***Zayn***
Czułem dosłownie każdy swój pieprzony mięsień, a mimo to nadal musiałem przenosić pierdolone cegły pod czujnym wzrokiem nauczyciela od w-fu. Było mi zimno i jedyne o czym mogłem myśleć to była mała blondynka, która pewnie na mnie czeka i myśli, że ją wystawiłem co było kurwa jednym wielkim błędem.
Rzuciłem sześć czerwonych bloczków na kupkę i odwróciłem się aby zabrać ostatnie cztery. Starałem się z całych sił ignorować szurnięte spojrzenie faceta, którego miałem ochotę rozjebać własnymi rękami. Wiedziałem, że czuł się usatysfakcjonowany tym, że może trochę się nade mną poznęcać i mimo tego, że on był naprawę głupi wiedziałem, że on się domyślił iż ucieczka z wczorajszych lekcji nie była tylko moim pomysłem. Musiałem wziąć całą winę na siebie aby ten pojebaniec nie zbliżył się do mojej Ivy. Nie mogłem mu na to pozwolić.
- Skończyłem - powiedziałam nawet nie siląc się na miły ton głosu. Miałem w dupie co on sobie myślał i jeśli chce to mogę mu codziennie przekładać te rąbnięte cegły z miejsca na miejsce byleby odczepił się od Ivy.
- Widzę rycerzu. Możesz pochwalić się swojej dziewczynie jaki jesteś dzielny i jak ją bronisz - w myślach rozwalałem jego pusty łeb o mur i śmiałem się przy tym radośnie, ale tak naprawdę nie obdarzyłem go nawet spojrzeniem gdy podniosłem swoją bluzę, która zdążyła już przemoknąć od padającego śniegu. Bez sensu było ją ubierać bo i tak by mnie już nie ogrzała dlatego dość szybkim krokiem udałem się do wejścia szkoły.
W korytarzu minąłem zdziwionego Davida, którego olałem ponieważ musiałem jak najszybciej znaleźć się w pokoju dziennym.
Wpadłem przez otwarte drzwi i od razu zauważyłem Ivy siedzącą do mnie tyłem na kanapie. Przed nią, na krześle siedział Harry, który coś do niej mówił i po chwili przeniósł na mnie swój wzrok. Widziałem jak niemo prosił mnie abym nic nie wspominał o bójce między nim i tym szurniętym pojebem, która miała wczoraj miejsce.
- Cześć Ivy - powiedziałem cicho i usiadłem obok niej od razu zauważając łzy na jej bladych policzkach. Spojrzałem ukradkiem na Harry'ego, a on cicho wyszeptał jedno słowo, którego sprawiło, że zaświerzbiały mnie ręce i naprawdę miałem ochotę komuś wpierdolić. - Styles idź sprawdzić czy nie ma cię na korytarzu - powiedziałem i zająłem jego miejsce gdy ten tylko wstał i urażony wyszedł.
- Idź sobie - Ivy otarła policzki i starała się zakryć włosami, co tylko mnie wkurzyło. Delikatnie chwyciłem jej głowę dłońmi i zmusiłem ją do spojrzenia na mnie.
- Kochanie powiedz mi co się stało - mój głos był cichy, ale mimo wszystko pewny. Ivy znała mnie wystarczająco dobrze aby domyśleć się, że właśnie zaczynam się irytować i lepiej aby powiedziała mi wszystko co ją zraniło.
- Oni mnie nienawidzą Zayn - wyszlochała i rozpłakała się jeszcze bardziej. Odruchem z mojej strony było przyciągnięcie jej do siebie. - Moi rodzice napisali mi list... O-oni nie chcą mnie więcej widzieć i przysłali wszystkie moje rzeczy... Wyrzucili mnie z domu - jej drobnym ciałem wstrząsnął szloch, a moje pięści zacisnęły się na jej koszulce. Co za zjebani ludzie.
- Spokojnie księżniczko - wyszeptałem jej do ucha i zmroziłem wzrokiem kilka dziewczyn, które patrzyły w naszą stronę i drwiąco się uśmiechały. - Uspokój się maleńka - dodałem i odsunąłem ją od siebie chcąc zetrzeć z jej twarzy wszystkie nieproszone łzy.
- Zabierzesz mnie stąd? - zapytała gdy sama zauważyła, że wzbudziliśmy lekkie zainteresowanie wśród wszystkich zdemoralizowanych osób w tym pieprzniętym ośrodku.
Pokiwałem tylko głową i chwyciłem jej zimną dłoń wstając z krzesła. Ivy cała się trzęsła i szła skulona jakby bała się, że za chwilę ktoś może ją zaatakować. Nikt nie mógł tego zrobić gdy przy niej byłem. Ze mną była bezpieczna, a jeżeli ktoś byłby na tyle głupi i próbowałby ją skrzywdzić to stanąłbym przed nią i wziął na siebie wszystkie ciosy wymierzone w jej stronę.
Chciałem zabrać ją do swojego pokoju, ale byłem świadomy tego, że jeżeli ktoś ją tam znajdzie to moja mała będzie miała problemy, dlatego zaprowadziłem ją do jej pokoju. Ja jakoś się wybronię.
- Zostałam sama Zayn. Nie mam już nikogo - powiedziała i spojrzała na mnie gdy usiadła na łóżku całkowicie zrezygnowana.
- Nie jesteś sama. Masz przecież mnie - odpowiedziałem i usiadłem obok niej obejmując ją ramieniem. Ivy zaczynała się załamywać, a w tym miejscu oznaczało to tylko, że teraz wszyscy będę chcieli ją zniszczyć, stłumić ten malutki płomyczek, który zachęcał ją do walki.
- Nie prawda - Ivy westchnęła i wstała z łóżka. - Jestem pewna, że niedługo kończy ci się wyrok i wtedy zostawisz mnie tutaj całkiem samą, a gdy ja też wreszcie będę wolna ty już o mnie zapomnisz. Znajdziesz sobie kogoś lepszego, ułożysz sobie życie, a ja będę powoli umierać gdzieś na ulicy bo moi rodzice z jakiegoś głupiego powodu mnie nienawidzą! - jej głos na początku był cichy i spokojny, ale gdy kończyła mówić zaczęła krzyczeć co całkowicie zbiło mnie z tropu. Byłem pewny, że on jest smutna, a nie wściekła. To jest kobieta, nie staraj się jej zrozumieć.
- Co ty pieprzysz - spojrzałem na nią wyraźnie zirytowany. - Będę na ciebie czekał rozumiesz? Kurwa mać ja już wszystko sobie zaplanowałem, a uwierz mi nigdy tego nie robiłem i najważniejszą rzeczą w tych planach jesteś ty - może to strasznie żałosne z mojej strony, ale pewnej nocy ułożyłem dla siebie i Ivy plan na całe życie. Oczywiście nie pytałem się jej co ona na to ponieważ z góry założyłem, że ona nadal ze mną będzie.
- Jak to sobie zaplanowałeś? - w jej oczach nie było już żadnych łez, które miałyby złamać moje serce, ale teraz zaczynały one błyszczeć tą ciekawością, którą Ivy w sobie miała.
- No... Um myślałem, że może na początek zamieszkamy u mojego ojca, potem znajdę jakąś pracę i znajdę nam mieszkanie może gdzieś blisko Natashy żebyś mogła się z nią widywać. Ty poszłabyś dalej do szkoły, a potem jakoś byśmy sobie żyli - wyjaśniłem i podrapałem się po głowie bo w moich myślach to wszystko brzmiało o wiele lepiej.
- A więc chciałbyś ze mną zamieszkać? - Ivy z powrotem usiadła obok mnie i położyła swoje dłonie na kolanach spoglądając na mnie kątem oka.
- No raczej. Znaczy wiesz, możemy razem mieszkać dopóki się nie pozabijamy czy coś - odparłem i położyłem się na jej łóżku zakładając ręce pod głowę. Blondynka odwróciła się w moją stronę i patrzyła na mnie z małym uśmiechem na ustach.
- Jeśli mnie zdenerwujesz będziesz wtedy spał na podłodze - powiedziała i przygryzła dolną wargę walcząc z szerokim uśmiechem, który chciał się ukazać na jej pełnych ustach.
- Okej czyli musimy mieć dwa łóżka - powiedziałem i uśmiechnąłem się gdy Ivy cicho zachichotała co było kurewsko urocze w jej wykonaniu.
- Myślałam, że mnie dzisiaj wystawiłeś - Ivy położyła się wygodnie na moim brzuchu nie zdając sobie sprawy, że leży trochę za nisko. Oddychaj przyjacielu.
- Przepraszam, musiałem odpracować naszą karę za wczorajszą ucieczkę z lekcji - wytłumaczyłem jej i westchnąłem cicho gdy zaczęła się wiercić.
- Nie rozumiem. Jaką karę? - zapytała i przesunęła się jeszcze niżej naciskając ramieniem zdecydowanie w strefie zagrożenia. Och kurwa mać Carter.
- To nic takiego. Już wszystko załatwione - wymusiłem słaby uśmiech i zacisnąłem dłonie na kołdrze starając się uspokoić. - Dlaczego miziałaś się ze Stylesem?
- Co? Z nikim się nie miziałam - powiedziała ze śmiechem i znowu zaczęła poprawiać swoją pozycję. - On tylko ze mną rozmawiał - dodała cicho i już wiedziałem, ze przypomniała sobie o swoich rąbniętych rodzicach.
- No lepiej żebyś tylko z nim rozmawiała bo to Natasha codziennie się z nim pieprzy i może być trochę zazdrosna - Ivy uderzyła mnie w brzuch, a ja zacząłem się głośno śmiać z jej miny.
- Jesteś okropny! - wypiszczała po czym zakryła twarz dłońmi.
Usiadłem na łóżku przez co głowa Ivy znalazła się zdecydowanie nie tam gdzie powinna, ale postanowiłem to zignorować i skraść jej jeden niewinny pocałunek.
***Ivy***
Czułam jak Zayn odciąga moje dłonie od twarzy i przyciska swoje usta do moich. Nie wiem dlaczego przytrzymała głowę chłopaka, ale czułam, że jeden pocałunek to za mało. Chciałam i potrzebowałam więcej, a wiedziałam, że Zayn mi nie odmówi.
Pozwoliłam mu się na chwilę odsunąć, a sama w tym czasie podniosłam się z łóżka i usiadłam na kolanach Zayn'a pchając go na łóżko. Widziałam jak zdziwiony otwiera szeroko oczy, ale szybko załapał o co mi chodzi ponieważ położył swoje dłonie na moich biodrach, a ja powoli pochyliłam się w jego stronę odnajdując jego zaczerwienione usta proszące się o następne pocałunki.
Uwielbiałam kształt szczęki Zayn'a dlatego zaczęłam powoli zmierzać pocałunkami w jej stronę, a Malik ścisnął mocniej moje biodra gdy zaczęłam ssać jego skórę tuż przy uchu. Nie wiem jakim cudem, ale sprawiało mi to przyjemność.
Ta chwila dominacji nad tym zbyt pewnym siebie chłopakiem sprawiała, że chciałam posunąć się jeszcze dalej dlatego zaczęłam lekko poruszać biodrami, a Zayn leżący całkowicie bezradnie pode mną jęknął cicho i przeklną. Nie rozumiałam co sprawiło mu przyjemność dlatego ponowiłam swój ruch, ale tym razem bardziej się do niego przyciskając. Niestety nie mogłam poruszyć się jeszcze raz ponieważ ręce chłopaka przytrzymały mnie w jednym miejscu.
- Ivy nie - powiedział napiętym głosem. Obserwowałam jak z trudem połyka swoją ślinę i jak stara się opanować. - Nie chcesz się dalej ruszać, a ja zdecydowanie muszę się opanować bo inaczej skończymy na tym łóżku pieprząc się, a wcale tego nie chcesz.
- Skąd możesz wiedzieć czego ja chcę? - zapytałam żałośnie i zeszłam z niego czując się lekko urażoną. Zayn miał rację, wcale nie chciałam się z nim kochać, ale wiedziałam, że on tego chce, a wybrzuszenie w jego spodniach tylko mnie w tym przekonywało.
- A stąd, że cię kocham. Czujesz się teraz zraniona z powodu swoich rodziców i wiesz, że ja naprawdę chcę się z tobą kochać, ale będę czekać aż będziesz gotowa - czułam, że w moich oczach pojawiają się łzy dlatego mocno przyległam do Zayn'a chcąc się uspokoić. - Nie wykorzystuj swojego pięknego ciała do zapomnienia o czymś co cię skrzywdziło. Szanuje cię bardziej niż siebie dlatego proszę, ty też siebie szanuj - Zayn złożył pocałunek na moim czole uświadamiając mi jak bardzo mnie kocha. Zależało mu na mnie bardziej niż sobie to wyobrażałam i właśnie dlatego znowu poczułam cholerne wyrzuty sumienia, że znów nic mu nie mówię o kolejnej kartce z mojego pamiętnika i o czerwonej róży, którą znalazłam dziś rano przy swoim łóżku.
***Zayn***
Chcemy cię z ojcem powiadomić, że wszystkie twoje rzeczy zostały przewiezione do ośrodka i co dalej się z nimi stanie nie jest naszą sprawą. Powiedzieliśmy ci w święta, że jeśli wyjdziesz z domu z tym chłopakiem masz więcej nie wracać i skoro nie potraktowałaś naszej groźby na poważnie musimy ci to teraz uświadomić. Nie należysz już do naszej rodziny i od tej chwili musisz radzić sobie sama. Zawsze przynosiłaś nam wstyd, ale teraz już z tym koniec. Mamy nadzieję, że nie przysporzysz nam więcej problemów.
Żegnaj Ivy.
Zgniotłem białą kartkę w swojej pięści i rzuciłem nią mając ochotę rozwalić wszystko co znalazło się w zasięgu moich rąk.
- Jak oni do kurwy mogli jej to wysłać? - zapytałem i pociągnąłem się za włosy. Nie mogłem sobie wyobrazić jak musiała się czuć Ivy gdy to przeczytała.
