*~~Harry~~*
Szare korytarze zlewają się w jeden wielki labirynt, a ja czuję jak moje serce pragnie wyskoczyć z klatki piersiowej. Uczucie niepewności i skruchy buduje się w moim podbrzuszu, chcąc rozbroić mnie od środka, ale wiem teraz już wiem, że nie pozwolę na to, do póki do póty nie powiem wszystkiego co leży mi na sercu, jedynej osobie dla której ono bije. Nie zamierzam już nigdy więcej poddać się bez walki, zachowałem się jak durny trzynastolatek pozwalając odejść komuś kto mógłby powiesić mnie za kciuki a mi sprawiałoby to przyjemność, bo właśnie ona by to robiła.
Moje zachowanie ostatnim czasem było okropne a ja sam zachowywałem się gorzej niż morderca, bo on jedynie zabija, nie mówiąc nic, robi to i już a ja mojej Natashy przez tak wiele czasu grałem na uczucia, bo sam nie byłem ich pewien. Za każdym razem ona podawała mi swoje serce na dłoni a ja je brałem tylko po to, aby zdeptać. Ale teraz, kiedy mam pewność, że ona odejdzie, zostawi mnie, właśnie teraz dochodzi do mnie, że moje życie bez niej w tym pieprzonym zakładzie nie będzie miało sensu. W końcu to jej uśmiech powodował, że chciałem wstawać, jej śmiech sprawiał, że chciałem żyć, to w jaki sposób do mnie mówiła to było dla mnie wszystkim a teraz kiedy ma odejść, to wszystko spadnie mi na plecy i znając mnie umrę pozbawiony krwi w męskiej ubikacji.
Wybiegam z ostatniego zakrętu i nie zwracając uwagi na krzyki dziewczyn w szatni, po prostu do niej wchodzę rozglądając się za brązową czupryną mojej Natashy.
-Harry? Co sprowadza Cię do damskiej szatni?-marszczę czoło. Nie liczyłem na to, że będę musiał słuchać jej wywodów kiedykolwiek jeszcze. Wiem jak ostatnim razem dostała od Natashy i sam chciałbym odbić jej piątkę na wytapetowanej twarzy, to jestem mimo wszystko dobrym mężczyzną i nigdy w życiu nie podniosę ręki na kobietę, choćby wyglądała tak jak Kimberly.
Odwracam się na pięcie, wcześniej biorąc kilka głębszych oddechów. Nie chce zrobić czegoś, czego będę później żałował.
-Szukam Natashy.-informuję ją szybko i liczę na szybką odpowiedź, jednak w zamian dostaję piskliwy śmiech, który chce rozerwać mi mózg. Łapię się nawet kilka razy na tym, że porównuję dziewczyny. Natasha jest odpowiedniejsza. Chodzi mi o to, że jej włosy rano są w każdą stronę świata, jej uśmiech jest zawsze szczery a oczy migocą jasnym światłem. Jest dobrą osobą mimo pozorów jakie za sobą niesie, ale ten świat nie widział lepszego człowieka. Wiem, że jej serce było zranione o kilka razy za dużo, a ona pomimo tego zaklejała je taśmą i podawała każdemu z nas. Ivy, Zayn'owi i mnie, ale ja jako jedyny nie wykorzystałem miłości jaką kierowała w moją stronę. I wiecie co łamie mi serce najbardziej? Fakt, że byłem tak zaślepiony nie wiarą w siebie, że nie potrafiłem dostrzec jak wiele ludzi stara się mi pomóc.
Kimberly jest inna. Zawsze pewna swego, jej włosy są zawsze idealnie proste, usta pomalowane szminką, a ciuchu markowe i nadal nie wiem skąd ona ma te łaszki. Jej ulega każdy, bo myślą, że ona może pozwolić im wyjść stąd wcześniej, ale to gówno prawda. Kimberly jest szmatą i nie mówię tego złośliwie. Ona kręci dupą za paczkę fajek czy lufkę nabitą ziołem. To żałosna mała prosta dziewczyna z prowincji.
-Nie wiem gdzie ona, jest ale ja jestem, więc chyba możemy się troszkę pobawić?-podchodzi do mnie, chwytając rozpiętą koszule w dwie drobne ręce. Patrzę najpierw na jej dłonie, aby upewnić się, że to się dzieje naprawdę a później podnoszę wzrok na jej piwne-przepełnione pożądaniem tęczówki i jedyne co czuje to obrzydzenie. Jak ona śmie mnie dotykać w jakikolwiek sposób, wiedząc, że prawie rozbiła moją znajomość z Natashą?
-Nie dotykaj mnie.-odpowiadam spokojnie, zdejmując jej dłonie z koszuli. Nie chce jej sprawić przykrości, obrażając jej osobę, przy około 30 dziewczynach, nie po to tu jestem. Chce wiedzieć gdzie moja Natasha.
-Ostatnio mój dotyk Ci nie przeszkadzał.-warczy i natarczywie stara się mnie dotykać. Odpycham ją lekko, odczuwając dyskomfort.
-Ty jesteś nienormalna Kim, to się leczy wiesz?-pyskuję, odskakując od niej. Ona jest nienormalna.
Nim dziewczyna daję radę coś powiedzieć, czuję delikatny dotyk na ramieniu. Odwracam głowę, gotowy strzepać dłoń, jednak ciepło na sercu rozlewa się na widok niebieskich tęczówek, w których ukryte jest moje serce. Nie mogę odnaleźć języka w gębie, kiedy jej dłoń ciągnie mnie do wyjścia. Jak zwykle ma na sobie dres i mój podkoszulek, cholerna dziewucha, szukałem go kilka dni.
-Szukałeś mnie.-tym razem jest inaczej. Jej głos jest ciepły, spokojny a przede wszystkim nie ma przebłysku psychopatycznego gniewu, który zazwyczaj jest wymalowany na jej buzi w moim towarzystwie.
-Um, cóż.-biorę głęboki oddech, prawie, że delektując się powietrzem jakby ktoś miałby mi je za chwilę zabrać na zawsze. Ale to uczucie towarzyszy mi zawsze przy Natashy, nikim innym.
-Harry nie mamy całego dnia.-burczy na co uśmiecham się lekko. Natasha zaczyna wracać.
-Kocham Cię Natasha.-mówię szybko, jej czoło marszczy się a ona wywraca oczami.
-Błagam Cię Harry, ileż można, poza tym wydaje mi się, że Ivy poinformowała Cię o tym, że ja niedługo wyjeżdżam.-moje serce kurczy się a usta zaczynają drżeć. Nie mogę uwierzyć, że to prawda. Owszem Ivy wspomniała o wyjściu Nat, ale ja nie jestem na to gotowy, nigdy nie będę.
-Mogę już iść na wf?-i to było małym pytaniem, które pozwoliło mi zebrać w sobie odwagę i chęć powiedzenia tego wszystkiego co powinno być powiedziane wieki temu.
-Nie, nie możesz.-dodaję szybką i odciągam dziewczynę w jeden z kątów. Rozglądam się szybko dookoła, ale nie widzę nikogo, kto mógłby nam przeszkodzić.
-Co Ty...
-Nie przerywaj mi.-karcę ją.-Nigdy w życiu nie pozwolę Ci odejść słyszysz?-pytam, ale nie czekam na odpowiedź.-Nie zamierzam patrzeć jak miłość mojego życia odchodzi.-widzę, że chce coś powiedzieć, ale nie pozwalam jej na wtrącenie się.-Jestem tylko człowiekiem, mam prawo popełnić błąd, ale największym było pokochanie tak okropnej dziewuchy jak Ty. Jesteś najbardziej humorzastą osobą jaka mogła chodzić po tej kuli ziemskiej, masz w sobie tego pieprzonego profesorka, który poprawia każdy mój błąd, a jak patrzysz się zła na mnie, mam wrażenie, że chcesz rozerwać mi łeb. Chrapiesz tak głośno, że moja głowa chce eksplodować, a Twoje prysznice są tak długie, bo serio? Kto kąpię się godzinę czy dwie? Denerwuje mnie to, że musisz malować te paznokcie, bo chwilę później zgryzasz lakier, albo Twoje włosy. Narzekasz na nie mówisz, że są okropne, a kiedy mówię, że wyglądasz pięknie jak cholera, to przeczysz, ale tak jest! Nosisz te jebane workowate ciuchy, narzekając na swoje ciało, ale ono jest idealne, i wiesz co? Jebać kilka kilo więcej bo nawet jakbyś wyglądała jak sumo kochałbym Cię tak samo. Jesteś pyskatą małą wiedźmą, wiesz? I nie wiem kurwa jak ale rzuciłaś na mnie pieprzone zaklęcie, więc rób co chcesz, ale ja będę tutaj obok Ciebie, cokolwiek by się nie działo. Wiesz, bo jak patrzę na Ciebie to pierwsze na co zwracam uwagę to oczy. Twoje pierdolone wielkie niebieskie jak ocean gały, kto takie ma? To wszystko Twoja wina! Twoja! Twoje chytre uśmieszki, pocieszające mądre gadki, gładkie zawsze dłonie, usta, Ty sobie nie zdajesz jaka cudowna dla mnie jesteś. Jestem totalnym idiotom, ale czego oczekujesz od chłopaka, takiego jak ja? Ty mogłabyś mieć kogoś lepszego, o ile nie uciekłby słuchając Twojego mądrzenia się, ale mniejsza. Możesz mieć lepszego, a tkwisz przy takim nieudaczniku, sierocie jak ja. Jesteś tak kurewsko popieprzoną dziewczyną, która podbiła całe moje serce, a ja jestem na tyle idiotycznym mężczyzną, że widzę to dopiero teraz.-biorę głęboki oddech.-I nie obchodzi mnie to, ale.-wyjmuje ze spodni łańcuszek, w kształcie serce, który należy do niej.-Masz nosić to na tej głupiej szyi czy tego kurwa chcesz czy nie i jeszcze jedno...-jej malinowe pełne usta zakrywają rozdygotane moje. Czuję jak cały świat wiruje, a nogi drżą. Jestem tak zachłanny tego uczucia, że napieram na nią najmocniej jak potrafię. Bicie naszych serc miesza się ze sobą, tworząc piękną melodię, a motyle chcą rozerwać mój brzuch. To najpiękniejsze uczucie jakie mogłem kiedykolwiek poczuć.
-Gadasz tak dużo, i kompletnie nie umiesz prawić komplementów, ale to Ty, Harry jebany Styles, który podbił moje serce.-i dopiero teraz zrozumiałem, że wpadłem po uszy.
Kocham Natashę Roberts całym sobą.
~~*~~
Rozdział krótki, ale nie oczekujcie ode mnie zbyt wiele i szczególnie teraz.
"Zayn odszedł z 1D" to złamało mi serce, wiecie?
w życiu nie płakałam tak bardzo, ale wiem, że on wróci, mogę Wam to przysiąc.
ZAYN MALIK WRÓCI.
Ja pierdole to chore. To, ja nawet nie wiem. Jest dobrze a później, kurwa.
Wiem, że obrażę zs, ale zdjęcia z tajemniczą dziewczyną to było dla mnie zbawienie. Potrzebowałam zobaczyć Zayn'a szczęśliwego u boku dziewczyny.
Ale mniejsza.
Jak rozdział?