środa, 5 lutego 2014

Chapter 14

 PRZEPRASZAM
-------------------
***Ivy***
Siedziałam cicho w samochodzie patrząc na drzewa i budynek przed nami, który z sekundy na sekundę stawał się co raz większy aż w końcu bez problemu mogłam rozpoznać te zakratowane okna, wielkie drzwi i napis na bramie. 
Czułam się jak pierwszego dnia. Ten sam niepokój, strach, obawa. Tylko, że tym razem wiedziałam co mnie tam czeka. Wiedziałam, że znów będę tkwić samotnie w pokoju, który przypomina mi o wszystkim. Znów będę słuchać oszczerstw rzucanych w moją stronę oraz jakiś zmyślonych plotek. Znów będę musiała oglądać te wszystkie twarze. 
Ale było coś jeszcze. A raczej ktoś, kogo obawiałam się najbardziej. Jak zareaguję gdy mnie zobaczy? Odezwie się do mnie? Nie miałam zielonego pojęcia i to było najgorsze.
- Iść z tobą? - spojrzałam zdziwiona na Dave'a, który zaparkował samochód tuż przed bramą wejściową. Kilka osób właśnie zmierzało ku drzwiom.
- Nie. Poradzę sobie sama - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. - Dziękuję, że mnie odwiozłeś. Nie wytrzymałabym z mamą w jednym samochodzie tyle czasu - dodałam, a Dave zaśmiał się cicho i zgasił silnik samochodu.
- Cieszę się, że mogliśmy spędzić ze sobą trochę czasu - odparł. Taa uważaj bo ci uwierzę. Lubiłam Dave. Na prawdę, ale sądzę, że to wszystko było jakieś dziwne. Byłam prawie pewna, że to moi rodzice stali za tym, że ktoś taki jak on był ze mną.
- Ja też - odpowiedziałam i spojrzałam na budynek. Westchnęłam i wyszłam z samochodu, a po chwili brunet wręczył mi moją torbę.
- To co? Do zobaczenia - Dave nachylił się nade mną i pocałował w policzek. Walczyłam sama ze sobą aby się nie odsunąć.
- Do zobaczenia - odpowiedziałam i nie spoglądając na niego ruszyłam w stronę wejścia.
Gdy tylko weszłam na teren ośrodka poczułam się jeszcze gorzej. Ten weekend można zaliczyć do udanych jak i nie.
Strasznie podobało mi się u dziadków Zayn'a. Czułam się tam niemal jak w domu. Takim prawdziwym. I nawet Malik miał swoje dobre momenty. Podobało mi się to, że potrafił do mnie przyjść i przeprosić za to, że nakrzyczał na mnie na drodze. Podobało mi się jak śpiewał mi w nocy myśląc, że śpię. Słyszałam wszystko. Wydawał się wtedy taki spokojny, jakby dopiero w ciemności gdzie jest praktycznie sam potrafił być sobą.
Powrót do domu choćby na jedną noc był okropny. Od razu gdy tylko weszłam do domu mama jak i tata rzucili się na mnie z milionem pytań i żalów. Pokłóciliśmy się co oczywiście było do przewidzenia, ale tym razem postawiłam na swoim. Wykrzyczałam wszystko co chciałam, a czerwony policzek to nic w porównaniu z moją wewnętrzną ulgą. No bo o to przecież chodzi, prawda?  Aby być uczciwym z samym sobą i ja byłam. I to było cudowne.
Popchnęłam jedno ze skrzydeł drewnianych drzwi i nim weszłam do korytarza rzuciła mi się w oczy jego ciemna postać. Stał przed biurkiem i pozwalał aby pani Greta sprawdziła jego torbę. Mogłam stać nadal pod drzwiami i czekać aż wreszcie Zayn zniknie, ale mogłam też grać. Mogłam udawać, że się go nie boję. I tak też właśnie zrobiłam.
Po woli podeszłam do biurka i stanęłam obok. Poczułam jak Zayn na mnie patrzy, a po moim ciele rozszedł się dreszcz. Nadgarstki zapiekły tak jakby ich dotknął. Tak jakby dotknął to co zrobiłam.
- Witaj Ivy - odezwał się, a ja zdziwiona spojrzałam na niego. Wyglądał tak samo pięknie jak w moich snach. Tak śniłam o nim. Czy to coś złego?
Jego ciemne oczy błyszczały, usta kusiły, a kruczo-czarne włosy opadały zaczesane na jego czoło. O Boże. 
- Cześć - odpowiedziałam cicho i podsunęłam swoją torbę. Pani Greta rozpięła zamek i zaczęła przeglądać wszystko co miałam w środku. Zayn mimo tego, że mógł już sobie pójść stał obok mnie i co jakiś czas trącał moją dłoń jakby chciał mnie sprowokować.
Uśmiechnęłam się lekko do starszej kobiety kiedy pozwoliła mi odejść. Chwyciłam swoją torbę i bez słowa wyminęłam Zayn'a kierując się korytarzem w stronę schodów.
- Ivy! Ivy poczekaj! - odwróciłam się i ujrzałam biegnącą w moją stronę Natashę, a tuż za nią kroczył Harry z rękoma w kieszeniach spodni. - Byłam u Davida i udało mi się wybłagać abyśmy znów miały razem pokój - nie rozumiałam jej entuzjazmu, który swoją drogą starała się ukryć. Dla mnie to wszystko było po prostu głupie.  
- Po co? Wolę mieć sama pokój - oczywiście, że wolałabym być z nią, ale nie mogłam tego zrobić. Wiedziałam, że w końcu się do niej przywiążę, a ona to tylko wykorzysta na swoją korzyść.
- Po prostu pomyślałam, że...
- To nie myśl! Wolę być sama, niż z kimś takim jak ty.
- Przeginasz! Chciała dobrze, a ty na nią naskakujesz - Harry stanął obok Natashy, która przypatrywała się mi ze zdziwieniem.
- Gówno prawda. Żadne z was nie chce dla mnie dobrze. Każda jebana osoba w tym ośrodku chce mnie zniszczyć.
***Zayn***

Byłem wkurwiony. I to bardzo. Nie rozumiem jak ona mogła tak... No tak się zachować. Oczywiście ja nie jestem jakimś super kulturalnym chłopczykiem, ale przecież to Ivy! Nieśmiała, niewinna i głupia dziewczynka, która przyjechała to tego zjebanego miejsca zapewne przez swoją głupotę. Och jaką miałem teraz ochotę komuś przyjebać. 
Nawet się nie zorientowałem gdy zostałem całkiem sam na korytarzu. Skierowałem się w stronę schodów i gdy dotarłem do swojego pokoju wrzuciłem tylko torbę do środka i zszedłem piętro niżej. Kilka dziewczyn stało przy oknie, które wyglądało o wiele gorzej niż te u nas. Spojrzały na mnie i od razu uśmiechnęły się lubieżnie. To było chore. Kurwa mać! Ludzie jesteśmy zamknięci w jakimś ośrodku! Oczywiście wiedziałem jaki wpływ mam na dziewczyny no bo przecież wyglądałem, jak wyglądałem, ale mogły się opanować. Chociaż tutaj. Pff jakby ci to przeszkadzało. 
Ominąłem je całkiem obojętnie i otwarłem drzwi od pokoju Ivy. Dziewczyna leżała spokojnie na łóżku z zamkniętymi oczami i wydawało mi się, że śpi. Mimo wszystko wszedłem do środka i zamknąłem za sobą cicho drzwi. Podszedłem do łóżka, na którym leżała i spojrzałem na nią z góry. 
Mogę sobie wmawiać co chcę, ale była piękna. Taka inna nie tylko w sposobie bycia, ale także z wyglądu. Nie starała się ubierać jak najkrótsze rzeczy, a wręcz przeciwnie. Czasem wydawało mi się, że gdyby miała taką możliwość to owinęłaby się w jakiś wielki worek, byleby nie pokazywać swojego ciała, które swoją drogą miała niezłe. 
Usiadłem obok niej i gdy się wzdrygnęła zdradziła, że jednak nie śpi. Chciałem ją dotknąć. Na prawdę. Jeszcze nigdy nie czułem tak wielkiej potrzeby dotknięcia innego człowieka. A szczególnie dziewczyny.
Przeniosłem swój wzrok na jej rękę i chciałem znów spojrzeć na jej nieskazitelną twarz, ale coś mnie powstrzymało. Rękaw jej bluzy był lekko podwinięty, a na bladej skórze nadgarstka widniały cztery kreski. Dotknąłem je palcami, a ona syknęła cicho. 
 Po jej policzku zaczęła spływać łza, która starłem wcale nie zastanawiając się nad tym co robię. Czułem się winny jak cholera. To co wczoraj jej powiedziałem, nie było prawdą. Byłem tylko zły, zdenerwowany jej zachowaniem, tym, że zadawał tak wiele pytań. I jeszcze mnie uderzyła. Mnie! Przecież... Mnie prawie nikt nie biję, tylko ja to robię innym. Ona jest inna. Fakt, ale nigdy bym jej nie uderzył. Nie mógłby zrobić jej krzywdy choć nie mam kurwa pojęcia czemu. Już ją skrzywdziłeś bałwanie. 
- Ivy... - wyszeptałem, a ona otwarła swoje oczy. Były takie... Takie niebieskie i piękne. - Dlaczego to zrobiłaś? To przeze mnie? - znów zamknęła oczy i miałem jakieś nieodparte wrażenie, że się mnie boi. I to bardzo. 
- Zrobiłam to bo jestem samotna. A samotni ludzie robią różne głupie i dziwne rzeczy - odpowiedziała i nadal leżała z zamkniętymi oczami. 
- Przepraszam - wyszeptałem i odsunąłem się od niej. Stanąłem przed oknem i uderzyło we mnie dziwne uczucie. Takie przygnębiające. Nie chciałem tego czuć. 
- Nie sądzisz, że zbyt często to robisz? Przepraszam mnie? - po skrzypieniu łóżka domyśliłem się, że usiadła.
- Samotni ludzie robią różne głupie i dziwne rzeczy - zacytowałem jej słowa i spojrzałem na nią. Wpatrywała się we mnie i wyglądało na to, że podoba jej się to co ma przed oczami. 
- Głodna jestem. Idziesz? - wstała z łóżka i wyszła z pokoju nie oglądając się za sobą. 
Ugh! Była taka skomplikowana. Chciałbym wiedzieć co ona chowa w tej główce. O czym myśli, co czuję.
~*~
Dziwię się, że to mówię, ale przyjemnie było posiedzieć z Ivy w całkowitej ciszy. Tylko raz na jakiś czas jedno z nas spoglądało na drugiego. To było inne, ale przyjemne. 
Nie czułem potrzeby wygonienia jej ze strychu, który był właściwie moją kryjówką przed wszystkimi osobami tutaj. Nie żebym się ich bał - było właściwie na odwrót. Po prostu lubiłem tutaj przychodzić. Pobyć sam, pomyśleć, albo wyłączyć wszystkie myśli i siedzieć z pustą głową. 
- Zayn? - spojrzałem z dołu na blondynkę. Wydawała się niebotycznie mała w fotelu, a jej ciało jakby ginęło w brązowym materiale. - Co miałeś na myśli powtarzając moje słowa? - dodała niepewnie i poprawiła swoją pozycję. 
- Jak to co? To, że też nie lubię orzechów w czekoladzie - odpowiedziałem i podałem jej następną kostkę czekolady. 
