sobota, 22 listopada 2014
Rozdział 44
Czytasz = komentujesz
*Natasha*
muzyka
Siedziałam w ciemnym pokoju sama od równego tygodnia z przerwami na toaletę. Nie wpuszczam nikogo, chociaż wiele razy słyszałam pukanie do drzwi. Czułam się wykorzystana i jedyne na co miałam teraz ochotę to żyletka i mimo, że jej tak pragnęłam dałam obietnicę, że jej nie użyje. Przecież obiecałam.
Odwróciłam głowę w kierunku małego drewnianego pudełeczka w, którym skrywałam mój straszny sekret. Pamiętam jak Harry wypytywał co tam mam, zawsze odpowiadałam, że coś co mnie uspokaja i przypomina stare czasy. Nie drążył tematu co mnie niezmiernie cieszyło.
Zeszłam z łóżka kierując się w stronę pudełeczka, które otworzyłam. Blaszane przyjaciółki i białe tabletki spowodowały, że uśmiechnęłam się lekko.
"Dalej Natasha, nie pozwól rządzić sobą".
Przygryzłam wargę, chwytając jedną z żyletek. Moje palce delikatnie obracały narzędzie, a serce na chwilę zamarło.
Zamknęłam oko, lekko przejeżdżając po udzie, jednak nie na tyle mocno, abym mogła przeciąć skórę. Zadrżałam czując się źle. Odłożyłam żyletkę do pudełka zamykając je z głośnym trzaskiem.
Czułam się strasznie, wszystko mieszało się ze sobą i czułam, że zaczynam tracić zmysły.
Usiadłam na skraju łóżka chowając twarz w dłoniach. Nie mogłam poradzić sobie z faktem, że ktoś kogo kochałam miał zniknąć z mojego życia. Pragnęłam mieć go całego, jednak nie uwzględniłam wszystkich przeszkód.
-Natasha?-kolejny raz dzisiejszego dnia usłyszałam głos Zayn'a zza masywnych drzwi. Tym razem usłyszałam zgryzotę i pełną niepokoju chrypę.-To już tydzień. Martwię się.-postukał palcami w drzwi.-Proszę otwórz.-zaskomlał jak mały pies.
Nie wiem czy to przez zbyt dużą ilość samotności, czy fakt, że wyczułam w jego głosie tęsknotę, ale otworzyłam moją tarczę, po to aby Mulat porwał mnie w ramiona, zamykając za nami drzwi. Nie mogąc wytrzymać po prostu rozpłakałam się jak małe dziecko.
-Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy o Ciebie.-wymamrotał w moje włosy, delikatnie stając w jednym miejscu. Odsunęłam się lekko od niego i żałowałam, że widzę go w tym stanie. Jego oczy były spuchnięte, jakby płakał albo nie spał cały ten czas, nie miał uśmiechu na twarzy, a jego oczy były bez duszy, bez jakiegokolwiek szczęścia, a na twarzy zagościł charakterystyczny zarost, który tak szczerze bardzo mi się podobał, ale teraz nawet on wyglądał jak zraniony. Wiem, że to irracjonalne, ale patrząc na Zayn'a, moja dusza cierpiała. Wygląda na wykończonego, ale coś mi podpowiada, że nie tylko przeze mnie. Mój biedny Zayn.
-Boże Natasha odezwij się.-zwilżyłam usta językiem, jednak ciężko było mi wykrztusić z siebie cokolwiek, skoro przez tyle dni jedyne odgłosy jakie wydostawały się z moich ust, to krzyki przy płaczu.
Starłam słone stada łez, po to, aby dać miejsce następnym.
-Natasha?-podszedł bliżej, spoglądając prosto w moją duszę.-Cięłaś się?-lekko podniósł głos, nerwowo zaczynając podnosząc rękawy bluzy, jednak nie znalazł na nich nic.
Załkałam kolejny raz.
-Chciałam to zrobić, ale ja..ja po prostu.-uśmiechnęłam się mętnie kręcąc głową. Zayn podniósł końce ust, jednak po chwili odpadły, jakby nie miał siły nawet na to.
-Nie zrobiłam tego, tylko i ze względu na obietnice Zayn, którą złożyłam Tobie.-jego oczy zaszkliły się dumą na co wygięłam usta w uśmiechu.
-Naprawdę?-przygryzł wargę, oddychając głębiej.
-Oczywiście, jesteś ostatnią osobą w moim życiu, dla której chce żyć bracie.-wzruszyłam ramionami, wycierając ostatki łez.-Jeżeli to spierdolisz, nie zobaczysz mnie więcej.-opuściłam wzrok, kierując się w stronę łóżka na, którym usiadłam.
-Nie mów tak, dobrze wiesz, że każdy ma prawo do tego, aby podwinęła się mu noga.-mruknął siadając koło mnie.
-Raz okej, dwa okej, ale jeżeli ktoś wbija Ci nóż w serce co chwilę, wtedy tracisz wiarę, umierasz od środka, i chociaż chcesz się podnieść nie dajesz rady.-spojrzałam na jego zatroskaną buzie. -Pamiętaj Zayn, że nie potrzeba noża aby skrzywdzić człowieka, wystarczy dobrać odpowiednio słowa, wystarczy trafić w czuły punkt i człowiek cierpi bardziej niż jakby wbić mu nóż w udo.-widziałam po nim, że znowu stało się coś z nim i Ivy. Chłopak spojrzał w stronę okna, a później znowu na mnie.
-Powiedziałem, że to między nami to tylko zabawa, że chciałem ją tylko przelecieć, a później powiedziałem o gwałcie jak ostatni skurwysyn.-zakrył twarz rękoma, kciukami pocierając skronie. Przeniosłam dłoń na jego plecy lekko masując. Nie wiedziałam co dzieje się pomiędzy tą dwójką, ale widzę jak Zayn patrzy na Ivy i to z pewnością nie jest jakaś głupia gra.
-Później przyszedł Harry i dostałem od niego w twarz.-nie mogąc wytrzymać, po prostu zaśmiałam się tak głośno i sarkastycznie, że o mało nie udusiłam się przez brak powietrza.
-Harry jest pieprzonym obrońcom Ivy? Widziała co mi zrobiła a mimo to nadal się z nim przyjaźni?!-wściekła wstałam na równe nogi. -Poza tym jeśli Harry myśli, że Ty jesteś tym złym to muszę go zaskoczyć, ale to on znajduje się na pierwszej pozycji, nawet James nie jest tak paskudny jak on!-zdenerwowana miotałam rękoma na prawo i lewo, a wiązanki nowo narodzonych przekleństw opuszczały moje usta.
Zayn zaśmiał się ciepło.
-Spójrz na nas Natasho. Dwójce zniszczonych do szpiku kości osób zachciało się miłości.-zakpił kręcąc z niedowierzaniem głową. Zaśmiałam się razem z nim.
-Wymyślmy jakąś chwytną nazwę, głupią piosenkę i zaistniejemy w telewizji Zayn!-klasnęłam w dłonie, i mogę powiedziesz szczerze, że nie czułam się aż tak fatalnie jak kilka minut wcześniej.
-Wiesz coś o Victori?-spytałam, nawet nie zastanawiając się głębiej nad pytaniem.
-Nie wiem nic maleńka, i szczerze mam to w dupie. Ale wiem, że Niall dużo razy pytał o Ciebie.-wzruszył obojętnie ramionami. Nie rozumiałam zamiarów Niall'a i szczerze od tamtego momentu mam go za czubka. Jego śmiech, kiedy ta cała Victoria podeszła do Harrego, widział jak płacze, ale był obojętny. Przerażał mnie.
-To nie jest istotne.-uśmiechnęłam się pusto.-Jesteś zmęczony, idź spać.-nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będę się tak troszczyć o kogokolwiek a tu taka niespodzianka.
-Mogę tutaj zostać?
-Pewnie, połóż się spać a ja pójdę do kuchni zrobić Ci herbaty i postaram się ukraść jakiegoś batona.-cmoknęłam jego czoło, po czym wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Chciałam przemknąć nie zwracając na siebie uwagi. Bezproblemowo dotarłam do kuchni, gdzie na całe szczęście udało mi się zabrać dwa batony i zrobić Zayn'owi herbatę. Wracając spotkałam jedynie kilka zdziwionych spojrzeń, ale szczerze to nie przeszkadzało mi, że ludzie się na mnie patrzą.
Weszłam na ostatni schodek, automatycznie kierując się do pokoju w, którym był Zayn, jednak na moje nieszczęście z pokoju Ivy wyszła ona, Harry i Victoria. Moje serce zamarło na kilka długich sekund, po to aby przyswoić wszelkie zebrane informacje.
Cała trójka stanęła w miejscu jakby zobaczyli dycha. Cóż, pewnie cieszyli się, że nie ma mojej osoby w ich życiu.
-Natasha.-Ivy przemówiła jako pierwsza i chciała podejść, jednak zatrzymałam ją w miejscu machnięciem ręką.
-Nie.-mruknęłam załamanym głosem, podchodząc do drzwi.
"Zdobądź się na odwagę kochanie, nigdy nie odwracaj się plecami nie mówiąc nic."
Słowa babci zabrzmiały w mojej głowie. Skinęłam sama do siebie głową, odwracając się do nich przodem.
