niedziela, 16 marca 2014

Chapter 19

*** Ivy***

Patrzyłam jak jego ciało osuwa się na ziemię. Patrzyłam jak wielka dłoń nieznajomego faceta zaciska się na szyi bruneta. Patrzyłam jak z całych sił walczy o oddech, ale mimo wszytko przegrywa tą walkę. Mogę mu pomóc, ale boję się tego co będzie potem. Boję się konsekwencji swojego czynu nawet jeżeli dzięki temu Zayn miałby przeżyć. 
Czuję jak przedmiot coraz bardziej ciąży mi w dłoni i choćbym nie wiadomo jak bardzo chciałam rozprostować palce nie mogę tego zrobić. Mój umysł szaleję, a serce biję o wiele za szybko podnosząc ciśnienie wewnątrz mojego ciała. Nadal mam nadzieję iż to tylko następny dziwny sen i za chwilę otworzę oczy. Nic takiego się niestety nie dzieje. 
Obserwuję z dziwnym uczuciem pustki jak twarz chłopaka zmienia kolor i przez mój umysł przebiega myśl, że nawet podczas umierania wygląda niesamowicie przystojnie. Otrząsam się gdy jego usta rozchylają się i Zayn próbuje coś do mnie powiedzieć. Żaden dźwięk nie dobiega do moich uszu choć jego usta nadal są otwarte. 
Dość! Krzyczę wewnątrz swojego ciała gdy moja ręka unosi się w górę a drżąca dłoń namierza cel. Palce mi drętwieją i czuję jak bardzo chłód z zewnątrz oddziaływa na moje już i tak zimne ciało. Boże dopomóż. 
Mam zaledwie kilka sekund na decyzje, która zaważy na całym moim życiu. Mogę uratować kogoś na kim mi zależy, albo mogę zachować swoją niewinność i pozostawić bruneta na pewną śmierć. Decyzja wydaję się w tej chwili banalnie prosta aczkolwiek umysł jak i świadomość podpowiada coś innego i serce również. 
Zamykam oczy i po prostu to robię. Naciskam spust i pozwalam aby mocne szarpnięcie wywołało ból w ramieniu. Słyszę jak ciało upada na ziemię i dopiero po kilku sekundach decyduję się otworzyć oczy. Właśnie zabiłam jak i ocaliłam człowieka. Jak bardzo okropną osobą mnie to czyni? Jak wielkiego potwora to ze mnie robi? 

Usiadłam gwałtownie na łóżku i westchnęłam gdy uświadomiłam sobie gdzie jestem. Zdecydowanie muszę kłaść się szybciej. Tylko gdyby to było takie proste. Przez tą całą sytuację z Natashą nie mogłam zasnąć do północy, a potem gdy już doszłam do wniosku, że nie powinnam się w to mieszać, moje myśli zajął kto inny. 
- Na początku gdy zaczęłaś się wiercić myślałem, że masz jakiś sen erotyczny ze mną w roli głównej - podskoczyłam słysząc jakiś głos niedaleko mnie. - No, ale po finale sądzę, że to raczej nie to. 
Spojrzałam na Harry'ego i uśmiechnęłam się lekko widząc go w lepszym stanie niż wczorajszego wieczoru gdy doszło do niego to, że Natasha musiała od niego odejść. Nawet jeżeli to tylko chwilowe był załamany, a mi na prawdę było go szkoda. 
- Nie wiesz, że nie wchodzi się do pokoju dziewczyny, która została zgwałcona? - zapytałam i wygrzebałam się z ciepłej kołdry.   
- Sorry jesteś moim pierwszym przypadkiem - Harry najwyraźniej załapał, że próbuję żartować z tego co się stało i chyba nawet trochę mu ulżyło gdy zobaczył jak uśmiecham się w jego stronę.
- Czuję się wyróżniona. A tak w ogóle to co tutaj robisz? - przeciągnęłam się po czym wstałam na równe nogi zarzucając wszystkie włosy na lewe ramię.
- Przybyłem z misją obudzenia cię na śniadanie - odparł i puścił do mnie oczko.
- Zastępujesz Natashę? - podeszłam do szafy i otwarłam ją. Chciałam sięgnąć po następną koszulę, ale w ostateczności pozostałam czy normalnej fioletowej koszulce. Dość kombinowania z nowym stylem.
- Raczej Zayn'a - powiedział i zaśmiał się gdy zauważył moją zarumienioną twarz.

~*~

Patrzyłam jak zaczarowana na Zayn'a podczas gdy on bez problemu podciągał się na drążku z taką samą szybkością jak na początku. Właściwie nie tylko ja się na niego gapiłam. Kilka dziewczyn również nie mogło oderwać od niego wzroku co trochę mnie irytowało, ale bardzo szybko odepchnęłam od siebie te uczucie. Nie mogłam być zazdrosna. 
Dziś odwołali nam prace społeczne, więc postanowili zrobić nam dwie godziny ćwiczeń na siłowni. Oczywiście ja wybierałam albo rowerki albo ciężarki nie chcąc się skompromitować na czymś co wymagało wiele siły, której nie posiadałam. 
Harry również ćwiczył na czymś co widziałam pierwszy raz w życiu, ale wiedziałam, że robi to tylko i wyłącznie dlatego, że nie chce znów słychać zażaleń na temat jego dzisiejszej pracy. Podczas śniadania jakoś się trzymał, starał się ze mną rozmawiać, ale widać było, że jest mu ciężko, a co kilku minutowe zerkanie na krzesło obok budziło we mnie żal. Było mi go szkoda. 
- Carter! Masz zamiar zacząć dzisiaj ćwiczyć?! - gruby głos nauczyciela przedarł się przez moją podświadomość od razu zmuszając moje mięśnie do pracy. Starałam się nie zwracać na siebie uwagi, ale niestety coś mi nie wychodziło. 
- Coś się dzisiaj obijasz - obok mnie pojawił się Zayn z butelką wody w dłoni. Uśmiechnęłam się lekko do niego. Wyglądał na prawdę uroczo z zarumienionymi policzkami.    
- Jak zawsze przecież - odparłam i ze skupieniem obserwowałam jak brunet wskakuję na wolny rowerek tuż obok mnie i zmienia sobie coś w ustawieniach. 
- Czas to zmienić księżniczko - powiedział po czym u mnie również coś zmienił przez co musiałam mocniej pedałować aby cyferki na liczniku zmieniły się choć trochę. - Dawaj, dawaj chyba nie chcesz wyjść na cieniasa - mruknął do mnie i z uśmiechem wskazał na moje nogi. 
- Jesteś wredny - wysapałam i postanowiłam zignorować jego śmiech. 
Nie wiem kiedy moje relacje z Zayn'em stały się tak dobre. Oczywiście zaczęliśmy dogadywać się już wcześniej aczkolwiek to jak jest między nami teraz... Poznaję go codziennie na nowo. Wiem, że bardzo szybko się denerwuję, wiem, że potrafi być miły, uroczy, słodki, opiekuńczy. Dba o mnie w ten swój pokręcony sposób i mimo wszystko podoba mi się to. 
Podoba mi się uczucie, że nie jestem tutaj sama, że mam kogoś z kim mogłabym porozmawiać. 
Wydaję mi się, że ujrzałam w nim wszystkie swoje nadzieje i smutki. Ujrzałam w nim to co chciałam i to na prawdę mi się podobało. 
- Cześć - powiedziałam do Conora, gdy ten przechodził tuż obok mnie. Chłopak spojrzał przelotnie na Zayn'a i po prostu poszedł dalej całkowicie mnie ignorując. 
- Ivy sądzę, że będzie lepiej gdy nie będziesz z nim rozmawiać - odezwał się Zayn i wyprostował, opierając plecami o chłodną ścianę. 
- Już mi to kiedyś mówiłeś i jak widać nie posłuchałam - odpowiedziałam i również oparłam się o ścianę wcale na niego nie patrząc. 
- No i jak widać masz przez to kurwa kłopoty - przełknęłam głośno ślinę gdy usłyszałam zdenerwowany głos Zayn'a. Nie spojrzałam na niego ponieważ nie chciałam widzieć go w takim stanie. Czyżbyś wiedział?
- Nie przyszło ci do głowy, że może te kłopoty są przez ciebie? - nie kontrolowałam swoich słów, ale gdy już powiedziałam to co pomyślałam, moje serce stanęło, a oczy otwarły się szerzej. 
- I vice versa Ivy - powiedział i zeskoczył z rowerka wychodząc z sali całkowicie ignorując nawoływania nauczyciela. 