- Chodziło mi... Chodziło mi o te słowa z mojego pokoju. No wiesz, że samotni ludzie robią różne głupie i dziwne rzeczy - westchnąłem i znów spojrzałem przed siebie. 
Byłem przy niej taki spokojny, rozluźniony. Czułem, że nic złego nie może się stać i na prawdę zaczynałem w to wierzyć. Tylko, że prawda była o wiele gorsza. Wszystko się zepsuję. Czar pryśnie gdy tylko stąd wyjdziemy. 
- Zapomnij o tym księżniczko - odpowiedziałem i mimo tego, że na nią nie patrzyłem byłem pewny, tego że skrzywiła się na moje słowa. 
- Mówiłam ci żebyś tak na mnie nie mówił - wyszeptała, a cichość jej głosu zmusiła mnie do spojrzenia na nią. W jej oczach wezbrały się łzy, czego całkiem nie zrozumiałem. 
- Czego ryczysz? Przecież to nic złego - odpowiedziałem niezbyt łagodnie. Przepraszam bardzo, ale nie jestem typem romantyka co wiąże się również z moim brakiem wyrafinowania. 
Ivy tylko pokiwała głową po czym wstała z fotela i chciała odejść co jej uniemożliwiłem szybko wstając i łapiąc ją za rękę. 
- Puść mnie - powiedziała nie patrząc na mnie. Stała przede mną smutna, bezbronna. Aż miałem ochotę chwycić ją w ramiona i nigdzie jej nie puszczać. 
- Spójrz na mnie - powiedziałem dobitnie, a ona po chwili wahania podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. - A teraz powiedz mi czemu nie mogę mówić na ciebie 'księżniczko'. 
- Bo wtedy gdy... Bo... - zaczęła się jąkać co lekko mnie zirytowało. 
- Spokojnie Ivy - powiedziałem i położyłem ręce na jej ramionach. Zadrżała lekko i zagryzła dolną wargę. Bała się. 
- Pocałujesz mnie? - przez chwilę po jej pytaniu wpatrywałem się w nią, a potem wybuchnąłem śmiechem przez co po chwili zaczął boleć mnie brzuch. 
- A co chcesz? - zapytałem gdy w miarę się uspokoiłem. Jej wzrok od razu zjechał na moje usta, a ja chcąc ją zdenerwować oblizałem wargi. 
- Tego nie powiedziałam - bawiła się ze mną. Właśnie taką ją lubiłem. Bez zahamowań, odważną i śmiałą. To była moja Ivy.
- Wiem, że tego chcesz - wyszeptałem i byłem na prawdę blisko jej ust. Wyglądała na onieśmieloną, ale mimo wszystko wiedziałem, że tego chce. Chce mnie. 
- Malik! Wiem, że tam jesteś! Szukają cię - zamknąłem oczy słysząc krzyk Harry'ego. Kurwa. Tak blisko. 

***Ivy***

Wyszłam chwilę po Zayn'ie nie tylko aby nie wzbudzać jakiś podejrzeń, ale również dlatego aby ochłonąć. Nie mam pojęcia co mnie naszło, że wypaliłam z tym głupim pytaniem. Powinnam siedzieć cicho, a nie udawać jakąś wielce odważną. Przecież wcale taka nie byłam. Jesteś kretynką. Taa chciałabym się dowiedzieć czegoś czego nie wiem. 
Miałam ochotę uderzyć się w twarz. Zrobiłam z siebie idiotkę przed jedyną osobę, która ze mną rozmawiała. 
Westchnęłam i wstałam z łóżka podchodząc do nierozpakowanej jeszcze torby. Wysypałam wszystkie rzeczy na podłogę i z prawie zaszytej kieszonki na samym dole wyciągnęłam paczuszkę tabletek, jak i białego proszku. Zapewniali, że zadziała. Gorzej już być nie może. Z chwilową odwagą łyknęłam cztery pastylki tak jak mi powiedzieli. Teraz już nie ma odwrotu. 
