***Ivy***
Jego piękna twarz była rozświetlona przez delikatne promienie słońca, które wlatywały przez szybę do pokoju. Nie mogłam wyjść z podziwu nad pięknem i finezją twarzy Zayn'a. Gdy spał wydawał się taki delikatny, kruchy, ale zarazem silny i waleczny. Budził w ludziach respekt i szacunek, ale gdy tylko chciał potrafił być czuły, delikatny i strasznie uczuciowy.
Zayn nosił maskę, którą zdejmował tylko przede mną. Tego byłam całkowicie pewna i skłamałbym gdybym powiedziała, że to mi się nie podoba. Uwielbiałam to, że byłam dla tego cudownego chłopaka kimś więcej, niż tylko dziewczyną z problemami. Chciałam wierzyć, że Zayn żywi do mnie podobne uczucia co moje. A co ja do niego czułam? Na to pytanie prawdopodobnie znałam odpowiedź, ale bałam się do tego przyznać.
- Jak długo będziesz się jeszcze na mnie gapić? - podskoczyłam lekko na cichy i głęboki głos Zayn'a. Uśmiechnęłam się lekko gdy chłopak otwarł jedno oko, aby na mnie zerknąć.
- A jak długo mi pozwolisz? - poszerzyłam swój uśmiech gdy brunet z jękiem przekręcił się na bok i ukrył swoją twarz w poduszce.
- Nie uciekłaś ode mnie - powiedział cicho i nadal ukrywał swoją twarz. Wiedziałam, że Zayn nie jest przyzwyczajony do okazywania żadnych uczuć, a tym bardziej po tym co się wydarzyło wczoraj.  
- Przecież mówiłam, że nie ucieknę - odpowiedziałam i położyłam dłoń na jego ramieniu delikatnie masując jego ciepłą skórę swoimi palcami. - Wiesz, że musimy porozmawiać prawda? - zapytałam cicho i delikatnie bojąc się szybkiej zmiany nastroju u chłopaka. 
- Wiem, ale nie psujmy sobie dzisiejszego dnia - Zayn usiadł na łóżku i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale najwyraźniej zrezygnował z tego pomysłu i tylko pokręcił głową. 
- Co - również usiadłam i spojrzałam mu w oczy. Wydawał się szczęśliwy, rozbawiony i przede wszystkim odprężony. Rzadko miałam okazję widywać taką wersję Zayn'a. 
- Nic. Wstawaj, idziemy ubierać choinkę - odparł i odkrył moje ciało przez co dostałam gęsiej skórki. Jego oczy zlustrowały moje ciało od góry do dołu i już chciałam powiedzieć mu coś złośliwego na temat kultury i wychowania, ale jego twarz zrobiła się całkowicie poważna. 
Podążyłam za jego wzrokiem i dopiero wtedy dostrzegłam, że moja prawa kostka była spuchnięta, a skóra przybrała odcień dojrzewającej śliwki. 
- O kurde - powiedziałam i spróbowałam poruszyć nogą, ale Zayn położył na niej swoją dłoń unieruchamiając mnie tym samym.  
- Nie ruszaj się - jego dłoń przesunęła się delikatnie na moją kostkę, a palce delikatnie badały spuchnięte miejsce. I dopiero wtedy jakby za sprawą magicznej wróżki poczułam rwący ból przez co skrzywiłam się i położyłam nie chcąc na to patrzeć. - Dlaczego do cholery nie powiedziałaś, że cię boli? - zapytał chłopak z wyraźnym zdenerwowaniem. 
- Bo nie bolało - odparłam. - Do tej pory - dodałam cicho i zamknęłam oczy. Cholera naprawdę wcześniej nic mnie nie bolało. Boże nawet nie pamiętam abym sobie coś zrobiła. 
- Nie waż się ruszyć. Zaraz wrócę - pokiwałam głową na słowa Zayn'a i starałam się głęboko oddychać. Czułam jak pod moimi powiekami zbierają się łzy, a ból w kostce rósł z chwili na chwilę. 
Próbowałam sobie przypomnieć przebieg wczorajszej ucieczki z tego domu i wtedy jakby mgła się rozsunęła i przypomniałam sobie jak wdepnęłam w kałuże, która maskowała dziurę w drodze. 
- Brawo. Ty to masz talent Carter - powiedziałam sama do siebie i jęknęłam zakrywając oczy ręką. Zayn na pewno będzie chciał wiedzieć jak ja to zrobiłam i wtedy na pewno nie uniknę głupich i zgryźliwych komentarzy na temat mojej koordynacji ruchowej. Oczywiście nastąpią one dopiero po wykładzie na temat mojego bezpieczeństwa. 
Ktoś zapukał cicho w drzwi od pokoju i dopiero je otwarł. Podniosłam się na łóżku i dostrzegłam Rose, która stała w przejściu i uśmiechała się do mnie przyjaźnie. 
- Dzień dobry Ivy. Zayn prosił mnie abym pomogła ci się ubrać, a on za chwilę przyjdzie po ciebie i zawiezie cię na pogotowie - jej głos był spokojny i wiedziałam, że stara się mnie uspokoić. 
***
Siedziałam na wózku inwalidzkim na przeciwko Zayn'a i powoli zasypiałam. Moja prawa noga znajdowała się na jego kolanie, a palce masowały obolałe miejsce. Taki delikatny dotyk, a potrafił zdziałać cuda. Nie odczuwałam już aż tak wielkiego bólu jak w domu przez co mogłam się choć trochę zrelaksować. 
Mimo tego, że dzisiaj była Wigilia poczekalnia na pogotowiu była pełna ludzi. Przeważnie byli to mężczyźni z lekkimi poparzeniami lub dzieciaki, które już zaczęły zabawę z petardami. Nikt nie śpieszył się abym mnie przyjąć i nie miałam zielonego pojęcia jak długo będę jeszcze tutaj siedzieć, ale zaczynałam czuć się winna, że Zayn zamiast spędzać te chwile ze swoją rodziną siedzi ze mną na pogotowiu. 
Z westchnieniem otwarłam oczy i ziewnęłam zasłaniając usta rękę. Uroczy chłopak siedzący przede mną uśmiechnął się do mnie nie przestając masować mojej kostki. 
- Jedź do domu Zayn - powiedziałam czym całkowicie go zdziwiłam. Na jego czole pojawiło się kilka zmarszczek, a oczy zrobiły się czujne. 
- Co ma znaczyć: jedź do domu.
- Ma znaczyć to, że masz jechać do domu. Nie wiadomo jak długo będę musiała jeszcze czekać, a ty na pewno chcesz spędzić czas ze swoją rodziną. Nie warto marnować tych chwil ze mną - odparłam i chciałam zabrać swoją nogę z jego kolan, ale on delikatnym aczkolwiek stanowczym ruchem mi to uniemożliwił. 
- Przestań gadać takie głupoty. Nigdzie się bez ciebie nie wybieram - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie lekko. 
- Zayn serio jedź. Ja sobie poradzę, przecież nie umieram - próbowałam się zaśmiać, ale zamiast tego cicho jęknęłam gdy niechcący przekręciłam swoją stopę. 
- Czy ty nie rozumiesz co znaczy: nie ruszaj się? - zapytał sarkastycznie i znów zaczął masować moją nogę. - Przestań lepiej zrzędzić bo będę musiał zastosować jakieś środki uciszające - dodał starając się mnie rozśmieszyć. Pokręciłam lekko głową nie mogą wyjść z podziwu jaką przemianę doznał Zayn gdy pokazałam mu, że naprawdę mogę od niego odejść. 
***
Czułam jak się rumienię gdy Zayn odpinał mój stanik cały czas patrząc mi w oczy. On już dawno był nagi, a teraz zajął się rozbieraniem mnie. 
Wzięłam głęboki wdech gdy stałam przed nim całkowicie naga opierając się o jego klatkę piersiową. Jego stalowe ciało chroniło mnie przed upadkiem gdy utrzymywałam równowagę tylko na jednej nodze. 
- Wezmę cię teraz na ręce - powiedział cicho i dopiero po moim delikatnym skinięciu głową schylił się aby położyć rękę pod moimi kolanami, a drugą ręką oplótł mnie w pasie. Uniósł mnie do góry tak jakbym nic nie ważyła. Byłam pod sporym wrażeniem gdy uświadomiłam sobie, że on cały czas patrzy mi w oczy tak jak obiecał gdy namawiał mnie, że pomoże mi wziąć prysznic. Obiecuję, że nie będę podglądać. Najwyraźniej jego obietnice są szczere. 
Zayn wszedł ze mną do kabiny prysznicowej i dopiero gdy był pewny, że stabilnie stoję zasunął za nami drzwi. 
- Nie lubisz zbyt gorącej wody prawda? - zapytał, a ja pokiwałam delikatnie głową. Nie byłam w stanie się odezwać. Z jednej strony czułam się cholernie zawstydzona faktem, że oboje stoimy nadzy pod prysznicem, ale z drugiej strony czułam się podekscytowana tym, że Zayn chce mnie umyć i pragnie mi we wszystkim pomóc.     
Gdy chłopak odkręcił wodę wystawiłam dłoń pod strumień i pokiwałam głową gdy woda uzyskała odpowiednią dla mnie temperaturę. 
- Odezwij się do mnie - poprosił cicho i pomógł mi przesunąć się pod strumień wody. - Wyglądasz na przerażoną więc ja też zaczynam się bać, że zrobię coś nie tak - wyznanie Zayn'a całkowicie mnie zszokowało dlatego zachwiałam się lekko i wpadłam na jego ciepłe i mokre ciało. 
Moje dłonie opierały się płasko na piersi Zayn'a, a wzrok wylądował na ustach, które dość często mnie kusiły. Sama nie kontrolując swoich czynów przygryzłam dolną wargę i jęknęłam cicho gdy brunet zrobił to samo uśmiechając się do mnie. 
- Nie jestem przerażona - wyznałam po chwili wpatrywania się w jego usta. Przeniosłam swój wzrok na jego oczy, które błyszczały z nieznanego dla mnie powodu. 
- A więc jaka jesteś? - zapytał, a jego ręka zaczęła sunąć po moim udzie w górę. Jego palce ścisnęły moje biodro przez co drgnęłam lekko nie spodziewając się takiego ruchu z jego strony. 
- Jestem... Um... Ja... - chciałam mu coś odpowiedzieć, ale nie miałam pojęcia co, a na dodatek jego dłoń na moim ciele skutecznie rozpraszała moje myśli. Zayn miał wyjątkowy talent. Rozpalał nie tylko mój umysł, ale także moje ciało. 
- Odpowiedz mi - zażądał, a jego dłoń zatrzymała się na wcięciu mojej talii. Nie wiem dlaczego moje oczy znów odnalazły usta Zayn'a, ale poczułam nagłą potrzebę pocałowania go. Czułam się tak jakbym tonęła, a jego pocałunki miały mnie utrzymać na powierzchni i uratować. 
- Nie wiem jaka jestem - odparłam i przesunęłam jedną rękę na kark Zayn'a. - Proszę cię - wyszeptałam cicho i przełknęłam głośno ślinę. 
- O co mnie prosisz? - jego głos był lekko zachrypnięty, a dotyk stał się wyraźniejszy. Czułam pieczenie na całym ciele w oczekiwaniu aż poczuję jeszcze więcej dotyku Zayn'a. Co się ze mną działo? 
- Pocałuj mnie - mój głos brzmiał desperacko, i właśnie tak się czułam. Byłam zdesperowana, potrzebowałam go, pragnęłam i wcale się tego nie wstydziłam. Właściwie byłam z tego powodu dumna.  
- Sama to zrób - jego usta, które wciąż obserwowałam wygięły się w aroganckim uśmieszku. Wiedziałam, że będzie się ze mną drażnił, ale miałam cichą nadzieję, że to on wykona ten pierwszy krok. Mimo mojej desperacji nadal byłam nieśmiała i nie miałam pojęcia jak mam odepchnąć tą nieśmiałość w zakątki mojego umysłu. 
- Ty to zrób - woda, która cały czas na nas leciała zaczynała robić się coraz chłodniejsza, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Zayn'owi najwyraźniej też nie.
- Dlaczego ja? 
- Bo ja nie dosięgam - moja odpowiedź wywołała u chłopaka napad śmiechu. I to był ten dźwięk, który pokochałam. To był ten dźwięk, który chciałam słyszeć do końca swojego życia.  
- Sprytna jesteś - odparł i oparł swoje czoło o moje trącając tym samym mój nos swoim.  
I wreszcie to się stało. Najpierw poczułam delikatny nacisk jego ust na moje, a potem wszystko potoczyło się samo. Moje palce znalazły jakoś drogę do mokrych włosów Zayn'a, jego ręce natomiast mocno oplatały mnie w pasie. Nasze oddechy się ze sobą mieszały, a serca biły w tym samym rytmie. Czułam jak jakaś siła każe mi przysunąć się jeszcze bliżej do jego rozgrzanego ciała. Coś w moim umyśle kazało mi otworzyć serce dla tego zranionego chłopaka. 
 I chyba to zrobiłam. Sądzę, że już wtedy pozwoliłam sobie otwarcie pomyśleć co do niego czuję. Jestem niemal pewna, że właśnie w momencie gdy jego ciepłe usta pieściły moje wargi uświadomiłam sobie, że nie potrafię żyć bez tego skomplikowanego człowieka, który wypełniał moje myśli całym sobą. Tak po prostu musiało być i nie pozostawało mi nic innego jak pogodzić się z tym faktem. 
- Chyba cię kocham...   
--------------------------------------------------------
Krótko i na temat.... Spóźniłam się 32 minuty i dodaję rozdział w poniedziałek buuuuu. 
Dziewczyno pisząca perspektywę Natashy nadal czekam na kontakt z tobą i nic, a potem będziesz mi zarzucać, że jestem śmieszna kontaktując się z tobą w komentarzach pod rozdziałem.
A właśnie co się dzieje, że tak spadła liczba komentarzy? Nie podoba się wam już to opowiadanie? Powinnam je zakończyć? 
Przepraszam za ewentualne błędy. 
Życzę wszystkim miłych wakacji! 
Kamila♥