wtorek, 8 kwietnia 2014

Chapter 22

                                             przeczytajcie notkę pod rozdziałem.
                                             

Poczułam jak cała krew spływa z mojego ciała,kiedy uświadomiłam sobie co się właśnie stało. To miał być koniec? Kurwa tyle wspólnych sytuacji, tyle wyznań a nawet seksu a ja to zniszczyłam. Nie Harry, tylko ja i fakt, że zaczęłam wierzyć coraz bardziej w słowa Niall'a. Czy miałam do tego powód? Owszem, kiedy zaczęłam głębiej zastanawiać się nad sytuacjami w, których Harry sępił ode mnie narkotyki, papierosy czy też alkohol, moje wszystkie myśli były wpatrzone w to, że Harry przyjaźnił się lub był ze mną tylko dla tego. Mogłam go za to winić? Oczywiście, że nie. Chłopak nie wlewał do moich myśli i umysłu uczuć względem swojej osoby, sama się w nim zakochałam i to kurewsko. Nie chciałam myśleć więcej na ten temat, więc gdy wracałam spod prysznica z plecakiem na ramieniu, w którym znajdowały się przyrządy do higieny osobistej i zobaczyłam Zayn'a wkurwionego i to na maksa wybiegającego z pokoju Ivy byłam zaniepokojona a co więcej wszystkie moje myśli związane ze Styles'em odeszły a na tapecie była tylko myśl co się kurwa stało?
Spojrzałam na niego delikatnym spojrzeniem, wiedząc, że chłopak w, którym była zakochana Ivy był niegdyś moim przyjacielem.
-Ivy jest w ciąży..-usłyszałam cichy pomruk a całą moją osobę zalały zimne poty. Oczywiście całą sytuację chciałam przeistoczyć w żart, myśląc, że chłopak ze mnie żartuje. Ale tak nie było. Pierwszy raz od końca naszej przyjaźni widziałam go w takim stanie. Nie starałam się podtrzymywać długo dyskusji wiedząc, że chłopak i tak jest w złym stanie. Uśmiechnęłam się do chłopaka mętnie, po czym zaczęłam odchodzić w kierunku swojego pokoju.
Plecak odłożyłam pod łóżko a sama na nim usiadłam. Przytłaczająca atmosfera ogarnęła całą moją osobę, czułam jak coś mnie przygniata do ziemi i nie chce puścić wolno. Z godziny na godzinę, coraz bardziej brakowało mi tlenu. Załkałam zakrywając buzię rękoma. Łzy płynęły niczym woda z kranu a ja po prostu nie mogłam tego powstrzymać. Nigdy nie sądziłam, że to wszystko zabrnie tak daleko, że będę musiała zmagać się z całym tym gównem sama. Wiedziałam, że nikomu nie jestem potrzebna, dla wszystkich byłam tylko rzeczą, chodzącym nieszczęściem. Nazwijcie to jak chcecie, ale jeśli myślicie, że dziewczyna, która potrafi powiedzieć i zrobić wszystko jest szczęśliwa, mylicie się. To jest tak, że kryję wszystko w sobie bo nie chce aby ktokolwiek zobaczył jak bardzo słaba jestem.

Nazwijcie mnie jak chcecie. Mogę być suką, dziwką bez uczuć czy szmatą. Ale największym ciosem byłoby dla mnie gdybyś powiedział mi, że wiesz, że czuję się chujowo. Nie miałabym nawet siły, żeby udawać, że to nie prawda. Zalana łzami położyłam się bezwładnie na łóżku, a sen przyszedł chwilkę później...


    -Natasha.-usłyszałam cichy szept, który obił mi się o uszy. Zaspana i zmęczona spojrzałam na osobę,która miała czelność zbudzić mnie ze snu.
-Niall? A co Ty tu robisz?-zabełkotałam przecierając oczy. To było dziwne widząc Nialla przychodzącego do mnie. Wiedziałam, że chłopak mnie lubi, ponieważ i ja pałałam do niego pozytywnymi uczuciami, ale takimi jak do brata, nie do kogoś więcej.
-David prosił, abym po Ciebie przyszedł. Ktoś chce się z Tobą zobaczyć.- uśmiechnął się blado wychodząc do połowy z pokoju.- Ale najpierw masz iść na stołówkę, umyć naczynia po obiedzie. I nie myśl, że nie wiem o tym, że nie jadłaś. Obiad masz na stoliku obok łóżka.- odruchowo spojrzałam w tamtym kierunku, aby ujrzeć pokaźną porcję ziemniaków, idealnego kotleta i mizerię. Jezu nigdy odkąd tu jestem nie widziałam równie pięknego dania.
-Przecież tu nie podają czegoś takiego!-pisnęłam uradowana, czułam się wyjątkowa.
-Masz rację.-puścił mi oczko i wyszedł. Westchnęłam człapiąc za nim, wcześnie zamykając drzwi.
Bałam się iść do stołówki, bo wiedziałam, że Harry też tam będzie a patrzeć na niego to jak dostać siarczystego policzka w twarz.
Ze spuszczoną głową wmaszerowałam do pomieszczenia w, którym tak jak przewidywałam wcześniej był Harry. Tylko wszystko różniło się tym, że chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Traktował mnie jak powietrze a to bolało jeszcze bardziej.
Nie zamierzałam budzić jeszcze większego zamętu, więc cichutko zaczęłam myć naczynia w oddzielnym zlewie. I prawdopodobnie wszystko szło by drogą, która byłaby równa temu, że chłopak zacznie ze mną rozmawiać, jednak wszystko szlag trafił, kiedy Niall wszedł do pomieszczenia. Wierzcie bądź nie, ale pierwszy raz widziałam jak Harry patrzy na kogoś w ten sposób, który był jeszcze bardziej straszny niż każdy inny.
Blondyn, jednak nie był mu dłuższy bo on zamiast ugryźć się w język zaczął peplać na prawo i lewo.
-Powinieneś utopić się w tym zlewie!-syknął, kierując się w moją stronę, równocześnie uderzając loczka w ramię.
Popatrzyłam w stronę blondyna, rozczarowana jego zachowaniem. Czy ktoś do chuja prosił go o to, aby ingerował w moje życie?!
-Powtórz to.-szorstki głos Harrego obił się o nasze uszy. Blondyn momentalnie zwrócił się w stronę Styles'a, który już patrzył na nas, wkurwiony do granic możliwości.
-Co mam powtórzyć? To, że życzę Ci wszystkiego co najgorsze?-loczek jedynie się zaśmiał i wrócił do zmywania naczyń.
-Nie mam pojęcia, dlaczego ten chłopak nie dostał jeszcze porządnego wpierdolu.-powiedział tym razem do mnie.
-Przestań Niall!-pół krzyk wydostał się z moich ust. Nie chciałam słuchać ich gry słów. A tak w ogóle po co Niall zaczynał zbędną dyskusję? Byłam wkurzona.
-Może dlatego, że ostatnim razem jak taka mała szmata jak Ty, zaczęła do mnie fikać wylądowała w szpitalu z połamanymi nogami i rękami. Miał wybite dwa żebra i naprawdę nie mam pojęcia jak uratowali jego oko. Coś jeszcze?-zakpił mierząc go wzrokiem.
Byłam przerażona jego słowami, wiedziałam, że mój Harry, jest porywczy, ale nie miałam pojęcia o tym, że prawie pozbawił kogoś życia. Tak naprawdę to nie wiem o co on jest w tym ośrodku. Frustrujące nieprawdaż?
-Grozisz mi? Gdy tylko pstryknę palcami, Twoja wstrętna morda może wylądować w więzieniu.-warknął a ja wiedziałam, że Harry traci swoją i tak nijaką cierpliwość.
-Niall proszę przestań..-załkałam.
-Ty Irlandzka kurwo!-brunet krzyknął i stłukł tuż nad głową blondyna talerz. Pisnęłam przestraszona, kiedy Harry podbiegł do Niall'a i zaczął okładać go pięściami z ogromną siłą. Starałam się ich rozdzielić, ale na marne. Chłopak ignorował każdą z moich próśb. Kiedy myślałam, że Niall jest pół żywy ten, rzucił się na bruneta i teraz rolę się odwróciły. Ten widok był ostatnim jaki chciałabym zobaczyć.
-Proszę Niall, uspokój się, proszę.-błagałam oddzielając ich. Blondyn spojrzał na mnie przepraszająco odchodząc od Harrego. Patrząc na straty, obydwaj byli na przegranej pozycji. Harremu leciała krew z łuku brwiowego a Niall'owi z nosa. Patrzyłam na nich oburzona! Zachowali się jak banda rozwydrzonych gówniarzy.
-Lepiej?!-warknęłam wściekła. To było wkurwiające opiekować się dwójką ważnych mi osób.
-No tak troszkę..-zaśmiał się Niall na co zmroziłam go wzrokiem. Zbyt wiele dzisiaj zjebał.
-Idź do mojego pokoju, zaraz wrócę i opatrzę Twoje rany. Teraz zajmę się Harrym.-zarządziłam. Za plecami usłyszałam jedynie prychnięcie chłopaka. Serio kurwa!
-Nie chcesz to nie Styles, ja nie muszę tu być. Mogę wyjść i iść razem z Niall'em i z nim spędzać czas.-wyplułam mierząc go wzrokiem.
-Więc jak będzie? Mam wyjść czy pomóc ogarniać Ci coś, co razem z Horanem, żeście zjebali?
-Zostań..-powiedział od niechcenia. To było żałosne. Przewróciłam oczami żegnając się z Irlandczykiem, mówiąc mu co ma robić. Kiedy wyszedł spojrzałam wyrzutnie na loczka.
-No co?!-zapiszczał.
-Dlaczego zawsze musisz być taki porywczy! Zawsze musi być tak jak Ty sobie zażyczysz a ja na tym cierpię.-westchnęłam przygryzając wargę.
-Cierpisz? W pokoju masz kolegę, którym na pewno nie pogardzisz!
-Na domiar złego jesteś żałosny! Kiedy myślisz, że Niall zastąpi mi Ciebie to się mylisz! Poza tym gdybym chciała mogłabym być właśnie z nim, ale hello'w jestem kurwa teraz tutaj do chuja i to z Tobą!-krzyknęłam wypluwając z siebie całą złość i frustrację jaka się we mnie znalazła.
-Pragnę Cię również poinformować o tym, że nie byłoby tej całej pieprzonej sytuacji, gdybyś nie zrezygnowała z tego...
-Z czego Harry?- zawzięta chciałam usłyszeć tylko jedną rzecz. Kim byłam ja dla Harrego i za kogo robiłam w tym co ciężko nazwać związkiem.
-Nas.-wyszeptał spuszczając głowę. Nagle ten odważny chłopak zmienił się w bezbronnego jak małe dziecko chłopczyka. To takie niespotykane.
-W jakim sensie nas. Chce wiedzieć co masz na myśli Harry.-westchnęłam wiedząc, że chłopak i tak nic nie powie. Mimo tego, że jest urokliwy i wydaje być się strasznie otwarty, prawda jest odwrotna. Nie spotkałam nikogo równie skrytego jak on.
-Przecież, wiesz, że trudno mi o tym mówić. Znasz mnie.
-Do niedawna sama tak myślałam, jednak teraz nie wiem. Patrząc na Ciebie widzę kogoś innego Harry. Kiedy się uśmiechasz, nie widzę Twojego uśmiechu. Wiem, że brzmi to chujowo, ale nie potrafię ująć tego normalnie.-ujęłam jego twarz dłonie i delikatnie pocierałam skronie. Wiedziałam, że go kocham, jednak ta miłość doprowadzi nas do nigdzie, jeśli chłopak nie powie mi na czym stoję.
-Co chcesz kurwa wiedzieć? To, że szaleję za Tobą a Ty kopnęłaś mnie w dupę i wyjechałaś z tym chłoptasiem? Czy to, że byłbym w stanie zgnić tu gdybyś tylko to sobie zażyczyła! Mam dość tego ciągłego zwodzenia, ale kurwa Natasha ja już taki jestem! I kiedy myślisz, że byłem z Tobą tylko dla papierosów czy innego gówna to bardzo kurwa bardzo się myślisz. Gdybym tylko chciał mógłbym skinąć palcem i to mieć, ale chciałem mieć Cię tylko dla siebie. Wiesz jak się czułem, kiedy wyjechałeś? Jak gówno. Chciałem być z Tobą i cieszyć się Tobą a Ty spierdoliłaś. Robisz z siebie do chuja tylko ofiarę, kiedy prawda jest odwrotna! To nie ja krzywdzę wszystkich tylko Ty! Rozkochujesz, sama się zakochujesz a później uciekasz zamiast pogadać. Każdy Ci to powie Natasho, każdy!- Posypało się tyle mieszanych słów, że musiałam chwilę poczekać aby pochłonąć je wszystkie. Spojrzałam na bruneta, jednak na jego buzi malował się podły uśmiech a jego oczy były czarne jak smoła. Kim on jest?
-I co? Prawda w oczy kole? Sama się domagałaś. Mogłaś kurwa zostać z tamtym a nie wracać tutaj, gdzie nikt Cię nie chce.-wysyczał a ja momentalnie tonęłam we łzach. Jak on mógł, jak mógł!
-A teraz wybacz, ale idę do Ivy!-krzyknął i wyszedł ze stołówki..
Czułam jak rozpada się wszystko dla czego żyłam, więc po co teraz mam walczyć?
Starłam wszystkie pozostałości łez z moich policzków, co naprawdę było trudne zważywszy na to, że ciągle ich przybywało.
Jednak, kiedy żadna łza nie spływała z moich oczu wyszłam z kuchni, wcześniej sprzątając ją.
Od razu skierowałam się do pokoju Davida, który z jakiś celów chciał mnie widzieć. Grzecznie zapłukałam i kiedy usłyszałam ciche "Proszę" przekroczyłam próg i ujrzałam coś a raczej kogoś, kogo nie chciałam widzeć do końca swojego życia. Kogoś kto zniszczył mnie sprawił, że wylądowałam tutaj. Z chłopakiem, który przed chwilą zmieszał mnie z błotem i za to ją najbardziej nienawidzę. Gdyby nie ona w tej chwili nie miałabym pękniętego serca..
-Witaj Natasho..-jej profesjonalny ton sprawił, że przeszły mnie ciarki. Jest okropna. Spojrzałam za nią i dostrzegłam młodego, troszkę wyższego ode mnie blondyna, który jedynie przyglądał się mojej osobie.
-Witaj ciociu.-skrzywiłam się przez uśmiech. Czy mówiłam już, że nienawidzę tej baby? Nigdy nie poznałam kogoś kto mógłby być bardziej sztuczny niż ta kobieta. Pomimo szmatu czasu nic się nie zmieniła. Blond włosy były krótko ścięte. Ołówkowa kasztanowa spódnica i biała bluzka z kołnierzykiem. Nad czołem czarne okulary a na szyi łańcuszek. Mimo ładnej cery jej sztuczny uśmiech pozna każdy kto zna ją dłużej. Ta kobieta to chodząca szmata i nikt nie zmusi mnie do zmienienia zdania o niej.
Spojrzałam przelotnie na chłopaka, który wyglądał uroczo, przykre, że ta szmata psuje cały widok...


~~*~~
 Przepraszam, że rozdział jest lekko opóźniony, jednak miałam troszkę na głowie.
Również przepraszam Was za to, że ten rozdział jest chujowy, jednak na nic większego moja ala'wena mi nie pozwoliła. Obiecuję, że kolejny będzie lepszy!
Kochani druga sprawa. JEST WAS 94 OSOBY A KOMENTARZY JEST 11/12 ? Kochani nie jest to fajne, kiedy autorki bloga starają się Wam przelać wszystkie swoje uczucia na internetowe kartki a Wy sobie to zlewacie. Czy tak trudno jest napisać kilka zdań? Przykre naprawdę przykre...
Zapraszam Was na ask Natashi i Harrego, gdzie możecie zadawać pytania itp...
Kocham i ściskam! xx

11 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle cudowny <3 mam nadzieję, że Natasha i Harry jednak się pogodzą bo serce mi pęka gdy myślę jak oboje cierpią :'( życzę weny i mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się już niebawem

    OdpowiedzUsuń
  2. Chujowy? O czym ty mówisz, kobieto? Ten rozdział jest wręcz idealny. Najbardziej podobała mi się wymiana zdań pomiędzy Nat, a Harry'm. A ja myślałam, że sobie wybaczą. Kurcze, oni muszą być razem i koniec kropka! Nie chce Niall'a, czy kogoś tam innego, ja chce Harry'ego.
    Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdzial wcale nie jest chujowy, jest wspanialy. uwielbiam twoj styl i opisy przezyc wewnetrznych. sa po prostu genialne! dziekuje bardzo ze piszesz i z niecierpliwoscia czekam na nastepny. pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny czekam na następny. Asiaxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział!!! ;) Czekam na nexta i powodzenia w pisaniu! ;)
    Kola ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział<3
    czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział!
    Biedna Natasha, biedny Harry. :C
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. ♥ xx

    OdpowiedzUsuń
  8. O jezu świetny.
    Harry jest chujem lecz ma czasem mile chwile. Sa juz nie wiem co myslec.
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :)
    Dlaczego Natasha i Harry się nie pogodzili!?
    Zayn powinien wrócić do Ivy!
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak mozesz mowic ze ten rozdzial jest chujowy? Jest swiwtny! Czekam z niecierpliwoscia na nowy xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten rozdział jest boski a nie chujowy!!
    Szkoda mi Natashy.
    Ide czytać kolejny xx
    @JuliaKlove1D

    OdpowiedzUsuń