piątek, 3 stycznia 2014

Chapter 9

***Ivy***
Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w szarą rzeczywistość za oknem, obitym w stalowe kraty. Czułam się tutaj jak w więzieniu, a jeszcze wizyta mojej matki i jej głupie krzyki sprawiły, że to uczucie pogłębiło się we mnie jeszcze bardziej.
Od wczorajszego wieczoru mam osobny pokój aby jak to ona stwierdziła: 'nie upodabniać się do tych zdemoralizowanych ludzi'. Niby się cieszę, że dostałam jednak osobny pokój, ale czuję się taka... Odizolowana. Specjalnie na życzenie mojej matki pan David musiał załatwić aby jakaś dziewczyna, która miała sama pokój przeniosła się do Natashy, a ja zajęłam jej miejsce. Było mi wstyd za to, że musiała się ona przenosić i głupio, że każdy w tym cholernym ośrodku widział jak to wszystko się działo. Teraz to już na pewno będę uważana za jakąś księżniczkę.
I gdy już myślałam, że gorzej nie może być moja mamusia zażądała abym była pilnowana i nie rozmawiała z nikim z ludzi przebywających tutaj. Mam być samotna. Brak kontaktu z rówieśnikami. Fakt nie miałam tutaj dużo znajomych, ale Natasha była co raz bardziej skłonna do rozmowy, a co za tym idzie Harry też. I jeszcze Zayn... Tutaj to w ogóle jedna wielka klapa. Gdy mama zobaczyła, że jakiś chłopak przyprowadził mnie do pokoju i co gorsza otworzył mi drzwi wpadła w furię. Zaczęła mnie wyzywać i mówić jaka jestem okropna w stosunku do Dave'a. Tylko przepraszam czy ja zrobiłam coś złego? Po prostu Zayn przypilnował abym trafiła do pokoju tak jak kazał mu nauczyciel, ale wytłumaczcie to mojej zawsze lepiej wiedzącej matce. To graniczy niemal z cudem.
A więc takim o to sposobem teraz zostałam całkiem sama, z własnymi myślami i smutkiem, który tak bardzo niszczył wszystko co chciałam zbudować. Nie miałam wyboru. Musiałam przeczekać te kilka miesięcy, a potem wrócę do domu i do swojego nudnego, poukładanego życia. Przecież tego zawsze chciałam. Chciałam spokoju i stabilizacji, a wyszło z tego jedno wielkie gówno.
Ciche pukanie rozwaliło moją powłokę, którą po woli się otaczałam. Wstałam z łóżka i poczłapałam do drzwi, aby przekręcić kluczyk w drzwiach i je otworzyć napotykając współczujący wzrok pana Davida.
- Witaj Ivy. Przyszedłem cię powiadomić, że dziś macie wolny dzień, tak jak każdą niedzielę. A teraz proszę, chodź na śniadanie - nie odpowiedziałam nic tylko pokiwałam lekko głową i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Następnym 'genialnym' pomysłem mojej matki było to, że będę odprowadzana na posiłki przez pana Davida lub innego nauczyciela bylebym nie chodziła gdzieś sama. Czułam się jak małe, niepełno-sprytne dziecko.
Gdy tylko weszłam do stołówki w towarzystwie pana Davida wszystkie oczy zostały skierowane w nasza stronę. Spuściłam głowę zawstydzona i szłam dalej uparcie w stronę kontuaru gdzie miałam odebrać swoje śniadanie. Z tacą w rękach rozejrzałam się po pomieszczeniu widząc kilka opcji gdzie mogłabym usiąść. Pierwsza: obok Zayn'a, który wpatrywał się we mnie przez co zaczęłam się rumienić. Druga: obok Conora i jego przyjaciół. Trzecia: sama tam gdzie siedziałam wczoraj. Właściwie nie miałam wyboru. Musiałam usiąść sama. Gdy przechodziłam obok stolika, przy którym siedział Conor, chłopak przywitał się ze mną, a ja nie mogąc nic mu odpowiedzieć szłam dalej uporczywie przed siebie. 
Usiadłam przy pustym stoliku i znów podobnie jak wczoraj zaczęłam rozgrzebywać swoje śniadanie, na które nie miałam najmniejszej ochoty.
- Może pan iść. I tak nikt tutaj nie przyjedzie, a od razu po śniadaniu wrócę do siebie - mrugnęłam nie podnosząc nawet głowy.
- Ivy tak bardzo mi przykro, że nie mogę nic zrobić - ręka mężczyzny wylądowała na moim ramieniu w pocieszającym geście. Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się słabo.
- W końcu musiało do tego dojść - odpowiedziałam i znów zaczęłam wyszukiwać jakiś oznak życia w papce leżącej przede mną.
Ku mojemu zdziwieniu pan David zostawił mnie samą, ale szybko dowiedziałam się dlaczego. W stołówce stał facet, który pilnuje nas na pracach społecznych.
- Carter! Malik! - usłyszawszy swoje nazwisko podniosłam głowę i spojrzałam na mężczyznę gromiącego mnie wzrokiem. W stołówce zapanowała idealna cisza - Z racji tego, że wczoraj wymigaliście się od prac społecznych- dziś posprzątacie po śniadaniu.
- Jest pan tego pewien? Skoro nasza księżniczka musi mieć osobny pokój to może niech też sama posprząta - na słowa Jamesa każdy zaczął się śmiać. No może prawie każdy.
- Za mało ostatnio dostałeś wpierdol? - gruby i poważny głos przedarł się przez salwę śmichu wywołując nie lekkie poruszenie. Spojrzałam w stronę Zayn'a i już wiedziałam, że to on.
- Dość! - ryknął mężczyzna, którego szczerze zaczynam nienawidzić. Nie wiem dlaczego ale spojrzałam na Jamesa i otworzyłam buzię ze zdziwienia.  Jego twarz wyglądała okropnie. Na prawym oku widniał wielki fioletowy siniak, i nawet z takiej odległości mogłam dostrzec, że ma rozwalony łuk brwiowy.  Po sposobie jaki stał mogę się domyśleć, że jego brzuch też nie był w dobrym stanie. Czyżby on...? 
Spokojnie poczekałam aż wszyscy opuścili stołówkę i dopiero wtedy wstałam i zaczęłam zbierać talerze na jedną kupkę, a tace do drugą. Zayn siedział cały czas na swoim miejscu i uważnie śledził każdy mój ruch. Na początku trochę mnie to dekoncentrowało, ale później nauczyłam się to ignorować.
Gdy wszystko miałam już pozbierane przyszła kolej na zaniesienie tego do kuchni, a to było już wyzwanie. Westchnęłam i już miałam podnosić stos talerzy gdy ktoś zrobił to za mnie. Podniosłam raptownie głowę do góry napotykając czyjeś brązowe oczy. Dlaczego nigdy nie słyszę jak on chodzi? Odsunęłam się zdenerwowana i chwyciłam za plastikowe tacki, które były o wiele lżejsze niż talerze, które niósł brunet. Malik bez problemu otwarł sobie drzwi od kuchni i gdy ja dopiero do niej weszłam, on już napełniał zlew wodą i otwierał jakieś szafki. Gdy wyjął sobie jakąś szmatkę, stanął obok zlewu dając mi jasno do zrozumienia, że to ja będę zmywać, a on wycierać. Z szybko bijącym serce podeszłam do zlewu i podwinęłam rękawy od bluzki po czym zanurzyłam ręce w ciepłej wodzie od razu chwytając talerz i ścierkę. Chciałam skończyć to jak najszybciej i wrócić do pokoju.
- Jak się czujesz? - zapytał brunet po kilku minutach ciszy. Talerzy w tym cholernym zlewie nie ubywało, a wręcz przeciwnie wydawało mi się, że jest ich co raz więcej co przecież jest nie możliwe. Tak bardzo chciałam mu odpowiedzieć, że nawet otwierałam już usta ale szybko je zamknęłam przypominając sobie słowa matki. Nie mogę. - Mówię do ciebie. - Zayn z coraz mocniejszą siłą zaczynał wycierać talerze i już wtedy doskonale wiedziałam, że to dobrze się nie skończy mimo wszystko brnęłam dalej. - Kim jest Dave? - Zapytał, a ja wypuściłam talerz z rąk, który wpadł z powrotem do zlewu ochlapując mnie wodą.
- Daj mi spokój - wyszeptałam i zamknęłam oczy chcąc się uspokoić. Wszystko zaczęło wracać. Wściekłość, adrenalina, głupota, strach. Wszystko od nowa.
- Wiedz, że gdy ja się o coś pytam to zawsze, ale to zawsze uzyskuję odpowiedź - powiedział starając się mnie przestraszyć. No i mu się udało.
Nawet nie wiem kiedy chłopak rzucił ścierkę i talerz, po czym przycisnął do blatu mrożąc mnie wzrokiem.
- Nie słyszałaś co przed chwilą powiedziałem? - wyszeptał mi do ucha nadal mocno napierając na mnie swoim ciałem.
- A ty? - również zapytałam i zacisnęłam mocno powieki nie chcąc oglądać jego wściekłej twarzy.
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - miałam jakieś dziwne wrażenie, że jego wpatrujące się we mnie oczy czytają wszystkie moje myśli, wglądają w moją dusze, a to przecież jest niemożliwe. - Otwórz oczy i na mnie spójrz - rozkazał mi, a ja nadal mocno zaciskałam powieki. Nie mogłam się poddać, nie mogłam na niego spojrzeć bo wtedy wszystko szlag by trafił. Nie potrafiłabym mu się oprzeć.
- Odsuń się ode mnie - powiedziałam głośno i spróbowałam go odepchnąć co właściwie skończyło się tylko tym, że teraz Zayn trzymał moje dłonie przyciśnięte do swojej klatki piersiowej.    
- Otwórz kurwa te pieprzone oczy - wysyczał. Walczyłam o oddech, walczyłam sama ze sobą aby tylko się nie poddawać ale od razu było wiadomo, że jestem na przegranej pozycji. Jak zawsze zresztą gdy w grę wchodzi pieprzony Zayn kurwa Malik.
Po woli zaczęłam podnosić powieki przez co mogłam dojrzeć zdenerwowaną twarz Zayn'a tuż na przeciwko mnie. Jego piękne brązowe oczy, wpatrywały się we mnie jakby szukały strachu czy niepewności.
- Dlaczego pobiłeś się z Jamesem? - zapytałam cicho. Denerwował się jeszcze bardziej zaciskając tym samym szczękę i uwydatniając kości policzkowe. Może być nie wiadomo jak bardzo złym człowiek ale nadal pozostanie piękny niczym Anioł, który ma mnie tutaj chronić.  
- Dlaczego mnie ignorujesz? - również zapytał i już miałam mu powiedzieć, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie gdy doszło do mnie, że nie chcę bardziej go wkurzać, a na pewno bym to zrobiła.
- Będziesz miał przez to kłopoty. Nie możesz ze mną rozmawiać - znów zignorowałam jego pytanie ale przecież on zna na nie odpowiedź. Odwróciłam wzrok od jego oczu i zaczęłam się wpatrywać w jego dłonie, które szczelnie oplatały moje przyciskając je do jego torsu.
- Taaa już to widzę. Myślałem, że to ja mam porąbaną rodzinkę, ale teraz już wiem, że twoi starzy mają bardziej najebane.
- Zamknij się - nie wiem jaki cudem udało mi się go od siebie odepchnąć ale teraz już nie stał tak blisko mnie i nie przylegał swoim ciałem do mojego. - Obrażaj sobie mnie, proszę bardzo. Ale nie waż się mówić tak o moich rodzicach. Nic o nas nie wiesz, więc może powstrzymaj się od tych swoich nikogo nie obchodzących racji.
- Może i nic o was nie wiem ale powiedz mi, kto przy zdrowych zmysłach wysyła szesnastolatkę do miejsca takiego jak to! I jeszcze izoluje ją od reszty!
- Oni chcą mi pomóc! A po za tym zasłużyłam sobie na to aby tutaj być! - po jego zszokowanej minie mogę śmiało powiedzieć, że był zdziwiony tym iż podniosłam na niego głos.
- Nie krzycz na mnie - powiedział wpatrując się we mnie. Nie podszedł, nie dotknął mnie tylko po prostu patrzył, a to wydaję się jeszcze gorsze niż jego dotyk na mojej skórze.
- Bo co? Ty mi tego zabronisz? - nie oczekiwałam od niego odpowiedzi. Tak też się stało. Najzwyczajniej w świecie wróciłam do zmywania tych cholernych talerzy starając się nie rozpłakać.
- Zostaw to - Zayn chwycił mnie za ramię odwracając gwałtownie w swoją stronę. Spojrzałam na niego zszokowana. - Wyjdź stąd. - Puścił moje ramię i mocno zacisnął szczękę.
- Ale muszę...
- Wypierdalaj! - wrzasnął na co podskoczyłam.
Rzuciłam mu jeszcze ostatnie przerażone spojrzenie i wyszłam, nie przepraszam wybiegłam z kuchni.
~*~
Nie wiem, która była godzina. Nie wiem ile już siedziałam sama zamknięta w pokoju. Nie wiem ile łez już wylałam. Głowa bolała mnie od ciągłego płaczu, skurcze brzucha też wcale nie pomagały.
Co teraz robiłam? Klęczałam przed rozwaloną maszynką do golenia i po prostu okręcałam ostrze w palcach patrząc jak światło co jakiś czas się od niej odbija. Nie chciałam tego robić. No bo po co? Skoro nie chcesz to wyrzuć to cholerstwo. Nie mogę. Mimo wszystko nie mogę wyrzucić z dłoni chłodnego metalu bo wiem, że znów przegram. Ten delikatny przedmiot dawał mi odwagę i siłę aby walczyć. Nie ważne w jaki sposób.
Przyłożyłam żyletkę do swojej skóry drżąc lekko pod naciskiem metalu. Bałam się. Nigdy w życiu nie myślałam nad tym aby się zacząć ciąć jak to robiły inne dziewczyny  z 'problemami'.
Trzask drzwi, szybkie kroki, mocne szarpnięcie dłoni, a potem znalazłam się w czyiś silnych ramionach, które mocno przytrzymywały moje ciało przy innym. Nie mogłam złapać oddechu przez szloch, który co jakiś czas wstrząsał moim ciałem.
- Nie płacz już. Uspokój się - gdy jego cichy i spokojny głos doszedł do moich uszu chciałam się odsunąć, pokazać, że jestem silna ale przecież nie było już sensu. Właśnie zobaczył mnie w mojej najsłabszej odsłonie.
- Puść mnie - wyszeptałam ale mimo wszystko nadal mocno oplatałam rękoma jego szyję chcąc być jak najbliżej niego. Chciałam poczuć się bezpieczna.
- Nie - odpowiedział mi i odsunął mnie lekko od siebie. - Ivy co ty próbowałaś zrobić? - zapytał i otarł moje mokre policzki.
- Nie wiem Zayn. Chyba chciałam... Chciałam walczyć - odparłam i spojrzałam w jego brązowe oczy, które błyszczały. Martwił się o mnie.
- To walcz ze mną, a nie sama - jego dłoń powędrowała do mojego policzka, a druga zacisnęła się na moim biodrze.
Mój wzrok krążył po całej jego twarzy byleby nie musieć patrzeć w tej jego piękne oczy. Było mi wstyd, że widział jak próbowałam się pociąć i było mi też wstyd za to, że nakrzyczałam na niego w kuchni podczas gdy on mówił prawdę. Miał rację ze wszystkim. Moi rodzice mają mnie gdzieś i powinnam to wreszcie przyjąć do wiadomości.
- Chyba powinienem cię przeprosić - powiedział cicho i ledwo słyszalnie westchnął. Ta cała sytuacja nie była krępująca tylko i wyłącznie dla mnie.
- Nie. Miałeś rację, a ja chciałam za wszelką cenę przekonać samą siebie, że jest inaczej - nie mam pojęcia dlaczego oboje szeptaliśmy, przecież byliśmy tutaj sami. Nikt by nas nie usłyszał.
- Dlaczego jesteś aż taka irytująca? - zapytał i zbliżył się lekko do mnie. Czułam jego ciepły i spokojny oddech na mojej szyi, przez co nie byłam wstanie mu odpowiedzieć. A może on wcale nie oczekiwał odpowiedzi?
Musnął delikatnie swoimi wargami moją szyję zostawiając za sobą gęsią skórkę i szybsze bicie serca. Nie mogłam się ruszyć, byłam niemal sparaliżowana jego dotykiem i bliskością.
- Chcesz żebym się odsunął? - wczorajszej nocy zadał mi to samo pytanie, tyle że wtedy byliśmy w kuchni.
- Tak - odszepnęłam chociaż w głowie miałam całkiem przeciwną odpowiedź. Wtedy chciałam wręcz pragnęłam aby się ode mnie odsunął i powiedziałam, nie. A teraz? Teraz gdy chciałam aby trwał przy mnie jak najdłużej odpowiedziałam tak. Co jest ze mną nie tak?! 
- Hmm - zamruczał i spojrzał mi w oczy. - Wczoraj kłamałaś i dzisiaj też - dodał po chwili i znów zaczął zbliżać się do mojej szyi. Zadrżałam gdy poczułam jego usta tuż obok moje ucha.
- Jeśli ktoś wejdzie...
- Shhh - wymruczał w moją szyję tworząc lekki wibrację od czego nabrałam głośno powietrza, a Zayn zaśmiał się cicho. - Kim jest Dave?
- Nikim ważnym - odparłam cicho, zamykając oczy. Nie możesz go okłamywać. Odchyliłam mimowolnie głowę do tyłu, a Zayn zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
- Wszystkie reagujecie tak samo - powiedział co od razu mnie orzeźwiło. Otworzyłam oczy i odepchnęłam od siebie zdziwionego bruneta. - Boże Ivy przepraszam nie miałem tego na myśli.
- A właśnie, że miałeś. Wyjdź - wstałam z podłogi i starałam się umiarkować swój oddech. Podeszłam do zakratowanego okna i wyjrzałam za nie. Nie chciałam na niego patrzeć.
- Ivy nie zachowuj się jak dziecko - czułam za sobą jego obecność co tylko mnie dekoncentrowało. Musiałam się go pozbyć innego wyjścia nie było.
Odepchnęłam się od parapetu, na którym się podpierałam i pewnym krokiem podeszłam do drzwi otwierając je szeroko.
- Wynocha - powiedziałam odważnie patrząc na niego. Kilka dziewczyn stojących na korytarzu spojrzało na mnie, a potem wgłąb pokoju wydając jakieś dziwne dźwięki .
- Ivy zamknij te cholerne drzwi - mruknął brunet zaciskając dłonie w pięści. Jakoś ten cały strach, który do niego odczuwałam wyparował, a na jego miejscu pojawiła się złość.
- Wypieprzaj stąd, rozumiesz?! - krzyknęłam i zacisnęłam dłoń na drewnianej powłoce chcąc odpędzić zbierające się łzy.
- Powiedziałem ci coś dzisiaj nie pamiętasz? - Zayn podszedł do mnie i spojrzał na mnie z góry. Jego ciemne oczy, wydawały się jeszcze ciemniejsze przez powiększone źrenice.
- Ja też ci coś powiedziałam, nie pamiętasz?- starałam się naśladować jego pełen rozkazu ton głosu ale po jego minie mogę śmiało stwierdzić, że raczej mi nie wyszło.
- Wiesz, że zachowujesz się jak dziecko? Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego jaki jestem, a teraz robisz mi jakieś cholerne wyrzuty.
- Wyrzuty?! Czy ty się człowieku słyszysz?! To co powiedziałeś nie było tyle co egoistyczne z twojej strony co obrzydliwe! Porównałeś mnie do tych wszystkich swoich... Panienek! - brakowało mi powietrza, czułam piekące łzy i wiedziałam, że się rozpadam. Rozpadam na jego oczach.
- A co może jesteś lepsza niż one?! Wystarczyło, że się do ciebie uśmiechnąłem i już byłaś moja! - nie zabolało mnie to, że krzyczał. Wiedziałam, że tak będzie. Zabolało mnie to, że zainsynuował mi to, że byłam po prostu dziwką.
- Jesteś żałosny! Osądzasz mnie na podstawie swoich głupich wymysłów! I wiesz co ci powiem?! To wszystko to twoja wina! Odkąd cię poznałam mam tylko same problemy!
- No tak kurwa oczywiście! Bo to przeze mnie tutaj wylądowałaś!
- Nie przeklinaj bo tego kurwa nie lubię!
- Co mnie obchodzi to co ty lubisz, a co nie?! Wylądowałaś tutaj przez jakąś głupotę bo rodzice nie chcieli spełnić twojej pieprzonej zachcianki!
- Nienawidzę cię słyszysz?! Nie chcę cię więcej widzieć! - szok dział na moją korzyść. Wypchałam go z pokoju rzucając ostatnie spojrzenie na jego zdenerwowaną twarz. - Koniec przedstawienia!- warknęłam widząc, że prawie wszyscy - dziewczyny jak i chłopaki- przyglądali się nam z zaciekawieniem, strachem ale i rozbawianiem.
Trzasnęłam drzwiami od razu opierając o nie swoje słabe ciało i zjeżdżając po nich na dół.
Czy to co Zayn powiedział to prawda? Czy on na prawdę sądzi, że jestem jakąś dziwką, do której wystarczy się ładnie uśmiechnąć? Może ma rację. Wystarczyło, że tutaj przyszedł, poprzytulał mnie, a potem byłam gotowa oddać mu wszystko nawet sobie tego nie uświadamiając. Czy jestem aż tak żałosna?
Jednak z jednym Malik miał rację. Doskonale wiem, jaki on jest, i że miał nie jedną dziewczynę, ale mimo wszystko nadal do niego leciałam niczym ćma do światła, a przecież on światłem nie był. Był ciemnością. Oo, tak Ivy. Jesteś żałosna.
--------------------------------------------
Hej :) Za często coś wstawiam te rozdziały -.- ale spokojnie nie długo ograniczymy się do 1 na tydzień. Chcę was przeprosić za beznadziejność tego rozdziału myślałam, że wyjdzie lepszy. Anonimy! Jeżeli macie Twittera i chcecie być informowani o rozdziałach to podajcie swoje nicki. Cóż liczę na wasze komentarze i mam nadzieję, że będzie ich duuuużo. To chyba wszystko!
Przepraszam za błędy jeżeli takowe się pojawiły.
Kamila♥

16 komentarzy:

  1. Boże nie ! Nie jeden rozdział na tydzień ,dodawaj tak jak jest może 2 rozdziały tygodniowo. Uwielbiam jak piszesz .Nie mogę już doczekać się następnego !

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie masz pojęcia, jak cieszę się z nowego rozdziału! Uwielbiam całą fabułę,a Malika trudno zrozumieć. Czekam na następny;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. 1 rozdział na tydzień to takie okrutne,no ale rozumiem.Każdy ma swoje życie i nie zawsze po prostu ma się czas na bloga.Co do rozdziału to strasznie zdziwiła mnie końcówka.Myślałam,że Zayn czuje do niej coś więcej, a tu takie rozczarowanie potraktował ją jak pierwszą lepszą.

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny.
    nienawidze jej matki . Wredna jędza . Niezłe przedstawienie dali nie powiem.
    czekam na następny rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Nie pozwalam żeby był jeden tygodniowo musi być więcej, piszesz wspaniale a rozdział wcale nie beznadziejny, czekam niecierpliwie na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie może być jeden tygodniowo!!!
    Mają być dwa albo trzy ja nie wytrzymam!
    Rozdział świetny mam nadzieje że Malik się ogarnie.
    @Hope01340

    OdpowiedzUsuń
  8. dzięki, dzięki, dzięki!:) rozdział jest genialny!;)

    OdpowiedzUsuń
  9. O mamuniu! To było świetne. Znowu mnie zadziwiłaś. No i co będzie dalej? Ja nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ta jej mama to mnie strasznie zdenerwowała. Jak można być takim despotą?! No, ale Ivy też mogłaby się jej przeciwstawić. A Zayn? Tu niby ją ratuje, a potem porównuje do prostytutek? No ja nie mogę. Co ona teraz zrobi (moja sadystyczna strona ma nadzieję, że coś niemądrego)? Jak to wpłynie na jej relacje z Malikiem? Nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Mam nadzieję, że zdołasz go niedługo opublikować, bo zżera mnie ciekawość.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG!
    Ten rozdział jest na prawdę świetny. Zresztą jak każdy, który piszesz ;3 podoba mi się Malik *.* to, że tak się interesuje Ivy i to jest hmm na prawdę kochane z jego strony ♥
    OKEJ, a teraz .. WTF Z JEJ MATKĄ?! Ona jest jaka dziwna. Dosłownie ją odizolowała od rówieśników. NIE OGARNIAM BABY, ale mam nadzieję .. że za niedługo się to wyjaśni dlaczego tak postąpiła! ;o
    I KIM DO CHOLERY JEST DAVE? O.o to pytanie mnie nurtuje, ale też mam nadzieję, iż dowiem się już niedługo ;D fajnie, że zaczęła się powoli dogadywać z Natashą i Harrym *.*
    OKEJ! Mam nadzieję, że dodasz kolejny rozdział równie szybko jak ten! ;3 życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Okey w końcu nadrobiłam te nowe rozdziały i przeczytałam . :) Hym.. rozdziały świetne i bardzo mnie ciekawią . Czekam na dalszy ciąg i życzę weny ^.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Matko! Dziewczyno! Jak ty zajebiście piszesz!
    Boski rozdział! Kim jest ten Dave?!?!?!
    I omgggg Zayn *-*
    Czekam na następny! :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały rozdział <3 Aż mi głupio, że tak długo nie wchodziłam na bloga, ale dzięki Bogu sobie o nim przypomniałam <3 Jestem zachwycona. Katy wybrała sobie niesamowitą następczynię :) Każdy rozdział jest zaskakujący. Jestem również urzeczona twoim stylem pisania :) Szkoda, że nie będziesz mogła częściej dodawać, ale rozumiem cię. A wygląd bloga przepiękny <3 Kto zrobił taki świetny szablon? Bo chyba sama muszę zmienić wystrój mojego :D
    ~Maddie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz zamówić sobie szablon na tej stronie: http://zaczarowane-szablony.blogspot.com/

      Usuń
  14. Jak się cieszę, że jednak blog nadal funkcjonuje...:D
    myślałam, że jak bd nowa autorka rozdziałów, to opopwiadanie nie będzie takie super jakie było wcześniej, ale się myliłam! Jest zajebistee :D
    A rozdziały możesz dodawać codziennie mi to nie przeszkadza, 1 na tydzień, to zdecydowanie za mało! ;)
    czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń