czwartek, 26 czerwca 2014

Informacja + Zapowiedź

A więc w ten weekend to ja powinnam dodać rozdział z perspektywy Ivy aczkolwiek nie będę mogła tego zrobić ponieważ jutro po zakończeniu roku szkolnego zapieprzam do dwóch szkół zawieźć podania (do jednej mam kurwa daleko) a potem idę na wieczór panieński co łączy się z tym, że w sobotę mam wesele, a w niedziele poprawiny. Ktoś może być wściekły i pomyśleć to czemu dzisiaj nie napiszę rozdziału? A więc wczoraj miałam wieczorek i dzisiaj nie mam po prostu na to siły. Mam całe sine kolana, a nawet nie pamiętam abym się wyrąbała lolz. No a więc to tyle. Przepraszam, że będziecie musieli czekać :*
Jeżeli ktoś nie przeczytał rozdziału 32 to odsyłam o jeden post niżej :)
Zapowiedź:

'Jego ciało upadało na ziemię i pewnie gdybym go nie znała, i stała dalej pomyślałabym, że to szmaciana laleczka.'

'Byłam wściekła chociaż nie miałam do tego powodu.'

'Co to było? Co się ze mną działo?'

'- Robię to, bo tak kurwa mać bardzo mi na tobie zależy.'

środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 32

                                                       ♦Natasha♦
                                                       
                                                       • Muzyka


-No dalej! Powiedz mi jak beznadziejnie się zachowałam zostając tu! Powiedz, że mogłam przestać zachowywać się jak zakochana gówniara i po prostu zacząć od nowa.-przygryzłam wargę, która co chwilę zostawała przykrywana przez łzy. David jedynie skinął głową na co przewróciłam oczami. Czułam się podle z myślą iż wcale nie żałuję ataku na tamtą sukę. Należał jej się wpierdol odkąd jest w tym popierdolonym ośrodku.
-Dobrze wiesz, że nie zamierzam robić Ci wykładów przez to, że masz złamane serce, ale przez to, że Kimberly ma złamane dwa żebra i podbite oko. Natasha tak nie powinno być.-zbeształ mnie, jednak ja nadal nie żałowałam swojego czynu. Byłam naprawdę paskudna w tym momencie.
-I co z tym zamierzasz zrobić?-parsknęłam wycierając resztę łez z policzków.
-Pójdziesz do jej pokoju i ją przeprosisz!-krzyknął a ja momentalnie drgnęłam. Okej dobra skończmy to jak najszybciej. Nie chciałam więcej przez to przechodzić, więc jedyne co zrobiłam to wyszłam z jego gabinetu i skierowałam się do pokoju tej małej zdziry. Oczywiście, kiedy spojrzałam za siebie zobaczyłam Davida. Nie chcąc nic więcej mówić, zacisnęłam pięści i zaczęłam wchodzić po schodach. Kiedy stanęłam przed jej drzwiami, miałam chwilę w, której chciałam..
a)Otworzyć drzwi, spojrzeć na nią i powiedzieć, że mogło być gorze,
b)Uciec, zostawiając David'a samego.
Oczywiście dwa plany poszły w łeb, kiedy mężczyzna otworzył za mnie drzwi. Leniwie obróciłam się aby spojrzeć na nią, jednak nie zobaczyłam jej samej. Przy jej łóżku zobaczyłam te same kręcone włosy. Zmarszczyłam brwi, momentalnie przygryzając wargę. Chłopak odwrócił wzrok na mnie, później na David'a i wstał tak szybko, że aż mi zakręciło się w głowie.Z dezaprobatą pokręciłam głową i wyszłam z sali. Wiedziałam, że jeśli zostanę choćby o sekundę dłużej, po prostu zemdleje.
Przyśpieszyłam tempo, kiedy usłyszałam szorstki głos Harrego, który wołał moje imię. Na ten moment nie miałam ochoty wiedzieć co chciał, czy nawet tego czemu był u tej zdziry.
Biegłam ile sił miałam w nogach, nie chciałam rozmawiać. Przez tego lokowatego skurwysyna stałam się słaba, ponętna na innych, na krzywdę innych. I wiecie co? żałuję tego, żałuję, że stałam się lepsza. Wolałabym nadal być zimna, ale żyć z myślą, że zawsze będę miała to czego zechcę, że zawsze będę taka sama niezmienna. A teraz? Sama nie wiem co się ze mną dzieje, czuję się zagubiona we własnym ciele, życiu.
Byłam zadowolona z tego, że wchodząc do pokoju nie zastałam tu Ivy. Pewnie była znowu z Zayn'em. Śmieszy mnie to, że patrząc teraz na nas dwie, jesteśmy podobne. Ona i ja jesteśmy zagubione, obie jesteśmy zakochane w kimś i obie wiedząc, że druga osoba coś do nas czuje jesteśmy same. Cóż, chory zbieg okoliczności.
Momentalnie przekręciłam zamek w drzwiach nie chcąc z nikim rozmawiać. Usiadłam na łóżku przyciągając kolana do klatki piersiowej.
Zamknęłam oczy, pozwalając oby gorące łzy okalały moje poliki. Czułam się tak cholernie bezsilnie i drętwo.
Zadrżałam, kiedy mocne pukanie w drzwi wyciągnęło mnie z moich zamyśleń.
-Nat?-głęboki głos, który nie należał do Harrego ukoił moje zmartwienia, jednak przysporzył kolejnych. Niall. Westchnęłam przerażona i jak najprędzej pognałam po to, aby otworzyć mu drzwi. Momentalnie wepchnęłam chłopaka do pokoju, ponownie zamykając drzwi. Sama nie wiem czemu się przejmuje.
-Stało się coś?-wyszeptał, jakby sam domyślał się, że do pokoju w każdej chwili może wpaść Ivy, Zayn albo Harry. Przygryzłam wargę przypominając sobie nasze wcześniejsze rozmowy i fakt, że mówiłam mu, że nie jestem zabawką, a teraz wyszło na to, iż to nie prawda. Ciągle daje sobą manipulować.
-Nic, po prostu chciałam pobyć sama.-uśmiechnęłam się mętnie, wiedząc, że znowu powiedziałam prawdę. Jednak nie potrafię inaczej. Niall jest osobą przy, której zawsze mogę być sobą.
-Zepsułem to, nieprawdaż?-jeju i to słownictwo. Uwielbiam jak mówił w ten sposób. Był profesjonalny i taki uroczy.
-Nie, wiesz... w gruncie rzeczy bardzo się cieszę, że przyszedłeś.-uśmiechnęłam się szczerze, z powrotem siadając na łóżku, tylko tym razem poczułam jak czyjeś ramie oplata mnie. Nie chciałam tego, nie chciałam aby on to robił, chociaż nie potrafiłam go zbesztać.
Cóż w gruncie rzeczy, jego dotyk był bardziej delikatny od dotyku Harrego, jednak nadal nie potrafiłabym pokochać Niall'a. Był dobry, ale jak starszy brat, albo przyjaciel, nikt więcej.
-Widzę, że coś się dzieje Nat.-zdjął ze mnie ramię, po czym usiadł na przeciwko mnie. Świdrujące niebieskie spojrzenie przeszywało mnie na wylot, do czasu, kiedy jego telefon nie zadzwonił.
-Tak? Teraz...dobrze....dobrze, zaraz będę. Tak...nie ma sprawy...dobrze, już jadę. -wybełkotał, odkładając telefon z powrotem do kieszeni.
-Musisz iść?-zapytałam niepewnie, chociaż w głębi duszy bardzo chciałam aby już poszedł.
-Tak.-odsapnął, wstając z łóżka i całując mnie lekko w czoło. Uśmiechnął się ciepło, otworzył drzwi i wyszedł. Tym razem nie zamknęłam drzwi i wydawać by się mogło, że w ten sposób popełniłam błąd. Dosłownie po piętnastu minutach w drzwiach stanął Harry, jednak nie był zły ani rozgoryczony. Wyglądał jakby był smutny, mogłabym to porównać do tego, że jakby chwilę temu ktoś umarł. Oh.
Momentalnie odwróciłam wzrok, siadając jak ostatnio na parapecie, jednak tym razem nie otworzyłam okna.
-Możesz chociaż ze mną pogadać? Ty tylko uciekasz Natasho.-mimo tego, że w środku się gotował jego słowa były delikatne jak skrzydła motyla. Nie dał nic po sobie poznać co zdziwiło mnie niezmiernie.
-Po co rozmawiać, skoro i tak wszystko później wróci do tego samego beznadziejnego stanu?-zadałam mu pytanie, jednak mój wzrok ciągle był wpatrzony w przestrzeń przede mną.
-Byłem u niej, po to aby dowiedzieć się czemu nagadała Ci takich głupot.-wysyczał, sama nie wiem czemu. Był zły, jakby coś ukrywał.
-Kłamiesz Harry.-odpowiedziałam w odwecie.
-Nie kłamię.
-Co Was łączyło?-zapytałam, w końcu spoglądając na niego.-Chce wiedzieć wszystko.
-Łączyło nas to, że kiedy przyszłaś do ośrodka pieprzyłem się z nią. Ostro.-uśmiechnął się głupio a ja zawrzałam.
-Bardzo śmieszne dupku!-krzyknęłam unosząc ręce w powietrze. Oh nie mogłam na niego patrzeć. Leniwie zaczęłam ruszać w stronę drzwi. Chciałam uciec od niego, chociaż równie dobrze mogłam wygonić go z pokoju.
Już miałam otwierać drzwi, kiedy jego duża dłoń przytrzymała obie moje, a jego duża stopa zamknęła drzwi, po czym drugą dłonią zamknął je na klucz, który włożył do kieszeni spodni.
-Oddaj to i puść mnie.-warknęłam zdziwiona tym co chłopak teraz robi.
-Nie uciekniesz po raz kolejny! Nie pozwolę na to.-odpowiedział, popychając mnie lekko do ściany, po czym jego usta znalazły się momentalnie na moich. Z początku broniłam się, jednak kiedy jego słodki język przejechał po mojej dolnej wardze, nie widziałam sensu dalszego opierania się. Westchnęłam co chłopak sprawnie wykorzystał, wprowadzając swój język do mojej buzi, porywając mnie w namiętnym i gorącym pocałunku.
Kiedy nasze usta i języki tańczyły we wspólnym tańcu, wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i wyrwałam swoje ręce, wplątując je we włosy Harrego, lekko ciągnąc na co chłopak warknął. O Boziu, nie słyszałam nigdy bardziej podniecającego dźwięku.
Chłopak podniósł mnie do góry, a ja zaplątałam swoje nogi wokół jego bioder. Jego usta zaczęły całować moją szyję, tworząc na niej małe lecz liczne malinki.
Chłopak skierował nas w stronę łóżka, po czym delikatnie rzucił mnie na nim a sam zawisł nade mną.
-Boże, przestań być taka zazdrosna!-warknął, jednocześnie zrywając ze mnie bluzkę i ściągnął spodnie. Delikatnie uniosłam biodra na co chłopak się uśmiechnął.
-Przestań być takim idiotą!-ponowiłam jego ruch ściągając z niego bluzkę i spodnie. Miałam już ściągnąć jego bokserki, kiedy zorientowałam się, że ich nie miał. Zarumieniłam się odwracając wzrok.
-Serio Harry? Bez bokserek?-zaśmiałam się, widząc również jego zażenowanie.
-Cóż, już się w bokserkach nie mieszczę.-zaśmiał się gardłowo na co walnęłam go w głowę. Chłopak delikatnie spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się czule, jak mały chłopiec. -Kocham Cię Natasha.-jego usta cmoknęły moje, jednak chwilę później znalazły się na wysokości moich piersi. Sprawnie odpiął stanik.
Chwilę później jego sprawny język zaczął przejeżdżać po prawym sutku, lekko go podgryzając. Westchnęłam zauroczona cudownym doznaniem. Chłopak ponowił ten czyn z drugą piersią.
-Jezu, Harry proszę.-westchnęłam nie mogąc doczekać się ukojenia.
-Tak szybko? Zadziwiasz mnie kochanie.-mruknął do mnie, powoli wstając z mojego ciała i podchodząc do rzuconych gdzieś w drugi kąt pokoju spodni. Wyjął z ich kieszeni prezerwatywę, którą nałożył, po czym z powrotem zawisł nade mną.
-Gotowa?-westchnęłam, kiwając głową na znak "tak". Chłopak uśmiechnął się chytrze po czym wszedł we mnie gwałtownie. Zamknęłam oczy nie mogąc się przyzwyczaić chwilowo do tego doznania.
-Wszystko dobrze?-otworzyłam oczy, po to aby spojrzeć na twarzy bruneta wymalowany strach.
-Tak, po prostu się ruszaj.-uśmiechnęłam się, prosząc go o jakikolwiek ruch.
Jego biodra miarowo zaczynały się poruszać, a jego ruchy z chwili na chwilę stawały się coraz bardziej mocne i głębsze. Nigdy nie czułam czegoś równie przyjemnego. Mimo, że nie pierwszy raz się kochamy, mogłam dopiero teraz wyczuć w nim prawdziwą troskę o mnie i to ujęło mnie najbardziej.
-Dalej kochanie! Dojdź, dla mnie!-krzyknął a ja jak na życzenie spełniłam jego polecenie. Chłopak zrobił jeszcze dwa głębokie ruchy, po czym sam doznał spełnienia.

                      Chłopak delikatnie przejeżdżał dłonią po moim nagim ramieniu wywołując u mnie dreszcze. Spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się, widząc jak bardzo skupiony był.
-Nie mogę się przyzwyczaić do tego, że komuś na mnie zależy wiesz?-odezwał się w końcu, przez co zmarszczyłam brwi. Nie odezwałam się nic. Chciałam aby mówił dalej.-Zawsze byłem niezależny od siebie, a teraz muszę mieć na uwadze Ciebie i wiesz co? Naprawdę mi z tym dobrze.-uśmiechnął się, lekko całując moje czoło.
-Mam coś dla Ciebie kochanie.-powiedział, po czym wstał. Obserwowałam jego ruchy i nagie ciało. Był taki idealny a pomimo tego był ze mną. Przygryzłam wargę, chcąc się nie rozpłakać.
Chłopak zaczął szperać w kieszeni spodni po czym wyjął małe niebieskie pudełeczko. Przyśpieszył kroku po czym usiadł po turecku koło mnie. Zaśmiałam się widząc jak wolno się czuł, będąc nagim i to przy mnie.
Spojrzałam na małe pudełeczko. Wyglądało jak te co ma oznaczać oświadczyny, jednak mimo wszystko wiedziałam, że to nie o to chodzi.
Chłopak podniósł wieczko, po czym pokazał mi piękny łańcuszek w kształcie kluczyka. Był jakby cały ze złota jednak jego zakończenie było w kształcie serduszka. Czemu kluczyć? Spojrzałam na niego lekko zdziwiona faktem, że było go stać na taki gest.
-Jak widzisz to kluczyk.-uśmiechnął się na co przewróciłam oczami.
-No co Ty.-zachichotałam jak mała dziewczynka, po czym nie mogąc się powstrzymać delikatnie cmoknęłam jego usta. Chłopak oblizał wargi, po czym przygryzł dolną.
-A teraz spójrz tutaj.-ucieszył się, po czym podniósł swoją lewą dłoń i pokazał mi małą kłódkę.-Chciałem zrobić ten tatuaż na sercu, ale czasem mam wrażenie, że go po prostu nie mam, więc zrobiłem tutaj.-wzruszył ramionami i uśmiechnął się do mnie.-Teraz chce abyś wiedziała, że ten kluczyk, który masz jest kluczem do mojego serca Natasho.-nie mogłam powstrzymać łez które toczyły się w moich oczach. Słone strumienie łez zaczęły okalać moje poliki. Widząc strach w jego oczach, podeszłam do niego bliżej i przytuliłam się tak mocno jak mogłam, wciągając jego zapach.
-To ze szczęścia Harry.-skinął głową, po czym objął mnie, mocniej przyciągając do siebie.
-Proszę nie złam mojego serca.-wyszeptał.-Jesteś jedyną osobą dla, której ono bije...


~~*~~
PRZEPRASZAM ZA TAKĄ ZWŁOKĘ !!!
Przepraszam serio, ale nie mogłam skupić się na tym rozdziale :D Jak widzicie jest jakaś scena +18, ale wyszła mi nie taka jaka powinna wyjść, ale koniec JEZUUUUU podoba mi się :D
KOMENTUJCIE! :D To daje cholerną motywację! :D
Okej liczę na opinię i paaa! <3
Ps. WAKACJE!!!

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 31

***Ivy***
 ~Muzyka~
Wyszłam z pokoju całkowicie zamroczona i zapewne gdyby nie dość głośne krzyki dochodzące z łazienki od razu zeszłabym na dół po coś do picia. Zdziwiłam się tym, że nikt nie zareagował na krzyki dlatego sama- wbrew zdrowemu rozsądkowi- postanowiłam zobaczyć co się dzieje.
Byłam już blisko drzwi od łazienki gdy niespodziewanie tuż obok mnie pojawił się Harry, który odepchnął mnie na bok i sam otwarł drzwi po czym zaczął krzyczeć jakieś niezrozumiałe słowa. Poczułam jak tracę równowagę, a ktoś mnie łapie ratując tym samym moje ciało od upadku. Przed oczami pojawiły mi się czarne mroczki, a w płucach zabrakło mi oddechu, ale nie mogłam zaczerpnąć powietrza. Czułam się tak jakbym... Zapomniała jak się oddycha. 
Spojrzałam w bok i ujrzałam rozmazaną twarz Zayn'a. Wydaję mi się, że coś do mnie mówił, ale nie rozumiałam jego słów. Ja go w ogóle nie słyszałam. 
Zamrugałam kilka razy przez co zaczęłam odróżniać kontury. Natasha stanęła centralnie przed Harrym krzyknęła coś i znów zaczęła bić dziewczynę, która ledwo co trzymała się na nogach. Po interwencji Harry'ego Natasha powiedziała coś do niego i odeszła całkowicie wkurzona. 
Chciałam za nią pójść, ale wtedy dotarło do mnie to, że nadal jestem podtrzymywana przed Zayn'a. Moje nogi lekko drżały i było mi naprawdę ciężko utrzymać równowagę, a o chodzeniu nie było nawet mowy.
- Ivy co ci jest? - Malik potrząsnął mną lekko przez co wróciła mi całkowita jasność umysłu. Odsunęłam się od niego momentalnie i odchrząknęłam czując jeszcze większą suchość w gardle niż od razu po moim przebudzeniu. 
- Nic mi nie jest - powiedziałam cicho i spojrzałam na Harry'ego, który pomagał wstać dziewczynie, która chodziła z nami na zajęcia. 
- Idź do Natashy kretynie - Zayn postanowił mnie zignorować i ku mojemu całkowitemu zdziwieniu sam pomógł wyjść poszkodowanej dziewczynie z łazienki. 
Nie widziałam sensu stania na korytarzu dlatego bardzo powolnym krokiem wróciłam do swojego pokoju jak na razie rezygnując z udania się na dół po coś do picia.
Od razu gdy tylko weszłam do pokoju miałam ogromną ochotę otworzyć okno, aby poczuć choć trochę świeżego powietrza.
 Niestety gdy byłam już w połowie drogi do okna coś się stało. Poczułam, że tracę cała siłę, a moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Nie wiedziałam co mam robić, aż nagle upadłam na twardą podłogę dość mocno uderzając o nią głową. Znów poczułam jak zaczyna mi się kręcić w głowie, a czarne plamki przed oczami zaczęły przysłaniać mi cały widok szarego sufitu. W końcu się poddałam i po prostu pozwoliłam aby ta dziwna, uspokajająca siła porwała mnie daleko w przykro wyglądającą ciemność. 

***Zayn***

Zostawiłem Kimberly w jej pokoju z jakąś laską, która podobno miała jej pomóc. Nie miałem teraz czasu na zajmowanie się tą pustką kłodą dlatego tak szczerze wisiało mi to czy coś jej się stanie czy nie. Swoją drogą Natasha nieźle jej wpierdoliła, muszę jej potem pogratulować. 
Dość szybkim krokiem przemierzyłem korytarz chcąc jak najszybciej dotrzeć do pokoju Ivy. Jeżeli zakluczyła te drzwi to się kurwa wkurwię. Z lekką obawą nacisnąłem klamkę, która na całe szczęście ustąpiła mi ze zgrzytem. Otwarłem drzwi i gdy zobaczyłam to co zobaczyłem moje srce zaczęło bić dwa razy szybciej. 
Ivy leżała całkowicie blada na podłodze. Wyglądała jakby była... Martwa.
Podbiegłem szybko do niej i delikatnie uniosłem jej ciało znad podłogi. Z przerażeniem obserwowałem jak z jej długich włosów skapuję krew, która odznaczała się na blond włosach.
Z wielkim zdziwieniem zorientowałem się, że w moich oczach zgromadziły się łzy, które już tak bardzo dawno u mnie nie były. Nie pamiętam kiedy ostatni raz płakałem. Płacz jest dla mięczaków.
Nie wiedząc co mam zrobić wyszedłem z pokoju trzymając mocno Ivy. Nie mogłem uwierzyć, że to moja wina. Ja jej to zrobiłem.
Jedynym miejscem, do którego mogłem się tutaj udać był gabinet pielęgniarki, który wyglądał niczym kostnica. Nigdy nie lubiłem tam chodzić, i szedłem gdy nie miałem już wyboru. Tym razem go nie mam.
Nie mam zielonego pojęcia jakim cudem otwarłem drzwi cały czas trzymając dziewczynę. Gdy tylko pielęgniarka kazała mi ją położyć na kozetce wszystko zaczęło mi się zlewać w jedną wielką całość.
Wiem, że wybiegłem z gabinetu i zignorowałem wszystkie spojrzenia rzucane w moją stronę. Wiem, że przeskakiwałem po kilka stopni na schodach aż wreszcie dostałem się na górę.
I wtedy go zobaczyłem. Znów poczułem tą wielką złość, jak tamtego dnia. Miałem ochotę go zabić i przesiedzieć następne kilka lat w jakimś zakładzie zamkniętym. A nawet i w więzieniu. To się nie liczyło. Musiałem się uspokoić i to nie było tak, że ja tego nie wiedziałem. Doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, tylko, że ja chyba tego nie chciałem. Nie widziałem sensu aby oszczędzać kogoś takiego jak on. Dla mnie liczyło się tylko i wyłącznie to aby poczuć jego krew na moich rękach. Musiałem usłyszeć jego błagalny głos, proszący mnie abym go puścił. To było to czego potrzebowałem. To pokazywało jaki jestem naprawdę.

