czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 48

                                                       Natasha


                                                     muzyka



Wychodzę z toalety ruszając rękami, które chce wysuszyć. Kieruję się do sali, w której była matematyka, jednak przeszkadza mi w tym bolesny krzyk Ivy. Patrzę jak biegnie w moją stronę, więc marszczę brwi.
Nie wiem na czym stoi nasza przyjaźń, jednak nie wybaczyłam jej wszystkiego. Może i ja też byłam dla niej szmatą z początku, ale w życiu nie spotkałabym się z byłą Zayn'a, a ona to zrobiła. Wiem, że poszła później do dyrektora, który ją wywalił, ale to nie zmienia faktu, że widziałam ją tą szmatę Victori'ę i Harrego. Nie wyglądali na smutnych czy załamanych, więc ja swój scenariusz tamtej sytuacji mam napisany.
Jej drobne ręce lądują na moich ramionach. Dziewczyna łapie oddech a ja podnoszę jedną brew, chcąc dowiedzieć się o co jej chodzi.
-Ym wszystko okej?-pytam lekko odsuwając ją od siebie. Dziewczyna w końcu odzyskała zdolności do wyduszenia z siebie słów.
-Ha-Harry.-okej, wszystko jasne. Wywracam oczami i wymijam dziewczynę, jednak nie odchodzę zbyt daleko bo jej ręka owija się wokół mojego nadgarstka. Chwilę stoję nieruchomo, jednak kilka sekund później zdobywam się na odwrócenie się w jej stronę.
-Jebie mnie to.-syczę i uśmiecham się sztucznie. Wiem, że on znowu coś narozrabiał i Ivy chce, żebym uratowała mu dupę, ale nie tym razem.
Wyrywam się z jej uścisku i idę w stronę klasy.
-On próbował popełnić samobójstwo.-słyszę jej krzyk i staję w miejscu. Zaciskam powieki i chce iść dalej, ale nie mogę. Odwracam się ponownie i podchodzę do niej. Czuję jak moje dłonie drżą dlatego zwijam je w pięści.
-Jeśli to jakiś gówniany żart to przysięgam, że pozabijam Was.-syczę. Ivy kiwa głową i idzie przodem, prowadząc mnie do sali, w której jest Harry. Dowiedziałam się jedynie tyle, że karetka nie jest potrzebna bo chłopak wyrzygał wszystkie prochy, jednak ja nie jestem przekonana. Powinien mieć płukanie żołądka.
Wchodzimy do pokoju pielęgniarki szkolnej. Od razu rzuca mi się w oczy leżący na specjalnym łóżku brunet. Serce podchodzi mi pod gardło, jednak nie podchodzę do niego.
Ivy momentalnie stanęła u jego boku gładząc jego dłoń i mówiąc coś. A ja stałam w miejscu jak słup soli nie wiedząc co mam zrobić.
Moje myśli zakłóciła pielęgniarka, która weszła do pomieszczenia. Podeszła do Harrego i o coś pytała ale ja nie mogłam tego dosłyszeć.
Brunet w końcu złapał się za brzuch i zaczął się po nim masować. Siostra automatycznie stanęła obok niego, podając mu jedynie herbatę. Wypił łyk i dał kubek Ivy, która odłożyła go na stolik. Nasze spojrzenia trafiły na siebie a ona uśmiechnęła się jakby chciała dodać mi otuchy. Ja przecząco pokręciłam głową i wyszłam z gabinetu.

   Jest godzina 20:17 a ja siedzę w bibliotece i myślę nad tym jak paskudnie się zachowałam wychodząc z gabinetu. Wiem, że ja i Harry nie mamy przyszłości, i wiem, że nie będziemy razem, ale mogłam tam podejść i powiedzieć, że nie zostanie sam, że zawsze może na mnie liczyć, powinnam to powiedzieć, ale skłamałabym. Harry to świnia, która okłamywała mnie przez naprawdę długi okres czasu i gdyby nie Ivy przy jego boku zostałby tu sam, zresztą jak ja.
Wiem, że moje myśli nie są w porządku, ale one są i nie potrafię się ich pozbyć.
Wycieram jedną pojedynczą łzę, która spływa po moim policzku i wstaję z niewygodnego krzesła. Chce iść do pokoju i położyć się spać, bo sen jest tym czego teraz potrzebuje.
Dochodzę do schodów, które prowadzą na moje piętro, kiedy na drodze staje mi ten chłopak, którego kilka dni wcześniej pobił Harry. Jego twarz jest sina i widzę, że ma rękę w gipsie. Przyglądam mu się i zastanawiam co takie zrobił.
-Twój chłopak jest popieprzony, a to ja tu trafiłem za podpalenie domu sąsiadów.-marszczę brwi nie rozumiejąc do końca jego słów.
-To nie jest mój chłopak.-burczę i naprawdę chciałabym powiedzieć, że to jest mój chłopak.
-Przestań pieprzyć.-krzyczy a ja podnoszę brwi.
-Nie drzyj się na mnie jeśli nie chcesz mieć połamanych nóg aż po dupę.-podchodzę bliżej niego i czuję się naprawdę pewna siebie, kiedy mnie przeprasza.-Teraz powiedz grzecznie o chuj Ci chodzi.-mówię krzyżując dłonie na piersi.
-Chciałem się z Tobą umówić.-przygryzam wargę, aby ukryć głupi uśmiech.-Zapytałem się Styles'a o to czy jesteś wolna bo chce być z Tobą a on mi wpieprzył.-śmieje się głośno, chociaż wiem, że nie powinnam. Uspokajam się w momencie, w którym łzy zaczynając spadać z oczu, a ja nie mam siły już się śmiać.
-Przykro mi.-mówię łagodnie kładąc dłoń na jego ramieniu.-Ale następnym razem trzymaj się od niego z daleka.-ostrzegam bo naprawdę byłoby szkoda gdyby Harry go sprał na kwaśne jabłko.
-Właśnie to mam zamiar zrobić.-burczy i odchodzi, zostawiając mnie z głupim uśmiechem.
Wiem, że powinnam być wściekła, jednak rozmowa z poobijanym chłopakiem poprawiła mi humor. Harry od zawsze był cholernym zazdrośnikiem.
Biorę głęboki wdech zawracając i kierując się do pokoju pielęgniarki. Wiem, że brunet nadal tam siedzi.
Pukam kilka razy, jednak kiedy nie otwiera mi nikt postanawiam wejść sama. Otwieram po cichu drzwi i zatrzymuje się w pół kroku, kiedy słyszę głos Ivy, Zayn'a i Harrego, mieszające się. Wsłuchuje się, chcąc usłyszeć jak najwięcej.
-Twój cholerny plan Zayn wcale nie działa.-po głosie bruneta stwierdzam, że wcale nie czuje się źle.
-Owszem, ale fajnie było patrzeć na to jak łykasz zwykłe witaminy, aby pielęgniarka musiała ratować Ci tyłek.-Mulat wybucha śmiechem, jednak milczy, kiedy Ivy zaczyna mówić. Jestem pewna, że spija każde jej słowo, a wieczorami podnieca się do jej głosu, wyobrażając sobie jak stęka koło niego.
-Przyjdzie jutro zobaczycie. A Ty masz w tym czasie leżeć i udawać, że jesteś chory jak diabli.
-Ivy Ty chyba nienormalna jesteś. To łóżko spłaszczyło moją dupę.-jęczy a ja wybucham śmiechem. Wiem, że już wiedzą o mojej obecności, więc wychodzę im na przeciw.
Zaskoczenie jakie maluje się na ich twarzach jest komiczne. Oni myśleli, że nie dowiem się o ich gównianym planie? Jak nie teraz to później, czy oni są aż tacy głupi?
Kręcę głową i plącze dłonie na piersi. Nie jestem zła bo ile musieli dać z siebie wysiłku, ale zamiast tworzyć jakieś teatrzyki, które i tak nie zmienią nic, powinni przyjść i pogadać, abym mogła się ich pozbyć mówiąc "spierdalać".
-I po co to wszystko?-uśmiech schodzi z moich ust, razem z pytaniem.
-Żebyś zechciała tylko ze mną porozmawiać.-mówi Harry a ja wydymam wargi kiwając głową.
-O czym? Victorii? Czy o tym jak mnie dla niej zlałeś, kiedy prawie zemdlałam przed budynkiem? A może o tym, że pobiłeś tego chłopca bo chciał się ze mną umówić? Cholera, czy o tym, że uderzyłeś mnie?!-mówię i teraz wcale nie jest mi do śmiechu. Mój żołądek plącze się w dziwaczny węzeł.
Brunet wstaje z łóżka i chce do mnie podejść, ale drogę tarasuje mu Zayn.
-Uderzyłeś ją?-wiem, że ich relację i tak są chujowe, ale nie chce, żeby przed moim wyjściem stąd, któryś z nich zabił drugiego.
-Pchnął mnie.-burczę i staję za Zayn'em odciągając go za czarny sweter. Plączę nasze palce i ściskam dłoń Zayn'a, tak jakby to miało go uspokoić a mi dodać odwagi.
-To nie zmienia faktu, że zemdlałaś!-krzyczy, ale ja zatykam mu usta palcem. Za dużo gada, zdecydowanie.
-Żyje, jestem cała, więc jest okej, tak?-uśmiecham się, a Zayn jedynie ściska mocniej moją dłoń. Naprawdę się cieszę, że znowu mam go przy sobie.-Zostawcie nas samych.-proszę i wiem, że wywołuje zdziwienie u całej trójki. Zayn patrzy na mnie a później na Harrego, jakby chciał go ostrzec.-Pięć minut i możesz po mnie przyjść, dobrze?-skinął głową i wyszedł. Zaraz za nim poczłapała Ivy, która wyglądała na szczęśliwą. Chciałabym aby ułożyło się jej i Mulatowi, ale jego osobowość jest strasznie skomplikowana, tak samo jak Styles'a. Zayn nie mówi tego co myśli a później obwinia się o to. Dla niego trzeba cierpliwości, a Ivy jej nie ma.
Ale w końcu, przeciwieństwa się przyciągają.
Biorę głęboki wdech i spoglądam na bruneta. Ma na sobie zwykłe dresy i biały podkoszulek. Wygląda idealnie, kiedy jest nieogarnięty.
-Masz pięć minut, więc się sprężaj.-informuje go.
-Kocham Cię Natasha.-wsysam powietrze na jego wyznanie i walczę ze sobą, aby się nie rozpłakać.
-Nie wierzę Ci.-burczę i przygryzam wargę.
-Nie musisz, ale ja wiem co czuję. Myślisz, że po co ten cały teatrzyk?-spuszczam wzrok na jego szyję i widzę ten łańcuszek kluczyk, który mi dał a ja mu go oddałam.
Podchodzę do niego bliżej niż powinnam, przykładając dłonie na jego policzki. Przejeżdżam kciukiem po jego ustach i przypominam sobie jak mnie całowały, ale również to, że wiele razy mnie okłamywały. Patrzę w jego oczy i uśmiecham się, kiedy ponownie mogę przyjrzeć się ich zieleni. Kocham je. Delikatnie dotykam miejsca w policzku, w którym jest jeden z jego dołeczków. Pamiętam je. Przejeżdżam palcami po jego włosach i widzę jak Harry zamyka oczy. Włosy urosły, są dłuższe niż zazwyczaj, ale podobają mi się. Zakręcam jeden kosmyk na palcu i ciągnę. Zielonooki stęka a ja przypominam sobie ile razy to robił podczas seksu. Uwielbiałam się z nim kochać, dlatego, że był blisko. Mogłam go dotykać, sprawiać, że czuje się dobrze, mogłam to robić w sposób jaki tylko chciałam. Ale już nie mogę.
Kładę dłonie na jego klatce piersiowej i podciągam jego podkoszulek. Widzę dużego motylka, dwie jaskółki, jakieś zielsko na poziomie jego bioder. Na dłoniach ma drobne tatuaże, ale mi podoba się najbardziej krzyżyk i kłódka.
Przypominam sobie jego słowa sprzed kilku tygodni.

"Chciałem zrobić ten tatuaż na sercu, ale czasem mam wrażenie, że go po prostu nie mam, więc zrobiłem tutaj. Teraz chce abyś wiedziała, że ten kluczyk, który masz jest kluczem do mojego serca Natasho"

A potem słyszę w głowie jego błaganie.

"Proszę nie złam mojego serca. Jesteś jedyną osobą dla, której ono bije"

-Nie powinnam była się z Tobie zakochać.-mówię szeptem. Jego różowe usta lekko się rozchylają a ja mam tak ogromną ochotę go pocałować.-Mówiłeś od początku, że nie potrafisz kochać, ale kłamałeś.-uśmiecham się i czuję lekką ulgę na sercu. Nie ważne co się stało między nami wspomnienia nigdy mnie nie opuszczą. Harry jest cudowny a jego przyszła prawdziwa dziewczyna będzie miała szczęście, które mnie nie było dane.-Ty nie potrafisz kochać mnie.-chłopak zamyka oczy, jakby nie mógł spojrzeć na mnie, ale nie mam mu tego za złe. Nie ważne co ludzie będą o nim mówić, nie ważne jaką etykietkę mu przyczepią, Harry był jedną z trzech osób, które dały mi oparcie i szczęście, które było iluzją, ale było. Pomógł mi przeżyć tutaj bez robienia sporych głupot, dał mi wiele, i jestem mu za to wdzięczna. Dzięki niemu mogłam przejść przez piekło, które tutaj było jest i będzie. Dzięki niemu nauczyłam się kochać, być odważną a przede wszystkim nie bać się ufać ludziom. Jest niesamowitym człowiekiem i nie ważne jak bardzo chce mieć go dla siebie, to i tak on mi się wymsknie za każdym razem.
-Kocham Cię.-jego płaczliwy ton uderza prosto w moje serce. Podnoszę jego brodę tak aby na mnie spojrzał. Otwiera oczy i uchyla lekko usta, jednak tym razem wiem, że chce je pocałować.
Staję na palcach i delikatnie je muskam. Kiedy chce się odsunąć duża dłoń bruneta przyciska mnie do siebie. Nasze policzki, które się stykają, są mokre i wiem, że Harry płacze. Boli mnie serce tak bardzo, że ja również zaczynam to robić. Wtapiam dłonie w jego długie włosy i przyciągam go najbliżej jak mogłam. Nasz pocałunek jest ostatnim i wiem o tym, jednak nie mogę się z tym pogodzić. Kiedy stoję tu i czuję jego miękkie usta na swoich, jego język, który daje mi przyjemność, co chwile przejeżdżając po mojej wardze, wiem, że to jedyne co mogę mu dać na tą chwilę i to mnie boli, bo chciałabym móc całować go każdego dnia.
Odsuwamy się od siebie w momencie, w którym brakuje nam oddechu. Policzki Harrego są czerwone tak jak oczy. Łzy spadając z naszych oczu, przez co lekko się uśmiecham. Kładę dłonie na jego policzkach i ścieram łzy, chłopak ponawia mój ruch.
-Nie płacz.-proszę.
-Ty też.-odpowiada mi, a na jego policzki spada kolejne morze łez.
-Uspokój się, hej.-delikatnie gładzę jego policzki, i choć czuję pod poduszkami palców łzy, nie przeszkadzają mi one.
Ciężko jest patrzeć na zwykle twardego chłopaka, którego kocham a on stoi przede mną i płacze. To nie w porządku.
-Nie mogę się uspokoić.-szlocha tak mocno, że zaczynam się bać, o to czy nie zacznie się dusić. Każę mu usiąść na łóżku a ja siadam obok niego. Chłopak kładzie się na moich kolanach i prosi, abym gładziła jego włosy. Robię to przez co jego oddech przestaje być taki ostry a łzy już nie wypływają.-Kocham cię, naprawdę.-patrzę na niego i lekko kiwam głową.
-Nie możesz kochać dwóch osób w tym samym czasie.-informuje go.-Kochasz Victorię i dobrze o tym wiemy i to jest w porządku bo teraz już wiesz sam, że masz serce.-mówię szeptem, jakbym bała się, że ta chwila może pęknąć. Chce go zapamiętać jak najlepiej, bo za miesiąc wychodzę i wiem, że go nie spotkam.
-J-ja chciałbym przestać, ale nie mogę.-kiwam głową mówiąc, że rozumiem, chociaż tak nie jest. Od początku, kiedy zobaczyłam ich razem, wiedziałam, że Harry ją kocha, jednak chciałabym usłyszeć, że to nie prawda, ale po co się łudzić?
-W porządku.-przełykam bolesną gulę w gardle.-Na mnie już czas.
-Nie, proszę.-mówi a ja nie wytrzymując zaczynam płakać jeszcze bardziej niż wcześniej.
-Będziemy się widywać na stołówkach, przerwach.-schodzę z łóżka.-Proszę nie bij już nikogo, przeze mnie.-proszę i wychodzę nie odwracając się za siebie.
Na korytarzu widzę Zayn'a i Ivy, którzy siedzą od siebie z dala i prycham śmiechem przez łzy.
-Jesteście pojebani.-mówię wycierając łzy. Zauważam jeszcze jak Ivy biegnie do pokoju, w którym jest Harry.
Wchodzę do pokoju i zamykam go na klucz. Żałosny płacz i krzyk, dopiero teraz wydostaje się z moich ust. Ta konfrontacja kosztowała mnie naprawdę dużo wytrzymałości, dlatego teraz czuję się jak wypompowany balon. To za dużo jak na mnie, nikt nie zasługuje na takie historie. Romeo i Julia przy mnie i Harrym to małe miki, bo u nas największą trucizną było kłamstwo.
Zwijam się w kłębek i w momencie, w którym chce iść spać ktoś wali do drzwi.
-Otwieraj.-słyszę Zayn'a. Wstaję nadal szlochając i otwieram mu drzwi, a sama ponownie się kładę. Słyszę jak zamek brzęczy co oznacza, że drzwi zostały zamknięte. Zamykam oczy i przysuwam się bliżej zimnej ściany.
Czuję jak łóżko się ugina a po chwili moje ciało jest w gorącym uścisku Zayn'a. Chłopak przykrywa nas kołdrą i zaczyna śpiewać do mojego ucha.
-Kocham Cię Zayn, jesteś najlepszym przyjacielem na świecie.-mówię odwracając się do niego przodem. Wtulam się w jego klatkę piersiową ciągle drżąc.
-A ja kocham Ciebie, najlepsza przyjaciółko na świecie.-całuje moje czoło i kontynuuje śpiew.
Usypiam pod wpływem jego głębokiego, uspokajającego głosu.

-----------------------------------------------------------------------------
Historia Harrego i Natashy zmierza w dość dziwnym kierunku, i chociaż ja sama chciałabym ich pogodzić no to się nie da! Te łobuzy ciągle się kłócą.
Jak wiecie Nat wychodzi z ośrodka za miesiąc, więc mam już plan na rozegranie tego wszystkiego ^^
Dzisiejszy rozdział strasznie mi się podoba bo kocham takie wyciskacze łez a wydaje mi się, że właśnie one trafiły do rozdziału ;'(
Planuje, aby postać Niall'a pojawiała się częściej, bo on też troszkę zamiesza w życiu Nat i Harrego, cóż jeszcze bardziej namiesza :D
Liczę na Wasze komentarze, bo cholera! One powodują, że chce dodawać dalsze rozdziały!
kogo shippujecie?
NATRRY -Natasha i Harry
NATLLY -Natasha i Niall :D
ps. Waleczna Ivy wywaliła Victorię z ośrodka, ale od razu mówię, że ona pojawi się jeszcze nie raz. Siostra Niall'a w końcu XD
Zapraszam Was na mojego bloga  BLOG
A tak ogólnie to kto już zaczął ferie? U mnie są dopiero 16 lutego >.<
KOCHAM WAAAAS
BUZI.

9 komentarzy:

  1. Natrry zdecydowanie... I o boże ale to są uparte osły tak się kochać i tak to wszystko spiepszyc Noe rozumiem a Nat mogłaby tez trochę mu odpuścić ale to tylko moje skromne zdanie. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A może być Hatasha? Tak czy siak shippuje tych dwoje!
    I zdecydowanie nie cierpię tego rozdziału pomimo ze jest cudowny! Tak bardzo bym chciała aby oni byli razem! Dlaczego ciagle mieszasz w ich życiu?!
    Czekam nn! <3

    A tak btw. chciałam zapytać czy wiecie ile jeszcze rozdziałów pozostało do końca tego opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie piszemy same, więc raczej nie ma określonej liczby rozdziałów:)
      I tak, pewnie, że może być Hatasha ^^
      Dziękuję!:*

      Usuń
    2. Wiem, wiem, że piszecie same, po prostu to już 48 rozdział i trochę się boje, że możecie chcieć zakończyć to opowiadanie w najbliższym czasie. Jednak wyperswadowałaś te myśli z mojej głowy :D

      Usuń
  3. jezus normalnie sie poryczalam bo wiem cos o takich sytuacjach i moze to sztucznie brzmi ale tak niestety jest... czekam nn i modle sie aby oni sie pogodzili tak jak ja chce zebym sie z kims pogodzila... jestes napraewde cydowna pisarka szmoda ze nie piszesz czesciej o nat :/
    - Marta

    OdpowiedzUsuń
  4. No i się poryczałam :')
    Piękny. Sama nie wiem jak go skomentować... jest tu tyle emocji

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba nie przestane płakać przez następne pare godzin :'( po prostu brak słów... powiedziałabym że rozdział jest niesamowity, ale to zdecydowanie za słabe określenie :-P Nie mg doczekać sie nexta :-D życzę weny ;-)
    Ps. jestem za Natrry :-)
    Nina <3

    OdpowiedzUsuń
  6. A czy Ivy i Zayn wreszcie wyznają sobie miłość?

    OdpowiedzUsuń