niedziela, 20 września 2015

Rozdział 63

 ***Ivy***

Siedziałam na swoim łóżku i wpatrywałam się w ścianę na przeciwko mnie zastanawiając się nad tym wszystkim co miało miejsce chwilę temu. Nad wszystkimi słowami, które powiedziałam nie myśląc o żadnych konsekwencjach.

Czułam jakbym zapadała się sama w sobie i gdzieś wewnątrz siebie krzyczałam, niemal błagałam o pomoc, ale nie było nikogo kto chciałby mi jej udzielić. Jedyna osoba, która była moim osobistym światełkiem w życiu okazała się być również moją czarną dziurą. Osobistym diabłem, który miał na celu zniszczenie wszystkiego na czym mi zależało. 
Tylko, że tym razem nie chodziło tylko o mnie. Chodziło również o moje dziecko. Dziecko, które nie miało szansy się urodzić tylko i wyłącznie z powodu jednej osoby, która nawet nie wiem dlaczego postanowiła zakończyć coś co dopiero się zaczynało. 
Czułam na sobie jego wzrok. Wiedziałam, że wpatrywał się we mnie i starał się wymyślić następną bajeczkę z nadzieją, że znów będę na tyle głupia, że we wszystko uwierzę. Tym razem miało być inaczej. Właśnie dzisiaj to wszystko co zaczęło się kilka miesięcy temu miało się zakończyć i nie płonęła już we mnie żadna iskierka nadziei, że to będzie szczęśliwe zakończenie. 
- Ivy proszę porozmawiajmy na osobności - przez mgłę widziałam jak ręka Zayna zbliża się do mojego ciała. Starałam się szybko odsunąć aby tylko nie czuć jego dotyku. Wpadłam na kogoś stojącego za mną, a wtedy Zayn spiął się do granic możliwości. Nie za bardzo wiedziałam co się wokół mnie dzieje, ale wiem, ze bardzo powoli odwróciłam się i spojrzałam na Jamesa, który przyglądał się mi zbolałym wzrokiem. On również stracił dziecko. Oboje je straciliśmy. 
- Zabierz mnie stąd - powiedziałam cicho i nawet nie myślałam nad tym do kogo to mówię. W tej chwili liczyło się dla mnie tylko to, że muszę wydostać się z pomieszczenia pełnego kłamców. Nie mogłam więcej na nich patrzeć, nie mogłam więcej znosić ich spojrzeń. 
- Ivy nie powinnaś z nim iść - miałam ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem gdy usłyszałam słowa Natashy. 
- Ty jeszcze masz czelność mnie pouczać? - zapytałam ironicznie i spojrzałam jej prosto w oczy. Żal zaczynał zanikać, a w jego miejsce pojawiała się wściekłość i czysta furia.
- Posłuchaj wiem, że oboje z Zayn'em zrobiliśmy źle ukrywając to przed tobą, ale musisz z nami porozmawiać to wszystko zrozumiesz - Natasha zrobiła krok w moją stronę, a wtedy James zastąpił jej drogę.    
- Nie mam ochoty was widzieć, a co dopiero z wami rozmawiać - powiedziałam i pokręciłam głową czując się naprawdę słabo. Czułam, że więcej nie wytrzymam, a nie wiedziałam jakich ciosów z ich strony mam się jeszcze spodziewać. 
- Księżniczko proszę cię...
- Nie nazywaj mnie tak! - wrzasnęłam w stronę Zayna. Chciałam go uderzyć. Pierwszy raz chciałam kogoś szczerze skrzywdzić, chciałam aby cierpiał nie tylko psychicznie, ale również i fizycznie. - Nie masz pierdolonego prawa mnie tak nazywać! - czułam, że muszę krzyczeć. Nie kontrolowałam tego po prostu musiałam to zrobić, a miałam dość ciągłego powstrzymywania się od robienia tego co chcę. Teraz nadszedł czas na to, co zawsze w sobie zatrzymywałam. 
- Ivy proszę - oczy Zayna zaczynały błyszczeć z powodu napływających łez. Zadawałam sobie sprawę, że to tylko jego kolejna sztuczka. 
- Twoja matka miała rację zamykając cię w psychiatryku - nie miałam pojęcia dlaczego właśnie teraz przypomniałam sobie o przeszłości Zayna. Może gdzieś w swoich zaplątanych myślach wiedziałam, że on trafił wtedy w odpowiednie miejsce. - Jesteś nienormalny. Powinieneś tam siedzieć i zdychać w samotności - dodałam i ku własnemu zdziwieniu nic nie poczułam gdy po jego bladych policzkach potoczyły się pierwsze łzy. Nie było mi smutno z tego powodu. Właściwie było mi obojętne to czy jest mu przykro czy nie. 
- Ivy teraz to przesadziłaś - Natasha stanęła obok Zayna i chwyciła go za rękę. Ten gest również nie wzbudził we mnie żadnych uczuć. 
- On dobrze wie, że mówię prawdę. Zresztą ty też tam pasujesz. Obydwoje jesteś porządnie jebnięci - nawet nie zdążyłam mrugnąć gdy dłoń Natashy wylądowała na moim prawym policzku. 
- Natasha! - Zayn odciągnął dziewczynę do tyłu i lekko popchnął ją na łóżko. - Co ty do kurwy robisz! 
- A co mam stać tak jak ty i słuchać jak nas obraża? - dziewczyna podniosła się z łóżka i znowu ruszyła w moją stronę, ale ręka Zayna na jej nadgarstku skutecznie ją powstrzymała.
- Ona ma rację - spojrzałam na Zayna i poczułam, że to już koniec wszystkiego. - Wszystko co powiedziała to szczera prawda - dodał brunet i puścił swoją przyjaciółkę podchodząc kilka kroków w moją stronę, ale zatrzymał się gdy zobaczył jak cofam się do tyłu. 
- Nienawidzę cię Zayn - powiedziałam nie przestając patrzeć mu prosto w oczy. - Z całego serca cię nienawidzę i mam nadzieję, że zdechniesz razem z tą szmatą - dodałam i odwróciłam się od nich chcąc wyjść z pokoju mojego byłego chłopaka, który okazał się mordercą mojego dziecka. 

Ciągłe wspominanie tamtych minut doprowadzało mnie do szału. Nie mogłam wysiedzieć na miejscu dlatego wstałam i zaczęłam nerwowo krążyć po pokoju. Nie zbyt wiem kiedy zaczęłam płakać, nie wiem również kiedy zaczęłam dotykać swojego brzucha ze złudną nadzieją, że moje dziecko nadal tam jest, a to wszystko to tylko kolejny koszmar. Nie wiem kiedy zaczęłam wyrzucać wszystkie swoje rzeczy z szafy, a potem po prostu wyciągać szuflady z komody. Nie wiem również dlaczego ucieszyłam się gdy z szuflady wypadła brzytwa, którą kiedyś schowałam. Nie mam pojęcia dlaczego sprawiało mi przyjemność gdy przeciągałam ostrzem po swojej skórze w byle jakich miejscach nie dbając ani o głębokość cięć ani o to, że z moich palców kapała krew brudząc wszystko naokoło. Nie za bardzo wiem kiedy zaczęłam krzyczeć, ale czułam  się wtedy lżej. Nie pamiętam czy ktoś pukał do moich drzwi czy Harry po prostu sobie wszedł i zastał mnie w stanie samo destrukcji.
Za to bardzo dobrze pamiętam moment gdy Harry chwycił mnie w swoje ramiona, a ja po prostu nie miałam siły ustać dlatego osunęłam się na podłogę, a on razem ze mną. Pamiętam jak moje serce krwawiło, moje myśli maltretowały mnie wspomnieniem każdej jednej chwili z Zayn'em. Pamiętam jak płakałam najmocniej i najgłośniej jak umiałam. Pamiętam jak w drzwiach zebrał się tłum, a Zayn stojący na przodzie ze łzami w oczach zamknął drzwi zostawiając mnie samą z Harrym. Pamiętam jak desperacko szukałam czegoś czym mogę zrobić jeszcze kilka nacięć na swoim ciele, ale Harry nie pozwalał mi się ruszyć. Pamiętam jak mimo ogromnego zmęczenia mój szloch wcale nie ustępował. Pamiętam jak Harry zaczął płakać razem ze mną kołysząc mym ciałem. Pamiętam również jak dopadł mnie ogromny ból głowy, a potem po prostu spadałam coraz głębiej w jakąś pustkę, która mimo przerażającej ciemności przyniosła mi ulgę.

***

Jasne promienie słońca raziły moje oczy do tego stopnia, że chciałam zakryć twarz kołdrą, ale wtedy dopadła mnie rzeczywistość. Nie spałam na łóżku tylko na podłodze, a obok mnie leżał Harry. Nasze dłonie były splecione, a nogi okryte kocem. Westchnęłam  i usiadłam prosto delikatnie puszczając dłoń chłopaka. Rozejrzałam się po pokoju i doznałam szoku widząc bałagan jaki zrobiłam wczorajszej nocy. Wszystko leżało na ziemi, szuflady z komody zostały powyrywane, a gdzieniegdzie widniały czerwone plamy. Od razu spojrzałam na swoje ręce, które były obklejone plastrami. Harry musiał to zrobić gdy spałam.
Mój wzrok przykuła koperta leżąca obok głowy Harry'ego. Z lekkim niepokojem i zawahaniem wzięłam ją do ręki i obróciłam chcąc sprawdzić czy jest podpisana, ale nigdzie nie było ani nadawcy ani adresata.
Oderwałam po cichu górną część koperty i zajrzałam do środka. Od razu uderzył mnie zapach świeżej róży, który był spowodowany płatkami kwiatów w środku. Przełknęłam zdenerwowana ślinę i wyciągnęłam kartkę rozprostowując ją.

Każda dziwka wygląda uroczo z jakimś innym chłopakiem, a szczególnie z tym zajętym prawda? 

Ktoś był w moim pokoju. Ktoś musiał tutaj wejść podczas gdy ja spałam razem z Harrym. Przez moje ciało przeszedł dreszcz gdy do głowy wpadł mi pomysł. Przecież tak łatwo można było się domyśleć kto wysyła mi te wszystkie listy i podrzuca kwiaty do pokoju. Tylko jednej osobie w tym ośrodku zależy na tym abym cierpiała do granic możliwości i właśnie tak w tej chwili jest. Byłam głupia, że wcześniej na to nie wpadłam. 
- Co czytasz? - podskoczyłam lekko gdy ręka Harry'ego znalazła się na moich plecach. Chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnie, a ja starałam się to odwzajemnić, ale wtedy poczułam, że znów jestem bliska płaczu. 
- To... To nic takiego - powiedziałam cicho i zgniotłam kartkę w ręce odrzucając ją gdzieś na bok. Spojrzałam ukradkiem na chłopaka, który cały czas się mi przypatrywał. - Pewnie myślisz, że jestem nienormalna co nie? - zapytałam i przejechałam palcem po kilku plastrach, które i tak były przesiąknięte krwią. 
- Nienormalni są ci, którzy doprowadzili cię do takiego stanu - odpowiedział i okrył moje ciało kocem siadając tym samym na przeciwko mnie. 
- Twoja dziewczyna należy do tego grona - powiedziałam i spuściłam głowę na dół gdy z moich oczu wyleciały pierwsze łzy. 
- Nie rozumiem - Harry chwycił moją twarz w swoje dłonie zmuszając mnie tym samym do spojrzenia sobie prosto w oczy. 
- Zayn on... - zaczęłam, ale następne słowa utknęły mi w gardle. - On zabił moje dziecko i Natasha o tym wiedziała - dopowiedziałam, a wtedy następne łzy znalazły drogę w dół moich i tak już mokrych policzków. Harry wpatrywał się we mnie uważnie pewnie nie zbyt wiedząc co ma teraz powiedzieć. Ale czemu tu się dziwić? Kto normalny wiedziałby co powiedzieć w takiej sytuacji. 
- Boże Ivy tak mi przykro - jego ręce od razu znalazły się wokół mojego ciała mocno je przytulając. - Ja myślałem, że wy się znowu pokłóciliście, a nie że on... 
- Najgorsze jest to, że on nawet nie miał odwagi mi się do tego przyznać. James mi o wszystkim powiedział - zamknęłam oczy gdy oparłam głowę o ramię Harry'ego. Czułam, że muszę się wypłakać i jeżeli Harry chce tutaj ze mną zostać to właśnie przy nim to zrobię. 
- Zabije go. Przysięgam - poczułam jak mięśnie bruneta raptownie się napinają dlatego odsunęłam się od niego i spojrzałam mu prosto w oczy. 
- Nie rób niczego głupiego Harry. Narobisz sobie tylko kłopotów, a Zayn i tak się niczego nie nauczy - powiedziałam i dotknęłam palcami jego policzka. 
- Mam ochotę cię pocałować - jego słowa wywołały u mnie zdziwienie jakiego jeszcze nigdy nie czułam. 
- C-co? - mój głos drżał, a ręce zrobiły mi się przeraźliwie zimne.
Nie uzyskałam od niego żadnej odpowiedzi tylko poczułam jak Harry delikatnie gładzi mój mokry od łez policzek, a gdy moje oczy się zamknęły poczułam jego wargi tuż przy moich i nie mogłam zrobić nic innego jak tylko mu się poddać i po prostu zapomnieć chociaż na chwilę o wszystkich wczorajszych wydarzeniach. 

***

Wszędzie wokół mnie panowała cisza, której tak bardzo pragnęłam, ale również się jej bałam. W ciszy człowiek za dużo myśli, analizuje, zastanawia się co by było gdyby. Ale w ciszy doceniamy również to jak bardzo ona jest kojąca, to jak bardzo jej potrzebujemy gdy każdego dnia wokół nas panuje hałas i nie możemy spokojnie pomyśleć. Właśnie w takich momentach jak ten; gdy jestem całkiem sama nie tylko w pokoju, ale również na piętrze mogę spokojnie wyjść z pokoju nie martwiąc się, że kogoś spotkam. Mogę wyjść nie starając się trzymać głowy wysoko aby pokazać wszystkim, że jestem silna i sobie radzę, bo przecież wcale tak nie jest. Właśnie w takich momentach mogę być załamana. 
Wyszłam na korytarz i uderzyłam w czyjeś ciało stojące mi na drodze. Podniosłam głowę do góry i napotkałam jego piękne, ale zmęczone oczy pozbawione tego blasku, który zawsze się w nich krył. 
- Boże Ivy - Zayn objął mnie w talii i mocno do siebie przyciągnął zaskakując mnie tym całkowicie. Dopiero po kilku sekundach ocknęłam się na tyle aby zebrać w sobie siłę i odepchnąć jego ciało jak najdalej mogę. 
- Nie dotykaj mnie - powiedziałam i zrobiłam jeszcze kilka kroków w tył aby utrzymać bezpieczny dystans pomiędzy nami. 
- Twoje ręce... Coś ty wczoraj zrobiła? - jego spanikowany wzrok spoczął na moich rękach. Przez rękawy bluzki odznaczały się tylko zarysy plastrów, które zmieniłam z Harrym. 
- Nie twój interes - odpowiedziałam i odważnie uniosłam głowę do góry. - Idź stąd - dodałam i w głębi duszy modliłam się aby mnie posłuchał i zniknął.
- Proszę musisz ze mną porozmawiać - jego głos przybrał błagalny ton, ale to wcale niczego nie zmieniało. Zayn był mordercą, a ja musiałam trzymać się od niego z daleka. 
- Nie mamy o czym rozmawiać - odparłam i ominęłam go szerokim łukiem chcąc się gdzieś schować. - A i jeszcze jedno. Oddaj mój pamiętnik i przestań wysyłać mi te durne listy.
- Jaki pamiętnik? Jakie listy? O czym ty mówisz - zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową nie wierząc w to, że nawet teraz Zayn nie potrafił powiedzieć prawdy. 
- Nie udawaj głupiego. Mam dość twoich cholernych gierek Zayn - chwyciłam się za głowę gdy poczułam, że ból głowy znów powraca, ale tym razem ze zdwojoną siłą. 
- Tym razem Zayn nie kłamie mała - odwróciłam się i ujrzałam za sobą Kevina. - Coś mnie zaniedbałaś ostatnio kochaniutka, a ja ci kwiatki przynosiłem - zmarszczyłam czoło całkowicie nie rozumiejąc o czym on do mnie mówi.
- Kevin naprawdę to nie jest odpowiedni moment - powiedziałam i chciałam go wyminąć, ale on szybkim ruchem chwycił mój nadgarstek zaciskając swoje palce zdecydowanie zbyt mocno. 
- Nie pozwoliłem ci nigdzie iść - popchnął mnie w stronę Zayna tak, że brunet dał radę uchronić mnie od upadku. - Dlaczego nie pomogłaś mi z moim planem Ivy? Tak uszłabyś z tego bez szwanku - Kevin pokręcił głową uważnie przypatrując się mi i Zayn'owi. 
- O czym ty pierdzielisz? Już całkiem ci na mózg padło? - tym razem to Zayn postanowił podejść do Kevina i dopiero teraz zauważyłam, że między nimi nie ma wcale takiej dużej różnicy. Obydwaj są dobrze zbudowani i wysocy, Kevin po prostu zawsze to ukrywał udając kogoś nieśmiałego i ciapowatego. 
- Ivy miała pomóc mi zniszczyć ciebie, Natashę i oczywiście Harry'ego, ale tamta dwójka sama dobrze prowadzi się do samo destrukcji - Kevin wzruszył ramionami i uśmiechnął się do mnie. - Ty kochanie pokrzyżowałaś mi ostatnio plany chociaż to co wczoraj się stało jest dla mnie błogosławieństwem. 
- To ty pisałeś do mnie te listy? - zapytałam i podeszłam kilka kroków do przodu, ale Zayn znów odepchnął mnie do tyłu. 
- Bingo! - Kevin zaklaskał w dłonie i zaśmiał się. - Kurde Ivy szkoda, że nie chciałaś mi pomóc. Teraz ciebie też muszę skrzywdzić, a wcale tego nie chcę - Kevin ruszył w moją stronę, ale wtedy Zayn odepchnął go do tyłu. Chłopak zaśmiał się pod nosem i włożył rękę do kieszeni po czym wyciągnął z niej nóż. Nóż... Gdzieś go już...
- Wtedy na strychu to byłeś ty - powiedziałam, a on tylko wzruszył ramionami. - Proszę cię Kevin odejdź - moje serce zaczynało bić coraz szybciej gdy w mojej głowie zaczynały zradzać się obrazy Zayna leżącego w kałuży własnej krwi.
- Odejdę jeśli pójdziesz gdzieś ze mną - powiedział i wykierował w Zayna nóż kręcąc ostrzegawczo głową. 
- Dobrze Kevin tylko schowaj nóż - może i stawianie swoich warunków było całkowicie głupie, ale nie dbałam teraz o siebie. 
- Nie. Pośpiesz się, albo twój kochaś skończy pochlastany - zrobiłam kilka kroków w jego stronę, a on chwycił mnie za ramię i przyciągnął do swojego ciała. - Muszę ci powiedzieć, że uwielbiam noże, a szczególnie gdy tnie się nimi ludzką skórę - po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz gdy usłyszałam jego słowa. 
- Kevin puść ją. Przecież chcesz mnie - Zayn zrobił krok w naszą stronę, a my zrobiliśmy dwa do tyłu. Nie ruszaj się idioto! 
- Jeśli tak bardzo chcesz abym ją puścił... - Kevin cofnął się jeszcze kawałek, a Zayn zrobił przerażoną minę gdy zobaczył coś za nami. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi, ale zaczynałam się bać. - No to leć Ivy - chłopak puścił moje ciało i popchnął mnie do tyłu, a ja straciłam równowagę i poleciałam w dół. Dosłownie w dół.
Czułam jak moja głowa uderza o każdy stopień schodów, czułam jak moje plecy obijają się o krawędzie stopni. Próbowałam oddychać, ale nie mogłam złapać powietrza. Próbowałam coś powiedzieć, ale nie mogłam otworzyć ust. Chciałam spojrzeć czy nadal spadam, ale moje oczy nadal pozostawały zamknięte. Czy ja jeszcze spadam? Czy leżę już na samym dole? Co się dzieje na górze? Czy Zayn jest bezpieczny? Czy Kevin go skrzywdził? 
Czułam, że się duszę. Nie mogłam nic zrobić. Czy w czasie umierania nie powinno się widzieć białego światełka? Jak długo będę tu jeszcze leżeć? Jak długo trwa umieranie...
***Zayn***
Trzymałem jej zimną rękę i nawet nie starałem się przestać ryczeć bo i tak to nie miało sensu. Mogłem tylko patrzeć przez łzy na jej drobną buźkę, która była blada niczym pergamin, mogłem tylko przyglądać się bandażowi na jej głowie. Potrafiłem skupić się na wszystkich jej bliznach na rękach, które powstały przeze mnie. Dopiero teraz mogłem dojrzeć, że tak piękny anioł jakim Ivy była upadł przeze mnie.
- Zayn musimy jechać - David dotknął mojego ramienia, a ja nadal siedziałem niewzruszony czekając na jakąkolwiek reakcje ze strony mojej ukochanej. Czekałem chociażby na jeden ruch palcem. Boże czekałem na cokolwiek.
- Nigdzie nie jadę - powiedziałem i pocałowałem wierzch dłoni Ivy. - Nie stój tak nade mną. Chcę zostać z nią sam - dodałem i poprawiłem jej włosy na poduszce. 
Usłyszałem tylko westchnienie Davida i jego kroki świadczące o tym, że znów zostałem z moją księżniczką sam. 
- Boże błagam cię - zacząłem cicho i pozwoliłem następnym łzom spłynąć po moich policzkach. - Błagam cię jak nigdy przedtem oddaj mi ją. Proszę niech ona do mnie wróci - przyłożyłem sobie jej chłodną dłoń do policzka chcąc jeszcze raz poczuć jej dotyk. - Ivy skarbie proszę... Wiem, że mnie słyszysz wiem, że chcesz do mnie wrócić. Błagam kochanie, czekam na ciebie - pochyliłem się nad nią i pocałowałem jej nieruchome usta. Nie mogłem się oprzeć pokusie chęci dotykania jej. Musiałem dać jej znać, że jestem przy niej i nigdzie się nie wybieram. 
Zamknąłem na chwilę oczy, a z ust Ivy wydostało się ciche westchnienie, a potem wszystkie maszyny wokół mnie zaczęły pikać i wydawać z siebie jakieś dziwne dźwięki. Dłoń Ivy zaczęła się robić jeszcze bardziej chłodniejsza, a do sali wpadł lekarz i kilka pielęgniarek. 
Zaczynało do mnie docierać co się właśnie stało, a gdy David wyciągnął mnie siłą z sali gdzie lekarz walczył o życie mojej Ivy zacząłem krzyczeć i wyrywać się chcąc do niej wrócić. Moje serce pękało na miliony pierdolonych części gdy Harry kazał mi się uspokoić, a ja mogłem widzieć tylko lekarza, który kręcił głową nad ciałem Ivy.
Nie miałem już siły. Nie mogłem stać, płakać, kurwa nawet mrugać nie mogłem. Właśnie umarłem. Właśnie moje serce przestało bić. Pamiętam, że klęczałem na podłodze przed salą Ivy dobrych kilka minut, ale nie uroniłem wtedy ani jednej łzy. Po prostu tam klęczałem i się modliłem. 
Modliłem się o to aby umrzeć razem z nią.
Właśnie tego pragnąłem.
Koniec części 1
----------------------------------------------------------
Bum bum bum! I właśnie takim rozdziałem kończymy 1 część z perspektywy Ivy i Zayna. Jeeeeeej. A więc teraz macie przed sobą jeszcze rozdział Natashy i nastąpi krótka przerwa w czasie której przeczytacie prolog i zobaczycie zwiastun. Więcej informacji podamy wam w notce za dwa tygodnie.
Życzę miłego poniedziałku! 
Przepraszam za ewentualne błędy.
Kamila♥

8 komentarzy:

  1. No to teraz mnie zatkalo i nie wiem co napisać...cholera czekam na drugą część :d

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu się ku*wa wyrabia :o jestem w szoku, kompletnie mnie zatkało...
    Proszę niech druga część będzie szybko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju potrafisz wywołać emocje *_*
    Proszę niech Ivy przeżyje :* i niech wybaczy Zayn'owi :*
    Byłam wściekła na Zayna, ale jak przeczytałam to jak o nią walczył i chciał, żeby wróciła, to jakoś mi przeszło i widzę, że ją naprawdę kocha <33
    Kocham to opowiadanie i dziękuję za drugą część, która pewnie będzie również bardzo emocjonalna :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To się porobiło o.O Współczuję im... W jednym momencie potrafi im się zepsuć całe życie.. A potem to już tylko same złe wydarzenia... :"( Mimo wszystko liczę, że to się skończy happy end'em :')

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham :3 cudowny rozdział :3 czekam na kolejną część :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyno ty to potrafisz doprowadzić do łez w tym ff :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wooow brakuje mi słów, żeby opisać to co teraz czuję. :p Jestem rozdarta, z jednej strony dobrze ze Ivy zerwała z Zayn'em... Ale z drugiej jak widzę jak on za nią tęskni to chcę, żeby znów byli razem (tzn jeśli Ivy przeżyje - na co liczę) :D
    Szybko minęła ta pierwsza część o.O ale na szczęście, że będzie druga :D

    OdpowiedzUsuń