***Zayn***

Kurwa, kurwa, kurwa. Tylko te trzy słowa krążyły nieustannie po mojej głowie uświadamiając mi jak bardzo jestem głupi. Wiem, że powinienem był się zamknąć gdy jeszcze miałem czas, ale nie potrafiłem oprzeć się przed uświadomieniem jej, że ja o wszystkim wiem. Wątpię, że załapała o co chodzi, ale to nie zmienia faktu, że powinna zacząć coś podejrzewać. 
Zerwałem się na równe nogi i po prostu wyszedłem z pokoju kierując się do już tak dobrze znanego mi pokoju. 
Nie pukałem bo wiedziałem, że nie ma w tym sensu. Gdy otwarłem drzwi cała moja pewność siebie wyparowała gdy zobaczyłem, że Ivy siedzi wraz z Harrym na jednym łóżku. Obydwoje spojrzeli na mnie zdziwieni, ale tylko blondynka odważyła się coś do mnie powiedzieć.
- Nie wiesz o tym, że się puka? - cieszyłem się, że Ivy zaczyna pyskować i pokazywać tą swoją drugą stronę. Nie mogła być cały czas szarą myszką. Nie w miejscu takim jak to. 
- Nie wiesz o tym, że ja nie pukam? Przyjdź za godzinę na strych- powiedziałem i po prostu zamknąłem drzwi. Nie chciałem aby mój głos brzmiał tak sucho, ale na prawdę nie mogłem się powstrzymać przed pokazaniem tej pieprzonej dwójce, że jestem kurwa mać wściekły.  Słyszałem jak otwierają się drzwi od pokoju, ale mimo wszystko nie obejrzałem się. Nie pokazuj, że ci zależy. 