***Ivy***

Byłam świadoma tego co się dzieje w okół mnie, ale nie mogłam otworzyć oczu aby pokazać, że nic mi nie jest. To było dość dziwne, ponieważ doskonale czułam jak ktoś powoli wsuwa igłę w moją rękę. Czułam jak ktoś przykłada mi zimną szmatkę do czoła, jak ktoś podnosi moją głowę i dotyka jej tyłu przez co miałam ochotę się skrzywić i powiedzieć, że to boli. 
Miałam wrażenie, że ktoś trzyma mnie za rękę, ale to było takie odległe, niemal nierealne. Mamo? Nagle, niemal rozpaczliwie zapragnęłam aby ona tutaj była. Razem w tatą. Chciałabym ich przytulić, powiedzieć, że ich kocham i im wybaczam. Powiedzieć tacie, że nie jestem na niego zła za to, że między innymi  przez niego zostałam zgwałcona. 
- I co z nim? - ciepła dłoń oplatająca moje place zniknęła wraz z pytaniem wypowiedzianym przez tą osobę. Chciałabym wiedzieć kto to jest.
- Nie mam pojęcia. Z trudem zaciągnąłem go do jego pokoju - druga osoba przebywająca w pomieszczeniu musiała przysunąć sobie krzesełko ponieważ coś zaskrzypiało. 
- Za chwilę do niego pójdę - tym razem obie moje dłonie zostały schowane w szczelnym uścisku. Mogłam bez problemu rozpoznać, że jedną osobą jest chłopak, a drugą dziewczyna. Tylko kto to jest. Kim wy jesteście? 
~*~
Coś zaczęło mnie dusić przez co miałam ochotę wypluć swoje płuca. Zaniosłam się mocnym kaszlem przez co dość szybko i nieświadomie podniosłam się na łóżku do pozycji siedzącej. Czułam jakby moje gardło zostało potraktowane dużą dawką czegoś ostrego. Nie mogłam przełknąć normalnie śliny, przez co zaczęłam się denerwować, że coś ze mną nie tak. W moich oczach zaczęły pojawiać się łzy, które po krótkiej chwili spłynęły po moich policzkach. 
Tuż przede mną pojawiła się jakaś postać i podała mi do ręki kubek z wodą. Od razu zaczęłam łapczywie pić, a palące uczucie zaczęło powoli zanikać wraz z moim strachem. Osoba, która mi pomogła zapaliła malutką lampkę oświetlającą łóżko, na którym się znajdowałam.
- Spokojnie księżniczko. Napij się jeszcze - obok mnie usiadł Zayn z delikatnym uśmiechem na twarzy. Podał mi on jeszcze jedne kubek i cierpliwie poczekał aż wypiję do końca. 
- Dziękuję - powiedziałam cicho. Mój głos był zachrypnięty i strasznie drżał.
- Chcesz jeszcze? - zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową. - Połóż się Ivy. Powinnaś jeszcze odpoczywać - Zayn delikatnie naparł swoimi dłońmi na moje ramiona zmuszając mnie tym samym do położenia się. 
Głowa zaczęła mnie strasznie boleć, dlatego impulsem z mojej strony było przyłożenie dłoni do czoła. Otwarłam szeroko oczy z przerażenia gdy pod palcami wyczułam materiał.
- Co...?
- Uderzyłaś się - wytłumaczył mi i zabrał moją rękę z czoła, układając ją wzdłuż mojego ciała. - Zemdlałaś i uderzyłaś się w głowę. Musiałaś dość mocno przyrżnąć bo rozcięłaś sobie skórę - dodał. Uśmiechnęłam się lekko na dobór jego słów. - Dlaczego do cholery mnie od siebie odsunęłaś co? - po jego zmartwionej minie mogłam spokojnie wywnioskować, że czuł się winny. Zayn, którego każdy się bał, tym razem bał się o mnie. 
- Nie chciałam twojej pomocy - powiedziałam i miałam ochotę rozpłakać się gdy do moich uszu doszedł dźwięk mojego głosu. 
- Dlaczego? Zrobiłem coś nie tak? - brunet chwycił mnie za dłoń delikatnie ściskając moje palce. 
- Zostawiłeś mnie wtedy. Samą przez co poczułam się jak... - urwałam nie mogąc dokończyć zdania. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że po tym jak Harry nam w czymś przeszkodził Zayn był zły bo do niczego nie doszło. 
- Co? O czym ty... Ach - z całkowicie zdezorientowanej miny przerodziła się w zdziwioną i smutną. - Ivy to nie tak, że ja cię zostawiłem bo tego chciałem. Byłem wściekły na Harry'ego za to, że nam przerwał gdy ty przestałaś się mnie wreszcie bać. A cóż obydwoje doskonale wiemy co się dzieje, gdy jestem zły - wytłumaczył się i dotknął palcami mojego policzka.
- Nie pomyślałam o tym w ten sposób - odparłam i uśmiechnęłam się w jego stronę. - Zayn ja się ciebie nie boję. Boję się swojej wyobraźni - dodałam.
- No tak wyobraźnię to ty masz całkiem, całkiem - zamknęłam oczy i westchnęłam głośno.
- Zayn czy... Czy z moim dzieckiem wszystko w porządku? - zapytałam cicho nadal nie otwierając oczu. 
- Nadal tutaj jest - Malik dotknął mojego brzucha przez co uśmiechnęłam się z wielką ulgą. Nie chciałabym go stracić. - Muszę iść się przespać. Za kilka godzin zaczynam zajęcia.
- Położysz się ze mną? - zapytałam z wielką nadzieją. - Znaczy jeżeli wolisz iść do siebie to nie ma sprawy - poprawiłam się i przygryzłam dolną wargę. 
- Posuwaj dupsko Carter - zaśmiałam się gdy Zayn wstał z łóżka po to by ściągnąć buty i za kilka sekund położyć się tuż obok mnie. 
- Idziemy spać - powiedziałam i zamknęłam oczy. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że Zayn się mi przygląda.
- Dlaczego chciałaś abym został? - zapytał po kilku minutach ciszy. Otwarłam oczy i napotkałam jego piękne brązowe oczy.
- To miejsce mnie przeraża i nie chciałam zostawać tutaj sama - za bardzo mi na tobie zależy żebyś gdzieś odchodził. 
- Jestem jak taki twój prywatny ochroniarz - stwierdził i bez żadnego słowa przygarnął mnie do swojego ciała oplatając mnie rękoma. 
- Dokładnie - powiedziałam cicho i zamknęłam oczy przytulając się do niego. 

Come up to meet you, tell you I'm sorry*
You don't know how lovely you are
I had to find you, tell you I need you
Tell you I set you apart

Tell me your secrets and ask me your questions
Oh, let's go back to the start
Running in circles, coming up tails
Heads on a silence apart

Jego idealny głos zaczął zanikać w mojej pamięci, aż wreszcie ucichł całkowicie. Byłam spokojna, bo byłam z nim. 
---------------------------------------------------------------
Przychodzę, by Cię spotkać, powiedzieć, że jest mi przykro
Nie wiesz, jak urocza jesteś
Musiałem Cię znaleźć, powiedzieć Ci, że Cię potrzebuję
I powiedzieć, że dla mnie jesteś wyjątkowa

Powierz mi swoje tajemnice, zadaj mi Twoje pytania
Och, powróćmy do początku
Biegając w kółko, goniąc się wzajemnie
Zmierzamy osobno w ciszy
-----------------------------------------------------------------------
Heeej! Dzisiaj krótko. Nie wiem czy za tydzień pojawi się rozdział bo jak wiecie druga autorka wyjeżdża, a ja nie wiem czy dam radę. Jak coś to macie tydzień przerwy :D Dzisiaj rozdział szybciej bo zaraz mam bierzmowanie więc ogólnie muszę spadać. Miłego tygodnia! 
Z ewentualne błędy przepraszam. 
Kamila♥

