środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 53

                                           


                                                             ~ retrospekcja ~

       Moja dłoń odnajduje dłoń Harrego i plącze je razem. Zielone spojrzenie skierowana jest prosto na mnie, widzę wdzięczność i te przyjemne małe iskierki, które mówią mi, że chłopak jest szczęśliwy. Uśmiecham się do niego i ciągnę w stronę naszej sypialni, którą dzielimy od trzech dni, cudownych dni. Pokonuje każdy schodek ostrożnie, nie chcąc popełnić żadnego choćby najmniejszego błędu, by nie zepsuć tego co dzieje się teraz wokół nas. 
  Otwieram drzwi a Harry je za nami zamyka, nie przestając ściskać mojej dłoni. Podoba mi się to.
Jego spojrzenie podkręca temperaturę w pokoju, czuję swój puls, a może to Styles'a? nie wiem. Powietrze jest na tyle gęste abym mogła pokroić je nożem a później rozpuścić. Nasze klatki piersiowe idealnie współgrają, podnosząc się i opadając w tym samym czasie. Jestem odurzona uczuciem podniecenia, szczęścia i spełnienia. Mam przy sobie mężczyznę, który sprawia, że jestem szczęśliwa i choć zdarzają się sytuacje, w której przysparza mi ogromnego bólu, jestem w stanie to udźwignąć, bo wiem, że zawsze po burzy pojawia się słońce, z nami jest tak samo. Jesteśmy jak woda i ogień, jedno niejeden raz krzywdzi to drugie, ale bez siebie jesteśmy jak zapalniczka bez ognia, albo studnia bez wody. Harry jest moim uzupełnieniem, brakującym puzzlem, odłamkiem mojego serca. Czuje, że w końcu jestem szczęśliwa.
    Oddycham powoli rozkoszując się każdą sekundą, kiedy jego malinowe szerokie usta stykają się z moimi. Czuję jakby ten pocałunek miał być pierwszym. Harry subtelnie głaszcze moją dolną wargę językiem a ja z jękiem rozkoszy otwieram usta, zapraszając jego język do środka. Czuję jak moje podniebienie doznaje orgazmu, kiedy chłopak przejeżdża po nim kilka razy sprawiając mi wiele przyjemności. Obejmuje jego szyję, chcąc mieć pewność o swojej stabilności. 
 Sama nie wiem, kiedy moje ciało znajduje się na łóżku, a nad moim ciałem jest Harry, który nie przestając mnie całować rozszerza nogi i wchodzi pomiędzy nie. Jego dłonie zaczynają zdejmować moją koszulkę w boleśnie wolny sposób, dlatego wiercę się w gniewie. Chce już go poczuć.
-Cierpliwości.-mówi cmokając kącik moich ust. Wywracam oczami na co chłopak się podśmiewa - i ku mojemu zaskoczeniu - zdejmuje moją i swoją koszulkę w mgnieniu oka. Uśmiecham się zadowolona jego postępowaniem, jednak nie dając się zwodzić spodni pozbywam się sama. Harry wybucha śmiechem tak pięknym i chłopięcym, że jedyne czego pragnę przez resztę mojego życia to słuchanie go.
Opadam na miękkie białe łóżko mając nad sobą zwisającego anioła, który zachłannie wbił się w moją szyję. Czuje mrowienie w centrum z każdym jego liźnięciem pod uchem. Myślę, że mogłabym dojść w ten sposób.
Zaciskam dłonie na prześcieradle zamykając oczy. Czuję ogarniającą mnie rozkosz, kiedy jego duże dłonie odnajdują zapięcie od stanika, pozbywając się go i rzucając w drugi kąt pokoju. 
Umyślnie dmucha w moje sutki, które reagują szybko niczym błyskawica, stając. 
-Zapomniałem jak wiele przyjemności daje mi patrzenie na Ciebie.-mruczy prosto w moje ucho, kiedy jego dłonie odnajdują obie piersi miętosząc je. Odchylam głowę w tył, jednocześnie zagryzając wargę.-Kiedy wyjdziesz z ośrodka, musisz na mnie poczekać.-mruczy, jednak przestaje go słuchać, kiedy malinowe usta podszczypują sterczące brodawki. Piszczę najgłośniej jak potrafię, korzystając z okazji, że babcia poszła do Ojca na kilka godzin.
Szarpie jego włosy i przyciągam prosto do chwilowego pocałunku.
-Proszę.-jęczę drapiąc jego gołe plecy.
-O co prosisz?-podnoszę się lekko na łokciach miażdżąc go spojrzeniem. Czy on sobie ze mnie żartuje?
-Wejdź.We.Mnie.Teraz.-syczę każde jedno słowo, podkreślając każdą jedną literkę.
-Wedle życzenia.-chłopak zsuwa się ze mnie, schodząc z łóżka. Jego spodnie zostają zdjęte razem z bokserkami a ja mam możliwość podziwiania jego pięknego gołego ciała. Widzę każdy jeden najmniejszy tatuaż nawet ten na....cholera!
-Masz tatuaż na fiutku?!-piszczę, śmiejąc się jak głupia. Mała strzałka zdobiąca jego penisa, rozśmiesza mnie bardziej niż niejeden kawał.
-Musimy o tym teraz rozmawiać?-wyciąga z szufladki stojącej koło łóżka fioletową paczuszkę, rozrywając ją zębami. Wyciąga obślizgłą zawartość naciągając na sterczącego przyjaciela. Zaciskam ręce na jego barkach, kiedy ten ponownie zawisa nade mną.
-Gotowa?-pyta, ustawiając się w odpowiedniej pozycji.
-Zawsze.-nie zdążyłam dobrze skończyć, kiedy cały znalazł się we mnie. Zatrzymuje powietrze w płucach, czując lekkie ukłucie bólu. Harry widząc, że zrobił to za szybko - w końcu dość dawno nie uprawiałam seksu - zatrzymuje się i cmoka moje usta. 
-Mogę?-prosi prawie, że błagalnie,. Skinam głową w odpowiedzi a chłopak reaguje momentalnie. Jego biodra odbijają się o moich, a odgłos uderzania jąder o pośladki rozbrzmiewa w pokoju prawie jak muzyka. Jęczę głośno, kiedy jego ruchy są szybsze i mocniejsze, sprawiające mi coraz większą przyjemność. Drapię jego plecy wyładowując rosnącą w moim podbrzuszu rozrywającą euforię. 
-Szybciej.-błagam, wiedząc, że koniec jest bliski.
-Wytrzymaj kochanie, jeszcze troszkę.-jego głos działa jak pozwolenie, choć dosadnie kazał mi czekać. Nie mogąc się powstrzymać dochodzę, czuję rozlewającą się przyjemność, stan niczym podczas latania. Moje nogi stają się strasznie ciężkie, jednocześnie będąc lekkimi, nie potrafię tego racjonalnie wyjaśnić.
Harry również nie potrzebował wiele czasu po mnie, jego ciało mokre od potu opada na moje. 
-Kocham Cię Natasha.-mruczy. Odgarniam jego mokre włosy z czoła i całuje je.
-Kocham Cię Harry.-szepce.-Wesołych Świąt.
-Wesołych Świąt.-dodaje. 


                                            ~koniec retrospekcji~

   Pakuje ostatnią rzecz do pożyczonej torby oddychając ciężko. Nie mogę uwierzyć, że moja przygoda z tym przeklętym ośrodkiem dobiega końca. I mimo, że to miejsce dało mi tyle bólu i tęsknoty za wolnością, pokazało, że mam przy sobie najlepszych przyjaciół, których szczerze mogę nazwać rodziną. Temu miejscu zawdzięczam również fakt, że mogłam przejść tu dość gwałtowną przemianę. Jestem nowym i lepszym człowiekiem.
  Wzdycham głęboko przyznając się przed sobą, że będę tęsknić za tym miejscem.
-Wszystko w porządku?-odwracam się za siebie, kiwając pozytywnie głową. Zagryzam wargę, kiedy czekoladowe spojrzenie przyjaciela mówiące, że nie muszę udawać, uwalnia falę łez.-Moja maleńka.-szepce i przyciąga mnie do uścisku. Chowam głowę w zagłębieniu jego szyi i całuje szybko policzek.
-Tak bardzo będę za Wami tęsknić.-mruczę, płacząc jak małe dziecko. Nie mogę uwierzyć, że już nigdy nie przytulę się do Zayn'a, ani nie będę słuchać jego przemądrzałej paplaniny. Ta myśl mnie wykańcza, nie jestem w stanie racjonalnie myśleć, czuję się jak wyprana z uczuć, jakby w moim wnętrzu nie było nic prócz czarnej dziury, która wysysa wszystko co dobre.
-Cśś skarbie, już dobrze.-mruczy masując delikatnie moje plecy.-Wyjeżdżasz dopiero jutro.-odsuwam się od niego wycierając ciągle spadające łzy  policzków.
-Marne pocieszenie, wiesz?-Mulat wzrusza ramionami i lekko się uśmiecha.
-Znasz mnie.-chłopak po raz kolejny przyciąga mnie do siebie zamykając w mocnym uścisku.-Tak bardzo będę za Tobą tęsknić, bardzo.-mówi łamiąc mi tym serce.-Bardzo bardzo.-Odsuwam się lekko i łapię w obie dłonie jego policzki już nawet nie trudząc się w wycieranie mokrych policzków.
-Przestań się mazać.-mówię nie mogąc uwierzyć, że kilka łez opuszcza jego czekoladowe oczy.-No dalej, niszczysz swój wygląd złego chłopca.-ścieram łzy jak najprędzej, nie mogę znieść widoku swojego przyjaciela, brata, płaczącego.
-David prosił abyś zeszła na dół do sali występów, musi z Tobą porozmawiać.-skinam głową, łącząc nasze palce.
-Chodź ze mną.-proszę na co chłopak jedynie przytakuję. Wychodzimy z pokoju, kierując się po schodach w dół do największej sali w tym ośrodku. Czując ciepłą dłoń, która otula moją, niepokój powoli odchodzi, jednak nie za daleko. Ciągle jest blisko.
Przekraczam pierwsza próg o mało nie dusząc się językiem na widok połowy ośrodka ubranych w urodzinowe czapeczki i konfetti w dłoniach, które teraz roznosiło się po całej sali. Na ścianie, która była naprzeciwko mnie znajdował się napis.

"Powodzenia w nowym życiu Natasha!"

Widzę kilka okrągłych stołów na których była masa jedzenia. W kącie ustawiony był stół przy którym siedział DJ a teraz światła zaczęły się zmieniać tworząc istną tęczę w pomieszczeniu. Śmieje się głośno zakrywając usta. To wszystko jest takie magiczne.
-Wiedziałeś o tym, Ty oszuście!-dźgam Zayn'a w klatkę piersiową a on jedynie wysyła mi całusa w powietrzu i wzrusza ramionami.-Nie wierzę.-mówię, kiedy Malik chwyta mnie za łokcia i prowadzi w głąb sali. W tle leci "I love it", kilka osób przytula mnie i życzy powodzenia, jednak nie obchodzą mnie oni na tyle, abym chciała zostać z nimi na dłużej. Wiem, że to nie grzeczne i niemiłe, ale chce znaleźć Ivy i Harrego, tylko ten cel przyświeca mi taranowanie ludzi.
Kiedy ich widzę piszczę i wyrywam się z objęć Zayn'a. Podbiegam do nich i przytulam obydwoje. Ivy zaczyna szlochać w moje ramię a Harry odsuwa się. Wiem, że chodzi mu o to, że odchodzę, ale postanawiam porozmawiać z nim później.
-Ivy!-przytulam ją jak najmocniej potrafię.
-Natasha!-odpowiada podobnie na co się śmiejemy.-Będzie mi Ciebie brakować.-szepce.
-Mi Ciebie też.-odpowiadam zgodnie z prawdą.-Tak wiele musiałaś tutaj przejść przeze mnie. Chce przeprosić Cię za wszystko, nie wiem dlaczego byłam taką podłą jędzą. Przepraszam Ivy.
-To mamy już za sobą, musisz teraz być bardzo dzielną i nie poddawać się.-odsuwam się od niej i kiwam głową na znak że rozumiem. Ivy ma rację, muszę być dzielną.
Chwilę rozmawiamy o głupotach, jednak, kiedy mam okazję zauważyć David'a przy wyjściu przepraszam ich i odchodzę aby porozmawiać z opiekunem.
Podchodzę do niego i proszę o rozmowę. Mężczyzna skina głową i prosi abyśmy wyszli z tego chaosu. Godzę się i razem kierujemy się do jego pokoju. Siadam na krześle zakładając nogę na nogę.
-Myślałem co będzie najlepszym prezentem pożegnalnym dla Ciebie i...
-Nie musisz nic mi dawać.-marudzę, jednak milknę na widok jego surowego spojrzenia, które zmienia się po sekundzie na to z iskierką tęsknoty.
-Daj skończyć.-karci mnie.-Więc jak mówiłem. Załatwiłem Ci mieszkanie, które razem z nauczycielami opłaciliśmy za rok, abyś miała jakiś start. Również załatwiłem Ci pracę zaraz koło ośrodka,zaledwie dwie minuty drogi od Twojego domu w małej piekarni.-otwieram oczy i usta będąc oniemiałą bardziej niż przyjęciem dla mnie.-Wiem, że nie chcesz mieszkać z babcią ani tatą poza tym jesteś pełnoletnia. Ale głównym prezentem będzie fakt, że będziesz mogła odwiedzać ośrodek kiedy chcesz, w końcu jest tu Twój chłopak.-uśmiecham się dumnie.- Dostaniesz wyposażenie mieszkania, wynajmujący był bardzo miły, starczyło nam na nowy telefon bo tamten się zepsuł.-kiwam głową.-To tyle.-piszczę szczęśliwa i przytulam się do niego.
-Dziękuję David, dziękuję, dziękuję, dziękuuuuję.-krzyczę. Jestem zadowolona z prezentu, naprawdę.
-Wiesz, że jeśli coś nabroisz nie wrócisz tutaj, tylko prosto do więzienia, więc bądź grzeczna.-karci mnie jak tata na co skinam głową.-I nie ma za co.-ściskam go po raz ostatni i wybiegam z jego gabinetu, kierując się wprost do wielkiej sali. Nim jednak tam wchodzę zauważam siedzącego na zewnątrz Styles'a. Serce mi się łamie na widok jego nieszczęścia, ale otuchy dodaje mi fakt, że będę mogła tu przychodzić kiedy chce.
Wychodzę z ośrodka przysiadając się do bruneta na ławce.
-Hej.-mówię.
-Hej.-odpowiada nie patrząc na mnie.-Nie zostawisz mnie prawda? Chodzi mi o to, że wyjdziesz i pewnie ułożysz sobie życie, w którym nie będzie dla mnie miejsca.-wzdycham na jego głupotę. Podnoszę jego pod brudek i całuje usta.
-Moje serce należy tylko do Ciebie Harry, serce, ciało, dusza, to wszystko jest Twoje.-szepce łącząc nasze palce. Chłopak podnosi na mnie swoje zaszklone spojrzenie.-Nie płacz kochanie.-szepcze delikatnie cmokając jego oczy, nos, czoło, policzki, usta. Czuję, że należę do niego. Nie w ten rzeczowy brzydki sposób, ale w sposób osobisty, intymny. Nie wiem jak mam to określić. Czuję, że ja należę do niego a on do mnie.
-Udowodnij mi to.-mruczy.
-Ale jak?
-Wyjdź za mnie.-patrzę na niego oniemiała, nie mogąc uwierzyć, że takie słowa opuściły jego usta.-W taki sposób.
-Dobrze.-mówię zwięźle. Wiem, że tego chce.
-Słucham? Nie mówisz tego na odczep się, prawda?
-Nie mówię tego na odczep się. Wyjdę za Ciebie.-zagryzam wargę, widząc jak jego usta wykrzywiając się w uśmiech, całkowicie pełny szczęścia. Chłopak wstaje szybko z ławki i górując nade mną, całuje mocno moje usta. Uśmiecham się, on robi to samo.
Chryste, dzisiejszy dzień to istne szaleństwo.
Nasz pocałunek kończy się w momencie, w którym podchodzi do nas Zayn z Ivy, nosząc kieliszki z szampanem.
-Przestańcie się migdalić.-wywracam oczami na głupi komentarz Zayn'a. Ivuy podaje mi kieliszek a Mulat Harremu. Długo nie muszę zastanawiać nad tym za co chce wznieść toast.
-Za przyjaźń.
-Za przyjaźń.-mówią wszyscy.
-Um właśnie, zaręczyliśmy się z Harrym.-mówię szybko mocząc usta w alkoholu.


_________________________________________________________
Przepraszam Was za opóźnienie, jednak fakt, że zbliża się koniec roku a ja byłam na praktykach w Pogorzelicy, jest dobijający. Muszę poprawiać stopnie a teraz nie chodzę do szkoły ze względu na chorobę.
Musicie być bardziej wyrozumiali i cierpliwi.
Rozdział napisany, jednak nie mam siły go sprawdzać. Mam nadzieję, że wszystko w miarę się zgadza a Wasze zaskoczenie wyjściem Natashy z ośrodka i zaręczynami, nie jest aż tak wielkie jak moje, kiedy to pisałam xd
Miłego czytania.
Ps. zapraszam Was tutaj http://klerrka.blogspot.com/
http://www.wattpad.com/story/41239785-bipolar-h-s

Cóż, odnośnie drugiej autorki bloga, mam dla Ciebie krótką wiadomość, którą mam nadzieję, że przeczytasz.
Moje życie nie kończy się na siedzeniu przed laptopem i pisaniem. Wiem, że zgadzając się na pracę tutaj musiałam liczyć się z nowymi obowiązkami, jednak sama nie dodajesz rozdziałów systematycznie, zdarzają Ci się opóźnienia i nie takie pięciodniowe. Nie zamierzam być nie miła, ani nie rozsądna, ale kiedy na karku masz śmierć koleżanki i fakt, że wypada zająć się szkołą, praktykami, rodziną, to jest to czym zajmę się najpierw. Nie sądzę, aby ktokolwiek był oburzony faktem, że rozdział się pojawił a ja dość wyraźnie napisałam notkę (którą Ty usunęłaś), w której przepraszam i informuje, że postaram się dodać rozdział jak najszybciej. Powinnaś okazać się wyrozumiałością i cierpliwością w końcu nic się takiego nie stało.
Już drugi raz grozisz mi, że usuniesz mnie stąd, a sama nie prowadzisz tego bloga od początku. Uważasz się za lepszą, bo dostałaś go?
Cóż, mam za przeproszeniem wyjebane na to co postanowisz teraz zrobić, usuń mnie jak chcesz, ale to będzie świadczyło o Twoim braku wyrozumiałości i bezsilności - nie o mnie.
Zawsze mogłaś skontaktować się ze mną przez mail'a ale wolisz pisać tutaj i czuć się mocniejszą.
Poza tym ten blog prowadziłam prawie (od dostania go) od początku. Tak samo zżyłam się z bohaterami i poświęciłam, a Ty teraz grozisz mi czy tam ostrzegasz na forum publicznym, zamiast załatwić taką sprawę osobiście.
Przepraszam za to co teraz napisze, ale to jest niedorzeczne i Ty taka jesteś.
Jesteś niedorzeczna i śmieszna.

Tyle, dziękuję.

3 komentarze:

  1. Usunęłam ci jakąś notkę? Nie wydaje mi się. Nie próbowałam się z tobą skontaktować? Coś ci się pomyliło. Pisałam do ciebie kilka razy nie tylko na e-mailu ale również pod rozdziałami gdy zaczynałaś je pisać i nigdy nie dostałam od ciebie odpowiedzi, więc musiałam komentować twoje rozdziały bo innego wyjścia nie miałam. Czy czuję się lepsza? Ani trochę, i nie wiem dlaczego zaczęłaś mnie teraz atakować. NIGDY nie powiedziałam, że JA dodaję rozdziały regularnie bo mi również zdarza się nie dodać jakiegoś rozdziału regularnie, ale nie są to takie duże odstępy jak u ciebie i jestem w stanie zrozumieć, że masz problemy i możesz nie mieć czasu czegoś napisać ale wtedy do cholery napisz głupią notkę i to ja wstawię rozdział, a nie blog zostaje pusty przez miesiąc. Nie rozumiem dlaczego nazywasz mnie niedorzeczną i śmieszną skoro dbam tylko o to aby nasi czytelnicy od nas nie odeszli. Gdy zaczynałam współpracę z tobą miałam nadzieję, że nie będziesz następną nadętą laską, która będzie robiła co będzie chciała bo mimo wszystko przypominam ci, że to JA jestem administratorem. Ach i jeszcze jedno powinnaś odnosić się do ludzi z szacunkiem (szacunek za szacunek), i albo się dogadamy albo rozstaniemy. Dziękuję, to wszystko co mam ci do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasi czytelnicy są cudowni i dziękuję im za byciem tutaj, jednak pisanie, Ty dodajesz rozdziały w krótszych odstępach czasowych to bzdura. Nie życzę tego nikomu, tym bardziej Tobie, ale sytuacje przez które musiałam przejść na pewno nie pozwoliłyby Ci na dodawanie postów co tydzień (bo tego w końcu ode mnie wymagasz). A co do notki, była pisana i nawet zagościło na niej kilka komentarzy a ja na pewno jej nie usunęłam. Nie zamierzam być okej dla kogoś kto potrzebuje dobudowywać się pisząc pod rozdziałami o usunięciu. Czy musiałaś dodać tego typu komentarz? Nie mogłaś po prostu napisać, że nie rozumiesz dlaczego mnie nie ma? Nazywam Cię niedorzeczną i śmieszną, bo właśnie taka jesteś i w przeciwieństwie do Ciebie mam wiele rzeczy do powiedzenia ale nie zamierzam mówić ich tutaj.

      Usuń
    2. Skoro nie masz zamiaru napisać mi tych swoich ciekawych, wielu rzeczy tutaj to może wreszcie włącz swoją pocztę i tam sobie porozmawiamy.

      Usuń