***Ivy***
Objęłam kolana rękoma i nadal wpatrywałam się w zamknięte pudełko leżące przede mną. Wiem, że nie powinnam czekać, ale obawy i strach były większe niż zdrowy rozsądek, który najwyraźniej postanowił odejść ode mnie już dawno temu.
Nie mogłam się zmusić aby wziąć ten głupi test, pójść do łazienki i przekonać się czy obawy moje i Zayn'a są prawdziwe.
Pewnie, niektóre kobiety z wielką radością czekałaby na wynik, ale ja tego nie chcę. Nie chce poznać prawdy, nie chcę niszczyć kolejnego życia. A tak się stanie. Jeżeli ja na prawdę... Na prawdę jestem w ciąży zniszczę niewinną istotę, która swoją drogą nigdy nie powinna się pojawić chociażby w moich myślach.
To dziecko będzie przekleństwem nie tylko dla mnie, ale i dla moich rodziców. Matka nigdy nie pozwoli mi o tym zapomnieć nawet jeżeli to wszystko to nie moja wina.
Nie wiedziałam co mam myśleć, robić jak się zachowywać. Moje obawy byłby co raz większe, ale mimo wszystko nie mogłam wstać z tego pieprzonego łóżka.
Ciche pukanie rozniosło się po pokoju, a po chwili drzwi uchyliły się lekko, a do pokoju zajrzał Zayn. Jego spojrzenie powędrowało do mojej osoby skulonej na łóżku.
- Zrobiłaś? - zapytał i wszedł do środka. Pokręciłam przecząco głową i znów zaczęłam wpatrywać się w pudełko leżące przede mną. - Wiesz, że musisz.
- Wiem - odpowiedziałam trochę za głośno. - Przepraszam, po prostu... Boję się Zayn. Boję się, że to okaże się prawdą. Co ja wtedy zrobię? - wypowiedziałam na głos swoje obawy walcząc z łzami cisnącymi mi się do oczu.
- Urodzisz to dziecko - chłopak usiadł obok mnie i objął ramieniem. Bez wahania przytuliłam się do niego zaciągając się jego zapachem. Musiałam się uspokoić i wziąć w garść.
- Co jeżeli ja go nie chce? Nie teraz. Za kilka lat, jak wyjdę stąd, jak znajdę kogoś kto mnie pokocha to tak. Chce mieć dziecko, ale nie teraz - wyszeptałam w jego ramię, a on mocniej mnie objął.
- Najpierw pójdź i zrób ten jebnięty test, a potem będziemy się martwić, okej? - odsunął mnie lekko od siebie i spojrzał głęboko w moje oczy.
Moje spojrzenie mimowolnie skierowało się w stronę jego ust i miałam wrażenie, że świat popycha nas ku sobie w zwolnionym tempie.
***Zayn***
Wyglądała tak kurwa krucho. Niemal bałem się aby najmniejszy jej ruch nie sprawił jej bólu albo nie zakończył się rozpadem jej ciała. Wiem, że to głupie, ale tak właśnie czułem. I nie mogłem nic na to poradzić.
Nie wiem czy chciała mnie pocałować czy może była na tyle zmęczona, że chwiała się nawet siedząc, ale jej ciało skutecznie przybliżało się ku mnie i cholera jasna Bóg mi świadkiem, że nie myślałem w tej chwili o niczym innym jak jej pięknych usta błądzących po moim ciele.
Chciałem spróbować. Chciałeś pójść dalej niż wczoraj na strychu, ale doskonale zdawałem sobie sprawę jak to się skończy. Ivy zobaczy tego chuja, zacznie się trząść i będę musiał uspokajać ją przez dobrą godzinę. W sumie przytulanie jej nie było takie złe, ale wolałbym aby nie trzęsła się wtedy przy moim chociażby najmniejszym ruchu.
Chciałem spróbować. Chciałeś pójść dalej niż wczoraj na strychu, ale doskonale zdawałem sobie sprawę jak to się skończy. Ivy zobaczy tego chuja, zacznie się trząść i będę musiał uspokajać ją przez dobrą godzinę. W sumie przytulanie jej nie było takie złe, ale wolałbym aby nie trzęsła się wtedy przy moim chociażby najmniejszym ruchu.