***Ivy***
 Czułam dziwny niepokój siedząc samotnie na strychu. Wiem, że Zayn kazał mi tutaj przyjść dopiero za godzinę, że pomysł siedzenia samej w pokoju z wyrzutami sumienia nie zbyt mi się podobał. 
Wiem, że nie powinnam czuć się winna ponieważ nie robiliśmy z Harrym nic co wychodziłoby za granicę koleżeństwa. Tak, siedzieliśmy razem u mnie w pokoju. Tak, to on do mnie przyszedł. Ale czy to coś złego? My po prostu rozmawialiśmy. 
Zdawałam sobie sprawę z tego, że dostanę porządny ochrzan od Zayn'a, ale wiedziałam również, że będę się bronić. Nie mogę pozwolić aby za każdym razem Malik wtrącał się do mojego życia i robił bałagan w czymś co na reszcie uporządkowałam. 
Usłyszałam kroki na schodach i wstałam z fotela gotowa zmierzyć się ze wszystkim co przygotował dla mnie chłopak. 
- Nie znasz się na zegarku? - zapytał gdy ujrzał moją małą postać stojącą przy brązowym meblu. Byłam przygotowana na jakieś docinki o mnie i Harrym, ale nie na takie słowa.
- Nie mogłam usiedzieć sama w pokoju - odparłam cicho i spuściłam głowę. W moich myślach nasze rozmowy zawsze kończyły się inaczej. 
- Było trzeba pójść do Harry'ego - powiedział i oparł się o ścianę zakładające ręce na klatce piersiowej. Przygryzłam wargę i podniosłam głowę.
- My tylko rozmawialiśmy - nie wiem dlaczego, ale czułam potrzebę wytłumaczenia mu wszystkiego. Nie chciałam aby był na mnie zły 
- Taaa on rozmawia z wieloma dziewczynami. Ciekawe czy...
- Przestań! - przerwałam mu gwałtownie wiedząc do czego zmierza. - Jeżeli tak miała wyglądać nasza rozmowa, to ja sobie daruję - dodałam i ruszyłam w stronę wyjścia.
Gdy go mijałam poczułam jak jego palce delikatnie chwytają mnie za nadgarstek. Ten delikatny gest wywarł na mnie mocniejsze wrażenie niż kiedykolwiek byłabym wstanie pomyśleć.
Czułam jakby pod skórą rozszalała się burza wszystkich emocji dźgając moje serce i umysł raz za razem. 
- Przepraszam - wyszeptał i stanął przede mną cały czas trzymając moją rękę. Nie mogłam się ruszyć, tak jakby jego dotyk utrzymywał mnie w miejscu. 
- Co ty robisz? - zapytałam cicho gdy zauważyłam jak jego twarz jest coraz bliżej mojej. Oddech mi przyspieszył, a serce zaczęło pracować na pełnych obrotach. 
- Nie wiem - odparł i pokręcił głową. - Kurwa - miałam wrażenie, że nie miałam usłyszeć ostatniego słowa. 
Zamknęłam oczy i po prostu stałam przed nim całkowicie bezbronna. Wiedziałam, że Zayn chce mnie pocałować, a ja naprawdę nie chciałam tego przerywać tylko, że... Już kiedyś się całowaliśmy i nie skończyło się to dla mnie dobrze. Całujesz się z nim częściej niż z własnym chłopakiem. 
Nie wiem jak długo stałam i wyglądałam jak idiotka, ale wreszcie poczułam ten delikatny nacisk jego ust na moje wargi. To było jak... Jakby ktoś obudził mnie na nowo. Jakbym dostała pozwolenie na szczęście i szczerze miałam ochotę z tego skorzystać. 
Jedna z moich rąk wylądowała na jego ramieniu, a druga na policzku. Czułam pod palcami lekki zarost, ale wydawało mi się to takie cudowne i cholernie seksowne. 
Poczułam jak duża dłoń Zayn'a ląduję na mojej talii, a druga na karku przez co chłopak przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. 
Nie sprzeciwiałam się temu co robił z moim ciałem ponieważ to było coś co trudno opisać. Czułam euforię jak i strach. Gdy jego dłoń z mojej talii przesunęła się trochę niżej zaczęłam się lekko trząść, a gdy ścisnął mój pośladek w mojej głowie pojawiła się postać Jamesa. Starałam się zwalczyć to uczucie niepokoju. 
Zayn zaczął schodzić pocałunkami na moją szyję, a gdy natrafił na kość obojczykową westchnęłam cicho i otwarłam oczy. 
Zobaczyłam go. Stał w rogu pomieszczenia i uśmiechał się w moją stronę złośliwie. W jego długich palcach znajdowała się żyletka, która błyszczała za każdym razem gdy ją obracał.
- Nie - wyszeptałam i zamarłam w miejscu. Zaniepokojony Zayn odsunął się ode mnie i spojrzał w moje oczy, ale gdy nie dostał ode mnie żadnej reakcji podążył za moim wzrokiem. 
- Ivy? Co się dzieje? - zapytał lekko zdenerwowany i chwycił mnie za ramiona potrząsając lekko moim skamieniałym ciałem. 
- On tutaj jest - nie byłam pewna czy chłopak w ogóle usłyszał moje słowa. Ja ledwo co je słyszałam i na prawdę mi się to nie podobało.
- Nie Ivy. Nie ma go tutaj - Zayn odwrócił mnie tak abym stała plecami do kąta, w którym stał James. Nie ma go tutaj, nie ma go tutaj, nie ma go tutaj. - On jest tylko w twojej głowie skarbie. Rozumiesz? Jesteśmy tutaj tylko my. Nikt więcej. 
- Kłamie. Jestem tutaj księżniczko. Zawsze będę - zamknęłam oczy i mocno zagryzłam dolną wargę. Zadrżałam gdy poczułam jego usta na karku. 
- Ciebie tutaj nie ma, ciebie tutaj nie ma - wyszeptałam i mocno ścisnęłam dłoń Zayn'a. 
Poczułam jak Zayn znów mnie całuję i mimo wszystko nie mogłam powstrzymać się przed oddaniem pocałunku. 
- Zayn... Nie - odepchnęłam go leciutko od siebie, a on od razu pojął o co mi chodzi. Rozejrzałam się nerwowo po całym pomieszczeniu, ale nie zobaczyłam nigdzie Jamesa. 
- Zniknął? - dłonie Malika wylądowały na mojej twarzy. Pokiwałam delikatnie głową i uśmiechnęłam nerwowo. 
- O czym chciałeś rozmawiać? - odsunęłam się od niego i odwróciłam tyłem. Teraz gdy odtwarzałam w głowie wszystko co się stało czułam się strasznie niezręcznie. Boże co ja zrobiłam. 
- O tym kutasie Conorze - powiedział i wiedziałam, że ten troskliwy Zayn już zniknął. Westchnęłam i pokiwałam głową chcąc dać mu tym samym znać, że może kontynuować. - On jest niebezpieczny Ivy. Daj sobie z nim spokój. 
- Ty też jesteś niebezpieczny - powiedziałam i odwróciłam się do niego twarzą. - Daj spokój chyba nie myślałeś, że jestem aż taką kretynką. Wiem, że nie wylądowałeś tutaj tylko za kradzieże. Mogę się założyć, że zrobiłeś coś o wiele gorszego niż on. 
- Masz rację zrobiłem coś o wiele gorszego niż on, ale ja to zrobiłem bo... Bo musiałem, a on? Kurwa Ivy jemu się to podoba, rozumiesz? - Zayn wczepił palce w swoje włosy i pociągnął za nie w geście frustracji.
- Co on takiego zrobił? - zapytałam cicho i patrzyłam jak Malik zamyka oczy aby odliczyć po cichu do dziesięciu. 
- Na prawdę chcesz wiedzieć? - pokiwałam delikatnie głową. - Zgwałcił z kolegami jakąś dziewczynę. Zamknęli go tutaj i po jakimś czasie... Znów to zrobił tak samo jak James tobie. Rozumiesz? Zgwałcił dwie niewinne dziewczyny tylko i wyłącznie dlatego, że mu się to podobało. Podobało mu się to jak błagały go żeby je wypuścił. 
- O Boże - tylko tyle udało mi się powiedzieć. Teraz zaczęłam rozumieć dlaczego wszyscy mnie przed nim ostrzegali. Dlaczego Zayn mnie ostrzegał i chciał abym go unikała.
- Ta dziewczyna, którą zgwałcił w ośrodku zaszła w ciąże, a gdy się o tym dowiedziała popełniła samobójstwo - nogi ugięły się pod moim ciałem i pewnie gdyby nie szybka interwencja Zayn'a wylądowałabym na ziemi. Moje myśli szalały i z całych sił starałam sobie przypomnieć przebieg całej tamtej nocy. Jezu. 
- Zayn... A co jeśli ja... - nie powiedziałam do końca tego co chciałam, ale po jego minie mogłam spokojnie wywnioskować, że wie o czym mówię. Jego ręce mocniej objęły mnie w pasie gdy nie miałam już siły sama utrzymać się na nogach.
--------------------------------------------------------------------------
Hej! Przybywam z nowym rozdziałem i ogólnie z nową sobą :D Koniec problemów w życiu, czas namieszać w opowiadaniu. Dziękuję za wszystkie komentarze, liczę na następne :)
Nie zapominajcie, że możecie pisać z naszymi bohaterami: Ivy Zayn
Zapraszam was również na bloga mojej koleżanki, z którą kiedyś 'pracowałam' mam nadzieję, że spodoba wam się jej opowiadanie, które pisze z koleżanką BLOG wyczekujcie prologu bo warto! :P
Do zobaczenia :*
Przepraszam za błędy jeżeli takowe się pojawiły.
Kamila♥ 