-Victoria.-splunęłam, obserwując jak delikatnie przenosi swój wzrok na mnie.-Proszę opiekuj się nim. Mimo tej osłony, on nie jest niezniszczalny, każde z nas ma słaby punkt.-Harry patrzył na mnie i słuchał.-Nie daj go skrzywdzić nikomu, mów mu codziennie, że go kochasz, że jest ważny, on bardzo szybko traci wiarę w siebie, przytulaj i całuj, kiedy będzie spał.-moja dolna warga lekko zadrżała.-Harry się nie przyzna, że jest mu źle, jednak, kiedy Ty to zauważysz to spójrz mu w oczy i powiedz, że jest dla Ciebie wszystkim. A przede wszystkim nie wymagaj od niego zbyt wiele, on ma cholerną zajawkę na łamaniu serc.-fuknęłam, chociaż kosztowało mnie to uściskiem w serdu. Odstawiłam herbatę i batony na ziemię, po to aby zerwać łańcuszek, który dostałam od Harrego. Chłopak wezbrał dużo powietrza i widać było, że jest zdenerwowany. Spojrzałam ostatni raz na łańcuszek po czym podeszłam do loczka. Spojrzałam w jego zielone oczy, ale jedyne co widziałam to moje odbicie, nie było go tam.
-Wydaje mi się, że już dawno wymieniłeś zamek, a ja na siłę starałam się wedrzeć.-chwyciłam jego dłoń, po to aby włożyć w nią piękny kluczyk. Mimo, że moje serce w tym momencie pękało na miliardy kawałeczków, moja twarz była skamieniała.
Spuściłam głowę i zaczęłam podchodzić do kubka i batoników. Podniosłam rzeczy, jednak zanim weszłam do pokoju, ostatni raz się odwróciłam.
-Miałam Cię za przyjaciółkę Ivy, a Ty w tym momencie wbiłaś mi nóż w plecy.-wysyczałam z tą mieszanką uczuć jaka towarzyszyła mi przez ostatni tydzień, po czym weszłam do pokoju, zamykając drzwi.
-Wiesz Zayn, wydaje mi się, że herbata to chujowy pomysł. Muszę napić się czegoś mocniejszego.-warknęłam odstawiając rzeczy na małe biurko.
~~*~~
Ostatnie tygodnie były dla mnie masakryczną przygodą. Dzisiaj miałam mieć połowinki, jednak z moimi nauczycielami nie da się dogadać.
Tak samo jak koleżanka z bloga, jest mi kurewsko przykro, widzieć 5 komentarzy pod rozdziałem nad, którym spędziłam cały dzień. Zdaję sobie sprawę, że nie jest rewelacyjny, bo ja się kochani dopiero uczę, jednak nie zdajecie sobie sprawy jaką motywacje dają komentarze.
Jestem rozczarowana i przykro mi. Jest Was tak dużo, a tu 5 komentarzy.
Nie, to nie jest w porządku moi mili.
Nie będę wytyczać ile ma być komentarzy, jednak jeśli przeczytałaś rozdział to skomentuj!
BLOG <--- zapraszam tutaj.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Co to się porobiło? :C
OdpowiedzUsuńRozdział cudny, czekam na nn :)
Suuuper jak zwykle! ;D Czekam na kolejny!! ^^
OdpowiedzUsuńNina ♥
Jezu poryczalam sie... jak zwykle rozdzial jest cudowny *-* czekam na nastepny !!!!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Szczególnie końcówka. Aż mi się ryczeć chcę. Oni powinni być razem, a nie rzucać się co 2 dni.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Harry oprzytomnieje i uda mu się zyskać ponownie zaufanie Natashy.
Czekam nn.
Genialny rozdział, a końcówka? Brak mi słów, żeby ją opisać. Mam nadzieję, że Harry w końcu zda sobie sprawę jak bardzo pasuje do Natashy, a Zayn w końcu będzie z Ivy. Obie pary są dla siebie stworzone.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością nn :
Genialny rozdział!! :) Jak najszybciej dodaj następny! :D Ja zawsze staram się komentować rozdział, gdy go przeczytam. Wiem, że to motywuje mimo, że sama nie piszę. Jednak jak zwykle życzę Powodzenia! i piszcie dalej, bo jest to genialne opowiadanie! ;)
OdpowiedzUsuńKola ;D
aaaaaa! zakonczenie jest przegenialne!
OdpowiedzUsuńBoze takie genialne *-*
OdpowiedzUsuńPodziwiam za talent i czekam na kolejny
Niesamowite! !! KOCHAM TEGO BLOGA! Serio wzbudze we mnie tyle emocji że o ja!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ❤
OdpowiedzUsuń