*Natasha*
Korzystając z braku obecności Harrego ukradkiem wyszłam z pokoju, kierując się ku wyjściu na podwórko, które było czynne cały dzień i całą noc. Oczywiście przekraczając próg podwórza musiałam się ostro tłumaczyć dlaczego jeszcze nie śpię i ile zamierzam tutaj siedzieć. Wytłumaczyłam a raczej zmyśliłam połowę, po czym został mi przydzielony "ochroniarz", który miał mnie pilnować, abym mówiąc szczerze nie spierdoliła.
Kiedy w końcu mogłam pobyć sama, usiadłam na ławce, wyjmując ze stanika paczkę z papierosami i zapalniczkę, po czym odpaliłam jednego zaciągając się dymem. Resztę schowałam z powrotem we wcześniejsze miejsce. Przymknęłam oczy nie wierząc w to, że tu zostałam. Zapewne, gdyby nie to, że czuję coś do bruneta już dawno byłabym w innym ośrodku. Może byłoby to popierdolone, ale ja odpoczęłabym. W gruncie rzeczy co mi po tym, że tu jestem? Nadal nie wiem na czym stoimy a fakt, że po raz setny przespałam się z Harrym nie jest rozwiązaniem. Co prawda było zajebiście, ale... sama nie wiem.
Przewróciłam oczami zagryzając wargę, czując jak łzy napływają mi do oczu. Czułam się tak potwornie dziwnie, że sama nie znajdywałam dla tego wyjaśnienia. Wiedziałam, że zatracam się w sobie, ale nie mogłam przestać.
"Nat, proszę Cię. Nie możesz mnie tu zostawić" jego słowa tkwiły mi w głowie a ja nie mogłam się ich pozbyć. To było żałosne wyobrażać sobie, że ten chłopak będzie kiedykolwiek chciał być ze mną, skoro on sam nie wie czego chce od życia, za to ja wiem. Chce wyjść z tego popierdolonego miejsca, znaleźć pracę, chłopaka, ustatkować się a, kiedy będzie wszystko dobrze chce mieć dzieci. Ja wiem do czego będę dążyć a on?
W głębi serca, wiedziałam, że stara się być blisko mnie z przyzwyczajenia. A może to jakiś popieprzony układ? Kurwa.
-Zamierzasz się zatruć tym gównem na śmierć?-usłyszałam cichy głos za sobą, zwinnie zwracając się ku niemu. Niall. O ja pierdole.
-Nie na śmierć.-pokręciłam przecząco głową.-Tylko do czasu, kiedy poczuję się lepiej.
-Natasho, kurwa przepraszam. Zjebałem naprawdę zjebałem.-kucnął przede mną chwytając moje dłonie.- Ale bałem się, że to on zabierze mi Ciebie.-dodał a ja zamarłam. Pokręciłam z dezaprobatą głową wstając.
-Nie jestem zabawką, aby mnie zabierać.-fuknęłam. Chłopak jedynie powstał z ziemi, strzepując ziemię z kolan.-Jeżeli bym tylko chciała mogłabym z Tobą się spotykać, mogłoby być jak wcześniej, ale to jest chore, że staracie się mnie przywłaszczyć.-mimo ciemności, widziałam jego błękitne oczy. Były piękne.
-Jestem zły Natasho.-warknął.
-O co?-zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc jego zachowania.
-O to, że ten chłopaczek nawet nie zdaje sobie sprawy jaki skarb ma przy sobie. Bo Ty naiwnie przy nim tkwisz, kiedy on Cie truje i wykorzystuje. Przejrzyj na oczy kochanie bo ten chłopak nigdy nie będzie chciał być z Tobą a jeśli będzie z Tobą to nie na długo. On potrzebuje czegoś a raczej kogoś innego niż Ty..-uśmiechnął się podle po czym po prostu odchodzi, zostawiając mnie z jego własnymi słowami obijającymi się o moją głowę.
-Będzie chciał.-wyszeptałam do pustej przestrzeni, ścierając łzy z policzka.
Spuściłam głowę po czym weszłam z powrotem do budynku. Mijałam kolejne drzwi, kiedy dotarłam do mojego pokoju, który dzieliłam w pełni z Ivy. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam przytuloną Ivy do ciała Zayn'a. Uśmiechnęłam się ciepło siadając na skrzypiącym i niewygodnym łóżku. Mimo wszystko nie miałam ochoty przerywać wpatrywania się w nich. Byli tacy uroczy a ja momentalnie zapragnęłam aby Harry teraz tu przyszedł i tak samo mnie przytulił.
Przygryzłam wargę kładąc się. Odwróciłam się głową do ściany i wtuliłam twarz w poduszkę. Chciało mi się wyć. Naprawdę byłam tak zmieszana w tym wszystkim, że zatracałam się. Nie wiedziałam kim już jestem.
Mimo głośnej chęci wycia, z moich ust wydostało się jedynie ciche skomlenie.
Przygryzłam wargę, kiedy płacz się nasilił. Za dużo płaczę, ale to jest zbyt wiele, nawet jak na mnie.
Zdziwienie nastąpiło wtedy, kiedy poczułam jak ktoś oplata moje ciało i mocno przyciąga do siebie.
-Przestań ryczeć-zapany głos Malik'a opadł na moje uszy, powodując, że czułam się podle. Musiał wstać po to, aby mnie uciszyć. Ale słodkie było to, że nawet w takiej sytuacji wiedział jak mnie uspokoić.
-Przepraszam...-wyszeptałam łamiącym się głosem.
-Odwróć się do mnie.-zrobiłam co kazał.-I przytul się.-uśmiechnęłam się mętnie, wtulając twarz w jego tors. Pachniał niesamowicie.
-Ivy będzie zła.-wymamrotałam w jego koszulkę.
-Sama mnie obudziła.-zaśmiał się, delikatnie masując moje plecy.-Idź spać.-rozkazał.
Jak na zawołanie, sen przyszedł...
~~*~~
-Dawaj Natasha, bo nam zjedzą wszystkie naleśniki!-głośny pisk wybudził mnie ze snu. Lekko przetarłam oczy po to, aby zobaczyć rozochoconą Ivy, i Zayn'a, który nadal spał. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym leniwie zeszłam z łóżka zostawiając chłopaka śpiącego. Czym prędzej pobiegłam do łazienki, wcześniej informując Ivy, żeby na mnie poczekała. Odprawiłam poranną toaletę zakładając wygodne spodenki i szary podkoszulek do tego jakieś trampki, po czym ruszyłyśmy z Ivy na stołówkę.
-Pogodziłaś się z Harrym?-dziewczyna wypaliła bezmyślnie.
-To jest dość dziwna sytuacja..-odparłam przygryzając wargę. Spuściłam głowę i ujrzałam niedawno zrobione blizny. Było ich mało, ale były naprawdę głębokie. Nie chciałam nosić bandażu, chociaż wiedziałam, że do ran może wdać się zakażenie.
-Nie możecie po prostu sobie wszystkiego wyjaśnić?-zapytała po czym uśmiechnęła się głupio. Zapewne przypomniała sobie sytuację w, której "wyjaśnialiśmy" sobie z Harrym wszystko.
-Widziałaś nasze wczorajsze wyjaśnianie.-zaśmiałam się, łapiąc się dziewczyny pod rękę.-Jak się czujesz z tym, że ON wrócił.-podkreśliłam znacząco ON. Nie chciałam mieć z tym człowiekiem do czynienia a fakt, że moja przyjaciółka nosi jego dziecko jest niepokojący.
-Wiem, że mam przy sobie Ciebie, Zayn'a i Harrego, więc jest dobrze, tak myślę.-zauważyłam jak jej ciało drży. Ona się go panicznie bała.
-Zdajesz sobie sprawę, że jeśli ten człowiek, choćby zawaha się Ciebie dotknąć odetnę mu te wstrętne łapska!-krzyknęłam.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że on również chciał Ciebie...no wiesz..-spojrzała na mnie wymownie.
-Tak wiem.-uśmiechnęłam się optymalnie po czym chwyciłam tacę na jedzenie dla siebie i Ivy.
-Chodź usiądziemy razem z Harrym.-dziewczyna pisnęła szczęśliwie, biegnąc w jego stronę. Nic nie mogłam poradzić na drażniące uczucie zazdrości. Oczywiście wiedziałam, że Ivy nie zrobi nic głupiego z Harrym, bo jest zakochana w Zayn'nie. Poza tym dziwię się jej, że nie zrobiła Zayn'owi wyrzutów o to, że jest naprawdę blisko mnie. Jednak gdyby to zrobiła umarłabym. Potrzebuje Zayn'a, jak nikogo. No może prócz samej Ivy (oh to zdecydowanie chore!) Harrego i Niall'a.
Leniwie zaczęłam człapać za blondynkom, która przytuliła się do bruneta.
Ze spuszczoną głową usiadłam koło Ivy. Nie wiem czemu trzymałam się z dala od Harrego skoro wczoraj pieprzyliśmy się prawie dobre trzy godziny.
-Pójdę po Zayn'a.-puściła do mnie oko i po prostu odeszła. Odprowadziłam ją wzrokiem i błagałam aby zaraz wracała. Czułam się niezwykle niezręcznie.
-Zamierzasz teraz milczeć?-usłyszałam jego głęboki głos. Odwróciłam wzrok w jego stronę i nie wiem czemu ale zaczęłam porównywać go do Niall'a. Niall był blondynem o niebieskich oczach, był słodki i opiekuńczy, poza tym jego włosy są, nawet nie wiem jak je opisać. Wiem tyle, że są farbowane i zależy jak mu się układają. Nieraz są podniesione ku górze a raz oklapnięte. Wiem, że Niall miał aparat na zębach, jednak kiedy pokazał mi zdjęcie bez niego, uważałam go za uroczego. Ma piękny uśmiech, chociaż nigdy nie dorówna uśmiechowi Harrego. Poza tym ma strasznie gładkie dłonie. A Harry? Ma głębokie zielone oczy i brązową burzę loków. Jego charakter jest istnym przeciwieństwem Niall'a. Brunet jest porywczy i straszliwie zazdrosny, chociaż zapiera się z tym na śmierć, poza tym kocham jego dłonie. Są duże, większe od dłoń blondyna,i bardziej chrapliwe. Jednak najbardziej w Harrym kocham jego uśmiech. Kocham jego dołeczki i głębokie oczy, kocham jego zaborczość. Chłopak jest zdecydowanym przeciwieństwem Niall'a.
-Nie.-pokiwałam z głupawym uśmiechem głową, zdając sobie sprawę, że gapiłam się na niego jak głupia.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że zostałaś.-wyszeptał przesiadając się ku mnie.
-Dlaczego się cieszysz?-zapytałam od niczego, jednak naprawdę chciałam to wiedzieć.-Bo musiałbyś zacząć polować na inną dziewczynę do łóżka?
-Co? Polować? Cholera Nat nie!-zaczął machać jak opętany rękoma.
-Więc dlaczego?
-Nie chce pieprzyć o tych ckliwych pierdołach teraz, nie po wczorajszym incydencie.-zawarczał. Oh proszę!. Przygryzłam wargę i zwinęłam dłonie w pięści.
-W takim razie odezwij się jak będziesz chciał, pogadać o tych "ckliwych pierdołach"!- zrobiłam cudzysłów w powietrzu i wyszłam ze stołówki.
W gruncie rzeczy nie byłam na niego zła. Po prostu to było chore, że wczoraj było dobrze a teraz już potrafiło się zjebać. Może tak będzie zawsze? Co jeśli cały czas tak będzie, co jeśli to nigdy się nie zmieni?
Kiedy miałam już wejść do pokoju coś a raczej ktoś walnął mnie w prawy bok.
-Uważaj jak łazisz!-splunęłam patrząc na napastnika. Momentalnie zamarłam widząc kim on jest.-James.
-Tęskniłaś?-zakpił drażniąco. Wiedziałam co próbował zrobić, chciał abym się go bała.
Oh wybacz James, nie boję się nikogo prócz siebie.
-Strasznie.-zakpiłam opierając się o ścianę.
-Nie drażnij mnie księżniczko!-splunął przybliżając się do mnie.
-Chwila.-podniosłam rękę ku górze.-Czuję się zazdrosna. Albo ja będę księżniczką albo Ivy! Ty lowelasie pierdolony!-zaśmiałam się. Wiedziałam, że za to mi się oberwie, ale ten kutas sobie na to zasłużył!
-Jak zawsze urocza.-uśmiechnął się przeraźliwie. Matko, ten człowiek jest psycholem.-Tyle, że jestem tutaj nie po to, aby znosić Twoje złośliwości, ale po to, żeby Was zniszczyć Natasho. Z Ivy idzie mi nieźle, więc pilnuj się.-był coraz bliżej mnie, jednak to nie zmieniało faktu, że nadal się go nie bałam.
Wyprostowałam się, wywracając oczami. Dość tego.
-Posłuchaj mnie, bo powiem to tylko raz.-zrobiłam najbardziej pewną minę na jaką było mnie stać.-Jeżeli choćby dotkniesz Ivy, lub będziesz próbował zbliżyć się do niej, zabije Cię.-uśmiechnęłam się widząc, szok malujący się na jego twarzy. Kto by pomyślał.
-Nie obchodzi mnie to co zrobisz ze mną, bo ja to ja, ale od Ivy masz trzymać się z daleka.
-Jesteś głupia myśląc, że to zrobię...
-Jesteś głupi myśląc, że pewnego słonecznego dnia, nie wbiję Ci kuchennego noża w plecy, albo nie odetnę Ci cyrklem chuja.-skinęłam głową.
-Ty szmato!-krzyknął James podnosząc rękę w celu uderzenia mnie. Już byłam gotowa na cios, gdy coś a raczej ktoś złapał jego rękę.
-Nie mówi się tak na damy..-Harry.-Wypierdalaj James!-krzyknął popychając go w stronę schodów.-Boże Nat nic Ci nie jest?-zapytał przytulając mnie. Byłam jak zamrożona.
-T-tak.-jąknęłam.-Chyba muszę się położyć.-wyszeptałam.
-Chodź.-chłopak zaczął mnie ciągnąć w stronę swojego pokoju a ja nie protestowałam. Cieszyłam się, naprawdę się cieszyłam, że był i że się pojawił, tylko nie potrafiłam teraz nic powiedzieć.
Weszliśmy do jego pokoju zamykając go na klucz. Chłopak delikatnie położył mnie na łóżku kładąc się obok mnie. Jego duże dłonie zaczęły kreślić małe kółeczka na moich plecach a ja byłam pewna, że już wszystko dobrze, bo Harry jest blisko.
-Dziękuję, że byłeś.-powiedziałam, podnosząc wzrok na bruneta.
-Zawsze jestem blisko Ciebie, tylko Ty tego nie widzisz.-przelotnie pocałował mnie w usta, uśmiechając się. Boże tak bardzo kocham ten uśmiech.
-Pytałaś się czemu cieszę się, że zostałaś.-zaczął mówić.-Dlatego, że Cię kocham Natasho i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.-powiedział pewnie. Wezbrałam powietrza patrząc na niego.
-Ten tleniony blondyn niech mówi co chce. Może myśleć, że Cię nie znam, i że jestem z Tobą ze względu na to, że tak mi wygodnie, ale tak nie jest. Latam za Tobą jak głupi!-zaśmiał się przytulając mnie mocniej.-Ale warto.-skwitował patrząc na mnie speszony. Uśmiechnęłam się, po czym delikatnie przyłożyłam swoje usta do jego.
Nasze usta tworzyły piękną całość, były stworzone dla siebie. Jego pożądliwy język wywiercił sobie drogę w moje usta a ja czułam się jak w niebie.
-Kocham Cię Natasho.-wyszeptał między pocałunkami.
-Oh Harry.-wtuliłam się w jego ciało plącząc nasze nogi razem.-Ja Ciebie też.-pocałowałam jego brodę.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę.-zaśmiał się.-A teraz idź spać aniołku.-cmoknął czubek mojej głowy.
Jak na zawołanie, zamknęłam oczy po czym oddałam się w objęcia Morfeusza.
~~*~~
No hej :D Rozdział dodany jak zwykle w niedzielę :D
Jak myślicie, czy topór wojenny między Harrym i Natashą zażegnany?:D Czy dopiero teraz, kiedy wrócił James się zacznie?XD
A tak ogólnie już niedługo waaaaaaaaaaaaaaakacje kurdee :D!!!
Miłej niedzieli misie! xx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 ahhh jak ja kocham xd to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwieniem czekam na kolejny :*
oraz życzę dużo weny :P
Ojejciu <3 jacy oni słooodcy <3
OdpowiedzUsuńNat dobrze zrobiła wygarniając to Jamesowi :) chuj pierdolony -,-
czekam na kolejny <3
Rozdział fajny, całkiem ciekawy, chociaż wole te z perspektywy Ivy.
OdpowiedzUsuńNie lubie Jamesa, to zwyczajny chuj, jednak mam nadzieje że będzie z nim dużo akcji.
Taaaaaaaaaaaaak!
OdpowiedzUsuńAlleluja, Harry! Wreszcie!
Masz im więcej nie komplikować życia! Przynajmniej tego miłosnego. Oni mają być razem i koniec kropka.
Czekam nn.
"Jesteś głupi myśląc, że pewnego słonecznego dnia, nie wbiję Ci kuchennego noża w plecy, albo nie odetnę Ci cyrklem chuja." to mnie rozjebało xd. Nareszcie Harry się ogarnął. Cieszę się tak bardzo że awuxnsv. no ale nie ważne xd czekam z niecierpliwością na kolejny xx
OdpowiedzUsuńNatasha! Odetnij Jemasowi huja! Plisss ..xd
OdpowiedzUsuńchlip chlip jestem z ciebie taka dumna harry . Nareszcie.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ,a natasha ma gadane,nie powiem.
JAKI FANTASTYCZNY ROZDZIAŁ!!! Naprawdę, jeden z lepszych :D Natasza z Harrym muszą się w końcu pogodzić, Ivy z Zaynem muszą wreszcie chodzić i razem niech połączą siły i pokonają tego idiotę - Jamesa! :) Powodzenia w pisaniu następnego i czekam na niego z niecierpliwością!!! ;) :*
OdpowiedzUsuńKola ;D
Zdecydowanie wolę rozdziały pisane perspektywą Natashy *.* Chociaż oczywiście tą Ivy również :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest wyjebany w kosmos a Ciebie ubóstwiam! <3