niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 5 część II

***Zayn***

Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn Zayn...

Tylko to ciągle słyszałem w swojej głowie przez co kurwa nie mogłem spać. Wszyscy czegoś ode mnie chcieli, każdy czegoś potrzebował, a ja nie miałem innego wyjścia i musiałem spełniać ich zachcianki chociaż wcale tego nie chciałem.
Odkąd zrobiłem się tym 'dobrym' gościem wszyscy w około mnie myślą, że będę im pomagał chociaż wcale tego nie chcę, a jednak to robię. Miałem ochotę zamknąć się gdzieś z daleka od wszystkich i znów być egoistycznym dupkiem, który dba tylko i wyłącznie o siebie.
Tylko czy ja jeszcze taki jestem? Czy potrafię odmówić narzeczonej mojego ojca pójścia po zakupy? Czy potrafię spławić swoją siostrę, gdy ta drze się abym przyczepił jej huśtawkę? Boże chciałbym móc to zrobić, ale już nie potrafię.
Przewróciłem się na prawy bok specjalnie omijając wzorkiem zegarek, który pokazywał mi od ilu godzin żałośnie próbuję zasnąć. Czułem się fatalnie i naprawdę jedyne o czym marzyłem w tej chwili to po prostu zasnąć.
Z dość głośnym westchnieniem podniosłem się z łóżka i odrzuciłem na bok ciepłą kołdrę. Zaczynałem mieć ogromną ochotę zejść na dół, chwycić pierwszą lepszą butelkę z barku ojca i zachlać się do nieprzytomności. Brakowało mi tego i to bardzo. Gdy Ivy była w szpitalu nie chwytałem za alkohol ponieważ wiedziałem, że następnego dnia do niej pójdę, a gdyby jakiś lekarz coś wyczuł prawdopodobnie by mnie wyrzucili i zabronili więcej przychodzić, a na to nie mogłem sobie wtedy pozwolić. I tak wystarczająco cierpiałem czekając i modląc się każdego dnia o to, aby ona wreszcie się obudziła.
A teraz proszę bardzo mam Ivy w swoim domu, ale nie mogę pójść do niej do pokoju i położyć się obok niej ponieważ ona nie wie kim jestem, a ja naprawdę nie chcę jej jeszcze bardziej przestraszyć. Harry mógłby to zrobić. Naprawdę wkurwiała mnie relacją jaką Styles nawiązał z moją Ivy. On był po prostu jak wrzód na dupie, a mnie cholera brała gdy widziałem jego słodkie spojrzenia rzucane w jej stronę. No bo do kurwy on ma Natashę prawda? Swoją drogą chciałbym wiedzieć dlaczego oni nie są razem. Harry nie chciał mi nic powiedzieć, a Natasha nie ma czasu się ze mną zobaczyć bo albo jest w pracy, albo ma jakieś ważne spotkanie. Mam tylko nadzieję, że ona nie spotyka się z jakimś facetem bo gdy go dorwę to mu coś zrobię. A potem zrobię coś Harry'emu za to, że tak po prostu sobie odpuścił.  
Po cichu przemierzałem korytarz nie chcąc nikogo obudzić aby nie przechodzić przez fazę pytań czy wszystko jest w porządku i czy czegoś nie potrzebuję. No bo do kurwy chyba widać, że nic nie jest w porządku prawda?  
Z czystej ciekawości gdy zszedłem ze schodów spojrzałem na koniec korytarza i dostrzegłem, że drzwi od pokoju Ivy są otwarte. Mój umysł od razu zaczął tworzyć jakieś chore wizje tego, że ktoś mógł się włamać i zrobić jej krzywdę. Potrząsnąłem głową i ruszyłem w kierunku jej pokoju lekko popychając drzwi aby dostrzec puste łóżko. Zmarszczyłem brwi i poszedłem korytarzem prosto do salonu, aby zobaczyć jak Ivy zmaga się z przesunięciem fotela aby móc przejechać wózkiem.
- Co ty robisz? -  zapytałem głupio i szybko do niej podszedłem przesuwając fotel pod ścianę. - Dlaczego mnie nie zawołałaś? - zadałem jeszcze jedno pytanie i ukucnąłem na przeciwko Ivy aby spojrzeć jej w oczy. Jej twarz była cała czerwona, a oddech nierówny i wyglądała na cholernie zmęczoną.
- Nie chciałam nikogo budzić - odpowiedziała cicho i starała się unormować swój oddech. - Przepraszam.
- Nie musisz mnie przepraszać - westchnąłem i wstałem aby popchać jej wózek. - Dałem ci telefon abyś mogła po mnie zadzwonić gdy będziesz czegoś potrzebować - dodałem i wjechałem wózkiem do kuchni. Nim wieczorem poszedłem do swojego pokoju dałem jej swój telefon i jasno wytłumaczyłem jak ma do mnie zadzwonić gdyby czegoś potrzebowała.
- Myślałam, że śpisz - powiedziała i poprawiła swoje włosy, które jak na mój gust były za długie, ale kim ja jestem aby o tym decydować?
- To lepiej nie myśl - odparowałem złośliwie, a potem od razu tego pożałowałem gdy zobaczyłem jak Ivy spuszcza wzrok na swoje dłonie splecione na kolanach. - Nie, kurwa nie. Przepraszam kochanie, nie chciałem tego powiedzieć.
- Jest okej - starała się uśmiechnąć, ale wcale jej to nie wychodziło. - Mówisz co myślisz, a to chyba dobrze prawda? - spojrzała na mnie tymi swoimi ogromnymi niebieskimi oczami, a mi znów zrobiło się niewyobrażalnie smutno z jej powodu.
- Jest różnica między mówieniem tego co myślę, a złośliwością - odpowiedziałem jej i poczochrałem jej włosy chcąc aby zaczęła myśleć nad czymś innym.
- Co tutaj robimy? - zapytała i cały czas spoglądała na moją twarz nawet nie zdając sobie sprawy z tego jak kurewsko niesamowicie wyglądała.
- Cóż znam cię na tyle dobrze, że wiem po co chciałaś się tutaj dostać - odparłem i otwarłem magiczną szafkę swojej siostry. - Oczywiście chciałaś coś słodkiego.
Policzki Ivy przybrały różowy odcień, a ona spuściła wzrok na podłogę jakbym co najmniej odkrył jej wielki sekret.
- Cóż może - powiedziała cicho i zauważyłem jak walczy z uśmiechem, który chciał wkraść się na jej usta.
- Jak byliśmy w ośrodku to często przychodziłaś do mnie w nocy, budziłaś mnie, a ja od razu wiedziałem, że idziemy zapychać się czymś słodkim - wyjąłem z szafki jakieś cukierki, żelki i pinki.
- Zdrowe odżywianie i takie tam? - zapytała i podjechała do stołu po czym chwyciła za pianki, a ja samowolnie się uśmiechnąłem. To było takie oczywiste, że je weźmie jako pierwsze. - Dlaczego się uśmiechasz?
- Wiedziałem, że na pianki rzucisz się najpierw - odparłem i wziąłem się za paczkę cukierków, które mam nadzieję, że smakowały równie dobrze jak wyglądały.
- Skąd? - zapytała i wepchała sobie ich kilka do buzi ciężko żując.
- Bo je uwielbiasz - odpowiedziałem i nagle zrozumiałem, że to było cholernie głupie z mojej strony. - Cóż nie miałam pojęcia co to jest i jak smakuje, ale ładnie wyglądały więc stwierdziłam, że chyba je lubię - Ivy starała się wyglądać normalnie gdy uświadamiała mi, że ona nawet nie wie co je.
- Ja też ładnie wyglądam więc mnie lubisz? - po moich słowach pianka prawie wypadła jej z ust, a ja mimowolnie zacząłem się śmiać z jej miny.
- Nie schlebiaj sobie - powiedziała, ale i tak zaczęła się rumienić, przez co mój uśmiech stał się jeszcze szerszy.
- Cóż powiem ci w tajemnicy, że ja cię lubię - jej oczy zatrzymały się na moich ustach, a policzki stały się jeszcze bardziej czerwone.
- Czy ja ciebie też lubiłam? - zapytała dość cicho i nagle zrozumiałem, że cała ta radość jaką miała w sobie jeszcze chwilę temu gdzieś wyparowała.
- Tak. Lubiliśmy się nawzajem - uśmiechnąłem się lekko na wspomnienie jej delikatnych dłoni na moim ciele.
- Dlaczego się uśmiechasz - jej szept docierał do mnie zdecydowanie zbyt głośno gdy byłem skupiony tylko na niej i jej pięknych ustach, które kiedyś całowałem.
- Wspominam sobie coś - pokręciłem głową chcąc pozbyć się z głowy obrazu leżącej pode mnie Ivy. - Co takiego?
- Kiedyś ci powiem - jej mina wyrażała jedynie czystą ciekawość, a ja byłem z siebie szczerze dumny, że znów mogłem ją zirytować.
- Zawieziesz mnie do pokoju? - zapytała i odsunęła od siebie prawie pustą paczkę po piankach. Jej oczy błyszczały, a ja byłem pewny, że od takiej dawki cukru, to ona dzisiaj na pewno nie zaśnie.
- Ależ oczywiście proszę pani - wstałem z krzesła i od razu wyjechałem jej wózkiem z kuchni gasząc za sobą światła.
Gdy podjechałem wózkiem pod jej łóżko nie miałem kurwa pojęcia co mam teraz zrobić. Miałem jej pomóc czy może patrzeć jak sama stara się wejść na łóżko?
- Czy um potrzebujesz pomocy? - zapytałem gdy już drugi raz nie dała rady podnieść się z wózka.
Ivy westchnęła głęboko i lekko skinęła głową jakby wstydząc się tego, że musi prosić o pomoc.
Bez problemu położyłem dłonie na jej talii i uniosłem ją od razu sadzając ją na łóżku i zabierając od niej swoje łapy. Nie chciałem aby poczuła się przeze mnie nieswojo, a to, że marzyłem aby przytrzymać ją chwilę dłużej wcale się nie liczyło.
- Zostań ze mną - zacisnąłem dłonie na rączkach od wózka bo kurwa mać tak, wreszcie usłyszałem to co chciałem usłyszeć. - Znaczy um jeśli chcesz.
- Oczywiście, że chcę - Ivy znów się rumieniła, a ja musiałem przyznać, że to było kurewsko urocze.
Położyłem się ostrożnie po drugiej stornie łóżka nie chcąc naruszyć jej prywatności, a ona podziękowała mi za to delikatnym uśmiechem.
- Mogę ci coś powiedzieć? - zapytała, a ja skinąłem głową cały czas patrząc w jej niebieskie oczy które teraz błyszczały w ciemnym świetle lampki nocnej. - Czasami strasznie boli mnie głowa i mam takie strasznie głupie wrażenie, że coś pamiętam, ale nie wiem co. Pewnie brzmię teraz jak wariatka i to nawet nie ma sensu, ale tak jest.
- To co mówisz nie jest głupie Ivy. Rozmawiałem o tobie z wieloma lekarzami i oni są pewni, że któregoś dnia zaczniesz sobie przypominać, ale to może trochę potrwać. Tak samo jak powrót do chodzenia. Musisz pamiętać kochanie, że ty umiesz chodzić, ale po prostu twoje nogi zapomniały jak to się robi - uśmiechnąłem się do niej i chwyciłem jej dłoń.
- Gdy tak mówisz to mam wrażenie, że we mnie wierzysz - jej palce ścisnęły moją dłoń, a ja odpowiedziałem jej dokładnie tym samym.
- Bo tak jest - przysunąłem się do niej tylko odrobinkę. - Zawsze w ciebie wierzyłem księżniczko.

***Ivy***

Czasami gdy człowiek budzi się rano to ma wrażenie, że śnił o czymś przyjemnym w nocy, ale nie ma pojęcia o czym. Po prostu tego nie pamięta, zapomina i tyle. To właśnie ja się tak czuję, tylko, że to nie chodzi o jakiś tam sen. Tu chodzi o całe moje dotychczasowe życie, które jest dla mnie jedną wielką zagadką. 
Nie wiem tak naprawdę kim jest ten niesamowity chłopak śpiący tuż obok mnie.
Nie wiem kim jest brunet, który był mnie dziś odwiedzić i obiecał, że szybko wróci.
A najważniejsze, nie wiem kim ja jestem. 
Patrzę na siebie w lustrze i widzę tylko jakąś dziewczynę, która wygląda na zmęczoną. I chyba właśnie tak się czuje.
Jestem zmęczona tym, że nic nie pamiętam i mam tylko jakieś głupie przeczucia. No bo kurcze co to w ogóle jest to przeczucie? 
Musze uczyć się wszystkiego od nowa, muszę poznać od nowa nie tylko cały świat, ale również siebie. 
Ale w końcu... Zayn we mnie wierzy prawda? I nie wiem dlaczego, ale czuję, że skoro on sądzi, że mi się uda to tak będzie. Mam wrażenie, że z nim mogę zdziałać wszystko. 
Zawsze w ciebie wierzyłem księżniczko. Te słowa wydają mi się znajome, ale nie wiem skąd. 
Wiem natomiast jedno: skoro Zayn uważa, że dam radę to nie mam innego wyjścia. W końcu muszę mu podziękować za to, że śpiewał mi gdy byłam w szpitalu. 
-------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za ewentualne błędy.
Kamila♥

1 komentarz:

  1. Widać, że są oboje zmęczeni tą sytuacją :/
    Uwielbiam kiedy Zayn, mówi do Ivy "księżniczko" to takie kochane :3
    Uhhh uwielbiam ich :3
    Kiedy Ivy zacznie sobie coś przypominać?! :/
    Czekam na nexta :)
    Pozdrawiam :* <3 /Magda

    OdpowiedzUsuń