Dalej mała. No dalej pocałuj mnie. Pragnąłem tego. Kurwa mać chciałem tego jak nigdy dotąd chociaż zdawałem sobie sprawę, że to tylko jeden głupi pocałunek. Nie będzie żadnego pieprzenia się do upadłego tylko nieśmiałe moich warg i tyle.
Nie mogłem zrozumieć mojego ciała, które tak bardzo pragnęło jej dotyku. Czułem się wtedy inaczej. Czułem, że mogę kurwa dojść tylko i wyłącznie dzięki jej dłoni na mojej ręce. Brzmię jak gówniarz, ale tak właśnie było.
Zawsze gdy jej dłoń stykała się z moją skórą czułem jak moje ciało momentalnie się pobudza do życia i to było kurewsko wspaniałe.
- Pocałujesz mnie? - stwierdziłem, że fajnie będzie przejąć jej taktykę. To było takie niewinne, ale tylko z jej strony. U mnie zabrzmiało to tak jakbym był napalonym sześćdziesięciolatkiem i chciał coś bzyknąć.
Ale mimo wszystko zadziałało. No w pewnym sensie.
Mimo tego, że całowaliśmy się już nie raz Ivy nadal wstydziła się wykonać swój ruch do końca. Nadal coś ją blokowało i chciałem się tego pozbyć. Chcesz to z niej wyssać?
Jej usta za każdym razem smakują inaczej. Raz czujesz jakbyś całował jedwab, potem maliny, a teraz ósmy cud świata.
Nie zbyt kontrolowałem to co robiłem. Po prostu mój instynkt wziął górę i wiedziałem, że na pewno nie będę zbytnio świadomy swoich ruchów, a gdy poczułem ręce Ivy w swoich włosach - przegrałem wojnę. Taki delikatny dotyk powinien być zabroniony albo karany śmiercią. Przecież tego nie było można znieść. Ja pierdole.
Położyłem Ivy na łóżku delikatnie, po woli schodząc pocałunkami na jej długą szyję i choć przed chwilą przypominałem sobie, że mam być ostrożny i nie przekraczać granicy teraz miałem to gdzieś. Ładna bluzka. Czas się jej pozbyć
***Ivy***
Spojrzałam na niego ukradkiem i przestałam przez chwilę oddychać. Zayn wyglądał tak niewinnie i ponętnie. Gdy poczułam jego dłoń na brzuchu spięłam mięśnie i westchnęłam cicho. Zacisnęłam mocno dłonie na szorstkiej pościeli i zamknęłam oczy.
W mojej głowie zaświeciła się czerwona lampka. Miałam ochotę wstać i uciec co najwyraźniej brunet musiał wyczuć.
- Nie bój się mnie skarbie - wyszeptał cicho i pocałował mnie w odkrytą skórę brzucha zostawiając po swoich ustach gęsią skórkę.
- Nie boję się - odszepnęłam i otwarłam oczy wpatrując się w szarawy sufit. Byłam onieśmielona i czułam ogromny kontrast pomiędzy moim rozgrzanym ciałem, a jego chłodną słoń, która badała fakturę mojego ciała.
- Jesteś najodważniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem - wyszeptał i dmuchnął ciepłym powietrzem w bok mojego ciała.
Nie byłam odważna. Byłam tchórzliwa, przerażona, ale nie odważna. Za każdym razem gdy mnie dotykał drżałam i miałam ochotę uciekać. To na pewno nie jest akt odwagi.
Czułam jak dłoń Zayn'a ostrożnie bada granicę jaką wyznaczyłam wczorajszego dnia. Czekał na jakąkolwiek złą reakcję z mojej strony. Nie chciałam tego przerywać nawet jeżeli w mojej głowie wszystko odtwarzało się na nowo.
To było dość dziwne. Mój umysł nie współpracował z moim ciałem. Tak jakbym straciła całkowitą kontrolę.
- Mogę? - zapytał podnosząc głowę i spoglądając mi głęboko w oczy.
Trzymał rękę na moim biodrze blisko zakończenia spodni. Nie mogłam na niego patrzeć dlatego pokierowałam swój wzrok na sufit i po głośnym wypuszczeniu powietrza skinęłam głową.
Palce bruneta przesunęły się po woli po mojej skórze aby dotrzeć do guzika, który został sprawnie odpięty. Mój oddech znacznie przyspieszył i nie było to raczej spowodowane przyjemnością albo jakimś podekscytowaniem. Było to spowodowane strachem.
Byłam całkowicie skołowana gdy Zayn wstał i usiadł obok mnie. Nie rozumiałam tej sytuacji, a gdy chłopak podał mi koszulkę czułam się... Głupio.
- Nie będę robił niczego wbrew twojej woli - powiedział i spuścił wzrok na swoje dłonie. Nie wiedziałam co mam zrobić dlatego wciągnęłam na siebie koszulkę i usiadłam obok niego.
- Przepraszam po prostu... - umilkłam i zaczęłam wyginać swoje palce w geście zdenerwowania.
- Nie musisz mnie przepraszać księżniczko - Zayn dotknął mojej dłoni i ścisnął lekko moje palce.
- Nie jestem odważna - spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się słabo.
- Jesteś i zaraz to udowodnisz. Pójdziesz i zrobisz ten test - Zayn podał mi pudełko i uśmiechnął się pocieszająco. - Wiesz, że nie jesteś w ciąży teraz tylko musisz to potwierdzić - dziwiła mnie pewność Malika. Wcale nie wiedziałam jaka jest prawda i zakładałam najgorsze.
Wzięłam od niego pudełko i na drżących nogach wyszłam z pokoju kierując się do łazienki.
Wystukiwałam palcami rytm na umywalce czekając aż ukaże mi się wynik. Byłam co raz bardziej przerażona, a te kilka minut ciągnęło się niemal jak lata.
W końcu to zobaczyłam. Ja pierdole.
Trzęsącymi się rękoma schowałam test do pudełka i z całkowicie pustą głową wróciłam do pokoju zastając tam stojącego przy oknie Malika. Usłyszawszy otwierane drzwi odwrócił się w moją stronę i nie było trzeba być jakimś super mądrym aby wpaść na to, że oczekiwał ode mnie prostej odpowiedzi.
- Dwie kreski - wyszeptałam cicho i usiadłam na łóżku. Wydaję mi się, że gdy oznajmiłam mu wynik testu ta wiadomość dopiero dotarła do mojego mózgu. Zaczęłam wszystko analizować. Co teraz ze mną będzie? Jak to wszystko będzie wyglądać? Co z... Nim.
- Co to kurwa oznacza - Zayn najwyraźniej starał się odepchnąć od siebie świadomość, że nasze obawy mogły okazać się prawdziwe.
- Doskonale wiesz! - krzyknęłam i poderwałam się z łóżka. Łzy zaczęły szczypać mnie w oczy, a myśli atakować mój umysł pozbawiając mnie jakiegokolwiek racjonalnego myślenia.
- Nie. To nie może być prawda. Pójdziesz do pielęgniarki i powiesz, że potrzebujesz jeszcze jednego. Ten musiał być jakiś... Zepsuty czy coś - chłopak oparł się o ścianę i oparł dłonie na kolanach. Czym się przejmujesz? To mój problem, nie twój.
- Jestem w ciąży Zayn. To, że wykonam drugi test nie zmieni tego faktu - odparłam i podeszłam do okna opierając dłonie o parapet. To wszystko było takie... Niewiarygodne. Niemożliwe.
Nie odwróciłam się gdy usłyszałam jak Zayn otwiera drzwi i wychodzi z pokoju. Nie miałam mu tego za złe chociaż miałam ogromną ochotę krzyczeć za nim aby mnie nie zostawiał. Chciałam aby wrócił, przytulił mnie i powiedział, że wszystko się ułoży. Chciałam aby mnie okłamał.
***Zayn***
Ona jest w ciąży, ona jest w ciąży, ona jest w ciąży. Na prawdę nosi w sobie dziecko tego skurwiela. Nie chciałem jej dotykać. Nie dlatego, że się o nią bałem. Tym razem brzydziłem się jej i kurwa doskonale wiem, że czyni mnie to jeszcze większym chujem niż dotychczas.