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 30

Wolnym krokiem zaczęłam kroczyć w stronę swojego pokoju. Nie miałam dzisiaj siły na nic a wszystko pogarszała sprawa, że David poinformował mnie, że dzisiaj znowu będę miała gościa. Przysięgam, że jeśli znowu przyjdzie moja ciotka, to rozpierdolę ją gołymi rękoma.
Westchnęłam niemo, po czym weszłam do mojego pokoju. Od razu w oczy wpadł mi śpiący Harry, który rozwalony był na całym łóżku. Uśmiechnęłam się jak głupia. Naprawdę byłam szczęśliwa, że to cholerne ciężkie dni są za nami, a chłopak, który właśnie ślini się na moją poduszkę jest cały mój. Przygryzłam wargę wolno podchodząc do jego łóżka. Usiadłam na jedynym wolnym skrawku, ręką delikatnie bawiąc się jego włosami, wiedziałam, że to uwielbia. Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć, że jest tak cholernie skryty, nawet przede mną. Oczywiste jest to, że czułam się podle. Czułam się niewiarygodnie źle z tym, że nie chciał mi nic powiedzieć, nic. Wiem jedynie, kiedy ma urodziny, i gdzie mieszkał wszędzie. Zawsze, kiedy zadawałam mu pytanie, za co tu trafił krzywił się i zaczął krzyczeć, żebym nie była ciekawska. Tak samo było z pytaniem o jego rodzie. Wiedziałam, że był dobry, nie ważne jaką opinię miał tutaj. Był naprawdę dobry.
Usłyszałam ciche mruknięcie, spojrzawszy w jego stronę uświadomiłam sobie, że uśmiecha się głupio, jednak oczy ma nadal zamknięte.
-Bardzo się cieszę, że się cieszysz.-uśmiechnęłam się, zawijając włosy na palce, rozwijając i znowu tak samo.
-Uwielbiam, kiedy mnie dotykasz.-wypalił, a stado motylków zaczęło buszować w całym moim ciele. Nie wiedząc co mu odpowiedzieć, jedynie uśmiechnęłam się ciepło. Oh ten chłopak był strasznie rozpraszający.
-Dlaczego śpisz, skoro jest 17?-zachichotałam, jak typowa dziewczynka.
-Byłem u Ivy i później poczułem się zmęczony, więc wróciłem i poszedłem spać.-ziewnął, powoli siadając. Spojrzałam na niego spod rzęs, lekko mrużąc oczy.
Harry widząc mój odruch, zaśmiał się głęboko. Jezu to najpiękniejszy śmiech, najpiękniejszy dźwięk.
-Nie bądź zazdrosna.-wypalił, przyciągając mnie do siebie i całując lekko w czoło.
-Nie jestem.-burknęłam wstając z łóżka i, kierując się w stronę okna, które było przykryte kratami. Usiadłam na niewielkim parapecie i jedynie patrzyłam na widok za oknem. Ludzie, którzy przechodzili koło ośrodka, nie zdawali sobie sprawy, że połowa dzieci stąd robiła złe rzeczy, aby wydostać się z patologicznych rodzin. Rzadko również bywało, aby ktokolwiek odwiedzał osoby, które tu są.
-Ej, co się stało?-usłyszałam cichy szept, po czym moja broda została odwrócona w stronę oczy Harrego.-Nie musisz być zazdrosna o Ivy.-powiedział poważnie, jednak jego oczy pałały śmiechem. A to dupek!
-Nie pochlebiaj sobie.-wypaliłam, lekko trącąc go w czubek nosa na co się zaśmiał. Spojrzałam na niego ciepło. Nie chodziło o to, że byłam zazdrosna o Ivy, bo nie byłam. Chodziło o cały przyjazd James'a. Cały czas chodziłam struta myśląc, co on kurwa kombinuje. Jebany psychol.
-Grosik za Twoje myśli?-uśmiechnął się ckliwie, przesuwając w moją stronę pieniążka. Zaśmiałam się i przyciągnęłam go do siebie, owijając swoje ręce w około jego szyi.-Mam do Ciebie pytanie.-szepnął pół głosem w moje ucho, przez co przeszedł mnie pełen pożądania dreszcz. Przygryzłam wargę, byle nie jęknąć.
-Pytaj.
-Co mówił Ci James?-odsunął się ode mnie, po to aby spojrzeć mi swoimi zielonymi oczami w duszę. Jezu, ciężko będzie skłamać.
-Nic konkretnego.-uśmiechnęłam się sztucznie, schodząc z parapetu. Zamknęłam okno i usiadłam na łóżku, opierając się o zimną ścianę. Chłopak ponowił mój ruch, splatając nasze palce.
-Powiedz mi.-zażądał. Przewróciłam oczami, jednak nie spojrzałam na niego.
-Mówię, że nie powiedział nic takiego.-przygryzłam wargę w wyniku kłamstwa. Nie wiem czemu nie powiem Harremu otwarcie o tym co pieprzył ten kretyn. A może dlatego, że później Harry go zabije? Tak, brunet jest strasznie porywczy. Naprawdę.
Styles, zmarszczył brwi, jakby chciał coś powiedzieć, ale do pomieszczenia wparował David.
-Natasha, masz gościa.-uśmiechnął się ciepło, wyciągając do mnie rękę. Harry spojrzał na niego spod byka, wstając szybko i stając tuż przy mnie.
-Łapy przy sobie.-splunął, złączając nasze palce. Zachichotałam lekko opierając się na jego ramieniu.
Kiedy dotarliśmy do pokoju Davida, Harry stanął od razy przy mnie, chwytając moją buzie w rękę i całując mocno, żarliwie moje usta.
-Nie próbuj zbliżać się do niego. Nie ufam mu po akcji, kiedy chciał mi Cię zabrać.-ciepło, po słowach Harrego rozlało się w moim ciele. Nie chcąc dalszych sprzeczek, jedynie skinęłam głową i weszłam do pokoju. Podnosząc wzrok, liczyłam, że zobaczę tą sukę jednak pomyliłam się. Przed moimi oczami ukazała mnie, mama mojego Ojca. Wyglądała na zdziwioną. Sama byłam.
-Babciu?-pisnęłam podnosząc jedną brew.
-Natasha.-uśmiechnęła się ciepło, po czym objęła mnie. Odczekałam chwilę po czym niechętnie ponowiłam jej ruch.
-Co Ty tu robisz babciu?-zapytałam siadając na krzesełku. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam zmartwiony wzrok David'a. -Możesz zostawić nas same?-zapytałam, skinął głową i wyszedł. Wypuściłam powietrze wracając wzrokiem do babci.Kobieta cały czas wpatrywała się we mnie ze spokojem, jednak kryło się w nim również zdziwienie, że cudowna Natasha, wylądowała tutaj. Uśmiechnęłam się sama na siebie.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że tu jesteś.-powiedziała pewnie. Wzruszyłam ramionami, zarzucając nogę na nogę.
-Cóż, zażalenia proszę składać do ciotki, która jest szmatą, albo Ojca skurwysyna.-przygryzłam wargę, czując się troszkę głupio. Spojrzałam na babcie, jednak ta siedziała cicho i patrzyła ciągle na mnie  tym wzrokiem. Ta kobieta nie zdawała sobie sprawy, jak mogę ich jeszcze nazwać. Nienawidziłam ich! zniszczyli wszystko, wszystko!
-Słyszałam, że się zakochałaś.-uśmiechnęła się zmieniając temat.
-Co to ma do rzeczy?
-Nic, po prostu jestem ciekawa.-westchnęła smutna, jakby moje zachowanie było złe. Nie miałam żalu do babci o to, że mnie nie zabrała. Wiedziałam, że miała problemy.
-Tak, jestem zakochana babciu.-odparłam przygryzając wargę.
-Mam dla Ciebie kochanie pewną propozycję.-uśmiechnęła się ciepło, jednak nie odważyła się złapać za jedną z dłoni, która spoczywała na stoliku. I dobrze.-Przyjedźcie z nim do mnie. Zresztą niedługo Twoje urodziny, co Ty na to?-podniosła jednak brew a mnie zamurowało, cóż byłam w nie mały szoku.
-David nie pozwoli.-odparłam.
-Zgodził się. Rozmawiałam z nim. Ty po prostu weź tego chłopca, dobrze?-podniosła jedną brew a ja od razu wiedziałam po kim mam ten nawyk.
-Dobrze, postaram się, jednak nic nie obiecuje.-odparłam jak najbardziej szczerze. W końcu nie wiem jak Harry na to zareaguje, a sama nie chce jechać. Znowu byłoby źle, a to by mnie zabiło.-Miło było Cię zobaczyć babciu!.-uśmiechnęłam się, podchodząc do kobiety i przytulając się do niej.
-Mnie Ciebie również, skarbie.-jej piękne zielone oczy prześwidrowały moją osobę. Jej oczy strasznie przypominały te Harrego, naprawdę.-Jeśli Harry się zgodzi, jutro będziecie mieć samochód. David załatwi.-odparła całując moje poliki.-Do zobaczenia wnusiu.-mruknęła, po czym ja skinęłam i wyszłam.
Zdążyłam przekroczyć próg mieszkania a duża dłoń oplotła mojego nadgarstka. Przestraszona odwróciłam się w danym kierunku, jednak, kiedy zobaczyłam Harrego, odetchnęłam z ulgą.
-Kto to był?-szepnął całując mocno moje usta.
-Moja babcia i umm.-za jąkałam się po czym przygryzłam wargę.-Prosiła, żebym z Tobą przyjechała do niej jutro.-spojrzałam na niego. Miał zdziwiony wyraz twarzy.
-Ale jak to?-odparł po chwili ciszy.
-Zapytała czy się zakochałam, powiedziałam, że tak. Wtedy ona zaproponowała, abym wzięła Ciebie i przyjechała.-spuściłam wzrok, jakby moje buty były naprawdę interesujące.
-Chcesz, żebym z Tobą jechał?-podniósł mój pod brudek, lekko cmokając mnie w czoło.
-Oczywiście, że chce.-uśmiechnęłam się szczerze, widząc jak jego wzrok staje się czuły i ciepły.
-W takim razie, możemy jechać.-pisnęłam z radości, przyciskając swoje wargi do jego.-Pojechałabyś tam beze mnie?-przerwał pocałunek po to aby zadać pytanie.
-Nie.-pokiwałam głową zgodnie z prawdą. Chłopak uśmiechnął się ciepło prowadząc wprost do pokoju.
-Śpię dzisiaj z Tobą dobrze?-skinęłam głową.
-Zaraz wracam, idę pod prysznic.-uśmiechnęłam się zgarniając ręcznik, mydło, gąbkę i szampon., po czym ruszyłam prosto do łazienki. Zdążyłam przekroczyć zaledwie próg, kiedy napotkałam wzrok największej kurwy jaką znałam. Kimberly. Uśmiechnęła się podle po czym cmoknęła do mnie w powietrzu. Skrzywiłam się patrząc prosto w jej wytapetowaną mordę.
-Natasha, jak miło Cię widzieć.-pisnęła tym dziwacznym głosem po czym zaczęła do mnie podchodzić, wolnym nonszalanckim krokiem.
-Bez wzajemności Kimberly.-syknęłam.-A teraz zejdź mi z drogi.-warknęłam chcąc ją wyminąć.
-Oh pewnie, tylko proszę przekaż Harremu, że jego język działa cuda plus, powiedz, że jego umiejętności łóżkowe są niesamowite!-nigdy nie czułam takiej złości jak teraz. Odwróciłam się wolno, jednak, kiedy spojrzałam na nią, wiedziałam, że czerpie tę chorą przyjemność z pieprzenia głupi uśmiech nie wytrzymałam. Podbiegłam do niej upuszczając wszystko co miałam w ręku, i jak najmocniej rzuciłam nią o ścianę, po czym chwyciłam jej długie blond włosy ciągnąc nimi na prawo i lewo. Kiedy znudziło mi się tarmoszenie nimi, uderzyłam jej głową o ścianę.
-Bij mnie dalej, ale to nie zmieni faktu co Harry robi na boku.-zaszydziła. Tego było za wiele. Chwyciłam z powrotem jej włosy, po czym zniżyłam jej głowę i uderzyłam prosto w nos.
-Boże Natasha przestań! Nat, cholera!-usłyszałam chrypki głos chłopaka, po czym zwróciłam się w jego kierunku. Mogłam zobaczyć za jego ciałem posturę Zayn'a i Ivy.
-Śmiało kurwa! Ktoś jeszcze ma ochotę na przedstawienie?!-ryknęłam mierząc ich wzrokiem, jednak nadal trzymałam włosy dziewczyny, ciasno w ręku.
-Puść ją Natasha!-Harry krzyknął, na co uśmiechnęłam się żałośnie.
-Bo co Harry?-zakpiłam patrząc na twarz dziewczyny. Nie mogłam wyobrazić sobie, że oni razem, że oni coś.. Złość znowu napełniła moje ciało. Podniosłam dziewczynę, która zsunęła się po ścianie za włosy i jak najmocniej kopnęłam w brzuch, po czym z mocno odepchnęłam tak, że uderzyła w ścianę.
-Kurwa Natasha!-chłopak krzyknął, automatycznie podbiegając do dziewczyny. Poczułam ukłucie w serce, ale nie zamierzałam nic z tym zrobić.
-A właśnie, miałam Ci przekazać, że  Twój język działa cuda i, że Twoje umiejętności łóżkowe są cudowne.-mruknęłam gorzko po czym wyszłam z łazienki, automatycznie kierując się do pokoju, jedynie po papierosy, które mogą dać w tym momencie ukojenie..