12 komentarzy:

  1. o moj boze! ona nie moze byc w ciazy! a wgl zayn jest fbndxsbndsxhmndjfnbvgdbhndf i go uwielbiam takiego slodkiego :3 z niecierpliwoscia czekam na nastepny. dziekuje ze to dla nas piszesz :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział!
    Z niecierpliwością czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko nie mów mi, że Ivy jest w ciąży. Nie, nie jest, a tego jestem pewna. Ten pocałunek, ohh! Z każdym kolejnym rozdziałem zakochuję się w tym Zayn'ie z opowiadania, choć wiem, że jest on tylko bohaterem w nim i nie istnieje naprawdę Rozdział boski, czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze cudowny <3
    Nie ivy nie moze byc w ciazy. Prawda ?
    Blagam powiedz ze tak

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny.
    Boze, Ivy nie jest w ciazy. Nie moze. Ja nie chce zeby byla. Nikt nie chce. Alr nawet jesli to mam nadzieje ze Zayn jej pomoze .-.
    no nic, czekam na nowy z niecierpliwoscia xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocahnie jest to moje ulubione opowiadanie. Zawsze wieczorami myśle kiedy to będzie kolejny rozdział Prisona, zawsze gdy rozmawiamy z przyjaciółką to przemknie nam się twój blog. Jest on niesamowity i cudowny. Z wielką niecierpliwością zresztą jak zawsze będę czekała na kolejny rozdział :D Powodzenia :* Pozdrawiam.
    Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. no muszę powiedzieć, że nieźle mnie zaskoczyłaś tym rozdziałem !
    a wiesz dlaczego ? bo nie sądziłam że będzie aż tak mega zajebisty ! ;D
    czekam na kolejny i mam nadzieje że ten Conor nic nie zrobi Ivy !
    Pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie mogę! To jest fantastycznee!!! :P Jak najszybciej dodaj następny rozdział! ;) Powodzenia! :)
    Kola ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze jedno - Ona nie może być w ciąży! :O
      Kola ;D

      Usuń
  9. Ja nie mogę! To jest fantastycznee!!! :P Jak najszybciej dodaj następny rozdział! ;) Powodzenia! :)
    Kola ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jednym słowem: ZAJEBISTY!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny rozdział! :)
    Zapraszam do siebie http://night-is-not-ugly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń