***Ivy***
- Kiedy pewnego razu, ktoś mnie zapytał, co ja uważam, i wysłuchał mojej odpowiedzi, czułem się tak, jak gdyby powiedziano mi największy w życiu komplement. Henry David Thoreau - Harry odłożył na ławkę karteczkę z zapisanym cytatem i spojrzał obojętnie na nauczyciela od literatury.
- Dobrze. Natasha powiedz nam jak ty rozumiesz te słowa - byłam naprawdę zaskoczona, że na dzisiejszych zajęciach nikt nie krzyczał, nie wygłaszał głupich komentarzy tylko wszyscy odpowiadali na pytania nauczyciela. To było... Prawie normalne.
- Sądzę, że człowiek, który wymyślił te słowa był niezrozumiany i nikt nie chciał go wysłuchać, a gdy wreszcie znalazła się taka osoba, sprawiła ona, że ten mężczyzna stał się szczęśliwy - Natasha wydawała się całkowicie szczera i gdy spojrzałam w jej stronę zauważyłam, że patrzy ona na Zayn'a, który siedział z nią na każdej dzisiejszej lekcji.
- Dziękuję. Ivy przeczytaj proszę drugi cytat - spojrzałam na nauczyciela i wyciągnęłam z wahaniem rękę wybierając z woreczka jedną karteczkę.
Gdy wyciągnęłam zwiniętą kulkę serce zaczęło bić mi coraz szybciej. Nie wiem dlaczego aż tak bardzo się denerwowałam. Przecież to tylko jeden głupi cytat.
- Ujrzała w Nim ziszczenie wszystkich swych nadziei, zapomniała o otaczającym ją świecie, przestała słyszeć, widzieć, czuć, przed oczyma ma tylko Jego jedynie, jako wyłączny przedmiot tęsknoty i pożądania. - Johann Wolfgang von Goethe - czułam na sobie wzrok wszystkich osób i niestety nie było to spowodowane tylko tym, że musiałam coś przeczytać. Patrzyli się bo wiedzieli, że słowa, które przeczytałam są bardzo ważne. Ważne dla mnie.
- Zayn. Jak ty to rozumiesz? - czy on nie mógł wybrać kogoś innego? Zrobił to specjalnie. Bałam się spojrzeć na Zayn'a dlatego utkwiłam wzrok w porysowanym blacie.
- Jakaś dziewczyna zakochała się w chłopaku, który jest dla niej nieosiągalny. Przez to ona cierpi i myśląc o nim ma w głowie tylko i wyłącznie tęsknotę i pożądanie - doskonale wiedziałam, że Malik na mnie spogląda, ale mimo wszystko nie zrobiłam tego samego. Nie mogłam. Nie odezwałam się do niego przez cały ranek, a perspektywa spojrzenia na niego mnie przerażała.
- Natasha, losuj - podczas gdy dziewczyna losowała karteczkę, Harry siedzący obok mnie szturchnął lekko moją rękę i spojrzał na mnie wymownie, na co pokiwałam tylko lekko głową i wysiliłam się na lekki uśmiech.
- Sny nie mówią nam o tym, co się zdarzy, ale o tym, co dzieje się teraz. Nie mówią przyszłości, ale odkrywają teraźniejszość, dokładniej niż wielka myśl. Twoje sny podpowiadają ci, kim jesteś, zwłaszcza po dniu, który zamącił ci w głowie i zdruzgotał, zmuszając do obowiązków i podporządkowania się regułom. Życie na jawie pogrąża nas w niebycie, bowiem rozprasza nas i każe patrzeć na innych. Tylko sen odsłania nas takich, jacy jesteśmy naprawdę. Eric Emmanuel Schmitt - całe moje ciało spięło się gdy każde pojedyncze słowo doszło do moich myśli. Twoje sny podpowiadają ci, kim jesteś... To nie prawda. Skoro śni mi się to jak umieram, lub jak zabijam innego człowieka, to znak, że jestem mordercą? Przecież to kłamstwo. Wydarzenia z mojego życia nie zmieniły tylko i wyłącznie mnie. Zmienił również moje podejście do życia jak i moją psychikę.
- Ivy jak ty... - zbawienny dzwonek rozbrzmiał w całym budynku, a ja bardzo zadowolona z tego faktu szybko poderwałam się z krzesła i jako pierwsza wyszłam z klasy mocno trzymając swoje książki. Musiałam znów się gdzieś ukryć i poczekać do następnych zajęć.
Od samego rana zaszywałam się w różnych kątach ośrodka byleby nie natknąć się na Zayn'a. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać w stosunku do niego. Prawdą było to, że byłam szczęśliwa iż Zayn zaufał mi na tyle aby powiedzieć dlaczego wylądował w ośrodku, ale gdy poznałam część jego historii przeraziłam się. Po prostu zaczęłam się go bać, chociaż gdzieś głęboko w sobie wiedziałam, że nie ma czego. Przecież to nadal ten sam chłopak, który jakby nie patrzeć mi pomógł. Byłam na siebie za to zła, ale nie mogłam nic na to poradzić. Jeszcze nie.
- Ivy! - odwróciłam się na krzyk Harry'ego. Chłopak wskazał ręką górę, a ja pokiwałam głową i uśmiechnęłam się lekko idąc w stronę schodów. Zwolniłam trochę swojego kroku i odetchnęłam głośno gdy zobaczyłam jak Zayn znika wraz z Natshą w jakiś drzwiach. Cieszyłam się, że Malik ma kogoś z kim może porozmawiać.
Przedostanie się na górę w czasie przerwy na obiad było nie lada wyzwaniem. Wszyscy szli do swoich pokoi aby zostawić książki, a tym co już się to udało wracali na dół przez co każdy się przepychał.
Nie chciałam się nikomu narażać dlatego stanęłam przy ścianie i odczekałam aż wszyscy znikną z mojej drogi i dopiero wtedy po woli zaczęłam wspinać się na górę.
Tuż obok mojego pokoju stał... On. Przyglądał się mi gdy ja rozważałam ucieczkę.
- Nie uciekaj ode mnie - powiedział gdy podeszłam do niego dość blisko aby usłyszeć jego głos. Przełknęłam zdenerwowana ślinę i uśmiechnęłam się niezręcznie.
- Nie uciekam - wiedziałam, że okłamywanie go nie ma sensu, ale nie mogłam powiedzieć mu, że zaczęłam się go bać i ma dać mi spokój.
- Doskonale wiesz, że potrafię rozpoznać kiedy kłamiesz - wyciągnęłam z kieszeni spodni kluczyk od pokoju i starałam się trafić nim do zamka, ale trzęsąca dłoń wcale mi w tym nie pomagała. - Ivy - czułam jego oddech na karku, a potem delikatny dotyk jego dłoni na mojej. Chłopak wyjął klucz z mojej ręki i sam otworzył drzwi wpuszczając mnie pierwszą do środka.
Nie wiedziałam jak mam się zachować dlatego dość szybko podeszłam do stolika gdzie odłożyłam książki i chciałam się odwrócić przez co wpadłam na Zayn'a. Zamknęłam oczy i starałam się unormować swój oddech.
- Muszę iść. Harry na mnie czeka - wyszeptałam, ale mimo wszystko nie ruszyłam się z miejsca tak samo jak on.
- Nie bój się mnie Ivy - jego głos drżał. Był zdenerwowany i najwyraźniej bał się jak zareaguję na jego obecność. Otwarłam oczy i napotkałam jego pełne bólu spojrzenie.
- Ja... Ja nie wiem dlaczego... Po prostu... - nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Nie potrafiłam wykrzesać z siebie resztki odwagi aby pokazać mu, że mój strach jest tylko lekką namiastką, której w końcu się pozbędę.
- Przerażam cię - Zayn bardzo po woli dotknął dłonią mojego policzka i uśmiechnął się lekko. Jakieś dziwne uczucie zaczęło budować się wewnątrz mnie.
- Nie. Ja po prostu trochę się wystraszyłam - odparłam i wymusiłam u siebie delikatny uśmiech, który mam nadzieję wyglądał choć trochę realistycznie.
- To nic złego Ivy. Ja też się siebie boję - nie wiele myśląc objęłam go rękoma w pasie i przytuliłam się do niego zaciskając zęby. Nie mogłam się go bać. To był Zayn. Jego już się nie boję.
- Ludzie bowiem to anioły bez skrzydeł, i to jest właśnie takie piękne, urodzić się bez skrzydeł i wyhodować je sobie* - wyszeptałam nadal wtulona w jego pierś.
- Ja nie jestem aniołem - odparł i westchnął po czym mocniej mnie przytulił jakby bał się, że zaraz rozpłynę się niczym poranna mgła.
- Jesteś. Jeszcze tego nie wiesz, ale uratowałeś już jedno życie. A nawet dwa.
~*~
Od mojej krótkiej rozmowy z Zayn'em czułam się o wiele lepiej. Oczywiście nadal miałam jakieś dziwne obawy przed wszystkim co jest związane z jego osobą, ale zdawałam sobie sprawę z faktu, że wystarczy następna rozmowa z chłopakiem i wszystko będzie w porządku.
Szłam do salonu, w którym każdy mógł przebywać. Dziwnie się z tym czułam ponieważ nie byłam tam ani razu, ale Harry obiecał, że będzie tam na mnie czekał więc nie miałam wyboru.
Od razu po przekroczeniu progu dojrzałam Styles'a siedzącego obok okna. Wpatrywał się w coś czego nie mogłam dojrzeć, ale gdy przybliżyłam się do niego ujrzałam, że chłopak wpatruję się w Natashę, która spędzała swój czas z Niall'em, którego nie zbyt lubię i w dziwnym przypływie odwagi powiedziałam mu to prosto w oczy.
- Nie lubię go - powiedzieliśmy razem z Harrym w tym samym czasie. Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać, do czego i on po chwili się przyłączył.
- Siadaj. Co tak stoisz - Harry przysunął w moją stronę krzesło, na które z wielką chęcią usiadłam. Przez tą całą ciążę dość szybko się męczę co jest w sumie dziwne.
- Rozmawiałam z Zayn'em - powiedziałam i spuściłam wzrok na swoje dłonie czując jak krew rozlewa się po moich policzkach.
- Rumienisz się jak cholera co oznacza, że nie tylko z nim rozmawiałaś - Harry szturchnął mnie lekko i zaśmiał się gdy uderzyłam go w ramie.
- Sytuacja wymagała trochę innych środków - wymamrotałam pod nosem ale sądząc po następnym wybuchu śmiechu u chłopaka musiał usłyszeć moje słowa.
- Jakich środków - tuż obok mnie pojawił się Zayn, który przysunął sobie następne krzesło. Jeżeli to możliwe to zarumieniłam się jeszcze bardziej, a Harry zaczął śmiać się jeszcze głośniej co nie uszło uwadze kilku osób.
- Dogłębnych - odparł Harry, a ja spojrzałam na niego przerażona co musiało rozbawić go oczywiście jeszcze bardziej.
- James wraca - wyszeptałam, ale Harry momentalnie ucichł, a Zayn spiął się. Spojrzałam na Malika i wzruszyłam ramionami. - Słabe wyczucie czasu co nie?
- Skąd ty to wiesz? - Zayn jako pierwszy otrząsnął się z szoku i zaczynał myśleć racjonalnie co w zaistniałej sytuacji było dość trudne.
- Od wczoraj. Mama była tutaj w sprawie... Mojej przypadłości. Rozmawiała z dyrektorem tamtego ośrodka, w którym jest teraz James. Podobno mój ojciec będzie jego adwokatem w sądzie, a sam wiesz jak to się skończy. Matka już mnie poinformowała, że nie pozwolą z ojcem aby niewinny chłopak skończył w więzieniu ponieważ ja chciałam się z kimś przespać - nagle zrobiło mi się przeraźliwie zimno. Czułam ciepło bijące od chłopaków, ale mimo wszystko marzłam. Od środka.
- Powiesz mu o dziecku? - Zayn oparł łokcie na kolanach i pochylił się trochę do przodu.
- Jakim dziecku? - spojrzałam na Harry'ego, który wydawał się nie tyle zdziwiony co przerażony. - Wy się pieprzyliście? Kurwa mać debilu nie wiesz do czego są gumki?
- To nie moje głąbie. Ivy jest w ciąży z Jamesem - wysyczał Zayn i schował twarz w dłonie. - Zajebie go. Jak tylko postawi tutaj swoją nogę zabije gnoja.
- Nie martw się. Pomogę ci - Harry z wielkim zapałem poparł plan Zayn'a i wydawało mi się, że obaj mówią całkiem poważnie.