- Oni nie zasługują na taką córkę - Harry spojrzał na mnie i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że Ivy też jest dla niego ważna. Styles zachowywał się w stosunku do niej jak ja do Natashy. Czuł, że musi ją bronić i gdy ona cierpiała on ponosił porażkę.
- Wiedziałem, że jej rodzice są pierdolnięci, ale nie sądziłem, że jest z nimi aż tak źle - spojrzałem ukradkiem na Natashę, która drugi raz zaczęła czytać list od rodziców mojej dziewczyny.
- Musisz przy niej teraz być Zayn. Ona będzie potrzebowała twojego wsparcia - Natasha spojrzała na mnie poważnie i poczułem wtedy, że zjebałem po całości.
- Nie wiem czy nie będę musiał od niej odejść - powiedziałem cicho i spojrzałem w stronę okna. Znowu padał śnieg i jakimś dziwnym trafem pomyślałem, że jeśli Ivy już się obudziła to właśnie siedzi przy oknie i obserwuje biały puch spadający z nieba, który dla mnie był przekleństwem, a dla niej czymś pięknym.
- Co? Dlaczego miałbyś to zrobić? - Natasha wstała z łóżka zdenerwowana i spojrzała na Harry'ego, który tylko wzruszył ramionami nie mając pojęcia o czym mówię.
- Louis dowiedział się o czymś co zrobiłem Ivy. Jeżeli nie przekonam go do milczenia będę musiał odejść żeby jej nic nie powiedział.
- Zayn coś ty znowu do kurwy zrobił - Harry stanął obok swojej narzeczonej i patrzył na mnie wyczekując odpowiedzi. Ale co ja miałem powiedzieć? Miałem się przyznać do tego co zrobiłem? Miałem przyznać się, że jestem mordercą?
Ivy była aniołem, którego pokochałem i wiedziałem, że gdy opowiem o wszystkim Natashy i Harry'emu rozpętam piekło, w którym to ja byłem diabłem.
---------------------------------------------------------------
Jestem suką bo znowu się spóźniłam o jeden dzień z rozdziałem, ale mam teraz pracę i kurde nawet w sobotę spracowałam ;_; mam nadzieję, że mi wybaczycie te opóźnienie :* Ufff co by tu pisać... Chyba tylko to, że DZIĘKUJEMY WAM Z CAŁEGO SERCA za to, że zaczynacie komentować i wypowiadać się o rozdziałach bo to naprawdę nam pomaga w pisaniu ♥
A teraz pytanie:
CZY CHCECIE ABY POWSTAŁA DRUGA CZĘŚĆ OPOWIADANIA? Jeżeli nie to pewnie napiszemy jeszcze kilkanaście rozdziałów i się pożegnamy, ale możemy z Oliwią pisać również drugą część :)
To chyba tyle...
Proszę o wasze opinie!
Przepraszam za ewentualne błędy.
Kamila♥
Myślę że drugą część zależy od tego jak zakonczycie tą :-) od razu mowie jeste. za happy endem :d jej rodzice naprawdę są nienormalni....
OdpowiedzUsuńZnowu to robisz! Znowu sprawiasz, że mam niedosyt. Kocham naszą parę zakochańców, ale na pewno nie dasz mi się długo nacieszyć, eh. Chyba kochasz dramy xD
OdpowiedzUsuńI.....Jezus, Maria! To zbyt genialne, aby opisać to słowami.
Zivy Shipper forever!
O ku*wa ale ona ma rąbniętych rodziców :o tak mi jej szkoda :(
OdpowiedzUsuńCo do tego co Louis powiedział Zayn'owi myślę, że to on może przyczynił się do śmierci mamy Ivy :/
Co do drugiej części myślę że decyzja należy do was :)
Pisz szybko następny :D
Przepraszam to mama Natashy nie żyje :) cały czas mi się to myli :)
UsuńAle Zayn jest kochany, chociaż boję się, że to co wie Louis może zniszczyć ich związek :'( pisz szybko nexta <333
OdpowiedzUsuńTajemnice i dramy dosłownie w każdym rozdziale ;D :*
OdpowiedzUsuńTak proszę kolejną część <3
Co do rozdziału zgadzam się z komentarzami powyżej :D
Pisz kolejny jak najszybciej :**
O w mordę...
OdpowiedzUsuńProszę niech Zivy przetrwa <3
Coraz bardziej tajemniczy ten fanfiction :D
Teraz cały dzień będę zastanawiała się co Zayn zrobił Ivy :D
Pisz nexta jak najszybciej :D
Chcę już poznać odpowiedź na te wszystkie tajemnice <3
Zaczyna się robić ostro. Tyle zagadek a zero rozwiązań. Pisz szybko kolejny rozdział. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń