jego oczy błyszcza od nadmiaru emocji. Niestety tych złych.
- Kurwa Ivy tutaj nie ma nic do rozumienia. Jeżeli nie chcesz z kimś być to po prostu z nim nie jesteś - zamknęłam oczy i spuściłam głowę na dół. Zayn miał rację. To wszystko wydawało się takie cholernie proste, ale aby to zrobić trzeba mieć silną wolę i przede wszystkim wybór. A ja niestety tego ostatniego nie posiadałam. To nie z nim chciałam być. Chciałam związać się z kimś kogo bym pokochała.
- Przepraszam - wyszeptałam i odwróciłam się do niego tyłem. Musiałam wyjść chociażby na chwilę aby ochłonąć po tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło pomiędzy mną, a Zayn'em.
Gdy zrobiłam zaledwie kilka kroków coś mnie zabolało i od razu w mojej głowie rozbłysła czerwona lampka informująca mnie, że coś jest nie tak. Znowu. 
Jęknęłam cicho i chwyciłam się za brzuch. Ból narastał z sekundy na sekundę, a łzy zgromadziły się w kącikach moich oczu.
- Ivy? - tuż zza mną rozbrzmiał głos Zayn'a, a po chwili poczułam jego dłoń na moich plecach. Całkiem rozkojarzona poczułam jak coś cieknie mi po nogach, a gdy spojrzałam w dół zobaczyłam, że moje dotychczas jasne spodnie zaczynały się robić czerwone.
Spojrzałam zszokowana na bruneta, który również wpatrywał się w moje nogi. Skurcze w moim brzuchu zrobiły się na tyle silne, że nie potrafiłam powstrzymać głośnego szlochu jak i krzyku. Mogłam tylko stać zgięta w pół i płakać.
- O kurwa  - Zayn w amoku wziął mnie na ręce i otwarł drzwi wychodząc z pokoju i od razu kierując się w stronę gabinetu pielęgniarki. Robiłam się coraz bardziej senna i nawet kłócie w brzuchu jak i podbrzuszu nie przeszkadzało mi w zasypianiu.
- Tak bardzo cię przepraszam - to było ostatnie co usłyszałam nim całkiem pochłonęła mnie ciemność.
--------------------------------------------------
Hej:) Spóźniony rozdział jest. Zadowolenie w 50% jest. Depresja spowodowana szkołą jest. A więc wszystko w normie. Nie wiem co tu pisać... Szczerze wam dziękuję za to, że wzięliście się za komentowanie. To wiele dla nas znaczy :* Te cale +18 wcale mi nie wyszło ale co tam niech jest.

Dodaje zwiastun mojego innego bloga, na którym jest na razie tylko prolog, ale już nie długo. BLOG
Przepraszam za ewentualne błędy.
Kamila♥

9 komentarzy:

  1. jejkuuuu genialneeee!!!! ile emocji!!!!!! juz sie nie moge doczekac nastepnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekny. Zreszta jak zawsze. Boze poroni ?
    Zayn pomoz

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu mam wrażenie ze Zayn ma coś z tym wspolnego...rozdział świetny czekam na nexta pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  4. Baaaardzo fajny rozdział!! Jak najszybciej dodaj następny! :) Cóż, całkiem fajnie, jakby ona straciła to dziecko, ale wtedy byłaby zła na Zayna, bo to będzie jego "wina". Och, oni wreszcie muszą jakoś do porozumienia! :D Powodzenia w pisaniu następnego rozdziału! ;)
    Kola ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle świetny!!! ;D z jednej strony się cieszę że może to dziecko stracić ale znowu z drugiej to by było straszne ;O jak najszybciej dodaj kolejny :) życzę weny ! ;)
    Nina <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój Boże, kochana, przepraszam za takie opóźnienia. Czytałam ten rozdział na telefonie i później zapomniałam skomentować.
    Naprawdę jest genialny! Cholernie mi się podoba.
    Nie to, że jestem jakaś bez serca, czy coś, ale... niech Ivy poroni, niech straci to dziecko!
    Ugh, od początku opowiadania czekam na takie super +18 z Zayn'em, a to dziecko popsuło moje plany.
    No nic. Jestem cała w emocjach.
    Czekam nn i idę obczaić Twojego nowego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdziała;)) uwielbiam momenty Zayna z Ivy<3
    oby ich było jak najwięcej! Powodzenia w dalszym pisaniu;)

    OdpowiedzUsuń
  8. no i dobrze! nie bedzie rodzic tego potwora

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń