***Zayn***
Tego było mi potrzeba. Chwili zapomnienia, uniesienia, a przede wszystkim oderwania się od pieprzonej rzeczywistości, która zdecydowanie mnie przytłaczała. Byłem głupim nastolatkiem, a na moich barkach ciążyła większa odpowiedzialność niż na niektórych dorosłych.
Z jednej strony napawało mnie to dumną, że potrafię wszystko zorganizować, potrafię znaleźć czas aby spędzić go z tymi, którzy mnie potrzebują.
Ale... No właśnie. Zawsze jest jakieś ale.
Z drugiej strony bałem się tego wszystkie jak chyba jeszcze nigdy niczego. Byłem przerażony, że nie zdołam pomóc Ivy ze wszystkim czego ona ode mnie oczekuje. Bałem się, że któregoś dnia powiem coś co może ją skrzywdzić i wtedy ona znów zacznie mnie nienawidzić, a przecież dopiero co ją odzyskałem. Wcale, że jej nie odzyskałeś.
Ona nie ma pojęcia, że za każdym moim kochanie, albo skarbie kryje się coś więcej niż tylko chęć bycia miłym. Kryło się za tym piekielnie ogromne uczucie, które rozrywało mnie od środka.
Kochałem ją. Kochałem Ivy Carter całym swoim sercem, ale to niczego nie zmieniało. Ona nie wiedziała kim dla niej jestem, ani jak bardzo mnie kochała.
Zostałem sam z całą miłością, którą przeznaczyć mogłem tylko i wyłącznie dla niej.
- Za miłość - podniosłem butelkę salutując do zdjęcia i wypiłem duszkiem resztę wina. Upuściłem butelkę na podłogę i zacząłem wpatrywać się w uśmiechniętą buzię mojej dziewczyny. Oddałbym cholernie wiele aby znów zobaczyć jak jej usta rozciągają się w szczerym uśmiechu ukazując równe, białe zęby. Znów chciałem ujrzeć jak jej oczy zaczynają błyszczeć gdy powstrzymuje się od śmiechu, a potem nagle zaczyna się histerycznie śmiać, aż tworzą się jej zmarszczki wokół ust i oczu. Brakuje mi tego bardziej niż czegokolwiek innego.
Podniosłem się z kanapy i ruszyłem wolnym krokiem wzdłuż korytarza do pokoju, gdzie Ivy siedziała z pieprzonym Harrym. Byłem tak cholernie wściekły i zazdrosny z jego powodu, ale wiedziałem, że on sprawia iż na jej pięknych ustach zakwita nikły uśmiech i tylko to powstrzymywało mnie przed wypieprzeniem go z mojego domu.
Bez pukania otwarłem drzwi i wszedłem do środka uśmiechając się najbardziej fałszywie jak tylko potrafiłem. Chciałem aby Styles już sobie poszedł i niszczył życie komuś innemu.
- Zayn? - jako pierwszy odezwał się Harry i wstał z łóżka na którym siedział zdecydowanie zbyt blisko Ivy.
- Nie siedź tak blisko mojej dziewczyny Styles - pogroziłem mu palcem i zacząłem się z siebie śmiać gdy doszło do mnie, że tak właściwie jestem już nieźle wstawiony.
- Okej sądzę, że powinieneś się położyć - Harry zrobił kilka kroków w moją stronę, ale całkowicie go zignorowałem patrząc na Ivy, która siedziała oparta o ramę łóżka. Miała na sobie moją koszulkę, co sprawiało, że moje ego rosło do niewyobrażalnych rozmiarów miażdżąc Harry'ego swoją zajebistością.
- Nie mów mi co mam robić - odparłem i puściłem oczko do dziewczyny, która wreszcie odważyła się na mnie spojrzeć.
- Zayn - jej cichy głos sprawił, że cały zadrżałem. Kurwa, dosłownie cały. - Myślę, że Harry ma rację i powinieneś się położyć - cholera. Cwaniara wiedziała, że ma na mnie tak ogromny wpływ, że zrobię wszystko czego ona będzie chciała.
- Dobra. Mogę się położyć z tobą? - zapytałem i uśmiechnąłem się lekko widząc jak rumieniec wstępuje na jej twarz.
- Odprowadzę cię na górę - Harry dotknął mojego ramienia, ale wyrwałem się mu i wciąż czekałem na odpowiedź. Miałem nadzieje, że nie każe mi iść do siebie. Nie zniósłbym tego.
- Możesz - byłem niemal pewny, że wyczytałem to tylko z ruchu jej warg, ponieważ nie usłyszałem jej głosu. Mówiła tak cichutko i delikatnie jakby bała się, że ktoś może ją winić za głośniejsze rozmowy.
Powoli podszedłem do łóżka i położyłem się na nim tak, że moja głowa spoczywała na udach Ivy. Poczułem jak dziewczyna wzdryga się na chwilę i spina, ale potem gdy położyła swoją dłoń na mojej głowie jej ciało od razu się rozluźniło.
- To może ja już... Sobie pójdę - Harry patrzył na nas ze zmarszczonym czołem, ale potem uśmiechnął się szeroko i po protu sobie wyszedł, a ja nagle poczułem się strasznie zdenerwowany.
- Spróbuj się przespać Zayn - nie mogłem pojąć dlaczego ona mówiła tak cicho, a mimo to jej głos był wyraźny w mojej głowie.
- Nie chcę spać - odpowiedziałem i przytuliłem się do jej nóg. Ivy zaczęła bawić się moimi włosami, a ja mimowolnie zamknąłem oczy ciesząc się chwilową pieszczotą.
- A co chcesz robić - czułem jej wzrok na sobie. Czułem, że rozmyśla nad wszystkim co się w tej chwili dzieje. Właśnie taka Ivy była. Za dużo myślała.
- Chcę z tobą leżeć i zapamiętać każdy najmniejszy detal bo potem gdy stąd wyjdę ty znów zaczniesz się mnie bać i nie będę mógł się do ciebie zbliżyć - powiedziałem szczerze i poczułem ogromną gulę w moim gardle.
- Nie boję się ciebie - tym razem powiedziała to zdecydowanie głośniej i pewniej niż wszystko co wypadło dzisiaj z jej ust.
- To dlaczego mnie unikasz? Rozmawiasz tylko z Harrym, a to cholernie mnie denerwuje - powinienem podnieść głowę i spojrzeć jej w oczy, ale zdecydowanie zbyt dobrze się czułem leżąc na niej.
- Wcale cię nie unikam. A z Harrym właściwie nie rozmawiam. Po prostu sobie razem siedzimy i patrzymy na ściany - jej palce pociągnęły delikatnie za moje włosy, a z moich ust wyleciał cichy jęk. O żesz kurwa.
- Brakuje mi ciebie - powiedziałem cicho i to pewnie przez alkohol w mojej krwi zacząłem płakać. Najzwyczajniej w świecie się rozpłakałem mocząc tym samym jej spodnie dresowe.
- Zayn co się stało? Dlaczego płaczesz? - czułem jak starała się odsunąć moją głowę od swoich nóg aby na mnie spojrzeć, ale byłem nieugięty i nadal leżałem w tej samej pozycji.
- Ja już tak dłużej nie dam rady Ivy - wyszeptałem - Staram się być silny, staram się każdego dnia być dla ciebie pieprzoną tarczą, ale sam tego potrzebuje. Potrzebuje aby ktoś się mną zajął, aby ktoś mi pomógł - dodałem i byłem prawie pewny, że Ivy płacze razem ze mną. Jej ciało dziwnie drżało.
- Boże Zayn - pociągnęła cicho nosem i dotknęła swoimi drobnymi paluszkami mojego policzka. - Możemy sobie nawzajem pomagać. Co ty na to?
- Ty nie możesz mi pomóc. A przynajmniej nie tak jakbym tego chciał.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo mnie nie kochasz. Żaden anioł nie może kochać złego człowieka - dopiero teraz docierało do mnie to co starałem się zrobić.
Już wcześniej, w ośrodku robiłem wszystko aby Ivy przestała czuć do mnie jakiekolwiek pozytywne uczucia. Zdawałem sobie wtedy sprawę z tego, że ją zniszczę. Moja przeszłość wpłynie na nią do tego stopnia, że ta cała dobroć jaką ona w sobie miała po prostu zniknie, a do tego nie mogłem dopuścić. A teraz co robiłem? Kazałem jej aby zaczęła coś do mnie czuć, a przecież wiedziałem jak to się do kurwy nędzy skończy.
- Nie jestem aniołem, a ty nie jesteś złym człowiekiem - Ivy pochyliła się nade mnie i kciukiem potarła moją powiekę jakby w prośbie abym otworzył oczy.
- Jesteś taka piękna i dobra, a ja wszystkich niszczę - jej niebieskie oczy błyszczały od łez, a usta były suche. - Proszę pozwól mi tu jeszcze chwilę zostać, a gdy stąd wyjdę oboje zapomnimy o tej rozmowie - moja dłoń samowolnie powędrowała do jej policzka.
Znów przyjąłem tą samą pozycję co przed chwilą, a Ivy po kilku sekundach oparła się o wezgłowie, ale nadal delikatnie masowała moją głowę. Czułem, że zmęczenie bierze nade mną górę i powoli zaczynałem zasypiać.
- To ty jesteś aniołem. Moim aniołem - byłem prawie pewny, że to tylko moja wyobraźnia się ze mnie nabija i wymyśla słowa, które padły z ust Ivy, ale potem poczułem delikatny pocałunek na moim policzku i zasypiając byłem pewny, że to nie moja wyobraźnia, a moja księżniczka.
--------------------------------------------
Dobra możecie być na mnie źli, że rozdział z tygodniowym opóźnieniem, ale miałam małe kłopoty, które musiałam rozwiązać. Teraz takie pytanie: Nie podoba wam się już to ff? Jeżeli nie chcecie czytać 2 części dajcie znać to szybko to zakończymy i tyle w temacie. Mój ostatni rozdział miał 394 wyświetlenia i tylko 1 komentarz za który dziękuje z całego serca ♥ Naprawdę chcę wiedzieć czy nie macie już ochoty tego czytać bo to my z Oliwią siedzimy tydzień nad rozdziałem aby was zadowolić, a nic właściwie za to nie dostajemy, nawet waszego komentarza z opinią. To wszystko, dziękuje
Przepraszam za ewentualne błędy
Kochałem ją. Kochałem Ivy Carter całym swoim sercem, ale to niczego nie zmieniało. Ona nie wiedziała kim dla niej jestem, ani jak bardzo mnie kochała.
Zostałem sam z całą miłością, którą przeznaczyć mogłem tylko i wyłącznie dla niej.
- Za miłość - podniosłem butelkę salutując do zdjęcia i wypiłem duszkiem resztę wina. Upuściłem butelkę na podłogę i zacząłem wpatrywać się w uśmiechniętą buzię mojej dziewczyny. Oddałbym cholernie wiele aby znów zobaczyć jak jej usta rozciągają się w szczerym uśmiechu ukazując równe, białe zęby. Znów chciałem ujrzeć jak jej oczy zaczynają błyszczeć gdy powstrzymuje się od śmiechu, a potem nagle zaczyna się histerycznie śmiać, aż tworzą się jej zmarszczki wokół ust i oczu. Brakuje mi tego bardziej niż czegokolwiek innego.
Podniosłem się z kanapy i ruszyłem wolnym krokiem wzdłuż korytarza do pokoju, gdzie Ivy siedziała z pieprzonym Harrym. Byłem tak cholernie wściekły i zazdrosny z jego powodu, ale wiedziałem, że on sprawia iż na jej pięknych ustach zakwita nikły uśmiech i tylko to powstrzymywało mnie przed wypieprzeniem go z mojego domu.
Bez pukania otwarłem drzwi i wszedłem do środka uśmiechając się najbardziej fałszywie jak tylko potrafiłem. Chciałem aby Styles już sobie poszedł i niszczył życie komuś innemu.
- Zayn? - jako pierwszy odezwał się Harry i wstał z łóżka na którym siedział zdecydowanie zbyt blisko Ivy.
- Nie siedź tak blisko mojej dziewczyny Styles - pogroziłem mu palcem i zacząłem się z siebie śmiać gdy doszło do mnie, że tak właściwie jestem już nieźle wstawiony.
- Okej sądzę, że powinieneś się położyć - Harry zrobił kilka kroków w moją stronę, ale całkowicie go zignorowałem patrząc na Ivy, która siedziała oparta o ramę łóżka. Miała na sobie moją koszulkę, co sprawiało, że moje ego rosło do niewyobrażalnych rozmiarów miażdżąc Harry'ego swoją zajebistością.
- Nie mów mi co mam robić - odparłem i puściłem oczko do dziewczyny, która wreszcie odważyła się na mnie spojrzeć.
- Zayn - jej cichy głos sprawił, że cały zadrżałem. Kurwa, dosłownie cały. - Myślę, że Harry ma rację i powinieneś się położyć - cholera. Cwaniara wiedziała, że ma na mnie tak ogromny wpływ, że zrobię wszystko czego ona będzie chciała.
- Dobra. Mogę się położyć z tobą? - zapytałem i uśmiechnąłem się lekko widząc jak rumieniec wstępuje na jej twarz.
- Odprowadzę cię na górę - Harry dotknął mojego ramienia, ale wyrwałem się mu i wciąż czekałem na odpowiedź. Miałem nadzieje, że nie każe mi iść do siebie. Nie zniósłbym tego.
- Możesz - byłem niemal pewny, że wyczytałem to tylko z ruchu jej warg, ponieważ nie usłyszałem jej głosu. Mówiła tak cichutko i delikatnie jakby bała się, że ktoś może ją winić za głośniejsze rozmowy.
Powoli podszedłem do łóżka i położyłem się na nim tak, że moja głowa spoczywała na udach Ivy. Poczułem jak dziewczyna wzdryga się na chwilę i spina, ale potem gdy położyła swoją dłoń na mojej głowie jej ciało od razu się rozluźniło.
- To może ja już... Sobie pójdę - Harry patrzył na nas ze zmarszczonym czołem, ale potem uśmiechnął się szeroko i po protu sobie wyszedł, a ja nagle poczułem się strasznie zdenerwowany.
- Spróbuj się przespać Zayn - nie mogłem pojąć dlaczego ona mówiła tak cicho, a mimo to jej głos był wyraźny w mojej głowie.
- Nie chcę spać - odpowiedziałem i przytuliłem się do jej nóg. Ivy zaczęła bawić się moimi włosami, a ja mimowolnie zamknąłem oczy ciesząc się chwilową pieszczotą.
- A co chcesz robić - czułem jej wzrok na sobie. Czułem, że rozmyśla nad wszystkim co się w tej chwili dzieje. Właśnie taka Ivy była. Za dużo myślała.
- Chcę z tobą leżeć i zapamiętać każdy najmniejszy detal bo potem gdy stąd wyjdę ty znów zaczniesz się mnie bać i nie będę mógł się do ciebie zbliżyć - powiedziałem szczerze i poczułem ogromną gulę w moim gardle.
- Nie boję się ciebie - tym razem powiedziała to zdecydowanie głośniej i pewniej niż wszystko co wypadło dzisiaj z jej ust.
- To dlaczego mnie unikasz? Rozmawiasz tylko z Harrym, a to cholernie mnie denerwuje - powinienem podnieść głowę i spojrzeć jej w oczy, ale zdecydowanie zbyt dobrze się czułem leżąc na niej.
- Wcale cię nie unikam. A z Harrym właściwie nie rozmawiam. Po prostu sobie razem siedzimy i patrzymy na ściany - jej palce pociągnęły delikatnie za moje włosy, a z moich ust wyleciał cichy jęk. O żesz kurwa.
- Brakuje mi ciebie - powiedziałem cicho i to pewnie przez alkohol w mojej krwi zacząłem płakać. Najzwyczajniej w świecie się rozpłakałem mocząc tym samym jej spodnie dresowe.
- Zayn co się stało? Dlaczego płaczesz? - czułem jak starała się odsunąć moją głowę od swoich nóg aby na mnie spojrzeć, ale byłem nieugięty i nadal leżałem w tej samej pozycji.
- Ja już tak dłużej nie dam rady Ivy - wyszeptałem - Staram się być silny, staram się każdego dnia być dla ciebie pieprzoną tarczą, ale sam tego potrzebuje. Potrzebuje aby ktoś się mną zajął, aby ktoś mi pomógł - dodałem i byłem prawie pewny, że Ivy płacze razem ze mną. Jej ciało dziwnie drżało.
- Boże Zayn - pociągnęła cicho nosem i dotknęła swoimi drobnymi paluszkami mojego policzka. - Możemy sobie nawzajem pomagać. Co ty na to?
- Ty nie możesz mi pomóc. A przynajmniej nie tak jakbym tego chciał.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo mnie nie kochasz. Żaden anioł nie może kochać złego człowieka - dopiero teraz docierało do mnie to co starałem się zrobić.
Już wcześniej, w ośrodku robiłem wszystko aby Ivy przestała czuć do mnie jakiekolwiek pozytywne uczucia. Zdawałem sobie wtedy sprawę z tego, że ją zniszczę. Moja przeszłość wpłynie na nią do tego stopnia, że ta cała dobroć jaką ona w sobie miała po prostu zniknie, a do tego nie mogłem dopuścić. A teraz co robiłem? Kazałem jej aby zaczęła coś do mnie czuć, a przecież wiedziałem jak to się do kurwy nędzy skończy.
- Nie jestem aniołem, a ty nie jesteś złym człowiekiem - Ivy pochyliła się nade mnie i kciukiem potarła moją powiekę jakby w prośbie abym otworzył oczy.
- Jesteś taka piękna i dobra, a ja wszystkich niszczę - jej niebieskie oczy błyszczały od łez, a usta były suche. - Proszę pozwól mi tu jeszcze chwilę zostać, a gdy stąd wyjdę oboje zapomnimy o tej rozmowie - moja dłoń samowolnie powędrowała do jej policzka.
Znów przyjąłem tą samą pozycję co przed chwilą, a Ivy po kilku sekundach oparła się o wezgłowie, ale nadal delikatnie masowała moją głowę. Czułem, że zmęczenie bierze nade mną górę i powoli zaczynałem zasypiać.
- To ty jesteś aniołem. Moim aniołem - byłem prawie pewny, że to tylko moja wyobraźnia się ze mnie nabija i wymyśla słowa, które padły z ust Ivy, ale potem poczułem delikatny pocałunek na moim policzku i zasypiając byłem pewny, że to nie moja wyobraźnia, a moja księżniczka.
--------------------------------------------
Dobra możecie być na mnie źli, że rozdział z tygodniowym opóźnieniem, ale miałam małe kłopoty, które musiałam rozwiązać. Teraz takie pytanie: Nie podoba wam się już to ff? Jeżeli nie chcecie czytać 2 części dajcie znać to szybko to zakończymy i tyle w temacie. Mój ostatni rozdział miał 394 wyświetlenia i tylko 1 komentarz za który dziękuje z całego serca ♥ Naprawdę chcę wiedzieć czy nie macie już ochoty tego czytać bo to my z Oliwią siedzimy tydzień nad rozdziałem aby was zadowolić, a nic właściwie za to nie dostajemy, nawet waszego komentarza z opinią. To wszystko, dziękuje
Przepraszam za ewentualne błędy
Kamila♥