wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 52

 ***Ivy***

Co chwilę pociągałam nosem czując jak moje policzki i uszy marzną z sekundy na sekundę coraz bardziej. Zimny wiatr cisnął swoje podmuchy wprost na mnie, a deszcz co chwilę rozpryskiwał się na małym daszku pod którym stałam. Byłam zmarznięta, przemoknięta i cholernie wystraszona. 
Nie miałam zielonego pojęcia gdzie jestem, jak tutaj przyszłam, w i którą stronę powinnam się udać aby znaleźć jakikolwiek dom, w którym mogłabym poprosić o pomoc. 
Czułam ciążący w mojej kiszeni telefon, który wciąż pozostawał wyłączony i mimo tego, że wiedziałam iż mogę zadzwonić do kogoś po pomoc nie zrobiłam tego. Zdawałam sobie sprawę, że to tylko oznaczałoby moją następną porażkę, a miałam ich w życiu zdecydowanie za dużo aby pozwolić sobie na jeszcze jedną. Musiałam być silna, musiałam poczekać aż zacznie świtać i wtedy znajdę drogę do właściwego przystanku autobusowego i pojadę... Nie wiem gdzie. Pojadę po prostu gdzieś,  daleko od problemów i złych słów innych ludzi. 
Znów przestąpiłam z nogi na nogę. Marzyłam teraz aby gdzieś usiąść, byle gdzie. Chciałam odpocząć chociaż krótką chwilę, a potem znów przystąpić do walki jaką było moje nędzne życie. Jesteś żałosna.
 Westchnęłam i potarłam swoją twarz skostniałymi dłońmi chcąc przywrócić sobie krążenie w policzkach. Gdzieś w oddali zobaczyłam słabe światła samochodu, a w mojej głowie zabłysnęła czerwona lampka z napisem: uciekaj. Przesunęłam nogą swoją torbę jeszcze bardziej w kąt, a sama starałam się stopić z otoczeniem i stać się jak najmniej widoczną dla wszystkich innych. 
Moje serce zaczęło szybciej bić, gdy samochód był coraz bliżej, a moje szanse na ucieczkę wprost nie istniały. Prawie pogodziłam się ze swoim żałosnym losem gdy samochód po prostu obok mnie przejechał nie zwracając najmniejszej uwagi na jakąś żałosną dziewczynę. Najwyraźniej kierowca miał lepsze zajęcie niż rozglądanie się na boki aby ujrzeć niedorajdę.
Spuściłam głowę na dół i odetchnęłam z ulgą, że chociaż ktoś nade mną czuwa i nie przysparza mi więcej problemów. 
- Kurwa mać Ivy! - poskoczyłam raptownie słysząc czyjś krzyk. Podniosłam głowę na góry i zobaczyłam, że tuż przy samochodzie stoi Zayn, którego oświetla słabe światło dochodzące ze środka. - Czy tobie całkiem odbiło? 
Chłopak zaczął się do mnie zbliżać, a wtedy ja nie wiele myśląc chwyciłam swoją torbę i wyszłam na mroźny deszcz jeszcze bardziej mocząc swoje i tak już mokre ubrania. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, a nogi instynktownie chciały zawrócić pod zadaszenie, które dawało mi chociaż trochę ochrony. 
- Stój do cholery! - Zayn pociągnął za moją torbę, ale ja mimo wszystko uparcie szłam do przodu chcąc oddalić się od niego na taką odległość na jaką dam radę. - Ivy proszę cię zatrzymaj się - brunet wyprzedził mnie i stanął przede mną kładąc swoje ręce na moich ramionach. - Proszę wsiądź do samochodu. Jeżeli będziesz chciała to odwiozę cię gdzie tylko zechcesz - prawie nie widziałam jego twarzy, ale głos miał przybity i pełny smutku. I dobrze frajerze, powinno ci być smutno.
- Zostaw mnie - powiedziałam cicho, ale nie starałam się go wyminąć. Nie miałam już siły na żadną przepychankę z nim dlatego po prostu stałam przed  nim ze złamanym sercem i ze łzami w oczach.
- Chodź, musisz się ogrzać - Zayn jakby zignorował mój słaby protest i chwycił moją torbę w lewą rękę, a w prawą ujął moją zmarzniętą dłoń i delikatnie pociągnął mnie w stronę samochodu. 
Chłopak otwarł mi drzwi i pomógł wsiąść do nagrzanego pojazdu, wrzucając moją torbę na tylne siedzenia. Sam po chwili zasiadł na miejscu kierowcy i podkręcił ogrzewanie gdy dojrzał jak cała się trzęsę. 
- Zaraz będziemy w domu to się ogrzejesz - powiedział po czym odpalił samochód i ruszył z miejsca od razu jadąc zdecydowanie zbyt szybko jak dla mnie.
- Zabierz mnie na przystanek - odparłam cicho i zaczęłam pocierać swoje dłonie, czując jak ciepło powoli wraca do mojego ciała. 
- Jesteś cała przemoknięta i zmarznięta. Najpierw zabiorę cię do domu i z tobą porozmawiam, a gdy wtedy nadal będziesz chciała wyjechać to sam cię odwiozę - spojrzałam na niego z ukosa, ale nic nie powiedziałam. 
Chciałam wrócić do jego pięknego domu, gdzie wszyscy miło mnie przyjęli. Chciałam spędzić z nim święta, które będą dla mnie kiedyś miłym wspomnieniem.

***Zayn***

Miałem ochotę sobie przyjebać jakąś cegłą w łeb za moje szczeniackie zachowanie. Już w domu, gdy moja własna siostra zjebała mnie do tego stopnia, że zapomniałem jak się nazywam wiedziałem, że przesadziłem, ale teraz gdy w mojej głowie cały czas mam obraz uciekającej ode mnie Ivy pojąłem dopiero jak bardzo zjebałem i jak bardzo pojebany jestem żeby robić coś takiego. Ona chciała ode mnie uciec nie zważając na pieprzoną pogodę, nie myślała nawet o tym, że jest w całkiem obcym dla siebie miejscu. Była gotowa zrobić wszystko byleby dać mi nauczkę i właśnie mi to uświadomiła.
Moment, w którym wszedłem do jej pokoju i zobaczyłem, że moja mała księżniczka zniknęła wraz ze swoimi rzeczami był chyba najgorszy. Poczułem wtedy jakby ktoś wyrwał jakąś cząstkę mnie i mimo, że Ivy już wiele razy ode mnie uciekała ten raz był najgorszy. Dlaczego? Sam bym kurwa chciał wiedzieć. 
Westchnąłem gdy zatrzymałem samochód pod domem. Wiedziałem, że za kilka minut Ivy może powiedzieć, że chce abym odwiózł ją na ten pieprzony przystanek, ale ja kurwa wcale nie chciałem tego zrobić. Chciałem aby została ze mną i nadal obdarzała mnie swoimi uśmiechami. Chciałem móc się do niej przytulić i zaciągnąć pod jemiołę tylko po to aby zobaczyć jak się rumieni i usłyszeć jaki to jestem głupi. Potrzebowałem jej i nie mogłem temu zaprzeczyć choćbym nie wiadomo jak bardzo chciał. 
Odwróciłem głowę w bok i uśmiechnąłem się pod nosem widząc jak Ivy zasnęła przyklejona do szyby. Jej włosy zdążyły podeschnąć i lekko się pokręcić czego ona wprost nienawidziła, a dla mnie wtedy wglądała jak mój osobisty anioł. 
Tak, stałem się pierdoloną cipą i dopiero teraz ujawniają się wszystkie moje słabości, a największą z nich jest Ivy, dziewczyna, która wszystkich zmienia. 

***Ivy***

Przeciągnęłam się w wygodnym łóżku i uśmiechnęłam się wciąż z zamkniętymi oczami. Było mi strasznie ciepło, wygodnie i czułam się bezpieczna. 
Bardzo powoli otwarłam oczy i zamrugałam kilka razy chcąc przypomnieć sobie co się tak właściwie stało.
Ostatnią rzeczą jaką pamiętam było to, że siedziałam w samochodzie z Zayn'em i robiło mi się coraz cieplej. Postanowiłam zamknąć oczy tylko na chwilę i najwyraźniej ta chwila trwała trochę dłużej. 
- Już się wyspałaś? - odwróciłam się szybko w drugą stronę i dostrzegłam Zayna siedzącego na podłodze pod szafą. Wyglądał na zmęczonego i nawet przez chwilę zrobiło mi się go żal. 
- Która godzina? - zapytałam cicho i poprawiłam kołdrę. Chłopak ściągnął ze mnie przemoczone ubrania zostawiając tylko spodnie, i ubrał mi swoją bluzę, która wciąż nim pachniała. 
- Piąta - odpowiedział i ziewnął. Na oknie nadal pojawiały się małe kropelki, a niebo było ciemniejsze niż zapamiętałam. Po moim ciele przeszedł dreszcz gdy wyobraziłam sobie, że znów będę musiała wyjść na ciemny dwór i mroźny wiatr. 
- Dzięki, że mnie tutaj przywiozłeś i przebrałeś, ale myślę, że już czas abym...
- Byłem naćpany - wtrącił mi się w zdanie i powoli wstał z podłogi. - Wiem, że to nie jest żadne usprawiedliwienie, ale byłam zaćpany i nie wiedziałem co mówię.
Moje serce przestało bić, a krew odpłynęła z twarzy. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić, powiedzieć albo chociaż pomyśleć. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na to jak Zayn wyglądał gdy mówił mi te wszystkie rzeczy, ale teraz gdy przypominam sobie jego twarz, oczy to mogę stwierdzić, że było w nim coś innego. 
Nigdy wcześniej nie myślałam o tym, że Zayn mógł ćpać. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że miał dostęp do narkotyków nawet w ośrodku co kiedyś mi udowodnił gdy nie chciał wypuścić mnie z salonu gdzie koledzy Natashy i Harry'ego coś brali, ale mimo wszystko nie posądzałam go o coś takiego. Gdy mi samej zdarzyło się wziąć coś dwa razy Zayn zawsze robił z tego wielką awanturę i prawił mi morały, a sam nie okazał się lepszy. 
- Dlaczego to zrobiłeś - na początku nie zorientowałam się, że to ja się odezwałam. Dopiero gdy chłopak usiadł przede mną i chwycił moją dłoń uświadomiłam sobie, że jestem cholernie smutna z jego powodu. Nie chciałam aby mój anioł miał jeszcze więcej problemów. 
- Nie wiem. Jak powiem, że samo tak wyszło to zabrzmię jak gówniarz, ale tak było. Po prostu to zrobiłem i nic mnie nie usprawiedliwia, a moje późniejsze zachowanie to jedna wielka jebana katastrofa - wiedziałam, że żałuje tego co zrobił nie tylko po tym jak wyglądał, ale również po tonie jego głosu. 
- Prześpij się Zayn - powiedziałam nie będąc w stanie nadal rozmawiać na ten temat. Dopiero co kilka godzin temu usłyszałam masę raniących mnie słów, i mimo wszystko było za wcześnie na wybaczenie. 
- Nie zostawisz mnie? Nie uciekniesz znowu? - zapytał i dopiero po chwili położył się tuż obok mnie. 
- Nie ucieknę - odparłam i dotknęłam jego policzka. Coś ścisnęło mnie za serce gdy zobaczyłam, że jego oczy robią się szklane. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. - Będę przy tobie gdy się obudzisz, a teraz odpocznij - dodałam spokojnym i cichym głosem. 
Sięgnęłam po kołdrę i nakryłam nas obu. Ręce Zayna oplotły moje kruche ciało i mimo tego, że przytulał mnie za mocno nie przeszkadzało mi to. Chciałam to czuć, chciałam być szczęśliwa i bezpieczna właśnie przy tym chłopaku. Chciałam mu wybaczyć wszystkie jego błędy i przede wszystkim chciałam być wreszcie kochana.
Czy właśnie tak wygląda miłość?
-------------------------------------------------
A więc na początku chciałam was bardzo PRZEPROSIĆ  za drugą autorkę opowiadania, która najwyraźniej zapomniała, że również prowadzi tego bloga i musi dodać rozdział. Nie wiem czy nadal będą dodawane rozdziały z perspektywy Natashy ponieważ poważnie myślę nad zakończeniem współpracy z tą dziewczyną. 
Rozdział jest zdecydowanie za krótki i miało być wszystko inaczej, ale dzisiaj postanowiłam, że coś napiszę i wstawię aby wam to wszystko jakoś wynagrodzić. W NASTĘPNYM ROZDZIALE BĘDZIE NIESPODZIANKA W ZWIĄZKU Z IVY I ZAYN'EM. A więc to tyle i jeszcze raz PRZEPRASZAM.
Przepraszam za ewentualne błędy.
Kamila♥

4 komentarze:

  1. Cudo <3 Tak szczerze to czytam to tylko dla Ivy i Zayna :') :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przejmuj się Ivy i Zayn są faworytami w tym opowiadaniu :-) rozdział jest świetny czekam na nexta :d

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny ;* pisz dalej ;* a ty nie możesz pisać z perspektywy Natashy? ;*

    OdpowiedzUsuń