Co chwilę sprawdzałam godzinę i gdy naliczyłam już dziesięć minut w mojej głowie zaczęło się coś dziać. Wszystkie przytłaczające myśli odpłynęły, a zamiast nich pojawiła się radość. Wielka euforia. 
Spojrzałam przez okno i zaczęłam się śmiać widząc ciemne cienie drzew. O Boże. Z lekką trudnością wstałam na nogi i chwyciłam się szafy chcąc poczekać aż przestanie kręcić mi się w głowie, ale potem jakby w zwolnionym tempie doszło do mnie to, że jestem na haju i raczej nie przestanie mi się kręcić. 
Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się po korytarzu niczym zawodowy ninja i uradowana z nie wiadomo czego zamknęłam drzwi i pobiegłam korytarzem aż do schodów, a potem na górę. 
- Cześć - powiedziałam do stojących chłopaków, a oni spojrzeli najpierw na mnie, a potem na siebie. Najwyraźniej zdziwiłam ich swoje obecnością.
- Co ty tu robisz Carter? - zapytał jeden z nich najwyraźniej zainteresowany moją osobą. Przyjrzałam mu się dokładnie i mogłabym przysiąc, że go znam tylko nie pamiętam skąd. 
- Stoję - odparłam i zaczęłam się śmiać dość głośno. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam taka szczęśliwa i wolna. 
- Ivy? - z jakiegoś pomieszczenia wyszedł Zayn. Miał tylko przewiązany ręcznik na biodrach, a drugi zwinięty na ramionach. - Co ty tu do kurwy jasnej robisz? 
- Powtórzę: stoję - wzruszyłam ramionami, a Zayn zamknął na chwilę oczy i zacisnął dłonie na ręczniku. Chyba się zdenerwował. 
- Chodź - powiedział i chwycił mnie za rękę ciągnąc za sobą bodajże w stronę swoje pokoju. Dziwne. Straciłam orientację. 
- Cześć chłopaki! - pomachałam do swoich nowych kolegów i zniknęłam za drzwiami. Zayn oparł się o drewno i spojrzał na mnie wściekły.
- Co ty kurwa robisz? I nawet nie waż się odpowiadać, ze stoisz - chłopak pociągnął lekko za swoje mokre włosy i jęknął. 
- Zayn? - wyszeptałam i rozejrzałam się dokładnie. - Gdzie ja jestem? Dlaczego nie jestem w domu? Gdzie mama? Dave przyjechał? Zayn... Boję się - czułam jak w moich oczach wzbierając się łzy. Zaczęłam się trząść i szlochać. 
- Ivy? - chłopak zrobił kilka kroków w moją stronę. - Boże jesteś naćpana - stwierdził i westchnął. 
- Ładne masz te tatuaże. Ja też chciałam sobie kiedyś zrobić, ale mama mi zabroniła. A potem Dave powiedział, że to będzie na mnie brzydko wyglądać, więc nie zrobiłam. Ale chciałam, i nadal chcę. I wiesz co? Sądzę, że gdy stąd wyjdę zrobię sobie ten pieprzony tatuaż, który będzie dla mnie szczególny. Będzie oznaczał, że dałam radę. Wiesz, że wygrałam. Z wszystkim i ze wszystkimi. Bo wiesz może ci się wydawać, że moje życie to sielanka, ale tak nie jest. Byłam sama, a potem wszystko jeszcze bardziej się zjebało - nie kontrolowałam swoich słów, ale gdy skończyłam mówić oczekiwałam ze strony Zayn'a, wybuchu śmiechu, ale on tylko stał i patrzył na mnie jakby ze współczuciem. - Chcę mi się spać - dodałam i na prawdę miałam wrażenie jakby miała zasnąć nawet na stojąco. 
- Połóż się Ivy - Zayn wskazał głową na łóżko, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie. Radość z mojej głowy zaczęła znikać, a ja poczułam nieodpartą chęć przywrócenia jej. 
- Zaśpiewasz mi? - zapytałam i spojrzałam w jego stronę. Właśnie przysuwał sobie bliżej krzesło do łóżka, na którym leżałam.
- Skąd... Nie spałaś - pokręciłam lekko głową kryjąc uśmiech. - A pomoże ci to zasnąć? - pokiwałam głową i przekręciłam się na bok cały czas uważnie go obserwując. 
- Jak ze mną jesteś w nocy to nie śnią mi się koszmary - wyszeptałam, a potem zamknęłam oczy gotowa na jego śpiew.
- Jak jesteś naćpana to lepiej się z tobą dogaduję - byłam zbyt zmęczona aby otworzyć oczy. Odpływałam i to w bardzo szybkim tempie. 
Zayn chyba myślał, że śpię ponieważ pogłaskał mój policzek.
- Szkoda, że zawsze tak nie może być - wyszeptał i pocałował mój policzek, na którym jeszcze przed chwilą znajdowała się jego dłoń. Nie musiałam długo czekać, a po pokoju rozniósł się jego piękny głos. Może.
---------------------------------------------------------------------
O Boże! Nawet nie wiecie jak się namęczyłam przy tym rozdziale. Jest beznadziejny, do dupy i w ogóle współczuje wam, że musiałyście to czytać. Nie wiem co mi się stało. PRZEPRASZAM. Mam nadzieję, że następny rozdział będzie lepszy. Serio. Dziękuję za wsze komentarze, jesteście cudne :*
Dziękuję również za nominację, ale ja nie biorę udziału w tego typu konkursach, aczkolwiek to miłe, że ktoś mnie nominował.
Jeżeli macie czas to wpadnijcie: KLIK
Przepraszam za błędy jeżeli takowe się pojawiły.
Kamila♥

11 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie waż mi sie kurwa gadać ze jest do dupy bo ci sama najebie rozumiesz?
    to jest mój ulubiony blog i licze że kolejny pojawi sie w miare szybko
    cudowny :*
    Kocham Kate:***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdzial jest swietny ;3
    Nie wiem co Ty bys chciala jeszcze poprawiac.. XD
    No ale.. Jestem zla xd kazalas nam dlugo czekac, nevermind.
    Hahahhahaha Ivy sie nacpala, nie spodziewalabym sie tego xd
    Dobra bo musze sie do szkoly zbierac, czekam na nowy i powodzenia w pisaniu kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie wiem dlaczego uważasz, że ten rozdział jest beznadziejny. Mi się okropnie podoba. Zayn był w nim taki jakiś inny, a takiego go lubię. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  5. jak możesz uwarzać że jest do dupy !
    Jest świetny i nawet nie waż się mysle inaczej.
    Zayn był tak spokojny . Najbardziej go takiego lubie.
    No i po co idiotko się naćpałaś .
    czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. ohhh Genialny rozdział!<3 Na prawdę świetny! całe twoje opowiadanie jest najlepsze!!!;) nie wiem dlaczego uważasz że jest zły..
    już czekam na następny rozdział;)
    Ada.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezus cudowny!! Wzruszyłam się, cudowny Jezus być brak mi słów jest taki cudowny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak dla mnie świetny :)) i chyba przeczytam kilka rozdziałów wstecz.
    Bardzo mi się Twoje opowiadanie podoba, przepraszam ze z anonima, ale nie chciałabym się ujawniać :) Pozdrawiam /Kaśka c:

    OdpowiedzUsuń
  9. Co ty gadasz!! Jest fantastyczny!!!! :) Jak najszybciej dodaj następny! :D Powodzenia! ;)
    Kola ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty rozdział!!!!
    Czekam na kolejny równie zajebisty jak ten :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Przez calą tą scene, gdy byla nacpana to prawie caly czas sie smialam xD to komiczne!
    Idę czytac dalej, swietny blog! x

    OdpowiedzUsuń