niedziela, 6 września 2015

Rozdział 61

***Zayn***

Nie mogłem oderwać wzroku od jej spokojnej twarzy i niemal idealnych ust. Nie mogłem przestać nastawiać uszu aby usłyszeć jej miarowy i spokojny oddech. Nie mogłem przestać myśleć o jej delikatnych dłoniach i strasznie długich jak i szczupłych nogach. Nie mogłem wyrzucić ze swojej głowy widoku nagiej Ivy stojącej naprzeciwko mnie pod prysznicem. Nikt nie ma pojęcia ile samokontroli potrzebowałem aby nie dotknąć jej tam gdzie ona tego nie chciała, nikt nie wie jak bardzo musiałem z sobą walczyć aby patrzeć jej tylko w oczy. To było kurewsko ciężkie, ale wiedziałem, że nie mogę zachować się inaczej. Wtedy potrafiłem podjąć właściwą decyzję, wiedziałem jak muszę się zachować i dałem sobie radę, ale teraz gdy stawka jest o wiele większa niż spoliczkowanie za patrzenie na cycki nie mam kurwa zielonego pojęcia co zrobić.
Cały czas rozmyślałem nad tym jak powinienem postąpić. Z jednej strony byłem pewny, że beze mnie jej życie będzie łatwiejsze nawet jeżeli teraz mnie kocha, ale z drugiej strony nie potrafiłem wyobrazić sobie nawet pierdolonej godziny bez niej przy moim boku, a co dopiero być bez niej przez całe życie. Tak, byłem egoistycznym kutasem, ale moje życie również było coś warte prawda? Zawsze myślałem, że jestem bezużyteczny i nikomu nie potrzebny, ale teraz zaczynam widzieć, że są osoby, którym na mnie zależy. A najważniejsza z nich leży teraz przede mną i jest w swoim własnym sennym świecie, w którym nic jej nie zagraża.
Zastanawiałem się kiedyś czy Ivy śni o jakimś idealnym chłopaku, który będzie jej księciem z bajki. Bo przecież marzy jej się taki ktoś prawda? Wszystkie dziewczyny marzą o takiej osobie, to ona pewnie też. Zastanawia mnie jaki on musi być? Jaki jest idealny mężczyzna według Ivy, który powinien spędzić z nią resztę życia? Jak powinien się zachowywać? Jaki mieć charakter? Powinien dbać tylko o nią czy o wszystkich ludzi? Głupi jesteś. Przecież to oczywiste, że musiałby dbać o wszystkich, tak samo jak Ivy.
Moja mała Ivy... Pędzi do każdego z pomocą, ale zapomina po drodze o najważniejszej osobie, której powinna pomóc. Zapomina o sobie samej.
Ivy wszystkim pomaga, a ja niszczę ludzi... Odpowiedź na moje pytanie czy powinienem jednak odejść nasuwa się sama; ja zniszczę wszystkich, a Ivy im wszystkim nie pomoże.
- Kocham cię księżniczko - dotknąłem delikatnie jej policzka i wtedy stało się coś o co nie podejrzewałem siebie samego. Z moich oczu potoczyły się ciężkie łzy, które wyrażały wszystko co chciałem, ale nie mogłem powiedzieć. - Kocham cię bardziej niż siebie samego, dlatego przepraszam za to co zrobiłem - nachyliłem się i pocałowałem jej rozgrzany policzek zaciągając się przy tym jej zapachem.
Z bolącym sercem wstałem z krzesła, które po cichu odstawiłem pod ścianę. Z zapadniętym skamieniałym sercem wychodziłem z jej pokoju chcąc zapomnieć o wszystkich pozytywnych uczuciach jakie w sobie miałem. Z załzawionymi oczami uświadomiłem sobie, że właśnie wszystko przekreślam i mogę winić za to tylko siebie.  

***Ivy***

Stałam zdenerwowana i przemarznięta na placu w otoczeniu kilku uczniów, którzy planowali jak uciec nauczycielowi aby nie musieć pracować. Dzisiaj w ramach prac społecznych mieliśmy pojechać do jakiegoś domu starców i pomóc pracownikom może nie tyle w opiece nad tymi ludźmi, a w porządkach. Podobał mi się ten pomysł, ale jednak byłam zdenerwowana ponieważ nie wiedziałam z kim będę musiała tam pracować, a zważywszy na fakt, że dogaduje się tylko z dwoma osobami z klasy byłam pewna, że będę w grupie z kimś, kto mnie nienawidzi. 
- Ivy chodź do środka - Harry dotknął mojej ręki i uśmiechnął się lekko. Na dworze było strasznie zimno, ale w autobusie którym mieliśmy jechać też wcale nie było ciepło. 
- Muszę zaczekać na Zayna. On pewnie zaraz przyjdzie - już od kilkunastu minut ciągle to powtarzałam, a chłopaka jak nie było tak nie ma. Zaczynałam się martwić ponieważ Zayn nie pojawił się dzisiaj na śniadaniu, a ja nawet nie miałam jak dostać się do jego pokoju ponieważ nauczyciele uważnie nas dzisiaj pilnowali aby każdy pojechał na prace społeczne. 
- Usiądziesz przy oknie i zobaczysz jak będzie szedł - Harry chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę autobusu. - No dalej Ivy, albo powiem ci co mi się przez ciebie skurczyło - zaśmiałam się cicho i pozwoliłam mu aby zaprowadził mnie do o wiele cieplejszego pojazdu. 
- Martwię się o niego Harry - powiedziałam gdy usiedliśmy. Spojrzałam w stronę drzwi budynku, które nadal pozostawały zamknięte. 
- Zayn to duży chłopiec i jestem pewny, że poradzi sobie z tym co go zatrzymało - Harry zaczął pocierać swoje dłonie przez co znów zauważyłam jego obtarte kostki. Doskonale wiedziałam, że z kimś się pobił tylko, że on wcale nie zamierzał mi o tym powiedzieć co trochę mnie bolało ponieważ myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele mówią sobie o wszystkim prawda? 
- Nie chodzi mi o to, że jeszcze go tutaj nie ma. Znaczy no o to też, ale... - zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko chcąc ułożyć sobie w głowie wszystkie słowa poklei. - Zayn ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje. Raz jest super czuły i powtarza, że mnie kocha, a potem... 
- A potem jest kutasem i masz ochotę mu przyłożyć? - dokończył za mnie, a ja tylko pokiwałam delikatnie głową. - Nie pomogę ci w sprawach sercowych bo sam jestem w tym cholernie kiepski - położyłam głowę na ramieniu Harry'ego chcąc poczuć się chociaż trochę lepiej.  
- Natasha cię kocha Harry. A przecież to jest najważniejsze no nie?
- Zayn też cię kocha - głos Harry'ego zadrżał gdy wypowiadał te słowa, a ręka, którą mnie obejmował mocniej zacisnęła się na moim ciele. Spojrzałam na niego i dopiero wtedy zauważyłam, że przez autobus kroczył Zayn obejmując dziewczynę, która była z nami w klasie od niedawna. Za nim dumnie szedł James i gdy mnie zauważył uśmiechnął się i powiedział coś cicho do Zayn'a. Wtedy on też na mnie spojrzał i ku mojemu zaskoczeniu powiedział coś do swojej towarzyszki, która zachichotała i pocałowała go w policzek. 
Cała trójka przeszła obok mnie i Harry'ego całkiem obojętnie, a ja poczułam jak coś we mnie zaciska się przez co nie mogłam złapać pełnego oddechu. Moje myśli zaczęły szaleć, a oczy wpatrywały się w puste miejsce gdzie przed chwilą stał chłopak, którego kocham bardziej niż samą siebie. 
- Chyba jednak nie kocha - wyszeptałam i odsunęłam się od Harry'ego. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy gdy doszedł do mnie śmiech tej dziewczyny i Zayna. 

***
Wycierałam kurz z mebli w pokoju jakiejś staruszki, która była niewidoma. Na początku nie wiedziałam jak mam się zachować, ale gdy potem doszło do mnie to, że ona mnie nie widzi przestałam wymuszać u siebie uśmiech i pozwoliłam sobie na uronienie kilku łez, które miały przynieść mi ulgę, a tak naprawdę sprawiły, że czułam się jeszcze gorzej. 
- Kochanie mogłabyś mi podać szklankę z wodą? - odwróciłam się i spojrzałam na kobietę, która siedziała w ogromnym brązowym fotelu i trzymała na kolanach książkę. Wydawało mi się, że ona patrzy wprost na mnie i znów starałam się uśmiechnąć, ale gdy dojrzałam biel jej oczu przypomniałam sobie, że to niemożliwe. 
- Oczywiście - odpowiedziałam i odłożyłam ściereczkę podchodząc do łóżka, przy którym stał stolik.
Nie wiedziałam zbytnio jak mam jej podać szklankę ponieważ wystawiła ona rękę w całkiem innym kierunku dlatego delikatnie uchwyciłam jej dłoń i przytrzymałam szklankę dopóki sama pewnie nie uchwyciła szkła w swoich słabych palcach.  
- Dlaczego jesteś smutna? - zapytała gdy upiła mały łyk wody. Otwarłam usta chcąc coś powiedzieć, ale właściwie nie wiedziałam co. - Może i jestem ślepa, ale nie głucha. Co chwilę wzdychasz i nawet chwilę płakałaś - dodała, a ja znów westchnęłam czując się lekko przytłoczona tą całą sytuacją. 
- Ktoś na kim mi zależało chciał się tylko mną zabawić i jest mi teraz trochę przykro - powiedziałam i dopiero zdałam sobie sprawę z tego jak żałośnie i słabo brzmię. 
- Kochasz tego chłopaka i wcale nie jest ci tylko trochę przykro. Jesteś zraniona i bardzo cierpisz - moje serce zacisnęło się na jej słowa ponieważ, cholera ona miała rację. 
- My nawet nie byliśmy razem. Uroiłam sobie coś i teraz muszę za to zapłacić.
- Miłości nie można sobie uroić skarbie. Też byłam kiedyś młoda i też byłam zakochana. To wspaniałe uczucie, które daje ci siłę do życia, ale również cię niszczy, a szczególnie gdy ta druga osoba zawiedzie - powiedziała i uśmiechnęła się lekko szukając mojej dłoni. 
- A co jeżeli on ciągle zawodzi? - zapytałam i zamknęłam oczy starając się uspokoić. Nie chciałam płakać, naprawdę nie chciałam, ale to wszystko było za bardzo pogmatwane, a Zayn mieszał nie tylko w mojej głowie, ale również i w sercu. 
- To znaczy, że musisz pokazać mu tą właściwą drogę. To ty musisz pokazać mu jak ma żyć, a wtedy on sam dowie się jak wielka jest jego miłość do ciebie - kobieta ścisnęła moją dłoń i znów się uśmiechnęła. - A jeżeli on czasem pełni jakiś błąd i będzie w stosunku do ciebie kutasem to musisz mu mocno przywalić żeby przypomniał sobie jak ma żyć - zaśmiałam się z jej słów przypominając sobie Harry'ego, który powiedział mi dokładnie to samo.

***

Cicho zapukałam do drzwi i bez pozwolenia weszłam do środka czując lekkie zdenerwowanie, ale również i ekscytację. Czułam, że wszystko się zmieni i jeżeli zrobię jeszcze kilka kroków w przód nie będzie już odwrotu i właściwie właśnie tego pragnęłam. Chciałam brnąć dalej w to wszystko i nie żałować niczego, a tym bardziej wspólnie spędzonych chwil. 
- Ivy? Co ty tutaj... - podeszłam szybko do Zayna i zakryłam mu usta dłonią. Nie chciałam aby cokolwiek mówił ponieważ jego słowa zawsze na mnie wpływały, a tym razem nie chciałam się go słuchać. Chciałam aby chociaż raz było po mojemu. 
- Chcę tylko żebyś wiedział, że jesteś wyjątkowy. A mówię to wyłącznie dlatego, bo nie wiem czy usłyszałeś to kiedykolwiek od kogokolwiek - powiedziałam i zabrałam swoją dłoń. Zayn wpatrywał się we mnie całkowicie oszołomiony. - Skrzywdziłeś mnie dzisiaj po raz kolejny Zayn. Nie wiem czy potrafię ci tym razem odpuścić i nie wiem czy sprawia ci radość patrzenie jak znów mnie niszczysz, ale wiem za to, że musisz podjąć decyzję - stałam pewnie przed nim i cały czas patrzyłam w jego piękne oczy. 
- Jaką decyzję - jego głos był cichy, a zarazem tak strasznie głośny w mojej głowie. Byłam cholernie zdenerwowana, ale nie mogłam mu tego pokazać. 
- Jeżeli to był ostatni raz kiedy mnie skrzywdziłeś, obiecuję ci, że zamieszkamy razem, będziemy cholernie szczęśliwi, ale jeśli chociaż raz wystawisz moje uczucia na jakąś rąbniętą ruletkę to przyrzekam, że odejdę na zawsze.
- Grozisz mi? - zapytał i chwycił moją dłoń lekko ściskając moje palce. Wyrwałam się z jego uścisku i pewniej stanęłam tuż przed nim demonstrując całą siłę jaką jeszcze w sobie miałam. 
- Ostrzegam. Decyzja należy do ciebie - odpowiedziałam i odwróciłam się zadowolona z siebie chcąc wyjść z pokoju aby Zayn wszystko sobie przemyślał. 
- Ivy - zatrzymałam się gdy powiedział moje imię, ale nie odwróciłam się. Musiałam postawić na swoje, a Zayn musi wreszcie zaakceptować, że ja również mogę mieć jakieś zdanie. - Zostań ze mną - dodał, a na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. 
Zrobiłam kilka kroków do przodu, ale tylko po to aby zamknąć drzwi. Tak naprawdę nie chciałam go zostawiać, chciałam aby mocno mnie przytulił i pocałował, ale wciąż miałam w głowie obraz jego i tej dziewczyny. 
- Masz mnie nie dotykać - powiedziałam pewnie i usiadłam na łóżku wpatrując się w niego. - Co się tak gapisz. Nie będziesz mnie dotykał dopóki nie zmyjesz z siebie tamtej laski, którą swoją drogą też dotykałeś - dodałam i założyłam ręce na piersi. Nie wiem co takiego śmiesznego powiedziałam, że chłopak zaczął się głośno i szczerze śmiać. 
- Och księżniczko - Zayn pokręcił głową po czym usiadł obok mnie i położył swoją dłoń na moim kolanie. - Przepraszam za to co zrobiłem. Nie powinienem tak postępować - spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
- W porządku przecież wy nie um... No wiesz nic nie robiliście prawda? - zapytałam cicho i spuściłam wzrok. Z jednej strony głupio było mi o to pytać, ale z drugiej Zayn to mój chłopak i mam prawo wiedzieć. 
- Nie Ivy, nie pieprzyłem się z nią - wypuściłam powietrze gdy poczułam jak kamień spada mi z serca. Chociaż jakiś plus tej sytuacji. Zayn był mi wierny. - Muszę ci coś powiedzieć zanim zrobi to ktoś inny.
- Takie słowa nigdy nie przynoszą dobrych wieści - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego, ale Zayn był całkowicie poważny. 
Wtedy zdałam sobie sprawę, że to jest naprawdę poważna sytuacja. A skąd to wiedziałam? A stąd, że w oczach Zayn zabłyszczały łzy. Prawdziwe łzy pełne bólu, smutku i żalu. Chciałam zapytać co się stało, dlaczego on płacze, ale wtedy drzwi od pokoju otwarły się z hukiem, a do środka wszedł, a raczej wpadł James, a za nim wściekła. 
- O proszę! Jak dobrze Ivy, że tutaj jesteś - James spojrzał na mnie całkiem zadowolony z obrotu sytuacji, a Zayn wstał spięty i dobrze wiedziałam, że w tej chwili musi się powstrzymywać aby nie zrobić krzywdy Jamesowi. 
- Wynoś się - głos Zayn stał się głęboki, przez co przez moje ciało przeszedł dreszcz. Spojrzałam na Natashę pokazując jej, że ma coś zrobić, ale ona tylko pokręcił głową. 
- Zayn dlaczego jesteś taki spięty? Czyżby nasza słodka Ivy nie wiedziała co zrobiłeś? - nie wiedziałam dlaczego, ale słowa Jamesa sprawiły, że nagle poczułam jakby całe moje zaufanie do Zayna po prostu wyparowało.
- Powiem jej sam - Zayn zrobił krok w stronę Jamesa, a wtedy ten nie wytrzymał i z całej siły uderzył bruneta w twarz z głośnym rykiem. Krzyknęłam przerażona i od razu zrobiłam kilka kroków w tył. 
- Jak mogłeś sukinsynie! - James znów chciał się rzucić na Zayna, ale wtedy ja zdążyłam stanąć między nimi. - Jeszcze go bronisz?! On jest mordercą! - słowa Jamesa odbiły się echem w mojej głowie. Natasha zaczęła coś szeptać sama do siebie, a ja tylko mogłam stać i nic nie robić. 
Pamiętam jak kiedyś w nocy Zayn przepraszał mnie za coś co zrobił i powiedział, że jest mordercą, ale wtedy tak naprawdę się tym nie przejęłam ponieważ dopiero poznawałam Zayna, a on jeszcze mi wszystkiego o sobie nie powiedział. Oczywiście chciałam go o to zapytać, ale nie mogłam na niego naciskać. A teraz... Miałam właśnie poznać prawdę, której tak bardzo pragnęłam, a jednocześnie się jej bałam. 
- James błagam cię nie... - James zaśmiał się głośno przerywając tym samym Zayn'owi. Natasha i Zayn wiedzieli, że zaraz się wszystkiego dowiem i byli tym faktem przerażeni. 
- Zayn zabił nasze dziecko Ivy. To przez niego poroniłaś! - moje serce właśnie w tym momencie przestało bić. Mój umysł przestał pracować, a ciało opadło z sił. - A wiesz co jest najlepsze? Ona też o tym wiedziała! - James wskazał na Natashę, a wtedy moje serce gdzieś się zapadło i po prostu się roztrzaskało. Znowu mnie okłamali. 
Odwróciłam się aby spojrzeć na Zayna. Chłopak wpatrywał się we mnie uważnie, a w mojej głowie brzmiało tylko jedno słowo, które go określało. Morderca. 
Ciąg dalszy nastąpi         
-----------------------------------------------------------
Miał być wczoraj, jest dzisiaj.... Wiem, ze ostatnio was zawodzę, ale jest trochę poważna sytuacja z moim zdrowiem, ponieważ prawdopodobnie będę miała operację więc wiecie zdrowie jest na pierwszym miejscu. A jeszcze teraz doszła szkoła... Ugh! Jak żyć panie prezydencie? 
Dobra dość o mnie. Słuchajcie zostały jeszcze dwa rozdziały z perspektywy Ivy i kończymy pierwszą część! Jeeeej :D Mam nadzieję, że was jeszcze zaskoczę następnym rozdziałem ponieważ dowiecie się kto dawał czerwone różyczki :) 
Przepraszam za ewentualne błędy! 
Powodzenia w szkole :)
Kamila♥

8 komentarzy:

  1. O matko co tu się dzieje.,..aż się boje kolejnych rozdziałów. Super podoba mi się ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju!!! Super rozdział - juz się nie moge doczekać co się dalej stanie xD
    ~Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju :o Zayn coś ty do jasnej cholery zrobił :o czekam niecierpliwie na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Że co słucham ?! Takiego czegoś się nie spodziewałam.
    Rozdział jak zwykle powala i zaskakuje. Nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń. Mam nadzieję, że mimo wszystko Ivy i Zayn będą razem. Pisz szybko następny rozdział.
    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow... Niespodziewany obrót sytuacji :) zaraz koniec? Proszę nie :D czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Robi się coraz ciekawiej :* zaskoczyło mnie to *_* tak bardzo szkoda mi Ivy :'( jak Zayn i Natasha mogli jej to zrobić! :'( :* mam nadzieję, że Ivy mimo wszystko im wybaczy albo coś :* ciekawe jak Harry jeszcze na to wszystko zareaguje :*
    2 rozdziały? Tak mało? :*
    Zaskoczyć zaskoczysz na pewno :*
    Nie mogę się doczekać informacji o tym kto był adresatem tych róż :*
    Tobie życzę zdrowia i również powodzenia w szkole :* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie muszę Ci chyba pisać, że rozdział jest cudowny itp bo to oczywiste (ogólnie całe fanfiction) :3
    Ivy będzie pewnie teraz płakała i się załamie, a na końcu i tak wybaczy Zayn'owi :/
    Harry pewnie zerwie zaręczyny z Natashą, a z Zayn'em się pobije :/
    Na końcu pewnie się pogodzą (na co mam nadzieję) :3
    Kto był autorem tych róż, po tym rozdziale myślę, że to mogła być Natasha ;p

    OdpowiedzUsuń