~~*~~
Hej kochani!
Przepraszam za zwłokę, jednak rozdział już jest i znowu jest popierdolony XDDDD
Ok, z góry przepraszam Was i 2 autorkę, ale ja jadę na truskawki i będę za dwa tygodnie, więc przez ten czas będziecie mieć 2 rozdziały z Ivy :D
Przepraszam :D
macie jakieś zagrożenia?:D
Miłego Dnia xx!
Kocham..

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 29

 ***Ivy***

Niedziela. Przyjęta jako pierwszy dzień tygodnia. Dzień, w którym rodzina zasiada razem do obiadu. Dzień, w którym każdy jest szczęśliwy. 
U mnie nigdy tak nie było. Niedziela była takim samym dniem jak każdy inny w całym tygodniu. Rodzice szli do pracy, ja zostawałam w domu wraz z kucharką i sprzątaczką. Budziłam się coś około dziewiątej, schodziłam na dół gdzie w samotności jadłam śniadanie. Potem szłam do siebie ubrałam się posłuchałam muzyki i schodziłam na dół aby w samotności zjeść obiad. Szłam do salonu włączałam sobie telewizor i oglądałam byle co. W reszcie szłam na kolację, którą również jadałam w samotności aż mogłam spokojnie udać się do swojego pokoju, przyszykować do szkoły i iść spać. Tak właśnie wyglądała moja niedziela.
Ale teraz jest inaczej. Dzisiaj jest inaczej. Pomimo faktu, że ta niedziela nie jest moją pierwszą spędzoną w ośrodku, dopiero teraz czuję się z tym... Dobrze. Czuję, że tutaj właśnie w tym przerażającym miejscu mogę zdobyć- o ile już tego nie zrobiłam- coś ważnego.
Minęły dwa dni od kąt James wrócił do ośrodka. Dzięki Zayn'owi, nie spotkałam się z nim ani razu. Zawsze byłam pilnowana przez bruneta, a gdy gdzieś na końcu korytarza widzieliśmy Jamesa szliśmy na około, albo po prostu się gdzieś chowaliśmy.
Z jednej strony to było śmieszne, a z drugiej... Potrzebne.
Dzisiaj o dziwo obudziłam się całkowicie sama w pokoju. Starałyśmy się z Natashą o to abyśmy znów razem 'mieszkały', ale niestety nasz opiekun jak i dyrektor w tej sprawie musieli skontaktować się z moją matką. No i nagle wszystko staje się oczywiste.
- Mam nadzieje, że jesteś już ubrana - bez żadnej zapowiedzi do pokoju wszedł Zayn niosąc na tacy nasze wspólne śniadanie. - Kurde myślałem, że jednak zobaczę cię nago - dodał gdy zobaczył, że nadal w piżamie leżę w łóżku.
- Śnij dalej panie służący - odpowiedziałam i usiadłam na łóżku pociągając kołdrę na swoje ręce. Zauważyłam, że w czasie ciąży strasznie marznę.
- Znowu ci zimno? - Zayn najwyraźniej zauważył, to że zaczęłam się lekko trząść. Jak zwykle w takich sytuacjach dotknął dłonią mojego czoła.
- Nic mi nie jest. Pójdę wziąć prysznic i zaraz wracam - odparłam i wyskoczyłam z łóżka. Jak zwykle wyciągnęłam workowatą koszulkę i zwykłe jeansy. Zabrałam jeszcze swoją kosmetyczkę i wyszłam z pokoju.
Wszyscy byli już obecni na stołówce, dlatego damska łazienka świeciła pustkami. Cieszyłam się, że jestem sama ponieważ już odczuwałam jakieś zmiany w swoim wyglądzie, nawet jeżeli nie były one jeszcze widoczne. A po za tym jeszcze nigdy od czasu gwałtu, nikt nie widział mnie prawie rozebraną i chcę aby tak pozostało.
Ściągnęłam swoją piżamę oraz bieliznę po czym weszłam po prysznic zaciągając za sobą zasłonkę. Nie czułam się komfortowo ze świadomością, że ktoś może tutaj wejść i mnie zobaczyć. 
- Moja piękna Ivy - podskoczyłam na cichy szept tuż obok mojego ucha. Co do...? - Naprawdę wyglądasz jak księżniczka - zaskomlałam cicho gdy uświadomiłam sobie kto do mnie mówi.
- Ciebie tutaj nie ma - zamknęłam oczy i zacisnęłam dłonie w pięści. Ciepła woda spływała po mojej twarzy i ciele co lekko mnie uspokajało.
- Oczywiście, że jestem księżniczko. Zawsze będę - zadrżałam gdy jego zimne usta dotknęły rozgrzanej skóry mojego karku. Cichy szloch wydarł się z moich ust gdy usłyszałam jego śmiech.

***Zayn***

Walczyła. Starała się być cholernie dzielna chociaż jej oczy i spięta postura zdradzały wszystko. Moja mała Ivy była przerażona chociaż zawzięcie starała się przekonać wszystkich dookoła, że jest inaczej. Ale ja kurwa wiedziałem. Zbyt dobrze zdążyłem ją poznać aby teraz udawać, że wszystko jest w porządku. 
Coś się zmieniło. Między nami. Jestem coraz odważniejszy w stosunku do niej. Nie zastanawiam się nad tym czy dotknąć jej ręki albo przytulić gdy widzimy się rano. Wiem, że dziwi ją to za każdym razem, ale i tak nie zwraca mi uwagi. Pozwala abym był blisko niej za każdym razem gdy musi opuścić swój pokój. Chyba tylko kompletny idiota nie zauważyłby jak z wielkim trudem jej to przychodzi. Jak jej dłoń się trzęsie gdy musi zakluczyć swój pokój. Jak jej usta drgają gdy stara się iść uśmiechnięta przez korytarz. Jak jej oczy czujnie 'badają' każdy skrawek otaczającego ją otoczenia. To takie niby małe debilne rzeczy, ale zacząłem zwracać na to uwagę.
I nie tylko na to.
Zacząłem też zwracać uwagę na to jak się śmieje. Gdy wreszcie uda się ją rozśmieszyć to jej oczy błyszczą. Marszczy wtedy słodko nos, a jej oczy robią się mniejsze przez ogromny uśmiech. Czasem stara się opanować i wtedy zakrywa dłoniami twarz aby wreszcie umilknąć. 
Gdy denerwuje się na lekcji to zagryza wargę, albo marszczy czoło. Bez problemu mogę zauważyć, że gdy nauczyciel ją o coś spyta to wtedy zawsze skubie skórki przy paznokciach. 
Na pracach społecznych stara się robić jak najmniej abym to ja odwalił całą czarną robotę. Sam ją tego nauczyłem, ale teraz uczeń przerósł mistrza. 
To są takie malutkie rzeczy, ale zawsze je zauważam. Pojebało cię.

***Ivy***

Trzęsącymi dłońmi starałam się otworzyć drzwi od pokoju co nie zbyt mi wychodziło. Już dwa razy upuściłam swoją kosmetyczkę przez co moje zirytowanie i zdenerwowanie rosło. Gdy chciałam już po raz czwarty spróbować nacisnąć klamkę wystarczająco mocno drzwi same się otwarły, a mnie przywitał zmartwiony Zayn.
- Ivy? Co się stało? - weszłam do pokoju i upuściłam na ziemię swoje rzeczy od razu łapiąc się za głowę. Nie mogłam wyrzucić z pamięci jego obleśnego śmiechu i dotyku ust na mojej skórze. 
- Znowu go widziałam - wyszeptałam i odwróciłam się w stronę Zayn'a. - Czułam jego dotyk, słyszałam jego głos... Ja... - chłopak podszedł do mnie i mocno mnie przytulił pozwalając mi na płacz. Wiedział, że sama muszę się uspokoić. Wiedział, że muszę sama sobie uświadomić, że jego tam nie było. To była tylko i wyłącznie moja wyobraźnia. 
- Jesteś silniejsza niż to Ivy - wyszeptał Zayn i pocałował mnie w czubek głowy po czym odsunął się ode mnie i posłał delikatny uśmiech.
- Pocałujesz mnie? - już kiedyś przerabialiśmy tą 'zabawę'. Ja zadawałam mu takie pytanie, a on? On spełniał moją prośbę. Do tej pory nie wiem dlaczego go o takie coś pytałam, ale gdzieś głęboko w sobie wiedziałam, że oboje tego chcemy. 
- Wedle życzenia - powiedział i nachylił się nade mną i od razu złączył nasze usta w jedność. Tak jakby były one dla siebie stworzone, chociaż to niemożliwe.
Ja i Zayn byliśmy przeciwieństwami, które po pewnym czasie wybuchają. 
Malik zaczął iść w kierunku bodajże łóżka. Nie bałam się przy nim wykonać kilku kroków w tył i jednego w bok. Czułam się bezpiecznie, a gdy chłopak delikatnie mnie położył zaczęłam odczuwać dziwną satysfakcję jak i radość.
Całowanie się z Zayn'em zawsze było inne. Nie mogłam zbytnio pojąć co było takiego 'innego', ale czułam, że tak jest. 
Jego ręce zaczęły wędrować po moim ciele zahaczając co jakiś czas o rąbek luźnej koszulki. Wcale mi to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie chciałam aby to robił. Chciałam aby ściągnął ze mnie bluzkę, chciałam aby pod jakimś względem nade mną zapanował i wcale się tego nie bałam. Nie bałam się tego, że może mnie skrzywdzić bo przecież to Zayn. On mnie nie skrzywdzi. Nigdy.
- Ugh powinniśmy przestać - Zayn przestał mnie całować i uniósł się lekko na rękach. Jego wzrok przez chwilę błądził po mojej twarzy aż wreszcie spoczął na moich czerwonych od pocałunków ustach.
- Zdecydowanie - przyznałam mu rację i nieświadomie oblizałam usta, a potem przygryzłam dolną wargę.
- Gdy tak robisz to na pewno nam się to nie uda - skomentował moje zachowanie i uśmiechnął się pod nosem gdy zauważył różowe rumieńce na moich policzkach.
- Zdecydowanie - zaśmialiśmy się oboje z mojej głupiej odpowiedzi. Może i Zayn naprawdę chciał przestać, a może tylko się zgrywał. Dowiedziałam się już po chwili jaka była prawda, gdy jego ciepłe usta znów zetknęły się z moimi wargami w dość namiętnym i intymnym pocałunku.
Ręce bruneta znów zaczęły badać moje ciało, a jego ciężar przyjemnie oddziaływał na moją sylwetkę. Wreszcie zdobyłam się na odwagę i przeniosłam swoje dłonie z jego twarzy na jego włosy. Od razu wplotłam w nie palce i lekko pociągnąłem. To było dość przyjemne usłyszeć pomruk zadowolenia ze strony Zayn'a.
Gdy brunet zaczął podwijać moją koszulkę sama postanowiłam przejąć inicjatywę i przy małej pomocy ze strony chłopaka ściągnęłam bluzkę ukazując Zayn'owi biały brzuch i czarny stanik.
- Boże... Tak piękna - wyszeptał i spojrzał mi w oczy po czym jego ręka zaczęła sunąć od mojej szyi w dół. Między piersiami przez brzuch aż wreszcie zatrzymała się przy zapięciu spodni. Może i byłam nieśmiała i często się rumieniłam, ale doskonale zdawałam sobie sprawę z tego co Zayn chce zrobić. Co chce zrobić mi.
- Zayn...
- Jeżeli nie chcesz to w porządku - przerwał mi szybko ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy.
- Chce - odparłam i przygryzłam dolną wargę starając się ukryć uśmiech spowodowany jego zdziwioną miną.
Zayn znów nachylił się ku mnie i zaczął całować mój policzek po czym bardzo po woli zaczął kierować się w stronę ust. Cieszyło go to, że byłam zniecierpliwiona.
- Tylko tutaj - wyszeptał mi do ucha i przejechał dłonią po moim kroczu. Mimo tego, że nadal miałam spodnie jak i bieliznę poczułam przyjemny dreszcz przez co zamknęłam oczy.
Leżałam przed nim całkowicie bezbronna i nie czułam tego samego co towarzyszyło mi podczas gwałtu. Teraz nie musiałam się bać, że coś mi się stanie.
Malik znów chciał zacząć mnie całować, ale donośne pukanie do drzwi zdziwiło nas obydwoje.

***Zayn***

Tak ciężko było mi się kontrolować gdy widziałem ją prawie nagą. Musiałem powstrzymywać wszystko co zawsze mogłem zrobić z dziewczynami w takiej sytuacji. Teraz tylko ona miała czerpać przyjemność z czegoś co będzie dla niej całkiem nowe i obce. 
Byłem tak blisko jej ust aż do moich uszu dobiegło głośne pukanie do drzwi, a potem odgłos naciskanej klamki. 
- Wiedziałem, że... - odwróciłem głowę do tyłu i zobaczyłem, że w drzwiach stał kurwa mać Harry. Jego mina była godna Oscara, ale gdy mu wpierdolę na pewno będzie miał problem z tak szerokim otwarciem oczu.
- Harry? - zapiszczała pode mną Ivy i zakryła swoją klatkę piersiową rękami. Westchnąłem zdenerwowany po czym wstałem z blondynki i podałem jej koszulkę dokładnie pilnując aby Harry nie zobaczył niczego czego nie powinien widzieć.
- Tak ja... Ja chciałem... - brunet podrapał się po karku i spojrzał na mnie. - Czy wyście kurwa zwariowali? - zapytał po chwili.
- Tak bo oczywiście robiliśmy coś czego ty i Natasha nigdy nie robiliście - odpowiedziałem mu i spojrzałem na Ivy, która chowała się za mną. Jej twarz była cała pokryta rumieńcem, ale jej oczy błyszczały podekscytowaniem. 
- Zaliczyłeś ją? - miałem ochotę jebnąć Styles'owi z krzesła za ten błyskotliwy komentarz.
- Nie rzucam się na wszystko co chodzi tak jak ty - powiedziałem i mrugnąłem okiem do Ivy po czym wyszedłem z jej pokoju starając się opanować swoje wszystkie... Popędy. 
Nie wiedząc czemu zamiast do swojego pokoju poszedłem do kuchni gdzie po otwarciu drzwi zastałem ciekawy widok. Natasha starała się wyciągnąć z szafki czekoladę, która na jej nieszczęście była położona po drugiej stronie. 
- Po lewej - powiedziałem i zacząłem się śmiać gdy przestraszona dziewczyna chciała zamknąć szafkę, ale zapomniała wyciągnąć z niej ręki.
- Ty idioto! - krzyknęła i przyłożyła do piersi dłoń, którą sobie przytrzasnęła. Mimo tego, że w sumie z mojej winy zrobiła sobie krzywdę zaczęła się śmiać razem ze mną. 
- Ach urośnij wreszcie Natasha - odparłem i podszedłem do szafki wyciągając dla niej czekoladę.
- Jeżeli ty zmądrzejesz to ja urosnę - powiedziała i posłała mi uśmiech po czym wyszła z kuchni pozostawiając mnie samego. 
Zajrzałem do szafki, którą nadal trzymałem otwartą i gdy moim oczom ukazał się batonik z orzechami od razu przypomniałem sobie, że Ivy je lubi. Zabrałem go więc i zacząłem iść w kierunku jej pokoju. Skoro Harry przeszkodził nam w czymś kurwa mać ważnym, to ja też mogę im przeszkodzić. 
Nigdy nie miałem w zwyczaju pukać dlatego tym razem również po prostu otwarłem drzwi i gdy chciałem się odezwać widok jaki zastałem odebrał mi mowę. Ivy siedziała z Harrym na łóżku i obaj przytulali się do siebie w sposób, który nie powinni się przytulać. Prawdopodobnie nikt mnie nie zauważył dlatego zamknąłem drzwi i oparłem o nie głowę. Dałeś się wjebać idioto. 
Wkurwiony rzuciłem batonikiem na koniec korytarza i zacisnąłem dłonie w pięści. Wiedziałem co muszę zrobić. Przeskakując po dwa stopnie dostałem się na nasze piętro i zacząłem iść w kierunku jego pokoju. Nie było opcji aby go tam nie było. 
- Zgadzam się - powiedziałem po otwarciu drzwi. 
-------------------------------------------------------------------------
Przepraszam. Przepraszam za opóźnienie jak i jakoś tego rozdziału. Nie mogłam się w ogóle skupić i ogólnie to wszystko było pisane na siłę. Nic więcej nie mam wam do powiedzenia. Jeszcze raz sorki. 
Przepraszam za ewentualne błędy.
Kamila♥