- Nie możecie nic mu zrobić. Będziecie mieli przez to kłopoty, a on i tak tutaj zostanie - stwierdziłam i z westchnieniem oparłam się o miękkie oparcie.
- Któregoś wieczoru przez przypadek spanie ze schodów - Zayn parsknął gdy usłyszał co powiedział Harry.
Nie wiem dlaczego, ale w moich oczach zaczęły wzbierać się łzy. Poczułam, że nie jestem sama w tym okropnym miejscu. Poczułam, że jest tutaj ktoś kto mi pomoże, na kogo mogę liczyć.
- Hej, nie płacz. On nic ci nie zrobi - Zayn przygarnął moje ciało do swojego i pocałował w czubek głowy. Takiego wielkiego poczucia bezpieczeństwa jeszcze w tym miejscu nie miałam.
- Nie dlatego płaczę - wyszeptałam.
***Zayn***
Jak co noc szedłem po cichu prze korytarz zbliżając się coraz bliżej do mojej odskoczni. Drzwi jak zwykle były otwarte i byłem już niemal pewny, że ona wie o mojej nocnej obecności tutaj. Nie mówiła o tym, ale wiedziała.
Usiadłem na łóżku tuż obok niej i odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy. Od kąt zacząłem przychodzić do niej w nocy zauważyłem jak bardzo jej twarz różni się od tej w dzień. Wiem, że to brzmi cholernie głupio, ale gdy widzę ją w dzień bez problemu zauważam, że ona udaje. W nocy natomiast jest inaczej. Na jej twarzy widnieje delikatny uśmiech, prawie niewidoczny. To takie dziwne.
Gdy dzisiaj powiedziała nam, że ten chuj ma wrócić myślałem, że zacznę krzyczeć ze złości. Byłem wkurwiony, że ktoś taki jak ona będzie mógł tutaj wrócić. Przecież on ją do kurwy nędzy zgwałcił!
- Zayn - Ivy przytuliła się do poduszki, a ja nie mogłem powstrzymać rosnącego uśmiechu na mojej twarzy. Śni o mnie. Mój własny anioł śni o kimś, kto niszczy ludzi. Jakie to dziwne.
How many times do I have to tell you
Even when you’re crying you’re beautiful too
The world is beating you down, I’m around through every mood
You’re my downfall, you’re my muse
My worst distraction, my rhythm and my blues
I can’t stop singing, it’s ringing, I my head for you
Even when you’re crying you’re beautiful too
The world is beating you down, I’m around through every mood
You’re my downfall, you’re my muse
My worst distraction, my rhythm and my blues
I can’t stop singing, it’s ringing, I my head for you
Ivy westchnęła cicho i po omacku zaczęła szukać mojej dłoni. Od razu chwyciłem jej rękę i ucałowałem wierzch jej dłoni.
- Nie pozwolę cię skrzywdzić księżniczko - wyszeptałem i pocałowałem ją w czoło.
-----------------------------------------------------------------------------------------
* Jest to cytat, którego nie pamiętam niestety autora
Ile jeszcze razy mam Ci powiedzieć, że
Nawet kiedy płaczesz jesteś równie piękna
Świat Cię przytłacza, jestem dookoła przy każdym ruchu
Jesteś moim upadkiem, jesteś moją muzą
Moim najgorszym zatraceniem, moim rytmem i bluesem
Nie mogę przestać śpiewać, to dzwoni w mojej głowie dla ciebie
Nawet kiedy płaczesz jesteś równie piękna
Świat Cię przytłacza, jestem dookoła przy każdym ruchu
Jesteś moim upadkiem, jesteś moją muzą
Moim najgorszym zatraceniem, moim rytmem i bluesem
Nie mogę przestać śpiewać, to dzwoni w mojej głowie dla ciebie
------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! Jak święta? Ja przytyłam 0,5 kg. O.M.G! Myślałam, że się załamię. Dobra nieważne. Boże jakoś przeszłam przez te testy i powiem wam, że jestem kurwa mać z siebie dumna! Świetnie to napisałam, no może oprócz części przyrodniczej. Ktoś z was też pisał testy?
Hmmm to ja nie przeciągam. Powiem wam coś tylko nikomu nie mówcie. W następnym [moim] rozdziale będzie 'coś'.
Pewnie o czymś zapomniałam, ale to norma.
Przepraszam za ewentualne błędy.
Kamila♥