Widziałem, że chciała abym ją przytulił i widziałem również łzy w jej oczach, ale nie mogłem się w sobie zebrać i jej po prostu przytulić. Zraniłem ją tym, że wyszedłem, ale kurwa mać! Kim my niby jesteśmy, że mam o nią dbać? Nie wiemy o sobie praktycznie nic. Ona o tobie prawie nic nie wie. Nie jesteśmy nawet przyjaciółmi. Po prostu... Lubimy się całować. To wszystko. Nie czyni to z nas jakiejś pieprzonej pary i nigdy nie uczyni aczkolwiek ona na mnie polega. Albo polegała.
- Zayn? - uniosłem głowę do góry i napotkałem zdziwiony wzrok Natashy. Dobra może nie byliśmy w tej chwili w dobrych stosunkach, ale kiedyś można powiedzieć, że się przyjaźniliśmy i na prawdę na niej polegałem. Tylko nikomu nie mówcie.
- Ivy jest w ciąży - powiedziałem i znów spuściłem wzrok na podłogę. Usłyszałem jak plecak, który trzymała upada na podłogę z głuchym echem.
- Że w czym ona kurwa jest? - wstałem z łóżka i spojrzałem w jej oczy. Nie dowierzała tak samo jak ja, mimo, ze fakty mówiły same za siebie.
- Słyszałaś. Będzie miała kurwa dziecko, rozumiesz? - Natasha zamrugała kilka razy zdziwiona, a potem uderzyła mnie w ramię.
- Czy ciebie do końca pojebało?! Nie wiesz jak się gumki zakłada?!
- To nie moje! Ona jest w ciąży z James'em, rozumiesz? Ten chuj zrobił jej bachora - ręce, które miała wplecione we włosy opadły wzdłuż jej ciała.
- To nie jest śmieszne Zayn - powiedziała i mimo tego, że próbowała przekonać samą siebie, że to tylko głupi żart wiedziała, że nie kłamię.
- Co ty nie powiesz - mruknąłem i ominąłem ją zamykając za sobą drzwi.
Chciałem wrócić do siebie. Zamknąć się w pokoju i poćwiczyć aby wyładować złość, ale gdy przechodziłem obok pokoju Ivy zatrzymałem się i spojrzałem na zamknięte drzwi. Tylko sprawdzę.
Nacisnąłem klamkę będąc przygotowany na to, że drzwi będą zamknięte, ale one ustąpiły z cichym zgrzytem. Zajrzałem do środka i zauważyłem jej drobną postać leżącą na jednym z łóżek. Pokój wyglądał jakby przeszło przez niego tornado i nie potrzebowałem dużo czasu aby domyśleć się kto doprowadził go do takiego stanu.
Usiadłem na łóżku tuż obok śpiącej dziewczyny i chwyciłem jej dłoń. Była chłodna. Nie wiem dlaczego, ale miałem wrażenie, że w jej głowie dzieje się coś złego. Miałem wrażenie, że koszmary powróciły i byłem jedyną osobą, która mogła je powstrzymać.
And I will wait, I'll write another letter to myself
And I will find out that morning comes faster alone
And I feel like I'm fine today
I feel like I'm ready to take this on
And I'll fight you to the grave for it
I'll never let you take a part of me with you
And I will find out that morning comes faster alone
And I feel like I'm fine today
I feel like I'm ready to take this on
And I'll fight you to the grave for it
I'll never let you take a part of me with you
--------------------------------------------------------------------
I będę czekał, napiszę kolejny list do samego siebie.
I odkryję, że poranek szybciej nadchodzi w samotności.
I czuję, że dziś jestem w porządku,
czuję, że jestem gotów wziąć to na siebie,
i będę o to walczyć aż po grób.
Nigdy nie pozwolę Ci zabrać cząstki mnie ze sobą.
I będę czekał, napiszę kolejny list do samego siebie.
I odkryję, że poranek szybciej nadchodzi w samotności.
I czuję, że dziś jestem w porządku,
czuję, że jestem gotów wziąć to na siebie,
i będę o to walczyć aż po grób.
Nigdy nie pozwolę Ci zabrać cząstki mnie ze sobą.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Przepraszam za spóźnienie, ale nie miałam zbytnio czasu na pisanie i tak wyszło. Myślałam, że rozdział będzie dłuższy i przede wszystkim ciekawszy, ale upss. Nie wyszło. Nie rozpisuję się bo nie mam czasu więc ten. Mam nadzieję, że choć trochę się wam spodoba :)
Przepraszam za błędy jeżeli takowe się pojawiły.
Kamila♥